Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2008-04-24, 23:51
I mnie to spotkało... a teraz sąd!
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 19:21   

Piotrek, podziwiam twój upór i cierpliwośc. Jeśli widzisz, że żona jest opetana, to ma sens. Mój mąż nie jest opętany - on tylko nie chce ze mną być. My akurat nie mamy nic wspólnego, typu miszkanie czy samochód - wszystkiego ja się dorobiłam, on swoje pieniądze odkładał dla siebie - od początku planował odejście.
Elu, ja mężowi przebaczyłam, rodzicom również (tu mi Nałóg pomógł). dziękuję Bogu za to, co mam - a mam dużo, bardzo dużo. Teraz uczę się być wesoła, uczę się nie być smutna, bo to mi dało małżeństwo. Kidys zawsze byłam wesołym człowiekiem, potem to się zmieniło...
Nie myślę o rozwodzie - gdybym była w Twojej sytuacji, Piotrek, tez deklarowałabym się tak, jak Ty. Ale nie jestem. Nie będę o niego walczyć, bo to nie ma sensu.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 19:40   

wanboma napisał/a:
Elu, ja mężowi przebaczyłam, rodzicom również (tu mi Nałóg pomógł). dziękuję Bogu za to, co mam - a mam dużo, bardzo dużo. Teraz uczę się być wesoła, uczę się nie być smutna, bo to mi dało małżeństwo. Kidys zawsze byłam wesołym człowiekiem, potem to się zmieniło...
Nie myślę o rozwodzie - gdybym była w Twojej sytuacji, Piotrek, tez deklarowałabym się tak, jak Ty. Ale nie jestem. Nie będę o niego walczyć, bo to nie ma sensu.

Wanboma, przebaczenie przemienia serce. Twoje serce wciąż wspomina stare życie, żałuje i jest rozżalone. Nowe serce przepełnia się radością i miłością. Ono nawet nie musi się uczyć.
Po tym właśnie można poznać NOWE SERCE W BOGU,
że nie uczy się być radosnym, ono jest radosne,
nie uczy się miłować, bo miłuje -
wszystko dzieje się - jak woda - płynie samo już, nie uczy się już człowiek tego...

Dlatego jesli uczysz się jeszcze, to znaczy, że zdajesz się na samą siebie (i to nie jest złe),
lecz jest moment, że uczyć się już nie musisz, bo Bóg jest zbyt blisko, już wiesz, od razu, jak mówić, jak robić, jak czynić, jak kochać.

Piszę to wszystko tylko dlatego, abyś mogła szybciej rozpoznać ten moment, a nie ku pouczaniu Ciebie. Mam nadzieję więc też, że tak to własnie odebrałaś.

ps. witaj zuzo! pozdrowienia
:-)
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 19:56   

Ja wierzę, że moją żonę uratuję a naprawdę jej stan jest fatalny. I jeśli odejdzie do innego mężczyzny nie poddam się żaden rozwód mi w tym nie przeszkodzi walka o nią skończy się z moim ostatnim tchnieniem. Muszę ją uratować dla mojego dziecka. Decyzji na razie nie podjąłem niech wszystko zaczeka do świąt może zdarzy się cud nawrócenia .To jest szczególny czas trzeba wierzyć bo wiara czyni cuda !!! Wanbomo trzymaj się , Bóg Ci na pewno pomoże On jest z nami !!! Piotrek
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-07, 22:04   

ProNo napisał/a:
Ale jeśli man sprzedać mieszkanie i wszystko czego dorobiliśmy się przez okres małżeństwa żeby połowę oddać żonie a potem nie móc zapewnić dziecku dachu nad głową i co gorsze w ostateczności stracić do niego prawo i widywać go tylko w wyznaczone dni to zgodzę się na rozwód!!! Na takich warunkach jakie zaproponowała żona w pozwie rozwodowym !


