Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
w dolinie cienia
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-11, 20:55   

robika napisał/a:
w weekend wyrzucił krzyżyk na podłogę,który mu schowałam w jego torbie podróżnej do pracy...


Może sprubój jakoś sprytnie zaszyć mu Cudowny Medalik lub krzyżyk w tej torbie czy ubraniu,żeby nie zobaczył na pierwszy rzut oka. Pomysł miałaś dobry. Nie zniechęcaj się.
Ja swojemu wciąż coś gdzieś zaszywam lub chowam. Kłopot w tym,że albo to gubi, albo mu ukradną.
Musisz zatem liczyć się z możliwością utraty torby. :-D
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-12, 09:47   

Ja tez mojemu mężowi ukryłam medalik św. Benedykta. Tym bardziej ,że swój łańcuszek z krzyżykiem ,który kiedyś nosił ( a który przestał wskutek wiary w swojego proroka) teraz sprzedał.
 
     
ewaa
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-25, 22:28   

Witajcie dziewczynki!
Dawno mnie tu nie było, szukałam wpisów Robiki w świadectwach a tutaj znalazłam.
I muszę Wam powiedzieć że ogarnęło moje serce rozczulenie. Kingo, Danusiu, Robiko bardzo mi pomogłyście. To takie dziwne wspomnienia. Uczucia niewyobrażalne dla człowieka który tego nie przeżył. To naprawdę łączy. Nie trzeba zbyt wiele tłumaczyć.

[ Dodano: 2010-05-25, 22:35 ]
Kingo - byłaś jak mój spowiednik w czasie kryzysu wiary. Pamiętam jakie wrażenie zrobila na mnie Twoja historia z mężem w samochodzie. Jak jest teraz? Ty głównie pomagasz innym. Co U Ciebie. Może Ty czegoś potrzebujesz?
Danusiu - jak się sprawdziło 12 kroków. Czy Tobie to pomogło. Przepraszam nie jestem w stanie śledzić forum żeby znaleźć o Was informacje bo wiem że innym pomagacie ale jak u Ciebie Danusiu? Jak jest dzisiaj? Sciskam gorąco

[ Dodano: 2010-05-25, 22:58 ]
Robiko!
tak bardzo modliłam się żeby Ci się udalo. Walczylyśmy o nasze małżeństwa w jednym czasie. Można powiedzieć że nam się udalo. Tylko po sukcesie nastąpiła proza życia. Nigdy nie będzie tak jak było. Niepewność i brak zaufania które kiedyś nie przyszłoby nam do głowy jest teraz rzeczą normalną. Nie musisz z tego powodu mieć wyrzutów sumienia.
Nie wiem jak zachowałbym się gdyby mój mąż nie chcial być ze mną fizycznie. Spać, przytulać, kochać się. Kobieta bardzo tego potrzebuje. U nas seks był zawsze czymś co nas łaczyło.
Po napisaniu ostatniego zdania zastanowiłam się że to chyba mi się tak wydawało. Ale zawsze wkrada się jakaś zła myśl. Seks naprawdę łączy. potem zawsze jest lepiej. U nas jak układa się w łóżku to układa się w życiu.
Ostatnio nie było najlepiej. Tym razem nie dlatego że mój mąż kiedyś coś zrobił ale proza życia. Nie zawsze jest różowo. Ale jakie będzie jutro od nas zależy. Kilka dni temu byłam taka zła że tak bym nie napiasała. Dzisiaj myślę że szkoda życia na takie przyziemne problemy.
Robiko jesteś bardzo dzielna. Walczysz i walczysz. Nalóg daje mądre rady (pozdrawiam gorrrąco :)) ale nie zdaje sobie momentami sprawy jak trudne jest dla kobiety proszenie o uczucie o ciepło, przytulenie dobre slowo. To nie nauka harlekinów ale zwykła potrzeba bycia kochaną. Bez proszenia.
Widząc Twoje trwanie wierzę że Wam się uda. I niech będzie tak jak u nas. Zwyczajnie. Lepiej gorzej. Ale mamy rodzinę która jest dla nas wszystkich. Więć warto walczyć.
Życzę Ci Robiko siły i wytrwałości. Myślę że to że Twój mąz nie chce zbliżeń z Tobą nie jest personalnie związane z Twoją osobą tylko z nim jest coś nie tak. 2 lata? Może kiedy zda sobie z tego sprawę będzie to przełomowy moment.
Pomodlę się dzisiaj za Was dziewczynki. Macie stale miejsce w moim sercu.
Z Panem Bogiem
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-25, 23:54   

