Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje Was bo trudna decyzja przede mną
Autor Wiadomość
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-20, 12:32   

Paweł polecam Ci książke " Małżeństwo w separacji "- autor Gary Chapman
 
     
marny
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-20, 21:40   

Pawle,

Zapewniam Cię, że i po rozwodzie da się żyć. Dla siebie, bo nadal życie może być piękne i nadal warto nad sobą pracować, jak i dla synka (mówiąc o mnie, powiedziałbym, że dla dzieci).

Tylko, że po rozwodzie, jesteś już poza pewną granicą.

Zależy Ci na małżeństwie? Więc nie rezygnuj zbyt szybko. Tu na forum jest opisanych trochę beznadziejnych sytuacji, jak Twoja, które nieoczekiwanie przestały być takimi.

Sam napisałeś, że masz nad czym pracować, jeśli chodzi o Twoją osobę. Tylko rób to dla siebie, nie dla odzyskania żony.

A jeszcze Ci powiem, że nie jesteś jedynym facetem, któremu brakuje seksu. Tak się dzieje w wielu kryzysowych związkach.

Głowa do góry!
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-21, 07:57   

pawelwkryzysie napisał/a:
Próbowałem wczoraj porozmawiać z żoną i chyba sytuacja jest dla mnie już beznadziejna. Nie bardzo wierze już, że cokolwiek da się tutaj jeszcze zmienić i uratować. Rozmawiałem wczoraj z żoną, usłyszałem, że z jej strony między nami nie ma nic.

Pytałem wprost co znaczy dla niej relacja z jej szefem. Nie chciała odpowiedzieć wprost "kocham go" ale jak rozumieć, że nie jest jej obojętny, bardzo go lubi, dobrze się czuje w jego towarzystwie, mają ogrom wspólnych spraw i tematów ze wzgledu na swoją prace, wspólne zainteresowania, pasje i swój mały świat zwiazany z funkcjonowaniem firmy.

W domu jest źle, są kłótnie, wyrzuty z mojej strony, aluzje - tak wiem to wszystko należałoby naprawić ale chyba stoje na straconej pozycji. W pracy sielanka, same sukcesy, wspólne imprezy i lepszy świat a w domu ponuro bo mąż niezadowolony, atakuje, ma żal. Żona już teraz większość swojego dnia spędza z tamtym facetem, w domu tylko się mijamy.

Oczywiście o sferze seksualnej zapomnieliśmy gdzieś z początkiem roku, żona nie ma ochoty się zmuszać jak to określa co dla mnie jest też bardzo jasnym sygnałem, że nie ma chyba faktycznie niczego między nami z jej strony.

Nie oceniam jej, przecież kocham mimo wszystko najmocniej na świecie. Wiem, że z mojej strony byłoby wiele do naprawienia ale w tej sytuacji to już chyba nie ma znaczenia. Mam wrażenie, że to małżeństwo chyli się ku upadkowi. Powiem szczerze, że teraz nie chce mi się żyć ... nie mam po co


Paweł a na spokój -co zrobic by zle zmieniło sie w dobrze????
Chwile wystarczy pomyslec i.......????

Choc wydaje sie trudne do osiągniecia ,takie dalekie-rozwiązanie jest tak bliskie.

Czy w domu musi byc smutno,z wyrzutami,ta atmosfera.
Nie Pawle stwarzaj kazdego dnia dom
-akceptacji
-zrozumienia
-słuchania
-przyjmowania trosk zony

Pawle ciesz sie jej szczęściem,ciesz sie jej sukcesami.
Pokaz zonie masz w domu faceta jaki jest z toba i w radości i w troskach.

To Pawle jest ten mały sekrecik,ale by to móc,by to chcieć.
Co muszę?????

Zapomniec o sobie,o swoich ja chce,ja mam prawo,ja musze,ja wymagam.

Piszesz Pawle o zblizeniach,czujesz brak seksu-rozumiem jestes facet(to boli).

Ale Pawle seks to chuc,to instynkt-czy umiem zapanowac nad instynktem????

Umiem poczekac mimo iż tak trudno i boli-umiem Pawle (napewno).

Musze tylko zrozumiec że seks, oprócz instynktu-to miłośc,to konfort,to stan ciepła ,zadowolenia kobiety.

Brak tego-to brak seksu.

Zatem nie narzekaj ,nie mów juz nie dam rady,mam dośc-tylko działaj.

