Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak sobie poradzić ze zdradą emocjonalną?
Autor Wiadomość
12marzena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 19:09   

Witajcie kochani.
Piszę ponieważ potrzebuję pomocy, porady, jak sobie poradzić ze zdradą emocjonalną, a może nawet i fizyczną mojego męża.
Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, mamy 2-kę dzieci (6 i 2 lata), jesteśmy raczej dobrym małżeństwem, zgranym, nie mamy cichych dni, olbrzymich kłótni itp., głęboko wierzącym w Boga, bardzo kocham swojego męża, ale on raczej mnie nie, może się wypaliło uczucie z jego strony, oboje czujemy małżeńską rutynę i monotonię.
Niedawno odkryłam, że mąż spotyka się od dwóch m-cy regularnie (raz w tygodniu) z dziewczyną (znam ją z widzenia) przyznał się, ale nie ma zamiaru tego przerwać, że nie chce w chwili obecnej, że może kiedyś się coś wydarzyć i przestaną się spotykać-tak mi powiedział, że potrzebuje tych spotkań, ona tak samo, ale nie wiem, czy ona bardziej, czy on.
Mąż twierdzi, że nie szukał jej, że to przyszło samo, że tak się stało i to jest prawda, bo wcześniej jej nie znał, ja też, pojawiła się nagle i wywołała mi tyle cierpienia i łez.
Wydaje mi się, że się zakochał, zauroczony, chyba oczarowała go swoją urodą, wdziękiem, sposobem bycia, myślenia itp., może chce być dla niej pocieszycielem, bo miała nie udane przejścia z chłopakami, trudne życie jako dziecko (ojciec jest alkoholikiem), o wszystko musi starać się sama, nie moze liczyć na niczyją pomoc finansową.
Pytałam go co dalej, jak on to widzi i szczerze mi odpowiedział, że sam nie wie i zobaczymy, co będzie dalej, czas pokaże, oświadczył mi, że nie zrezygnuje z niej dla mnie i nie przestanie się z nią spotykać, ale najgorsze jest to, że oboje mówią, że rodzina jest najważniejsza, że za to będą smażyć się w piekle, wiedzą to, a mimo tego spotykają się.
Mówiłam mężowi o swoich uczuciach do niego i że swym postępowaniem niszczy naszą rodzinę-wypiera się, widzi w jakim jestem stanie, gdy do niej jedzie. Jestem nerwowa, smutna, płaczę, nie mogę spać w nocy pomagam sobie ziołowymi tabletkami uspokajającymi, ale to na krótką metę, to ciągle do mnie wraca, choć w życiu codziennym zachowujemy się, jak kiedyś.
Mam pytanie, jak sobie z tym poradzić, co zrobić, jak z nim rozmawiać, czy rozmawiać o niej i o tym co robili razem, jak postępować, żeby wpłynąć na to, aby przestał się spotykać?
Bardzo proszę o radę. Pozdrawiam Marzena.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 20:16   

Marzena 12 , tak na szybko , przeczytaj ' Miłośc potrzebuje stanowczości ' -J. Dobson.
 
     
Ewela_24
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 07:36   

Nieznioslabym tego ze wiesz gdzie maz idzie i potem do Ciebie wraca. Wiem, ze nic budujacego nie mowie... nie miesci mi sie to w glowie. Moja niechec do malzenstwa wzrasta w takim momencie.
Od siebie dodam, ze moge jedynie "w miare" rozumiec Twoje uczucia.. wczuc sie z empatia.
Pozdrawiam
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 07:59   

Ja bym zagroziła że powiem o tym wszystkim calutkiej rodzinie i że spotkam się z tą panią i ją uświadomię dobitnie co robi przede wszystkim waszym dzieciom. A mąż- niech wybiera czy kochanka czy rodzina i dzieci. Musisz się też zastanowić co się z Wami stało że on się tak zachowuje. Nie możesz tolerować takiej sytuacji że ta kobieta wchodzi do Twojego życia z butami.
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 08:45   

