Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
I znowu sytuacja sie powtarza...:(
Autor Wiadomość
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 12:43   

róża, przeraża mnie ta perspektywa. Wygląda na to, że dniem kiedy sie od tego uwolnie bedzie dzień kiedy tesciowa przeniesie sie do Sw. Piotra,a i to nie jest gwarancja.Do tego czasu jakiekolwiek relacje miedzy nami umrą. Juz teraz chodzimy ze soba do łóżka po to, aby sie wyspać. Nie ma zadnej czulosci, a jak nawet mąż cos probuje zainincjować to ja mam taka bariere, że nie potrafię. Osttanio chcial intymnosci jak byla tesciowa, z tesciowa za sciana!!!!Widze, ze jak ona jest i ja nie jestem nadasana jak mowi to on jest szczesliwy.Tylko, ze ja jestem nieszczesliwa.

[ Dodano: 2010-04-07, 12:56 ]
Mąż do poradni chodzic nie chce. Mowi, ze ja mam chodzic.

Mam wrazenie, ze cale zycie zwalilo mi sie w gruzy. Chcialam miec kiedys wiecej dzieci, ale teraz juz wiem ze ich nie bedzie. Bo wtedy bedzie mnie zostawial z dwojka dzieci i jechal do mamusi.

Zarzuca mi, ze ja "ciagle siedze u mamusi", a ja dwiedzam ja raz w tygodniu i to bez niego, boon nie chce. Bylo juzlepiej,jak nie ma tesciowej to nie jest zle, jak sie pojawia to zawsze jest zle. :-(
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 13:56   

Cytat:
róża, przeraża mnie ta perspektywa. Wygląda na to, że dniem kiedy sie od tego uwolnie bedzie dzień kiedy tesciowa przeniesie sie do Sw. Piotra,a i to nie jest gwarancja.Do tego czasu jakiekolwiek relacje miedzy nami umrą.

basilicum, może nie aż tak. :-D Moja teściowa żyje, i oby jak najdłużej, ale już bardzo rzadko nas odwiedza... Najgorszy czas, to był chyba ten okres 7-10 lat po ślubie, potem emocje po obydwu stronach barykady :-D zaczęły nieco opadać i było coraz znośniej. Tak więc - nie trać nadziei!
Może spróbuj jednak zachęcać męża do wspólnych wizyt u Twojej mamy (jakoś tak, że raz do Twojej, raz do Jego), bo nic lepszego dla męża nad to, niż doświadczyć samemu stanu, jaki powoduje w Tobie obecność jego mamy... I warto zadbać, żeby Te odwiedziny były wspólne, z dziećmi - może z czasem przyjdzie mężowi myśl, że to jednak zbyt często, że to męczące i to odnośnie obydwu...
Potrzebna rozmowa (niewykluczone, ze skończy się awanturą), warto zadbać o korzystny moment do niej, czyli na pewno nie wtedy, kiedy coś zgrzyta... Moim zdaniem trzeba zacząć od tego, że tesciowe są dwie i wypadałoby je traktować równo.
Pomóc może też uśmiech i zachowanie "dobrego dystansu". Tyle mamy kawałów o teściowych, kiedy spodziewasz się wizyty - swojej, czytaj... :-D

Młody człowiek podnieconym głosem mówi matce, że zakochał się i się żeni:
- Tak dla jaj, przyprowadzę trzy kobiety i spróbujesz zgadnąć, którą z nich zamierzam poślubić.
Matka się zgodziła. Następnego dnia przyprowadza trzy piękne kobiety, sadza je na kanapie i rozmawiają chwilę z matką. Potem syn pyta:
- Dobrze, mamo, a teraz zgadnij, którą zamierzam poślubić.
- Tę w środku ? odpowiada bez wahania.
- To zdumiewające, mamo. Zgadza się. Skąd wiedziałaś?
- Nie lubię jej.

