Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak odzyskać zaufanie żony
Autor Wiadomość
Agata M
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-04, 21:24   jak odzyskać.....

EL ,moja miła, może powoli mi to idzie,ale myślę,że potrafię jednak zadbać już i o siebie,
jestem ważna również dla samej siebie , dlatego pewnym zachowaniom mówiłam i będę mówiła nie,
długo mi szło,bo łatwo wejść na tę delikatną moją strunę, zbyt duża wrażliwość....
i ufność,że tym razem to już napewno prawda....łatwo to wykorzystać-
ale też Moja niekonsekwencja i w nieskończoność darowanie kolejnych łamanych obietnic.....

ale dziś EL jestem spokojna i pewna o słuszności podjętych ,nawet tych najtrudniejszych, decyzji......
i już chyba kiedyś to pisałam,że naprawdę głeboko wierzę,że wszystko co przychodzi ,wszystko czego przyjdzie mi doświadczać ma sens,i jest mi potrzebne ,nawet jeżeli w chwili kiedy przychodzi jeszcze tego nie rozumiem....

A co do bywania na forum,wiesz napewno,że nade wszystko kontakt bezposredni jest dla mnie najważniejszy,to żadna wielka tajemnica i tylko z takiego kontaktu tak naprawdę uczę się jak wogóle być z drugim człowiekiem,jak dobrze go usłyszeć i zrozumieć....
tak czuję,poprostu...
bardzo ciepło Cię pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia....

Nałogu
jeszcze tylko krótko Ci odpowiem-nigdy nie zwolniłam się z pracy nad sobą,.
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-04, 21:32   Agato M.-otworz się proszę

Agato,latwiej nam bedzie zrozumieć was,kobiety.Bo ja powiem szczerze nie do końca rozumiem,jak można tak dlugo oczekiwać idealu lub chociażby normalności.??dlaczego np. nie chcecie nam pomagać w naszej zmianie??
U mnie co prawda jest trooszkę inaczej ,to żona nie może wymazać z pamięci tego złego.ale...probuje ,walczy i zna moje stanowisko a ja...zapewniam tylko i czekam.spokojny...bo wiem ,że w przypadku rozstania bedę mial lzej ale rana w sercu pozostanie.Jestem zodiakalnym baranem ,więc trudno będzie mi się pogodzić z porażka.ale...jest szansa.bo jest jeszcze czas do otrzymania pozwu,do sprawy.a żonka czeka,chociaż jest już spokojniejsza i ...myśli i wraca do kościoła,tak jak pisalem.
Nie martwcie się jednak o mnie ,tylko martwmy sie o żonę,moja żonkę.jak jej pomoc wymazać moje grzechy lub troszkę wyciszyć,jak jej dać silę ,żeby dala radę wrocić.????to są nurtujące mnie pytania.zna ktoś odpowiedz??może zranione kobiety???
Pozdrawiam/Z Panem Boigiem.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-04, 22:27   

Ty Rafale pytasz jak pomóc żonie wymazać Twoje grzechy, trochę się wyciszyć...

Edzio Stachura śpiewał: Dajmy czasowi czas. Czas to dobry lekarz. Przyjdzie dzień, gdy w zonie cos sie odemknie... O ile jej zycie nie porwie, o ile nie wpadnie w jakąś zasadzkę Złego. Skrzywdzona kobitka, przy kiepskich doradcach jest łatwym łupem.
A może zapytaj żonę: Jak jej pomóc? Tak wprost, ale szczerze!