Jednak szantaż złego ducha zdaje się przynosić pierwsze owoce. A jaką masz pewność, że jak zgodzisz się na wielkie zło – rozwód, zło nie posunie się dalej i nie zażąda jeszcze większych ustępstw. Myślisz, że jak zgodzisz się na rozwód, to przechytrzysz złego ducha, i ten sam z własnej woli zadowoli się z tego częściowego sukcesu? Przecież ta super przebiegła i inteligentna bestia wie doskonale, że może skutecznie sprowadzać na manowce tych, co są nieposłuszni Bogu! I że jego działalność nigdy nie zadowoli połowicznymi zdobyczami.

Dlaczego nie chcesz zaufać Bogu do końca i być Mu posłusznym. Dopuszczasz możliwość znieważenia zbawczego przymierza jakim jest sakramentalne małżeństwo (patrz Katechizm 2384), w obawie przed czymś czego na 100% nikt nie jest w stanie przewidzieć. Gdzie tu zaufanie i posłuszeństwo Bogu. Ile małżeństw przez zgodę na rozwód się rozpadnie? Ilu małżonkom będzie trudniej się pojednać…

Czyż nie lepiej jest zaufać Bogu do końca, i jako dowód tego zaufania – nie zgodzić się na zło?

Przecież wiadomo, że bez praktycznego (faktycznego) zaufania Bogu, co tożsame jest z niezgodą na zło, człowiek atakowany przez diabła nie ma większych szans, gdyż bestia jest inteligentniejsza od człowieka. Dlaczego? Ano dlatego, że człowiek faktycznie i aktywnie, w posłuszeństwie przykazaniom, ufający Bogu – jest chroniony Jego łaskami. Natomiast, jeśli ktoś kombinuje, i próbuje sobie ustawiać życie niekoniecznie zgodnie z Bożą wolą – jest pozbawiony tej ochronnej (przed działaniem bestii) łaski. Zło i zgoda na zło, która jest złem, jest przeszkodą dla łaski.

Jest czas próby – opowiedzenia się, czy będę bardziej ufał złu i jego szantażowi, czy Bogu i na Nim opierał całkowicie swoje i rodziny życie. Jutro jest Godzina Łaski >>> – wielka szansa, by zawierzyć siebie i rodzinę Bogu i nie kombinować nic na własną rękę (nie wchodzić w paktowanie ze złem, nie ustępować mu).
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 23:35   

No nie mogę czytać tego co wypisujesz, Andrzeju.
Czy Ty nie pomyliłeś adresatów swoich pouczeń? Może, zamiast nam przypominać to, co jest jasne - pogadaj ze swoją żoną? Albo z moim mężem i jego kochanką? Może jeszcze kilka osób zechce żebyś pouczał zdradzaczy?
Bo dla mnie to Ty chcesz wyważyć otwarte drzwi. My to wszystko wiemy - przypominam, bo może masz nas za kompletnych ignorantów w wierze? Tylko, czego byśmy szukali w takich przypadku tutaj, na tym forum?
Zapamiętaj sobie i przyjmij wreszcie do wiadomości: NIKT Z NAS nie chciał rozwodu, nikt nie chciał, żeby ukochany małżonek taplał się w bagnie grzechu!!! Stało się - i na pewno nie mamy wpływu na decyzje naszych mężów/żon. To ONI muszą zrozumieć czym jest małżeństwo, nie my.
Naprawdę, nadal nic nie rozumiesz???
Ostatnio zmieniony przez elzd1 2007-12-07, 23:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-07, 23:35   

ProNo napisał/a:
Ja wierzę, że moją żonę uratuję a naprawdę jej stan jest fatalny. I jeśli odejdzie do innego mężczyzny nie poddam się żaden rozwód mi w tym nie przeszkodzi walka o nią skończy się z moim ostatnim tchnieniem. Muszę ją uratować dla mojego dziecka. Decyzji na razie nie podjąłem niech wszystko zaczeka do świąt może zdarzy się cud nawrócenia .To jest szczególny czas trzeba wierzyć bo wiara czyni cuda !!! Wanbomo trzymaj się , Bóg Ci na pewno pomoże On jest z nami !!! Piotrek

Piotrku, Bóg jest na pewno z nami, kiedy oczyszczamy swoje serce i duszę w sakramencie spowiedzi.
Wtedy nasze decyzje są decyzjami podjętymi z Panem Bogiem.

