Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
znowu kochanka
Autor Wiadomość
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-19, 20:46   

Ty juz jestes pokorna w oczach Boga . A obojętnośc teraz ? Tak . No bo co możesz zrobić , no co ?

Skup się na sobie , proś o łaske na każdy kolejny dzień , jeden , nie więcej. O łaskę na jutro będziesz prosic jutro. O łaske pokoju Bożego " który przewyższa wszelki rozum" Proś , żeby Twoje serce napełnialo się tym pokojem " A pokój bozy , który przewyższa wszelki rozum strzec będzie moich mysli w Chrystusie Jezusa" Napisz sobie na lodówce, naucz się i mów , mów , aż wejdzie do serca .

To jest takie trudne - nie myslec o nich , takie trudne , napełniaj swój umysł Bozymi słowami , oddalaj te złe. One trują . Jezus obiecał swoim owcom życie w obfitości . Czy będziemy zyć tak ,się czuć ?, Ta obietnica się wypełni , musi. Mamy być radosni w Panu . Czego tobie i sobie życzę.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-20, 22:11   

czesc,
Bóg działa cuda. modliłam sie za kochanke męża i oto dowiaduje sie,ze dwa tygodnie temu ona sie na niego obrazila na "śmierć i życie"ucinając mu kontakty z dzieckiem.dlatego,ze on jej nie zabral na impreze rodzinna (jego rodzina jej nie akceptuje).i wyrzucila go ze swojego zycia.
dziś przyszedł do naszego dziecka i zaczalmi sie skarżyc,ze nie ma domu. i nie poszedl do niej.tylko zaproponowal córce wyjazd na weekend. wczesniej przez 4 lata wzial ją raz.
i moja tesciowa wydzwania,ze on taki zagubiony i zyc mu sie nie chce.i ze on jest na nia wsciekly,bo go w dziecko wrobiła a teraz nie chce z nim miec nic wspólnego.dziwne to jest. on sie nie zmienil jako czlowiek zupełnie. po ludzku nie umiałabym z nim być. ale mi sie go tak szkoda zrobilo.
ja sie zmieniam,pracuje nad soba,chodze na terapie. na dzien dzisiejszy nie jestem gotowa,aby byc z kimkolwiek.buduje siebie na nowo.tak jak postanowilam,jestem wobec niego obojetna.on mowi,ze spapral cale swoje zycie i juz nic nie ma sensu.w przeszlosci miewal takie epizody depresji i ja wciaz go ratowalam.teraz moja pomoca bedzie modlitwa o to,aby odnalazl droge do Boga.i aby Bog odmienil jego serce.

modlitwa czyni cuda.jesli ktoś mógłby prosze o wsparcie modlitewne za niego,aby odnalazl światło.
 
     
Basia73
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-20, 22:22   

Pięknie, że się modlisz. To łaska móc modlić się za kogoś kto przyczynił się do rozbicia małżeństwa... Pamiętam i ja o Was. Dodaj do tego post choć raz w tygodniu w intencji męża.
Pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-22, 07:20   

Kobieto74..... daj czas czasowi i Bogu.Albo lepiej Bogu i czasowi.
Z teściową buduj dobre kontakty(córka powinna miec babcię),a maz??? no cóz........ kochanka musi mu dobrze za paznokcie zjść by zrozumiał że nie tedy droga............ co prawda jest ojcem jej dziecka (jak piszesz),ale jest tez i Twojego ......... ponosi konsekwencje swoich poczynań.
Co prawda rykoszetem odbija sie to na Was,ale to nie Ty zostawiłaś meża ,a maż Ciebie i to on teraz WALCZY ZE SWOIM SUMIENIEM.
Co by sie nie wydarzyło to on musi zechcieć podjąc decyzję----------- kochanka i ich dziecko,czy żona i prawowita córka.
Czy Ty jesteś w stanie stać z boku i nie wyrywać sie z pomocą do momentu gdy on o tę pomoc poprosi?
Piszesz:"on sie nie zmienil jako czlowiek zupełnie " zmiany nie dokonują sie w człowieku z poniedziałku na wtorek................to proces,dość długi proces,najczęściej proces na całe życie.

Kobieto74...jest stara prawda terapuetyczna:człowiek tkwiący w dysfunkcji zechce z niej sie wyrwać wtedy ,gdy poziom bólu spowodowany dysfunkcją, jest dużo wyższy od przyjemności z dysfunkcji.

Za wcześnie podana ręka,za szybka pomoc z zewnątrz ,zdejmowanie lub pomoc w zdejmowaniu konsekwencji powoduje ,że za jakiś czas ,przy nawet lekkim nawrocie taki "popapraniec " wraca do dysfunkcji(alkoholik do alkoholu a zdradzacz do zdrady).
Więc bądż ostrożna w wyciąganiu ręki.

