Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
W tym wątku możemy pisać o książkach, które nam pomogły w czasie czy po kryzysie.
Na początek przedstawię moje "typy".
ODBUDOWYWANIE ZWIĄZKÓW. 5 rzeczy których winieneś spróbować zanim powiesz: żegnaj Kalellis Peter M.
Odbudowywanie związków to pozycja cenna nie tylko dla par przeżywających kryzys, lecz także dla tych, które pragną go uniknąć. Autor, korzystając ze swego bogatego doświadczenia psychoterapeuty małżeńskiego i rodzinnego, zajmuje się problemami pojawiającymi się w związku między kobietą i mężczyzną, które doprowadzają do zniszczenia łączących ich więzi. Największą zaletą jego książki jest to, że nie podaje "cudownych recept", ale poprzez analizę prawdziwych sytuacji zwraca uwagę na przyczyny nieporozumień i wskazuje drogi ich rozwiązywania. Książka zawiera praktyczne wskazówki i opis ćwiczeń terapeutycznych dotyczących np. wzajemnej komunikacji, przebaczenia, radzenia sobie z gniewem itd. Każdy zatem, komu zależy na trwałości więzi z ukochanym partnerem czy partnerką znajdzie w książce wiele cennych uwag, porad pomocnych w rozwiązaniu problemu.
Jak pokonywać trudności małżeńskie. Psycholog radzi VIOLETTA MINA, CLAUDIO MINA
Niniejszy tomik opisuje sztukę kochania. Autorzy, w oparciu o dogłębne i współczesne zdobycze nauk psychologicznych wyjaśniają, że "sztuka kochania jest sztuką tworzenia radości z bycia razem", radości, którą jednak należy kultywować przy pomocy określonej techniki, której główne aspekty wyjaśniają poszczególne rozdziały. Miłość jest sztuką jak wszystkie inne. Chcąc się nauczyć grać na pianinie potrzeba dziewięciu do dziesięciu lat nauki. Aby nauczyć się malować potrzebny jest długa praktyka i ćwiczenie. By kochać konieczna jest specyficzna sztuka, która ma swoje określone prawa, których też trzeba się nauczyć. Stąd trzeba stworzyć szkoły, gdzie można by się tej sztuki nauczyć, potrzebne są książki, które by jej nauczyły.
W świetle psychologii "interpersonalnej" małżeństwo ludzkie ukazuje się jak urzeczywistnienie jakiegoś cudu. Dwie osoby wyrzekają się swej indywidualności, godzą się na zlanie się w jedną istotę, w jedną rzeczywistość psychiczną, urzeczywistnienie której ubogaca niezmiernie małżonków i przynosi im wielką radość, radość rodzącą się ze sztuki kochania. Radość bycia razem należy kształtować z cierpliwą troską; nie jest ona owocem przypadku, ale rezultatem świadomego i rozsądnego wysiłku, aby przezwyciężyć opory i mechanizmy obronne, jakie stawia każda jednostka zanim ustąpi i powierzy się komuś. Książka ta stanowi zachętę skierowaną do Ja i Ty, aby budowały My.
Kobieta. Kapłaństwo serca Jo Croissant
W ostatnim dziesięcioleciu w naszym społeczeństwie zaszły znaczące zmiany; istotnej zmianie uległa też sytuacja kobiety. Ewolucja ta otwarła przed kobietą wiele zamkniętych dotąd drzwi, i w licznych dziedzinach dopiero teraz kobieta może w pełni się wykazać. Tymczasem, nie wydaje się, by wyzwolenie na poziomie działania przyniosło jej rozwiązanie głębiej tkwiących problemów. Choć na zewnątrz pozornie rozkwita, wydaje się panią swego życia, często jest to jedynie zewnętrzna otoczka, która skrywa egzystencjalny niepokój.
W książce tej kobieta zwraca się do kobiet. Ukazuje specyfikę, trud i radość ich powołania, w każdym wypadku zachwycając się jego pięknem.
