Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
jak długo można?
Autor Wiadomość
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 20:00   jak długo można?

Jak długo można pozwolić sobą poniewierać, pozowolić się wyzywać, naśmiewać i robić żarty z siebie. Bardzo chciałm poukładać to małżeństwo, dobrze wiecie,że walczyłam o to z całej siły ale już się nie da. Jeśli nie zgodze się na rozwód będę jeszcze bardziej poniewierana i znienawidzona. Już słyszę ciągle,że jestem wariatką, że jestem nikim i głupia i naiwna. Jak długo można słuchac takich obelg. To tamta jest wspaniała, jej jak się coś obieca to trzeba dotrzymać. Jeszcze pamiętam jak błagał w zeszłym roku żebym pozwoliła wrócic od poprzedniej kochanki, a teraz słysze,że przecież nie obiecywał nigdy,że nie weźmie ze mną rozwodu,że już od dawna to jest fikcyjne małżeństwo ( choć po ślubie mija dopiero piąty rok) i że to nic,że mnie zdradzał przez cały czas. Co z tego?- powtarza. Pół roku mnie zwodził, a ja miałam nadzieję,że się ułoży , a dzisiaj okazało się,że to były żarty ale juz go to nie bawi. I jeszcze powtarza,że przecież to moja wina, to ja go odepchnęłam. Czy powinnam przyjmować za każdym razem kiedy wracał po krótszej czy dłuższej nieobecności? Mamy dzieci, ale widać nawet one nie są dla niego wielką wartością jeśli mną tak się bawi, przecież ze względu na nie dał by mi spokój. Kiedy nie odzywam się np. przez tydzień zaczyna sam. Pisze cokolwiek, żeby tylko się odezwać a potem miesza z błotem, po co? I ciągle opowiada o tej swojej Ani, jaka to ona wspaniała jest i że jej obiecał ten rozwód więc musi to zrobic bo już nie widzi sensu układać niczego ze mna i zaczyna się historia o tym ile krzywdy im robię, jaka jestem głupia, podła itd. Dzisiaj dowiedziałm się,że w coś gram ale mi się to nie uda i że jestem do niczego. Po co on to wszystko robi? nie może poprostu odejśc i być z nią jeśli już jest i dać nam spokój? Po co?
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 20:26   

Oli!
Mówi, że jesteś do niczego, żebyś w to uwierzyła! Inaczej sam musiałby przyznać, że to on nie podołał roli męża i ojca. A to uwłaczałoby jego "godności". Jak się nie ma poczucia własnej wartości, to niektórzy budują je na krzywdzeniu innych, bo to łatwe!
A to, że Ci opowiada o tamtej jest świadomym okrucieństwem. zawsze dziwię się "tamtym: kobietom, że potrafią szanować takiego faceta...
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 20:26   Re: jak długo można?

Oli napisał/a:
Jak długo można pozwolić sobą poniewierać, pozowolić się wyzywać, naśmiewać i robić żarty z siebie. Bardzo chciałm poukładać to małżeństwo, dobrze wiecie,że walczyłam o to z całej siły ale już się nie da. Jeśli nie zgodze się na rozwód będę jeszcze bardziej poniewierana i znienawidzona. Już słyszę ciągle,że jestem wariatką, że jestem nikim i głupia i naiwna. Jak długo można słuchac takich obelg. To tamta jest wspaniała, jej jak się coś obieca to trzeba dotrzymać. Jeszcze pamiętam jak błagał w zeszłym roku żebym pozwoliła wrócic od poprzedniej kochanki, a teraz słysze,że przecież nie obiecywał nigdy,że nie weźmie ze mną rozwodu,że już od dawna to jest fikcyjne małżeństwo ( choć po ślubie mija dopiero piąty rok) i że to nic,że mnie zdradzał przez cały czas. Co z tego?- powtarza. Pół roku mnie zwodził, a ja miałam nadzieję,że się ułoży , a dzisiaj okazało się,że to były żarty ale juz go to nie bawi. I jeszcze powtarza,że przecież to moja wina, to ja go odepchnęłam. Czy powinnam przyjmować za każdym razem kiedy wracał po krótszej czy dłuższej nieobecności? Mamy dzieci, ale widać nawet one nie są dla niego wielką wartością jeśli mną tak się bawi, przecież ze względu na nie dał by mi spokój. Kiedy nie odzywam się np. przez tydzień zaczyna sam. Pisze cokolwiek, żeby tylko się odezwać a potem miesza z błotem, po co? I ciągle opowiada o tej swojej Ani, jaka to ona wspaniała jest i że jej obiecał ten rozwód więc musi to zrobic bo już nie widzi sensu układać niczego ze mna i zaczyna się historia o tym ile krzywdy im robię, jaka jestem głupia, podła itd. Dzisiaj dowiedziałm się,że w coś gram ale mi się to nie uda i że jestem do niczego. Po co on to wszystko robi? nie może poprostu odejśc i być z nią jeśli już jest i dać nam spokój? Po co?

