Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Juz nie mam siły...
Autor Wiadomość
Kwiecień
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-11, 22:54   

Zkszacior

Myślę, że psychoterapia ma pomagać w rozwiązywaniu problemów, a nie byc powodem nowych.Dlatego napisałam,że nie polecam tej metody, o której pisałeś. Z tego co o niej czytałam i słyszałam otwiera drzwi do naszego życia :evil: , który i tak stara się jak może mieszać w naszych rodzinach
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-14, 13:47   

zkszacior... dzięki za pomysły na poprawę mojego stanu umysłu i ducha ;-)
Poczytam, aczkolwiek po tym co napisali inni, którzy znaja te metody, jakoś trudno będzie mi się do nich przekonać. Przeraził mnie zwłaszcza cytat Danusi - chyba raczej nie mam ochoty wpadać w kolejne zależności od kogokolwiek (za wyjątkiem Pana Boga, któremu mogę - a niestety jakoś nie potrafię :-( - do końca zaufać). Ale - oczywiście - poczytam!
Co do Twoich pytań o terapię: to był psychoterapeuta, po jakiej szkole nie wiem, ale to zastępca dyrektora ośrodka, szkolił sie w wielu ośrodkach w kraju i za granicą i mnie osobiście bardzo podpasował (mówie o tym terapeucie, który prowadził moją terapię grupową). Co do terapeutów indywidualnych to miałam dwie kobietki, pierwsza była beznadziejna, więc po drugim spotkaniu jej podziękowałam, druga znośna, ale też żadna rewelka... a może ja sie nie znam? Może oczekiwałam czegoś innego niż mogła dać mi terapia indywidualna? Bo ja nie lubie gadać, kiedy druga osoba nie mówi nic, zero reakcji (tak było przy pierwszej terapeutce) lub ogląda paznokcie, a od czasu do czasu powie: "no tak.. rozumiem... i co sie wtedy zadziało... jak się czułaś..." (druga terapeutka). Oczekiwałam rozmowy, jakiejś jej wypowiedzi dłuższej niż 3 słowa... sama nie wiem...

Zgadzam się ze stwierdzeniem Kwiecień:
Kwiecień napisał/a:
psychoterapia ma pomagać w rozwiązywaniu problemów, a nie byc powodem nowych.
i po to tam poszłam.
Pomogła dopiero terapia grupowa, choć czułam potrzebę kontynuacji... cóż, wyszło inaczej, życie napisało swój scenariusz...
Dzisiaj jest jak jest... narazie nie widzę opcji dla siebie, aby móc kontynuować terapię, choć potrzebę mam. Już o tym pisałam więc powtarzac się nie będę.

Dziękuję Wam za to, że wypowiadacie się na tym wątku, to dla mnie tez rodzaj terapii... zkszacior wsadził "kij w mrowisko", posypały się wypowiedzi, ja dopiero dzisiaj po weekendzie weszłam, dzięki czemu juz mam prawie komplet informacji... resztę doczytam.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 21:21   

wiesz Ak, zastanawiam sie nad spotkaniami 12 krokowymi w swoim mieście :-D
sama chce pisać swój scenariusz....oczywiscie z Panem Bogiem
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 10:07   

Danusiu myślę, że to dobry pomysł... sama bym poszła, gdyby u mnie były organizowane przez Sychar... a jeszcze jakby prowadził Jacek Racięcki... marzenie!

U mnie znowu sie posypało... mały dostał ospy wietrznej na same świeta, chodzi cały wysypany, leki rano w południe i wieczorem, smarowanie całego ciała kilka razy dziennie... jakby tego było mało lekarka wysłuchała mu świsty w prawym płucu i dostał dodatkowo leki wziewne i antybiotyk. Chodzi i marudzi, bo z nudów dostaje świra w domu, ja już nie mam pomysłów na zabawę, rozdarta między sprzątaniem, zakupami przedświatecznymi, pilnowaniem lekcji starszego... a mąż jak zwykle ucieka: do komputera, pracy, tv, do miasta, do "kolegów", na wigilię do pracy...
Wczoraj pojechaliśmy na zakupy przedświąteczne, łaziliśmy po sklepach prawie 6 godzin... po całym dniu sprzatania, gotowania i zajmowania sie dzieckiem byłam wykonczona. Przyszlismy do domu, pełen zlew garów po całym dniu, dzieci nie umyte (całe szczęście, że po kolacji, którą zrobił im dziadek), leki nie podane, mały nie posmarowany, bałagan po zabawie, a mój mąż wszedł, umył ręce, zrobił SOBIE kolację i zmył sie do pokoju przed tv. A cały bajzel na mojej głowie.

