Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
pomocy
Autor Wiadomość
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-18, 21:47   

:-) :-) Zobaczymy.

Rob_71 napisał/a:
Uwierz mi, że on bije się z myślami.

Pewnie tak jest.Ma sporo na głowie.
Wiem ,że gdyby wiedział,że tak to wszystko się potoczy nie odszedłby.

[ Dodano: 2010-02-20, 10:06 ]
Wysłałam mu dziś książkę "Dzikie serce".Wcześniej zapytałam go czy przyjmie taki prezent, odpisał ,że tak.

[ Dodano: 2010-03-14, 08:39 ]
Mąż niczego nie zrozumiał. :-(
O książce powiedział ze część przeczytał ale nie wyrobił sobie zdania na jej temat.
Nie dzwoni, czasem tylko napisze jakieś pozdrowienia.
Chyba mu dobrze tak jak jest.Żyje na utrzymaniu kochanki,Żona się nie czepia, stara się być miła.
W niczym mi nie pomaga.Sama utrzymuje dom i dzieci.Boję się egzekwować alimenty bo rozpęta się między nami wojna...będzie chciał spłaty mieszkania a mnie nie stać na to.
Chciał się zrzec mieszkania a ja miała bym zrzec się alimentów.Może powinnam się na to zgodzić. On naprawdę nic nie rozumie

[ Dodano: 2010-03-14, 08:52 ]
Zaproponowałam mu rekolekcje.Bez odzewu...

A ja nawet nie wiem czy uda mi sie przyjechać na świeta do domu :-( .Jeśli pojadę bez zgody szefa to nie mam tu po co wracać a to moje jedyne źródło utrzymania.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 13:13   

marzena0711,
Stanęłaś przed problemami, które po ludzku bardzo trudno rozwiązać, albo nie można. Jedyna nadzieją,że Bóg kierowany litością do swojego dziecka odkryje zasłonę niemożności i pokaże Ci rozwiązanie. Do tego czasu trzeba trwać na modlitwie choć zdaje się nic się nie dzieje w realu. Czasem trzeba czasu, aby wszystkie trybiki wskoczyły na swoje miejsce, ale potem maszyneria działa jak trzeba.
Wiem,że potrzebujesz jak większość z nas konkretów, ale to nie jest proste dla nikogo, żeby podać Ci gotowca.
Skoro nie wiesz co robić trwaj w miejscu, w którym stoisz.

Gdyby powstał przeciwko tobie duch władcy, nie opuszczaj swego miejsca, bo spokój uśmierza wielkie grzechy.
(Ks. Koheleta 10:4, Biblia w przekładzie Nowego Świata)
 
     
beata46
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-15, 14:51   

Ja" czekałam" na mojego niewiernego męża 4 lata.Starałam się o utrzymanie kontaktu,zrozumienie jego trudnej sytuacji,przyczyn ,które spowodowały,że inna stała się ważniejsza.Z perspektywy uważam ,że dużo szybciej by wrócił gdybym była oziębła,nie zabiegała o niego.Sam z resztą to potwierdził.Dawałam mu poczucie" bezpiecznej zatoki "swoim zachowaniem.Wiedział,że może sobie pozwolić na działanie na 2 frontach bo czekam.Wiem jak trudno być oschłym ,gdy serce się wyrywa do drugiej osoby,ale to skuteczna rada.Mamy coś w sobie,że to coś nieosiągalne nas bardziej przyciąga.Mam nadzieję,że Ci się uda :-)
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-15, 17:49   

Cytat:
.Dawałam mu poczucie" bezpiecznej zatoki "swoim zachowaniem.Wiedział,że może sobie pozwolić na działanie na 2 frontach bo czekam.