12marzena napisał/a:
Witajcie kochani.
Piszę ponieważ potrzebuję pomocy, porady, jak sobie poradzić ze zdradą emocjonalną, a może nawet i fizyczną mojego męża.
Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, mamy 2-kę dzieci (6 i 2 lata), jesteśmy raczej dobrym małżeństwem, zgranym, nie mamy cichych dni, olbrzymich kłótni itp., głęboko wierzącym w Boga, bardzo kocham swojego męża, ale on raczej mnie nie, może się wypaliło uczucie z jego strony, oboje czujemy małżeńską rutynę i monotonię.
Niedawno odkryłam, że mąż spotyka się od dwóch m-cy regularnie (raz w tygodniu) z dziewczyną (znam ją z widzenia) przyznał się, ale nie ma zamiaru tego przerwać, że nie chce w chwili obecnej, że może kiedyś się coś wydarzyć i przestaną się spotykać-tak mi powiedział, że potrzebuje tych spotkań, ona tak samo, ale nie wiem, czy ona bardziej, czy on.
Mąż twierdzi, że nie szukał jej, że to przyszło samo, że tak się stało i to jest prawda, bo wcześniej jej nie znał, ja też, pojawiła się nagle i wywołała mi tyle cierpienia i łez.
Wydaje mi się, że się zakochał, zauroczony, chyba oczarowała go swoją urodą, wdziękiem, sposobem bycia, myślenia itp., może chce być dla niej pocieszycielem, bo miała nie udane przejścia z chłopakami, trudne życie jako dziecko (ojciec jest alkoholikiem), o wszystko musi starać się sama, nie moze liczyć na niczyją pomoc finansową.
Pytałam go co dalej, jak on to widzi i szczerze mi odpowiedział, że sam nie wie i zobaczymy, co będzie dalej, czas pokaże, oświadczył mi, że nie zrezygnuje z niej dla mnie i nie przestanie się z nią spotykać, ale najgorsze jest to, że oboje mówią, że rodzina jest najważniejsza, że za to będą smażyć się w piekle, wiedzą to, a mimo tego spotykają się.
Mówiłam mężowi o swoich uczuciach do niego i że swym postępowaniem niszczy naszą rodzinę-wypiera się, widzi w jakim jestem stanie, gdy do niej jedzie. Jestem nerwowa, smutna, płaczę, nie mogę spać w nocy pomagam sobie ziołowymi tabletkami uspokajającymi, ale to na krótką metę, to ciągle do mnie wraca, choć w życiu codziennym zachowujemy się, jak kiedyś.
Mam pytanie, jak sobie z tym poradzić, co zrobić, jak z nim rozmawiać, czy rozmawiać o niej i o tym co robili razem, jak postępować, żeby wpłynąć na to, aby przestał się spotykać?
Bardzo proszę o radę. Pozdrawiam Marzena.

TWARDA MIŁOŚĆ.
Nie wpuścić do domu po randce z kochanką.
Pozdrawiam.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 08:49   

hhhaaaaaa Ewela............... piszesz:"Nieznioslabym tego ze wiesz gdzie maz idzie i potem do Ciebie wraca"................ ALEŻ DUALIZM .Podwójna miara oceny.
Włożę Ci palec do oka............... a jak to było z Toba ?jak wracałaś z wyrka innego faceta do łóżka męża ?????
On to musi znosić????
Ewela.............. najpierw od siebie zaczynamy.
Wiesz...........stare powiedzenie mojego Taty:"NIE RÓB TEGO KOMUS CO TOBIE NIE MIŁE"