Bo piszesz teraz:"po ludzku nie umiałabym z nim być. ale mi sie go tak szkoda zrobilo"
ale mam wrażenie że to nie jest prawdą.Bo tak mocno płakałaś że on poszedł do kochanki.,.......wybaczyłaś?????????.......a wybaczanie to tez proces.Proces zależny od tego w jakim stopniu zostało przepracowane,przyjęte i "przepuszczone" przez siebie zranienie, zaakceptowane jako fakt,jako coś nieodwrcalnego,coś czego nie można już wrócić.
Daj czas Bogu,sobie i czasowi..............
Pogody Ducha
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-22, 22:35   

"Kobieto74..... daj czas czasowi i Bogu.Albo lepiej Bogu i czasowi. "

daje.ale to takie trudne.

"Z teściową buduj dobre kontakty(córka powinna miec babcię),a maz??? no cóz........ kochanka musi mu dobrze za paznokcie zjść by zrozumiał że nie tedy droga............ co prawda jest ojcem jej dziecka (jak piszesz),ale jest tez i Twojego ......... ponosi konsekwencje swoich poczynań. "

on chyba doszedl do tego,ze nie jest u niego najlepiej.zalil sie mamie,ze popelnil qwszystkie mozliwe bledy w zyciu i juz nic teraz nie ma sensu.bo wszystko przegral.i ze nie chce mu sie zyc.
i ja juz wyrwalabym sie z pomoca. ale nie zrobie tego. taki mój nałóg opiekowanie sie calym swiatem a nie soba. krok po kroku.

"Co prawda rykoszetem odbija sie to na Was,ale to nie Ty zostawiłaś meża ,a maż Ciebie i to on teraz WALCZY ZE SWOIM SUMIENIEM. "

więc jedyne,co mi pozostaje,to modlić się o światło dla niego.

"Co by sie nie wydarzyło to on musi "

"Czy Ty jesteś w stanie stać z boku i nie wyrywać sie z pomocą do momentu gdy on o tę pomoc poprosi? "

trudne

"Piszesz:"on sie nie zmienil jako czlowiek zupełnie " zmiany nie dokonują sie w człowieku z poniedziałku na wtorek................to proces,dość długi proces,najczęściej proces na całe życie. "

tak,ale trzeba chciec. on uwaza,ze to swiat jest zly o on dobry.

"Kobieto74...jest stara prawda terapuetyczna:człowiek tkwiący w dysfunkcji zechce z niej sie wyrwać wtedy ,gdy poziom bólu spowodowany dysfunkcją, jest dużo wyższy od przyjemności z dysfunkcji."

mądre zdanie. zapamietam.


"Za wcześnie podana ręka,za szybka pomoc z zewnątrz ,zdejmowanie lub pomoc w zdejmowaniu konsekwencji powoduje ,że za jakiś czas ,przy nawet lekkim nawrocie taki "popapraniec " wraca do dysfunkcji(alkoholik do alkoholu a zdradzacz do zdrady).
Więc bądż ostrożna w wyciąganiu ręki."

a tak jest najłatwiej.pomagać i wyciągac z bagna.ale ja juz to wielokroć przerabiałam-jego deprechy i inne. nic to nie dało.


Bo piszesz teraz:"po ludzku nie umiałabym z nim być. ale mi sie go tak szkoda zrobilo"
ale mam wrażenie że to nie jest prawdą.Bo tak mocno płakałaś że on poszedł do kochanki.,.......wybaczyłaś?????????.......a wybaczanie to tez proces.Proces zależny od tego w jakim stopniu zostało przepracowane,przyjęte i "przepuszczone" przez siebie zranienie, zaakceptowane jako fakt,jako coś nieodwrcalnego,coś czego nie można już wrócić.


wiem,ze nie wróci.nad wybaczeniem pracuje.wiemże to jest decyzja,a nie uczucie.potrzebuje czasu.