Ja się przewartościowałam, gdy doświadczyłam, że naprawdę go tracę, gdy lek zajrzał mi w oczy, że to na prawdę może być koniec. Dopóki on "kręcił się", ja byłam skrzywdzona to skrzywdzona, ale górą. Ta lepszą, silniejszą, bardziej prawą...
- Ty zawsze i znów jestes ta dobra, a ja ten zły - mówił mi w złości mąż.
To ja powiedziałam, aby się wyprowadził, to ja spakowałam jego rzeczy w torby i wstawiłam do farderoby (leza tam do dziś, to ja umówiłam nas na intercyzę.... ALE SIĘ ZATRZYMAŁAM!
Ciesz się, jesli Twoja zona tez sie zatrzymała. ciesz się i zanoś do Pana prośby...
I więcej cierpliwości, bo... z postów czuje, że jesteś... w rosole kąpany, czyli niecierpliwy. Znam to, bo sama taka jestem. chciałabym już, ale czasem się tego nie da!
Spokojnie, cierpliwie....

Nie masz najtrudniej.... Ja mam gorzej, bo mój maż pogubiony, popaprany emocjonalnie, z ciemnym workiem złych emocji (żalu, niechęci do mnie). Z klapkami na oczach. Nawet z ukochaną córką sie prawie nie widuje. Złościa zareagował, gdy zasugerowałam mu, aby umówił się z nia na stałe dni. Co ja mam robić? Zmieniać siebie i liczyc na cud...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-04, 23:34   

bozka napisał/a:
I więcej cierpliwości, bo... z postów czuje, że jesteś... w rosole kąpany, czyli niecierpliwy
Niecierpliwy ale juz wie że cisza,spokój i czas to jego najwieksi przyjaciele,Bożko spoko Rafał juz powoli zwalnia.
p.s Rafale pamietaj o czym mówiłem byc obok,ale nie wchodzic w drogę,byc wsparciem ale nie narzucać wsparcia,czekac na sygnał by być pomocnym,uczestniczyc w rozmowie ale jej nie wymuszać.

[ Dodano: 2009-03-04, 23:43 ]
bozka napisał/a:
Co ja mam robić? Zmieniać siebie i liczyc na cud...
Bozko zmieniac siebie i to przede wszystkim,a moze otoczenie zacznie sie zmieniac dorastając do twoich zmian.Jestes kobietą więc masz ten dar zainspiruj,zafascynuj,zaurocz!!!!!!!
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 07:15   spoko-to nie ja decyduję

Bożko,ja już jestem bardzo spokojny i wyciszony,dlatego ze to nie muszę zadecydować o losie swoim,żony,dwojki dzieci ,laski Jezusa,dorobku naszym i tesciow.czy Ty rozumiesz jaki to cięzar???a jest to trudne dlatego,że ja naprawdę zrozumiałem,zajmuję się dziećmi,domem,pracami wokol domu.jestem mily,normalny dla tesciowej,rodziny.POKOCHAŁEM ICH NA NOWO.I to zrozumialem.
A Tobie Bożko,dobrze radzi Norbert,zadbaj o siebie,ladny ciuszek,fryzjer,wyjscie do koleżanki.Może zadrży mu serce i zobaczy co traci.Sily ducha i spokoju życzę.
P.S. Norbercie,moja żonka spokojniutka ,do pólnocy nie spala tylko myślała,rano wypiliśmy kawkę w spokoju.powiedzialem jej to co powyzej napisalem,szczerze.przyjęła spokojnie.teraz ja muszę uważać żeby nie popełnić jakiegoś błedu.PILNOWAC Się/KOCHANI,dzisiaj dzień tesciowej-zlożcie życzenia ,że nam daly takich partnerow,którzy zawracają nas ze złej drogi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 07:32   

Witaj Ketram.

