Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
piekło z alkoholikiem
Autor Wiadomość
zabka1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-17, 22:02   piekło z alkoholikiem

witam,
jestem tu nowa. 13 lat temu poslubilam mezczyzne,ktorego kochalam.szybko okazalo sie,ze on,oprocz mnie,kocha swoja mame i alkohol.
wiele lat mieszkalismy wspolnie,razem z tesciowa:klasyczny trojkat: on,ja i mamusia,ktora tez ma ciagaty do kieliszka.
jednym slowem - pieklo.
mamy dwoje dzieci,ktore to wszystko obserwuja.
rok temu ,gdy juz bylam na granicy wytrzymalosci,zabralam dzieci i wyprowadzilam sie do babci,60km od miejsca zamioeszkania.
podjelam prace,a dzieci zaczely nauke w nowej szkole.finansowo bylo ciezko,ale jakos dawalismy rade.maz zaczal nas odwiedzac,najpierw grozil,potem prosil,obiecywal poprawe.
uwierzylam.
w grudniu wróciłam do domu.i wtedy okazalo sie,ze to jest najgorsze rozwiazanie.

maz obecnie nie mieszka w domu.widuje go pijanego zataczajacego sie,poobijanego.
ostatnio mnie pobil,pchnal,wylecialam na ulice.
na policji juz zglaszalam,ma pozakladane "niebieskie karty" i inne wynalazki.ale ja i dzieci boimy sie go.jest agresywny.

sprawe w sadzie o rozwod wycofalam, maz nie chcial sie zgodzic z orzekaniem o winie.

dostalam tymczasowe orzeczenie o alimentach.




najgorsze w tym wszystkim jest to,ze mieszkam z tesciowa.nie mam swojego mieszkania,do rodzicow nie moge wrocic.z praca krucho.jak w tym wszystkim sie odnalezc?

i tez oboje slubowalalsmy przed Bogiem,ale jego miloscia okazal sie alkohol.ta jedyna i najwieksza. on o leczeniu nie chce slyszec.mimo tego,ze jest zgloszony na przymusowe leczenie.


co robic? modle sie i wciaz nie mam sily ciagnac tego wszystkiego.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-18, 00:45   

Witaj,
smutno czytać takie dramatyczne wołanie o pomoc, ale skoro wołasz to pomoc znajdziesz. Walcz. Najpierw o siebie i dzieci. O spokójw sercu i bezpieczeństwo w realu.
Walcz także modlitwą! Schroń się pod opiekę MB Niepokalanej i Jej powierzaj swoje troski. Nie opuści Cię i będziesz bezpieczna od zasadzek Złego Ducha. Sprawy urzędowe oddaj św. Ekspedyktowi to bardzo mądry Święty.
Na początek poszukaj wokół siebie grupy wsparcia dla osób współuzależnionych tam znajdziesz wiele praktycznych porad i wsparcie psychiczne. Duchowo poproś o modlitwę wstawienniczą o uwolnienie waszego małżeństwa od wpływu Złego Ducha, w zależności od jej rezultatów dowiesz się co robić dalej. Proś Ducha Świętego aby dał Ci łaskę stanięcia w prawdzie co do stanu Twojego ducha i ciała, to bardzo ważne abyś się dowiedziała co przyczynia się z twojej strony do kłopotów i jak to usunąć. Błogosław męża i schroń się za różaniec. Nie ukrywaj przed dziećmi ( dostosuj info do wieku) ,że macie doczynienia z działaniem Złego Ducha w twoim mężu ( tam gdzie uzależnienia zawsze działa Zły) i naucz je ochrony osobistej przed przylgnięcie do MB Niepokalanej. Musicie być świadomi zagrożenia, bo agresja męża będzie rosła w miarę twojego postępowania w dobrym, aż do uwolnienia wg. woli bożej. Bardzo uważaj i módl się intensywnie za teściową bo ona też może Cię zaatakować złością. Kto dotknięty jest złem temu sakrum przeszkadza. Poszukaj stałego spowiednika lub kierownika duchowego to bardzo ci pomoże. Na codzień bardzo pomogą sakramentalia. Woda święcona lub egzorcyzmowana, olej,sól i świece. Poproś księdza w parafii o pobłogosławienie ich lub zwróć się o to do ks. egzorcysty. Wyjaśnią Ci też jak ich używać.
Z Panem Bogiem.
Ostatnio zmieniony przez kinga2 2009-09-13, 16:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-09, 23:43   

