Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Prosba o porade
Autor Wiadomość
fred.ek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 16:36   

Witam. Piszę z prośbą o poradę co należy zrobić w mojej
sytuacji,ponieważ życie moje przewróciło się do góry nogami. 25 lat
temu poznałem moją obecną zonę z którą mam córkę(18lat)i w roku
1994 miałbym syna ale żona celowo poroniła to dziecko , było krwawienie
i pomimo tego faktu żona nie oszczędzała siebie nosząc ciężkie rzeczy
i stało się to najgorsze.Różnie żyliśmy do zeszłego roku
występowały kłótnie z chwilą dorastania naszej córki ale najgorsze
nadeszło od 4 lat temu, żona nie uważała żeby wspólnym językiem
wychowywać córkę naszą, dochodziło do scysji i kłótni(gdzie
świadkiem córka była)aż w zeszłym roku stało się najgorsze żona
moja zakochała się w kobiecie !Powiedziała ze musi sobie to przeżyć,
ja mam czekać aż ją "puści" to uczucie .Przez przypadek dowiedziałem
sie o tym fakcie bo podejrzane było dla mnie ze wszędzie chodzi z
komórką, w lipcu zeszłego roku dopadłem zony telefon, i tam są
wyznania żony do tej kobiety i odwrotnie ze się kochają!Jak zona
dowiedziała się ze wiem o wszystkim we wrześniu wyprowadziła się z
naszego domu wraz z córką która w zeszłym roku skończyła 18 lat.Z
córką dzięki kłótniom z żoną mam też złe relacje w zeszłym roku
twierdziła ze ona (córka)źle się czuje w naszym domu ma złe
samopoczucie i chce się wyprowadzić bo nie ma komfortowej sytuacji w
naszym domu. Żona jak podejrzewam "nagrała "tę sytuację i poprosiła
córkę naszą aby tak powiedziała a ,żona powiedziała tak: skoro córka
chce się wyprowadzić to ja z nią bo nie zostawię jej samej, bo musi
maturę zdać, ale prawdziwy powód to taki ze zona sama chciała się
wyprowadzić (skoro już wiem że kocha kobietę)i posłużyła się
córką.Na początku to co 3 tyg. żona przyjeżdżała do naszego domu aby
mnie poprasować rzeczy itp. ale szybko się i to skończyło i teraz nie
widujemy się wcale bo jak jej powiedziałem nie chcę i nie mogę jej
oglądać za to co mnie uczyniła.Wspomnę ze jak się moje panie
wyprowadziły prosiłem żonę przez 3 miesiące aby wróciła wysyłałem
wierszyki wyrażające moje wciąż wielkie uczucia do żony, ona
odpisywała mi w mailach ze jeszcze nie może odwzajemnić tych uczuć bo
jej serce tak jeszcze nie dyktuje. Na żony urodziny które są w
listopadzie(skorpion) kupiłem żonie 47 róż bo tyle lat kończyła ale i
to nie poprawiło naszych relacji.Po nowym roku(2010) moje uczucia nadal
się nie zmieniły ale ustałem w moich prośbach o wspólne życie bo to