EWA CZUJE INACZEJ Warto zadbać o uczucia JACEK PULIKOWSKI
Autor pisze o bardzo ważnej w małżeństwie (i nie tylko) komunikacji uczuciowej. Jak często mężczyźni uciekają od tego tematu! Jacek Pulikowski wyraźnie podkreśla, że istotna dla kobiet jest sfera uczuć.
Kto chce wejść w głęboką relację ze swoją żoną, narzeczoną i dobrze ją poznać, powinien próbować zrozumieć, że światem kobiety jest rzeczywistość jej serca. Zatem jeśli nie chcesz mojej zguby... nie tylko krokodyla daj mi, luby, lecz zadbaj o twoje i moje uczucia.
Krokodyl dla ukochanej Warto wspierać rozwój mężczyzny Jacek Pulikowski
Znany z wielu publikacji dotyczących rodziny i rodzicielstwa autor, tym razem mówi o relacjach między kobietami a mężczyznami, pokazuje, że możemy się nawzajem wychowywać.
Jest to wezwanie przede wszystkim do kobiet, aby czarem swej kobiecości, wyczuciem dobra i piękna pomagały mężczyznom odzyskać lub utrzymać ich męską godność.
Wartość współżycia małżeńskiego. O pielęgnowaniu sfery płciowości Jacek Pulikowski
Książka mówiąca o sprawach ważnych, czasami trudnych a dotyczących płciowości, współżycia małżeńskiego, płodności. Autor zwraca uwagę na różnice jakie są między kobietami a mężczyznami w podejściu do współżycia i jakie wynikają z tego trudności. Obala mity współczesnej kultury dotyczące seksu, a buduje prawidłowy obraz jaki sfera płciowa powinna mieć w życiu małżeńskim. Słowem - książka pożyteczna, potrzebna mężom, żonom oraz tym osobom, które przygotowują się do małżeństwa.
c.d.n.
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-27, 19:09
Czy można zamówic przez internet? Podpowiedz strone, jesli możesz.
Dzięki.
żona [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-27, 19:26
Tak, można je kupić w necie.
Proponuję wpisać w WYSZUKIWARKĘ interesujący Cię tytuł i wtedy wyskoczy Ci kilka księgarni. Nie chcę podawać jakiejś "jedynie słusznej", gdyż czasem są promocje i to się zmienia. Warto samemu porównać ceny, a najlepiej jak znajdzie się kilka interesujących ksiązek w jednej księgarni internetowej, bo wtedy tylko raz płaci się za przesyłkę.
Gdybyś jednak były jakieś problemy z odnalezieniem danej ksiązki to pomogę .
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-27, 19:40
Dwie mnie zainteresowały. Pierwszą znalazłam tylko szukam przedostatniej. Poszukam z jednego miejsca. Tak łatwiej.
Dzięki
Ostatnio zmieniony przez zuza 2006-04-27, 19:53, w całości zmieniany 1 raz
żona [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-27, 19:40
Ciąg dalszy... Są to książki szczególnie polecane przez księdza Piotra Pawlukiewicza.
John Eldredge, Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy
Głęboko w swym sercu każdy mężczyzna tęskni za bitwą, którą mógłby stoczyć, przygodą, którą mógłby przeżyć, i Piękną, którą mógłby uratować. To Bóg go takim stworzył.
John Eldredge wierzy, że to, co naprawdę znajduje się w sercu mężczyzny, zostało całkiem zagubione. "Większość mężczyzn uważa, iż Bóg postawił ich na ziemi, aby byli dobrymi chłopcami", pisze w Dzikim sercu. Problem z mężczyznami polega na tym, że nie potrafią dotrzymywać obietnic, być liderami duchowymi, rozmawiać z żonami ani wychować dzieci. Jeśli jednak bardzo się postarają, to mogą osiągnąć wzniosły szczyt i stać się... miłym facetem. Właśnie to stawiamy za wzór dojrzałości chrześcijańskiej: naprawdę miłego faceta.