http://www.youtube.com/watch?v=JjukrTLYzLw


 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 15:11   

róża, dzieki za rady. Staram się czytac, słuchać, dowcipow także, ale czuje sie taka tym wszytkim przytloczona. Moja tesciowa nie przyjezdza co weekend, w tym roku byla 3 razy, czyli co 6 tygodni, ale dla mnie to czesto. jej wizyty sa bardzo emocjonalnie da mnie wyczerpujace. Na sama mysl o zblizajacych sie dniach wolnych, swiat , urlopu, robi mi sie mdlo jak pomysle, ze znowu sie zjawi, aja na to nie mam wplywu, bo moj maz na jej pomysly rzytakuje, a ze mna nie konsultuje tylko informuje o faktach. Chce mi sie uciekac. Bo im bardziej ona napiera, tym bardziej mam ochote uciekac.To chyba oczywiste. Nie dochodzi do niej, ze jak przyjechala w gosci to powinna sie przystosowac do warunkow panujacych w domu, do ktorego przyjechala. Ona chce rzadzic, a ja nie jestem malym dzieckiem, aby sie podporzadkowywac.

Mdli mnie od tego wszytkiego. Nie moge spac, nie moge zlapac oddechu, boli mnie zoladek. I nawet kieliszek wina tu nie pomoze,bo zapijac problem to nie rozwiazanie.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 15:33   

basilicum, u mnie było niemalże identycznie - dłuższe wizyty ok. 3 razy do roku, żadnych zapowiedzi (klucze do mieszkania własne) i też, kiedy zorientowałam się, o co w tych wizytach tak naprawdę chodzi :-? - najchętniej uciekałabym z domu gdzie pieprz rośnie. Ale, jak widzisz - przeżyłam i nawet dziś śmieję się z tego :-D . Ty też dasz radę!
Postaraj się jak najmniej o teściowej mówić, jak najmniej o niej myśleć, tak, aby ten temat nie był zawsze w centrum Waszych rozmów. Kiedy będzie jej mniej w Twoich myślach, w sercu - będzie też mniej w Twoim (Waszym) życiu, a o to przecież chodzi. Wyjedzie - spróbuj zapomnieć, a skup się na poprawie relacji pomiędzy Wami. Te relacje nie mogą być nieustannie nasycone aromatem teściowej, nie pozwól, aby ona zamieszkiwała duchem w Waszym domu.. Wystarczy Ci czas, kiedy jest obecna ciałem... Czyż nie tak?
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 15:39   

róża, tak zgadza się. Niestety jak jej nie ma to jej duch krąży nad nami jak jakieś upiorne widmo. A ja caly czas drżę, je wroci i znowu bedzie smrod.

Musze popracowac nad tym, aby mąż nie uciekał ode mnie i dziecka do niej.

A ona jest jak bumerang, wraca i wraca. Chciaabym miec z nia dobre stosunki, ale nie umiem. Ona by chciala, abym bez niej zyc nie mogla.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 15:54   

Cytat:
A ja caly czas drżę, je wroci i znowu bedzie smrod.

Nad tym drżeniem warto popracować, bo ono niebawem uczyni z Ciebie kłębek nerwów, może potrzebne są leki uspokajające, tak, aby chociaż przez pewien czas - pomóc sobie w wyciszeniu...
Odjeżdża teściowa z domu - odjeżdża z myśli, ciesz się Wami, brakiem jej obecności... Do następnej wizyty siły trzeba zregenerować.
Ależ brutalne to, co piszę i zdaję sobie sprawę, że tak być nie powinno... Samo życie - takie właśnie jest... Po prostu niektórych ludzi kochać jest bardzo trudno... Warto za nich modlić się, aby nie popaść w destrukcyjną nienawiść, to takie łatwe, kiedy na jednej szali leży własna rodzina, a na drugiej człowiek, który nieustannie i z powodzeniem - burzy w niej miłość. I możnaby szukać wytłumaczenia, dlaczego tak, nie inaczej i pewnie znalazłoby się...
Ale pomóc sobie - można i trzeba.

