Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Dla kogo nasze spotkania rekolekcyjne są otwarte.
Autor Wiadomość
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 07:53   

Andrzej, to nie tak...Ja nie mówię, że powroty w sytuacji gdy są dzieci w drugm związku są niemożliwe. Ja mówię, że właśnie przez tę niezwykłą trudność sytuacji nie ma jednej recepty. I myślę sobie ,że człowiek , który ma odrobinę empatii , nawet pomimo braku swoich własnych dzieci rozumie jaki jest to potworny ból dla dziecka. Wito przedstawił to bardzo obrazowo :cry:

Są sytuacje , w których sprawy zaszły tak daleko, że trzeba szukać innych rozwiązań.
Na spotkaniu z siostrą Briege w Lublinie kupiłam cienką ksiązęczkę -świadectwo Lindy Shubert.To katoliczka, która ewangelizuje jeżdząc po świecie,Była członkiem Pasterskiego Komitetu Doradczego Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, pełni posługę modlitwy w USA, Anglii, Irlandii, Włoszech, Szwajcarii, Afryce....możnaby wymieniać i wymieniać.Jest również członkiem Stowarzyszenia Chrześcijańskich Terapeutów. W Polsce prowadziła seminarium uzdrowienia wewnętrznego.I po co ja to wszytko piszę??

Otóż Linda gdy doznała nawrócenia była po dwóch rozwodach i żyła w trzecim żwiązku z rozwiedzionym mężczyzną z czwórką dzieci.W tym czasie rodzina Lindy podjęła decyzję o przejściu na wiarę katolicką. Kapłan , który dokładnie przestudiował ich historię powiedział,że mogą żyć jak brat i siostra a nie jak para małżeńska. I co? I tak się stało. Była czwórka dzieci, powroty po wielu latach pewnie były juz niemożliwe, ponadto były dzieci , które potrzebowały rodziny.

I znów chcę podkreślić - to nie jest jedna, uniwersalna recepta. Po prostu są różne sytuacje, a swoim życiu jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za swoje zbawienie, za zbawienie innych ludzi też.

Elu, mam nadzieję, że uleczysz swoje zranienia, Głeboko w to wierzę :->
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 08:15   

wito napisał/a:
Czy nie uważasz, że krzywda, która mu zostanie wyrządzona w imię sakramentu, wiary, może na zawsze je odwrócić od Kościoła???

Wito, sakramenty Święte ustanowił Pan Jezus.
Krzywda, którą widzisz, tak naprawdę nie jest krzywdą, bo Pan Jezus nie może stanąć
przeciwko sobie samemu.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-10-03, 09:56   Argumenty czy emocje

Nikt z moich szanownych przeciwników powrotu mojej żony do mnie ani słowem nie odniósł się np. do wypowiedzi ks. Piotra Pawlukiewicza, który przedstawia sprawę z punktu widzenia nauki Kościoła – teologii moralnej. Może więc warto w imię poznania prawdy przeanalizować to co powiedział ks. Piotr na antenie katolickiego „Radia Józef” w audycji „Katechizm poręczny”.

Oto fragment jego wypowiedzi:

Jest takie pytanie ogólne: „Czy dobro dziecka może wpłynąć na to, że prawowity i prawowierny mąż i żona ze ślubu katolickiego rozstają się, bo dobro dziecka. Nie proszę Państwa! Ślubowali sobie „Nie opuszczę cię do śmierci, będę z tobą i tylko z tobą. Ty jesteś moim mężem i żoną. Będę z tobą dzielił mieszkanie i łoże, dole i niedole. Oczywiście trzeba sprawę uregulować z jak najmniejszym bólem tego dziecka, z jak najmniejszym cierpieniem. Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, nie wiem, ale w imię Jezusa Chrystusa małżonkowie mają być ze sobą.