Sam sobie podcinasz skrzydła,sam rezygnujesz-a do świata krzyczysz-JESTEM PRZEGRANY.

Czemu to takie trudne ????

Bo sami sobie budujemy w umysłach ta trudność..........


Pamietaj ile Pawle dajesz,tylę może i dostaniesz.

p.s ostatnio czytałem w necie definicja szczęścia....

Szczęściem nie nazywamy tego co przychodziło łatwo,co spada bez nakładu pracy,zmuszenia sie do wysiłku.

Najwiekszym szczęściem jest to co cięzko wypracujemy-pomimo ze na początek wyglądało to beznadziejnie,gdzie ocena nasza była że to bez sensu.........
zatem pracuj Pawle nad tym szcęściem.......da sie to zrobić

pozdrawiam i duzo mądrości i rozwagi
 
     
pawelwkryzysie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 10:20   

U mnie wiele zmian nie ma, ciągle ciężko ... trwam choć czesto pojawiają się zwątpienia.

Jedno co udało mi się osiągnąć na dziś to zmiana mojej postawy wobec całej tej sytuacji. Staram się nie sprawdzać, nie kontrolować i nie wnikać w to co obecnie łączy moją żone z tamtym facetem. Puściłem to troche wolno. Przez to w domu nie ma już kłótni czy wypominania czegokolwiek z mojej strony.

Tyle, że trudno jest mi próbować z żoną rozmawiać gdy widze tą niechęć i oziębłość, człowiek zamyka się w sobie, woli uciekać a stąd to już niedaleko do obojętności. Może to w nastepnym kroku uda się osiągnać.

Mam ciągle huśtawke, z jednej strony bardzo ją kocham i chciałbym żeby było między nami lepiej a z drugiej myśle czy to właściwie ma sens. Trudno tak żyć obok siebie.

Jedno co na dzień dzisiejszy postanowiłem to nie odejde nigdy z domu, choćby nie wiem jak było mi ciężko nie zrobie tego bo za bardzo kocham syna. Jeżeli moja żona zdecyduje inaczej to będzie to jej wybór ale ja do tego ręki nie przyłoże.

Nie wiem za bardzo jak w tej sytuacji się zachowywać ?

* próbować za wszelką cene rozmawiać czy odciąć się emocjonalnie zupełnie
* proponować jakieś wspólne wypady czy nie ?
* okazywać swsoje uczucia czy zamknąć się w sobie ?
* jak reagować na obojętność żony ? postępować tak samo ?

Łatwiej jest obecnie wyjść wieczorem z domu i pójść choćby do kina niż przyglądać się tej oziębłości i bierności mojej małżonki.

Trzeba ustalić co dalej bo bez planu jest chaos. Pierwszą rzecz o zmianie nastawienia i pogodzeniu się z sytuacją mam chyba za sobą. Z mojej strony atmosfera w domu lepsza bo większą część swojego czasu poświęcam synowi. Czas na dalsze kroki.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 13:27   

Teraz zajmij się sobą, widzę , że już powoli zaczynasz to robić.
kopiuję to co napisałam wielu, że wg mnie to dobry sposób na zajęcie się SOBĄ W CHRYSTUSIE.
Najważniejsze pytanie do głębokiego przemyślenia
JAKIE JEST NAJWIĘKSZE MARZENIA TWOJEGO SERCA?
http://nearlyangel.wrzuta...s._pawlukiewicz


trzymaj się blisko Boga. stań i spójrz Jezusowi w oczy,
rachunek sumienia , spowiedź , Eucharystia. modlitwa , prawdziwa rozmowa z BOGIEM

mała podpowiedz
przeczytaj i przesłuchaj , co się da na tym forum , kazania ks. Pawlukiewicza , nasze historie . szukaj a znajdziesz.
Pamiętam W modlitwie

J, ELDREDGE "DZIKIE SERCE" "URZEKAJĄCA"
może to rozjaśni obraz całości
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 18:05   

Mam podobną sytuację do Twojej Pawle, ale u mnie żona nie dość, że ma faceta to jeszcze sama złożyła pozew.
Dla mnie najtrudniejsze do przezwyciężenia jest powstrzymywanie się od uwag podczas jej wieczornych sms-ów z przyjacielem.
Wykonuje tego w ciągu dwóch godzin kilkadziesiąt, to naprawdę deprymujące nic sobie nie robi, a mnie co kilka dni puszczają nerwy. A to nie rozwiązanie bo widzę u niej wtedy uśmiech jak wspaniale wyprowadziła mnie z równowagi. I to rozbrajające pytanie:
O co ci chodzi, masz pozew?