Oli, może Ci pomoże:
http://www.magazynfamilia...w_,445,108.html

Masz z kim porozmawiać o swojej sytuacji? Psycholog, ksiądz?
Zrób to koniecznie !

Przeczytaj
http://efca.pl/urzekajaca/

•"Jako kobiety, mamy tendencję do odczuwania, że wina musi leżeć po mojej stronie. (...) Coś jest zasadniczo źle ze mną . Wiele kobiet odczuwa to w ten sposób. (...) Czujemy również, iż w zasadzie jesteśmy same. I że te dwie rzeczy w jakiś sposób są ze sobą powiązane. Wierzymy, iż nasza samotność ma źródło w tym, że nie jesteśmy takimi kobietami, jakimi powinnyśmy być."

•"Przesłanie ran twojego serca mówi: "Tak się dzieje z twojego powodu. To jest to na co zasłużyłaś". Wszystko się zmienia, gdy zdajesz sobie sprawę, że jest inaczej - te rzeczy zdarzają się, ponieważ jesteś wspaniała. Zdarzają się, ponieważ stanowisz ogromne zagrożenie dla królestwa ciemności"
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-28, 16:46   

http://www.przemocdomowa.pl/

polecam Oli, ja tez mysle zeby sie tam wybrac....tam sa spece od tego i na pewno maja doswiadczenie, sa tez grupy wsparcia, takie konkrety

moze znajdziesz osrodek blisko Ciebie?
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-28, 20:24   

Dziękuję dziewczyny, wspaniałe jesteście, zawsze jak mam kłopoty znajdę tu wsparcie i radę. Nie rozumię nic z tego co dzieje się w moim życiu, dzisiaj widzieliśmy się po półrocznej przerwie i wiecie było bardzo miło ale przy okazji zobaczyłam pozew rozwodowy złożony w biurze podawczym sądu. A teraz już wyłączył telefon, mówi,że chce wrócić, ze kocha mnie i dzieci, wysyła mi piosenki typu "wróć tatusiu" a za chwilę już nie chce mnie znać. Gdzie mogę poczytać o takim pomieszaniu z poplątaniem, bo nic zupełnie z tego nie rozumię. Dzisiaj rano czułam się jak królowa, a za chwilę już ze mną nie rozmawia i wiecie co myślę,że ta jego Ania to żadne zagrożenie dla mojej rodziny ale alkohol ciągle tam jest, on dzisiaj znowu pije, przecież są andrzejki.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-29, 16:12   

Oli ...a Ty może mu wyślij wiersz...........Modlitwę Piotrusia


Modlitwa Piotrusia

Dobry nasz Panie Jezu Chryste,
Bardzo gorąco proszę Ciebie
Nie chcę żyć dłużej na tym świecie
Zabierz mnie prędko stąd do Siebie.

Tatuś pijany wrócił do domu,
Rozbitą flaszkę trzymał w dłoni
Mój Anioł Stróż gdzieś sobie poszedł,
Bo mnie przed biciem nie obronił.

Mamy od wczoraj nie ma w domu.
Nic nie mieliśmy na śniadanie,
Więc zabierz Nas do Nieba Jezu
Mnie i siostrzyczkę moją Hanię.

Tam sie spotkamy z babcią Rózią,
Co zawsze piekła nam kołacze.
I była dobra lecz umarła ,
Hania do dzisiaj za nią płacze.

Będziemy grzeczni i posłuszni,
Starczy nam trochę mleka ,chleba.
Kredki dla Hani jeśli będą,
A dla mnie..........dla mnie, nic nie trzeba.

Ja sam potrafię wszystko zrobić,
Garnuszki umyć, chleb pokroić.
Niech tylko zawsze będzie jasno,
Bo się po ciemku Hania boi.

Tatuś dziś rozbił trzy żarówki,
I świece się skończyły właśnie.
Więc zapaliłem gaz w kuchence
Żeby nam było troszkę jaśniej.

Lecz tatuś zgasił płomyk łokciem.....
Tak się zatoczył ,trzasnął drzwiami,
I poszedł sobie, a tu ciemno,
I my w kąciku całkiem sami.

