Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomocy po raz drugi!!!
Autor Wiadomość
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 04:03   Pomocy po raz drugi!!!

Opisałam swoją sytuacje w "W Was moja nadzieja", historia jakich wiele. Stosowałam Wasze rady, było coraz gorzej.
Wczoraj maż zażądał wydania mu karty do wspólnego, jedynego konta (ma drugą). Stwierdził, że on musi miec pełną kontrole nad finansami, w końcu to on zarabia.
Spokojnie odmówiłam. Strasznie sie rozwścieczył, bardzo mi naubliżał, zaczął szarpać. Zupełnie sie załamałam, ale nie sprowokował mnie. Reagowałam ze spokojem. Ostentacyjnie całą noc przeglądał oferty pracy. Powiedział, że gdybym była inteligentna, odeszłabym, bo on zrobił wszystko co tylko mu przyszło do głowy żeby sie mnie pozbyć, nie sadził że będę przy nim trwać, kiedy juz i tak nie istnieję ani jako kobieta ani nawet jako człowiek.
Dzisiaj rano jak zwykle robiłam mu sniadanie ze spokojem z uśmiechem, mimo że wszystko we mnie łkało. Powiedział, że jak zwykle do wszystkiego muszę sie wtrącać, on nie potrzebuje opieki, okradam go nie tylko z pieniędzy ale i z samodzielności. Wyrzucil wszystko na podłogę, naubliżał, chwycił kilka osobistych rzeczy, powiedział, że go juz nie zobaczę i wybiegł trzaskając drzwiami.
Zostawił służbowa komórkę, co sie nigdy nie zdarzyło, dzwoniłam do pracy, powiedziano mi że nie dotarł. Pomocy!!!Nie wiem gdzie szukac ratunku ani co robić. Boje się że on nie wróci,boli mnie brzuch, kręci mi się w głowie, czuję się zupełnie bezsilna. mam wrażenie, że moja uległosć, uprzejmośc i wycofanie obudziły w nim jeszcze większa nienawiść.
Juz wcześniej radzono mi abym wszystko zgłosiła w firmie męża, tak aby przyspieszyć zakończenie kontraktu ale uznałam to za zły pomysł, przeciez firma mogłaby mi nie uwierzyc, a poza tym głupio by mi było donosić na męża którego kocham. jakby sie o tym dowiedział pewnie by mnie zabił.Sugerowano, ze mąż zdradza objawy głębokiego kryzysu psychicznego, byc moze nie wie co robi - dodam, że 2 m-ce przed całym koszmarem zmarł mu ukochany ojciec. Zapytalam go nawet kiedys delikatnie czy nie zwócic sie z prosba do firmy o cofnięcie nas do kraju, czy nie chciałby skorzystac z pomocy terapeuty - agresywnie zagroził że jezeli tylko komus cos pisnę, koniec ze mna i nigdy go juz nie zobaczę. Dlatego myślę że takie posunięcie całkowicie zaprzepasciłoby szansę na odzyskanie męża. nadal go kocham ale chyba się go zaczęłam bać, jestem w szoku i boję się że narobie głupstw. zastanawiam sie teraz, czy to mozliwe, ze on nie wie co robi, przeciez pracuje, prowadzi samochód, z drugiejn strony szokujace i nieprawdopodobne jest ze ze spokojnego, zrównoważonego, okazujacego mi miłość i szacunek człowieka zmienił się w takiego potwora. A moze to normalne zachowanie zdradzajacego męza a ja sie doszukuje innych przyczyn? Pomóżcie proszę, nie moge juz tak życ w ciągłym strachu. napiszcie cokolwiek, czuje że zaraz to ja oszaleję, straciłam juz nadzieję, nie umiem się z tym pogodzić, rozpaczliwie potrzebuję pomocy. Nie zostawiajcie mnie z tym, nie potrafie teraz zostac sama. gabi.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 07:31   

Gabi,zachowaj spokój.Nic nie możesz zrobić na ten moment.Nie polecisz go szukać....bo nie wiesz gdzie...a nawet gdybys wiedziałą to i tak byłby to odwrotny skutek.Jesteś bezsilna wobec tego co sie stało.Zamiast szaleć z rozpaczy ,lepiej pomódl sie w swojej i jego intencji.O Pogodę Ducha.
Człowiek w amoku gada ,robi rzeczy za które za jakiś czas będzie przepraszał ,a juz napewno będzie sie wstydził.....nawet przed samym sobą.
Ja wiem................ to cięzko siedzieć bezczynnie.........ale sugeruje zachować spokój.Wyobraz soebie ,że nic,nic w tej sytacji nie możesz zrobić jak tylko dać mężowi ochłonąć.
Pogody Ducha
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 07:34   

...........mam wrażenie, że moja uległosć, uprzejmośc i wycofanie obudziły w nim jeszcze większa nienawiść..............


A dlaczego byłas uległa? Uprzejma - tak, wycofać się - tak.

Kobieta nie jest podnózkiem. Ma swoją godnośc i honor. Nie pozwól na jego szantaże w Twoją stronę.

Moim zdaniem masz zacząć natychmiast myśleć o sobie. Masz wplyw tylko na siebie - nie męża ŻADNEGO.

Szkoda mi Was. Przykre, ze ludzie tak się rania. Wiem, ze tylko upływ czasu i odcięcie się całkowicie od żródła bólu - da Ci spokój, ale sama musisz do tego dojść.

Przytulam
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 11:29   

Dziekuję za to, ze jestescie. Nic nie zrobiłam, zapomnialam, że byłam umówiona z kobietą z agencji nieruchomosci, za miesiąc zmieniamy z koniecznosci mieszkanie. W amoku obejrzałam kilka i podjęłam decyzję wybierając bardzo podobne mieszkanie w tej samej okolicy co zreszta wcześniej uzgodniliśmy z mężem. efektem był jego pełen złości telefon z pracy(przynajmniej wiem gdzie jest, dotarł), że się pospieszyłam, że może on ma inne zdanie, że moglam cos wykombinowac i się ostatecznie nie decydowac,tak jakby chcial oskarżyć mnie o cokolwiek. rzucił słuchawką A ja chodziłam po tym nowym mieszkaniu i wyobrazałam sobie że w starym zostawimy kryzys, że przeprowadzimy sie tylko we dwoje...

Boże, dopomóż.

po tym wszystkim strasznie mnie przygniotło, nic robic nie mam siły, nigdzie wyjśc mi sie nie chcę, staram sie myslec z optymizmem, ale ciezko...nie wiem co bedzie wieczorem, co jutro...pozdrawiam was wszystkich mocno.
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 14:11   

Gabi przeczytałam Twoją historie. Przeraża mnie zachowanie TM. Tak zachowuje się facet w amoku zdrady. Jedyne wyjście znaleźć sobie pracę i ratować siebie przed atakami agresji. Nie reagować na zaczepki. Milczeć. Nie usługiwać jemu. Ugotować wyprać oczywiście jak będziesz miała czas ale nie podawać ani nie prasować. Nie martwić się osobnym spaniem. Każdy facet gdy zdradza unika zbliżeń z żoną. Dla Ciebie w tej sytuacji dobrze abyś i Ty unikała bliskości. Nie przytulaj się do niego. Nawet gdybyś tego bardzo pragnęła. Pokaż mu co traci. Przestań się przejmować teraz mężem ratuj siebie. Co będzie z Tobą jako kobietą kiedy wyłysiejesz i schudniesz przecież on teraz ma klapki na oczach i się nie przejmuje Twoimi uczuciami. Twoja miłość dla niego jest teraz ciężarem. W tej chwili nie oddawaj mu karty bo to jego święty obowiązek jest Ci pomóc dopóki się nie usamodzielnisz. Myślę , że jak mu pokażesz , że pracujesz i jesteś panią sama siebie inaczej spojrzy na Ciebie. Najgorzej gdy się jest uzależnionym od drugiej osoby finansowo.To normalne gdy się kocha chce się nieba przychylić kochanemu człowiekowi. Ty tak dotychczas robiłaś. Najwyższa pora aby za swoje zachowanie Twój mąż otrzymał to na co zasłużył. Nie można skakać koło człowieka, który traktuje tak swoją żonę. Gabi w tej chwili walcz o siebie bo jesteś wartościowym człowiekiem i tego wymaga Twoja godność. To Twój mąż zdradza i się zachowuje jak cham. Kiedyś kiedy on dostanie kopa od życia i się ocknie podziękuje Ci , że byłaś damą i będzie Cię szanował. Tylko czy Ty będziesz aż tak długo czekała? -ja czekałam długo.
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-01, 06:06   

Mąz mój wczoraj wrócił, bardzo późno ale wrócił. Niesamowicie przybity z cierpieniem i smutkiem wypisanymi na twarzy. milczący, nieobecny. Porozmawialismy chwilę o mieszkaniu, zawiesił moja decyzję, powiedział że sam musi obejrzec, innych tematów nie poruszał.
przed snem oglądaliśmy polska komedię, mimo ciężkiej sytuacji ogladamy często różne filmy i potrafimy sie razem smiac. Wczoraj on przesiedział prawie 2 godziny z e wzrokiem wbitym w podłogę i wygladal jakby umarł mu cały swiat. bardzo chciałam go wtedy przytulić z całych sił, przelac na niego calą miłośc, całe ciepło, pokonac ten koszmar...balam się że mnie odepchnie.
nadal teoretycznie i 'myślowo" mój swiat kreci się wokół męza, ale zmieniłam wiele, zmieniam dalej; nie wydzwaniam, nie smsuję, coraz mniej ględzę - jakies pojedyncze zdania mi uciekają, jakies ukradkowe musnięcia,jakies cmoknięcie wczoraj zgubiłam...w chwilach załamania spiewam sobie w mysli:

...A droga długa jest
nie wiadomo czy ma kres
A droga kręta jest
Co dalej za zakrętem jest...
... choć droga jest bez końca
pozornie bez znaczenia
Mniemam, ze mam powody
by drogi tej nie zmieniać...

Kiedys bym pewnie wzięła to za oznakę obłędu, teraz to taka moja tabletka znieczulająco-uspokajajaca...

Modlę sie o spokój. Przytulam wszystkich.
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-01, 06:31   

Gabi
trzymaj się dzielnie i pamiętaj, że
"Kiedy z serca płyną słowa, uderzają z wielką mocą..."
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiek.
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 04:46   

Mój mąż przeszedł samego siebie. Pisałam że rozkazał mi zwrócic kartę d o wspólnego konta na co się nie zgodziłam. Wczoraj okazało się, że karta jest zablokowana. wrócił przed 22 od kochanki, skwitował sprawę stwierdzeniem, ze skoro nie zrozumiałam po dobroci, to on i tak zrobił jak chciał i przejmuję pieczę nad finansami bo to on zarabia.
Po czym z miną zabójcy powtórzył, że nie chce byc ze mną, zabrał swoje rzeczy z sypialni i wyniósł się do innego pokoju. Wyjechał dzis bardzo wcześnie bez sniadania zapewne do tej baby - ręce mi opadły, jestem w szoku i rozpaczy.
Nie mogę podjąć tu pracy, kontrakt mi tego zabrania, po za tym w tym kraju trzeba mieć specjalne pozwolenie na pracę, więc nawet bez ograniczeń wynikających z umowy nie miałabym szans. Mamy wspólnotę majątkową, więc chyba połowa pensji należy do mnie, dzisiaj mam zamiar poprosić kogoś z Polski o pomoc w tej sprawie. Bardzo nie chciałam mieszac do tego firmy ale chyba nie będę miała wyjscia, bo jak inaczej wyegzekwowac swoje prawa. Z drugiej maz nie jest idiota i musiał się z tym liczyć - moze to jakies zamierzone z jego strony posunięcie - nie wiem.
Chodzilam na basen, na inne zajęcia, czasem miałam ochote na kawę, masaż czy obiad ze znajomymi, cokolwiek, jak zwykły człowiek. Teraz maz wymyslił, że mnie ubezwłasnowolnii maksymalnie ograniczy zabierajac mi pieniadze, nie zgodził się na przeprowadzkę do mieszkania w tym samym budynku i nie potrafił przedstawic żadnych argumentów. Powiedział, że ze wzgledów poznawczych warto zmienić zupełnie otoczenie. dla mnie to koszmar - nie mam samochodu, a tu pod blokiem jest baza taksówek, przez rok zdołałam sie zaklimatyzowac mimo ze w zasadzie z nikim nie można sie porozumieć - on doskonale wie, że dla mnie taka przeprowadzka to ogromny stres i zaczynanie wszystkiego od nowa.
Narazie jestem kłebkiem nerwów i rozpaczy, czuję że umierają resztki nadziei - on robi wszystko, żebym załamała sie i odeszła. tak to widzę.
Czy ja ma w ogóle jakieś szanse żeby uratować to małżeństwo, kiedys było tak pieknie, koszmar trwa już 7 miesięcy, może to już - jak mówi on - za późno...
POMOCY!!!!!!
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 08:03   