To jest naprawdę dołujące i co wieczór zadaję sobie pytanie co robić?

Pokornie muszę znosić to jej obskuranckie zachowanie, choć jak pisałem jest to trudne.

Też proponowałem jakiś wspólny spacer, ale to nie ma sensu.

W tej chwili biernie czekam na dzień rozprawy bo brak mi na ten moment środków zaradczych.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 19:36   

pawelwkryzysie napisał/a:
Nie wiem za bardzo jak w tej sytuacji się zachowywać ?

* próbować za wszelką cene rozmawiać czy odciąć się emocjonalnie zupełnie
* proponować jakieś wspólne wypady czy nie ?
* okazywać swsoje uczucia czy zamknąć się w sobie ?
* jak reagować na obojętność żony ? postępować tak samo ?

Pawle nie ma na to schematu-planu jaki pragniesz.

To jedynie sztuka wyczucia kazdego dnia.
-na ile moge sie zblizyć
-na ile byc miły
-na ile pogadać
-na ile cos zaproponować.

Być biernym-żle
byc narzucającym sie-żle

Mówic kocham-zle
ignorowac-zle

pomagac-żle
nie pomagać-żle

byc miłym-zle
byc niemiłym-zle.......itd...itd

Sorry Paweł ale tak to wygląda-i co dla nas facetów,schematowców to tragedia????

tak tragedia ja wiem-bo my lubimy plan,schemat,stałe okreslone zadania.
Normalnie tego sie nie da Pawle,ale jest sposób zaufaj Bogu i daj sie prowadzić,przygladaj sie,ucz sie każdego dnia -nowego obrazu zony.

A nauczysz sie zyc każdym kolejnymdniem i każdego kolejnego dnia cos odkrywać.
Paweł zrozum jedno-zony(tej kobiety) jaką znałes na zewnątrz juz nie ma,jeżeli jest nadal w środku jej duszy-to przywalona kamieniami.

Kobieta przed jaka stajesz ma w oczach wypisane facet nie staraj sie bo nie masz szans.
Pawle czy pamietasz z lat młodości przynajmniej jeden przypadek-starania sie o dzieczynę,o jakiej mówiono trudna do zdobycia????
jezeli tak to masz łatwiej-jeżeli nie to ucz sie cierpliwości,trudu,i akceptacji porażek


powodzenia
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 19:46   

Oj Jarek serce mi się kraje, to twoja Bezsilność . Dobija. może to jedna z rzeczy które dobijają twoje małżeństwo. zadzwoń pogadamy.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 19:46   

Jarosław napisał/a:
Pokornie muszę znosić to jej obskuranckie zachowanie, choć jak pisałem jest to trudne.

Jarku jeżeli pokornie-to w akceptacji.
A jezeli w akceptacji-to nie może byc trudne.

A jeżeli zachowania zony sa wbrew tobie,tak czujesz-masz prawo wyrazic włąsne uczucia(pamietaj tylko byle by to było cywilizowaną drogą)

[ Dodano: 2009-11-02, 19:57 ]
Jarosław napisał/a:
Dla mnie najtrudniejsze do przezwyciężenia jest powstrzymywanie się od uwag podczas jej wieczornych sms-ów z przyjacielem.
Wykonuje tego w ciągu dwóch godzin kilkadziesiąt, to naprawdę deprymujące nic sobie nie robi, a mnie co kilka dni puszczają nerwy. A to nie rozwiązanie bo widzę u niej wtedy uśmiech jak wspaniale wyprowadziła mnie z równowagi. I to rozbrajające pytanie:
O co ci chodzi, masz pozew?

Jarek sam to widzisz,sam to piszesz-chcesz uczestniczyc w tej grze????
chcesz widziec ten usmiech????

Zapanuj ,opanuj to,przerób w sobie-i zrozum wkoncu.
Że to schemat w jaki za każdym razem sam się łapiesz.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-02, 21:58   

http://www.youtube.com/watch?v=l1kHEOcL7Ow

z Modlitwą o owocne poszukiwania odp. serca
 
     
pawelwkryzysie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 13:48   

Coraz częściej słysze od żony "nie kocham Cie", "miedzy nami nic nie ma", "rozejdźmy się". Serce pęka powiem szczerze. Sam mam już wątpliwości, co robić?