Zapytał w czasie zakupów "co chcesz pod choinkę", powiedziałam "kawałek szkła z Twojego serca. Może być bez opakowania. Bo ono sprawia, że przestałeś być Dobrym Człowiekiem, którym kiedyś byłeś". "A ty znowu swoje przemowy zaczynasz"... koniec rozmowy, zero refleksji...

Dzisiaj ma wolne i został z małym... rano przez pół godziny tłumaczyłam mu jakie leki mu podac, w jakiej kolejnosci, że po wziewach ma wypłukać buzię, zeby nie dostał pleśniawek, itp. Napisałam tez na kartce. Teraz dzwoni lub smsuje co chwila... bo nie wie. Problemy ze słuchem. Totalne.

Jak w temacie postu... juz nie mam siły... ale spokój w sercu dziwny jest... :-)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 12:18   

ak 70
Cytat:
sama bym poszła,

wiesz jak mowią, złej baletnicy i rąbek u spódnicy ( przeszkadza)
poszłabym ale nie organizują....ale nie ma czasu...itp
dobra miałam sie nie wypowiadać ;-)

piszesz co u Ciebie...a swistak siedzi i zawija i zawija....( jak pisał nałog ostatnio)
jaka ja biedna...oj ale Ty biedna jesteś :-)

Cytat:
Jak w temacie postu... juz nie mam siły... ale spokój w sercu dziwny jest... :-)

Moze czujesz ze juz blisko dna jesteś? Chwala Bogu jeśli tak :)
Bo potem juz Pan Bog prowadzi nas za rękę. :-)
Trzymaj się ak, lubię Cię i pamiętam w modlitwie.
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 12:22   

No dooobra, już się nie użalam... :mrgreen:
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 12:32   

Ak, jeszcze zyczenia :-D

Daj nam Boże wiarę
wiarę zawsze żywą
zdrowie na święta
zdrowie wciąż na święta
dla bliskich cierpliwość ks J.Twardowski

http://www.youtube.com/watch?v=1FT5syYJAYk
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 12:54   

Danusiu.. a ja Ci życzę efektów terapii, trwałych, dobrych dla Ciebie... ciagłej obecności Narodzonego w Twoim życiu... miłości i ciepełka rodzinnego przy wigilijnym stole.... i spełnienia w Nowym Roku tego największego pragnienia Twojego serca :)))

Ściskam... a teraz uciekaj stąd! Juz za długo siedzisz ;-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 12:55   

Ak70.....sądzisz że w "scyzorykowie" nie ma podobnych do Jacka?
Tam też nie brakuje ludzi mocno pracujących na 12 krokach................alkoholików ci i u Was dostatek.............. a i takich z kryzysem rodzinnym tez nie brak.I takich co to sobie już ułożyli życie po kryzysie,po apogeum kryzysu.

A tak a pro po tego :"Zapytał w czasie zakupów "co chcesz pod choinkę", powiedziałam "kawałek szkła z Twojego serca. Może być bez opakowania. Bo ono sprawia, że przestałeś być Dobrym Człowiekiem, którym kiedyś byłeś". "A ty znowu swoje przemowy zaczynasz"... koniec rozmowy, zero refleksji..."

Skojarzyłem to tak:ocena,ustawienie w roli "złego" męża-ojca,........... czy Ty bys chciała dostać taka odpowiedz???lub podobna w stylu????

A może wystarczyło odpowiedzieć:chcę miłości,chce ciepła mężowskiego,chcę pracy naszej nad naszą komunikacją,dobrego słowa............ nie doceniasz jednak tego że-jak wynika z opisu- mąż był z Toba na zakupach.

I jeszcze jedno......................... czy Ty nie jesteś nadopiekuńcza?bo to jedna z cech DDA............... Pefekcjonizm............... to te zcecha DDA i DDD
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 13:37   

nałóg napisał/a:
A może wystarczyło odpowiedzieć:chcę miłości,chce ciepła mężowskiego,chcę pracy naszej nad naszą komunikacją,dobrego słowa............ nie doceniasz jednak tego że-jak wynika z opisu- mąż był z Toba na zakupach.