Każdy mężczyzna był kiedyś chłopcem. A każdy mały chłopiec ma marzenia, wielkie marzenia: marzenie, że zostanie bohaterem, pokona złych facetów, dokona wielkich czynów i uratuje damę w nieszczęściu. Każda mała dziewczynka także ma marzenia: wiedząc, że jest Piękną, marzy, iż uratuje ją jej książę i porwie ją jakaś wielka przygoda.
Jednak co dzieje się z tymi marzeniami, gdy dorastamy? Wejdźcie do jakiegokolwiek kościoła, rozejrzyjcie się wokoło i zapytajcie siebie: Jaki jest chrześcijański mężczyzna? Nie słuchajcie, co wam wmawiają, tylko patrzcie na to, co tam widzicie. Większość chrześcijańskich mężczyzn jest... znudzona.
John Eldredge, Dzikie serce. Ćwiczenia w drodze
Osobisty przewodnik prowadzący do odkrycia tajemnicy twojego męskiego ducha
Teraz po lekturze Dzikiego serca możesz przygotować się na szaloną podróż.
John Eldredge swoją książką skierował całe pokolenie mężczyzn - młodych i starych - na drogę odkrywania prawdziwej męskości - ducha mężczyzny, jakiego zamyślił dla niego Bóg.
Książka Dzikie serce.Ćwiczenia w drodze poprowadzi cię "mniej uczęszczaną drogą". Jeżeli pozwolisz jej sobie towarzyszyć, to dzięki wnikliwym pytaniom, kreatywnym ćwiczeniom i miejscu do zapisywania odręcznych notatek pomoże ci przejść od czytania o dzikim sercu do możliwości czerpania życia z niego.
John Eldredge, Pełnia serca
Bóg obdarzył cię chwałą, gdy cię stworzył. Chwałą właściwą tylko tobie. Od zawsze szukamy tej chwały gdzieś głęboko, w swoim wnętrzu. Mężczyzna chce wiedzieć, że jest naprawdę mężczyzną, że potrafi być odważny; tęskni za tym, aby poznać, że jest wojownikiem i przez całe życie zastanawia się: Czy niczego mi nie brakuje?.
Kobieta chce wiedzieć, czy jest naprawdę kobietą, czy jest piękna. Przez całe życie zastanawia się: Czy mam w sobie piękno, które mogę dać?.
Ta książka pomoże ci dostrzec, jak zaciekła walka toczy się o twoje serce i jak przyjąć to wszystko, co przeznaczył dla ciebie Bóg.
Słowa Johna umocniły mnie i dodały mi otuchy. Jestem niezwykle wdzięczna, że moje serce zostało obudzone i żyje, a ja nawet będąc delikatną, wrażliwą kobietą, potrafię stać się gwałtowna i zdolna do wielkich rzeczy... biorąc żywotny udział w rozwoju królestwa. Tego właśnie szuka moje serce.
Jenny z Columbia S.C.
Byłem na wpół żywy już od dawna... Teraz obudziłem się i żyję na nowo; potrzeba mi jasności. Czuję się tak, jakbym właśnie został skropiony chłodną wodą w bardzo upalny dzień.