Własnie tak czasem czuje, jestem dobra , miła...On wie że czekam, ze może wrócić.
Tymczasem jest z inną kobieta i pewnie mu tak dobrze ...
A ja sama z dala od domu.O świętach w domu też mogę tylko pomarzyć.Wracam dopiero ok.8 kwietnia. :-( :-(

[ Dodano: 2010-04-07, 08:31 ]
Jestem wreszcie w domu ...uf.
Mąż dzwonił , chce się spotkać i rozmawiać o sprawach majątkowych.Odkąd odszedł nie pomaga w niczym, nie płaci alimentów ,nie pomógł w spłacie wspólnych rat.
Miał chodzić do szkoły syna co 2 tygodnie, przez 3 miesiące był maksymalnie 2 razy.Włóczy się po barach , młode kobiety,pije,nie ma stałej pracy.
Chce bym zrzekła się alimentów w zamian za jego część mieszkania.
Czy to jest ok?Tak .. to nasze wspólne mieszkanie ale nas jest trójka a on sam.To ja utrzymuje mieszkanie i dzieci. Wiążemy ledwie koniec z końcem.Coraz częściej myślę ,że powinnam iść do komornika. Tylko on będzie żądał spłaty. Córka idzie na studia i nie wiem jak dam rade tego dokonać .
Przecież on i tak nie wróci.Brnie w coraz większe bagno.Zapija wyrzuty sumienia?
BOŻE DOPOMÓŻ!
 
     
beata46
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-12, 13:20   

To co piszesz jest bardzo smutne,ale nie wiem czy jest jakieś korzystne wyjście z sytuacji.Mnie jak podjęłam próbę rozstania pani adwokat uświadomiła,że albo spłacę mu jego część mieszkania,albo dam jeden pokój.Żadna z tych opcji nie była możliwa(mieszkanie ma 49m)Kasy nie miałam bo było podobnie jak u Ciebie.Najlepiej zasięgnij porady prawnika.Trzymaj się ,z Bogiem.
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-12, 13:31   

Dziekuję ci za odpowiedz beata46 .
Chyba będę dalej czekać, nie chce podejmować złych decyzji.
On chciał spisać umowę u notariusza(w zamian za alimenty jego część mieszkania)ale chyba mu nie śpieszno bo odwołuje nasze spotkania i nawet nie rozmawiałam z nim o tym w cztery oczy.Czas pokaże co dalej będzie.

[ Dodano: 2010-04-21, 10:37 ]
Ogarnia mnie rozpacz. Za 3 tygodnie znowu wyjeżdżam, nie widziałam się z mężem od nowego roku.Tak mało czasu a tak szybko ucieka.Pisze do niego esm ale rzadko odpoisuje.Brak mi cierpliwości, trace nadzieję :cry: .Modlę się ale Bóg mnie nie słucha, pewnie jest ze mną coś nie tak.
Na rekolekcje tak wyczekiwane nie pojechałam,bo z synem problemy i nie mogłam go zostawić.
Nawet niebo dziś zapłakało.

"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą".
— św. Paweł z Tarsu

Czy potrafię tak kochać?

[ Dodano: 2010-04-22, 08:57 ]
Kiedyś napisał mi,że jest szansa dla nas ale ja myślę,że to manipulacja po to by mnie powstrzymać od pójścia do komornika .Nic od tego czasu nie zrobił.Nadal mieszka z ta kobietą, nie spotyka się z dziećmi nie odpisuje na esm.Wie ,że niedługo wyjadę i znowu przez 3 miesiące nic nie będę mogła załatwić w Polsce :-(

[ Dodano: 2010-04-24, 21:43 ]
Wczoraj dzwoniłam do męża i chciałam sie z nim spotkać-odmówił :-( .
Dziś napisałam mu,że zawsze będzie moim mężem,że zwlekałam z pójściem do komornika bo miałam nadzieje ,że wróci .
Odpisał;
To idź.i nie pisz już więcej do mnie ani nie dzwoń.Spokojnego życia beze mnie.

