Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: administrator
2010-11-30, 12:59
Lustro i matura
Autor Wiadomość
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 06:58   

matura napisał/a:
napiszę krótko, ja mojej żonie wybaczyłem


To chwalebne. Zadam tylko dla porządku pytanie - czy prosiłeś o przebaczenie? Nie chodzi mi tylko o daleką przeszłość, ale o przebaczenie wszystkiego co doprowadziło (również dzięki Tobie) do takiego stanu Wasze małżeństwo.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 07:22   

matura napisał/a:
Ketram napiszę krótko, ja mojej żonie wybaczyłem i zapewniłem Ją o tym że nie będę wykorzystywał tego faktu.
Wybaczyłem jej wiele miesięcy temu o czym jej powiedziałem.
Szkoda tylko, że nie jest to dla niej istotne a wręcz odnoszę wrażenie, że mało ważne.
Do tego że na bieżąco spotyka się z tym człowiekiem jakoś nie mogę się przyzwyczaić, boli mnie to bardzo, ale może to taka pokuta.

Ehhhhhh matura....czytam to ...i wydaje mi się że wciaz widzisz jedna strone medalu.....
przeczytaj co napisał wz........

Uffffffff aby zrozumieć siebie i to czego naprawde pragniesz..i jak to naprawde jest....
na poczatek prosta lektura film"ognioodporny"(także pod tytułami oryginalnymi-fireproof,próba ogniowa)....i obejrzyj kilka razy dla pewności....by zrozumieć czego byc moze zona oczkuje.........

matura wiesz czynnik ludzki jest akurat tu bardzo mało ważny...czynnik ludzki nie odbuduje miłości,ani nie da na nowo pokochać tak prawdziwie......

Ale masz szansę....nauczyc sie tego od Boga.....i czuc,kochać,szanować-tak prawdziwie.
Nauczysz sie tego stary....to może Bóga wam pomoze otworzyc oczy na resztę....

Choc jest to juz w jakims sensie w twym sercu.....piszesz czy to pokuta????

w wymiarze duchowym -wiary pewnie tak....w czynniku ludzkim pewnie konsenkwencje.
Zatem skoro w duchowym pokuta...potrzeba zadośc uczynienia.....a jezeli w ludzkim konsenkwencje...pogodzic sie z konsenkwencjami............


Matura....od siebie napisze tylko tyle.....choc nieraz me serce rozbija żal,choc nieraz na usta włazi zlość,choc nieraz w głowie pojawi sie myśl(kurde nie dam rady tak więcej)....

to wciaz mocno ufam że Bóg wie co robi ze mną....



pozdrawiam ;-) ;-)

odkrywaj zone na nowo.....zaufaj prawdziwie Bogu....a byc może dojrzysz ze to co cię w obecnej chwili denerwuje-przeszkadza jest tylko błachostką.....
 
     
m.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 10:28   

Witajcie!

Jak się was czyta to nie wiem czy płakać czy się śmiać......
Gdy ja zdradziłam męża i mąż przepraszał mnie za wszystko i prosił o wybaczenie, ja odwróciłam się na pięcie i zaczęłam się śmiać w duszy "wygrałam to on mnie prosi o wybaczenie nie ja jego......" jednak czas pokazał zupełnie co innego. Przyszedł czas kiedy zaczęło się psuć między mną a kochankiem no i z podkulonym ogonem prosiłam męża o wybaczenie:)
Pan Bóg przemienia serca wielu ludzi, Matura mogę Ci napisać tylko tyle że ja też zachowywałam się podobnie jak Twoja żona, oraz podobnie jak Ona byłam (wybacz Lustro) opryskliwa. Matura zaufaj Bogu On z największego bagna potrafi wyciągnąć człowieka.
Lustro tobie powiem że szarpanie się nic nie da, jak Pan Bóg zajmie się waszą sprawą zobaczysz sama, ja się teraz z tego śmieje i mówię sobie ale była głupia, ale wtedy uważałam że wiem najlepiej i mam prawo do szczęścia, wcale tak nie było.