[ Dodano: 2010-04-07, 16:56 ]
basilicum, jeszcze nie teraz, ale kiedyś, kiedy już nieco ochłoniesz, a spotkacie się znowu (może to będzie w domu teściowej, może sama zaproponuj mężowi takie odwiedziny), spróbuj uważnie jej posłuchać (bez wypominania) - o czym ona najchętniej mówi, jakie ma problemy, co ją trapi itd. - daj jej po prostu wygadać się. Może przy filiżance kawy, ale koniecznie znajdując dla niej czas... Może tylko tego od Ciebie oczekuje, to tak niewiele, a może zdziałać cuda - poprawić relacje pomiędzy Wami (najlepiej, gdyby męża przy tej rozmowie nie było). Musi być coś, co powoduje w niej taki właśnie stosunek do Ciebie, w czymś nie spełniasz jej oczekiwań (choć przecież nie musisz)...
Zainteresować się czyimś "pokręconym" życiem, wysłuchać, współczuć - to już może być pierwszy krok do rezygnacji z agresji.
Warto wziąć pod uwagę, że swoją niechęcią do niej nic dobrego nie osiągniesz, może warto przełamać się i niczym miłosierny Samarytanin - pochylić się nad nieszczęściem, to na pewno opłaci się - dla Was obydwu... Chodzi o to, aby ona przestała traktować Ciebie (a Ty ją) jako wroga, z którym trzeba walczyć. Czasem wystarczy kilka gestów, ciepła rozmowa i lody topnieją (walka zabiera siły, zdrowie)... I tego Ci życzę. :lol:
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 17:33   

Basilicum, relacja z tesciowa bardzo wazna

tak sobie czytam Wasza dyskusje, rady

nie mam takich doswiadczen
ale wyrazne jest dla mnie jedno....dobrze maz Ci podpowiada..to Ty basilicum masz pracowac nad sobą

nikt inny i mysle sobie ze na te chwile, tesciowa jest tylko dodatkiem..nie sednem problemu
problem w Tobie...
jak nie byloby tesciowej obk, to bylby maz...jak nie maz to ktos inny bliski, kolezanka

oni tylko wywołuaj wilka z lasu...sa Twoim lustrem...tak sie zlozylo i dzieki Bogu bo masz powod zyby pracowac..nie masz teraz wyjscia

to basilisum ma do przepracowania dystatns do ludzi
to basilicum ma nauczyc sie konsekwencji
to basilicum moze nauczyc sie jak mowic "nie" i stawiac granice
tak by nikt nie byl w stanie Cie skrzywdzic..dla siebie, dla meza, dla synka!!! (zeby sie uczyl od Ciebie!!!)
zeby zobaczyl ze mama jest silna kobieta, ktorej nie da sie w kaszę dmuchać !! :-D

[ Dodano: 2010-04-07, 17:34 ]
reszta przyjdzie sama..ta sytuacja z tesciowa, czy dom czy hotel...piszesz o swiecie pracy w maju???
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 22:23   

róża, probowalam juz tesciowa wysluchiwac. Ale jej żale na temat nieudanego malzenstwa sa tak zatrute jadem,ze sama potem zle sie czulam przez dobry miesiac. Może mam słabe nerwy, ale tego nie wytrzymuję. Do tego ona ma tendensje dopowtarzania tych strasznych historii po kilkanasie rezy. Mozna naprawde sie zmeczyc. Do tego dochodzi ogromny kompleks jaki w sobie nosi tesciowa. Z jednej strony uwaza sie za najmadrzejsza, wszystkich poucza, ma byc tak jak ona chche, z drugiej strony wychodzi z niej takie troche zakomplesione dziecko, ktore ktos kiedys skrzywdzil. Mam z tym problem, moze gdyby maz stal za mna muem byloby łatwej.

Danka 9, ja widze to tak, ze czuje sie niedoceniana przez meza, niekochana i stad moje zale i agresja do tesciowej. Oprocz tego, ze ona ewidentnie sie miesza, a maz nie staje za mna. Staram sie nie dawać sobie w kasze dmuchac, ale wlasnie to dziala na moja tesciowa jak plachta na byka. Kiedys jak bylismy u niej poprosilam meza, abysmy w niedziele wraqcali do domu juz kolo 12 w poludnie, to ona sie wsciekla.