Daj czas Bogu,sobie i czasowi..............
Pogody Ducha


Pogody Ducha:)
 
     
ojerzysj
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-22, 23:01   

przepraszam, że tak się włączam, chociaż nie przeczytałem wszystkiego ani nie towarzyszyłem przez cały czas... ale "dać czas Bogu" (to z ostatnich tekstów), albo z wcześniejszych w rodzaju "oddałam Bogu na spowiedzi" - prosi także o "pieczęć kościoła". Przykładowo Faustyna jeśli nawet słyszała i widziała najświętsze rzeczy od samego Jezusa, to nie wierzyła do końca dopóki nie usłyszała potwierdzenia, które ona nazywała "pieczęcią Kościoła".
Czy jest szansa znaleźć księdza/spowiednika, który przeznaczy "kobiecie77" godzinę czasu miesięcznie (albo pół godziny co dwa tygodnie), systematycznie i regularnie? A czas ten będzie wykorzystany na spowiedź/rozmowę/kierownictwo duchowne...
Wiem, z własnego doświadczenia życiowego, jest to bardzo korzystne, niejednokrotnie niezbędne.
I modlę się też o cierpliwych spowiedników/kierowników duchownych, szczególnie dla kobiet, ojerzysj
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-22, 23:09   

ojerzysj napisał/a:
przepraszam, że tak się włączam, chociaż nie przeczytałem wszystkiego ani nie towarzyszyłem przez cały czas... ale "dać czas Bogu" (to z ostatnich tekstów), albo z wcześniejszych w rodzaju "oddałam Bogu na spowiedzi" - prosi także o "pieczęć kościoła". Przykładowo Faustyna jeśli nawet słyszała i widziała najświętsze rzeczy od samego Jezusa, to nie wierzyła do końca dopóki nie usłyszała potwierdzenia, które ona nazywała "pieczęcią Kościoła".
Czy jest szansa znaleźć księdza/spowiednika, który przeznaczy "kobiecie77" godzinę czasu miesięcznie (albo pół godziny co dwa tygodnie), systematycznie i regularnie? A czas ten będzie wykorzystany na spowiedź/rozmowę/kierownictwo duchowne...
Wiem, z własnego doświadczenia życiowego, jest to bardzo korzystne, niejednokrotnie niezbędne.
I modlę się też o cierpliwych spowiedników/kierowników duchownych, szczególnie dla kobiet, ojerzysj

Ojcze Jerzy, Bogu dzięki za te słowa! Bo ja je piszę od trzech lat na forum: spowiednik/kierownik duchowy - podstawa ! Zawsze ! Jezus w Komunii świętej, i szczere spowiedzi święte !
uzdrowienie małżeństw poprzez uzdrowienie siebie - pojednanie z Bogiem jako praprzyczyna i początek wszystkiego
z Bogiem !
Bogu Chwała za te słowa kapłańskie (Ojca Moderatora), bo one skruszą serca ludzkie. Taka wola Boża jest, aby się o to modlić - o moc słów kapłańskich !


"O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła Ducha swego, daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły się i wróciły do Ciebie, Panie. Panie, daj nam świętych kapłanów, Ty sam ich utrzymuj w świętości. O Boski i Najwyższy Kapłanie, niech moc miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana. Niechaj moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca wszystko to, co by mogło przyćmić świętość kapłana – bo Ty wszystko możesz. Amen." (Dz.s.F. 1052)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-23, 07:17   

ojerzysj.......... czy dawanie czasu Bogu i sobie to nie czas na refleksję,na głębszy kontakt z Bogiem,na rozeznanie tego co Bóg chce powiedzieć człowiekowi??Przewodnikiem duchowym nie zawsze musi byc kapłan................. może ale nie musi.
Regularna spowiedż (np.w każdy I piątek miesiąca) najlepiej u jednego spowiednika jest bardzo dobra,pomagająca,ale nie może zastępować działania psychologa,psychiatry czy terapeuty albo grupy wsparcia problemowego czy modlitewnego.
Byłoby ideałem gdyby każdy człowiek dojrzał do potrzeby bycia w kontakcie ze swoim przewodnikiem duchowym ,ale ogromna większość nawet nie wie że jest mu ktoś taki potrzebny,nie czuje potrzeby szczerej rozmowy o sobie (szczególnie męzczyżni),swoich odczuciach,uczuciach,problemach i troskach....

Bo to spojrzenie na siebie,często musi być krytyczne,a to jest przykre............

Na szczęście to się zmienia.......... coraz więcej grup wsparcia(12 kroków dla chrześcijan) coraz więcej problemowych grup wsparcia ,coraz większa otwartość proboszczów na potrzebe powstawania takich grup,coraz więcej poradni rodzinnych,rekolekcje dla małżeństw, Wieczory dla narzeczonych.Wekendy dla Nrzeczonych,Spotkania Małżeńskie,Ruch Przymierza Miłości Rodzin Szensztackich,Krag Małżeński...............
Pogody Ducha
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-23, 23:20   