Życzę Wam wszystkiego najlepszego.
pozdrawiam

m.z.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 16:23   

m.z nie jest to wszystko takie proste jakby sie wydawalo.........pisał to nałóg ..pisał Ketram....

I głaosna bębnia na forum....ZA KRYZYS ..odpowiada najczęsciej dwoje(nieraz tylko jedno)....
za zdrade odpowiadza zawsze tylko zdradzacz....

fajnie napisałas o swoich wówczas uczuciach
...ale czemu tak czułaś???
....dlatego że wowczas było dobrze???
...bo trudno przyjmowac własne konsenkwencje??
....czesto tak jest a potem nagle-obslizło sie i przysłowiowe jak trwoga to do Boga....

co ma robic lustro to jej sprawa....jej kłopot..jej lekcja zycia...
Co ma zrobic matura???? ano wyeliminowac to wszystko co wściekało żonę,za co ma żal,co jej przeszkadzało...naprawic to i to tak naprawde....z sercem

Z jednym sie zgadzam co ma wisieć nie utonie...co ma byc to będzie....jeżeli Bóg zechce
naprawic tych dwoje i ich małżeństwo to tak zapewne bedzie




p.s
matura i bez owijania w bawełnę...nie zastanawiam sie nad tym czy twoja żona mogła zdradzic....czy miala takie prawo....czy to moralne -czy nie.....

Ale wiem że ty nie miałes prawa byc takim meżem ..o jakim napisała....
zatem własna krzywda do kieszeni ...i zmieniaj to cos knocił....

pozdrawiam
 
     
matura
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 16:32   

Oj kochani ile razy prosiłem z pokorą o przebaczenie? Wiele razy wiele. Ale odnoszę wrażenie,że dla mojej żony klamka już zapadła.
Zresztą Ona zaproponowała mi pomoc w zarejestrowaniu się na portalu randkowym z przestrogą żebym uważał z mężatkami.
Nie zrobiłem tego bo nie chcę, a poza tym jak bym mógł jej spojrzeć prosto w oczy gdybyśmy co daj Boże z powrotem się zeszli.
Po za tym nie mam chęci poszukiwania innej kobiety kiedy mam żonę i nadal Ją kocham.

[ Dodano: 2010-10-10, 16:37 ]
A Ognioodpornego obejrzę.
 
     
m.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 16:53   

Norbert..........
dlaczego tak czułam? jak pewnie każdy człowiek chciałam być szczęśliwa, byłam szczęśliwa przez bardzo krótki czas, rogaty działa na bazie dam ci odrobinę a jak będziesz czuć że jest ok zabiorę ci więcej niż miałeś/łaś. mój tato stwierdził że miałam chleb a szukałam bułki, co znalazłam.......? hmmmm
Znalazłam mojego męża, oboje od tamtej pory zmieniliśmy się i to bardzo. jeżeli chodzi o to co napisałeś "jak trwoga to do Boga" to mogę napisać tylko tyle że nie..... w moim przypadku tak nie było:( podobnie jak lustro do końca byłam dumna i nieugięta, jednak Pan zrobił ze mną porządek......(choć wiele jeszcze jest do zrobienia)
a jeśli chodzi o konsekwencje to każdy wierzący człowiek, lub w moim wypadku nawracający się człowiek musi kiedyś stanąć w prawdzie z sobą

pozdrawiam
m.z.
 
     
matura
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 17:24   

Chyba masz rację norbert nie będę myślał co żona robi podobno bierze to na swój rachunek. Tylko myślę, że każde z nas chyba czuje się odpowiedzialne za tą drugą osobę, bo przecież została nam powierzona przez Boga. Pomyślicie, że na refleksje trochę późno, ale kiedyś przecież przychodzą, szkoda tylko, że tak późno. Zrobie wszystko aby odbudować jej zaufanie do mnie, tylko żeby chciała to przyjąć ode mnie.
Zdaję sobie sprawę, że nawet nie wiem co ją interesuje co czuje. Nawet nie wiem od czego zacząć, co zrobić.
Może na początek spróbować z Nią spokojnie rozmawiać.
Pewnie pomyślicie, że jestem psychicznym zerem bo nie wiem od czego zacząć. Jak coś za daleko zajdzie ciężko z tego się wyrwać przełamać opór i strach przed odrzuceniem inicjatywy.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-10, 17:31   

matura napisał/a:
A Ognioodpornego obejrzę.

Obejrzyj..obejrzyj...bo to swietny materiał szkoleniowy i jak z życia

matura napisał/a:
Oj kochani ile razy prosiłem z pokorą o przebaczenie? Wiele razy wiele. Ale odnoszę wrażenie,że dla mojej żony klamka już zapadła.


Matura przeczytaj dokładnie co napisała m.z ..to zrozumiesz czemu tak sie dzieje...
po co?? przebaczyc ...jak jest nowe szczeście..

matura napisał/a:
Zresztą Ona zaproponowała mi pomoc w zarejestrowaniu się na portalu randkowym z przestrogą żebym uważał z mężatkami.


Matura a słyszałes o czyms takim...zagłuszenie sumienia????...a w skrócie:jak utwierdzic sie w słuszności włąsnego szcześcia -moze przez danie komuś szcześcia jaki sie stał nieszcześliwy prze zmoje postepowanie.....bo jak nie słyszałes to wałsnie to zachodzi....
m.z. napisał/a:
dlaczego tak czułam? jak pewnie każdy człowiek chciałam być szczęśliwa, byłam szczęśliwa przez bardzo krótki czas, rogaty działa na bazie dam ci odrobinę a jak będziesz czuć że jest ok zabiorę ci więcej niż miałeś/łaś. mój tato stwierdził że miałam chleb a szukałam bułki, co znalazłam....


Tak sadziłem ..ze bedzie ta odpowiedż...m.z fajnie że sama przed soba sie przyznałas do tego....bo wielu zdradzaczy do końca nie przyzna sie do prawdy....

ze to szczeście to tak naprawde chwilowa zaćma....z czasem stająca sie powszednim dniem.........


matura....nie spekuluj...czy zona cos chce...czy nie....do ciebie nalezy twoja prawda....

czego ty chcesz????
czego ty pragniesz????
jaki masz własny plan????

znajdz prawdziwie Boga....i przyjmij swa postawę....spójnośc w słowach i czynach....kochaj mimo że zle....kochaj mimo słów...NIE CHCE....MAM DOŚC...ZA PÓZNO.....

słuchaj ich i wiedz jedno- dzis twoja zona nie potrafi inaczej...dzis nie umie czuc inaczej....dzis wasz zwiazek jest martwy....

A ty módl sie za siebie..módl sie za zonę....kochaj jak potrafisz ..bezinteresowna miłością.....bo oczekując wzajemności sam będziesz cierpiał




[ Dodano: 2010-10-10, 23:31 ]
Cytat:
Pewnie pomyślicie, że jestem psychicznym zerem bo nie wiem od czego zacząć. Jak coś za daleko zajdzie ciężko z tego się wyrwać przełamać opór i strach przed odrzuceniem inicjatywy.


Matura całkiem cie rozumiem i napisze od serca.... skoro ty jestes psychiczny...to bez obaw i ja moge powiedziec ze jestem psychiczny.......
Matura odkrywam teraz moje karty prawdy(nigdy nie pisałem tego na forum)....bys wiedział jak mocno rozumiem ten trud.....

Moją zona do mnie całkiem sie nie odzywa....jakiekolwiek próby rozmów....koncza sie słowami ...nie chcę z toba rozmawiac,nie bede rozmawiała ....moge rozmawiac przy osobach trzecich(mediator..psycholog)...........