Wiem że zakręcić kurek można,
Zaraz to zrobię , chwilka mała......
Niech tylko Hania mocniej zaśnie,
Tyle się dzisiaj napłakała.

Tu nam wygodnie na podłodze,
Za taboretem i ławeczką.
Nawet poduszkę Hani dałem,
Lecz trudno uspać głodne dziecko.

O jeszcze wzdycha, ciszej, ciszej....
A mnie tak słabo... Matko Święta.
Wszystko sie wokoł mnie kołysze,
Coś miałem zrobić? Nie pamiętam.

Gdzie jestem?.... Tak mi w uszach szumi,
Noc za oknami ciemna głucha.......
Jezu modliłem się do Ciebie,
Wiem, że wkrótce mnie wysłuchasz

Jezus usłyszał prośby Twoje,
Zaraz Wam wyjdzie na spotkanie,
Weźmie do Nieba Was Oboje---------
Ciebie i Twą siostrzyczkę Hanię.
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-29, 18:21   

Nałóg aż tak u nas nigdy nie było ale w jego domu rodzinnym owszem i u jego siostry, pił raczej poza domem, a teraz to pewnie pije częściej niż tutaj. Wczoraj rano było tak jakby nigdy nic złego się nie wydarzyło, ale wieczorem juz nie chciał ze mną rozmawiać i wylączył telefon, a dzisiaj jest tak samo twierdzi,że jest w pracy i nawet na smsa nie może odpisać, musi wyłączać telefon, ale potem już ma włączony a na smsy dalej nie odpisuje więc, chyba wczoraj to była znowu gra. Wiecie co jest najgorsze? Byłam pierwszy raz u niego w mieszkaniu, zobaczyłam jak mieszka, to nie jest mieszkanie, wszędzie brudno a meble takie jak ja od lat mam na strychu a wystrój wnętrza..... zajrzałam do sypialni, wygląda to tak jakby mieszkał w domu publicznym. Straszne. Myślę,że tam jest też małe dziecko, ale on twierdzi,że nie mieszka tam z tą dziewczyna tylko z kolegą, jego dziewczyną i jej dzieckiem. On podobno tam tylko wynajmuje pokój. Wygląda to poprostu jak melina. Tylko jakoś nie wierzę w tego kolege bo po mieszkaniu poniewierają się tylko jego rzeczy i tej dziewuchy. Jak tak można żyć, bardzo zabolało mnie,że w tej "sypialni" w której ( jak twierdzi) mieszka kolega z tą dziewczyną stoi w ramce zdjęcie naszej starszej córeczki, to nie miejsce dla mojego dziecka. NIe wiem co o tym wszystkim myśleć, to jakieś chore jest. Boli mnie to wszystko bardzo. Jak tak nisko można upaść? Mówi,że przynajmniej ma gdzie mieszkać. NIe wiem co o tym wszystkim myśleć, bo dobre rzeczy też sie zdarzyły. Spłacił prawie cały dług, którego narobił i za który mnie ścigali, podobno zrobił wreszcie prawo jazdy. Kiedy pytam co będzie, odpowiada tylko "zobaczysz", ale wczoraj kiedy jechałam do domu przysłał mi smsa czy chcę żeby wrócił, napisałam mu,że bardzo chcę, zapytał kiedy a gdy powiedziałm,że jak juz wszystko poukłada,że są jeszcze warunki to przestał ze mną rozmawiać........ A może już pora go z tego wszstkiego wyrwać. Nie chce tego rozwodu........ a sprawa założona, co ja mam zrobić.

[ Dodano: 2009-11-29, 18:24 ]
aha i jeszcze jedno, kiedy zapytałam czy zostawi tamtą dziewczynę to powiedział,ze on na razie nie pracuje i ktoś musi pracować, jak będzie miał dobrą pracę to ją zostawi bo teraz to ona mu dużo pomaga bo on pracuje tylko w weekendy...... jeszcze bardziej chore........ :-(
Ostatnio zmieniony przez Oli 2009-11-29, 20:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-29, 19:47   

Oli!
Nie słuchaj tych wykrętów, że ona mu pomaga. On jest teraz w amoku - inna kobieta, no i butelka. Musisz zadbać o siebie i dzieci. To ważne, aby czuły, że maja w Tobie oparcie. Dla Ciebie - psycholog, Al-Anon. Nie wiesz, co mąż zrobi i uwierz mi - NIE MASZ NA TO WPŁYWU!!!
Ściskam
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-29, 20:49   

