Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
weronica- kolejny kryzys
Autor Wiadomość
weronica
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 19:22   

Kochani, szczegolnie Szarlotko. Uprzedzilas mnie swoim postem, wiec jestem zaskoczona, bo to jakis kolejny znak dla mnnie, ze nie przypadkowo tu trafila. Ja wlasnie dzisiaj mam kolejny kryzys. Wydawalo mi sie , ze juz jest lepiej, a tu nic lepiej, a zaczyna sie wszystko od poczatku. Brak mi slow, sily , cierpliwosci, chce mi sie tylko plakac i nie przestaje sie modlic, choc nie wiem czy jest we mnie wiara, bo robie to wbrew sobie... Moj maz rowniez co jakis czas wplatuje sie w jakies wirtualne romanse. Pierwszy niewirtualny byl 5 lat temu . pokonalismy go z pomoca modlitwy wielu, wielu osob. Drugi zaczal sie ponad rok temu, kiedy jeszcze bylam w ciazy i trwal do stycznia tego roku. Oczywiscie przypadkiem( gdyz maz sie nie wylogowal ze swojej skrzynki) przeczytalam ich wzajemne milosne emaile. Bylam zdruzgotana. Znamy sie z mezem od 18 lat, malzenstwem jestesmy 10. Przeszlismy razem wiele. Maz - wieloletni ministrant, razem uczeszczalismy na spotkania ruch, wesele bezalkoholowe, pomimi, ze znalismy sie 8 lat dochowalismy czystosci przedmalzenskiej, co latwe nie bylo. A po kilku latach taki cios.... Myslalam, ze swiat mi sie skonczyl. Udalo nam sie to przezwyciezyc. trudno bylo wybaczyc, zapomniec nie umialam, ale przestalismy tego juz dotykac. Kiedy wszytstko zaczelo sie zablizniac.... kolejny skok w bok. Najpierw emaile, a potem spotkania raz w miesiacu. wyjazdy niby sluzbowe na dwa dni.... To dla mnie jakis koszmar. Probuje dostrzec swoje bledy, jakies zaniedbania. zdaje sobie z nich sprawe, ale i tak nie rozumiem...Maz podjal sie terapii, bo uznal, ze cos z im nie tak, ze ma takie sklonnosci. Twierdzi, ze mnie kocha i rodzinajest dal niego najwazniejsza. Ale jak trwac ze swiadomoscia, ze to nadal trwa....?????? Dzisiaj przeczytalam znowu jego emaile do jakiejs nowej "kolezanki" _ sloneczko ty moje" na dzien dobry rano. Maz ma dziwna tendencje do zostawiania otwartej skrzynki, moze to jakies podswiadome wolanie o pomoc , ze sobie nie radzi, albo ze moze ja mam cos z tym zrobic, ze moze mam interweniowac... NIe wiem co robic.... Mowic mu o tym, ze wiem o kolejnych emailach?, czy milczec i nic nie robic. Nie wiem. Zadreczam sie , chce walczyc, ale widze ze moja walka nie daje owocow, ze walcze z wiatrakami, ze jak nie ta to bedzie kolejna i kolejna. Jestem zrozpaczona i dzisiaj naprawde zalamana........... Moje sily sie wyczepuja...............Modle sie , ale moja wiara podupada. Pozdrawiam wszystkich, ktorzy maja podobny bol. Weronika
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 09:51   

Witaj Weroniko!
W dzisiejszych czasach z taka dużą łatwością dla wielu ludzkich zachowań stawia się diagnozy zaburzeń takich czy owakich. I może nie byłoby w tym nic złego gdyby często tymi diagnozami nie usprawiedliwiano tych zachowań a co gorsza zdejmowano odpowiedzialnośc człowieka z jego postępowania i dokonywania zmian.
Weroniko, każdy człowiek ( no może faktycznie poza chorymi psychicznie) ma wolną wolę i zdolnośc do dokonywania wyborów między tym co służy nam a co nie a także do korzystania z róznych sposobów , które pomagają nam do życia w zgodzie z wartościami.
Twój mąż też. Więc moim zdaniem masz prawo domagać sie jego zmainy zachowań zgodnie z tym co Ci przysięgał. Jest za to odpowiedzialny.
Będę się modliła za Ciebie.
 
