Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Pogarda i nieskonczone ucieczki
Autor Wiadomość
raula
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-31, 17:57   Pogarda i nieskonczone ucieczki

Z poczatkiem maja opisałam swoja historie modliłam sie trwałam w panu bogu jego miłosierdziu liczac na maleńki sygnał ,promyczek nadzeji na wybaczenie mojego męza.Zmieniłam sie spokorniałam wyciszyłam miałam nadzieje ze to zauważy ,dostrzeże przemiane i nawrócenie mojej osoby.Delikatnie prubowałam nawiazywac do rozmowy ,dialogu lecz z jego strony słysze jedynie złosc ,wulgaryzmy i po co wróciłam z Irlandii.Koniecznie dazy do tego abym sie wyprowadziła poniewaz jak mówi nie moze na mnie patrzec,że zniszczyłam mu życie a jego szczescie odeszło wraz ze mną.Wiem że nie wszystko stracone czuje to i staram sie znosic wszystkie te upokorzenia i obelgi.Podczas niewielu rozmów do jakich czasem dochodzi porównuje mnie z najgorszą pomyłka życiowa oraz rynsztokiem.Boli mnie to bardzo choc wiem że go bardzo zraniłam i duma meska nie pozwala mu przed kolegami znajomymi okazac przebaczenia .Ucieczka sa niemalże codzienne nocne wypady do niedawno poznanej kobiety której przeszłosc jest lustrzanym odbiciem mnie samej,a do tego jest osoba palącą co bardzo mnie zaskoczyło poniewaz mąz jest wrogiem palacych kobiet.Niekiedy kiedy zapaliłam papierosa potrafił mnie nawet uderzyc skad tak nagła zmiana oraz tolerancja???Być może dazy do tego abym poczuła ten sam ból i odrzucenie z którym on musiał sie borykac .....modle sie o to usilnie codziennie aby nie pograżył sie w tym samym bagnie przez którego ja doswiadczyłam niszczac rodzinę swoje wartości a co najgorsze zapominajac o dzieciach które go potrzebują .Przyzwyczaiły sie do tego że miały tata na codzien podczas mojej nieobecnosci wiec bardzo to przezywają.A on niestety stał sie lustrznym odbiciem mojego wczesniejszego zachowania .Jak otworzyc mu oczy ?????
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-02, 08:57   Re: Pogarda i nieskonczone ucieczki

raula napisał/a:

Boli mnie to bardzo choc wiem że go bardzo zraniłam i duma meska nie pozwala mu przed kolegami znajomymi okazac przebaczenia


Raula

Wydaje mi się, ze nie chodzi tutaj o pokazanie przed kolegami, że miałby Twój mąż "zmięknąć" i Ci wybaczyć. To co on przeżywa jest reakcją na Twoją przeszłość. Przerażający ból i rozdarcie. Stara się to wytłumić "nową znajomością" oraz zachowaniem wobec Ciebie. On pewnie chce Cię ukarać.

Dobrze, ze wróciłaś i że zrozumiałaś swoje błędy.

Prawdopodobnie czeka Cię bardzo długa walka. Jedyne co możesz zrobić to bardzo wyraźnie - ale nie w kółko - najlepiej raz powiedzieć/napisać mężowi, że przepatrzyłaś swoje życie, zrozumiałaś błędy jakie popełniłaś, chciałabyś naprawić Wasze małżeństwo, powierzasz siebie i rodzinę Bogu.

I dalej konsekwentnie - dbaj o relacje z dziećmi, nie manipuluj, zerwij wszelkie kontakty z innymi mężczyznami i .... czekaj. Kosciół, rekolekcje, książki, forum.

Spotka Cię zapewne jeszcze wiele przykrości ze strony męża. Nie masz żadnego wpływu na niego - teraz. Musisz to znieść. Jest to chyba jedyna droga. Bóg jest po Waszej stronie.

P.S. Źle, ze mąż znalazł sobie kochankę. Żle, że zdradzałaś męża. Ale przypomnij sobie - do Ciebie też nic nie docierało, aż w końcu... Ufaj, ze u męża będzie podobnie.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-02, 09:31   

Bardzo trudna sprawa. W dodatku 2-krotnie zdradziłaś. Facet dostał w kość. Nawet, jeśli przyczynił się do kryzysu, nie zasłużył na zdradę. Choroba jasna, skoro jest komuś źle w małżeństwo, to czy musi koniecznie leźć w ramiona innego/innej?
Sorry, jakaś taka refleksja mnie ogarnęła.

Zdecydowanie Twój mąż chce ukarać Ciebie, niszcząc ... siebie i rodzinę.
Nie możesz pozwolić mu na sprowadzenie Ciebie do pozycji ścierki "do podłogi" i agresywne zachowania wobec siebie.

Zastanów się, co sprawiło, że Tobie się zachciało chcieć i wrócić do rodziny. Może tu znajdziesz, jakieś wskazówki, jak postępować.