Człowiek nie może uczynić tego, co Pan Bóg może sprawić łaską swoją.
Z BOGIEM!
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 02:09   

Andrzeju dla czego reagujesz tylko wtedy gdy ktoś chce zgodzić się na rozwód(chociaż ja takiej decyzji jeszcze nie podjąłem ) dlaczego od czasu gdy zaistniałem na tym forum nie napisałeś nawet "trzymaj się chłopie" dlaczego prawo Boskie traktujesz jak Kodeks Karny. Boże miłosierdzie jest ponad prawem i ja w to wierzę .Bóg widzi jaki jestem , o co walczę i z kim walczę , na pewno będzie ze mną bo już jest w moim sercu. I każdy na tym forum wie,że zgoda na rozwód jest grzechem,ten kto znalazł się tutaj szuka ukojenia, szuka Boga i jego miłosierdzia . Skoro w sądzie ziemskim jest prawo łaski to jakie prawo musi być Boskie obok Jezusa zawisł grzesznik i wszystko zostało mu przebaczone! Myślę, że sam Bóg jest prawem i Jego jest prawo , On będzie wiedział co zrobić gdy ktoś zgodzi się na ziemski rozwód.A ja nie pozwolę aby moje dziecko tu na ziemi nie miało swojego domu i jeżeli rozwód pomoże zapewnić mu dom (bo rodziny jak na razie nie ma ) to zgodzę się na niego i tu nie chodzi tylko o moje NIE. Dla mnie dobro dziecka jest NAJWAŻNIEJSZE !!!! i jeszcze jedno , skoro jest na tym forum strona"odbudowa związku po separacji, rozwodzie i po innych perypetiach to Boże miłosierdzie jest wielkie i Jego jest prawo. Pozdrawiam .Piotrek Trzymaj się chłopie!
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 09:22   

Taka już rola Andrzeja i już chyba czas przestać wymagać od niego, aby "głaskał" po główce. Dla mnie Andrzej to doskonały przykład na to, jak trudno się zmienić.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 10:07   

Wanbomo...........muszę Ci z satysfakcją przyznac rację..........ale sama sobie tym tez troche zaprzeczasz..............z trudnością ale jak sama sie zmieniłaś?Tylko żeby chciało sie chcieć..................Pogody Ducha
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-08, 10:11   

ProNo napisał/a:
Andrzeju dla czego reagujesz tylko wtedy gdy ktoś chce zgodzić się na rozwód(chociaż ja takiej decyzji jeszcze nie podjąłem ) dlaczego od czasu gdy zaistniałem na tym forum nie napisałeś nawet "trzymaj się chłopie" dlaczego prawo Boskie traktujesz jak Kodeks Karny.


Przeczytaj proszę moje posty i nie tylko, ale wszystkie treści, z których zbudowałem strony naszej wspólnoty. Wtedy zrozumiesz po co są te ostrzeżenia przed popełnieniem błędów, które zaszkodzą nie tylko Tobie, ale nam wszystkim doświadczającym kryzysu. Zresztą nie tylko nam - całej wspólnocie. A co do Przykazań Bożych, są one jak znaki drogowe na drodze do Nieba. Spróbuj ich nie przestrzegać tych zwykłych znaków na drodze po której jeżdżą pojazdy, to szybko przekonasz się czym się to może skończyć.

ProNo napisał/a:
Boże miłosierdzie jest ponad prawem i ja w to wierzę .Bóg widzi jaki jestem , o co walczę i z kim walczę , na pewno będzie ze mną bo już jest w moim sercu. I każdy na tym forum wie,że zgoda na rozwód jest grzechem,ten kto znalazł się tutaj szuka ukojenia, szuka Boga i jego miłosierdzia .