Proszę pamiętać, ktoś powie: „To jak to, to skandal, przecież dziecko, zabierać mu ojca i matkę, ciepło domowe”. Proszę Państwa, my chrześcijanie wiemy, że nie interes doczesny jest najważniejszy, tylko zbawienie wieczne! Maryja tez stała pod krzyżem i ktoś mógłby powiedzieć: „Co to za matka! Syna jej zabijają, a Ona nie krzyczy, nie rwie, nie próbuje Go ratować! Nie biegnie o ułaskawienie do jakiegoś tam Poncjusza Piłata, tylko stoi pod Krzyżem! No co to za matka! Otóż właśnie, na Golgocie widać było jak interes naturalny matka – syn usuwa się przed korzyść duchową nadprzyrodzoną! Dlatego nie ma argumentu, że ze względu na dobro dziecka mąż z żoną nie będą razem, tylko żona będzie z innym mężczyzną. Nie ma takiego argumentu.


Wito, z Twoich wypowiedzi jednoznacznie wynika, że odmawiasz prawa mojej żonie do powrotu do prawowitego jej męża czyli do mnie ze wzgl. na tzw. „dobro dziecka”. Wręcz (odrzucając argumentację ks. Piotra i Kościoła) zachęcasz ją do pozostania i życia w grzesznym związku. A czy inni zabierający głos w tej dyskusji również się nie zgadzają z wypowiedzią księdza Piotra? Kto się nie zgadza?

Zapis nagrania dźwiękowego wypowiedzi ks. Piotra do wysłuchania/skopiowania: Dobro dziecka
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 10:23   

Andrzeju

rob to, co słuszne, niezależnie od tego, co na ten temat myślą inni.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 10:30   

Andrzej, czy Wito powiedział, że Twoja żona nie powinna wracać do Ciebie??
Ani Wito, ani ja, ani nikt inny nie zna tej sytuacji, nie zna Twojej żony, nie wie jakie jest Jej dziecko, czy jest chore czy zdrowe, jaka ma emocjonalność, nie wiemy nic. Czy w Jej sercu pojawiła się choć iskierka chęci powrotu, jakie są relacje z Bogiem?
Skoro nikt nic nie wie to nie ma prawa mówić czy powinna czy nie powinna. Czy powiinniście być teraz razem czy za parę lat , w jakiej konfiguracji ma się znależć dziecko.

W tym temacie nie ma jednej teorii, recepty i ks. Pawlukiewicz również nie powinien genralizować.A ja odwrócę pytanie? No to co z Lindą Schubert? Kurcze jezdzi po świecie z ojcem Robertem DeGrandisem, Bóg uzdrawia ludzi przez ich ręce, tysiące nawróceń....
No to jak to jest??

Tak, dalej uważam,że sakramentalne małżęństwo jest jedyne, ale są sytuacje kiedy trzeba poczekać , może kilkanaście lat....za błedy i grzechy się płaci. Tylko teraz pytanie czemu Ty masz płacić....
Jest wiele pytań bez odpowiedzi. Może Twoja żona też już szuka drogi...ale musi ponieść pewne konsekwencje swoich decyzji.

Nie ma jednej recepty, powtarzam nie ma.

[ Dodano: 2007-10-03, 11:41 ]
Frg wypowiedzi ks. Pawlukiewicza:


Oczywiście trzeba sprawę uregulować z jak najmniejszym bólem tego dziecka, z jak najmniejszym cierpieniem. Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, nie wiem, ale w imię Jezusa Chrystusa małżonkowie mają być ze sobą.


Czy zostanie gdzieś tam......Nie wie, Pisze ,że nie wie....

Ja też nie wiem
Tylko to staram się udowodnić, że nie ma prostej odpowiedzi. Nie wiem czy szamowny przeciwnik też było do mnie??

Nie jestem Twoim przeciwnikiem
Nie jestem przeciwnikiem powrotu Twojej żony
Tylko nie wiem czy to ma byc dziś jutro , pojutrze, nie wiem co z dzieckiem. Nie wiem.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 11:43   

Kochani jak to pięknie powiedzieć patrząc Chrystusowi w oczy: nie wiem.