Witam,chce sie Wam pochwalić małym sukcesikiem: mianowicie powoli zmienia sie moje nastawienie do wielu spraw.
wczoraj przelamalam stereotyp bycia "zosia-samosia"poprosilam męża,aby zawiózł nasza córke do swoich rodziców na wakacje (ona pierwszy raz świadomie o to poprosila). zrobilam to bez zazdrości i uczucia gniewu do niego.pierwszy raz od długiego czasu.i nie wyrwalam mu walizki:)
zgodzil sie ,choc to 300km. ja ja odbiore za tydzien-10dni.
PUSCILAM STER SWOJEGO ZYCIA i poprosilam Boga,aby czynil w naszym zyciu to,co dla nas najlepsze.
nie poruszam wcale tematu kochanka,nowe dziecko. porozumiewamy sie tylko na plaszczyznie my-dziecko.choc maz czasem zagaduje i pyta o rozne sprawy. nie opowiadam zbyt wiele.tylko tyle,ile musze.stoje z boku i ucze sie zajmowac soba.

i pierwszy raz w zyciu postanowilam poswiecic ten czas bez dziecka sobie. bez WYRZUTÓW SUMIENIA, ze ona jest beze mnie.zrozumialam,ze ja nie ochronie jej przed calym zlem i to jej decyzja,czy chce jezdzic do dziadków.nie odpowiadam za to,jak oni wobec niej postapia. to ich kontakty i ja nie bede w nie ingerowac.

czuje troche ulge.to mile.

zajmowanie sie soba moze sprawiac przyjemnosc.
i zauwazylam jeszcze cos:dotychczas tlumaczylam męża przed córka,prawie go gloryfikowalam. teraz,jak zaczelam prace nad soba,wrocily mi przykre momenty naszego zycia i czasem czuje na niego złość,wścieklosc.uczucia,na ktore sobie kiedys nie pozwalałam.

coraz rzadziej sie pojawiaja.
i na pytania corki,np "czy tata klamie" jesli klamie mówię prawde,ze tak. wytlumaczylam jej,ze czasem ludzie nie sa stworzeni do zycia w rodzinie i ze tata sie zagubil.na dzisiaj,bo nie wiemy,co bedzie jutro.
to wszystko.
i jak ja nie tlumacze meza to corka zaczela dostrzegac jego wady. i nie idzie tak chetnie do niego.zaczela z nim o tym rozmawiac. otworzyla sie.pokazuje swoje potrzeby. on sie buntuje,ale jakos sobie radza.dzisiaj np. nie chciala mu zrobic laurki na dzien ojca (zawsze sie wyrywala,aby mu dac wszystko,co najlepsze).wiec pytam dlaczego. a ona na to" bo tata nie dal mi nic na dzień dziecka. wiec wytlumaczylam,porozmawialysmy i w koncu zrobila, ale z zastrzezeniem "nie napisze,ze go kocham".

dzis pojechali razem a ja pierwszy raz,puszczajac z nim dziecko,nie czulam niepokoju.zajelam sie soba.

to tyle.taki moj pierwszy krok w dorosle,odpowiedzialne zycie.

Pogody Ducha:)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-17, 22:44   Biblia prawdę Ci powie

Pamiętacie historię Abrahama i Sary?
Kiedy nie mógł doczekać się na potomka wziął legalną kochankę( niewolnicę), a ta zrodziła mu potomka.Jakże pyszniła się przed Sarą!!! Ona cierpiała i modliła się bo kochała Abrahama. I Bóg ulitował się- poczęła i porodziła w swej starośći a wtedy....
... Bóg nakazał Abrahamowi oddalić Ismaela i jego matkę, a zachować przy sobie dziecię z prawego łoża i choć Abraham zaprotestował to Bóg przychylił się do skargi Sary bo była prawowitą żoną i poskarżyła się na swą niedolę Stwórcy !!!

Oto co uczyni wam Pan jeśli usilnie prosić będziecie, a Wasze serce będzie nastawione na współmałżonka. Dlaczego wierzycie w Boga a nie wierzycie Bogu. Przecierz dał wyraźną odpowiedź co trzeba robić!!! Z Panem Bogiem!!!
Dziewczyny mamy lepszą sytuację, za nami zawsze wstawia się Maryja . Któż odmówi Jej prośbie na ziemi i w Niebie jeśli służy to bożemu prawu?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-28, 13:55   

TAK ZGADZAM SIĘ .
TO MY. MAMY 100% - BO MAMY SAKRAMENT - , DWOJE KOCHAJĄCYCH SIĘ LUDZI W PRZYMIERZU Z BOGIEM - TAKI JEST BOŻY PLAN.
NIESTETY CZŁOWIEK PSUJE TEN PLAN .