Czy jest sens trwać za wszelką cene gdy słysze coś takiego, czy może faktycznie już to lepiej zakończyć. Sam nie wiem, gubie się i błądze już w tym wszystkim. Nie potrafie sobie wyobrazić życia bez nich, bez żony i synka ale czy moge ją zmusić do tego żeby ze mną była? Z perspektywy ostatnich paru miesięcy chyba nie.

Zdarzają cię coraz ciekawsze sytuacje. Gdy ja byłem z synkiem u dziadków na weekend kolega widział moją żone na zakupach z jej szefem. To podobno nic takiego, ot takie wyjście z kolegą z pracy.

Pogubiłem się w swoim życiu już totalnie, teraz jest chaos. Nie wiem co dalej, coraz częściej mam ochote spełnić marzenia mojej małżonki. Tylko tak sobie ciągle myśle, mi pewnie byłoby lżej ale czy dziecku także. Czy nie wolałby aby ojciec mimo potwornego bólu jednak wytrwał i nie pękł. Tylko czy w tym jest jakiś sens ...
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 14:06   

Pawle, z perspektywy małżeństwa moich rodziców i mnie jako dziecka moich rodziców - mogę z całą pewnością stwierdzić, że lepiej dla dziecka, aby ojciec wytrwał i nie pękł. Choćby to było tylko dla dobra dziecka.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 14:21   

Pawle
To samo słyszę do tego dochodzi nie dotykaj mnie etc. i te sms-y do przyjaciela ( nieźle dają popalić) ale nigdy bym nie pomyślał by się poddać, może nie mam miłości, ale mam współczucie dla tej kobiety która w swoim zaślepieniu niszczy rodzinę i chce odejść do gacha.
Co chcesz być weekendowym tatą?
Czy Twoja żona złożyła już pozew? A może czeka na ten krok z Twojej strony?
 
     
pawelwkryzysie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 16:11   

Na razie pozwu nie ma. Może moja żona czeka aż ja to zrobie. Daje mi mocno do zrozumienia, że dla niej nasze małżeństwo to zamknięta sprawa.

Nie chciałbym być weekendowym tatą, ale z drugiej strony godzić się na wszystko w imie obrony i trwania rodziny. Pewnie ma to sens, tyle, że wymaga ogromnej determinacji i samozaparcia, których obecnie mi brakuje.

Próbowaliśmy jakiś czas temu ustalić pewne granice w jej relacjach z szefem, praca to praca, dom to dom. Miały być tylko służbowe relacje i tyle. Co więc w sytuacji gdy dowiaduje się od kolegi, że żona niedziele spędza na zakupach z szefem? Kolejna awantura, obrażanie się? Tylko co to da, nic. Jak zareagować żeby dać jasno do zrozumienia, że to nie w porządku gdy druga strona na takie uwagi jest głucha. Nie odzywać się i udawać, że sytuacja nie miała miejsca? Ciężko jest się porozumieć gdy dla jednej ze stron nie ma już żadnych zasad.
 
     
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 17:24   

Pawle nie reaguj wcale najlepiej jak nie bedziesz sluchal ludzi ,bo ludzie lubia czasami ,,upiekszac,, przekonalam sie sama,a ciebie to boli,zadreczasz sie,bezsens!!Czesto sa tez tacy ,ktorzy nazywaja sie ,,przyjaciolmi´´a juz zacieraja rece ,zeby komus stala sie krzywda ,wtedy maja temety do rozmow!To co ja bym ci radzila to nie narzucaj sie zonie ,bo ona cie teraz nie widzi jako swojego ukochanego meza ,ale jako ciezar do swojego szczescia ,wiec lepiej schodzic z drogi,nie klocic sie ni obrazac nie robic min nie robic na zlosc,wiem ciezko sama z tym walcze!!Zeby nie oddawac cios za ciosem,choc to trudne ,gdy ktos kto krzywdzi wymaga od nas postawy supermena ,a sam poniza nas ma nas dosc i takie tam sam wiesz , a moze ty wiesz co zrobic gdy facet zdradza i sie wyprowadzi i jest jak choragiew na wietrze raz mowi ,,kocham cie,, , a za chwile nie nawidze cie juz nigdy nie bede z toba :?: :?:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8