ewaa,
Bóg zapłać za dobre słowo i pamięć. Moje potrzeby na bieżąco monitoruje Pan Jezus i Maryja , choć moje niewdzięczne serce jeszcze nie umie odwzajemnić się im równie szczerze. Kiedy jednak po ludzku czuję doła zwracam się wszędzie, także na forum o wsparcie. Jestem wdzięczna wszystkim za każdą formę modlitwy :-D
Niech Ci Bóg błogosławi i prowadzi bezpiecznie, pomaga osiągać wymarzone cele i umacnia w dobrym. :-D
 
     
Wiki
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-26, 10:57   

dziękuję ewaa za zrozumienie...dlatego przeniosłam sie ze świadectw do odbudowy,to bardziej pasuje do nas.....

jest jak jest....proces...trwanie

teraz siedzę sama 2 tygodnie...czasem bardzo tęsknię do męża..jestem cicha i spokojna..czasem wypominam mu przez smsy- krzywdy...minione i obecne(kilka dni temu miałam urodziny,nawet życzeń zapomniał wysłać smsem)dobrze mu na tym wyjeździe służbowym,ma internet,może sobie rozmawiać z panią x lub z innymi paniami,co robił nałogowo....dlaczego więc nie ma korzystać,skoro w domu nie może.........

a we mnie rodzi się mur,blokada na męza....gdy o tym pomyślę

bardzo chce odbudowac...ale nie widząc naprawy i chęci ze strony męża...gasnę ...buduję scenariusze jego dalszych kontaktów z panią x lub nowych kontaktów

nie ułatwia mi mój mąż niczego....
dziecko bardzo gorączkowało,zadzwoniłam do niego ,popłakałam się ze stresu...jestem sama...przeżyliśmy jakoś noc
myślałam,ze zadzwoni na drugi dzień-zapyta,jak mały...czy żyjemy(przeżyłam już akcję reanimacji swojego dziecka,dlatego mam taką traumę,jak gorączkuje)

mąż zadzwonił po 2 dniach...

mam nie oczekiwać....wiem....

trudne....

czasami czuję,ze jestem sama na tym świecie...nie mam nikogo bliskiego...i wtedy boli...

mąż...

jest

na papierku...
obrączka na palcu...

a poza tym ?

przekraczać siebie....
można...

ale czasem już nic się nie chce...jak brakuje najmniejszego dotyku..

ciagle przebaczać
codziennie na nowo

wiem...
staram się...
kocham i nie dostaję nic
dostaję zdradę nie jednorazową...ale długoterminową...

a miało być tak pięknie...

,,musi nam się udać"-jak pisał mój mąż w okresie narzeczeńskim

jeszcze będzie przepięknie,jeszcze będzie....
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-26, 21:18   

Robiko - "czekamy na cud" tak śpiewa do nas Magdalena Kania
 
     
Wiki
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-27, 06:13   

Marku, :-) ja wierzę w cuda....

już je dostaję...mąż na wyjeździe od 2 tygodni,a już 3 razy był ze mną we śnie i było tak słodko,miło,dobrze...dziś tez mi się śnił,jak tulimy się do siebie.... 8-) 8-)

a wczoraj,jak wyłączyłam komórkę na wieczór(celowo)wydzwaniał kilka razy do mnie...

pozdrawiam!