Pozdrawiam serdecznie
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-02, 09:37   

Raula............ a może zastanowisz sie "po co " wskoczyłaś do łózka innego faceta?"Po co " Twój mąż skacze co wieczór do tej drugiej................
A może terapia małńżska Wam by była wskazana?może weekend ze Spotkaniami małżńskimi?
 
     
Basia73
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-04, 09:12   

Raula co u Ciebie? Nie uciekaj przed sobą.
 
     
raula
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-04, 10:47   

Przepraszam wszystkich a w szczególnosci Ciebie Basiu lecz zmeczenie i godziny pracy nie pozwoliły mi na chociazby szybka odpowiedz. Nie szukam pocieszenia ani zrozumienia poniewaz wiem doskonale że sama na własne życzenie i bezmiar swojej głupoty siegnełam niemalze samego dna....lecz uwierzcie nie bylam szczesliwa .Sumienie oraz teskonata dzieci targała mnie codziennie.Podziwiam te osoby które potrafia zwiazac sie w nowych zwiazkach i pod przykrywka złudnego szczescia i miłosci buduja sztuczna rodzinę.W odnalezieniu samej siebie pomógł mi mój kochany starszy brat ,który od dłuzszego czasu zwiazany jest z wspólnota katolicka której najwazniejzszym piorytetem jest rodzina . To on od momentu naszych problemów modlił sie z cała swoja rodziną za mnie. Poscił ,jeżdził na adoracje , oddawał posługę niedzielna jezdzac do chorych i wiele innych przykładów mogłabym przytaczac.Modlił sie i cierpiliwie czekał ...Kiedy sama nie potrafiłam sobie z tym wszystkim poradzic napisałam do niego sms aby pomógł mi udzwignąc sie z moją winą i wielkim cięzarem.Pojechalismy na adoracje do salezjanów przed najswietszym sakramentem na które on jezdzi, to otworzyło mi oczy zaznajac niesamowitej łaski i bezmiar miłosci Bozej jaka spłyneła na mnie poprzez jego modlitwy.Łzy oczyszczenia i ogromnej pokuty doswiadczam na co dzień ale wiem, a wręcz jestem pewna że wszystko zmierza ku dobremu .Należy zaufac całym sercem panu Bogu i jego miłosci, aby z jeszcze wiekszą siłą odbic sie od pogrążającej sile Zła. Ludzka rzeczą jest zgrzeszyc lecz trwc w tym grzechu nie szukajac pokuty jest jeszcze gorsza i potepiajaca.Zrozumiałam to i uwierzcie mi wracajac do domu niejednokrotnie zetknęłam sie z wyszydzeniem ,wulgaryzmami ,ironią oraz złością od sasiadów ludzi którzy dobrze znali nasza sytuacje.Ale zmieniłam sie ,pokora ,pokora i jeszcze raz pokora oraz otwarcie mówienie o swoim błedzie i bólu pozwoliły mi na wyciszeniu sytuacji gadajacych jezyków.Wiele z nas popełnia wieksze lub mniejsze grzechy ale czy to jest powodem aby znienawidziec kogos tak aby nie znalesc wybaczenia czy pozostaje tylko takie kobiety jak w średnowieczu SPALIC NA STOSIE???
Ostatnio zmieniony przez raula 2009-06-04, 21:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-04, 18:22   

Wiesz co, Raula? Podoba mi się to co piszesz. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrych dni. Szczerze.
 
     
Basia73
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-05, 09:05   

Pozostaje modlitwa, post i cierpliwe trwanie.
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-05, 09:19   

raula napisał/a:
Ale zmieniłam sie ,pokora ,pokora i jeszcze raz pokora oraz otwarcie mówienie o swoim błedzie i bólu pozwoliły mi na wyciszeniu sytuacji gadajacych jezyków.Wiele z nas popełnia wieksze lub mniejsze grzechy ale czy to jest powodem aby znienawidziec kogos tak aby nie znalesc wybaczenia czy pozostaje tylko takie kobiety jak w średnowieczu SPALIC NA STOSIE???

Raula,
ja wiem, ze to trudne.. ale jako osoby, ktore skrzywdzily musimy liczyc sie z tym, ze konsekwencja naszych uczynkow bedzie cierpienie. cierpienie, ktore same sobie zadajemy - kiedy wyrzuty sumienia nie pozwalaja zyc. a takze cierpienie, ktore jest odbiciem cierpienia skrzywdzonej osoby.
jak ranne zwierze cierpiac - kasa na wszystkie strony, tak i nasi bliscy czasem czuja tak wielki bol, ze nie potrafia sobie z nim poradzic. i rania naokolo.
milosc, pokora, spokoj - pros Pana o sily dla siebie.
dasz rade, wytrwasz.
pamietam w modlitwie.
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-05, 09:25   

raula napisał/a:
Ludzka rzeczą jest zgrzeszyc lecz trwc w tym grzechu nie szukajac pokuty jest jeszcze gorsza i potepiajaca


No właśnie... mój mąż zdradził, przeprosił i uważa, że po sprawie... nie czuje potrzeby spowiedzi, nie widzę, aby specjalnie zmienił swoje zachowanie :cry:

Myślę raulo, że Basia ma rację... (to samo zresztą napisałam w jej wątku)... daj czas czasowi. Myślę też, że jednak mimo wszystko powinnaś postawić mężowi granicę znęcania się nad sobą.