Anula,wiem ,że się wykręca, bo dla mnie choć na 100procent nie wiem, to on tam mieszka z panienką a kolega sam, ale dlaczego wczoraj mnie tak potraktował jakby nie chciał tego rozwodu, powtarzał,ze mnie kocha, ale pokazał mi pozew..... chyba bardziej niz ona zagrozeniem jest alkohol, tylko jeszcze jedno pytanie...... czy to alkohol czy coś innego ale tu chyba więcej wie Nałóg, bo wczoraj strasznie trzęsły mu się ręce, jeszcze jak był wdomu to już tak było, to drżenie rąk mnie zastanawia. Bo mówią,ze u alkoholików występuje po dość długiej abstynencji a on twierdził,że dzień wcześniej pił, no i ma coś z sercem , jakieś ataki, to wiem z innych źródeł. Czytałam dzisiaj długo i takie objawy występują gdy ktoś nadużywa środków uspakajających, jest narkomanem na głodzie, mówiąc wprost, może to nie alkohol? Pisałam już o tym kiedy wrócił z Dani, znalazłam w jego torbie wtedy jakieś rozsypane tabletki, wyżuciałm.

[ Dodano: 2009-11-29, 21:06 ]
Pewnie jak mnie czytacie to myślicie,że zachowuję się jak mała dziewczynka, jak dziecko, ale ja się w tym zupełnie pogubiłąm, nie potrafię myśleć rozsądnie. Choć z innymi sprawami w życiu radzę sobie świetnie to w żyyciu rodzinnym, małżeńskim konkretniej , nie wiem jak postępować. Jest inaczej niż miało być, jak u każdego z nas, nie wiem co jest prawdą a co tylko grą. Nie wiem jak to wszystko poukładać. To dla mnie zbyt trudne i zbyt zgmatwane. :-/ Jako żona się zupełnie nie sprawdziłam, to pewnie też moja wina ale teraz nie chcę płakać nad rozlanym mlekiem, że mogłam postępować inaczej, czy wyjść za kogoś innego, chcę to wszystko jakoś poukładać. I żyć.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-30, 08:47   

Oli.........drżenie rąk to objaw syndromu odstawienia alkoholu (lub narkotyku,leku) po ciagu.Do tego ogromny niepokój psycho-ruchowy -może występować-nadmierna potliwość,drazliwość,brak pełnej koordynacji ruchowej,tzw."białe noce" -przy piciu ciągami alkohol pomaga zasnąć ale tak nad ranem (2-4 rano) delikwent sie budzi z ogromnym przymusem napicia sie.Poprostu organizm dopomina się kolejnej dawki "dopalacza".Wtedy są dygotki,poty,bezsenność ,gonitwa myśli,trzęsionka,drżenie rak............i tak aż do kolenej dawki alkoholu(narkotyku,leku).
W miarę wchodzenia w kolejne stadia ubezwłasnowolnienia nałogiem te objawy będą sie nasilać.Czynny alkoholik ,bedący na głodzie i doznający bardzo dotkliwie syndromu odstawienia zrobi ,wszystko przyżeknie) i bedyie wieryz nawet w to co przyrzeka)wypije wszystko.......nawet denaturat.............. aby tylko uwolnić się od strasznego bólu jakim jest głód alkoholu.
Jak jest to w dodatku uzaleznienie krzyżowe ,to odczucia są spotegowane.
On musi upaść na DNO............inaczej nie zaprzesta.Nawet jak mówi oczywiste kłamstwa ......to on wierzy w nie jak w prawde objawioną.

Oli...........raczej nie jesteś mu w stanie pomóc ........aż do jego całkowitego upadku.

Sugeruje Ci pójście-jak najszybciej -na mityng Al-anon albo AA.Po za tym -juz Ci pisałęm- idż do poradni zdrowia psycicznego ....tam są poradnie dla uzaleznionych.
TY jesteś WSPÓŁUZALEŻNIONA.
Jesteś chora chorobą męża.
Oli............ alkoholicy umierają najczęściej na zator,zawał,wylew lub niewydolność oddechowo -krążeniową.Alkohol podczas trzeżwienia wiąże wodę,obkurcza naczynia,wątroba nie może przerobic i wydalić alkoholu,wysiadają nerki.
Skutkiem tego jest poprostu kołatanie serca,arytmia.
Drżenie łap następuje po kilku godzinach od odstawienia ,a nei po kilku dniach.
Chyba że jest to stadium delirium tremens.Ale to już okres raczej przedśmiertelny.
Bardzo duży syndrom odstawienia to ogromny dyskomfort,ból,lęki,- ssanie na alkohol. W takim stanie należałoby położyć się na detoks.
I oby nastąpiło to jak najszybciej u Twojego męża.

Pogody Ducha ...........mimo wszystko
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8