Marzena......... Ty zgadzając sie na takie dwuznaczności pomagasz mu trwać w tym dwukroku.
Twarda miłość jest miłością prawdziwą,wobec siebie i wobec innych ludzi.
Ty pomagasz mężowi w łamaniu 6 przykazania"Nie cudzołuż".
Pomagasz mu wchodzić w dysfunkcyjne zachowania.
Dziewczyno.............wyznacz granice i bądż konsekwentna.Masz prawo i obowiązek zadbać o rodzinę,o męża,o dzieci.
Pozwalając na taki dualizm facetowi,kryzjąc go ,jego "spotkanka" przed rodzina,przed otoczeniem zabijasz siebie,zabijasz dzieci,zabijasz człowieczeństwo w Was wszystkich.
Stanowczo,z miłością,z szacunkiem ale STANOWCZO I TWARDO.Koniec ze spotkaniami i powrót do rodziny,praca nad swoimi wypaczeniami myslenia poprzez rekolekcje(spotkania małżeńskie) i pracę nad sobą albo informujesz rodzinę i otoczenie o jego dysfunkcyjnych zachowaniach.
Ale musisz być też gotowa że wybierze spotkania....................... ale na tym polega wytyczenie granic.

Pogody Ducha
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 09:18   

mari napisał/a:

TWARDA MIŁOŚĆ.
Nie wpuścić do domu po randce z kochanką.
Pozdrawiam.

A co takiego ma uświadomić ten gest?
To nie jest rozwiązanie, raz nie wpuściłem żony po takim powrocie. Zapomniała kluczy, a ja najzwyczajniej ni wstałem w środku nocy i jej nie otworzyłem, a wstydziła się budzić sąsiadów.
I nic to nie dało, nazajutrz wróciła z wymówkami jakie to dałem świadectwo o sobie. Ona oczywiście czysta i nieskazitelna.

Tak więc z tym niewpuszczaniem radzę ostrożnie.
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 09:54   

Jarosławie - tu chodzi o to, aby współmałżonek poczuł konsekwencje SWOICH decyzji.

I aby poznał Twoje granice.

Wyobraź sobie, że żona podchodzi i trąca Cię w ramię. Trąca, trąca - zaczyna Ci to przeszkadzać - w końcu mówisz: dość i zatrzymujesz jej dłoń. Wyznaczyłeś granicę i nie pozwalasz jej przekraczać, bo Cię to boli, denerwuje, przeszkadza. Bo trąca Ciebie i masz prawo do decydowania, czy na to pozwalasz czy nie.

Dlaczego uważasz, że możesz pozwolić na takie "trącanie" Twojej duszy?

Zatrzymaj ją i daj jej znać: dalej nie wolno, nie pozwalam.

Nie jesteśmy tylko ciałem, a może właśnie przede wszystkim nie jesteśmy ciałem, organizmem, zlepkiem komórek. Jesteśmy czującymi ludźmi i to nasze wnętrze, nasze dziecko w środku, naszą duszę, jaźń powinniśmy chronić jak skarb.

Rani Cię wiedza, że żona spędza czas u kochanka, rani Cię, że w Twojej obecności wysyła mu smsy, rani Cię, że przychodzi w nocy od niego - poproś zatem, aby się wyprowadziła z domu. Wyznacz granicę. To jest także Twój dom, założyliście go jako małżeństwo, ustaliliście zasady. Ona je łamie w tak ewidentny sposób - trudno, jej wybór i wolna wola. To jej cierpienie, jej przyszłość, jej sumienie.

Ale Ty masz swoje i na to nie pozwalasz. Nie ze złości - ale z miłości, także do siebie.

Jeśli żona ma sobie kochanka na boku, a potem wraca do domku - kiedy ma poczuć, że źle robi, że Cię rani? Bo jej powiesz kilka przykrych słów? Myślisz, że w tym amoku ona będzie to brała pod uwagę?
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 09:57   

Jarosław napisał/a:
Ona oczywiście czysta i nieskazitelna.


Kolejny raz Jarku - sarkazm, ironia. Spójrz na żonę, jak na kobietę chorą, uzależnioną, której trzeba pomóc wyjść z nałogu-amoku. Ona nie jest sobą. Nie rań SIEBIE takim zachowaniem....
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 10:47   

Nałóg piszesz często twrda miłośc.Czyli jak rozumiem małżonkowie powinni wybierać.
A co mi poradzisz jak obydwoje ciagle sie oskarżaja o coś(dla mnie powazne rzeczy)
proponowałam mężowi aby chociaz na jakis zas wyprowadził sie do mamy,żebyśmy mieli czas na przemyslenia ,czy jesteśmy dojrzali na pewne decyzje.Otrzymałam odpowiedź (nigdy na to nie licz ja nie jestem taki głupi)
Mąż w każdej propozycji widzi podstep,nic nie daje.Jego wizja zycie jest najwazniejsza,żyje teraz jak kawaler nie płacac za nic,oglada te swoja telewizje za która ja płace,bo ja zarabiam więcej,więc to mój obowiązek ,a gdzie jego obowiązek wobec rodziny?Nie umie sie wtym znaleźć,wybacz Nałóg ale wiem ,że on źle postepuje tak nie wolno,jestesmy odpowiedzialni za nasze wspólne mieszkanie nie mamy prawa doprowadzac do dewastacji,więc naprawiam i płacę a on korzysta z wszystkich dobroci materialnych.
Tak więc jak czytam w postach ,każ mu sie wyprowadzić ty masz prawo nie pozwolic na to ,nie bierzecie pod uwage ,że ta druga strona powie nie wyprowadze ,sie bo to tez mój dom i nic nie zrobisz.Nałóg spróbuj mi jakos wyjaśnic jak to działa,bo akurat w tej płaszczyźnie jestem głupia może to co ja biore za zło złem nie jest,powiedz jak to jest,prosze.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 10:48   

Proponowałem to Katarzyno.
Ale mi odpowiedziała, że ma tu prawo mieszkać i że była u siostry, koleżanki itp.
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 10:57   

Marzenko ja też jestem za mądrą miłością. Nie pozwól mężowi jechać na spotkania z tą kobietą. Powiedz mu, że Cie to boli, powiedz mu , ze niszczy waszą rodzinę. Ja jestem za przeczekaniem jego zawirowania (amoku) ale nie biernego czekania lecz aktywnego. Jak już wiesz co to za dziewczyna zacznij działać. Wiem, że się boisz ten lęk o siebie o Rodzinę nie pozwala Ci ruszyć z miejsca bo boisz się , że jak zaczniesz walczyć z zachowaniem męża to się całkiem odwróci i odejdzie. Otóż muszę Ci powiedzieć , że psycholodzy socjolodzy i prawnicy mówią, że jak na początku zaczniesz działać dopóki jeszcze w jego głowie rodzina sie liczy to wbrew swojemu lękowi zdziałasz więcej niż potem kiedy Twój mąż zbuduje silną wieź emocjonalno-fizyczną z tą kobietą.
Nie daj się sparaliżować lękowi tylko działaj.
Nie bój się męża bądź silna! on wie, ze robi źle. Teraz kiedy już wiesz o jego zdradzie on będzie wszystko robił aby Ci udowodnić, że to Ty jesteś be a on cacy. Nie daj się zmanipulować.
Pamiętaj jedno - teraz w naszej teraźniejszości kobiety są bezwzględne (mężczyźni oczarowani także) nic się dla nich nie liczy ani świętość rodziny ani odpowiedzialność idą za swoim egoistycznym instynktem nie patrząc na skutki oby tylko im było dobrze. Dlatego Ty Kochana jesteś strażniczką swojej RODZINY musisz mądrze to wszystko rozegrać. Teraz niestety mimo, że kochasz musisz patrzeć w przyszłość realnie. Twój mąż zachorował ale jest we wstępnej fazie trzeba przede wszystkim go odizolować od bodźca, który tą chorobę wywołał. Jeżeli to mądrze rozegrasz jeszcze mąż Ci za to za kilka lat podziękuje ale teraz będzie bardzo na Ciebie zły, że chcesz mu zabawkę odebrać. Najlepiej porozmawiaj z kimś z kim mąż się liczy może jego rodzice albo Twoi albo z kimś kto jest prawdziwym przyjacielem Waszej Rodziny. Trzeba mediacji, trzeba mu jak najszybciej uświadomić, ze źle postępuje. Musi usłyszeć od drugich osób z którymi jeszcze się liczy, że krzywdzi swoje dzieci i żonę. Marzenko Ty także musisz popracować nad sobą. Nie wolno teraz krzyczeć na męża nie wolno Ci się kłócić nie wolno Ci przy nim płakać bo w tym amoku "ich" to drażni. Musisz spokojnie i konsekwentnie zacząć wymagać od niego swoich racji. Tak jak to pisze Katarzyna, Nałóg i inni tylko twarda miłość może wasz związek uratować. Nie daj się lękowi niech lęk nie paraliżuje Twoich działań. Módl się do Boga o pomoc i wytrwałość ale sama także działaj.