Pozdrawiam..

PS. jeszcze a propo's tego co zacytowała monika: Twój mąż jest śmiertelnikiem a nie Bogiem... tylko Bóg potrafi wybaczać bezwarunkowo i całkowicie..
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-05, 15:40   

Raula..... jak czytam Twój post to mi się przypomniało Tridum Pschalne i czas wydania przez Judasza Jezusa.......a potem zaparcie się Piotra............. obaj zgrzeszyli,do obu dotarło że zgrzeszyli....... Piotr żałował i uwierzył w możliwość wybaczenia,w miłosierdzie i został Opoką,a Judasz choć wiedział że zgrzeszył ,choć żałował tez tego to jednak nie uwierzył w miłosierdzie ...poszedł i powiesił sie.............

Może to za daleko idąca analogia,ale takie wrażenie wywarł na mnie Twój post,Twoje wyznanie............. Mam wrażenie że Ty wierzysz w miłosierdzie,nawet jak nie w wybaczenie męża to w wybaczenie Boskie.
I nie wybieraj sie na stos...................

Pogody Ducha

[ Dodano: 2009-06-05, 15:43 ]
Raula...... chyba warto abyś pamiętała jednak też o konsekwencjach....... Ty je ponosisz teraz............. więc aby przeżyć nie możesz uciekać od nich,nie możesz uciec w zachowania biernoagresywne wobec męża............. daj i jemu czas.............. tak jak Ty go potrzebowałaś.
 
     
raula
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-06, 00:56   

Ogromny ból ,gorycz i smutek jakie teraz doswiadczam obserwujac zachowanie mojego męża uświadamia mi jedna bardzo ważna rzecz....NIE ZBUDUJE SIE WŁASNEGO SZCZĘSCIA NA NIESZCZESCIU SWOICH NAJBLIZSZYCH A W SZCZEGÓLNOSCI NIEWINNYCH DZIECI KTÓRE CIERPIA NAJBARDZIEJ !!!!Oddałabym niemalze wszystko aby nie upaprał sie w takim bagnie z którego ja cudem wybrnęłam.Pobiegłabym niemalże na boso na drugi koniec świata gdybym tylko tam znalazła ukojenie i wybaczenie z jego strony.Pomimo ze wychodzi na noc nad ranem wraca szykujac sie do pracy ja chetnie wstaje o 5 szykujac mu śniadanie ,parzac goraca kawę.....piorę i ceruje jego rzeczy swoimi uczynkami ,nie słowami które nie zawsze pokrywają sie z rzeczywistością pragnę zwyciężyć DOBREM!!I uwierzcie nie jest to łatwe są chwile kiedy emocje biorą górę i kiedy przychodzi płacząca córka która znajduje w aparacie zdjecia z tą kobietą oraz jej dziecmi na wycieczce a ona zostaje w domu czekajac kiedy tata znajdzie czas dla niej to niekiedy przerasta sama mnie i mam ochotę wybuchnac.Ale wtedy nie poddaje sie na kolana i do modlitwy ona wycisza mnie i w niej odnajduje pocieszenie.Zabieram sama córke na wycieczkę organizując jej wesołe zabawy aby ukoić jej ból i smutek .Słuchajcie i o dziwo sama modli sie o tata ponieważ wie że to co robi prowadzi jedynie do krótkotrwałego przelotnego zauroczenia.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-06, 10:29   

raula!

Mądra, silna z Ciebie kobieta! Odważnie przyjmujesz doswiadczenia, które zesłał Ci los. Podziwiam. Ciepło bije od Ciebie.
Oby mąż przejrzał i się odnalazł. On ma swoją drogę... Życzę wiesz czego... abyście kochali się jak dwa gołąbki! Taaak!
 
     
raula
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-11, 01:13   

Dziękuje za słowa wsparcia i otuchy których oczekujemy tak naprawdę wszyscy ale jestem pewna ze z takim kompanem i wielkim przyjacielem jakim jest Jezus udżwigniemy niejeden ciężar .....dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych !!!!I choć niekiedy wystawia nas na rózne próby wytrwałosci i cierpliwości to nie nalęzy watpić że nas nie wysłuchał doswiadczajac kolejnymi, lecz on z pewnoscią ma w tym cel który prowadzi tylko do jednego nieslazitenie czystej Miłosci!!!!
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-11, 18:33   

Raula...
Napisze krótko...jedyne co mi przyszło do głowy kiedy czytałam Twoje posty to te słowa:
"Nie potrafi wybaczać ten który sam wybaczenia nie doświadczył", Ty doświadczyłaś go w konfesjonale...od NAJWYŻSZEGO ;) Wspominasz o modlitwie ...wiesz jaką siłą jest modlitwa...już poznałaś dwa wielkie narzędzia : przebaczenia, modlitwa, a wszystko to ma korzenie w Miłości...Niech Pan obdarzy Ciebie siłą trwania w wierze, w tej Miłosci!

Pozdrawiam :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8