Matura rozumiem twój strach...determinację....jestem w tym samym....nie wiem co mówic..jak sie poruszać.....jakie wykonac gesty.....

Czy wiesz jak się czuje człowiek wiecznie spiety...wiecznie myslący co zrobic by nie pogorszyć....jak dzisiaj sie zachować....

Matura to trudne...bardzo trudne....akurat ja to bardzo wiem -zastanawiam sie wciaz nad jednym???.....
ile wytrwam jako człowiek jakiemu wciąz prosto w twarz mówi sie własnie JESTES MI NIEPOTZREBNY
.....i zastanawiam sie za co to wszystko???...
za to że człowiek pragnie przebaczenia....za to ze chce odbudowac rodzinę...za to ze chce naprawić wszystkie błędy....za to że prosi zonę by zostać ponownie jej meżem....za to że marzy o miłości

Wiesz matura....napisze od serca.....bo własnie tak czuję....bo mimo mej postawy jaką kroczę jest we mnie :wielki żal i rozczarowanie.....
i wciąż szukam......

gdzie są słowa jakie wypowiedziała do mnie zona-18 lat temu......"i slubuje ci".....
"na dobre i na złe"............

i mam wrażenie że każdy inny facet bedzie wspanialszy niz własny maż ....i taka jest może prawda .......

matura

tylko cud Boży ma szanse rozbudzic serca naszych żon..........i na to tylko możemy liczyć


pozdrawiam i trzymaj sie chłopie jak chcesz napisz na priv
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-11, 08:47   

chcę być szczęśliwa/y - Hasło to pojawia się - niczym tajemnicze zaklęcie - mające usprawiedliwić zdradę, cudzołóstwo, tragedię małżonka, dzieci - pojawia się prawie zawsze w ustach tego, który zdradza, okłamuje, rani.

Kiedy coś takiego usłyszy się - zwłaszcza na początku kryzysu - należy miec się na baczności. To bardzo znamienne i groźne zdanie. Wcześniej na ogół małżonek wypowiadał je w innej - podobnej - ale jakże różnej wersji - chcę abyśmy byli szczęśliwi
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-11, 12:02   

ketram przeciz wiadomo że jak zaczyna sie to......

ketram napisał/a:
chcę być szczęśliwa/y



to kończy sie to.......

ketram napisał/a:
chcę abyśmy byli szczęśliwi


a stań człowieku przypadkiem komuś -na drodze do takiego szczęścia
....a zobaczysz co zasmakujesz

pozdarwiam ;-) ;-)
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-11, 13:49   

Zbudować szczęście nasze, to takie trudne... Ile potrzeba trudu, samozaparcia, kompromisów, cierpliwości, wiary, że niemożliwe może stać się możliwym ... Tymczasem ' szczęście moje ' - to łatwiejsze... Już tylko ja sama, ja w centrum życia... Ustępstwa, rezygnacja, pokora - już mi niepotrzebne, idę drogą, którą sama sobie wytyczyłam... Tylko... dokąd :?:
To chyba zbyt łatwa droga, aby prowadziła do Nieba...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-11, 14:15   

róża napisał/a:
Zbudować szczęście nasze, to takie trudne... Ile potrzeba trudu, samozaparcia, kompromisów, cierpliwości, wiary, że niemożliwe może stać się możliwym ...


haaaaa..dzieki rózo za ten tekst....wiesz dzieki tobie wpadłem na pomysł..aby nabrać wkoncu wody w usta jak poradził mi dzis ktos( bardzo zyczliwy)....aby nie popełniać wciąż tych samych błedów-pytając co z nami........

napisze ten tekst wołami na scianie......by wyrażał możliwośc pewnego zaangazowania sie w coś...może komuś???

a mi głównie przypominał moją podjęta postawę...oraz godzenie sie na trud....a także przypominał mi cierpliwośc w momencie gdy ja tracę.....

