Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Prośba o modlitwę o uratowanie związku Alicji i Marka
Autor Wiadomość
Marekm
[Usunięty]

  Wysłany: 2009-11-01, 07:32   Prośba o modlitwę o uratowanie związku Alicji i Marka

Jestem tu nowy, szukając pomocy u Boga znalazłem ten portal.
Proszę was o modlitwę w intencji powrotu mojej kochanej Alicji, którą bardzo kocham, a odkryłem że mnie zdradziła i w "nagrodę" że to odkryłem wyrzuciła mnie z domu, a rodzina mojej ukochanej uważa mnie za najgorszego bo zadzwoniłem do człowieka, z którym mnie zdradziła i chciałem ratować nasz związek.
Mamy dwóch synów 8 i 5 lat niestety nie mamy ślubu, ale chciałbym to zmienić, chciałbym się połączyć z nią na zawsze i iść drogą Boga, którą mi wskaże.
Na razie nie mam kontaktu z moją ukochaną bo nie chce mnie widzieć i utrudnia kontakty z dziećmi, które są jedynym pomostem między nami.
Co dzień modlę się do św. Rity i św. Judy, ale czasem brak mi wiary na powrót mojej ukochanej do mnie.
Wiem że zwątpienie oznacza utratę wiary, ale czasem mnie to przerasta :-( .
Proszę was o modlitwę aby Bóg wszechmogący dał mi siłę, wiarę i cierpliwość wytrwania w dążeniu do połączenia się z Alicją i abyśmy razem mogli wychowywać nasze kochane dzieci.
Bóg zapłać za modlitwę i duchową pomoc.
Wątek przeniosłem z zakładki intencje modlitewne, bo wierzę że w modlitwie wielu osób jest wielka siła.
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-01, 11:19   

Marku modlę się za Ciebie i Alicję. Być może że ten kryzys jest po to abyście oboje wrócili do Boga. Ja też często upadam i przestaję wierzyć w moc modlitwy, ale powstaję i modlę się nadal. Niezbadane są wyroki boskie ale modlitwa może zdziałać cuda i zmienić nawet pierwotne plany Najwyższego.
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-01, 12:34   

Bóg zapłać Aniu za modlitwę, moje życie przepełnione jest modlitwą i wiarą w Boską pomoc.
Dziś w dzień Wszystkich Świętych modlę się o łaskę Bożą wszystkich cierpiących na tym portalu i nie tylko na portalu.

http://www.katolicki.net/...tym_zajmij.html
Ostatnio zmieniony przez Marekm 2009-11-01, 19:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
robertT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-01, 16:26   

Marek masz to u mnie!Pomodlę się za szczęśliwe...jestem w podobnej sytacji!Uda się!
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-01, 18:53   

Dziś byłem na mszy w kościele Św. Anny w Warszawie, modliłem się za wszystkich cierpiących, rozpad swoich związków, małżeństw, którzy potrzebują Boskiej opieki i pomocy.
Bóg zapłać RobercieT i wszystkim, którzy modlą się w intencjach cierpiących.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-01, 20:11   

Panowie - różaniec w garść i do boju!!! http://www.kryzys.org/vie...p?t=113&start=0 :mrgreen: Różaniec to najlepszy młotek walący w łeb kusego!

P.S.
Wczoraj ojciec mój opowiadał, że jadąc niedawno tramwajem zobaczył, jak jeden ze współjadących - znienacka przeżegnał się... ojciec potem zauważył, że tamten w kieszeni przebiera paciorki różańca. Wniosek - da się wszędzie. :-D
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 08:35   

Autobus,metro,nawet włąsny samochód jest naprawde dobrym mmiejscem i czasem na modlitwę.Sam praktykuę to w korkach i podczas spokojnej jazdy.Koronka do Miłoierdzia Bożego to naprawdę uspokajająca i pomocna modlitwa.Nie mówiąc już o Modlitwie o Pogodę Ducha
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 15:26   

autobus w drodze do pracy jest czasem jedynym miejscem na modlitwe rozańcową, jeslibym wieczorem nie miala siły.
Duzo jezdze i czesto widze i starszych i mlodych z różańcem w autobusie :-)
To piekne swiadectwo dla innych.
Ja na rozaniec taki wiekszy nie mam odwagi, modle sie na obraczce-różańcu.