A dlaczego mąz Twój nie wyprowadzi się jak mu tak z Tobą źle?


ok. doczytałam . Mąz na kontrakcie, mieszkacie daleko od kraju...
Ostatnio zmieniony przez Maria Anna 2009-09-02, 17:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 08:34   

Gabi trzymaj się Jezusa . TO tylko w ludzkim wymiarze wygląda tak beznadziejnie.

W chwilach największego bólu i rozpaczy , gdy nawet składne myśli były ponad moje siły, Ratunkiem, były proste słowa modlitwy -"JEZU CHRYSTE ULITUJ SIĘ NA DEMNĄ" - (dawniej nie nazwała bym tego nawet modlitwą - zdanie - i tyle) - ..

Ktoś może pomyśleć , że przesadzam , że piszę o tym samym do różnych osób.

Ale jak myślisz , że nie masz wiary,ŻE TO NIE DZIAŁA , jak za pierwszym, 2, 5, 10 razem nic nie czujesz, TO nie przestawaj- POZOSTAŁ CI TYLKO BÓG, - I AŻ BÓG.

TO ZDANIE POWTARZANE JAK MANTRA CAŁKOWICIE ODDAJE JEZUSOWI TWOJE PROBLEMY, (usłyszałam to od księdza , w audycji radiowej -CHWILE PO TYM TYM jak w wielkiej ludzkiej bezsilności- zawołałam- BOŻE CO JESZCZE, CZEMU MI TO ROBISZ, WIĘCEJ NIE ZNIOSĘ -

Teraz wiem, że Jezus zawsze jest obok , ale to do nas należy zaproszenie go , on czeka .

Jak trudno człowiekowi całkowicie zawierzyć Bogu.


BOŻE , PANIE, POMÓŻ , PRZYJDŹ, WOŁAM DO CIEBIE Z DNA LUDZKIEJ ROZPACZY.

TO CAŁKOWITE ODDANIE STERU POZWALA W WIĘKSZYM SPOKOJU ZAJĄĆ SIĘ WALĄCYMI SPRAWAMI CODZIENNYMI.

TO CO NAJTRUDNIEJSZE, ODDAŁAM PANU- ON WIE CO DLA MNIE DOBRE - CHOĆ JA NADAL SZŁAM W TUNELU , ŚWIATEŁKA NIE WIDZIAŁAM , TO ON TERAZ JEST ZE MNĄ , MOGĘ NA TYLE POZBIERAĆ SIĘ , ŻE ZWYKŁE SPRAWY JAKOŚ POUKŁADAĆ I W POKORZE I MODLITWIE CZEKAĆ , NA TEN CZAS GDY PAN POKARZE MI PLAN, ŚWIATŁO W TUNELU.

OCH Gabi ja znam plan Jezusa wobec mnie i mojego męża . TO JEST NIESAMOWITE , ALLELUJA!!!!!
 
     
Ula79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 09:09   

Gabi od kilku dni czytam Twoje posty, serce mi sie kraje. Nawet nie wiesz kobieto jak jesteś silna, wytrzymujesz to już 7 miesięcy ja nie mogłam tego wytrzymać przez dwa. Uciekłam, poddałam się. Zrobiłam coś na co czeka i Twój mąż, bo będzie miał wymówkę: ona się wyprowadziła i uspokoi na chwile sumienie. Gabi trzymaj się swoich zasad, mnie trzymają ostatnio kazania ks. Pawlukiewicza. Na youtube jest ich troszkę. Nawet przez łzy można się trochę pośmiać.
Ja pocieszam się tym, że to ja jestem po właściwej stronie, to nie ja robię źle ani nie dopuszczam się takich złośliwości i podłości jak twój czy mój mąż. Mam możliwość zemsty ale po co mi to?
Już tyle nawrzucałam Jezusowi, że hej i wiesz co? Pomaga.