To juz słyszał ode mnie nieraz... doceniam tez to, ze byl ze mna na zakupach (powiedzialam mu to, ze sama nie dalabym rady i ciesze sie, ze poszedl ze mna), choc w zadnym sklepie nie siegnął po portfel...
A to co powiedziałam było PRAWDĄ - czy mam jej unikać? To były słowa prosto z serca, moje wlasne odczucia, czy nie mam do nich prawa?
Cytat:
I jeszcze jedno......................... czy Ty nie jesteś nadopiekuńcza?bo to jedna z cech DDA............... Pefekcjonizm............... to te zcecha DDA i DDD

Jestem... niestety... nadopiekuńcza perfekcjonistka... o ile z drugiej cechy leczę się (samodzielnie) od jakiegoś czasu, z różnym skutkiem (choc musze przyznać, że juz potrafię przejść koło zlewu pełnego brudnych naczyń i usiąść z książką do czytania), to pierwszej trudniej się pozbyć....
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 14:26   

Ak.......piszesz ,że mówiłaś ............. a dziś???to komu jest zle? Tobie czy jemu?
Tobie też się mówi-pisze na forum bardzo wiele rzeczy.............. i co???? dalej świstak siedzi i zawija..........i zawija.......... i zawija.............
Do skutku ........może wreszcie załapie,zaskoczy ta Ak70.................. ale mężowi to palec w oko............
Doceniasz że był z Toba na zakupach..........ale z "ale" ......portfela nie wyciagnął.
A jak zapytał co byś chciała pod choinkę................... to szkło bez opakowania z serca kazałaś mu wyjmować................

Chcesz dobrej komunikacji .......ale lepiej ją zamrozić.Bo a nuż się coś poprawi????
A z prawdą to jest tak AK70........ jest jak plecy............każdy ma swoje.Jest Twoja prawda,jego prawda i ......................... prawda.

I jak tu Ci palca w oko nie włożyć?????

Nadopiekuńczość aż buzuje.,................ Ty musiałaś po swojemu........ bo prawda.
A tak może troszkę POKORY????????
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 14:47   

No dooobraaa..

Ja mu nie powiedziałam, że nie wyciągnął portfela - to powiedziałam do Was.

Pokora... pokora... czasem wydaje mi się, że zbyt długo byłam pokorna... nic nie mówiłam, robiłam co mi kazano, nie odzywałam sie nie pytana, przytakiwałam kiedy tego oczekiwano i zaprzeczałam kiedy było trzeba... no i przelało się.

Ja wiem, nałóg, że masz dużo racji. Tylko tak trudno ta rację wcielić w życie, kiedy próbowało sie juz wielu rzeczy i wielu rozwiązań.
nałóg napisał/a:
Chcesz dobrej komunikacji .......ale lepiej ją zamrozić.Bo a nuż się coś poprawi????

Czyli co? Nic nie mówić, nie odpowiadać na pytania i ich nie zadawać? Uśmiechac sie i robic dobra mine do złej gry, żeby nie podpaść "Panu i Władcy"? To lepsze rozwiązanie? Musze to przemyśleć... bo ja naprawdę niewiele juz do niego mówię...
 
     
Małgoos
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 21:54   

ak70 napisał/a:

Zapytał w czasie zakupów "co chcesz pod choinkę", powiedziałam "kawałek szkła z Twojego serca. Może być bez opakowania. Bo ono sprawia, że przestałeś być Dobrym Człowiekiem, którym kiedyś byłeś". "A ty znowu swoje przemowy zaczynasz"... koniec rozmowy, zero refleksji...

Dzisiaj ma wolne i został z małym... rano przez pół godziny tłumaczyłam mu jakie leki mu podac, w jakiej kolejnosci, że po wziewach ma wypłukać buzię, zeby nie dostał pleśniawek, itp. Napisałam tez na kartce. Teraz dzwoni lub smsuje co chwila... bo nie wie. Problemy ze słuchem. Totalne.

Jak w temacie postu... juz nie mam siły... ale spokój w sercu dziwny jest... :-)