[ Dodano: 2009-11-18, 12:25 ]
Gogol połóż ten abonament w widocznym miejscu i nie płać. Gdy to nie pomoże sprzedaj telewizor. Czy musi telewizor być w domu? Kup sobie radio postaw w kuchni i słuchaj pięknej relaksującej muzyki. Lodówka kiedy Twój mąż chce być kawalerem może być pusta. Nic się nie stanie jak będziesz śniadania jeść w pracy a obiad sama w restauracji. W tym czasie nie kłóć się z mężem dbaj o siebie pod każdym względem. Pójdź na basen na gimnastykę na spacery zacznij podglądać przyrodę wyjeżdżaj na wycieczki. Zrób coś z sobą. Jesteś z mężem w tym wieku kiedy puste gniazdo odbija się na psychice ( nie czytałam Twoich postów ale domyślam się, że macie już dzieci dorosłe, które żyją swoim życiem). On uciekł od samotności w takie życie jakie teraz prowadzi a Ty za bardzo chcesz w tej chwili go pilnować i traktować jak dziecko specjalnej troski. Pozwól mu żyć swoim życiem a Ty postaraj się aby Cie teraz w tym swoim świecie zauważył. Myślę, że Was dołapał kryzys pustego gniazda i czujecie się wypaleni. To minie. Jesteś silniejsza psychicznie więc wszystko zrób aby znowu znaleźć drogę do serca męża. Może nie warto teraz walczyć ze sobą tylko być dla siebie miłym może trzeba zamknąć w sobie żale i zacząć budować coś dobrego. Warto mieć na stare lata przyjaciela w swojej drugiej połówce.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 18:14   

Ada,czy Marzena może -jak piszesz- "Nie pozwól mężowi jechać na spotkania z tą kobietą" ,czy może zakazać dorosłemy facetowi ????
NIE
Może mu tylko uzmysłowić (a on wcele nie musi zrozumieć) dysfunkcyjne zachowanie.Pokazać mu konsekwencje.Jak nie pojmuje słownie to może na piśmie zrozumie?.
Twarda miłość to wyjęcie poduszeczki z pod tyłka "popaprańca".On musi poczuć ból ,konsekwencje ........bo inaczej nie zmieni swojego postęowania............... bo jest zniewolony przez żądze,instynkty ,które bezlitośnie wykorzystuje "kusy" czy "zły" jak kto chce...............

[ Dodano: 2009-11-18, 18:19 ]
Gogol...zadajesz mi pytania,wprost prosisz o rady.
Wiesz????ja nie mogę Ci nic radzić,ja mogę tylko podzielić sie swoim doświadczeniem bycia w dysfunkcji,bycia "popaprańcem".
Ja moge tylko cos sugerować ,ale to nie jest rada.A wiesz dlaczego???? Bo ja nie chodze w Twoich butach,nie znam Ciebie,nie zanm Twojego męża,Waszych realcji,Waszej przeszłej komunikacji rodzinnej.
Co do TWARDEJ MIŁOŚĆI...............wiesz,ją trzeba zaczynać od siebie,od własnego obrachunku moralnego,od poznania tak naprawde siebie.........swoich słabych stron,wad by przejść do poznania swoich zalet,mocnych stron charakteru

[ Dodano: 2009-11-18, 18:23 ]
Wyspowiadać się ze swoich grzechów w efekcie tego obrachunku
 
