Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
koniec wiary w cuda
Autor Wiadomość
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-03, 22:08   koniec wiary w cuda

wierzylam,, dlugo wierzylam w to ze moja maz sie opamieta... dlugo walaczylam o nas zwiazek, a nawet kiedy nie walczlam to i ak wierzyla i tzrymalal sie nadziei, ze on kiedys przeciez przejrzy na czy, ze zrouemi, ze wroci... staralm sie zc, zyc sama dla siebie.... z czasem jednak chce blsikosci i bycia z druga osoba, tesknota za kims z kim mozna spedzic czas, przytulic sie wygrala... poddalam sie, odpuscilam... ale gdzies w glebi serca dalej wirzylam, ze jesli on wroci, ze jesli on bedzie chcial wrocic to zawsze mu wybacze, to zawsze przyjme go z otwartymi ramionami. owszem, czasem widywalismy sie, zaltawalismy jeszcze jakies stare sprawy, czy nawet wypilismy razem herbate, pogadaismy o ty co u niegp, co u mnie. Myslalam ze jest szczery, nie domyslalam sie nawet... a tymczasem dwa dni temu dowiedzialm sie z zostal tatusiem..... nie powiedzial, nawet nie mial odwagi, zeby mi powiedziec... no a dziecka przeciez nie da sie ukryc..... coraz wiecej elemntow zlozylo sie w ukladanke... bylsimy w sadzie, twedy gdy orzekano rozwod mowil " pewnych sraw juz sie nie da cofnac"... a teraz co, teraz msi stanac a wysokosci zadania i byc kochajacycm ojcem... mysle ze spleni sie w tej roli, zostej mi zyczyc u szczescia... ja przestakej walczyc o niego, o nas.... nie rozbije rodziny dziecku, ktore nie jest niczemu winne i rzyszlo na swiat... boli tylko to ze nie mial odwag mi powiedziec, ze milczal... a ja wierzylam i bylam naiwana... boli ze ma rodzine, ktora ja zawsze miec chcialam... boli, ze gdy ja cicalam miec dzieci, to on pwoeidzial, ze nie jes gowty, ze zbyt wczesnie, ze by go to ograniczlo.... ze chce byc wolny... a tymczasem uwiklal sie w zwiazek z inna kobieta, zostal ojcem... boli.... przestaje wierzyc ze kiedykowielk wrci, ze sie zmieni..... ze zawczenie wirzyc w to ze krzywde moza naprawic i byc i kochac mim wszystko... musze zamknac ten rodzial zycia....
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-03, 22:27   

rzaba,
Przytulam Cię wirtualnie i poproszę swego Anioła Stróża, aby Ci przynióśł dziś błogosławieństwo na spokojną noc. Nie będę Ci dziś więcej pisać co i jak, ale jeśli sie nie poddasz w takiej sytuacji to sama zobaczysz jak Bóg jest wielki.
:-) :-) :-)

Bóg działa-kobieta to siła:
http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-03, 22:29   

rzaba,
przytulam najmocniej...
taka wiadomość to okrutny cios...
i jeszcze zataił to przed Tobą....

ja też boje się, że przyjdzie taki moment, gdy dowiem się, że mój mąż ma dziecko z tamtą kobietą... tą dla której mnie zostawił...
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-03, 22:41   

dziekuje dziewczyny.... jak mam sie nie poddac? w co mam wierzyc? o co mam walczyc? nie bede nikomu rozbijac rodziny.... nie mam sily juz na zludne nadzije.... ile mogalam walczylam i wirzylam... nie mam wiececj ani chceci, ani sily.. a poczucie, ze mogalbym komus wyrzadzic krzywde ( dziecku) nie jest dla mnie zadna sila napedowa, na to by wierzyc w to ze moj maz sie kiedys zmieni....
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-03, 22:42   