[ Dodano: 2009-09-02, 09:11 ]
Cytat:
OCH Gabi ja znam plan Jezusa wobec mnie i mojego męża . TO JEST NIESAMOWITE , ALLELUJA!!!!!


Miraculum, podziel sie dobrą nowiną proszę!!:)
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 10:26   

.........siedzę tu i wzdycham od godziny....wypiłam z Wami dwie duże kawy, zżarłam ostatnie śliwki w czekoladzie z Polski, zostawione na czarna godzinę. A to jest czarna godzina, tak to teraz widzę.
Wywiedziałam sie dyskretnie co moge zrobić. Otóz mozliwosci są, ale przewidziane dla kobiety która nie kocha. Otóż moge albo sie dogadac z męzem albo zwrócic sie o pomoc do firmy. "Pomoc"jak się dowiedziałam zawsze jedna ma postać: w tył zwrot do domu i grzeczna prosba do męża aby złożył wypowiedzenie za porozumieniem stron - ja nie chcę mu tego zrobić, poza tym nigdy by mi tego nie wybaczył, nie zrozumiałby że nie miałam wyjscia.
Na razie żyję, spróbuje z nim porozmawiac, cały czas czuję jakiś dziwny spokój, jakas obojętnosc, albo to jakies przeczucie ze w końcu będzie lepiej, albo zamieniam się w kamień...



...dzwonil mój mąż, bez zadnego wstępu poirytowanym, gniewnym tonem zawrzeszczał czy czegos chcę bo on jest bardzo zajety i nie bedzie odbierał...bezwiednie sie rozłączyłam, bo to było jak jakiś zgrzyt rozsadzający mi czaszkę...ja juz go nie mogę takiego słuchać i nie chce i niech się dzieje co chce. to zbyt wiele.Posiedze tu jeszcze z Wami chwilkę, może łaski oświecenia doznam.
 
     
Ula79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 11:07   

Gabi, czy aby na pewno nie możesz tam podjąć pracy? Nie sądzę aby kontrakt męża stał na przeszkodzie. Przecież nikt nie może Cię tak ubezwłasnowalniać. czy konto jest tylko na męża czy i na Ciebie? Jeśli na Ciebie też to bank nie może zablokowac Ci tam dostepu.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 11:25   

Gabi, piszesz, że kochasz męża… i to jest piękne, tak być powinno.
Ale pamiętaj, że masz też obowiązek kochać samą siebie. A to oznacza, że nie wolno Ci pozwolić, żeby ktokolwiek niszczył Ciebie. To oznacza, że musisz zadbać o własne bezpieczeństwo, o zaspokojenie Twoich podstawowych potrzeb.
Nie może być tak, że jesteś na łasce męża, odcięta od jakiegokolwiek źródła finansowania.
Z tego, co pisałaś, to Ty zrezygnowałaś z własnej pracy, żeby wyjechać z mężem na ten kontrakt. Nie masz możliwości podjęcia pracy, bo tenże kontrakt Ci tego zabrania.
Mąż blokuje Ci dostęp do pieniędzy…
Więc co? masz zacząć żebrać?
Myślę Gabi, że masz dwa wyjścia…
Albo szybko zdecydujesz się na powrót do kraju i tutaj zaczniesz układać swoje życie.
Albo zaczniesz stosować wobec męża stanowczą miłość… a to znaczy mniej więcej :
„kocham Cię mężu, ale ten fakt nie daje Ci prawa do tego, żebyś mnie krzywdził. Oczekuję, że natychmiast odblokujesz moją kartę w banku i zaczniesz mnie traktować jak żonę. W przeciwnym wypadku będę zmuszona zwrócić się o pomoc do twojej firmy”

Problem polega tylko na tym Gabi, czy jesteś gotowa na takie radykalne kroki… bo to nie może być tylko straszenie Twojego męża… musisz być pewna swoich decyzji. I jeśli powiesz „A”, musisz być gotowa powiedzieć „B”.

Wiesz, na temat stanowczej miłości często pisze na forum Nałóg, może wyszukaj sobie Jego posty i poczytaj :-)
No i oczywiście ciągle polecana na forum książka Dobsona „Miłość potrzebuje stanowczości”

Pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5