Chris z Colorado Springs, CO
URZEKAJĄCA. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy
Każda kobieta była kiedyś małą dziewczynką. A każda mała dziewczynka piastuje w swoim sercu najskrytsze marzenia. Marzy o porwaniu w wir romansu, o odegraniu niezastąpionej roli w wielkiej przygodzie, o roli Pięknej w czyjejś historii. Te pragnienia są czymś więcej niż dziecięcą zabawą. Stanowią sekret kobiecego serca. A jednak - ile znasz kobiet, które znalazły takie życie? W miarę upływu lat serce kobiety zostaje zepchnięte na bok, zranione, pogrzebane. Ona sama nie znajduje żadnego innego romansu niż te z powieści, żadnej przygody oprócz tych w telewizji, i szczerze wątpi, czy kiedykolwiek będzie Piękną w jakiej bądź historii. Większoś kobiet dochodzi do wniosku, że musi się zadowolić sprawnością w wykonywaniu obowiązków, także domowych, w załatwianiu natłoku spraw, starając się stać kobietami, jakimi "powinny" być, ale często czują, że zawodzą. Smutne, iż nazbyt wiele przesłań kierowanych pod adresem chrześcijańskich kobiet jeszcze zwiększa presję. "Zrób tych dziesięć rzeczy, a uznamy cię za kobietę pobożną". Efekty nie są dobre dla kobiecej duszy. Ale serce kobiety ciągle tam jest. Czasem gdy ogląda film, czasem nocą przed bladym świtem, jej serce znów dochodzi do głosu. Ogarnia ją przemożne pragnienie życia, jakie jej było przeznaczone - życia, o jakim marzyła jako mała dziewczynka. Przesłanie Urzekającej jest takie: twoje serce znaczy więcej niż cokolwiek innego w stworzonym świecie. Pragnienia, jakie miałaś, będąc małą dziewczynką, i tęsknoty, które nadal nurtują twoje serce - mówią ci o życiu, do jakiego Bóg cię stworzył. On teraz oferuje ci przyjście w roli Bohatera twojej historii, żeby ocalić twoje serce i przywrócić cię do życia jako istotę pełną żarliwej energii i kobiecości. Kobietę naprawdę urzekającą. To, co Dzikie serce uczyniło dla mężczyzn, Urzekająca uczyni dla ciebie.
Urzekająca - Dziennik osobisty John and Stasi Eldredge
Przewodnik, który pomoże ci dotrzeć do tajemnicy kobiecej duszy.
Bóg chce odpowiedzieć na twoje pytanie i rozbudzić na nowo pragnienia twojego serca. Każda kobieta tęskni, by być kochaną, by odegrać niezastąpioną rolę w wielkiej przygodzie, oraz by posiadać własne piękno do odsłonięcia. Przypatrz się swoim ulubionym filmom. Przypomnij sobie zabawy z czasów, gdy byłaś małą dziewczynką. Te pragnienia tkwiące w twoim sercu pochodzą od Boga i stanowią część Jego zamysłu wobec Ewy. Mówią ci prawdę o tym, kim jesteś jako kobieta, i jaką masz odegrać rolę.
Dlatego każda dziewczynka zadaje podstawowe pytanie: "Czy jestem śliczna? Czy się mną cieszysz?". Odpowiedź, jaką uzyskałaś na to pytanie w swojej młodości, ukształtowała cię w kobietę, którą obecnie jesteś. Dla większości z nas była to odpowiedź niewłaściwa. Wszystkie czujemy się poranione. Ale nadal potrzebujemy odpowiedzi. Wciąż tkwi w nas pragnienie, by wiedzieć: "Czy jestem urzekająca?".
Ta książka, zawierająca pytania do refleksji, zastanawiające cytaty, myśli i ćwiczenia, pomoże ci odkryć, że:
. Uzdrowienie twojego kobiecego serca jest możliwe!
. To "coś więcej", za czym tak tęsknisz, leży w zasięgu ręki!
. Twoje serce jest czymś najważniejszym w życiu!
Przyłącz się do Stasi i Johna, a poprowadzą cię drogą pełną odkryć i uzdrowienia. To wspaniała pomoc do wykorzystania w życiu osobistym lub w małych grupach! Przypomnij sobie, a może nawet odkryj po raz pierwszy - że jesteś urzekająca.
Xev [Usunięty]
Wysłany: 2006-05-26, 10:35 Poradniki - ksiazki
Siedem zasad udanego małżeństwa - John. M. Gottman
Jak popsuc zwiazek przez własną głupotę - Laura Schlessinger
Gry i zabawy małżeńskie i pozamałżeńskie - Katarzyna Grochola Andrzej Wiśniewski
Dlaczego tak trudno być razem - Karen Zimsen
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2006-05-29, 20:47 TEREN PRYWATNY
Polecam wszystkim świetną książkę "Teren Prywatny" Barbary Kosmowskiej.