Twoja żona zachowuje się szablonowo - jak osoba, która wie, ze chce być bez Ciebie i postępuje w sposób opisany prez psychologów w jak najlepszy sposób odejść.
Nie dawać nadziei porzuconemu małżonkowi. Czyli mówi sie NIE na wszystko. Ucina rozmowę na ważne (a zwłaszcza rozmowy o małżeństwie) tematy. Rozmowy tylko o dzieciach. Zero doprowadzania do sytuacji, abyście przez moment byli sami - ponieważ strona zostawiona ZE WSZYSTKIEGO sobie robi nadzieję. A tu chodzi o to, aby nie robiła. Ponieważ mniej boli taka huśtawka, jesli osoba , która odeszła działa konsekwentnie i stanowczo. Musi przez to być zimna, oschła, (mimo, ze wewnątrz jest taka sama jak była) ponieważ ta oschłość to poza. Na zasadzie warczącego psa, dającego znać: odejdź, zostaw mnie, zrozum mówie koniec to koniec. Bo znów gdyby była milsza, uśmiechnięta - osoba zostawiona znów robi sobie nadzieję. A to nie o to chodzi.
Pisałam Ci kiedys, ze podobnie postępowałam jak Twoja zona, z tym, ze "wina" mojego była nie współmierna do tego co piszesz o sobie. podjęłam decyzję i konsekwentnie sie jej tzrymałam i nie dawałam nadziei, choc było mi bardzo a to bardzo ciężko (przypłaciłam to depresją), a Twoja zona widać jej powody sa dla NIEJ WIDOCZNIE wystarczające (choc jak piszesz sam - nikt tego nie rozumie), aby postanowić o końcu Waszego związku...

Pozdr.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 08:06   

Agata M napisał/a:
i już chyba kiedyś to pisałam,że naprawdę głeboko wierzę,że wszystko co przychodzi ,wszystko czego przyjdzie mi doświadczać ma sens,i jest mi potrzebne ,nawet jeżeli w chwili kiedy przychodzi jeszcze tego nie rozumiem....
Miła Agato ja do jakiegos czasu tez jeszcze nie wiedziałem do momentu az poznałem prawdę i może to przyda sie innym na forum,ale wczoraj na spotkaniu uzyskałem tego potwierdzenie
Bóg przemawia do nas PO CO? daje nam szanse zastanowic się,po co dał nam od nowa zycie po chorobach,wypadkach,po co dał nam kryzys-zmusza do myślenia każdego dnia .Pracowac nad soba ale tak by nasza wewnętrzna praca była dopełnieniem czegos ,nie tylko naszej radosci i wewnętrznego uznania jak chociaz napisała to El -jestem the best
mówi nam po co cos było ochydne,straszne-by pomyslec co moge z tego dla siebie i swoich bliskich wyciągnąc.
Szatan w pierwszej mowie do ludzi zwrócił sie DLACZEGO? wyraz dlaczego to nieustający niepokój,to słowa dlaczego ktos był taki,dlaczego mnie to spotkało,dłaczego ktoś umarł,tym słowem szatan syci sie naszym wnętrzem dlaczego on ci to zrobił? to ty mu teraz pokaż,daj mu swój szał,zniszcz-a ja dam ci szczęście,radośc,spokój(obłuda).
PODSUMOWANIE-Bóg jest wciąz wokół nas,pilnuje,osłania -lecz nie walczy o nas nie wydziera nas,to wydzieranie to rola złego.Bóg czeka aż wybierzemy ciszę,spokój,przemyślimy,wykołaczemy się do końca i w ciszy przychodzi by nas leczyc ,dac nam swoją moc .Dlatego teraz juz wiem do czego potrzebna jest właśnie ta cisza.
I refleksja -dlaczego pewien facet taki był?-by poruszyc,zdruzgotać,zachwiac,wydobyc z siebie ochydne cechy,by zakręcic swój umysł do końca,by zatracić nawet wgląd w siebie,by wywalic całe złożone zło
--po co taki facet był?? by stanąc w prawdzie o sobie,by odszukac dojście do Pana,by wiedziec co dla niego sie liczy,by wiedzieć jakie sa jego funkcje,by odkryc w nim dawno pogrzebane dobro i rozsądek,by zrozumieć jak naprawdę czuc i nazywa sie miłośc dana przez Boga