[ Dodano: 2010-06-03, 13:06 ]
jestem totalnie załamana...nie widzę nadziei

to tak długo trwa...to zło u nas ciągle sie dzieje...dziś byśmy sie pozabijali....

przemoc psychiczna i fizyczna

mąż jak opętany jest ciągle ,a ja sie boję,ze to dlatego ze nadal nie urwał kontaktów z babą w bydgoszczy...

jestem zmęczona ,zapłakana...

mielismy dzis jechać do rodziców i tam na procesję...

mąż krzyczał,ze na zadną procesję nie pójdzie(stąd moje podejrzenia opętania i spotykania dalej z babą),wybuchła wojna

i nie pojechaliśmy,za to popchnął mnie mocno(oskarżałam go o dalsze kontakty z babami) i dziękuję Bogu ze nie poleciałam na kręgosłup
powiedział,ze jeszcze pożałuję tych słów,które na niego powiedziałam(zdrajca,zły,krzywdziciel itd)....

jeszcze mi groził....
jest strasznie ,jak mam mu wybaczać krzywdy zdrady,kiedy on dalej krzywdzi?

nie widzę nadziei

byłam rano w kościele,przyjęłam Komunię W intencji męza,a potem on był taki zły,opętany...i ja nie wytrzymałam....


wyzwałam go od najgorszych...

nie widzę światełka w tunelu...a w pracy uważają mnie za najbardziej pogodną osobę w gronie,
a moja dusza płacze w bólu i nie radzę sobie w życiu osobistym,psychicznym

mąż wyzywa mnie od fanatyczek,dewotek(bo idę raz na tydzień do kościoła) i jak tylko widzę,że jest dla mnie zły,mam wrażenie ,ze za tym stoi baba,ta co mnie nastraszyła,ze mojego małżeństwa już nie ma,ze ona stworzy z moim mezem wspólne zycie...że on ją kocha ,mnieod dawna nie

mija rok od tych rozmów...a mnie boli jeszcze bardziej.....tak dziś ta zdrada boli jeszcze mocniej...

czy do mnie dopiero dociera ,co się stało?

a może to dlatego,ze nie widać końca zła panującego w naszym domu....
zagubiona jestem

[ Dodano: 2010-06-04, 08:31 ]
nie widzę drogi...
ile można dać się deptać,ile można być odpychanym,niechcianym?

wczorajszy dzień był koszmarem....bo chciałam pojechać do rodziców i tam z dzieckiem na procesję Bożego CIała pójśc!

mój mąż jak demon-na żadną procesję nie pójdzie-krzyczał(nigdy az tak nie było)
jakby piorun w niego strzelił...a dzień wcześniej dzwoniłam do niego do pracy,czy jedziemy do rodziców i powiedział,ze tak-mama wydzwaniała,szykowała sie na nasz przyjazd....

już rzucał różańcami,krzyżykiem ....nieprawdopodobne,co się z nim dzieje!ze mną też źle się dzieje
nie wiem co mam robić...
tak jak Monika36 napisała,czuję,ze tu już moje modlitwy nic nie dają...a szatan krązy w naszym domu...na maxa
nie widzę nadziei...

[ Dodano: 2010-06-04, 21:22 ]
dziś spokojniej...nie rozmawiamy ze sobą...
sprzątnęłam dom,sprzątnełam ogródek,mąz wrócił z pracy wcześniej niż zwykle,też zaczął ,,sprzątać"ogródek....i tak sprzątaliśmy całe popołudnie w milczeniu...wszyscy-mąż,dziecko i ja....

nie wiem,czy mnie już nie zdradza....nie wiem,czy jest już wierny na nowo...i stąd chybA te moje wybuchy...wojny....niepewość...
dziś zmarł mąż koleżanki z pracy...młody facet 43 lata....

a my walczymy wszyscy...
śpieszmy sie kochać ludzi....

tylko,ze oni nie chcą często naszej miłości....i co wtedy?
(mój mąż nie chce mojego dotyku,czułości....on mnie odpycha już wiele lat....)
co wtedy?jak sie za tym tęskni,kocha,ciągle wybacza i ciągle się próbuje na nowo i ciągle się dostaje ciosy...
co wtedy?...
oddać Jezusowi...oddaję....i co dalej?
czekać?
ile lat?
ile czekać?
co wtedy?
co dalej?