Często w ekstremalnych sytuacjach na które nie byliśmy przygotowani: czy to kryzys w naszym małżeństwie, czy nagła ciężka, czasem po ludzku nieuleczalna choroba, kiedy jesteśmy przelęknieni - wystarczy, Ba, ale jakie to trudne.. Wystarczy powiedzieć Tato, nie wiem, nie wiem jak to będzie, ufam Ci jednak bezgranicznie i mówię: bądź wola Twoja. Będzie ona Twoja jak do końca się z nią złączę. Nie moja wola, po ludzku wydawałoby się najlepsza, ale Twoja. Potem inni się dziwią skąd w niej tyle spokoju? Tyle siły? Stoi pod krzyżem pełna nadziei jak zawsze, albo ktoś inny wręcz umiera na swoim krzyżu też spokojny, pełen ufności.. św. Elżbieta Portugalska miała też trudne małżeństwo wychowywała swoje dzieci ale też i dzieci kochanek swego męża. Wieńcem zwycięstwa cieszyła się już za życia - tak jak i nam jest to obiecane :-> W każdej sytuacji: Bądź wola Twoja!

A wracając do tematu "spotkania rekolekcyjne"... już niedługo nasze spotkanie.. A więc mam nadzieję, że DO ZOBACZENIA!
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 12:35   

Ja tylko w kwestii formalnej... coś mi się zdaje Agnieszko, że długo to Ty moderem już nie pozostaniesz :-(
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 14:05   

A ja w kwestii mniej formalnej- to przykre że pisząc-"przeciwnicy powrotu mojej zony"- Andrzej wkłada w usta między innymi i moje, słowa których nie napisałam.
to przykro że dorosły i mający sie za inteligentnego faceta facet manipuluje tak wypowiedziami- że powoduje iz ludzie muszą tłumaczyc swoje porsto skontruowane wypowiedzi- więc tłumaczę:
nie napisałam że jestem przeciwna- moja wypowiedź dotyczyła oszałamiającego mnie podejścia twojego Andrzeju do dzieci- które oceniam jako krzywdzące je ze względu na przedmiotowe ich traktowanie.
Takie postępowanie u mnie- matki powoduje wzburzenie- a w chwilach wzburzenia jestem wyjątkowo spokojna.
więc napiszę wyraźniej:

POSTĘPUJESZ OKRUTNIE I EGOISTYCZNIE- BYC MOŻE WYNIKA TO ( Z PEWNOŚCIĄ- Z FAKTU IŻ TEMAT CIE PRZERASTA. ALE NIE TO JEST TWOIM BŁĘDEM- BO JESTEŚ TYLKO CZŁOWIEKIM- BŁĘDEM I TO WIELKIM JEST UZURPOWANIE SOBIE PRAWA DO NIEOMYLNOŚCI I PODPIERANIA SIE PISMEM ŚW.
a WYJĄTKOWO JEST OBRZYDLIWE TAKIE TRAKTOWANIE DZIECI.
WITO, AGNIESZKA- NAPISALI PROSTO I WYRAŹNIE- TO PROPONUJĘ POCZYTAJ POWTÓRNIE.
I nie zachowuj się jak dzieciak z przedszkola- jak mu powiedzą że ma brudną bluzę- to zamiast sprawdzić czy to prawda- wrzeszczy- a ty to głupi jesteś.

ps a potem jak przedszkolak- w kuluarach dajesz do zrozumienia że wiesz że pokręciłeś- tylko najlepiej jakby ten co cie przyłapał podał rękę - to łaskawie się zgodzisz.

Brawo Mój Drogi- brawo.
Utrzymuję w mocy swoją poradę - do specjalisty wal- trzeba ci konsultacji.
Bo znowu napisałeś coś wstrętnego- dla mnie jako matki.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 14:34   

Elżbieta napisał/a:
wito napisał/a:
Czy nie uważasz, że krzywda, która mu zostanie wyrządzona w imię sakramentu, wiary, może na zawsze je odwrócić od Kościoła???

Wito, sakramenty Święte ustanowił Pan Jezus.
Krzywda, którą widzisz, tak naprawdę nie jest krzywdą, bo Pan Jezus nie może stanąć
przeciwko sobie samemu.