I na koniec facet ten nie jest może gorącym płomykiem majowego słońca,ale też nie jest szybko zachodzącym blaskiem majowego słońca
Słońca które grzeje i rozbudza miłość,daje uczucie otulenia i przyjemnie drapie ciepłem po plecach(czy to jednak może byc wieczny stan??)-lecz właśnie ten facet może być małym i lichym promykiem =tylko że na lata.!!!!!!!!-i wiecznie trwac przy kims i nie zachodzić z koncem majowego słońca
Maria Anna napisał/a:
Twoja żona zachowuje się szablonowo - jak osoba, która wie, ze chce być bez Ciebie i postępuje w sposób opisany prez psychologów w jak najlepszy sposób odejść.
Mario Anno jak sama zaznaczyłaś to sa tylko szablony-a statystyki i szablony małosie zgadzają z życiem i rzeczywistościa ,to że ty tak postąpiłas (bo zbrakło ci siły,wiary??),to nie znaczy że większośc kobiet tak ma postąpić,w tym przypadku żona Ketrama.Zapomniałaś Mario Anno że wokół tych statystyk sa jeszcze ludzie,przemyslenia,refleksje ,odczucia i jak to w zyciu wszystko sie zmienia.J nieraz pisałem najprostrze rozwiązania podsyła kłusy-szybkie,leczące ..ALE PUSTE!!!!!!!!!!!
Zresztą czy ma ktoś na to inny wpływ z wyjątkie osoby podejmujacej takie decyzje-ma Bóg ale najpierw rtrzeba go usłyszec
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 09:25   

Norbi....Agata jest Twoim lustrem !
Agato, napisz czasem co to lustro( Ty ) widzi . To dla nas wazne....bo Norbi nam tu wiele nakolorował, a my Mu chcemy wierzyć !! Z tego co Norbert piszesz, to już jest prawie super...Agata daje nam sygnał, ....że cos drgnęło ! To dopiero sygnał....impuls...bardzo małe coś..... Wiem , że jeszcze potrzeba czasu, jeszcze wiele pracy nad sobą ! Niech Was Bóg prowadzi i nie pozwoli zaprzepaścić Waszej pracy ! Przytulam oboje mocnoooo!! EL.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 09:31   

Agata I Norbert, to piękne czytać Wasz tutaj dialog i budowanie spokoju w małżeństwie. Prawdziwe swiadectwo na Forum.Niech Wam dobry Bóg błogoslawi :)
( zaczęlam się zastanawiać, co by było gdyby mój Mąż zacząl je czytać), chyba wygodnie mi, ze jest to tylko mój azyl...

Agata :
Cytat:
A co do bywania na forum,wiesz napewno,że nade wszystko kontakt bezposredni jest dla mnie najważniejszy,to żadna wielka tajemnica i tylko z takiego kontaktu tak naprawdę uczę się jak wogóle być z drugim człowiekiem,jak dobrze go usłyszeć i zrozumieć....

święta prawda, u mnie wymaga to jednak większej odwagi aby spotkać się "na zywo", w necie jest duzo łatwiej pisać o sobie, ale też nie da się zastąpić tego kontaktu twarzą w twarz, dziękuję za przypomnienie tego :!:

rafał:
Cytat:
Bo ja powiem szczerze nie do końca rozumiem,jak można tak dlugo oczekiwać idealu lub chociażby normalności.??dlaczego np. nie chcecie nam pomagać w naszej zmianie??


To chyba normalne ze każdy marzy o normalności, czemu się dziwisz temu?
Zmiany dzieją się powolutku i taka ostrożnośc współmałzonkow czy to zon czy mężów jest naturalna, nie da się nic przyspieszyć, druga strona tez musi sobie w głowie wszystko poukladać
piszesz:
Cytat:
.a żonka czeka,chociaż jest już spokojniejsza i ...myśli i wraca do kościoła,tak jak pisalem.

Cytat:
do pólnocy nie spala tylko myślała

na pewno ma dużo do przemyślenia, Twoje zmiany wplywają na nią!

Cytat:
Nie martwcie się jednak o mnie ,tylko martwmy sie o żonę,moja żonkę.jak jej pomoc wymazać moje grzechy lub troszkę wyciszyć,jak jej dać silę ,żeby dala radę wrocić.????to są nurtujące mnie pytania.zna ktoś odpowiedz??może zranione kobiety???


