Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
POMOCY!!!
Autor Wiadomość
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-20, 15:45   POMOCY!!!

Moi Drodzy,
jestem na tym forum od niedawna i nie jestem na nim bardzo aktywna ale często tu zaglądam.
Pomaga mi to w trudnych chwilach, których niestety nie brakuje. W grudniu 2008 dowiedziałam się oczywiście przypadkiem o zdradzie męża. Wylałam morze łez, wpadłam w anemię, nie sypiam - i cierpię bo nadal kocham.
Ale niestety mimo, że staram się wybaczyć i mimo jego deklaracji, że chce być z nami - nadal nachodzą mnie myśli, by mu "spakować walizkę".
Modlę się gorąco o uzdrowienie naszego małżeństwa ale ten szarpiący ból i poczucie straty czegoś pięknego powraca.
Niestety, mimo deklaracji słownych mąż nie potrafi zapomnieć o kochance (pracują w jednej firmie) a poza tym - prawda jest taka, że to ona go rzuciła, co bardzo ubodło jego ego.
Żyję w przekonaniu, że został ze mną tylko dlatego, by nie pozostać samotnym.
Żyję w przekonaniu, że małżeństwo sakramentalne jest nierozerwalne i że jestem odpowiedzialna za swego małżonka ale jak dużo kłamstw jeszcze do mnie dotrze?
Bo niestety mąż mnie okłamuje ...

POMÓŻCIE !!! Bo sama sobie nie radzę.

Ewa
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-20, 18:21   

Ewa T. napisał/a:
W grudniu 2008 dowiedziałam się oczywiście przypadkiem o zdradzie męża. Wylałam morze łez, wpadłam w anemię, nie sypiam - i cierpię bo nadal kocham.

Ewo cóż Ci napisać, ból, stratę "czegoś pięknego" trzeba przeżyć, przepłakać, wykrzyczeć...na to potrzeba czasu...
Jest tu wiele postów mówiących, pokazujących jak inni sobie radzili, jak przeżywali, jak powoli mijał ten najbardziej "ostry" ból.
Ewa T. napisał/a:
Ale niestety mimo, że staram się wybaczyć i mimo jego deklaracji, że chce być z nami - nadal nachodzą mnie myśli, by mu "spakować walizkę".
Tak myślę, dopóki nie przyjmiesz, że to już się stało, że tego zmienić nie można, dopóki nie wybaczysz, pewnie ból wciąż będzie trwał.
Staraj się pomimo wszystko dbać o siebie, dobrze odżywiać się mimo niechęci może do jedzenia.
Modlitwa tak, ale może pomyślelibyście o rekolekcjach dla małżonków na rożnym etapie, także w kryzysie, mąż chce być z wami, więc może warto popracować nad relacjami w małżeństwie, zastanowić się dlaczego doszło do zdrady.

życzę pokoju w sercu
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-20, 19:30   

Elik napisał/a:
więc może warto popracować nad relacjami w małżeństwie, zastanowić się dlaczego doszło do zdrady.


Mam inne zdanie. Nie szukać przyczyny "dlaczego doszło do zdrady", tylko wyjaśnić, co mężowi się stało, że zdradził. Pamiętaj Ewo, on zdradził, to była jego decyzja, świadoma decyzja, tu nic się nie zadziało samo.
Piszesz Ewo, że mąż z tą kobietą nadal pracuje, odczuwasz że nadal Cię okłamuje. Na tym wszystkim nie da się budować przyszłości i dobrych relacji.
Czy oprócz deklaracji pozostania z Wami, mąż cokolwiek zrobił, by Tobie ulżyć? Czy on rozumie Twoje cierpienie? Twoje odczucia? Czy możesz z nim o tym porozmawiać?
Myślę że rekolekcje dla małzeństw by się Wam przydały, jak wspominała Elik, terapia u psychologa ( oczywiście mądrego ), a przede wszystkim rozmowa.

Pozdrawiam serdecznie. Elzd
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-20, 19:37   

Dziękuję za Wasze odpowiedzi.
Jest jeszcze w tym wszystkim jeden - pewnie najważniejszy problem - mąż obraził się na Pana Boga. Mówi, że w nic już nie wierzy. A co do jego zadośćuczynienia za wyrządzoną mnie i dzieciom krzywdę - wydaje mu się, że to iż pozostajemy pod wspólnym dachem (najczęściej tylko ciałem) wystarczy. W tej sytuacji nie ma mowy o wspólnych rekolekcjach małżeńskich.