     
weronica
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 14:55   

Tylko dlaczego moj maz ciagle wybiera zlo.......? Zapomnialam wspomniec o jeszcze jednej bardzo waznej rzeczy, ktora mysle wprowadzila zlo do naszego domu. Maz zaczal w trakcie pierwszego romansu kilka lat temu korzystac z porad astrologow i wrozek. On- deklarujacy sie jako wierzacy katolik pyta gwiazd, co sie wydarzy w przyszlosci..... Brak mi slow. Wiem, ze otworzyl przez to drzwi szatanowi i lacze te cale problemy rowniez z tym. Mysle, ze to jest przyzwolenie , albo nawet zaproszenie zla do naszej rodziny. Nie wiem jak z tym walczyc. Probowalam tlumaczyc, rozmawiac, podsuwalam mu czasopisma Milujcie sie z artykulami na ten temat, ksiazki.... zaczelam robic awantury, kiedy w wyciagach bankowych znajdowalam rachunki z przelewami do astro centre. Zabronilam, stawialam warunki. I nic. Ciagle w tym tkwi. Jeszcze w lutym dowiadywal sie co mowia gwiazdy na temat jego dopasowania z jego kochanka. Ale nadal twierdzi , ze mnie kocha i chce byc z rodzina. gdzie tu logika....????? Jak ja mam z tym zyc. Jak z tym walczyc.Tak bardzo szkoda mi dzieci, bo czuja napiecie w domu. Prosze go zeby wybral sie do spowiedzi, u ktorej nie byl juz prawie dwa lata. Mowi, ze najpierw psychoterapeuta musi zrobic z nim porzadek ( podjal sie psychoterapii, z czego sie ciesze,a nawet go do tego zachecilam, bo wyglada na to ze ma powazny ze soba problem). To jest wedlug niego wazniejsze na ten moment. Ja uwazam przeciwnie. Bez Boga sobie nie poradzimy!!!. staram sie z nim rozmawiac, przytaczam mu rozne przyklady zaslyszane z audycji z radia maryja dla malzonkow. Nawet jedna wysluchalismy razem. Ale zmiany sa na 3 minuty. Prosze o modlitwe, bo widze, ze sie wciaz staczamy na dno. NIe mam juz sily .........
A codziennie musze chodzic do pracy, usmiechac sie do wszystkich i udawac, ze wszystko jest dobrze, musze udawac przed dziecmi, rodzicami, kiedy dzwonia, tesciami....Powiedziec im nie moge, bo mu tego poraz drugi nie wybacza. Po pierwszym romansie minely miesiace, zanim spojrzeli mu w oczy i nadal nie wszystko do konca jest tak jak trzeba, bo takie rzeczy,tyle lez i cierpien ciezko zapomniec. Nie chce przekreslac spotkan rodzinnych w przyszlosci, kiedy moze wszystko zlo odejdzie. Ale czy odejdzie.... Meczy mnie to juz bardzo. NIe wiem jak dlugo dam jeszcze rade.
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 15:17   

A może spróbowałabyś go namówić na modlitwę u egzorcysty?
W mojej miejscowości w klasztorze raz w miesiącu jest Msza z udziałem księdza egzorcysty, po Mszy ksiądz nakłada ręce i modli sie nad każdym. Kiedy rozmawiałam z tym ksiedzem w sprawie mojego męża, powiedział ,żeby go j,ak się da, przyprowadzić ,żeby mógł sie nad nim pomodlić. Na tej Mszy zawsze jest egzorcyzmowana sól, woda i olej . Czy to ma sens, nie wiem. Może ktoś mógłby coś na ten temat powiedzieć.
 
     
weronica
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 15:36   

Szczerze, tez o tym myslalam. Mieszkamy w uk. Moze ktos zna jakichs doswiadczonych w tym temacie polskich kaplanow , ktorzy mieszkaja, albo bywaja tutaj. Dajcie prosze znac. Tylko czy on sie zgodzi...?????
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 15:49   

Na tej stronie jest podany kontakt w celu znalezienia egzorcysty, może tu Ci ktos podpowie .
http://www.egzorcyzmy.kat...lezc-egzorcyste
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 15:51   

Weronika piszesz:
"
weronica napisał/a:
musze udawac przed dziecmi, rodzicami, kiedy dzwonia, tesciami....