rzabko - pamiętam Ciebie i Twoją historię....,
jak nic scenariusze się powtarzają...,
każda z nas obawia sie właśnie tego najbardziej....,
nic nie umiem w tej kwesti poradzić- nie mam nic do powiedzenia....jestem bezradna.....,
nie jestem tytanem....czasem też po ludzku opadna ręce...
pozdrawiam , przytulam
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-03, 22:53   

rzaba,
Przeczytaj Genezis-Ty Sara,mąż Abraham. Czytaj wszytko dokładnie nie zmieniaj osób.
Od rozdziału 11. Już wiele razy to pisałam, ale najlepiej zrozumiesz sama. Tam Bóg mówi co masz zrobić w twojej sytuacji.
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-03, 23:15   

Rzaba, nie łam się! przytulam Cię wirtualnie...

Ja tak sobie myślę, że czasem, gdy życie nas przerasta, trzeba po prostu "puścić lejce", które tak mocno ściskamy...i dać sobie czas...i dać się nieść...byle tylko w PRĄDZIE MIŁOŚCI...z Bogiem w sercu

Jestem pewna, że przyjdzie taki czas dla Ciebie, że wszystko będzie jasne, proste i pełne kolorów...
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-04, 19:38   

Rzaba, przykro mi...
ale rozumiem, ze nie masz sily walczyc....
ja niestety przegralam walke o moje malzenstwo
dlugo plakalam, cierpialam, wierzylam, czekalam na cud...
teraz juz nie...
cudem jest juz dla mnie, ze uwierze, ze moge byc szczesliwa pomimo wszystkiego, co sie stalo
nawet jesli wymaga to czasu..
moze niektorzy sie zdenerwuja, ale uwazam, ze nie kazde malzenstwo da sie uratowac
do tego potrzebne sa dwie osoby, ktore w ktoryms momencie razem chca cos zmienic
nikogo zmusic nie mozna- do malzenstwa, do tego by przejrzal, by zrozumial...
to smutne, ze tak jest...
ale nie sadze, by to, czy komus sie udaje czy nie zalezalo tylko i wylacznie od tego, jak mocno w to wierzy, czy pracuje nad soba...
wiem, ze wierzylam, ufalam, pracowalam nad soba- a jednak nie udalo sie...
czasami tylko zastanawiam sie nad tym, co Bog chcial mi przez to wszystko pokazac, powiedziec?
moze chociazby to, ze jest tak duzo cierpienia, niesprawiedliwosci, ktorych nie da sie zrozumiec
i ze nie na wszystko mozna miec odpowiedz
Zycze Ci pomimo wszystko spokoju serca i zebys powoli sie odbudowala
ja tez sie staram
sciskam
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-04, 21:38   

Rzabko - i ja przytulam. Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. Moj mąz też ma dziecko.
Rzabko - da się jakos żyć. Ciężko to ciężko, ale grunt to zdystansowac się do życia. Jesteśmy tylko przechodniami tutaj...................A spójrz - lada chwila wiosna, słoneczko. Mam nadzieję, że w Twoim serduszku też zabłyśnie.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-05, 00:26   

rzabo, tulę

cały czas jesteście jednym schorowanym ciałem. To członek Twojej Rodziny błądzi, konsekwencje jego czynów dotykają Ciebie, Was. Bądź otwarta, jak święta królowa Elżbieta Portugalska na przyjęcie i wychowanie dzieci zrodzonych z cudzołóstwa. Możesz się do niej uciekać i prosić o wsparcie. Wielka była. Wierna była. Święta jest, a jej mąż też cieszy się - dzięki niej myślę 8-) - oglądaniem Boga twarzą w twarz ;-)
tu o niej: http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/07-04.php3
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-05, 09:33   

Rzabko...przytulam,współczuję i rozumiem...i nie dziwię się,że targają Tobą teraz takie emocje...to normalne....będzie dobrze,nadejdzie taki czas...zobaczysz
 
     
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-05, 14:51   

Estera napisał/a:
moze niektorzy sie zdenerwuja, ale uwazam, ze nie kazde malzenstwo da sie uratowac
do tego potrzebne sa dwie osoby, ktore w ktoryms momencie razem chca cos zmienic
nikogo zmusic nie mozna- do malzenstwa, do tego by przejrzal, by zrozumial...
to smutne, ze tak jest...