Pozdrawiam,

Ewa
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-20, 20:41   

Ewo
Niestety z trudem wielkim będziesz " zapominała " o tym co się stało. Ale powolutku dojdziesz do siebie. To wymaga czasu i cierpliwości. Kłamał Cię zawsze , czy tylko teraz szczególnie ?
Nie myśl o tym , że on został z Tobą ze strachu przed samotnością. Nie masz pewności , czy w ogóle by odszedł. Może to była tylko chwilowa odskocznia od codzienności .Piszesz , że obraził się na Pana Boga .Ale czy to już trwa jakiś czas, czy załamał się odejściem kochanki ?
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-20, 21:52   

Myślę, że to już trwa od pewnego czasu - około roku a z tego co wiem - romans zaczął się wiosną ubiegłego roku. Co do odejścia kochanki - jest na nią wściekły, że mogła mu to zrobić i już podobno ma nowego. Dla ścisłości - ona to 25-latka a mój mąż właśnie skończył 47 lat. Poraża mnie jego niedojrzałość i egoizm. Potrafił mi opowiadać jak cierpiał gdy dostał kosza, zupełnie nie liczył się z moimi odczuciami. Jeszcze dodam, że panna też nie ma skrupułów - zaproponowała mu przyjażń ...

Ewa
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 00:05   

Ewa T. napisał/a:
Myślę, że to już trwa od pewnego czasu - około roku a z tego co wiem - romans zaczął się wiosną ubiegłego roku. Co do odejścia kochanki - jest na nią wściekły, że mogła mu to zrobić i już podobno ma nowego. Dla ścisłości - ona to 25-latka a mój mąż właśnie skończył 47 lat. Poraża mnie jego niedojrzałość i egoizm. Potrafił mi opowiadać jak cierpiał gdy dostał kosza, zupełnie nie liczył się z moimi odczuciami. Jeszcze dodam, że panna też nie ma skrupułów - zaproponowała mu przyjażń ...


Ewo - mysle, ze dobrze się stało - kubeł zimnej wody nie zaszkodzi Twojemu mężowi.
Gdybyś zapytała którejkolwiek z nas odpowiedziałby pewnie tak samo, ze chciałby aby
takie skoki w bok kończyły sie takimi konsekwencjami.... jakie niesie często ze sobą poszukiwanie zieleńszej trawy, zwłaszcza gdy różnica wiekowa jest aż tak duża....
Mam cichą nadzieję, ze Twój małzonek wyciagnie wnioski ....,
teraz tylko kwestia żebyś Ty poradziła sobie z bagażem, który nie z własnej woli dźwigasz. Życze dużo siły, spokju i wytrwałości w ratowaniu waszego małżenstwa,
które ma szansę na uratowanie.
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 10:05   

Samotna, bardzo dziękuję za wsparcie,
Nie wiem jeszcze jak to będzie, bo mąż wciąż szuka towarzystwa młodych kobiet - nawet spotyka się podobno towarzysko ze striptizerką. JAK JA MAM W TEJ SYTUACJI MYSLEC, ZE BEDZIE DOBRZE?
Modlę się o siłe przetrwania i wiarę dla niego.

Ewa
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 11:20   

Nic nie masz myśleć, masz zająć się swoimi sprawami, a męża powierzać Matce Bożej Różańcowej !
Niejednego GAGATKA, ROZPUSTNIKA, PIJAKA I NIEDOBREGO MATKA BOŻA WYRWAŁA Z RĄK UZALEŻNIENIA I OPĘTANIA. Pełno jest świadectw. Coraz więcej, wciąż i wciąż, tylko Dobro nie szuka hałasu, więc ludzie myślą, że nie ma takich owoców.


Zajmij się swoją duszą, sercem, DOBRYM życiem, obowiązkami.
Mąż jest teraz INNY. Najważniejsze, abyś Ty sama nie błądziła w poszukiwaniu czegoś. Czego szukać? Siebie i Boga. Waszej relacji - zaufania, że jesteś w rękach Bożej opatrzności.
Siebie chroń - duszę, serce i pracuj nad tym, aby nie dopuścić zwątpienia w Bożą Miłość:
Miłość mi wszystko wyjaśniła...
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 13:00   

Dzięki Elżbieto.
Ja wiem, trzeba się modlić, robię to codziennie, czasem kilka razy dziennie. Idę ulicą i się modlę. Ale czasem trudno to wszystko zrozumieć. Czemu tak się zmienił? Zanim to nastąpiło był dobrym mężem i ojcem. Wierzył - jest ojcem chrzestnym sześciorga dzieci. Co się stało?

Życie czasem zaskakuje nas tak, że nie potrafimy sobie z tym poradzić sami.

Ewa
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 15:22   

Ewa T. napisał/a:
Dzięki Elżbieto.
Ja wiem, trzeba się modlić, robię to codziennie, czasem kilka razy dziennie. Idę ulicą i się modlę. Ale czasem trudno to wszystko zrozumieć. Czemu tak się zmienił? Zanim to nastąpiło był dobrym mężem i ojcem. Wierzył - jest ojcem chrzestnym sześciorga dzieci. Co się stało?

Życie czasem zaskakuje nas tak, że nie potrafimy sobie z tym poradzić sami.

Ewa

Ewo, dowiesz się czemu w swoim czasie!
Widać teraz nie czas. To znaczy CZAS. DLA CIEBIE. WYKORZYSTAJ GO MĄDRZE!!.
Zostaw męża w spokoju, Ty jesteś ważna i Twoja wiara.
Prawdziwa nasza wiara musi skonfrontować się z wiarą innych, aby POZOSTAŁA NASZĄ WIARĄ NA ZAWSZE!!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 15:35   

Ewo, jak nie wiesz dlaczego tak sie stało, że mąż tak się zmienił...to poczytaj sobie o kryzysie wieku średniego u panów....dowiesz się wszystkiego !

Ewo.....zająć się sobą, tzn...odstawić męża lekko na bok....powiedzieć Mu, że się nie zgadzasz na kłamstwa i oszystwa i z tm Go zostawić ! Nie musisz nic tłumaczyć ani wysłuchiwać bajecznych i fantastyczny usprawiedliwiań się ani też w końcu nie znosić męża zdenerwować spowodowanych Twoimi "niesłusznymi oskarżeniami Go".
Myśmy to w większości przeszli pakując się w bezsensowne dyskusje, które nic nam nie dały !!

Odsuń się ! Wzmocnij swoją realcję z Bogie i proś, żeby Cię poprowadził. Proś Ducha świętego, proś Boga przez swoich ulubionch świętych, proś Maryję...prowadź ! Powiedz co mam dzisiaj zrobić . Powiedz jak mam się dzisiaj zachować itp.
W ciszy Twojego serca przyjdzie odpowiedź....rób tak jak mówi Ci serce....spróbuj wyłączyć na chwilę rozum....idź za sercem.
Pozdrawiam !! EL.
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 16:52   

Uwierzcie, że próbuję zajmować się tylko sobą, ale poza wszystkim ja się zwyczajnie boję o niego.
Poza egzotycznymi (nazwijmy to tak) znajomymi, zaczął popijać, palić i twierdzi, że przed śmiercią trzeba spróbować wszystkiego.

El. dzięki za rady. MASZ RACJĘ !!! Wchodzenie w dyskusję z nim nic w tym momencie mi nie daje poza nowym bólem. Niestety - po alkocholu robi się przesadnie szczery i nawet niepytany mówi mi różne, przykre dla mnie rzeczy.

JEDNAK BĘDĘ PRÓBOWAĆ - tylko modlitwa przynosi ulgę.

Ewa
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 17:14   

Ewo....częśto powtarzam, że ludzie traktuja nas tak, jak sobie na to pozwalamy.....
...zwyczajnie odejdź, wyjdź z pokoju i pokaż, że nie słuchasz i nie wchodzisz w kontakt, jeżli mąż mówi to co Cię boli. Zwyczajnie STOP ! Pozdrawiam ! EL.
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-21, 18:09   

Widzę, że z emocji zaczęłam robić błedy ortograficzne :-> (alkohol przez ch)

A tak poważnie - byliśmy dobrym małżeństwem, mamy dwoje wyczekanych i kochanych dzieci - w moim pojmowaniu miłości i szczęścia - mamy wszystko. Ale najwyraźniej czegoś zabrakło.

W wypowiedziach mojego męża często pojawia się słowo - wolność. Ponoć rodzina i obowiązki mu ją odbiera. Zaznaczam, że nigdy nie kontrolowałam go, nie zabraniałam spotkań ze znajomymi - ufałam mu. Teraz to się zmieniło.

Trudno żyć z kimś kiedyś tak bliskim a teraz obcym.

Dobrze, że jesteście.

Ewa
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8