Opowiada o pewnej czterdziestoletniej kobiecie, która staje przed takim samym problemem jak my tutaj, jak stara się wyjść na prostą i zbudować swój własny świat, odzyskać poczucie wartości i po prostu żyć.
Książka pełna humoru i bardzo trafnych spostrzeżeń, warta przeczytania. Bohaterka dojrzewa, odkrywa otaczający ją świat, później siebie, jednocześnie cierpliwie przetwarza własny ból.
Ja, przez ostatni okres nie byłam w stanie przeczytać nic, a tę ksiażkę zaczęłam dzisiaj i kto wie, może do rana skończę? Świetna. Panowie też mogą poczytać, w końcu ból jest niezależny od płci.
Pozdrawiam i wracam do czytania.
Tosia [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-25, 16:54
Chcialam zapytac forumowiczow, czy czytal ktos z Was Joseph Murphy:
Jak sie je czyta, czy sa to dobre poradniki, wartosciowe?
Czekam na opienie....
kasia [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-26, 10:08
Osobiście czytałam, byłabym jednak ostrożna, odnosi się wrażenie jakby "samowystarczalności" i swojej wszechmocy. A my możemy wszystko, lecz tylko i wyłącznie w Tym, który nas umacnia
Mila [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-04, 09:38
Witajcie!
Wszystkim gorąco polecam książkę, którą czytam w tej chwili. Jest to "Umieranie ożywiające" O. Augustyna Pelanowskiego. Zacytuję wam krótką recenzję z okładki:
Nie ukrywamy, że przeczytanie tej książki wiąże się z pewnym ryzykiem. W jej tekście nie znajdziesz żadnych kompromisów, nie będziesz zastanawiał się nad słabościami innych, ani nikogo nie oceniał, porównywał ze sobą, ale cały czas słuchał jedynie tego jaki to Ty jesteś... Czy to wytrzymasz? Czy jesteś gotowy, aby przez dwieście trzydzieści pięć stron - powoli, z chirurgiczną precyzją - odsłaniać panoramę swojego wnętrza? Co więcej, jeżeli podążysz tą drogą, być może zawali się twój dotychczasowy świat, wywróci się do góry nogami Twoja hierarchia wartości. Trzeba szalonej miłości, mocno zakorzenionej w Bogu, aby dobrowolnie wstąpić na krzyż swojego życia! Decyzja należy do Ciebie...
Ostatnio zmieniony przez Mila 2006-07-04, 22:19, w całości zmieniany 1 raz
żona [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-04, 21:26
Ksiązki ojca Augustyna Pelanowskiego moge polecić również - to paulin, dzięki któremu nawrócił się Tomek Budzyński, Darek Malejonek.
Przeczytałam jego "Siódmy rozdział" - "zbiór szczególnych rozważań. To próba ukazania w świetle Pisma Świętego sensowności wszelkich elementów naszego życia, nawet tych najtrudniejszych do przyjęcia. Zmienia się zupełnie patrzenie na świat, gdy spróbujemy zobaczyć to, czego nie potrafimy w sobie zaakceptować - nasz "siódmy rozdział" - oczami Jezusa Chrystusa. Takie spojrzenie próbuje przybliżyć ojciec Augustyn."
W kolejce czeka kolejna ksiązka - "Wolni od niemocy". Jak piszą:
"Nie widzisz sensu swojego życia ?
Czujesz się nikomu niepotrzebny, nieakceptowany, niekochany ?
Jesteś ciągle smutny i zniechęcony ?
Uważasz, że nic nigdy ci się nie udaje ?
Jeśli tak - TA KSIĄŻKA JEST DLA CIEBIE ! "
A potem pewnie skuszę się również na "Umieranie ożywiające..."
Wszystkie te ksiązki są do nabycia w sklepie internetowym www.paganini.com.pl .