Boże miłosierdzie – jak pisał w „Elementarzu etycznym” kard. Karol Wojtyła (Jan Paweł II) nigdy nie oznacza zgody na zło. Boże miłosierdzie zawsze idzie w parze ze sprawiedliwością . A to oznacza, że Bóg nie zwalnia człowieka z Przykazań. Akt Bożego miłosierdzia ujawnia się w sakramencie pokuty, gdy grzesznik w sytuacji EX-POST po popełnieniu grzechu, uznaje swój grzech, żałuje, przeprasza Boga, obiecuje poprawę i czyni pokutę, zadość uczynienie. Często, ludzie na opak widzą Boże miłosierdzie – jako przyzwolenie na grzech. Dopuszczają, umieszczają w swoich planach grzech w nadziei, że i tak Bóg im „musi” go odpuścić, bo jest przecież miłosierny. Takie pojmowanie miłosierdzia Bożego jest w gruncie rzeczy demoniczne – prowadzi do grzechu przeciwko Duchowi św.
Sama wiedza, że rozwód i zgoda na rozwód jest grzechem - to dużo, ale może się okazać, że nic z tej wiedzy nie wyniknie, jeśli nie będzie zwrócenia się do Boga o moc (właśnie w sakramencie pokuty – jak pisze Elżbieta) potrzebną do przeciwstawienia się złu (zgodzie na rozwód), o światło Ducha św., które może rozbłysnąć tylko wtedy w sercu człowieka, gdy jest ono czyste (także w sferze planów i intencji).
Reasumując, między wiedzą a uznaniem jej i zaświadczeniem czynem jest duża różnica. Diabeł też doskonale wie, że rozwód i zgoda na rozwód jest wielkim złem! I co z tej jego wiedzy wynika?

ProNo napisał/a:
Skoro w sądzie ziemskim jest prawo łaski to jakie prawo musi być Boskie obok Jezusa zawisł grzesznik i wszystko zostało mu przebaczone! Myślę, że sam Bóg jest prawem i Jego jest prawo , On będzie wiedział co zrobić gdy ktoś zgodzi się na ziemski rozwód.


Cały czas w tej dyskusji od samego początku rozważamy decyzję zgody na rozwód przed jej podjęciem i wyartykułowaniem jej przed sądem rozwodowym, a więc mamy do czynienia z sytuacją EX – ANTE.
Na tym etapie można jeszcze uniknąć grzechu. I my tu jesteśmy w tej dyskusji na tym właśnie etapie – ostrzegania przed złem i wskazywania negatywnych skutków jakie zgoda na rozwód powoduje.
Bóg w swoim miłosierdziu w sakramencie pokuty odpuszcza grzechy, które się dokonały, a więc EX – POST. Grzechy planowane również, jeśli oczywiście spełnionych jest 5 warunków (rachunek sumienia, skrucha, postanowienie poprawy, szczera spowiedź, zadośćuczynienie).

ProNo napisał/a:
A ja nie pozwolę aby moje dziecko tu na ziemi nie miało swojego domu i jeżeli rozwód pomoże zapewnić mu dom (bo rodziny jak na razie nie ma ) to zgodzę się na niego i tu nie chodzi tylko o moje NIE.


Napisałeś: „Jeśli rozwód pomoże mu… to zgodzę się na niego” Innymi słowy znaczy to, że chcesz budować szczęście swojego dziecka na złu, na nieszczęściu innych małżeństw – i krzywdzie ich dzieci!

ProNo napisał/a:
Dla mnie dobro dziecka jest NAJWAŻNIEJSZE !!!!

No właśnie, i to zdanie może wyrażać sedno nieporozumienia i niezrozumienia czym jest sakrament małżeństwa, wiara w Boga. Co znaczy „dobro dziecka jest najważniejsze”? Ważniejsze od Boga też, ważniejsze od małżonki?

ProNo napisał/a:
i jeszcze jedno , skoro jest na tym forum strona"odbudowa związku po separacji, rozwodzie i po innych perypetiach to Boże miłosierdzie jest wielkie i Jego jest prawo.