zabka1,
Witaj,
Podaję ci link do forum dla ludzi z problemem taki jak twój zajrzyj tam:
http://free4web.pl/3/1,59...nid=4hmq6oqcr7q

Z Panem Bogiem
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-12, 15:01   

Zabko!
Sprawa wygląda tak: koniecznie grupa Al- Anon i modlitwa. W moim przypadku zaczęło się od Al-Anonu. Po pewnym czasie, ponieważ nie dawałam już rady ludzkimi sposobami zaczęłam błagać Boga o wsparcie. Wtedy Bóg otworzył mi oczy i zrozumiałam na czym polega praca na 12 stopniach. Dopiero jak zawierzyłam Sile Najwyższej, udało mi się osiągnąć 1,2 i 3 stopień OD RAZU!
Chodzi mi o to, że samo uczestniczenie w zajęciach mało daje, jeśli nie oddasz wszystkiego Bogu. Ale są tam też ludzie niewierzący albo b. słabo i te spotkania dają im siłę, aby przetrwać następny tydzień. Tam nikt Cię nie krytykuje, bo wszyscy wiedzą, że cierpisz! Wszyscy też cierpią albo strasznie cierpieli kiedyś.
Nie masz energii - tam się naładujesz.
A Pan Bóg lubi przecież jak człowiek działa i nie czeka aż coś się wydarzy... Moje starania i walkę Matka Boża wynagrodziła - jestem teraz pogodna i opanowana, nie rozpaczam. Głody alkoholowe mojego męża ( 6 mies. trzeźwienia) nie szarpią moim wnętrzem. Współczuję - tak, oczywiście, ale nie zgadzam się na krzyki i kopanie w drzwi. Namówiłam go dziś na dodatkowy miting - tak nim rzuca.
Nie jest łatwo, ale czy Jezusowi było łatwo?
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-12, 16:39   