Grubsza jeszcz poduszkęzrób pod tyłek mężowi............ i płacz ż ego tyłek nie boli ....miękko ma...............
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 15:53   

A czy mąż się zgodzi? Skoro sam uważa ,że to co z nim sie dzieje to cos z czym sobie nie radzi, to jest szansa.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 22:33   

weronica,
Witaj,
zajrzyj tu:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4157
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4561
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4751
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4720 !!!

tu o sakramentaliach:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4205

Z sakramentaliami jest tak,że egzorcyzmować wodę, sól, olej i świece może każdy ksiądz, który wierzy szczerze w to błogosławieństwo. Nie może jednak modlić się nad Tobą czy mężem rytuałem rzymskim czy greckim bez specjalnego pozwolenia biskupa.
Możesz zatem popytać w dowolnym kościele katolickim czy jakis ksiądz podejmie się tego błogosławieństwa. Jesli Ci się nie uda możesz na początek używać wody święconej, atę dostaniesz w każdej świątyni, soli ze święconki z poprzednich lat, gromnicy, którą zapewne masz w domu, a o olej do namaszczenia poprosić w kosciele.
Inna możliwośc to poprosić rodzinę w Polsce, aby Ci wysłała takie sakramentalia lub kogoś ze znajomych aby Ci je przywiózł.

Super jeśli masz w domu egzorcyzmowane lub święcone kadzidło. Niedawno było święcenie w kościele. Przyda sie też kreda.

Ponieważ nie masz dostępu do kapłana, który w razie konieczności pomoże Ci od ręki to zacznij się modlić o ochronę przed złem dla siebie i dzieci, a sprawę uzależnienia męża od zła na razie zostaw.
Po pierwsze używaj sakramentaliów z intecja obrony siebie i dzieci, a nie z intencją uwolnienia męża, bo nie wiesz z czym się spotkasz gdyby zło rzeczywiście go opanowało.
Po drugie zadbaj o stałą Łaskę Uświęcającą dla siebie i dzieci.
Po trzecie usuń z domu wszystkie rzeczy związane z okultyzmem lub medycyna alternatywną. ( książki, plakaty, gadżety, drzewka szczęścia,żaby na pieniądze, horoskopy,posążki buddy,maski rytualne,leki homeopatyczne itd)
Po czwarte zadbaj o Krzyż na ścianie pokoju gdzie przebywasz najczęściej ( Sypialnia?)
Po piąte nie rozstawaj się z różańcem ( zapraszam do żywego różańca tu na forum) i koronką do Bożego Miłosierdzia.
Tu pisałam trochę o tym jak korzystać w praktyce z sakramentaliów:
http://www.kryzys.org/vie...0754ad4aa8d9a36

Musisz wiedzieć,że walka duchowa to nie tylko nazwa ale wojna na całego. Masz jednak takich sojuszników,że nie musisz się bać tyle,że trzeba zapoznać się z duchowym BHP, aby nie narobić szkody sobie i innym. Pan Jezus i Maryja zawsze Cie obronią jeśli tylko do nich się zwrócisz.

Gdybyś miała jeszcze pytania to napisz na priv, bo niektóre sprawy mogą być zbyt osobiste na otwarte forum.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 07:59   

Weronica , w UK posługuje wspólnota Cor et Lumen Christi . Jej liderem jest Damian Stayne , od lat posługują oni w modlitwie o uzdrowienie i uwolnienie . Podaję ci link do strony dla Polaków . Ufam , że znajdziesz tam pomoc .


http://www.coretlumenchri...i_wspolnoty.htm

http://www.coretlumenchri...kow/kontakt.htm kontakt
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8