Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Jeszcze się trzymam, ale nie wiem jak długo dam radę.
Autor Wiadomość
tomsen
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-09-27, 21:12   Jeszcze się trzymam, ale nie wiem jak długo dam radę.

Za dużo by pisać, ale jedno napiszę. Moja żona odrabia z dzieckiem lekcje na zasadzie "na siłę" Nie ma możliwości żeby zrobić przerwę jak jest zmęczony, nie ma możliwości żeby odpuścić, nie ma możliwości żeby dopuścić mnie do tego. Efekt - czy słyszeliście wyjące dziecko? Czy słyszeliście z ust 8-letniego dziecka że się boi bo matka krzyczy na jego brata?
Kiedyś kochałem tą kobietę i ciągle tli we mnie to uczucie - dlatego to tak boli. Jestem z nią już tylko ze względu na dzieci. Czasami mam wrażenie że gdyby nie było dzieci to nie pozwalała by sobie na tyle bo wiedziała by że ją zostawię. Wyobraźcie sobie wymiany zdań gdzie w każdym zdaniu jest przytyk, złośliwość.... Żeby nie było nieporozumień - nie piję, nie palę pracuję maksymalnie do 1700, kilka razy w tygodniu odwożę rano dzieci do szkoły... Nie jestem ideałem ale.... Nie wiem po prostu co robić, bo tak dalej nie można, albo mi serce nie wytrzyma. Nie da się żyć z kimś kto... wystarczająco dużo napisałem.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-27, 21:37   

tomsen,
Witaj na forum.
Dobrze,że tu zajżałeś i ufam,że zostaniesz aż do pokonania kryzysu i dalej by pomagać nastepnym.
Mało napisałeś , ale wystarczająco aby zaznaczyć swój stan ducha i odczucia jakie Tobą powodują.

Nie wiem jak długo jesteście małżeństwem, ale to zajęcie długodystansowe, więc i kryzys i leczenie tez są takie. :mrgreen:

Na początek proponuję lekturę forum w dziale pomocowym:
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=4
i film "Ognioodporny":
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4764

A jak już nabędziesz odpowiedniej wiedzy to tu polecam pomoc ku wytrwaniu w odbudowywaniu małżeństwa:
http://adonai.pl/modlitwy...emnica&action=5
i oczywiście różaniec. :mrgreen:

Ponadto wszystkie pogaduchy i podpowiedzi Sycharków, bo to życzliwy ludek i wielce pomocny. :-D
Nie napisałeś skąd jesteś, więc sam poszukaj naszego ogniska w Twojej okolicy. :-D
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 00:11   

NIE WIEM CZY CIE DOBRZE ZROZUMIALAM, ale wydaje mi sie ze że żona troche jakby była przemocowcem. przemoc nie koniecznie jest fizyczna, czasem bywa psychiczna werbalna emocjonalna. moze wato zebys zapoznal sie z tym zagadnieniem. masz prawo do wychowywania dzieci na rowni z żoną.

jesli zas zle zrozumialam to przepraszam. sama jestem czasem przemocowa, wiec moze dlatego tak to zobaczyłam.
tak czy inaczej może pomodlisz sie sercem przez wstawiennictwo sw Józefa. On jest patronem mężczyzn- i rodzin. Niech Pan Jezus Wam blogosławi
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 01:06   

A może tak:
1) stań się mężem, facetem, ochroniarzem, wróc do tego że kiedyś "kochałem tą kobietę" i przede wszystkim kochaj ją dziś!!!!! ona najbardziej na to czeka - choćby nie wiem jak to ukrywała..............
2) czytając Ciebie zastanawiam sie - czy Ty boisz sie swojej żony???????? - sam sobie odpowiedz.
3) Przecież to Ty możesz odrabiać lekcje z dzieckiem - z zastosowaniem łagodności, zrozumienia, rozumnego wsparcia. ale też z uświadomieniem że lekcje są dla dzieci a nie dla rodziców, rodzic ma tylko korygować postawę dziecka. Ciężar nauki niesie dziecko - bo ta wiedza jemu potrzebna nie mamusi, tatusiowi - ani mieli swoje lekcje.

Życzę powodzenia, wytrwałości - myślę że nie jesteś pierwszym który rozpoczyna batalie o niepodległość z niewoli żoninego pantofelka, po to by siebie uwolnić a potem ją.