Ak 70... Co prawda otrzymałaś już "zwroty" i już masz nad czym rozmyślać, pracować. Pomyślałam o jeszcze jednym ... Może przykład.
Ak70 ... wyobraź sobie,że za każdym razem, gdy gotujesz obiad nie dodajesz soli do zupy, a odkładasz, magazynujesz (nie robisz tego celowo, ale tylko tak potrafisz) . Po latach zgromadziłaś niezły "zapas" i czujesz,że powinnaś coś z tym zrobić (choć nie wiesz za bardzo co) i ... podczas kolejnego gotowania wysypujesz cały zgromadzony zapas . Zjadliwe to to nie jest, nawet dla największego miłośnika soli.
Myślę,że coś podobnego zadziało się w sklepie. Jedno zapytanie męża,a raczej zainteresowanie z jego strony spowodowało "wylanie" skumulowanych złości,żalu, bólu.
Podobnie jak nadmiar soli, tak i Twoja wypowiedź nie była możliwa do przyjęcia.
Ak70 ... może spróbuj dodawać tyle soli, ile potrzeba w danej sytuacji, tj. na pytanie o prezent - konkretna odpowiedź. A przy okazji "miły" przekaz "To miłe,że pytasz. Poczułam się ważna"
To nie znaczy,że nie możesz mówić o trudnych sprawach ,ale w ten sposób nigdy nie zostaniesz wysłuchana,a to pogłębi Twoją frustrację. Zresztą napisałaś o tym : koniec rozmowy, zero refleksji. Ak 70 - Twój mąż jest zmęczony rozmowami, pretensjami i ... ucieka.

Ak70 ... nasza reakcja zależy też od interpretacji sytuacji. Opisana przez ciebie sytuacja z podawaniem leków może być też inaczej zinterpretowana. Zapewne Twój mąż nie potrafi podawać leków, zwłaszcza wziewów (pamiętam swoje obiekcje, gdy pierwszy raz musiałam je podać - instrukcję czytałam kilka razy) i jego telefony do Ciebie prawdopodobnie nie wynikały z tego,że nie słuchał, tylko z tego,że nie chciał zaszkodzić dziecku, pytał się,bo chciał właściwie podać lek . Może bał się Twojej późniejszej krytyki, gdyby coś źle zrobił.

Ak70 ... mieszka teraz ze mną (i moją rodziną) moja mama - "rasowe DDA". Pomimo jej ogromnej pomocy ciężko z nią się żyje ... Teraz po lekturze, terapii rozumiem mechanizmy jej zachowań ,ale i tak czasami bywa trudno. Mój mąż, moje dzieci czasami nie dają już rady...

Nie piszę tego ,aby "pognębić" Ciebie ,ale po to,abyś zobaczyła świat oczyma męża ...
Może on też wiele razy "próbował" coś zmienić (choć w Twoim mniemaniu być może za mało, za rzadko, nie tak jak byś tego oczekiwała ), ale może w którymś momencie poczuł bezradność...

Pozdrawiam ciepło ...
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 22:18   

nałóg napisał/a:
A tak może troszkę POKORY????????

TAK, POKORA, ZAWSZE,
ALE PRZED BOGIEM OJCEM.


Do męża polecam tak, jak serce tej konkretnej żony do tego konkretnego męża MÓWI.
Kobiety, zaufajcie swojemu sercu.
Nie słuchajcie Nałoga ! ;-)

Nałogu, mieszasz, mieszasz... boś chłopina, a nie kobiecina....
Co Ty wiesz o cudzej (obcej) kobiecie? Kobietę najlepiej zna Pan Bóg,
Pan Jezus- mężczyzna Oblubieniec.

Zaufajcie Panu Bogu Piękne kobiety. Nie dajcie się zwieść.
Pokora należy się Panu Bogu !
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 23:41   

Ludzie! Dajcie już kobicie spokój. Ospowate dziecię na Święta może stresować!!!
Ak... A do Ciebie, kochana...
Wiesz oto moja Wigilia sprzed lat - Starszy synuś miał wtedy 2 lata. Młodszy ledwie raczkował... Kiedy zamknęły się drzwi za mężem ( wyjeżdżał na kilka miesięcy do pracy), odkryłam pierwsze krosteczki. Zanim się przekonałam, że to naprawdę ospa - zamknięto przychodnie. Wyżebrałam w dyżurnej aptece te cudowne maści.
Wigilię i Święta miałam spędzić u teściów, więc nie przygotowywałam tyle jedzenia...
I wiesz co? To były moje najładniejsze Święta - zrobiliśmy sobie legowisko na podłodze, żeby się za młodszym ciągle nie czołgać. Dałam sobie spokój ze smarowaniem poszczególnych krost i jechałam tak - całościowo! A z jedzenia chłopaki też były zadowolone - pierogi z sercem starszy uwielbia a młodszy i tak ciągnął cycusia.
I tak spędziliśmy tydzień - sami- bo, ci co wiedzieli - bali się zarazić, a ci co nie wiedzieli myśleli, że spędzamy ten czas w szerszym gronie.
Tak więc głowa do góry!!! Może być całkiem fajnie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9