:cry: :cry: :cry: Może nie potrzebnie mu o tym pisałam

[ Dodano: 2010-04-25, 17:55 ]
Odwiedziła nas teściowa z racji moich imienin i urodzin córki.Życzyła mi zdrowia bo powiedziała ,że nie wie czego mi życzyć.
Kiedy opowiadałam jej o problemach z synem, słuchała ale kiedy te problemy zaczęły wiązać się z mężem ,szybko zmieniła temat. Na pomoc z jej strony chyba nie mogę liczyć.

[ Dodano: 2010-04-26, 13:11 ]
Jak w każdy poniedziałek byłam w szkole u syna.Nic się nie zmieniło,koniec roku za pasem a u niego dramat.Nie potrafię wpłynąć na niego by się zmobilizował.Nauczycielom bardziej zależy niż jemu samemu .Za 3 tygodnie wyjeżdżam do pracy.Nie mam już siły a nie mogę tego tak zostawić, nie mogę tez nie jechać.On może liczyć tylko na mnie.Ojca widział na ulicy może miesiąc temu.Nie ma dla mnie dobrego wyjścia z tej sytuacji.Cokolwiek zrobię będzie źle.
Jestem w tym wszystkim sama.Nigdy nie będę ojcem dla mojego syna, nie radze sobie nawet jako matka.
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-27, 13:27   

Odnośnie całej sytuacji, to jedynie radzę wytrwałą modlitwę... Czasem to właśnie cierpliwość i wytrwałość mimo poczucia beznadziei czyni cuda, uwierz mi.

A odnośnie spraw majątkowych: umowa, w której zrzekasz się alimentów na syna w zamian za mieszkanie byłaby nieważna. Nie można podzielić mieszkania "pokojami", a jedynie w ten sposób, że jedno z małżonków spłaca drugiego lub sprzedaje się mieszkanie i dzieli pieniędzmi. Jeżeli żadne z małżonków nie ma funduszy na spłatę jednorazową sąd rozkłada spłatę na raty, rozciągnięte nawet na długie lata.
Poza tym, jak rozumiem, to raczej mąż "ma problem", bo przecież Ty mieszkasz w tym mieszkaniu, więc po jego stronie jest inicjatywa co do podziału majątku, bo tylko jemu może na tym zależeć ze względów finansowych.

Trzymaj się! ;-)
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-01, 10:43   

D :-( Dziś myślę, że wszystko przepadło.On nie wróci.
Nawet nie wiem gdzie jest.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-01, 10:45   

Marzenko - ty patrzysz po ludzku
Pan ma zawsze Dobry Plan , i On wie gdzie teraz jest twój mąż .

"...Bóg przychodzi z pomocą 15 min za późno , i zawsze zdąży ..." :mrgreen:
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-01, 10:55   

Już brak mi cierpliwości.Chciałam się z nim spotkać ale odmówił.
Nic się nie dzieje, nic do przodu wręcz odwrotnie.
Wie ,ze go kocham ,wie że chcę by wrócił i nic.
Za 3 tygodnie znowu wyjeżdżam i nawet go nie zobaczę
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-01, 14:51   

marzena0711,
Kiedyś mój małżonek w złości powiedział mi,że wyjedzie i nigdy go nie znajdę.
Wyobraź sobie jego zdziwienie ,kiedy zamiast zwykłej odzywki spodziewanej w takiej sytuacji usłyszał jak spokojnie i z pewnością mówię:
Ja nie muszę wiedzieć , gdzie jesteś. Moja modlitwa wszędzie Cię znajdzie.
Mojego męża zamurowało. Zapomniał języka w gębie. Nie tylko ne ciągnął tematu, ale nigdy już do niego nie wrócił.
To jeden z takich cichych cudów Boga, które mi ofiarował. Ale ich wartość dostrzegam lepiej z upływem czasu.
Zamiast na mężu skup się na Bogu, a mąż sam się odnajdzie nawet jakby wbrew rozsądkowi. drogi Boga nie są naszymi drogami i w tym nasza nadzieja. :-D
Bóg myśli i postrzega inaczej niż Ty, bo widzi wszystko i Ciebie i męża i wasze środowisko i przeszłośc i przyszłość. Patrzy z innej perspektywy.
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-01, 15:19   