POZDRAWIAM!

[ Dodano: 2010-06-05, 08:38 ]
jestem w rozpaczy

maż zachowuje się strasznie i boję się,co się za tym kryje...
JEZU ULITUJ SIE NADE MNĄ,NAD NAMI..

pomódlcie sie za mnie...jestem w strasznym stanie załamania

[ Dodano: 2010-06-05, 08:49 ]
mąż wziął mi samochod i wyjechał rzekomo do pracy na 2 dni(zawsze jeździ pociągiem)
niby zaspał

zostawił laptopa służbowego w domu(nie kontrolowałam go od dawna-próbowałam zaufać),odjechał i zaraz wrócił ...po laptopa....stąd mój ból i podejrzenia
w laptopie miał swego czasu rozmowy z babami róznymi i tą ,z którą niby zakończył,a jednak jeszcze rozmawiał jakiś czas temu(chyba z pół roku nie kontrolowałam go już)
poza tym zachowywał sie okropnie w stosunku do mnie,kłamał,ze wrócił po jakiś dokument a zabrał laptopa...dla mnie to dowód,ze zdradza dalej....
poza tym ta agresja w stosunku do mnie,ciągła separacja jego,wyciaganie śpiwora i spanie osobno z premedytacją...

nie mam już sił żyć....
ile można niszczyć?
gdzie jego serce?
ile można?
tyle szans mu dałam...czekałam...tęskniłam....kochałam mimo wszystko...a o n jak diabeł się zachowuje znów....
co mam robić?
jestem bez samochodu
mam dzwonić za nim do pracy?sprawdzać?domagać się rozmowy?
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-05, 08:15   

Robiko... tak po prostu, po ludzku przytulam... Pamiętam w modlitwie, niech Pan Cię poprowadzi bezpiecznie przez tę dolinę cienia!
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-05, 10:10   

Robiko Droga :)

Zwyczajnie nie wiem co powiedzieć , po ludzku chciałabym Ciebie uściskać i zabrac w takie miejsce ...gdzie spokój i cisza...więc pomodlę się w Twojej intencji.
Masz depresję, więc kazde słowo skierowane do Ciebie powinno być wielce wyważone.
Mam nadzieję ,że w okolicy jest ktoś kto mógłby z Toba porozmawiać...o ile dobrze pamietam , to Kraków , a tam Drogi Ojciec Jerzy i Jezus Miłosierny

całusy Robiko...pamiętam
Nie poddawaj się , jesteś DZIELNA KOBITA
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-05, 12:54   

