Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż chce wrócic.........
Autor Wiadomość
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 20:48   Mąż chce wrócic.........

Po 15 miesiącach separacji mój mąż chce wrócic do rodziny, już nie obwinia mnie o wszystko, mówi,że to jego wina, zgadza się na katechezy dla dorosłych, które rozpoczną się u nas w przyszłym tygodniu. Jest wyniszczony, ale stara się, ma lada dzień dostać dobrą, stałą pracę. Wiem,że ciągle ma problemy z alkoholem. Jest problem również z tym,ze wróci do domu gdzie mieszka też moja 73letnia mama. Ona chyba nie będzie z tego powodu zachwycona, raczej potraktuje go jak bardzo niechcany element naszej rodziny, niestey nie mamy możliwości wyprowadzic się. Jeśli się nie pogodzimy 15 lutego czeka nas sprwa rozwodowa ( mąż złożył pozew w listopadzie, dostałam już wezwanie). Co robić, czy to się może udać?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 20:58   

Oli napisał/a:
Co robić, czy to się może udać?

Witaj,
oczywiście ,że może się udać. Nie kreuj złych scenariuszy. Nie wiesz jak zachowa się mama, jak bardzo będzie starał się mąż. Ale musi podjąć terapię w AA, bo inaczej kiepsko to widzę.
Rekolekcje są dobrym początkiem, a i Ty potrzebujesz poradni Al-Anon. Poczytaj rady, które daje nałóg osobom z podobnymi problemami do Twoich. Są bardzo trafne i pomocne.
Sprawą rozwodową wogóle się nie przejmuj, kiedy będziecie gotowi, w każdej chwili możecie wycofać pozew. Nawet na sali mąż może wyrazić chęć odstapienia od rozpatrzenia Waszej sprawy. :-o
 
     
Bogusia44
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 21:24   

Droga OLU myśle że trzeba dać szansę i zrobić wszystko by małżeństwo staneło na trwałym fundamencie,czyli na Bogu. Jeśli jest choroba alkocholowa to konieczne jest leczenie.Warto zacząć od dobrej spowiedzi i uczstniczyc we mszach uzdrowieniowych( chodzi mi o takie specjalne o uzdrowienie wewnętrzne).Niewiem jak u was ale w trojmiescie sa w sopocie 2x na miesiąc. Prowadzi je ks.egzorcysta. MOŻE WSTĄPICIE RAZEM DO JAKIEJŚ WSPÓLNOTY. Całkowite i prawdziwe oddanie się woli Boga i ufność mimo wszystko. ŻYCZE ŁASKI ROZEZNANIA CO I JAK ROBIC.Pozdrawiam.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 21:26   

Oli, dobry znak
Zawsze jest jakas szansa, co Ci szkodzi sprobowac?
Zgadzam sie z kinga co do koniecznosci Twojej rowniez pracy nad sobą, gdyz prawdopodbnie jestes wspoluzalezniona.


Wazne bys trzymala wspolny front z mezem, nie z mamą. W takiej sytuacji moze cie kusic by narzekac mamie na meza....ale to jemu slubowalas. Lepiej ponarzekac kolezance dla przewentylowania emocji...( Znam z autopsji...)
Rodzine tworzysz z mezem...a to ze mieszkacie z mamą, zadaniem Twoim jest uswiadomic mamie ze jestes z mezem, szanujesz ja, jest Twoja mamą...ale maz najwazniejszy.
Pewnie boi sie o Ciebie mama i troszczy. Ale powinna zrozumiec i uszanowac Wasza decyzje o budowaniu na nowo.
Pozdrawiam. Ciesze sie.
 