MI , ŻAL KOCHANKI MOJEGO MĘŻA . ONA MA TYLKO NAMIASTKĘ . MÓJ MĄZ SAM STWIERDZIŁ ,cytuję " ŻE TO NIGDY NIE BĘDZIE 100% , NAWET NIE 80%" .

ona ma tylko "prawie" mojego męża .

JAK W TEJ REKLAMIE
"PRAWIE - ROBI RÓŻNICĘ"
 
     
ojerzysj
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 01:02   

Mirakulum, Pozwolę sobie coś dodać...

odnośnie tego człowieka, który psuje ten plan

Pan Jezus bardzo lubi i bardzo się raduje, jak człowiek nawraca się po tym jak coś zepsuł.
Proszę zauważyć u Łukasza: Łk 15:7 Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
a konkretnie Pan Jezus i wszyscy w niebie, którzy Panią kochają, radują się więcej teraz z Pani, aniżeli z koleżanek, które nic nie popsuły. A skoro się Pan Jezus raduje, to na pewno Pani pokaże swoje pogodne oblicze. czego Pani życzę, i co włączam do moich modlitw
ojerzysj
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 14:05   

Pisząc o tym człowieku mam na myśli nie tylko męża , ale też , o może przede wszystkim siebie .

A co do pogodnego oblicza Jezusa to , cieszę się tym w pełni od 28 sierpnia .
to dzień mojego Nawrócenia . Tego dnia znalazłam SYCHAR i od tamtego dnia przeżywam swoja największą przygodę życia , bycie tu na forum wśród tylu osób w kryzysie i ich świadectw jest bardzo pomocne. TO ŚWIADECTWO NAPISANE TU NA FORUM (28. 08) BYŁO PRZELANIE UCZUĆ I MYŚLI TOWARZYSZĄCYCH MI TAMTEGO CUDOWNEGO DNIA.

Uczę się , modlę , śpiewam , daje świadectwo każdego dnia i naprawdę żyje.

Bóg ce zapłac ( po kaszubsku) ojcze , za modlitwę , zapewniam o własnej.
Jest ojciec nam tu bardzo potrzebny.

[ Dodano: 2009-09-29, 15:10 ]
ps . proszę ojca i innych o modlitwę w intencji powstania ośrodka Sychar tu na pomorzu , codziennie spotykam tylu potrzebujących.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 00:07   

witam Was wszystkich,
dawno tu nie zaglądałam.
zajęłam sie sobą. dałam czas czasowi.
zrobiłam pogłębiona terapię dla DDA.5 weekendowych spotkań.super sprawa.polecam każdemu,kto pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej.to właściwie początek nowej drogi mojego życia. i miałam niesamowite szczęście,bo osoba prowadząca jest wierząca.i nie neguje Boga i przysięgi małżeńskiej.tak więc pozbyłam się poczucia winy,rozprawiłam z demonami przeszłości i teraz mogę na spokojnie zająć się prostowaniem siebie na tu i teraz,stawianiem granic i koncentrowaniem na sobie i dziecku.

to trudne.zobaczyłam,ze moje małżeństwo to była TOTALNA koncentracja na potrzebach człowieka, ktoremu ślubowałam,na jego humorach i innych zachowaniach.nie zostawiłam miejsca dla siebie,na mnie samą. a przecież to od siebie należy zacząć.i powiem Wam,ze to niesamowita przygoda,takie poznawanie siebie.pozwalanie sobie na drobne przyjemności i kochanie siebie samej takiej,jaka się jest.

jeśli chodzi o męża to on wybrał. zarabia tzw."gruba kasę" i łudzi się,ze to pomoże mu za jakis czas przyciągnąć do siebie córki (bo tą druga córeczkę też zostawił). w międzyczasie wyzwał mnie,bo zaczęłam stawiac granice. robię coś,czego dotychczas nie robiłam.dbam o własne interesy,nie zważając na jego "chcę" a ja-na skutek takiego traktowania mojej osoby-odcięłam się i nie tłumaczę,nie staram sie być nawet miła. po prostu przestało mi zależeć na tym,aby dbac o niego.dbam o siebie.

oddałam jego życie Bogu prosząc,aby w jego życiu wypełniła sie wola Boża.

poczułam wielką ulgę.

Chcę powiedziec wszystkim ranionym przez współmałżonka,zdradzanym,dręczonym "NIE IDZ NIGDY NA KOMPROMIS,JEŚLI CHODZI O CIEBIE. JESTES WSZYSTKIM,CO MASZ.ZAJMIJ SIE SOBĄ".Takie zdanie usłyszałam i ono mi pomogło.
to tyle na razie.

modlę sie i dbam o siebie i dziecko.

pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9