Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Proszę módlcie się za mnie i moje małżeństwo. Już tylko cód Boży może mi pomóc. Jutro mój mąż chce omówić ze mną sprawy, bo nie chce już tak żyć w zawieszeniu.
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2009-07-01, 09:20
Kaziu - masz moją modlitwę
Powiedz jeszcze tylko - czy Ty lubisz życie w zawieszeniu? Niby bezpiecznie, ale to taki miecz Damoklesa trochę... prawda?
Nie bój się tej rozmowy, proś Ducha Świętego o światło, o prowadzenie Cię w tej rozmowie... I niezależnie od tego, co Twój mąż Ci powie - Ty się trzymaj swojego "Chcę ratować to małżeństwo, bo..." tu już sama dopowiedz
Z Panem Bogiem, Kaziu
KAZIA [Usunięty]
Wysłany: 2009-07-01, 20:47
Dziękuję za wsparcie Nirwano. Mój mąż nie przyszeł dzisiaj chce przyjść jutro. Nie wiem jak będzie, bo on mnie nienawidzi i twierdzi że cały czas kładę mu kłody pod nogi właśnie takim podejściem do sprawy. On chce rozwodu szybko i po cichu. Ja kocham i rozwodu nie chcę. Jednak swoją postawą coraz bardziej rozwścieczam go i potwierdza się jego teza, że nie możemy się dogadać. Pozdrawiam Kazia
chris [Usunięty]
Wysłany: 2009-07-01, 21:05
kazia, on stara się Ciebie zastraszyć. to że tak mówi, nie znaczy że tak myśli..."chce szybko i po cichu" nie daj się zwieść. ja prawie dwa lata temu słyszałem prawie to samo. słyszałem że to jedyna droga, jedyna szansa. ale w porę powiedziałem STOP.
kłody pod nogi... ile razy to ja słyszałem... kazia, co mówi Ci serce? sumienie?
KAZIA [Usunięty]
Wysłany: 2009-07-02, 17:16
Jestem po rozmowie. Mąż twierdzi, że nie widzi już szansy na powrót do domu. Twierdzi, że coś w nim pękło i znienawidził mnie. Jak stwierdził ma uczulenie na mnie i na ten dom. Chce rozwodu bez orzekania o winie i szantarzuje mnie tym, że ucieknie i zerwie wszystkie kontakty ze mną i z synem oraz że pokoaże na co go stać tj. oczerni mnie przed sądem. Ja mimo wszystko kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jednak nie chcę aby przeze mnie ucierpiało moje dziecko i nie chcę problemów. Nie wiem co mam robić. Czy stracić wszystko i żyć zgodnie z sumieniem, czy rozwieść się i żyć godnie zapewniając przyszłość sobie i dziecku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum