Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
u mnie to już chyba koniec związku- proszę o modlitwę
Autor Wiadomość
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-14, 08:20   u mnie to już chyba koniec związku- proszę o modlitwę

Witam Was wszystkich. Chciałam pokrótce opisać swoją smutną historię. Jestem związana sakramentem z mężem od trzech lat. Już rok po ślubie zaczęły się drobne kłótnie, które tłumaczyłam " docieraniem się " To był też czas w którym zmarła moja ukochana mama i popadłam w głęboką, nieleczoną depresję. Byłam smutna i osowiała. Nic mnie nie cieszyło. Zaczęliśmy się starać o dziecko. Wtedy dowiedziałam się że na jajnikach mam dwa guzy" potworniaki". Na szczęście okazało się że nie złośliwe. Zostały usunięte ale pozostawiono mi jedynie skrawki jajników. Diagnoza lekarska co chwilę była taka sama-bezpłodna i nowotwory pojawiają się w innych miejscach. Moja depresja się pogłębiła- zaczęłam miewać okresowo bardzo małe ataki padaczki. Przestałam się skarżyć mężowi bo zauważyłam jak coraz bardziej ma pretensje do mnie o wszystko. O to ze jestem smutna, że nie miałam siły zrobić obiadu tylko kupiłam w barze. Przy nim zaczęłam udawać że wszystko jest dobrze bo na każdą prośbę o przytulenie reagował wyrzutami. Miał pretensje że ciągle mam doła i dużo śpię. Postanowiłam to zmienić- powoli zaczęłam wychodzić z tego stanu. Po kilku miesiącach było już całkiem dobrze. Nastawiłam się na adopcję dziecka- mąz decyzję niby akceptował ale zaczął czepiać się że pracuję cztery razy w tygodniu od 10-20 i on od 16 jest sam. Wyśmiewał się że jestem jednym z jakiś głupich kierowników w małej firmie. Sam jest żołnierzem zawodowym. Cztery miesiące temu wyjechał na misję. Dwa miesiące temu napisał mi przez gg że chce rozwodu. Nie chce dziecka adoptowanego tylko swoje. Napisał mi że nie uwaza mnie za kobietę bo nie dość że prawdopodobnie jestem bezpłodna to jeszcze najważniejsza jest dla mnie praca. Wg. niego taka osoba nie nadaje się tez na matkę. Jako koronny argument podał fakt, że nie potrafiłam nigdy dobrze uczesać jego psa. Oświadczył ze Pan Bóg świadomie zabrał mi zdolności rozrodcze bo dobrze wie że jestem beznadziejna i nie potrafiłabym zająć się dzieckiem. Wiedział jak sprawić mi ból. Trafił celnie. Zniszczył we mni szacunek do siebie samej. Dzisiaj juz jest trochę lepiej. Dobry Bóg uczynił kilka cudów. Miesiąc temu odebrałam wyniki. Nie mam żadnych nowotworów. Skrawki jajników zaczęły lepiej pracować. Męża to nie interesuje. Napisał mi ze jestem żałosna i beznadziejna że się chwale takimi rzeczami i że wszyscy jego koledzy się ze mnie śmieją i że się juz nie moze doczekać rozprawy rozwodowej bo wreszcie będzie szczęśliwy. Przed 40- tką chce zostac tatą a ma 36 lat. Chciałam jeszcze napisać że zmieniłam pracę na taką do 15 i napisałam mu o tym. Dostałam odpowiedź że jestem głupia i poszłam na łatwiznę biorąc pierwszą lepszą. W nagrodę przestał przesyłać mi jakiekolwiek pieniądze a zarabia miesięcznie 15 tys. Wróciłam więc kilka dni temu do starej pracy gdzie dobrze zarabiam bo muszę zapłacić ratę naszego kredytu hipotecznego i do tego ratę na uczelni nie mówiąc o zyciu i rachunkach. Przerosło mnie to wszystko. Nie widzę na razie przyszłości. Argumenty męża są dla mnie niestety śmieszne. Tak naprawdę to chyba nigdy mnie nie kochał. Zniszczył mi wszystkie plany i marzenia. Dlatego proszę Was o modlitwę za męża i za mnie. Wiem że złoży pozew już niedługo i strasznie mi źle bo pomimo całej jego podłości nadal go kocham i żal mi go. To straszne jak szybko z kochającego człowieka moze zrobic się potwór zionący złością i nienawiścią. Odmawiam nowennę Pompejańską mam nadzieję że Pan Bóg mnie wysłucha.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-14, 08:29   