Wiem, że sakramenty ustanowił Pan Jezus.
Komentarz - krzywda nie jest krzywdą bo... przez grzeczność nie dośpiewam.
Indianie ginęli bo "nie mieli duszy", murzyni byli niewolnikami "bo niczym sie nie różnili od małpy". Wszystko można uzasadnić sakramentem i krzewieniem wiary.
A co będzie jeżeli takie dziecko, życie sobie odbierze, takie przypadki się przecież zdarzają.
Padnie odpowiedź "no cóż, Bóg dał, Bóg zabrał..."

Cytat:
"Wito, podchodzisz do sprawy bardzo emocjonalnie oskarżając Pana Jezusa, Kościół , biskupów, ks. Piotra i mnie, że jesteśmy tacy niemiłosierni, że zwracamy uwagę, że zbawienie jest ważniejsze i prawo Boże jest ważniejsze niż nasze ludzkie ułomne wyobrażenia o miłości."
dalej:
"Nikt z moich szanownych przeciwników"

Boże kochany Andrzej najpierw tylko dlatego, że mam inne zdanie jak Ty posądzasz mnie o oskarżanie Pana Jezusa i dalej jak w cytacie. następnie nazywasz swoim przeciwnikiem. Chłopie nie galopuj tak, zwolnij bo być może trzeba sie będzie zatrzymać. To, że ktoś inny ma swoje zdanie, nie oznacza wcale, że walczy z kościołem, więcej nie oznacza, że walczy z kimkolwiek.

Katechizm Kościoła Katolickiego:
rozdział 2 artykuł 4 / III. Obowiązki członków rodziny/Obowiązki rodziców

2222 Rodzice powinni uważać swoje dzieci za dzieci Boże i szanować je jako osoby ludzkie. Wychowują oni swoje dzieci do wypełniania prawa Bożego, ukazując samych siebie jako posłusznych woli Ojca niebieskiego.

Osoby ludzkie Andrzeju - mające duszę i odczuwające ból i cierpienie. Przeżywające rozstanie rodziców, bez względu na to czy są złączeni sakramentem czy nie.

Co do wypowiedzi Kś Piotra Pawlukiewicza. Dlaczego jego w jednej linii stawiasz z autorytetem Kościoła?
Wiesz raz w Łagiewnikach rozmawiałem z księdzem - nie znam go z imienia ani nazwiska. Wręcz starał się krzyczeć do mnie: "dzieci bracie, ratuj dzieci, ich cierpienie, co wy niedojrzali dorośli im zgotowaliście... Nie pytał czyja jest wina, czy związek jest sakramentalny czy nie. Widział przede wszystkim krzywdę dziecka. Bo tak jak powiedziała Agnieszka my dorośli sobie poradzimy a dzieci zawsze będą cierpiały. Pozostanie skaza - do końca życia wypaczony obraz rodziny.
I jeszcze co do wypowiedzi Ks. Pawlukiewicza - On wie, że małżonek ma wrócić do współmałżonka - prosta teoria, natomiast kiedy sprawa sie komplikuje padają słowa - "Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, nie wiem".
Zadam pytanie - Jak to sie ma do traktowania dziecka jako osoby ludzkiej?

Andrzeju ja nie odmawiam Twojej żonie powrotu do Ciebie, po raz kolejny wypaczasz moje wypowiedzi. Nie zachęcam jej do pozostania i życia w grzesznym związku. Jestem przeciwnikiem rozwodów. Sam walczę o uratowanie swojego małżeństwa. Walczę nie tylko dla siebie, nie dla swoich egoistycznych celów bycia z żoną. Być może już nigdy nie będziemy razem. Walczę też dla dzieci. Bo wiem mój drogi w jakiej rodzinie dorastała moja żona, wiem jak była traktowana. Wiem też jak potraktowała swoje dzieci.