dzieki za taka perełkę...pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-11, 16:28   

Witam Matura - mylę sie czy troche jestes w gorącej wodzie kapany? :-) )))

Twój tekst " ja mojej zonie już wybaczyłem" jak słusznie zauważyła m.z. - jest chwalebny - ale to tylko tekst - bo za nim idzie Twoje rozczarowanie - że jak to? - wypowiedziałes zaklecie - magiczne słowo przepraszam i wybaczam - a romans trwa dalej... A liczysz sie z tym ze bedzie trwał jeszcze - dajmy na to 5 lat?... czy Twoje wybaczam i czekam - siega tak daleko, czy też ma datę ważności np grudzień 2010...

Wg wiekszości psychologów wychodzenie z kryzysu - aby odbyło sie bez pośpiechu - w swoim naturalnym tempie - powinno trwac tyle ile sam kryzys. Jestes gotowy na takie czekanie? A przede wszystkim jaki masz plan na czas tego czekania. Juz napewno sie zorientowałeś że lobbowaniem nic nie przyspieszysz - moze należałoby sobie na spokojnie rozpisac jakiś plan i realizować go punkt po punkcie.
Moze należałoby zacząć od rozmowy z dziećmi i tak jak tu na forum "pekłeś" i po którymś poście zony przyznałeś ze wina za kryzys jest w duzej mierze Twoja - tak samo może należałoby przyzać sie przed dziecmi i je też prosić o wybaczenie.
Uwierz mi, jesli przestaniesz dziećmi wojowac z zoną - a cos takiego własnie lustro zarzuciła Ci w jednym z wątków - a na to miejsce wejdzie szczera rozmowa i prosba o pomoc... masz szanse wygrać - majac takie 4 osobowe wsparcie:-)
Na razie z tego co piszecie dzieci oskarżaja wyłacznie matkę - Tu jest Twoja wielka rola - popracuj nad tym aby zona miała po co wracac - i do kogo...
Zupełnie szczerze -to uwarzam, ze takie romanse przerwane pod wpływem błagań rodziny lub wymuszone jakims emocjonalnym szantażem czy też warunakmi ekonomicznymi - to zły pomysł... Zdradzacz w swojej wielkiej łaskawości decyduje sie wrócić na lewo i prawo demonstrując swoje niezadowolenie i swoja wielka łaskę. Współmałzonek nie ma prawa pisnąc o swoich watpliwosciach czy potrzebach aby nie spłoszyć wielkodusznej osobistości :-) - a tamten lub tamta latami idealizuje swój zwiazek i byłego kochanka. Wyobraża sobie jak by razem sobie nadal byli i pili miód z dzióbków bez zadnych kłopotów.
Takie wyzebrane powroty sa bez sensu - trzeba uzbroic sie w cierpliwość i czekać aż tam wszystko sie przemieli, aż romans wejdzie w fazę szarej codziennosci i pojawia się najnormalniejsze codzienne kłopoty a Ty ... po prostu bedziesz tam gdzie zawsze.

Jesli się nie mylę to chyba NASZ NORBERT :-) )))) juz do tego doszedł - prawda?:-))))))
Po prostu robisz swoje, jesteś jak Zawisza - zawsze na posterunku a małzonka wie gdzie Cie szukać... no i zrób cos w tej kwestii poprawy kontaktów dzieci i ich Mamy - bo jak tu bedzie klapa i to i z Wami bedzie klapa...
Ta Twoja Lustro - to bardzo inteligentna babeczka - tylko okrutnie rozjuszona - ale cos Ci powiem w tajemnicy - juz sam fakt ze ona wchodzi na to forum i zabiera głos - swiadczy o tym, ze nie jest jeszcze pozamiatane :-P
Powodzenia.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-11, 17:12   

malta

Bardzo pięknie. Ale może napisz kolejny, równie obfity post i skieruj go do drugiej strony? Dla równowagi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10