No, i to właśnie mi pachnie tym o czym pisałem wcześniej. No bo Bóg i tak mi odpuści, bo „musi”, bo jest przecież miłosierny… Tylko, że wcale nie „musi”, i nawet bardzo wyraźnie przestrzega swoje ludzkie stworzenie przed grzechem, który nigdy nie będzie odpuszczony. Jaki to grzech?

Piotrek, wolisz usłyszeć słodkie kłamstwo, czy gorzką prawdę, pójść łatwiejszą drogą do pozornego szczęścia, czy trudniejszą, węższą - do rzeczywistego szczęścia.

Na koniec zadedykuje Ci trzy fragmenty z Pisma św. korespondujące z tym, co napisałem (możemy je w dalszej części dyskusji skomentować, co Ty na to?):

W ewangelii św. Mateusza (10, 34)
Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię.
Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.
Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien.
Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

W ewangelii św. Mateusza (5, 36)
"Nie bój się, wierz tylko!"

W Księdze Mądrości Syracha (1, 23)
„Cierpliwy do czasu dozna przykrości,
ale później radość dla niego zakwitnie.”


Pozdrawiam Cię Piotrze. Trzymaj się chłopie blisko Boga i Nie daj się zwieść złemu duchowi! Wszyscy tu na forum mamy trudne małżeństwa. Skorzystaj z Godziny Łaski. Będę pamiętał o Tobie w moich modlitwach. Uważaj na emocje, jest to szczególnie przez bestię ulubione miejce do manipulowania człowiekiem.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 11:22   

Wan:
"Dla mnie Andrzej to doskonały przykład na to, jak trudno się zmienić."

A dla mnie przykład, jak można manipulować swoją "świętością" i przywłaszczać sobie prawo do nieomylności - wedle własnego widzimisię. I naużywać Biblii dla własnych celów, manipulując wybranymi fragmentami.
Pogadaj z Andrzejem, jak zmieniał się przez ostatnie 10 lat.

Andrzej:
Twoja propozycja: "Na koniec zadedykuje Ci trzy fragmenty z Pisma św. korespondujące z tym, co napisałem (możemy je w dalszej części dyskusji skomentować, co Ty na to?): "
To jest podłosć. Jak można człowiekowi, który walczy z opętaną żoną, podnosi się po ciosach które wciąż zadaje "ukochana" małżonka - jak można tak mówić???
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 16:35   

elzd1 napisał/a:
Wan:
"Dla mnie Andrzej to doskonały przykład na to, jak trudno się zmienić."

A dla mnie przykład, jak można manipulować swoją "świętością" i przywłaszczać sobie prawo do nieomylności - wedle własnego widzimisię. I naużywać Biblii dla własnych celów, manipulując wybranymi fragmentami. Pogadaj z Andrzejem, jak zmieniał się przez ostatnie 10 lat.

Andrzej:
Twoja propozycja: "Na koniec zadedykuje Ci trzy fragmenty z Pisma św. korespondujące z tym, co napisałem (możemy je w dalszej części dyskusji skomentować, co Ty na to?): "
To jest podłosć. Jak można człowiekowi, który walczy z opętaną żoną, podnosi się po ciosach które wciąż zadaje "ukochana" małżonka - jak można tak mówić???

Elzd, nie powinnaś osądzać Andrzeja w ten sposób.
Wszystkie materiały dotyczące Sychar są w kurii archidiecezji (u ks.dyrektora wydziału duszpasterskiego, duszpasterza rodzin, u Arcybiskupa, biskupa pomocniczego i u ks. sędziego) - u wszystkich tych osób są materiały i czekają na przychylność Arcybiskupa potwierdzoną oficjanym błogosławieństwem.
I jeszcze Duszpasterze Rodzin z całej Polski usłyszeli/rozmawiali o Sychar w dn. 22.09 - 23.09 na Jasnej Górze tego roku.
Nie są to żadne poglądy Andrzeja.
Proszę Elzd nie wrowadzaj w błąd ludzi czytających forum,