Zabko!
Dla mojego męża alkohol też jest największą miłością Nawet jak go nie ma. Choroba na całe życie.
To prawda że teraz nie pije. Fakt. Ale nie radzi sobie ze złością, często złościa na samego siebie. Jak płakałam lub awanturowałam się, mógł udać, że złości się, bo ja taka jestem. Teraz nie płaczę - złości się, jak się uśmiecham... Złość na siebie samego powoduje, że lżej mu oskarżyć kogoś drugiego.
Dzisiaj kopał drzwi i krzyczał na dzieci. Uspokoił się jak stanowczo(spokojnie, ale stanowczo) powiedziałam, że jeśli tak będzie krzyczał na chłopców to będę ich zabierać z domu i niech sobie krzyczy do czterech ścian. Potem mały przyszedł z podwórka chory - biegunka, wymioty. Rozumiesz- nie wyjdziesz wtedy z dziećmi, skoro jedno się zwija z bólu.
Po obiedzie - znowu rzucanie garami do zlewu i trzaskanie szafką - chyba wyłamał szyny. Odczekałam, aż ochłonie i stwierdziłam, że lepiej, żeby nie szarpał tak szafkami, bo straci mnóstwo czasu na naprawę. Może nie powinnam nic mówić, nie wiem. Przestałam się zastanawiać co powinnam, a czego nie powinnam. Bo i tak zrobi jak będzie chciał.
Nie jest lekko - ja z dziećmi oglądałam komedię i się śmialiśmy, on rzucał garami. Mam wrażenie, że jest zły, bo ja nie przyjmuję już ciosów.
Nie radzi sobie. Wydaje mi się, że im bardziej ja zdrowieję, tym bardziej jest z nim niedobrze.
Wczoraj zaproponowałam mu, że zostanę z dziećmi, a on niech idzie na dodatkowy miting. To mu pomaga. Poszedł. Przedtem jedno słowo:"Wychodzę", ja na to:"Wiem". Potem on:"Ale ja wczoraj powiedziałem, że się zastanowię, czy pójdę". I czekał - nie wiem na co. Na to, że zapytam:"Gdzie idziesz"? Nie zapytałam i nie zastanawiam się, czy to dobrze, czy źle.
Dobrze by było, gdyby chodził na terapię radzenia sobie ze złością, ale twierdzi, że może się wytłumić lekami - ma chorobę afektywną dwubiegunową. Jego działania mogą więc wynikać zarówno z choroby jak i walki z alkoholizmem. Do tego pisze codziennie maile do takiej jednej, więc może dochodzić poczucie winy, że nie postępuje jak mąż i ojciec.
Piszę to nie dlatego, żeby się wyżalić, ale żeby Ci uświadomić - NIE MASZ WPŁYWU NA TO CO MĄŻ ZROBI, A ZROBIĆ MOŻE WSZYSTKO. Możesz tylko próbować pomóc sobie.
Więc - grupa wsparcia i modlitwa. Na grupie wsparcia może ktoś szuka kogoś do pomocy w sklepie, domu ... Im więcej poznasz ludzi, tym więcej szans na pracę. A na pewno więcej szansy na LEPSZE ŻYCIE - dla Ciebie.
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony przez Anula1 2009-09-13, 16:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-12, 21:51   

Anula1,
Witaj,
dziekuję, że "jako żona z pierwszej linii frontu" napisałś do zabki1, aby ja podtrzymac na duchu. Problem, z którym Ty sama sie borykasz jest ogromny. Jestem pod wrazeniem tego jak sobie radzisz. Dużo na Ciebie spadło, ale jak widać znalazłaś dla siebie skuteczną drogę. Ściskam Cie serdecznie i ufam, że Bóg wesprze Cię we wszystkich potrzebach.
Z Panem Bogiem
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-13, 16:59   

Cześć Wam wszystkim.
Mój mąż męczy się strasznie. Nie umiem mu pomóc.
W trzeźwieniu może pomóc tylko drugi trzeźwy alkoholik. Terapia - tak, ale brak modlitwy osłabia człowieka.
Dzisiaj zauważyłam, że zdjął obrączkę.
Modlę się nas dwoje. Bo wierzę, że to Bóg postawił mnie na jego drodze. czy to pycha z mojej strony, że tak myślę?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-13, 21:47   

Witam,
ponieważ dyskusja pomiedzy mną, a nałogiem, artuaną, olą12, elzd1, desdemoną, andrzejem i miriam zakłóciła bieżący wątek przeniesiono ją pod ten adres:

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4127

Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Strona Główna » Różne » Dział techniczny » Różne spojrzenie na ten sam temat

Ze swojej strony przepraszam autorkę-założycielkę wątku za powstałą sytuację.
Z Panem Bogiem
Ostatnio zmieniony przez kinga2 2009-09-16, 23:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-14, 20:23   

Zabko! Czy już zapisałaś się na terapię? Uwierz mi, to konieczne.
Mój mąż teraz jest w fazie nienawiści do mnie. Z literatury na temat leczenia alkoholizmu wynika, że jest to normalne. tylko trudno się żyje z takim człowiekiem, który Cię nie szanuje, mówi, że nie ufa, do tego stara się okazywać Ci niechęć na każdym kroku. Czujesz nienawiść w jego głosie... Łatwo się wtedy poddać rozpaczy.
Jutro zapisuję się do terapeuty, aby mi ktoś powiedział jak sobie radzić z tą wrogością męża.
Kiedyś bym wyła przez tydzień, teraz modlitwa powoduje, że umiem z nim spokojnie rozmawiać. On ciągle nie rozumie, że tylko Bóg jest na tyle silny, że może mu pomóc.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 09:24   