No uparciuch jesteś (sorry za ocenę), zwalasz ciągle na żonę, możesz jej pomóc w jeden sposób pracując nad sobą i być bilsko Boga, wtedy będzie miała OPARCIE.
Odpowiedz juz byla udzielana przez wszystkich tutaj, trudno przyjac ją.
Mi tez bylo trudno gdy powtarzano mi skup sie na sobie.
Mowilam jak to, przeciez mąż to, mąż tamto, on jest taki czy siaki, trzeba go zmienic :(
ROBMY SWOJE. A malzonek wczesniej czy pozniej znajdzie sowje miejsce przy nas, spokoj, oparcie..to sie dzieje miesiacami.
Odpowiedż jest w Tobie :)

Znam to dobrze, ja tez myslalam ze to przez trudny charakter meza jest zle, przez to ze nie godzi sie na terapie, lawto przeniesc ciezar odpowiedzialnosci na drugą osobę.

Mam wrazenie, ze teraz myslisz o sobie w taki sposob : jaki jestes teraz poukladany i spokojny ( i tak na pewno jest, wygrywasz !, wracasz do siebie, do Boga i chwała za to!) a zona ma problem bo nie chce ci zaufac, no cóz ma do tego pelne prawo!
Skup się na sobie, aby ten spokój był mocny. Zona na peno sobie wtedy poradzi.
Z Bogiem.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 11:17   

EL. napisał/a:
Norbi....Agata jest Twoim lustrem !
El powiem uczciwie tego nie rozumiem.Jak Aga ma byc lustrem skoro dla siebie robie co robię.Moim zdaniem Aga może tylko stać sobie z boku i ewentualnie przyglądac się,bez właśnie zbędnych emocji-znowu to jest pytanie dla Agaty,może własnie o to chodzi stac z boku bez mysli,decyzji.
EL. napisał/a:
....bo Norbi nam tu wiele nakolorował, a my Mu chcemy wierzyć !! Z tego co Norbert piszesz, to już jest prawie super
El to ja ,odczucia-kolorowanie nooooooooo chyba zbyt długo kolorowałem,a czy ja to Matojko czy co.Super to jest El tylko w tym że wiem ,jak to fajnie pisałas do nałoga ZAŁAPAŁ.Lecz to jeszcze duż ostroznej,bardzo ostroznej pracy-by znowu nie spłoszyć.
Oj ludzie kochani gdybym mógł to przewidziec,gdybym potrafił spoglądac w przyszłość to uczył bym sie na zegarmistrza -bo wszystko to wymaga precyzji zegarmistrzowskiej ..pozdrawiam
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 11:58   

NORBERT napisał/a:
EL. napisał/a:
Norbi....Agata jest Twoim lustrem !
El powiem uczciwie tego nie rozumiem.Jak Aga ma byc lustrem skoro dla siebie robie co robię.Moim zdaniem Aga może tylko stać sobie z boku i ewentualnie przyglądac się,bez właśnie zbędnych emocji-znowu to jest pytanie dla Agaty,może własnie o to chodzi stac z boku bez mysli,decyzji.

ja mysle, ze tu raczej EL. chodzilo o to, ze kazdy ma subiektywne spojrzenie na temat swoich postepow i zmian. zmiany robisz dla siebie, natomiast Twoja Zona moze byc lustrem w tym sensie, ze mozesz sie dzieki Niej przekonac czy zmiany te sa faktycznie czy tez tylko Tobie sie tak wydaje..