DROGA ROBIKO

Całkiem nie dawno zdawało mi się ,że potrafię zachowac spokój , równowagę, że tyle razy udało się z Chrystusem pokonac nadchodzące burze,żeby nie pozwolic im sie panoszyć w naszym umysle, sercu, duszy...Wystarczyła chwila ...kiedy w jednym momencie straciłam wszystkie środki do zycia...to była chwila...pamiętam wtedy ,że byłam i tak juz wystarczająco zmęczona wszystkim, w zasadzie potrzebowałam odpoczynku i jeszcze to...wtedy było to ponad moje siły...i wypowiedziałm jakże uderzające słowa w strone daru zycia...bardzo tego żałowałam...ale ten moment , ten dopust uswiadomił mi bardzo wazną rzecz...,że wydaje mi się wiele rzeczy , takich jak to ,że w pełni ufam, takich jak to ,że oddaje Panu Bogu wszystkie sprawy, takich jak to ,że myśli kieruje zawsze w strone BOGA...to mi się zdawało ...pokazywanie nam naszej słabości , niedomagań jest pewnego rodzaju sposobem byśmy mogli zastanowić się czy rzeczywiście sam, sama dam rade...
Przekonanie o tym ,że wszystko zrobiłem, zrobiłam co w mojej mocy może stac się zabójstwem, ponieważ może wyznaczyć nam drogę na której zaprzestaniemy poszukiwań nowych rozwiązań.
Najtrudniejsze jest przyjęcie trudnej sytuacji w jakiej się możemy znaleźć...trudnej , bo inna niz spodziewalismy się, trudnej , bo inna niz nasze oczekiwania, trudnej , bo może przecież nie byc skupinona na nas samych( dla ludzi skupionych na sobie) i jeszcze trudniejsze jest odnaleźć w sobie Chrystusa w takiej sytuacji, a przeciez jest to najlepsze lekarstwo. Ludzie często szukaja Chrystusa w chwale, pięknego , cudownego , takiego...że dech zapiera, łatwo wtedy jest się z Nim utożsamiać, kiedy zaś mamy utożsamiać się z Chrystusem który jest miażdżony, przybity, cierpiacy jest rzeczywiście trudno przyjąc to w spokoju jak BARANEK...
Robiko wszystko co Ci towarzyszy jest wielkim termometrem miłości...potrzbujesz pokrzepienia, potrzebujesz spokoju, ciszy odpoczynku...

http://www.youtube.com/watch?v=r98IhDPoBKo

dobrze Cie rozumiem...ale brak mi słów do pokrzepienia Ciebie, nie wiem jak pocieszyć Chrystusa który płacze w Tobie.

Niech Pan Ci błogosławi i Twoim bliskim

PS. zło jest tak perfidne ,że wykorzysta wszystkie nasze zranienia, słabości, niedomagania by udawadniac nam za kazdym razem, że na nic zdaja się nasze wysiłki do miłowania, do szukania Boga,do szukania dobra w drugim człowieku, do przebaczenia...
Jakże to niestety czesto efektowne "pajacowanie ..."

http://www.youtube.com/wa...p9l1BmRYZ8&NR=1
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-05, 18:50   

Robiko....sciskam
wszystko w twoich i Pana Boga rekach

gdzie spokojna Robika....odpuszczajaca, dbajaca o siebie...o synka
najpierw o siebie, potem dopiero o męza...

blisko Pana Boga...odpocznij, popros meza o opieke nad synkiem...on tez potrafi, daj mu sie wykazac
choc pare godzin.....zobacz maz tez na pewno umie
a Ty zrob sobie kapiel , idz na ploteczki
potrzebujesz odpoczynku...bo inaczej i ciebie zly łapie w sidla i mezcy zlymi myslami
i dreczysz tez męza...idzie w dwie strony
moze taki stan cie zmobilizuje do zmian???
Robiko, juz sie modle za Ciebie
 
     
ewaa
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-06, 01:02   

Napisalam Robiko prywatną wiadomość.
Trzymaj się
Ewa
 
     
Wiki
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-06, 09:20   

dziękuję dziewczyny za modlitwy i to,ze piszecie....

mąż nie widzi żadnej swojej winy....mnie obwinia,mowi,ze to ja go oskarzam i atakuję...a on jest bez winy...a jak pytam dlaczego się w takim razie separuje-odpowiedź pada taka,,słyszę to już tysięczny raz"....i to jest odpowiedź

ja jestem wszystkiemu winna

brak mi słów na to wszystko
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-06, 09:50   

Panu Bogu świat z ręki nie wypadł, widzi nas, widzi nasze małżeństwa.
Moja żona doprowadziła do faktycznej separacji - ja złożyłem swój akces do Ruchu Czystych Serc.
Pozdrawiam Cię Robiko - dbaj o swoje serce
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8