którzy próbują znaleźć - z Pana Boga pomocą - POMOC W DZIAŁANIU na swoją, konkretnie swoją, sytuację, nie zgadzając się na rozwód, mając Sakrament Małżeństwa chcą stanąć w Jego obronie.
Sama jesteś namacalnym znakiem, kiedy dziś właśnie Matka Boża pomogła Ci w tym (w jej Tak Wielkie i Piękne Święto), aby nie dopuścić do Twojego rozwodu - jesteś chodzącym znakiem Pana i ... może nawet o tym nie wiesz, nie zdajesz sobie sprawy.
Właśnie dziś miałaś rozprawę i -
wytłumacz jak to się stało?! że nie masz rozwodu, lecz separację.
Dzięki Bogu jesteś dzisiaj z nami i ... przypomnij sobie jak to się stało. A jeśli nie wiesz jak to się stało,
to właśnie tak działa Bóg.
Po ludzku nie wiemy jak to się dzieje i nie umiemy tego wytłumaczyć.

---


Pan Bóg wszystkich wysłuchuje, lecz wiem, że miła modlitwa jest tych, którzy wiernie proszą Go o pomoc, wytrwale i z ufnością.
Tego nikt na zewnątrz nie nauczy - wytrwałej modlitwy
ja Ciebie nie nauczę, ani nikogo, każdy sam musi jej doświadczyć. Ja tylko mogę powiedzieć o Bogu, o owocach wytrwałej modlitwy i o cudach jakie uczynił tym, którzy proszą.

Wiecie, Bóg istnieje, jest Wielki i wysłuchuje,
a Wy jedynie, tylko, proście Go! I kochajcie Go! Jak dzieci swoich rodziców!
Proście a będzie Wam dane, o cokolwiek poprosicie. Proście ufnie i wytrwale, natrętnie i z wiarą, proście wciąż, trzymajcie się Go w każdej potrzebie - najmniejszej nawet.
Tylko proszę Was, pamiętajcie o Jego Synu, Chrystusie. Który jest Mu Najmilszy i dla Niego Najważniejszy.
jeśli uznacie Pana Jezusa - Bóg, Wasz/Nasz Ojciec będzie szczęśliwy.
ech,
i da Wam/Nam dary Ducha Świętego

Bóg Ojciec to Trzy Osoby Boskie. Nie jedna.
Aby zwrócić się do Boga, trzeba uznać i Syna i Ducha Pocieszyciela, uczy on Prawdy i przypomina.


Dla Piotrka:
poczytaj - może skorzystasz z tych rad, jak walczyć ze złym duchem:


"Wpływ bezpośredni i pośredni złego ducha

Szatan moż wpływać na ludzi poprzez oddziaływanie zewnętrzne (poprzez miejsca, osoby), oraz bezpośrednie (silne pokusy). Jeżeli będziemy czuwać, to bieżąca obserwacja owoców oddziaływania w przypadku działania złego ducha nie będzie spóźniona.
Czuwanie to specyficzny stan ducha, który staje się wtedy wrażliwy na różne oddziaływania, co umożliwia spokojną obserwację. Nigdy nie trzeba się bać, gdyż strach pogrąża nas jeszcze bardziej. Najlepiej wtedy modlić się. Przychodzący z zewnątrz niepokój jest pierwszą oznaką, że to może być złe działanie.