Podejmij tylko decyzje - daj start! procesowi...............
i nie mów ze za dużo piszesz bo znowu taaaak bardzo się nie rozpisałeś a otwartość i szczerość to kapitalna cecha, pomaga, coś o tym wiem.............


pozdrawiam :mrgreen:
 
     
tomsen
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 08:26   To znowu ja

Dziękuję za odpowiedzi, nie wiem, może tego potrzebowałem (było już nieźle ale na 1-2 tygodnie i znowu kongo) - jest wiele dróg, kilku już próbowałem, cały problem w tym że do tanga trzeba dwojga! Ale to nie znaczy że się poddaję - nie pisał bym tutaj. Zajrzę do zalecanych miejsc, poczytam. Aha, jestem z Gdańska.

[ Dodano: 2010-09-28, 08:45 ]
Jeszcze jedno - dzięki że jesteście, chyba, niestety tylko chyba, nabrałem nadziei.
 
     
Grażka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 11:31   

Tomsen
a moze spróbuj zaprosić żonę na weekend we dwoje
ja też wybieram sie z meżem za dwa tygodnie
myślę tu o Spotkaniach Małżeńskich
http://www.spotkaniamalzenskie.pl/
najbliżej Ciebie tez 15-17października w Gdyni
Warto próbować każdej drogi...
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 13:23   

Cytat:
Jestem z nią już tylko ze względu na dzieci.

Tomsen, tak widać Was z Twojego punktu widzenia, a ten wiadomo - zależy od punktu siedzenia ;-) Może gdyby żona tu pisała, z jej punktu widzenia wyglądałoby tak:

- niemalże wszystko na mojej głowie, mąż potrafi jedynie krytykować; czuję się tak bardzo zmęczona i zaniedbana przez niego , mąż mnie chyba już nie kocha... staję się coraz bardziej nerwowa, niestety - stresy odreagowuję na dzieciach; powiedzcie, jak dotrzeć do mojego męża, on jest obecny w naszym domu tylko ciałem, tak bardzo pragnę, aby przytulił, aby kochał... jeszcze się trzymam, ale nie wiem, jak długo dam radę :-(

Łatwo pomylić przyczynę ze skutkiem... Skoro piszesz, że jesteś z żoną tylko ze względu na dzieci, znaczy - nie kochasz, a skoro nie kochasz - żona z pewnością to czuje :!: Reszta - to tylko skutki...
Nie czekaj, kiedy zmieni się żona, że to stanie się ot tak, bo tak nie będzie...
Spójrz w swoje serce i zastanów się, czy wszystko z nim w porządku - czy nie masz sobie nic do zarzucenia :?: Co stało się z Twoją miłością do żony, przecież nie miało być tak, że tylko do czasu, kiedy będzie spokojna, radosna... Miało być na dobre i na złe................
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 13:51   

Tomsen
tomsen napisał/a:
jestem z Gdańska.


super 17 X o godz 16.00 w Bojanie koło Chwaszczyna kolejne spotkanie sycharków trójmiejskich :mrgreen:

kontakt na skypa: Mirakulum

Jeśli potrzebujesz wcześniejszego spotkania napisz na priwa

Z Bogiem , dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 14:59   

tomsen napisał/a:
do tanga trzeba dwojga


To samo powiedział nam ksiądz na pierwszym i jak się okazało ostatnim spotkaniu w poradni małżeńskiej.

A tu masz ci los - wszystko odwróciło się do góry nogami :).

Tak jak napisała Mira - dla Boga nie ma nic niemożliwego, a to co możesz zrobić, to po prostu zacząć pracę nad samym sobą - żonę zostawić Bogu - On chyba lepiej sobie z nią poradzi niż Ty.
 
     
tomsen
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 12:52   

róża, trochę przesadziłaś w opisie tego co się dzieje, ale fakt, ja też przesadziłem pisząc, że tylko dzieci... Prawda jest taka że prawdziwe uczucie nie ginie, czasami mam wrażenie że było by łatwiej gdyby nie ono. Osobie obojętnej uczuciowo można wybaczyć łatwo wszystko! Można ją zignorować. A co do punktu widzenia to znowu masz rację, ja MAM NADZIEJĘ że tak jest. Cały problem to znaleźć rozwiązanie na dłużej a nie na zasadzie dzisiaj niedziela, to pod rękę do kościoła a jutro nuż w plecy. Oczywiście upraszczam, ale wiadomo o co chodzi. Dzięki za wszystko, z tymi spotkaniami też - już o tym myślałem ale jakoś nie zrealizowałem. Może teraz - nie mam wymówki że nie wiem gdzie.... tylko jak to rozegrać żeby i Ona chciała, nic to, coś wymyślę.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 13:19   

Czyli nie jest źle, nie tylko dzieci łaczą :-P
Tomsen, przeczytaj proszę "Małżeńskie temperamenty" Jerzego Grzybowskiego, może ta książka pomoże Ci lepiej zrozumieć zachowania żony.

I jeszcze tutaj:

http://www.jacek-pulikows...iawmiescie.html

Trzymaj się :-D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4