"A czy inni zabierający głos w tej dyskusji również się nie zgadzają z wypowiedzią księdza Piotra? Kto się nie zgadza?"
Sposób w jaki zadałeś to pytanie wskazuje jasno = Wito nie zgadza się z wypowiedzią ks. Piotra Pawlukiewicza. a więc Wito potwierdzi, tak nie zgadzam się z tą wypowiedzią ks. Pawlukiewicza.
DZIECI MAJĄ DUSZĘ!!! Są istotami ludzkimi!!! Nie wolno zadawać im bólu i cierpienia, tak jak i nie wolno krzywdzić dorosłych.

Widzisz tak już jest na świecie, że są ludzie, którzy dążąc do jakiegoś celu widzą na drodze innych ludzi są też tacy, którzy innych wykorzystują, są też tacy, którzy innych depczą. Wielu naszych małżonków tak właśnie sie zachowywało. Wiele sakramentalnych małżeństw rozpadło się bo małżonek dążąc do wytyczonego sobie celu podeptał po drodze swojego partnera i swoje dzieci. I co z tego, że osiągnął cel??? Swój egoistyczny cel.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 14:54   

Jestem tu od niedawna. Jezu. Ludzie. Co Wy wyprawiacie ? O co chodzi ?
:-( Jakieś dziwne spory - o katechizm ? czy co innego ? Ile tu złości i agresji.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 15:06   

Nic ludzie nie wyprawiają, tylko dyskutują. Robią to na uboczu, a nie w centrum forum, żeby nie drażnić tych, którzy nie chca dyskutować. Gdzieś przecież muszą podyskutować o swych wątpliwościach. Dyskutują sobie tak co jakiś czas od początku istnienia forum. Takie dyskusje, chociaż nie raz ostre, prowadzą, mam nadzieję, do pogłębiania wiary.
Pozdrawiam
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 15:06   

Tu bezpośrednio chodzi o nierozerwalność węzła małżeńskiego. Dzieci poczęte w sytuacji zdrady, każdy kto pośrednio lub bezpośrednio uwikłany jest w grzech ciężki CIERPI - takie są konsekwencje. Jednak - Bóg jeśli Mu się pozwoli z każdego zła może wyprowadzić dobro. Wyobrażam sobie zresztą jak szczęśliwe musiały być no.. choćby te dzieciaczki urodzone przez kochanki męża św. Elżbiety Portugalskiej :->
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 15:10   

Ola2 napisał/a:
Nic ludzie nie wyprawiają, tylko dyskutują. Robią to na uboczu, a nie w centrum forum, żeby nie drażnić tych, którzy nie chca dyskutować. Gdzieś przecież muszą podyskutować o swych wątpliwościach. Dyskutują sobie tak co jakiś czas od początku istnienia forum. Takie dyskusje, chociaż nie raz ostre, prowadzą, mam nadzieję, do pogłębiania wiary.Pozdrawiam

zgadza się :-)
ostatnia podobna była w maju (miesiąc Maryjny),
a teraz jest w październiku (miesiąc Różańca Świętego)
więc Matka Boża czuwa nad swoimi miłymi dyskutantami :-)
pozdrowienia

ps.Kasiu! Do tej pory tylko znałam św.Elżbietę Węgierską (miała troje dzieci i właśnie mija 800-lecie jej urodzin), umarła młodo w wieku 24 lat.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 15:25   

kasia napisał/a:
Wyobrażam sobie zresztą jak szczęśliwe musiały być no.. choćby te dzieciaczki urodzone przez kochanki męża św. Elżbiety Portugalskiej :->


Nie będę sie chwalił, że takie rzeczy pamiętam więc posłóże się cytatem:
Dionizy (król Portugalii - mąż Elżbiety nazywanej też Izabelą Aragońską) miał również nieślubnych synów, jeden z nich w 1323 wystąpił zbrojnie przeciw niemu i jego synowi - Alfonsowi. Izabela podjęła się wtedy zażegnania konfliktu i udało jej się to.

:shock: :shock: :shock:

PS. dziękuję Elżbiecie za polecenie nas opiece Matki Bożej i przecież październik mamy zapraszam na 22 na Różaniec.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 8