Mam takie samo odczucia – czy czasem nasze oczekiwania na obudzenie się współmałżonka i jego powrót nie są naiwnością i brakiem pogodzenia się z sytuacją.
Owszem nasza postawa może, a nawet powinna być taka, że ten powrót umożliwiamy ale czy on się dokona…
Bóg dał człowiekowi wolną wole i choć nie chce aby się zagubił nie przyprowadzi go za rękę jak niegrzeczne dziecko jeżeli on tego nie będzie chciał. Nam zostaje ufać, że za wstawiennictwem Bożym nasz współmałżonek w końcu zapragnie wrócić . I tu koło się zamyka: Wiara ,nadzieja i miłość
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-05, 16:28   

halo, halo ? w górę serca! Odwagi! Nadziei! Ufności!
Jeśli sam Pan Jezus powiedział, że z mężem/żoną jesteśmy jednym ciałem i z jakiegoś powodu dopuścił, do tego, żeby to ciało było niepełnosprawne/chore - może to ciało uleczyć. Bóg Miłosierny pragnie uzdrawiać, usprawniać, ożywiać. Tak jak nasze ciała chorują, bo wątroba niedomaga, bo ktoś słuch stracił, sparaliżowany jest - niektórzy ufnie prosząc otrzymują łaskę "natychmiastowego" uzdrowienia, a niektórzy jakimiś etapami dochodzą do sprawności. Otrzymanie łaski uzdrowienia jest jakąś tajemnicą pomiędzy Bogiem a Jego obdarowanym dzieckiem.
Zastanawiałam się ostatnio: w San Giovanni Rotondo Św. Ojciec Pio był pośrednikiem wielu cudów i łask, jakie Bóg chciał dać proszącym Go o to. Liczne uzdrowienia, niesamowite zdarzenia.. A jednak w tym samym miejscu powstało dzieło Św. Ojca Pio - Dom Ulgi w Cierpieniu - olbrzymi szpital. Będąc tam ma się świadomość, że obok cudów natychmiastowych, jest też działanie Boga bardziej na poziomie "przyziemnym" - leczenie duszy i ciała chorego poprzez lekarzy. Przypadki lżejsze i te beznadziejne - różne. Jest to też dowód na to myślę, że różnymi drogami Pan Bóg dociera z łaską uzdrowienia i niektórzy być może (niektóre małżeństwa) mają za zadanie w wiekszym stopniu tę chorobę "przerobić" oczyścić się na duszy i ciele w dłuższej perspektywie czasu.
Jedno jest też pewne, że tylko z naszego punktu widzenia coś się "nie da". Pan Jezus blisko, może wszystko.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-05, 16:46   

malizna, Estera,rzaba,

wiecie tak sobie myślę,że może jakoś Wam ulży i przemówi do serca to co powiedział w jednym z kazań ks. Pawlukiewicz,że Bóg tak kocha człowieka,że będzie go ścigał swoją zazdrosną miłościa i plątał jego plany, pozwalając mu nawet na grzech i bolesny upadek, aby do Niego wrócił.
I tak będzie ścigał Waszych mężów tylko, aby to było widoczne i stało sie efektywne to właśnie Wy- żony, na mocy duchowej władzy otrzymanej w Sakramencie małżeństwa , możecie i macie prawo prostować drogę Panu, aby mógł się w tym ściganiu rozpędzić. To Wasza wiara i modlitwa nie tylko prostuje te ścieżki , ale i przynagla Boga do wypełnienia tej obietnicy, która stała się faktem na mocy przymierza Boga z człowiekiem.