Tadeusz [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-07, 19:58
"Parami do nieba. Małżeńska droga świętości"
Zbigniew Nosowski
Jeśli ktoś uważa, że małżeństwo i świętość wykluczają się - ta książka wyprowadzi go z błędu. Zbigniew Nosowski odnalazł w historii Kościoła ponad osiemdziesiąt małżeństw, w których i żona, i mąż zostali wyniesieni na ołtarze. Któż jednak wiedział o ich istnieniu? Ani nie były znane, ani ich nie naśladowano. Dopiero w 2001 r. dokonała się pierwsza wspólna beatyfikacja pary małżeńskiej. Jest to początek nowej epoki w dziejach chrześcijańskiej duchowości. Droga do świętości może teraz prowadzić "poprzez" małżeństwo, a nie - jak dotychczas - "pomimo" małżeństwa.
Od autora
Pewnego razu zaczęliśmy się z żoną zastanawiać, dlaczego w gronie świętych i błogosławionych tak trudno znaleźć osoby żyjące w małżeństwie, a już praktycznie w ogóle nie ma w nim świętych par małżeńskich, w których i żona, i mąż byliby czczeni jako święci. Zadawaliśmy te pytania naszemu Kościołowi, nie otrzymując satysfakcjonującej odpowiedzi. Trzeba się było zatem samemu zająć tym problemem.
Zacząłem krążyć wokół tematu świętych par małżeńskich. Rozmowy, dyskusje, lektury, artykuły, spotkania, prelekcje, wywiady, wykłady - było tego bardzo dużo. Często zadawałem słuchaczom na początku cztery proste pytania. 1) Czy słyszeli Państwo o tym, że małżeństwo jest sakramentem? 2) A o tym, że jest ono drogą do świętości? - na te dwa pytania zawsze uzyskiwałem odpowiedź twierdzącą, i wśród osób prostych, i wykształconych. Oficjalna nauka Kościoła nie idzie w las. Ludzie intuicyjnie rozumieli, że świętość w życiu małżeńskim jest możliwa.
Pytałem jednak dalej: 3) Czy słyszeli Państwo o jakiejś parze małżeńskiej, która została ogłoszona świętą lub błogosławioną? Ze zdziwieniem i zaskoczeniem wszyscy odpowiadali: "nie". Wbrew typowemu w takich sytuacjach schematowi (że katolicy "na dole" nie znają nauki swego Kościoła) to nie ci ludzie byli winni temu, iż nie potrafili sobie przypomnieć żadnego kanonizowanego małżeństwa. Po prostu - do 21 października 2001 r. - papieże nie wynieśli na ołtarze żadnej małżeńskiej wspólnoty. Przez wiele wieków katoliccy małżonkowie nie otrzymywali od swego Kościoła wzorów do naśladowania w postaci beatyfikowanych czy kanonizowanych par małżeńskich, a o istniejących świętych, którzy żyli w małżeństwie, wiadomo było bardzo niewiele.
Równie ważna była odpowiedź na czwarte pytanie: 4) Czy znali Państwo jakieś małżeństwo, o którym można by powiedzieć, że wspólnie przeżyli swe życie w święty sposób? Po wahaniach i głębszym zastanowieniu zazwyczaj padała odpowiedź twierdząca. Nie było wcale trudne znalezienie znajomych, którzy przeżyli swoje małżeństwo tak sensownie i szczęśliwie, że można mówić, iż przeżyli je w sposób święty! Okazywało się zatem, że ów - zdawałoby się, niedościgły - ideał małżeńskiej świętości można było dotknąć, zobaczyć, naśladować, i to tuż obok siebie, w życiu bliskich sobie osób.
Kościelny problem z brakiem świętych par małżeńskich polega właśnie na tym, że choć w historii chrześcijaństwa zapewne tysiące małżeństw doświadczały w swej miłości niezwykłego dotknięcia i bliskości Boga, promieniowały wokół siebie ciepłem domowego ogniska i bezwarunkowej przebaczającej miłości, wychowywały swe dzieci na dobrych ludzi i chrześcijan, następnie były wspaniałymi dziadkami i mądrymi teściami, przez całe życie służyły Bogu i czyniły wiele dobra bliźnim - to jednak ich imiona i nazwiska znał tylko Bóg (oraz ich bliscy). Dla Kościoła pozostawali oni anonimowi.