kinga2, Mój mąż kiedy powiedziałam ,ze modle się za niego odpowiedział żebym nie zasłaniała się Bogiem, że to sztuczne.
13 maja syn ma bierzmowanie, ojca pewnie nie będzie.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-01, 15:59   

marzena0711 napisał/a:
kinga2, Mój mąż kiedy powiedziałam ,ze modle się za niego odpowiedział żebym nie zasłaniała się Bogiem


A mój,żebym nie mieszała Boga do wszystkiego w życiu. Że Boga należy zostawiać w Kościele, a życie to jest życie a nie jakaś wymyślona bajka.
"Kłopot" w tym, że ja chciałam i chcę aby Bóg był obecny w całym moim zyciu, nie tylko w Kościele. :-D
Postanowiłam, że będę żyć, jak uważam, a mówić chwilowo nie będę głośno co myślę. Inicjatywę zrozumienia o bożym działaniu w życiu każdego człowieka zostawiłam Bogu. On lepiej wie jak się objawić w rozumie i sercu.
Blisko cztery lata czekałam na moment, gdy z okazji imienin, mąż, który dotąd wszystko co błogosławione traktował jak zarazę i zagrożenie, wyciągnął rękę po breloczek z figurką Niepokalanej (pobłogosławiony w Niepokalanowie) i wybrał go sobie jako prezent, a nie chciał nic innego.
Chociaż z pozoru nic się nie zmieniło to jest dla mnie znak, że Maryja nie zapomniała i zmienia jego duchową rzeczywistość wołając go do siebie-to była figurka Niepokalanej z Cudownego Medalika. :-D

A to co mówi Twój mąż świadczy o tym,że :evil: jest monotematyczny i używa wciąż tych samych chwytów i nawet słów. Tragiczne ,że wciąż zbiera żniwo.

Z rozeznania duchowego wiem, że ten rodzaj zła wypędza się modlitwą i postem. Ja to stosuję i powolutku coś się zmienia.
Mówiła o tym Maryja w Medjugorie i mówił Pan Jezus w Ewagelii.
Poproś Boga o wskazówki i zgodnie z poleceniem Maryi w Kanie Galilejskiej- "Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie" zastosuj sie do tego, a na pewno uzyskasz łaskę uzdrowienia dla siebie i małżeństwa. Innej drogi nie ma do zwycięstwa.
Po drodze słuchaj uważnie i korzystaj ze wszystkich form terapii jakie Bóg i człowiek Ci ofiaruje. Są pomocne i owocne, gdy się ufa.
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-02, 21:55   

Już wiem gdzie jest mój maż...w Norwegi.Teściowa ukryła to przede mną
Zadzwonił dziś i powiedział gdzie jest.


"Jeśli człowiek nie jest kochany, bardzo trudno jest mu żyć i być dobrym człowiekiem. Życie bez miłości, doznawanej miłości, nie posiada tego, co najważniejsze – sensu. Jak można żyć, bez poczucia sensu? Jak można być dobrym, spokojnym wewnętrznie, nie doświadczając troski innej osoby: Boga lub człowieka? Doświadczenie miłości jest doświadczeniem domu. Jest ktoś, na kim mogę się oprzeć, polegać, zaufać. Zanim człowiekowi zacznie zależeć na Bogu, najpierw zależy mu przede wszystkim na człowieku."


"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą".



Nie umiem tak kochać. Jestem zła?Skręca mnie na sama myśl,że jest z inną.Chcę by mnie kochał.By był z nami.Jestem egoistką.
:evil: zakrada się i nie umiem się oprzeć. :cry:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8