Na majowy weekend mam nadziej namowic meza na krotki wyjazd, taka wycieczke po Wielkopolsce. Bylismy na takiej rok temu i bylo fajnie. O hotelu mowilam w sytuacji, gdzy nadciagnie tesciowa.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-07, 23:29   

basilicum napisał/a:
róża, probowalam juz tesciowa wysluchiwac. Ale jej żale na temat nieudanego malzenstwa sa tak zatrute jadem,ze sama potem zle sie czulam przez dobry miesiac. Może mam słabe nerwy, ale tego nie wytrzymuję. Do tego ona ma tendensje dopowtarzania tych strasznych historii po kilkanasie rezy. Mozna naprawde sie zmeczyc. Do tego dochodzi ogromny kompleks jaki w sobie nosi tesciowa. Z jednej strony uwaza sie za najmadrzejsza, wszystkich poucza, ma byc tak jak ona chche, z drugiej strony wychodzi z niej takie troche zakomplesione dziecko, ktore ktos kiedys skrzywdzil

Basilicum-a przeczytaj to tak..........
Nie rozumiem co sie do mnie mówi,bo to niezgodne z tym co chce słyszeć-zatem niezgodność wzbudza agresję.

A czy wiesz??? że taki zwłykły człowiek bez zgnilizny i problemów potrafi wysłuchać innego ,nawet jak cos wbrew jego oczekiwaniom.
Wyrazi swa opinię i nie odczuwa zła jak nie przyjeta przez innego.

Tego nie czujesz??? tak???
Ale czujesz basilicum ile ułomności i wypaczen ma tesciowa.
A zajrzałas w siebie???w swoje ale???? jak nie to spójrz.
basilicum napisał/a:
Danka 9, ja widze to tak, ze czuje sie niedoceniana przez meza, niekochana i stad moje zale i agresja do tesciowej. Oprocz tego, ze ona ewidentnie sie miesza, a maz nie staje za mna.


Oczywiście pragnienie........ale kto bedzie stawał murem i budował jak zbraknie męża???
myslałas już nad tym????
basilicum napisał/a:
Staram sie nie dawać sobie w kasze dmuchac, ale wlasnie to dziala na moja tesciowa jak plachta na byka


Wiem dobrze i tak działam??? basilicum i co dalej???
bo wiesz corrida konczy sie zabiciem byka.
To zatem jakie zamiary???

Basilicum ...co tu dodać,co ująć.

Ując-zła postawe,zatwardzenie i wrogość.

Dodać-pokorę,ludzkie spojrzenie i może tolerancję.

Spróbuj i zobacz

pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-08, 00:22   

basilicum,
Witaj,
już dłuższy czas czytam ten temat i nieustannie narzuca mi się myśl o tym że zaczynasz mieć zapiekły stosunek do kontaktów teściowa-mąż -Ty. Niestety nawet gdy mamy 100% racji, a to nie zdarza się nigdy to taka postawa zaczyna nas zabijać.
Napiszę Ci moje spostrzeżenia:
-nienawiść( złe emocje, doświadczenia i wspomnienia), która weszła w życie teściowej zaczyna zatruwać Twoje małzeństwo-rada-miłość poprzez czyn i modlitwę ( proponuję zamówić Mszę Św. w intencji uzdrowienia relacji rodzinnych oraz codzienną ufną modlitwę w intencji teściowej), w czynie miłość można wyrazić zainteresowaniem się hobby, które ma teściowa-podpatruj, podpytaj.
-na czas wizyt starszej pani weź głeboki oddech i postaraj się ja przyjmować jak wyjątkowo miłego i oczekiwanego gościa, nie porównuj przeszłych wizyt i przyszłych. Zapomnij,że to matka męża i nie rywalizuj z Nią, bo nie jest rywalką tylko ma być podporą-pamiętaj przekleństwo matki wywraca fundamenty domu- to mądrość z Biblii. A zatem ten jad, który sączy w Wasz dom zamień na błogosławieństwo i zacznij Jej błogosławić, a nie złożeczyć-choćby przykra była-" Czcij Ojca swego i Matkę swoją, aby Ci się dobrze wiodło i abyś żył długo."-pamiętasz?
-sprubój sie modlić tak: " Boże Mądry i Dobry, ja dziecko Twoje przyznaję,że nie umiem kochać mojej teściowej. Proszę Cię naucz moje serce szacunku i miłości do drugiej matki, którą mi dałeś udzielając Sakramentu Małżeństwa. Udziel mi światła Swojej Mądrości w postępowaniu codziennym, abym potrafiła w radości i pokoju przeżywać swoje małżeństwo dzieląc swój czas pomiędzy bliźnich, których mi dałeś jako rodzinę, stając się dla nich błogosławieństwem przez wszystkie dni jakie nam przeznaczyłeś. Amen"
Jeśli ufnie poprosisz o takie Dary to zobaczysz jak zmienia się Twój stosunek do otoczenia i otoczenia do Ciebie-choćby z powodu braku nerwowego reagowania na wszelie kontakty męża z jego mamą, a ona sama też odczuje ,że atmosfera zelżała.

