Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
czas na zmiany!
Autor Wiadomość
gogol
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-01-18, 15:40   czas na zmiany!

Zaczęłam swój watek :lol: ,bo rzeczywiście skacze to tu to tam :roll: .Wszystkiego trzeba sie nauczyć,dobrze ,że sie chcę.Pozdrawiam [ :shock:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 15:43   

gogol,
Tak trzymaj, pomodlę się o wytrwałość w terapii, dla Ciebie oraz o wielkie jej owoce. " Pomnij..."
:-D
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 15:48   

Dzieki Kinga za wszystko.
Widzisz jak sie rozwijam komputerowo dzięki tobie. :lol: :lol: :lol: :lol:
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 15:57   

Gogol............ to na początek mój ulubiony Anthony De Mello;

"Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to oznacza tylko tyle, że koncentrujesz się na tym, czego nie masz.
W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu"......

[ Dodano: 2010-01-18, 15:59 ]
A w moim kalendarzu na dzien 18.01.2010 w stopce jest cytat:


"TAM ,GDZIE PANUJĄ PODZIAŁY I GNIEW,TAM BÓG NIE MIESZKA"
ŚW.IGNACY ANTIOCHENSKI
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 16:03   

Danusiu
mam doła bo mój mąz wygłasza takie tezy ,że głowa boli.
W tym czasie kiedy byliśmy w ostrym kryzysie(zero rozmów i odzywania) trwało to około 2 lat,wyprowadziłam sie do pokoju ,który został pusty po wyprowadzce córki.
Jednak długo to trwało zanim zdecydowałam sie zrobic cos w kierunku umeblowania.
Mąz ze mna nie gadał więc pomogła mi synowa i tak wspólnie z nia co nieco kupiłam.
Mieszkam sobie już troche,teraz do tego juz sie przyzwyczaiłam ale było mi dziwnie jakos.
Pomyślalam piorun trafił i w nas ,jakos dam rade,przynajmniej jak płacze to nikt mnie nie widzi i nie ma satysfakcji z mojego bólu.
W ubiegłum tygodniu mając na względzie to ,że stosunki z meżem są jako takie(do normalności daleko) poprosiłam go aby zerknał na szuflady bo cos nie tak.
Maz był złota raczka ale o tym juz dawno zapomiał? usłyszałam od męża ,że to sa moje meble i on mi ich naprawiac nie będzie bo ja go zeszmaciłam kupując je sama.
Wniosek prosty nie moge kupic do domu nic bez niego wszędzie sie wtrąca ,jak patrze na mężów koleżanek to zazdrośc mnie bierze jak moga same urzadzac w mieszkaniu co chca.
Poza tym odpowiedź doprowadziła mnie do pasji,kupowałam meble wtedy ,kiedy praktycznie nas nie było ,każde żyło w swoim świecie a meble kupione za moje pieniądze bo swoje zabrał juz dawno,co jest nadal problemem nie rozwiązanym..Znowu kolo sie zamyka czuje sie ubezwlasnowolniona,że wychodze do swoich znajomych bo wspólnych juz nie mamy bo nigdzie nie chciał chodzić to źle.Ja nie będę siedziała w domu i ogladała taki widok jak w niedzielę gdzie chora teściowa siedzi i śpiewa albo rozmawia ze soba ,mąz chrapie i jest super,więc wyszłam na spacer,sorry ale ja nie chce tak żyć ,mam większe aspiracje niż siedzenie w domu.

[ Dodano: 2010-01-18, 17:07 ]
Zgadzam sie Nałóg
A jak to jest dalej ,jeżeli jedno dopuszcza Boga do siebie a drugie nie
Kiedys ksiądz przy spowiedzi powiedział mi ,że to nie jest tak do końca ,że jestem odpowiedzialna za zbawienie męża,jężeli on na wszystko odpowiada nie. :cry: :cry:
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 16:07   

Ale masz jeszcze dwójkę dzieci w domu :?:
Masz ogólnie dwóch synów i dwie córki ?
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 16:10   

Moniko
Mam 4 dzieci.
Dwoje z nich samodzielne,córka 30 lat i syn 32 lata.
Dwoje synów pojawiło sie po 12 latach przerwy i sa jeszcze z nami bo sie ucza.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 16:23   

gogol napisał/a:
Moniko
Mam 4 dzieci.
Dwoje z nich samodzielne,córka 30 lat i syn 32 lata.
Dwoje synów pojawiło sie po 12 latach przerwy i sa jeszcze z nami bo sie ucza.

To jeszcze gniazdo pełne.
Aha.....czyli ma się wszystkie dzieci i też jest kryzys. Siebie teraz wyleczyłam.
My się tu obie szybko wyleczymy :-D
O Matko i córko!!!!!! Mi też nic samemu nie wolno kupić. Pan i władca ma podpisać decyzję pomimo ,że zarabiam sporo kasy. A Pan może bez informowania mnie.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 16:30   

Monika

Wiesz dobrze ,że jestes na forum jest mi lżej ,że nie tylko ja mam takie spojrzenie?
U mnie to przede wszystkim naleciałości z domu rodzinnego,których nie mogłam zmienic bo 20 lat mieszkałam z teściami i w końcu jak wywalczyłam mieszkanie to dopiero był odlot bo pepowina została przecięta,jazda niesamowita!
Mój mąz to pies ogrodnika sam nie zje ale drugiemu nie da :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 16:33   

Podważę Twoją teorię !!! My jesteśmy 28 lat sami - tzn sami mieszkamy . I takie same jazdy .
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 16:41   