Zorientowałem się, że o problemie świętych par małżeńskich trzeba napisać książkę. Wielokrotnie zasiadałem do pisania, ale wcale nie szło mi szybko. Na przeszkodzie stanęła - historia. Postanowiłem bowiem szperać w przeszłości Kościoła. I okazało się, że im bardziej zagłębiałem się w historię, tym więcej znajdowałem przykładów świętych małżonków, a także - ku mojemu wielkiemu zdziwieniu - małżeństw, w których i żona, i mąż czczeni byli jako święci lub błogosławieni.
Rzecz jasna, żadna z tych par - aż do 2001 r., gdy Jan Paweł II beatyfikował małżonków Beltrame Quattrocchi - nie była kanonizowana wspólnie, ani też właściwie nie zdarzało się¸ aby ukazywano małżeństwo jako ich drogę do świętości. Ale byli! W roku 1998 znałem 6 takich par, potem 10, 20, 34, 57, aż wreszcie dzisiaj. 83! Z niektórymi nawet się nieco duchowo zaprzyjaźniłem. O każdej z nich napisałem w tej książce. (...)
Zbigniew Nosowski
Parami do nieba.JPG
Plik ściągnięto 13824 raz(y) 1,87 KB
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-07, 20:34
Ostatnio czytałam "Potęgę podświadomości" Murphiego. mimo iż sporo tam odwołań do Biblii, mam mieszane odczucia. Czy ktoś z Was czytał to? Co sądzicie o proponowanych metodach?
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-12, 08:08
Może ktoś już wpadł na tę książkę:
ROZMOWY O MIłOŚcI - Michel Quoist
fragment:
O miłości
Bo kochać, mój drogi:
To chcieć uczynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go,
to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem,
Aby on także mógł powiedzieć: „kocham ciebie”,
nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami.
Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie
bramy swego tajemniczego ogrodu,
po drugiej stronie okrężnych dróg,
kwiatów i owoców zrywanych na skarpie,
Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić:
to „ty”, moje kochanie, ty jesteś moją jedyną...
Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby,
nawet z pominięciem siebie,
to czynić wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się,
Stając się z każdym dniem człowiekiem, jakim być powinna,
a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować według swoich marzeń.
Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać
ciało drugiej osoby, lecz przyjąć je, gdy daje siebie,
To skoncentrować siebie i wzbogacić,
aby ofiarować ukochanej całe swoje życie
skupione w ramionach twojego „ja”,
co znaczy więcej niż tysiące pieszczot i szalonych uścisków.
Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie,
nawet jeśli ona przez moment się wzbrania,
To dawać, nie licząc tego, co inny ci daje,
płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu.
Największa miłość wreszcie to przebaczyć,
gdy ukochana niestety odchodzi,
usiłując oddać innym to, co przyrzekła tobie.
Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój
gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego,
Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi,
na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz dań królewskich,
lecz tylko suchy chleb biedaka.
Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej,
wierzyć w jej ukryte siły, w życie, które posiada,
jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla wyrównania drogi.
To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć
na drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć tysięcy dni,
Ale na pielgrzymkę, która się nie skończy,
bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE.
Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe marzenia,
że kochać to zgodzić się na cierpienie,
śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać,
Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć
o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla siebie tak,
żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego.
Kochać wreszcie to jest to wszystko,
o czym powiedziano i jeszcze więcej,
Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ,
to pozwolić się kochać, być przejrzystym
wobec tej MIŁOŚCI, która przychodzi zawsze w porę.
To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu kochać tego,
którego ty w sposób wolny decydujesz się kochać!
POZDRAWIAM
Ostatnio zmieniony przez 2006-08-12, 08:20, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.