     
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 11:25   

Droga Olu zgadzam się z moimi poprzedniczkami- nie myśl co będzie- masz wielką szansę. dziekuj Bogu, że mąż chce wrocić. Potrzebujecie dużo sił które płyną tylko od Niego. powodzenia
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 18:30   

To chyba wola Boża. Dziewczyny dziękuję za wsparcie i proszę o modlitwę bo stoję przed bardzo poważną decyzją. Dzisiaj ni z tego ni z owego porozmawiałam z miją mamą i wiecie, bardzo bałam się tej rozmowy a tu spokojnie, bez nerwów i jeszcze okazało się,że nie sprzeciwia się ani trochę, mówi,że nie będzie sie wtrącać i mam zrobić jak zechcę. Jestem zaskoczona, bo moja mama uwielbia się wtrącać. Teraz jeszcze muszę postanowić sama co dalej ale myślę,że wrto spróbwać, bo rozwód mogę wziąć zawsze a może już nie być dla nas takiej drugiej szansy. Proszę o modlitwę bo bardzo się boję po tym wszystkim co już było. Teraz od dwóch dni znowu nie mam z nim żadnego kontaktu i nie wiem czy mnie ignoruje czy pracuje? oby dobry Bóg pozwolił nam to wszystko doprowadzić do końca, oby moja rodzina mogła znowu być razem. W przyszły tygodniu będziemy obchodzić 5 rocznicę ślubu, zamówiłam Mszę Świętą na Jasnej Górze może Matka Jasnogórska uprosi nam łaskę pojednania.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 22:10   

Oli będę pamiętała w modlitwie
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 14:12   

Oli napisał/a:
Dzisiaj ni z tego ni z owego porozmawiałam z moją mamą i wiecie, bardzo bałam się tej rozmowy a tu spokojnie, bez nerwów i jeszcze okazało się,że nie sprzeciwia się ani trochę, mówi,że nie będzie sie wtrącać i mam zrobić jak zechcę. Jestem zaskoczona


A widzisz? :mrgreen: Nie taki :evil: straszny, jak Ty myslisz... :-D
 
     
boczas
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 14:22   

MAMA?!?!?!?!?
A co do tego ma Twoja mama?!?!?!
Ile Ty masz lat? Wychodziałeś zamąż z mamą?
I co wogóle ma Ona do gadania?
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 18:31   

A Ty jak byś się czuł "geniuszu" gdybyś miał wrócić do domu gdzie będziesz mieszkał z osoba , która Cię nienawidzi i nie odzywa się do ciebie? jak nie znasz sytuacji to może nie komentuj. Powiesz mi,że mam się wyprowadzić może? To może płać za mnie kredyt hipoteczny i jeszcze czynsz za mieszkanie?
Dziękuje za modlitwę i wsparcie, za krytykę również ale adekwatną do sytuacji, nie da się mieszkając w trzech pokojach unikać się tak żeby się nie spotykać. Mieszkamy razem i nie możemy teraz tego zmienić, wiele konfliktowych sytuacji właśnie z tego się wywodzi a ja zawsze jestem między młotem a kowadłem, nie ma pojęcia o tym nikt kto nie jest w takiej sytuacji.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 18:46   

Oli nie przejmuj się, też wydał mi się ten wpis co najmniej kontrowersyjny i to jako pierwszy.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 19:56   

Boczas
- pierwszy post - a taki kąśliwy , dołączyłeś do forum 1,5 roki temu . :shock:
czytałeś chociaż czasami to forum ?
my tu staramy się pomagać , a nie oceniać .
zapraszamy opisz swoją historię - to wymagało od każdego tu piszącego odwagi na początek , wszystkiego można się nauczyć także dobrej komunikacji. :-)