Nirwano pozdrowienia i pełna zgoda co do skutecznosci anty-kusej tej pięknej modlitwy :-)
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 16:35   

Koronka do Miłosierdzia Bożego
http://www.jezuufamtobie.pl/pliki/Koronka.mp3
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 22:01   

http://www.youtube.com/watch?v=l1kHEOcL7Ow

Z Modlitwa dla wszystkich poszukujących zagubionego pragnienia serca
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-04, 23:15   

Potrzebuje pomocy, niby mam siłę, ale czasem jak mnie przywali ten problem to nie mogę sobie dać rady, Panie daj mi siłę i wiarę żeby wytrwać, daj siłę do walki o moją Alicję o pojednanie i powrót do rodziny, aby usunęła cierń z serca i otworzyła się na Boskie błogosławieństwo.
Bóg zapłać za modlitwę i proszę o więcej, bo wiara moja jest nie wystarczająca chyba do tego problemu.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 09:20   

Marekm

Twoja żona znajduje się teraz w innym wymiarze. Nie jest sobą - w jej zakrzywionym pojęciu jest oczywiście z nią wszystko o.k. Natomiast, mniej więcej, co dzieje się z jej psyche? Otóż jak tlenu ona potrzebuje teraz udowodnić sobie i otoczeniu, że była nieszczęsliwa i Ty wszystkiemu jesteś winny. To charakterystyczna postawa wszystkich zdradzających. Ona teraz pragnie zobaczyć w Twym zachowaniu potwierdzenie swoich "racji".
Interpretacja Twych ewentualnych działań:

Ty wyślesz kwiaty - o czuje się winny i próbuje mnie kupić
Zapraszasz na rekolekcje - o, próbuje mnie zmanipulowac Bogiem
Prosisz, błagasz - no to mam jasny dowód jakim był potworem, myśli tylko o sobie
Otaczasz mocniej niz zwyke opieką dzieci - chce wykorzystać dzieci do manipulacji mną
Dzwonisz do kochanka - chce zburzyć moją jedyną ostoję i ratunek, który otrzymałam, gdyby mnie kochał to życzyłby nam szczęścia
Rozmawiasz ze wspólnymi przyjaciółmi, rodziną - chce mi zepsuć opinie, a sam jest potwór

Dlaczego tak się dzieje?
Jedni powiedzą opętał ją diabeł. I słusznie. Drudzy powiedzą - typowe hormonalne reakcje chemiczne połączone z wyparciem winy i na tym etepie poświadomym strachem. Też słusznie. Może nawet to to samo.

Efekt - niespotykana agresja wobec Twej osoby.

Co będzie dalej? Agresja będzie narastać, żona posunie się do działań karygodnych. Ona teraz jest na swój sposób ubezwłasnowolniona. Wykona każde polecenie adwokata, zmanipulowanej rodziny i kochanka. Stan w którym się znajduje będzie trwał długo. Tym dłużej im ona (i jej otoczenie) będzie miała czym karmić swego demona. Zatem nie karm demona.

Odpuść całkowicie. Jeżeli list - to jeden i wypełniony treścią. Jeśli rozmowa - to jedna.
Obok modlitwa, jak trzeba terapia dla Ciebie oraz analiza własnych błędów z małżeństwa. Ale nie chwal się jej, że Bóg, terapie, analizy. To potem, kiedy ewentualnie sama zapyta lub wyjdzie ta kwestia "niechcący".

Jeżeli masz dowody (prawne) zachowaj je. Niestety mogą się przydać. I nie miej wyrzutów sumienia.

Jej stan minie - wówczas rozegra się wszystko.
Być może wtedy będziesz jej potrzebny, aby przywrócić ją do życia. Teraz jeszcze nie.
Ale bądź gotów i czekaj nie czekając powierzając Bogu swe małżeństwo.

Po czasie, kiedy zdradzaczom mija haj, jawią się jako mali, płascy i żałośni ludzie. Wielu porzuconych nie widzi już mozliwości odbudowania relacji i na dodatek owi porzuceni są już na tyle mocni po własnej, przerobionej już traumie, że wielu wręcz mści się. Pięknym za nadobne. Role się wówczas odwracają.
Częściej tak zdarza się w związkach cywilnych lub wolnych. Totalny rozpad.
Natomiast w związkach sakramentalnych - działa jeszcze "strona trzecia" czyli Bóg.
To olbrzymia różnica

I w całym tym nieszczęściu - to najlepsze pocieszenie.