Anula!

piszesz
Cytat:
Ale nie radzi sobie ze złością, często złościa na samego siebie. Jak płakałam lub awanturowałam się, mógł udać, że złości się, bo ja taka jestem. Teraz nie płaczę - złości się, jak się uśmiecham... Złość na siebie samego powoduje, że lżej mu oskarżyć kogoś drugiego.


jak ja to dobrze znam...ciesze sie ze udalo ci sie wzmocnić...ja tez jestem na tym etapie
Kiedys byl placz i smutek.

Rozumiem dobrze wszystko co piszesz....ech
Wszystko to moja wina, ze zupa za slona, ze plama na spodniach, ze spoznilam sie 2 minuty.
trudne to.
I to zdanie Twoje ze im lepiej z Toba tym gorzej z nim.
Chodze juz dlugo na terapię. Wiele przerobilam
Maz popija, dwa, trzy razy w tygodniu. Widze problem.
Jego koledzy tez tak funkcjonują. raz na jakis czas upija sie na umór.
W pracy sobie dobrze radzi, nie zaniedbuje obowiazkow, pomaga mi w domu.
Ale co jakis czas film mu sie urywa gdy wychodzi w sobote, nauczylam sie zostawiac go z konsekwencjami:
nie sprzatam po nim, nie podaje preciwbolowych ani wody, nie wywabiam plam z ubrań, nie tlumacze przed rodziną (swoją) jego rodzice nie wiedzą, mieszkaja daleko i niewielki jest kontakt z nimi.

Aniu, gdy przeczytałam o Was, to uswiadomilam sobie ze ja tez mam duzy problem.
Dzielna jestes, chronisz dzieci przed nałgiem ojca,starasz sie zachować spokoj.
Trzymam kciuki za Was. Powodzenia w terapii.
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 12:54   

Danusiu! Dzięki za miłe słowa.
Wiesz, czemu tak naprawdę jest mi trudno? Co było( czasami jeszcze jest)? Widzisz, ja z natury jestem złośnica. Nigdy nie byłam potulnym i słodkim kobieciątkiem. Teraz owszem jestem spokojniejsza, ale są momenty, kiedy i tak czymś przyszpilę, nawet nie dlatego, żeby dokopać. Znają to moi uczniowie, oj dobrze znają.
Wiele walki toczę w sobie, aby na wszelki wypadek jak najmniej mówić, a najlepiej wcale. Przecież MAM DO KOGO MÓWIĆ, NIE MUSZĘ MÓWIĆ DO NIEGO!!! Czy to brak miłości z mojej strony- zaczynam się plątać. W takich sytuacjach naprawdę lepiej się nie odzywać. I wiecie co, dziewczyny? Ktoś tu na forum powiedział, aby przed JAKĄKOLWIEK rozmową z mężem (w kryzysie) najpierw porozmawiać ze swoim Aniołem Stróżem. Działa!!!

15.10.09
Zaczęło się -we wtorek mąż zezwał mnie od k... . Zaznaczam, że nigdy go nie zdradziłam. Groził, że mnie uderzy. Po raz kolejny zresztą. Dzisiaj natomiast stwierdził, że nie ma gwarancji, że jeśli straci pracę, to ja go nie zostawię. Nie rozumie, że nie można jednego dnia poniżać, a drugiego zachowywać się jakby nic się nie stało.
Nie wiem jak się zakłada nowy wątek. Piekła mam ciąg dalszy. I jak tu się nie rozwieść?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9