Z Bogiem
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 16:06   

A jednak się nie uda, myśleliście,że wróci? ja tez......... i wszystko tak pięknie się rysowało i tak pięknie mówił........ w poniedziałek sprawa rozwodowa i jednak muszę na nią iść i chyba muszę podjąć to wyzwanie........ nam się nie uda........ jak wielu. Co raz jaśniej to widzę i dociera to do mnie bardzo wyraźnie. Kiedy prosiłam żeby wrócił twierdził,że bardzo tego chce ale ciągle miał jakieś wymówki żeby to odkładać na później.... to była gra, próbował wytargowac co swoje.... dzisiaj spotkaliśmy się żeby porozmawiać i wiecie co usłyszałam? :cry: mało nie spadłam z fotela, mój małżonek powiedział,że owszem będzie miał bardzo dobrą pracę, pieniędzy zarobi sporo, wrócić może już teraz ale........... na życie, na rodzinę, na dzieci może zacząć łożyć od czerwca. Zgadnijcie dlaczego? Bo musi sobie kupić samochód, bo do pracy ma daleko a ja przeciez do pracy jezdżę samochodem (który sobie sama kupiłam i którym wożę dziecko do przedszkola 20km od domu) więc on tez musi mieć samochód, a jak nie to dam mu swój a ja mam sobie jeździć autobusem. Uzasadnienie, chcecie wiedzieć jakie? Przecież powiedziałm,że juz nic mu nie kupię i wszystko sobie musi kupić sam. Więc gdybym ja mu kupiła ten samochód to może na dzieci bym czasem dostała jakieś grosze.......... Twierdził,że tak bardzo się zmienił..... Kiedy się odezwałam,że na wszystko ma tylko rodzina i dzieci go nie interesują i to czy jedzą i będą jadły to mi odpowiedział,ze nic się nie zmieniłam i wiedział,że tak będzie bo właściwie to wszystko moja wina. KONIEC nie ma już o czy mówić, chyba ten rozwód musi byc bo jak żyć z kimś takim? Przecież on widzi tylko czubek własnego nosa i tylko to czego on chce jest ważne inni się w ogóle nie liczą. W poniedziałek idę do sądu, muszę, nie mam wyjścia. Bardzo się boję. Jeśli znowu wysoki sąd będzie taki jak na sprawie alimentacyjnej to znowu usłyszę pewnie,że tyle zarabiam i jeszcze mi mało i że to mój biedny bezrobotny mąż ( bezrobotny, bo pracuje na czarno!) jest poszkodowany i to jego trzeba chronic. Już nie wierzę w sprawiedliwośc sądu, przekonałam się już wiele razy,ze w naszym państwie nie chroni się kobiet i dzieci tylko cwaniaczków uchylających się od odpowiedzilności. Twierdzi,że go nie wpuszczam do dzieci..... że mu zabraniam ale nie był tu już od listopada 2008, a kiedy prosiłam żeby chodził z naszym dzieckiem na rechabilitację to nie miał czasu. Chce mi się płakać, jak mozna być takim egoistą?

ps. dziękuję z życzenia rocznicowe....
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 18:46   

Oli,
Spokojnie,
przeczytaj co mamy w nagłówku:
Każde trudne małżeństwo jest do uratowania., a co Ty piszesz?
Oli napisał/a:
nam się nie uda........

Co za bzdury. To od Ciebie zależy czy się uda. Tak właśnie od Ciebie.
Bo tu jesteś , bo szukasz pomocy, bo w kryzysie najszybciej znajdziesz Boga i odnowisz z nim swoje relacje. Bo jesteś świadoma problemu i chcesz wyzdrowieć. Bo chcesz wyzdrowieć?
A tu kasa na przeszkodzie i własne ego.
Kobitko, Zły zawsze bije tam gdzie wie że zaboli. Gdyby to uczucia były problemem Twego ślubnego waliłby tam, a tu kasa.....? :shock:
Egoizm....... :shock: ?
Chcieliście sie pogodzić to Ci dowalił, a Ty jak dziecko dałaś sobie nawrzucać. Weź te zabawki demona i wyciep z piaskownicy. Nie możecie sie razem bawić.
Wstań otrzep się z kurzu i buch na kolana przed Bogiem. Tam kieruj swoje wołania i prośby, przynajmniej będą skutecznie wysłuchane.
Nie tup nóżką On be, a ja biedna. Tylko pierś do przodu na sprawie walcz o małżeństwo, nie jesteś misiem do głaskania tylko niedźwiedzicą strzegącą gawry.
A za mietłę i pogonić Złego. :evil:
Poproś Maryję o wsparcie i obronę. Ucz się od Niej jak sobie radzić z przeciwnościami losu. Kiedy brakuje sił za Nią się schowaj, nie za własne zranione ego. Nie daj się prowokować i robić z mózgu wody. Skoro tu trafiłaś to ucz się od tych, którzy popełnili takie błędy i dziś żałują, nie idź ich drogą. Za to skorzystaj z ich doświadczeń i walcz.
W sądzie zdaj się na Ducha Świętego, ale przygotuj się na nieczyste zagrania ze strony małżonka. On nadal nie jest sobą. :-(
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8