Monika
Wiadomo ,nie ma żadnej reguły problemy są albo ich nie ma .dzis wiem ,że popełniłam wiele błędów ,które dzis nie da sie naprawic.
czasami żałuje ,że przysiega małżeńska tak wiele dla mnie znaczy i tak powaznie ja traktuje.
Z wysłuchania cześci 12 kroków znowu usłyszałam cos nowego mimo mego stażu i wieku ,że MIŁOŚC to postawa a nie uczucie.teraz wiem ,dlaczego wielu ludzi mimo moich protestów(kiedy było bardzo źle)mówiło mi ,że kocham męża ,dla mnie to było nie jasne.dzis troche kapuję bo sama sie zastanawialam po co ja w tym tkwie i nie umie sobie odpowiedzieć.
Nawięcej złości daje mi sytuacja ,że ja naprawdę sie staram cos zmienic aby było lepiej ,zawsze cos mi sie chce a on siedzi jak tort i czeka aż go ktos położy na talerz.
Modle sie aby Bóg przywrócił mu wzrok ,który stracił juz dawno.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 17:45   

gogol, a moze Twoj maz chce czuc sie potrzebny Tobie , chce sie czuć gospodarzem i Twoim rycerzem ?

Zapytasz..no tak ale czemu siedzi wobec tego na....? i nic nie robi
Moze on potrzebuje zachęty, moze nie umie....moze zamyka sie w sobie i zapieka

te slowa o zeszmaceniu....hm..przerzuca wine na Ciebie, trudno....ale uzywa takich slow ze mozna sie domyslalc ze czuje sie podle ze JEGO zona musiala sobie meblowac sama pokoj....ze nie umial, niemogl ci pomoc, doradzic
moj maz tez uzywa takich slow....upokorzylas mnie....ze sama cos zalatwialas...a ja po porstu wtedy uznalam ze nie pomoze mi, ze nie moge na niego liczyc

a moze poprosic meza o pomoc....ze sluchaj bardzo bym chciala bys mi pomogl w urzadzaniu tego pokoju

gogol mezowi zalezy...i to bardzo...zaden facet sam z siebie nie pojedzie na rekolekcje malzenskie...gdzie musi sie wywnetrzac...on to zrobil dla Ciebie
zauwaz i docen to!!!
Cytat:
Wniosek prosty nie moge kupic do domu nic bez niego wszędzie sie wtrąca ,jak patrze na mężów koleżanek to zazdrośc mnie bierze jak moga same urzadzac w mieszkaniu co chca.

wniosek prosty....maz cche cos dla Ciebie znaczyc, byc wazny, doceniony....
a to przygladanie sie mezom kolezanek...oj znam ja to...zawsze po sasiedzku trawka zieleńsza

u mnie kazda najdrobniejsza zmiana to negocjacje tygodniami..mamy inny gust z mezem i wszystko trzeba przedyskutowac w szczegolach..nieraz krew mnie zalewa, ale staram sie szanowac ze maz jest inny

kiedy nie cche pomoc przy szufladzie, przyjmij spokojnie odmowe, nie obrazaj sie na niego, popros kogos innego o pomoc....i probuj dalej...wierze ze sie uda wciagnac meza w pomaganie
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 19:18   

Danka
Wiesz mi staram się ,chociaz czasami może nieudolnie bo nic z tego nie wychodzi.Mimo,że skończyłam studia pedagogiczne,mnóstwo kursów z psychologii,widzisz życie pisze swoje scenariusze.
W każdym małżeństwie jest inaczej to fakt ,że przygladam sie koleżankom to nic złego .wiesz mi ja tylko rozważam w myślach czasami powiem och! i to wszystko bo samej jest mi smutno ,że jestem taka nieudolna wobec swojej sytuacji,przez jego postawe tez w życiu popełniłam wiele błędów poważnych błędów,nie jest tak różowo znam swoja wine.
ja chciałabym aby był moim rycerzem ale on nie wiem?czyny wskazuja inaczej.Ten kryzys pokazal mi męża z innej strony ,której nie znalam tej gorszej i wiesz są teraz chwile ,ze czuję sie bardzo niepewna jutra.
Doceniam to ,że pojechal na rekolekcje ale boli mnie jego myślenie.Jechal tam znowu bo czekal na cud ,że ja sie zmienię widzisz Danka znowu ja!,skręca mnie to i tak naprawde to były chwile,kiedy wstydziłam sie za jego wypowiedzi,bo inni patrzyli dziwnie bo go nie rozumieli.Wiem ,że zostane skrytykowana ale mój mąż i jego postawa rzuca sie w oczy.Jednak nie rezygnuje ,marze o tym aby mój mąż zrozumiał ,że małżeństwo to nie więzienie ,że nie jestem jego własnościa i mam prawo mieć swoje zdanie.Ja jego inność akceptuje choć jest mi z tym ciężko.Mamy tak inne charaktery,gusta,poglądy i tak naprwde wszystko nas dzieli nie łączy to ogromne wyzwanie.
W każdej sytuacji nawet tej przeduskutowanej zostawało na jego no i cóż,czas na zmiany?
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 19:23   

Gogol to w końcu mąż się przeprowadził do swojego pokoju , czy Ty poszłaś sama do córki i automatycznie wprowadziłaś separację ? Bo gdzieś czytałam , że on.
Ty poszłaś do tego pokoju , a on w odwecie rozdzielił konto .Czy tak ?
Ostatnio zmieniony przez Monika36 2010-01-18, 19:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8