Gdy jesteśmy spokojni trudniej nas wyprowadzić z równowagi, wciągnąć w gry emocjonalne, nie popełniamy kardynalnych błedów w kontaktach międzyludzkich, jesteśmy bardziej elastyczni i skłonni wybaczać innym i sobie drobne potknięcia. Drobne konflikty nie urastaja do rangi góry lodowej. :-)

Niech Cie Bóg wspiera i w dobrym natchnie.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-08, 08:34   

Pulikowski napisał książkę:"Warto pokochac teściową".............ogólne przesłanie jej jest takie:warto pokochać teściową .........nawet jak sie jej nie lubi.

Polecam tę ksiązkę.............Tobie.......mężowi........a potem teściowej na prezent...........
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 01:26   

basilicum,

To do mojego postu-cytaty o których pisałam.

Syr 3:9 ;4-9 Biblia Warszawsko-praska
(4)Kto czci swoją matkę, podobny jest do człowieka gromadzącego skarby.(5)Kto kocha ojca, czyni sobie przyjaciół ze swych własnych dzieci, a modlitwy jego będą wysłuchane.(6)Kto ojca szanuje, długo żyć będzie, kto zaś matce zapewnia spokój, to jakby czcił samego Pana.(7)Kto boi się Pana, czci ojca własnego, a rodzicom służy tak, jak przełożonym.(8)Synu mój, szanuj swego ojca i słowem, i czynem, byś sprowadził na siebie wszelkie błogosławieństwo. (9) Błogosławieństwo ojca umacnia dom dzieci, zaś przekleństwo matki burzy jego fundamenty.

To rozwinięcie przykazania-Czcij Ojca swego i Matkę swoją....

Przyjżyj się co napisano o dzieciach- to konsekwencja szacunku także do tesciów.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 09:31   

Cytat:
Nie moge spac, nie moge zlapac oddechu, boli mnie zoladek.

Siebie samego też trzeba kochać i moim zdaniem - w ramach tej zdrowej miłości należałoby unikać kontaktu z ludźmi, którzy powodują takie widoczne już zaburzenia w pracy organizmu, nie pozwolić, aby chorobliwa aura, jaka otacza danego czlowieka - stała sie naszą aurą. Myślę, że przypadek, o jakim pisze basilicum może być dla wielu osób niezrozumiałym, przecież nie wszystkie teściowe zachowują się aż tak i chwała im za to, wiele z nich zaanagażowało sie wręcz w ratowanie małżeństwa syna/córki. To, co opisuje basilicum raczej do takich pięknych postaw nie należy i dobrze mieć tego świadomość, bo kiedy małżeństwo rozpadnie sie - będzie już za późno... Wasza jedność jest najważniejszą - choćby teściowa zdawała się mysleć inaczej, że to własnie ona jest najważniejsza, jej problemy.
Próbować wszelkich sposobów, aby te relacje z nią poprawić, ale kiedy okażą sie nieskuteczne, a ona będzie cały czas realnym zagrożeniem dla Waszego małżeństwa - mówić wyraźnie STOP takim zachowaniom. Troska o rodziców, teściów nie może być większą od troski o własne małżeństwo i kiedy oni próbują właśnie swoją osobą wywierać zgubny wpływ na rodzinę swoich dzieci trzeba postawić wyraźne granice i żądać nieprzekraczania ich. Owszem - szacunek zawsze, ale przyzwolenie na rozbijanie rodziny - kategoryczne nie. To jest bardzo łatwe do zrealizowania w małżeństwach, w których panuje prawdziwa miłość, zgoda, kiedy dwoje grają do jednej bramki, ale w sytuacji tutaj opisanej raczej tak nie jest - mąż zaczyna juz strzelać gole do tej własnej, nic dziwnego, że basicum tak ciężko z tym. Na pewno prostych rozwiązań nie ma - trzeba zadbać o na prawę więzi małżeńskich, wzmocnić je, a być może osobom trzecim będzie już coraz trudniej wcisnąć się pomiędzy Was - póki co jest wielka dziura w murze i dzieje się to bez większych problemów.
Moim zdaniem, mąż basilicum ma problem z wypełnianiem podstawowych powinności małżeńskich - czas, jaki jest winien własnej żonie i dzieciom - spędza z mamą i to nie jest w porządku - to przecież Tobie ślubował. Z własnego doswiadczenia wiem, jak trudne są to sytuacje, więc polecam szukać pomocy w poradni rodzinnej, w konfesjonale. Tak łatwo przeoczyć moment, kiedy małżeństwo jest już w zagrożeniu, łatwo powiedzieć po fakcie - jak mogłam nie widzieć, że to właśnie już od dawna zabijało miłość w nas.
Miłość do rodziców, teściów nie może być wiekszą od tej miłości ślubowanej i nie może dziać się jej kosztem.
Powodzenia.