miało odwrotny skutek, żona w sprawach służbowych pomaga mnie(wspólnie
prowadzimy firmę)ale to było by na tyle może ta pomoc wynika z obawy
abym nie poprosił żonę o opuszczenie biura i znalezienie sobie
nowego(ten lokal należy do mnie jeszcze przed ślubem). Z żony kochanki
rodzicami też rozmawiałem jeszcze we wrześniu zeszłego roku, aby
pomogli zakończyć ten wątpliwy związek, ale nie pomogło i to.Z samą
kochanką zony też rozmawiałem prosząc aby nie rozbijała tego
małżeństwa( ta lesbijka w poprzednim swoim związku była 16 lat z
poprzednią kobietą)aż do momentu kiedy trafiła się jej lepsza "partia
finansowa" czyli moja żona gdzie te panie wspólnie pracują w
biurze.Kiedy piszę do żony (zaraz będzie rok jak się dowiedziałem o
tej smutnej sprawie)o rozwodzie i podziale ona wogóle nie podejmuje tego
tematu jakby go nie było.Domyślam się że ta sytuacja jest żonie na
rękę bo oficjalnie jest kryta ma przecież męża, a po rozwodzie już
dla żony tak komfortowo nie będzie bo znajomi i koleżanki zadawać
pytania będą dlaczego , a to są trudne pytania.Wiem ze z tej mąki
chleba już nie będzie ale proszę o podpowiedź co mam robić , czekać
nie chcę, bo skoro wystąpiło tam uczucie, to żona należy do
uczuciowych (mnie kochała przez te 24 lata)to nie prędko się ta "bajka"
skończy,podejrzewam że gdyby żonie się nie udało z tą panią, to
wtedy ma szansę powrotu ale ja dłużej czekać nie chcę mam 56 lat, i
nie chcę czekać w nieskończoność, a żonie teraz jest dobrze jak
jest.I nic absolutnie nie wróży o szybkim końcu tej historii. Proszę o
odpowiedź jak się zachować i jak Pani to wszystko widzi.Jeszcze jedno
jak zapytałem córkę jak mama jej przekazała tę wiadomość o zmianie
partnera powiedziała tak:mi to nie przeszkadza że mama się z Kasią
spotyka ja ją lubię .Więc córka dobrze jest "przeciągnięta"na stronę
mamusi która swoją dobrocią nagradza dziecku poparcie dla niej Ja mam z
poprzedniego związku córkę starszą więc bardziej przytomnie chciałem
wychowywać swoją młodszą córkę a z żoną mamy tylko tę jedną
córkę i może żona chucha na tę jedynaczkę swoją bardziej i dlatego
konflikty narastały na punkcie wychowawczym?Miałem rodzinę która była
najważniejszym czynnikiem w moim życiu teraz nie mam już nic. Z córką
mam małe kontakty, ona donosi mamie swojej o moich poczynaniach, łącznie
z tym gdzie i z kim spędzam czas.Czy ten stan rzeczy może się zmienić
że córka przejrzy na oczy swoje i dostrzeże ze i ona krzywdzi
mnie?Pozdrawiam oczekując odpowiedzi w tej trudnej dla mnie
sprawie.Marco.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 19:43   

Fredek wydzieliłam dla Ciebie własny temat :mrgreen:

Z Bogiem

zapraszam na spotkania sychar Trójmiasto

http://sites.google.com/s...g/sychar-bojano
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-14, 00:25   

Witaj na forum,
sprawa przez Ciebie opisana jest zawiła trudna,ale niebeznadziejna. :-D
Po pierwsze napiszę,że trudna droga dla Ciebie zacznie się w chwili, gdy podejmiesz walkę o siebie. Tak o siebie. Każdą sprawę kryzysu małżeńskiego zaczynamy od naprawiania siebie i oddawania Bogu swoich problemów.
Skoro tu postanowiłeś poprosić o radę to rozumiem,że Jesteś osobą wierzącą i dlatego ze zrozumieniem przyjmiesz to co udało mi się wychwycić z Twojego postu.
fred.ek napisał/a:
25 lat
temu poznałem moją obecną zonę z którą mam córkę(18lat)i w roku
1994 miałbym syna ale żona celowo poroniła to dziecko , było krwawienie
i pomimo tego faktu żona nie oszczędzała siebie nosząc ciężkie rzeczy
i stało się to najgorsze.

Rozumiem,że pomimo upływu lat nie uporałeś się z tą przykrą sytuacją. Zastanawia mnie czy prawdą jest to co napisałeś, czy może ból obróciłes przeciw żonie i zamiast pomóc Jej i sobie przeżyć żałobę po stracie wypielęgnowałeś piekny okaz złego nasienia, które zakiełkowało podlewane brakiem przebaczenia?

fred.ek napisał/a:
Ja mam z
poprzedniego związku córkę starszą więc bardziej przytomnie chciałem
wychowywać swoją młodszą córkę


Czy Ty zostałeś wdowcem czy małżeństwo zakończyłeś inaczej? To ważne dla Ciebie, bo od tego zależy Twoja obecna kondycja duchowa, a także być może praprzyczyna dzisiejszych kłopotów z żoną.

fred.ek napisał/a:
Na żony urodziny które są w
listopadzie(skorpion) kupiłem żonie 47 róż


Zastanawia mnie ta wstawka. Wiesz,że chrześcijańie nie odnoszą się świadomie do astrologii, to nie jest niewinna zabawa patrząc na to co się dzieje w Twoim zyciu i życiu Twojej rodziny.
Czy macie coś wspólnego z okultyzmem Ty lub ktoś z Twoich bliskich? Medycyna niekonwencjonalna, spirytyzm inne cuda new age'u? Skąd to przyzwolenie w sercu?

fred.ek napisał/a:
Z samą
kochanką zony też rozmawiałem prosząc aby nie rozbijała tego
małżeństwa( ta lesbijka w poprzednim swoim związku była 16 lat z
poprzednią kobietą)aż do momentu kiedy trafiła się jej lepsza "partia
finansowa" czyli moja żona gdzie te panie wspólnie pracują w
biurze.


Homoseksualizm czynny to grzech śmiertelny przeciwko naturze.

fred.ek napisał/a:
podejrzewam że gdyby żonie się nie udało z tą panią, to
wtedy ma szansę powrotu ale ja dłużej czekać nie chcę mam 56 lat, i
nie chcę czekać w nieskończoność, a żonie teraz jest dobrze jak
jest.I nic absolutnie nie wróży o szybkim końcu tej historii. Proszę o
odpowiedź jak się zachować i jak Pani to wszystko widzi.


Marco rozumiem, że gdy lata lecą to nie chcemy czekać i starzeć sie w samotności, ale tak naprawdę to gdy chcemy coś naprawić czy posklejać to zawsze wymaga czasu.
Rany nie goją się na pstryknięcie.
Jesli Ty sam nie zechcesz uzdrowienia najpierw siebie, a potem otoczenia to nic się nie zmieni i ewentualne "zhibernowanie" tego małżeństwa przez separację tylko zajątrzy rany.
Na moje zrozumienie, choć mało tu wielce istotnych informacji powinieneś porozmawiać z księdzem z duszpasterstwa rodzin i z uwagi na wiele momentów, w których Zły Duch mógł się zadomowić w Waszej rodzinie nastaw się na poważną rozmowę z księdzem egzorcystą.
Uzywasz słownictwa okultystycznego, w rodzinie są sprawy nabrzmiałe i bolesne zainfekowane brakiem przebaczenia, czynny homoseksualizm rozbija Ci rodzinę, niechęć do kontynuowania małżeństwa i poglądy córki na sytuację rodzinną skłaniają mnie do polecenia Ci szczerej rozmowy z duchownym, drugie małżeństwo.
Ponadto dobrze, abyś ze względu choćby na córkę poczytał o homoseksualiźmie u kobiet i rozejrzał się w okolicy, gdzie mieszkasz za grupą wsparcia dla osób poszkodowanych przez homoseksualizm współmałżona lub porozmawiaj z seksuologiem chrześcijańskim,abyś nie doznał nowych poranień.
Dowiesz się wielu pożytecznych rzeczy o tym jak postępować z żoną, jak się bronić przed wpływem jej zachowania na Twoje życie, jak uchronić córke przed nabytym homoseksualizmem ( jest to bardzo mozliwe gdy mieszka z żoną i jej kochanką-złe wzorce)
Tu masz kontakt do poradni diecezji gdańskiej:
http://www.diecezja.gda.p...showpage&pid=46

egzorcysta archidiecezjalny:
Ks. Prałat dr hab. Andrzej Kowalczyk
ul.Cystersów 11
80-330 Gdańsk-Oliwa
(0-58)554-16-48
lub do diecezji: tel.(0-58) 552-00-51

To na razie wszystko co mi się nasunęło po tej lekturze.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10