     
12marzena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 20:07   

Łatwo wam mówić, bądź silna i nie pozwól jechać na spotkanie, przecież już nie raz próbowałam mu tłumaczyć, że tymi spotkaniami niszczy naszą rodzinę i nic i tak pojedzie, co ja mogę na to poradzić, zakochał się, ona w nim też. Jak sądzicie spotkać się z nią, bo czasem już mam takie myśli, że jakbym z nią porozmawiała i powiedziała jej co czuje, to może coś by to dało?, albo całkiem nic?
W piątek jadę do psychologa i mam nadzieję, że coś mi poradzi, naprowadzi na jakieś rozwiązanie.
Dziękuję wszystkim za rady, pozdrawiam.

[ Dodano: 2009-11-18, 20:19 ]
Mój mąż powiedział, że nie chce rozbijać i niszzcyć naszej rodziny, ale przez swoje zachowanie niszczy nas, jest w amoku miłości i nie potrafi się z niego wyplątać. Nie tłumaczę go, ale mam nadzieję, że mu to przejdzie, modlę się o to każdego dnia, "nadzieja umiera ostatnia".

[ Dodano: 2009-11-18, 20:30 ]
Myślałam o tym, żeby powiedzieć mojemu teściowi, bo mieszka razem z nami, tęsciowa już nie żyje, ale czy to coś da i tak zrobi, co będzie chciał,a może to tylko pogorszy sprawę i nasze relacje?
 
     
Stephanie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 20:54   

Witam
Zgadzam się z Nałogiem , nic nie można kazać dorosłemu facetowi, ja też wiele razy mówiłam nie jedź do niej, w zeszłym roku tak jakoś o tej porze po tym jak znowu powiedziałam NIE JEDŹ on wpadł w jakąś furię , wybił szybę w drzwiach po czym usiadł i się rozpłakał mówiąc , że nic go tam nie trzyma i wtedy myślałam że coś drgnęło, ale po dwóch dniach wystarczył jakiś sms od niej i poleciał.
Teraz już tam nie jeździ ale, zachowuje się skandalicznie robiąc mi na złość. Jest na mnie wściekły , że śmiałam się sprzeciwić jego woli, jest wściekły bo nie poręczyłam mu kredytu, jest wściekły na mnie za wszystko, twierdzi że zabrałam mu dziecko ( tak jakbym mogła schować 14 latkę do kieszeni i nikomu nie pokazywać). Obwinia mnie o swoje niepowodzenia, myślę że to przez tę twardą miłość. Sam sobie pierze, sam robi jedzenie, sam sobie (tylko sobie)kupuje coś do lodówki. Taki samodzielny jest!
Mówienie żeby się wyprowadził , jeśli nie chce tego zrobić nic nie da, bo dom jest wspólny i prawo jest tu po jego stronie, niestety.
To takie moje doświadczenia z twardą miłością, a tymczasem trzecia sprawa o alimenty w przyszłym tygodniu. Ja już się denerwuję ( nie pokazuję tego, ale ile mnie to kosztuje zdrowia to tylko ja wiem)
Pozdrawiam

[ Dodano: 2009-11-18, 21:00 ]
Zapomniałam napisać , że ja powiedziałam jego rodzicom, niestety też nic to nie dało. Teściowa powiedziała, że nie będzie do nas przyjeżdżać bo ona nie ma po co- dosłownie tak powiedziała, wnuczki nie widziała już ponad rok i też jakoś specjalnie nie tęskni. Moi rodzice próbowali mu tłumaczyć, że źle robi ,że może te doświadczenia nas połączą jeszcze mocniej itd. Na to on kłamał im w żywe oczy że nikogo nie miał i nie ma , mój tato zapytał to gdzie spędzał te noce , kiedy nie było go w domu , stwierdził że to jego problem i nic więcej nie powiedział.
Mój mąż niestety nie spotyka się z nikim kto mógłby mu powiedzieć otrząśnij się chłopie, dobrał sobie takie towarzystwo, które akceptuje to co robi.
Ja nadal się modlę, i tak jakoś funkcjonuję
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9