Chłopie przetrzymaj z podniesionym czołem.
Prawdziwa miłość zwycięża wszystko - to nie banał
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 10:22   

Bogu dziękuję za list od ciebie, w liście tym pokazujesz prawdę jaka jest i widze ze masz doświadczenie, mnie pierwszy raz w życiu spotkała taka przykrość i nigdy nie miałem problemów, bardziej mogę się przyznać że ja raniłem, ale z takim problem jest mi trudno sobie poradzić, mój świat był i jest przepełniony moją Alicją.
Twój list podniósł mnie na duchu, sam próbuję tu ludzi wspierać w ich cierpieniu i łatwo mi to mówić i pisać, natomiast nie potrafię dać ze sobą rady.
Trudno mówić sobie że będzie lepiej, kiedy ona mi mówi że przy nim czuje się doceniona, dowartościowana, języka ona nie zna a on jest Niemcem to jak on ją dowartościuje.
Wiem że ma przyjechać do niej 14.11 i co nic nie mogę zrobić tylko cierpieć że moja najukochańsza osoba na świecie jest w ramionach innego, czasem mówię sobie że Pan Jezus nie rychliwy, ale sprawiedliwy, ale ja nie chcę zemsty, nawet jej wybaczyłem i to dawno, proponowałem ratowanie związku, ale do tanga trzeba dwojga.
Wszelką nadzieję pokładam w Bogu, ale czasem mi jej brak i takie listy jak twój, przywracają mi wiarę.
Bóg zapłać Ketram
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 13:53   

ketram napisał/a:
Prawdziwa miłość zwycięża wszystko - to nie banał

Ketram cytuje tylko twoja ostatnia cześć-choc winienem wszystko.

Dobrze to napisałeś-i zapewne zgodne z prawdą(ale czy to wszystko prawda?).
Lecz nie zapominaj o jednym-to co napisałes to nadal wypieranie,tłumaczenie,ucieczka
przed??? własnie przed czym???

Ano przed tym- 70% na 100% odpowiedzialnośc i własne konsenkwencje za!!!

i kazdy juz wie za co,za jakie czyny.

Ja rozumiem najprostrze jest byłem zły,byłem potworny-ale traz przeciez jestem inny,
za to zona jest taka a taka.

Nie Ketram- ma prawo byc zła,ochydna,niszcąca-bo skoro sam dawałes sobie prawo byc takim-daj teraz prawo jej byc taką.

Ale myslę że to dawno juz rozumiesz co????


pozdrawiam
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 15:22   

cierpliwy

Już Ci kiedyś to pisałem.
Jest mniej ważne, kto ile winny - w procentach, ułamkach, rangach lub w jakimkolwiek innym dokładnym wyliczeniu. Które zawsze będzie nieobiektywne i zafałszowane. Pewne jest tylko, że nie będzie po jednej stronie 0%, a po drugiej 100%. Będzie pomiędzy.

Istotne jest - pojednać sie.

W przypadku związku wolnego - niekoniecznie
W przypadku związku cywilnego - niekoniecznie
W związku sakramentalnym - nie ma innej drogi.

A tak na marginesie.
Przyjęcie na siebie większości win jest kuszące. Nawet bardzo. Oto ja zły i niedobry doprowadziłem żonę/męża do takiego stanu, że dalej tylko ściana. Przeze mnie musiało się tak skonczyć. No ale zmieniam sie i zmieniłem. Cóż, przynajmnmiej bedę w porządku gościem, który - już samotnie - nauczywszy się na przykładzie swego parszywego żywota, co naprawdę ważne i gdzie błądziłem, będe już grzeczny i będę dzielnie pracował nad sobą do konca dni swoich. A moja połówka - trudno - ma prawo nawet z diabłem grac w karty - ja do tego doprowadziłem.

To bilet w jedną stronę, cierpliwy.
Jeżeli jest się facetem z zasadami, odwagą jest powiedzieć - sobie przede wszystkim - w którym miejscu schrzaniłem, a w którym nie.

Bo jeśli nie umie się oddzielić, co było dobrem, a co złem, to w każdej przyszłości nadal bedzie z tym kłopot.

I Tobie radzę, cierpliwy, bronić jak niepodległości - choćby najmniejszego okruchu dobra i poświęcenia, które ofiarowałeś żonie będąc u jej boku. Masz sobie to przypomnieć. Sobie !
Obok rachunku win w małżenstwie - równolegle zrób rachunek dobra.
Tylko i wyłącznie dla siebie.

Trzymaj się
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4