Kochana Aniu , krew się we mnie zagotowała gdy przeczytałam Twojego posta . Jesteś dzielna , mądrą kobietą . Wszystko co mówi o tobie Twoj mąż to kłamstwa , Jego słowa świadczą o tym , że ma ogromny problem ze sobą . Serdecznie Cię witam na forum . Jesteśmy tu po to , żeby sobie wzajemnie pomagac , więc czytaj , korzystaj z doświadczeń innych , jestem pewna , że w Twoim wątku rozgorzeje dyskusja . Muszę kończyć na teraz , ale mam Cię w myslach i modlitwie dzisiaj.
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-14, 08:55   

Dziękuję za modlitwę. Jest mi teraz bardzo potrzebna. Chciałabym zrozumieć co robiłam źle ale na razie nie jest mi to jeszcze dane od Boga. Boję się powrotu męża z misji. Niestety musiałam się wyprowadzić do brata i spotkam się z nim chyba dopiero na rozprawie. Szybki rozwód za pośrednictwem gg- to jest jakiś koszmar.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-14, 12:45   

Aniu!
Twój mąż sprawia wrażenie chlopca, a nie mężczyzny. Chciałby mieć bezproblemowe życie, a takiego nikt nie ma. Nie stanął na wysokości zadania, nie dał Ci wsparcia w trudnych chwilach, a naśmiewanie się z Twojego stanu zdrowia i podejmowanych decyzji to dno dna. Niejedna kobieta ma depresje z dużo mniejszych powodów, ta depresja i te choroby to nie Twoja wina! Przypuszczam, że mąż nie zaakceptowałby np. niepełnosprawnego dziecka i wstydziłby się go po prostu. On jest calkiem niedojrzałym człowiekiem i jeszcze ma równie niedojrzałych kolegów.
Wiem, jak musi być Ci przykro. Przytul się do Matki Bożej, Ona musi Ci pomóc! Nie wiem, jakie plany Bóg ma dla Ciebie, ale na razie musisz się odnależć w nowej sytuacji, zadbać o leczenie depresji i zobaczyć nowe horyzonty. Zajmij się swoją relacją z Bogiem, zbliż się do Niego, abyś mogła Go zawsze usłyszeć. Męża na razie zostaw, nie tłumacz mu nic, bo chyba na razie nie zrozumie. Zamów za niego i za siebie Msześw. wieczyste, proś zakony o modlitwę, jest sporo skrzynek intencji w internecie. I zacznij słuchać kazań księdza Pawlukiewicza, on potrafi wyciagać z poczucia beznadziejności. Temat bycia matką odłóż na razie na bok, mam wrazenie, że Twój mąż nie jest gotowy, żeby być tatą. Rób sobie dużo różnych "prezentów", czegoś co Cie ucieszy i pozwoli nabrać dystansu do problemów. Modlę się za Ciebie.
 
     
Ola79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-14, 13:24   

Witaj ania1977 :-)

Zapewniam Cię o mojej modlitwie...

Przeżyłam dokładnie to, co Ty - fizycznie i psychicznie. Teraz po kilku miesiącach separacji wiem, że swoją chorobą zamęczyłam i osaczyłam męża, odebrałam mu wolność, próbowałam nim manipulować przez chorobę i stąd u mnie separacja i pozew rozwodowy w sądzie.

Zatrzymaj się nad sobą i zadaj Bogu i sobie pytanie: dlaczego ta choroba? Dlaczego akurat guzy na jajnikach, czyli zwrócenie uwagi na Twoją kobiecość?

Pozdrowienia
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-14, 18:52   

Hmm. Nie wiem Olu czy to zwrócenie uwagi na kobiecość. Po tym co usłyszałam od męża juz wystarczająco nie czuję się kobietą i nie myślę żeby dobry Bóg jeszcze mi dorzucał kamyków do ogródka. Na razie czuję się jak Hiob. W ciągu ostatnich 4 lat zmarła moja ukochana mama, utraciłam prawie całe jajniki, płodnośc,straciłam godność we własnych oczach, nawet w lipcu tamtego roku zdechł mój ukochany pies, teraz porzuca mnie mąż. Myślę że co do osaczenia to masz rację. Widziałam tylko swoja chorobę i myslałam tylko o niej. Nie dało się myslec o niczym innym bo co chwilę słyszałam nowe diagnozy. Guz odrasta na prawym kawałku jajnika, pojawił się w jajowodzie. Co chwilę tylko badania, straszenie kolejna operacją i kolejne tomografie. Myslę że męża to znudziło i przerosło. Do tego wojna na której teraz jest zrobiła swoje, a takze koledzy którzy w większości maja juz rozwody za sobą i udają że jest super. Na dzień dzisiejszy dziękuję Bogu za możliwość powrotu do starej pracy, za to ze mogę mieszkac u brata w domu, że udało mi się błyskawicznie wynająć mieszkanie i mam pieniądze na zycie i spłatę kredytów. Strasznie tylko boli rano jak się budzę. Taki okropny ból w piersiach.
 
     
Ola79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 12:13   

Aniu, ja też z powodu choroby miałam problemy ze swoją kobiecością. Przeszłam nawet między innymi z tego powodu terapię. Nie potrafiłam patrzeć na siebie w lustro po operacjach. Też usłyszałam od męża przykre słowa na ten temat. Również od dwóch lat co trzy miesiące mam badania na onkologii.
Dzisiaj wiem, że kobiecość to nie tylko jajniki, wygląd zewnętrzny, ale piękno pochodzące od Boga, spokój serca, łagodność ducha, cierpliwość, delikatność, pokora, przyjmowanie wszystkiego z całkowitym oddaniem, zaufaniem.
Przypatrz się postawie, zachowaniu Matki Bożej, gdy groziła Jej śmierć, opuszczenie przez Józefa. Ona znosiła wszystko z uśmiechem na twarzy, bo całkowicie ufała Bogu.
Matka Boża jest moim Ideałem Kobiety i do takiej Kobiecości pragnę dążyć.

Pozdrawiam Cię serdecznie i pamiętam w modlitwie.
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-22, 10:06   

Dzisiaj zobaczyłam że włamał mi się na konto NK i usunął nasze wspólne zdjęcie. Przykre. Nawet jak jest tak daleko w Afganistanie nie potrafi inaczej spojrzeć na nasze życie. Modlę się za niego i za siebie aby Bóg mnie wysłuchał. Ech.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-23, 19:58   

Aniu, sciskam serdecznie, trzymaj sie blisko Pana Boga, on jest ukojeniem.
Zadbaj o siebie i swój najnajwiekszy komfort w tej trudnej sytuacji.
Czemu sama placisz ratę kredytu?
Czemu musialas sie wyprowadzic?

Walcz o siebie, domagaj sie wsparcia finansowego od meza, nie mozesz zostac w dawnym mieszkaniu?
Jestes wspaniała kobieta i zaslugujesz na dobre rzeczy.
Pozdrawiam
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-24, 21:30   

Dziękuję Danusiu za wsparcie.
Sama spłacam ratę kredytu bo mąż po tym jak mi napisał na gg że żąda rozwodu przestał z Afganistanu wysyłać jakiekolwiek pieniądze. Stwierdził że po rozwodzie mieszkanie będzie moje. Musiałam się wyprowadzić do brata ( na szczęście ma duży dom) bo nie stac mnie było na opłacenie kredytu i rachunków a trafiła się znajoma rodzina chętna je wynająć. Ponieważ jednym z zarzutów męża było to że od 16-20 jest sam to zmieniłam pracę na taką do 15 ale też za połowę pensji. Po tym jak przez dwa miesiące nic mi nie dał na życie i jak pieniądze na koncie zaczęły topnieć bo niestety muszę leczyć prywatnie moje okrojone jajniki postanowiłam wynająć mieszkanie i wrócić do starej pracy. Na szczęście mi się udało. Kompletnie go nie interesowało jak za 1400 zł przeżyję chociaż dobrze wiedział ze same rachunki plus kredyt to 1600 zł a gdzie jeszcze jedzenie. On ma gdzie wrócić bo wymęczyłam na nim dwa lata temu żeby na okres pracy w wojsku przyjął na chwilę piękne, nowe mieszkanie z Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Wiem że to źle bo bardzo ciężko jest cokolwiek poprawić w związku jak małżonkowie nie mieszkają razem ale i tak u niego podstawowy zarzut jest taki że jestem beznadziejna bo nie mogę ot tak błyskawicznie zajść w ciążę a z tym to ja już niestety nie jestem w stanie nic zrobić. Buziaki i proszę o modlitwę bo czuję się jak Hiob tylko bez szczęśliwego zakończenia.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-28, 13:20   

Aniu ! piękna i waleczna kobieto.
przeczytaj książkę "URZEKAJĄCA" - JOHN i STASI ELDREDGE
i "DZIKIE SERCE J. ELDREDGE

O ILE WIEM NA INTERNECIE JEST WERSJA CD TEJ DRUGIEJ POZYCJI

MAM NADZIEJĘ , ŻE PO TEJ LEKTURZE , INACZEJ SPOJRZYSZ NA WSZYSTKO .

Z BOGIEM

PS...A MOŻE PRZYJEDZIESZ NA REKOLEKCJE DO RYCHWAŁDU( JA JADĘ AŻ Z TRÓJMIASTA)
 
     
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-28, 14:09   

Witam

I ja się wtrące,bo jak czytam cos takiego to az cos mi się robi.Widze ze zawsze znajdzie się pretekst zeby odejsc" bo zupa była za słona" jak czytam o nieodpowiedzialnosci to az cos się robi.U mnie znowu sytłacja była odwrotna,to mój mąz niechciał dzieci(tzn moze nie ze wogóle ale czas był nieodpowiedzni jak to powiedził.Jak starsza corka się urodziła to bylismy bardzo młodzi(teraz ma 12 lat).Wszystkim się wydaje ze jak byłam młoda to była "wpadka"ale tak niebyło.Bardzo chciałam tego dziecka.A teraz mój mąz mowi ze niechciał,ale zgodził się bo ja nalegałam i wrecz na nim wymusiłam.Wydaje mi się to głupie bo to tak wyglada jak bym go wzieła na siłe.Bo jak mozna kogos zmusic,niewiem siłą?Jak się corka urodziła wiedziłam zebedę chciała miec drugie dziecko tak jak starsza miała 4 lata,ale nic z moich planów niewychodziło.Niemogłam zajsc w ciąze,wtedy zaczeło się leczenie,okazało się ze niemam owulacji,ja dziecka pragnełam ponad wszystko a dla mojego meza był to nieodpowiedzni czas.Zyłam w swoim swiecie od miesiaca do miesiąca,od leczenia do leczenia,od wizyty do wizyty tylko to się dlamnie liczyło,teraz wiem ze skrzywdziłam i starsza córkę i męza i siebie.Trwało to 4 lata,oddalilismy się bardzo od siebie ja chciałam dziecka którego niemiałam a mój mąz nie.dzisiaj sobie mysle zemoze jego nastawienie spowodowało to ze tej ciązy niebyło. po wielu miesiącach leczenia doszło do owulacji,zaszłam w ciąze i byłam prze szczesliwa.Ale moje szczescie trwało zaledwie 7 tygodni,zaczełam plamic i pobadaniu okazało się ze to ciąza pozamaciczna.Doznałam szoku,usunieto mi jajowód i wtedy zdałam sobie sprawe ze koniec marzen o dziecku.Zdawałam sobie sprawe,ze jedyną szansa jest dlamnie inwitro(bez jajowodu)ale nas poprostu niebyło na to stac.Wiem moze inni się oburzą,ale na tamten czas liczyło się dlamnie dziecko za wszelką cene.Ale wiedziłam ze nic z tego brak pieniedzy.Gdy powoli zaczełam sie godzic z tym ze niezajde w ciąze udało się samo.Zaszłam w zdrowa ciąze i urodziłam sliczną córeczke,dzisiaj ma 4 lata.Pisze Ci to dlatego ze powód się zawsze znajdzie zeby odejsc.Mnie mąz zostawił z dwójką dzieci i czy to jest lepsze.Ciesze się bardzo i kocham swoje dzieci ale mi oto chodzi ze moje dzieci sa te które tak bardzo pragnełam a dzisiaj one cierpia.Jak ktos jest niedojrzały to zawsze cos znajdzie.Moje dzieci cierpią i ciebie by też serce sciskało jakbys potrzyła(mając dzieci) jak twoje dzieci cierpia bo tato odszedł.Bo teraz on znalazł powód ze niemozesz zajsc w ciąze(rozumiem co przezywasz i bardzo cię sciskam,wiem co to za ból jak się chce a niemozna).A potem znalazł by taki powód jak mój ze ma już dosyc,ze chce wolnosci,zabawy,wyszalec się a obowiazki i rodzina to niedlaniego.Kiedys mi powiedził ze gdyby nie ja to on niemiał by rodziny,nieozeniłby się niemiałby dzieci.Z tego wynika ze to wsztstko moja wina ze to ja mu zniszczyłam zycie i do wszystkiego go zmusiłam. Dlatego tak bardzo mnie poruszył twój post i zdecydowałam się napisac ze pretekst,powód odejscia jak się chce to zawsze się znajdzie.Jak ktos jest niedojrzały i nieodpowiedzialny to zawsze cos wymysli.