Oddziaływanie pośrednie poprzez osoby lub miejsca:

Stąd ważne są odczucia, gdy poddajemy się różnego rodzaju terapiom, bądź działaniu środków, których natury nie znamy i terapeutom, którzy jednoznacznie nie świadczą o Bogu, jako o źródle swej mocy - poprzez owoce, jakie wydają. Jeżeli chodzi o istotną różnicę między prawdziwymi charyzmatykami a fałszywymi, to ci pierwsi nie tracą mocy w miarę trwania pomocy, ale - przeciwnie - nawet wzmacniają się, pośrednicząc z tego samego Źródła, tj. czerpiąc od Ducha Świętego. Ci ostatni słabną w trakcie seansu i muszą poprzez odpowiednie techniki się "regenerować". Drugą różnicę stanowi stan pacjenta bezpośrednio po terapii: w przypadku kontaktów z fałszywymi charyzmatykami pacjenci często odczuwają pogorszenie stanu, czasem depresję, pogorszenie stanu duchowego, w drugim zaś ogólne polepszenie we wszystkich sferach, także w sferze psychicznej i duchowej. Odczuwają radość. Zawsze leczenie jest całościowe. W przypadku działania fałszywych charyzmatyków stan chorego później może się poprawić, czy może nawet nastąpić całkowite uzdrowienie fizyczne, niemniej jednak występuje negatywna reakcja na ducha, gdyż symptomy choroby przenoszą się głębiej.

Dla poznania działania złego ducha, czy zasad postępowania w przypadku napotkania przedmiotów przeklętych lub zaczarowanych (talizmanów, amuletów, itp.) dobrze jest zapoznać się z książkami O. Gabriele Amortha: "Wyznania egzorcysty", "Nowe Wyznania Egzorcysty" i "Egzorcyści i Psychiatrzy". Przede wszystkim trzeba pozbyć się tych przedmiotów, najlepiej je zniszczyć i wyrzucić. Trzeba korzystać z wody święconej, można poprosić kapłana, by poświęcił mieszkanie i przedmioty codziennego użytku.

Oddziaływanie bezpośrednie:

Gdy zły duch działa bez pośrednictwa osób, miejsc, czy rzeczy może zdarzyć się, że np. doznajemy różnych pokus, niekiedy bardzo silnych, a nawet przyjemnych, których źródła nie znamy, a które mogą pochodzić od złego ducha. Zdarza się też, że doznajemy cierpienia będącego np. skutkiem czytania złych publikacji, które są tak zakryte za pozorami dobra, że nie możemy rozpoznać ich rzeczywistego charakteru. To cierpienie nie musi następować natychmiast, a jednocześnie jakby ktoś usiłował nam wmawiać, że to cierpienie, które przechodzimy, jest cierpieniem oczyszczającym i pochodzi od Boga. Nie, nie każde cierpienie pochodzi od Boga i o tym trzeba wiedzieć. Wtedy trzeba cierpliwie modlić się. Zdarza się, że modlitwa wywoła przejściowe zwiększone cierpienie. To może być oznaką, że mamy do czynienia z działaniem złego ducha. Jest to związane z procesem oczyszczenia, który bywa bolesny. W ten sposób płacimy za chwile przyjemności, które z braku czujności i roztropności na siebie przyjęliśmy.

Nie każdy może otrzymać charyzmat od Ducha Świętego, ale każdy może się skutecznie bronić przed fałszywymi prorokami i fałszywymi oddziaływaniami ze strony duchów, które nie pochodzą od Boga. A nawet powinien skutecznie walczyć z mocami ciemności, którą to skuteczność zapewnia Sakrament bierzmowania.

Źródło
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 18:40   

Witaj Piotrku. Ja się poddaję. Już nie mam siły. Aga dzwoniła do mnie i po rozmowie z nią uważam że to potwór , a nie człowiek. To już nie jest moja ukochana , nie wiem nawet kto to jest. Nie będę jej utrudniał , jeśli chce tego rozwodu to go dostanie. Ja już jej nie chcę , nie ma żadnych ludzkich uczuć.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 21:11   

Elżbieto. Nie osądzam Andrzeja, tylko sposób reagowania na ludzką słabośc i ból porzuconego małżonka, na krzywdę wyrządzoną dzieciom - to chyba zasadnicza różnica, prawda?