"Zazdrosna miłość Pana <Zastępów> tego dokona! "
(2 Ks. Królewska 19:31, Biblia Tysiąclecia)
(Ks. Izajasza 9:6, Biblia Tysiąclecia)
(Ks. Izajasza 37:32, Biblia Tysiąclecia)

(15) Spojrzyj z nieba i patrz z Twej stolicy, świętej i wspaniałej! Gdzie Twoja zazdrosna miłość i Twoja potęga? Gdzie poruszenie Twych uczuć? Miłosierdzia Twego nie powstrzymuj, proszę: (16) Boś Ty naszym Ojcem! Zaiste, nie poznaje nas Abraham, Izrael nas nie uznaje; Tyś, Panie, naszym Ojcem, "Odkupiciel nasz" to Twoje imię odwieczne. (17) Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą? Odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa. (18) Czemu bezbożni wtargnęli w Twoje święte miejsce, wrogowie nasi podeptali Twoją świątynię?

(Ks. Izajasza 63:15-18, Biblia Tysiąclecia)

(1) Pan Zastępów skierował następujące słowo: (2) Tak mówi Pan Zastępów: Zazdrosna miłość moja obejmuje Syjon i broni go mój gniew potężny. (3) To mówi Pan: Powrócę znowu na Syjon i zamieszkam znowu w Jeruzalem. I znowu Jeruzalem nazwą Miastem Wiernym, a górę Pana Zastępów - Górą Świętą.
(Ks. Zachariasza 8:1-3, Biblia Tysiąclecia)

Czy jednak wiarołomny małżonek wróci? Cóż. To zależy też od przyzwolenia Waszego serca. Po takiej traumie Bóg nie popchnie ku Wam współmałzonka jeśli w Was nie będzie na to przyzwolenia- bo zostanie tylko chęć odwetu lub potrzeba miernej satysfakcji. Zatem nie warto gasić ducha. :-)
Wolna Wola człowieka jest faktem, ale ta wola, tak naprawdę jest sprzęgnięta z sercem, które z racji stworzenia jest nakierowane na Stwórcę i dopiero w nim osiąga pełnię, dlatego można powiedzieć Mu nie, ale wewnętrzna potrzeba spełnienia jest tak potężna, że częściej poprzez różne doświadczenia i ból odkrywamy,że chcemy i wolimy powiedzieć : tak.

Chcę Wam na swoim przykładzie powiedziec,że jeśli w sercu kobiety zrodzi się mimo takiej traumy szczera chęć pomocy współmałżonkowi w duchowym powrocie do Boga, to On sam uczyni wszystko, aby połączyć małżonków i nie pozwolić mu biegać za świecidełkami tego świata. Zarzuci go po ludzku takimi problemami, chorobami i wydarzeniami,że zmusi prędzej czy później do refleksji nad swoim postępowaniem.

"(5) Gdyż ich matka dopuszczała się rozpusty. Ta, która nosiła ich w łonie, postępowała haniebnie, rzekła bowiem: 'Chcę pójść za tymi, którzy mnie namiętnie kochają, którzy mi dają chleb i wodę, wełnę i len, oliwę i napój'. (6) "Oto więc drogę twoją ogradzam cierniami, a przeciwko niej wzniosę kamienny mur, tak iż ona nie znajdzie swych dróg. (7) I pobiegnie za swymi namiętnymi kochankami, ale ich nie dogoni; i będzie ich szukać, ale ich nie znajdzie. I powie: 'Wolę pójść i wrócić do swego męża, tego pierwszego, bo wtedy było mi lepiej niż teraz'."
(Ks. Ozeasza 2:5-7, Biblia w przekładzie Nowego Świata)

Dlatego nie wolno pozwolić, aby nasze serce zgorzkniało.
Nie wiem, czy udało i się dobrze przełożyć na język słowa moje duchowe odczucia, ale jakby co to służe wyjaśnieniem. :-D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8