Pozdrawiam Cię i sciskam trzymaj się mimo wszystko Tyśka
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-28, 20:54   

Myślę Tysiu że masz rację. Współczuję Ci bo wiem przez co przeszłaś. Ja i tak się będę obwiniać o rozpad małżeństwa bo niestety we mnie też jest dużo winy. Może mój wkład nie jest aż takiego kalibru jak jego, ale niestety jest. Kiedyś przez chwilę akceptował adopcję dziecka albo tylko udawał że akeptuje ? Ściskam Cię mocno! Mam nadzieję że jeszcze będziemy szczęśliwe.

Mirakulum myślałam o rekolekcjach ale szef mi nie da urlopu :( Postaram się kupić na allegro książki. Właśnie przyszedł mi Dobson muszę tylko odebrać z poczty.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-28, 21:54   

Aniu!

Nie win siebie, Nie ma winy tylko jest udział w kryzysie, brzmi lepiej i bez obciazania siebie.
A swoja czesc mozesz naprawiać ciągle.
Sporzytkować mozesz to poczucie winy na zmiane siebie, z Boża pomocą.

Super sobie poradzilas, z wynajeciem mieszkania, pracą, zaradnie.
Ale wg mnie to SIEBIE obiazylas konsekwencjami "szalenstwa" meza...a to mąz powinien dzwigać te trudy nie TY.
Nie przysyla pieniedzy? Jak to?
Takie tlumaczenie ze to bedzie Twoje mieszkanie...
podjeliscie zobowiazanie we dwoje...o kredycie i malzenstwie..czemu tylko Ty masz sie wywiazywac
prawnie i przed Bogiem jestescie malzenstwem!
nie musialas wcale sobie radzic..ale zarzadac pieniedzy na ratę...
przeciez jakby maz sie upieral, mozecie dokonac podzialu majatku...jesli zarabiasz mniej od meza, naleza Ci sie tez alimenty na siebie przez jakis czas
a czemu nie wynajac mieszkania meza? czy sluzbowe mieszkanie mozna wynajac?

bardzo nie podoba mi sie to, ze to Ty cierpisz, przeprowadzki itp,
Dbaj o siebie, nie daj sobie dokuczać, szanuj siebie, kochaj siebie tak jak Pan Bog Cie kocha..z calego serca :-)
Maz jest bardzo zapętlony i najlepszym wyjsciem jest odciać sie od jego psychicznego wpływu...najpierw Ty musisz stanac na nogi i to mocno
Dobrej lektury Dobsona :)
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 08:42   

Danusiu służbowego mieszkania nie można legalnie wynająć. Myślę że nie będę mu mówić o pieniądzach bo jedyną formą komunikacji z Afganistanem jest gg a to nie jest najlepszy sposób na załatwianie takich rzeczy. On się nie czuje zobowiązany do czegokolwiek. To że napisał że będzie rozwód w jego mniemaniu zwolniło go ze wszystkiego. Od dwóch miesięcy udaje że mnie nie ma. Nawet na zapytanie kiedy wraca nie chciało mu się odpisać. Do Polski już dotarła wiadomość o całej sytuacji ponieważ chodzi podobno po obozie i cały czas gada o rozwodzie. Koleżanka zapytała się mnie czy to prawda. Dodała jeszcze że zrobił się tak ważny i pewny siebie. Opowiada co on tam nie robił, jak ścigał Talibów ile to osób nie zabili z kolegami, jaki to z niego nie jest twardziel i przepraszam za słowo " skurwiel". Tak podobno siebie określa i jest z tego dumny. Dla mnie to jest straszne jak diabeł może w człowieku zamieszać. Mój kolega z zakonu św. Franciszka porównał go do kulki śniegu która stacza się ze zbocza i robi się coraz większa aż się roztrzaska gdzieś na dole. Modlę się za swoje i jego prawdziwe nawrócenie bo myślę że diabeł nad nim zapanował.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4