"Wszystkie materiały dotyczące Sychar są w kurii archidiecezji (u ks.dyrektora wydziału duszpasterskiego, duszpasterza rodzin, u Arcybiskupa, biskupa pomocniczego i u ks. sędziego) - u wszystkich tych osób są materiały i czekają na przychylność Arcybiskupa potwierdzoną oficjanym błogosławieństwem.
I jeszcze Duszpasterze Rodzin z całej Polski usłyszeli/rozmawiali o Sychar w dn. 22.09 - 23.09 na Jasnej Górze tego roku.
Nie są to żadne poglądy Andrzeja.'

Milczałam na forum dość długo, ale skoro Andrzej nie był w stanie powstrzymać się od swojego komentarza do czasu uzyskania rzetelnych interpretacji - piszę zgodnie ze swoim sumieniem.

Elu. Dlaczego mam separację nie rozwód?
Otóż - bo szanownemu się spieszyło do uzyskania odrębności majątkowej i szkoda mu było pieniędzy dla adwokata, którego ja bym wynajęła, oraz na inne koszty postępowania: jako strona jedynie winna musiałby te koszty ponosić. Poza tym, o ile mi wiadomo, nie uzyskałby rozwodu jako winny rozpadu małżeństwa i występujący o rozwód.
"przeszkody rozwodowe
Aktualne ustawodawstwo wyróżnia następujące przeszkody rozwodowe:
1) dobro wspólnych małoletnich dzieci (obejmuje także dzieci przysposobione),
2) sprzeczność orzeczenia rozwodu z zasadami współżycia społecznego,
3) wyłączna wina małżonka, który żąda rozwodu."
http://www.rzeczpospolita...zesc1.html#r1_2

Więc nie nadużywajmy określenia "cud". Raczej niemoc wnioskującego.

Dlaczego jestem z Wami?
Otóż - kiedyś było to miejsce, gdzie można było uzyskać pomoc i zrozumienie. Teraz, dostaje się tylko cięgi za słabość i mówienie prawdy.
O innych moich motywach możemy pogadać poza tym forum.
Nie ukrywam, że wiele zawdzięczam ludziom ze Wspólnoty, bardzo dużo pomagał mi Andrzej gdy byłam w kiepskim stanie. Może zmyliło mnie wtedy ludzkie podejście ( tak wtedy myślałam) do moich problemów?
Nie żałuję że nadal tu jestem, mogę pomagać ludziom na miarę swoich możliwości, inaczej niż Ty, Andrzej, czy pozostali z GW.
Czasem trzeba otworzyć oczy na rzeczywistość, bo żyjąc tylko złudzeniami - jak daleko dojdziemy?
Wiesz Elu, mam ciągłe kontakty z osobami z rodzin patologicznych, z ofiarami przemocy, z DDA, ale również z osobami uzależnionymi i współuzależnionymi. Mam również kontakty z osobami, które właśnie wierząc w sakrament małżeństwa - wciąż żyją nadzieją. Jak żyją i w jakim są stanie? Pewnie nie chciałabyś wiedzieć.
I różowe okulary już dawno mi spadły z nosa, widzę życie realnie, nie żyję ułudą.
Ja myślę, że każdy ma tutaj jakąś rolę do spełnienia: GW ma za cel głoszenie miłości do małżonka, wspieranie w walce o małżenstwo ( gdy jeszcze są jakieś nadzieje), a ja może właśnie mam pomagać w relnym patrzeniu na problemy?

Nie namawiam nikogo do rozwodu, uważam że należy walczyć o małżenstwo. Ale nie można pozwalać na krzywdę porzuconego małżonka, na krzywdę dzieci i skazywanie ich na to, by żyli w rodzinie pełnej nienawiści żony czy męża.
Bóg nie pochwala tego, żeby zgadzać się na poniżanie innych ludzi i nie wyraża zgody na zło.
Jeszcze, zapominamy o ważnym zdaniu: "Ale nie moja lecz Twoja wola.... "

GW - niektórym bardzo zaangażowanym osobom - mogę tylko podziękować za reakcję - spodziewałam się tego już wcześniej. I chyba dobrze się stało, potwierdziły się też moje przypuszczenia: Na was można liczyć.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9