[ Dodano: 2010-04-09, 10:32 ]
Cytat:
Miłość do rodziców, teściów nie może być wiekszą od tej miłości ślubowanej i nie może dziać się jej kosztem

Oczywiście mam na myśli rodziców/teściów zdolnych do samodzielnej egzystencji.
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 14:39   

NORBERT, oczywiście nie chce ,aby nasze kontakty wyglądały jak corrida. Ta moja zatwardzialosc to jest raczej opór. Probowałam wychodzic naprzeciw, proponowac mezowi, ze moze sami z siebie pojdziemy do tesciowej na weekend, ale bedzie to nasza autonomiczna decyzja, a nie jej "wproszenie się". Na razie ona przyjedza i nie pyta czy ktos ma na to chęci, nie jest chory, jest w stanie przyotowac swieta.Mąż nie oponuje. mam do niego zal, ze nie dyskutuje ze mna tych rzeczy, tylko zgadza sie na jej pomysly. Ja sie na to nie godze i wymyslilam, ze poprostu w przyszle swieta postaram sie namowic meza na wyjazd na urlop, aysmy mogli spedzic swieta sami.
kinga2, ja tesciowej nie zlorzeczę, t raczej ona wyglasza teksty, zejeszcze nadejdzie dzien kiedy do niej przyjde na kolanach. Co jej takie teksty daja, nie wiem. Dla mnie sa zalosne. Bo dokladnie kazdy wie,zeto ona sobie nie umie poradzic z wlasna samotnoscia. Kiedys zartem powiedziala: synku najchetniej bym cie zabrala...Na to ja zartem: jasne niech mama bierze...A ona na toucieszona: tak? naprawde moge?

Pan Pulikowski poradzil mi, zebym w tej benzdziejnej sytuacjimodlila sie oprzemiane, o to, aby tesciowa spotkala na swojej drodzemoze spowiednika,ktory jej otworzy oczy, albo, aby wydarzylo sie cos co zmieni jej optyke.

Bardzo zaluje, ze nie mam tesciowej, ktora pozwolilaby sie kochać, ktora jest spokojna, kochajaca, wywazona i nienarzucajaca sie. Z ktora chetnie sie przeywa i doktorej chetnie sie jezdzi.Zostaje mi modlitwa i zawierzenie w Milosierdziu Bozym.

[ Dodano: 2010-04-09, 14:41 ]
róża, Twoje rady naprawdę mi są pomocne. Rzeczywiście jeśli ktos takiej sytuacji nie przezyl, to trudno sie w nia wczuć i ja zrozumieć. Bardzo Ci dziękuję.

[ Dodano: 2010-04-09, 14:44 ]
Kiedy zaczelam ten watek i przyszly pierwsze odpwiedzi, siedzialam w poniedzialek i plakalam przed laptopem. Maz na krotko przed wyjazdem zobaczyl to,podszedl, spojrzal i zapytal: Dlaczego placzesz? Ja nic nie odpowiedzialam, bo za plecami byla tesciowa, a przy niej nie bedziemy rozwiazywac zadnych problemow. On widzac to, ze nic nie mowie powiedzial: czyli co? mam sie nie przejmowac? Ja nic nie odpowiedzialam, wiec sie spakowalii wyszli. Nawet sie nie pozegnal. Nawe do dzis nie zadzwonil, aby sie zapytac co u nas, co u dziecka.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4