Rafale, Bozko
bozka napisał/a:
Nie masz najtrudniej.... Ja mam gorzej, bo mój maż pogubiony, popaprany emocjonalnie, z ciemnym workiem złych emocji (żalu, niechęci do mnie). Z klapkami na oczach. Nawet z ukochaną córką sie prawie nie widuje. Złościa zareagował, gdy zasugerowałam mu, aby umówił się z nia na stałe dni. Co ja mam robić? Zmieniać siebie i liczyc na cud...
rafal41 napisał/a:
Bożko,ja już jestem bardzo spokojny i wyciszony,dlatego ze to nie muszę zadecydować o losie swoim,żony,dwojki dzieci ,laski Jezusa,dorobku naszym i tesciow.czy Ty rozumiesz jaki to cięzar???a jest to trudne dlatego,że ja naprawdę zrozumiałem,zajmuję się dziećmi,domem,pracami wokol domu.jestem mily,normalny dla tesciowej,rodziny.

nie tedy droga :-) kazdy ma swoj krzyz i nie o to chodzi, zeby licytowac sie teraz komu jest gorzej, komu ciezej.. pamietajcie, ze zawsze NAM SAMYM wydaje sie, ze to NASZA sytuacja jest najgorsza, a innym jest latwiej... zacznijmy niesc swoj wlasny krzyz z sila i pogoda ducha, pokochajmy go!

rafal41 napisał/a:
Agato,latwiej nam bedzie zrozumieć was,kobiety.Bo ja powiem szczerze nie do końca rozumiem,jak można tak dlugo oczekiwać idealu lub chociażby normalności.??dlaczego np. nie chcecie nam pomagać w naszej zmianie??
a ja mysle, ze nie chodzi o zrozumienie kobiet w ogolnosci - tylko o zrozumienie Twojej wlasnej zony. o to, zeby nie tylko slyszec, ale i sluchac.
ostatnio zastanowil mnie taki temat - tak wiele problemow w zwiazkach wynika z braku dobrej komunikacji. no i nad ta komunikacja rzecz jasna trzeba pracowac. wiadomo, ze mezczyzni lubia wszystko wprost miec powiedziane, kawa na lawe. a kobiety z kolei nie zawsze wszystko wprost mowia, czasem wazne dla nas jest to, zeby ktos sie domyslil, wywnioskowal z sygnalow jasnych jak raca swietlna. taka juz nasza natura. i otoz zastanawia mnie to, ze wiekszosc podchodzi do tematu komunikacji tak "kobieta ma jasno formulowac przekaz" ale... gdzie tu kompromis. tak jak w meskiej naturze nie lezy dokladne odczytywanie przekazu niewerbalnego, tak w kobiecej - komunikowanie wszystkiego doslownie. mysle, ze to wazny temat.. no bo jak jest problem z komunikacja to kobieta ma zmienic swoj przekaz na "meski" i jasno i rzeczowo komunikowac wszystko. ale.. moze chodzi o to, zeby Panowie tez otworzyli sie na kobiecy przekaz. zwiekszyli swa wrazliwosc na nas. jesli "kobiety sa z wenus, a mezczyzni z marsa" to przeciez nie chodzi o to, zeby kobiety zaczely "po marsjansku" mowic, ale o to, by stworzyc nowy dialekt "marsjansko-wenusjanski" ulatwiajacy komunikacje i pozwalajacy obu stronom pozostac soba. kobiety nie zawsze sa doslowne. sa urocze i urzekajace. i to wlasnie w nas piekne i pielegnowac to trzeba :-) owszem, kobieta moze powiedziec "Kochanie, kup mi kwiaty", ale o ile wiecej radosci sprawi jej jej Mezczyzna, jesli odczyta to zdanie ukryte w przekazie "piekne sa te tulipany, prawda"?
uczmy sie siebie nawzajem! :-)
rafal41 napisał/a:
U mnie co prawda jest trooszkę inaczej ,to żona nie może wymazać z pamięci tego złego.ale...probuje ,walczy i zna moje stanowisko a ja...zapewniam tylko i czekam.spokojny...bo wiem ,że w przypadku rozstania bedę mial lzej ale rana w sercu pozostanie.

Rafale, nie zapewniaj - czekaj.Twoja zona zna Twoje stanowisko. trwaj w nim. ale po co te kolejne zapewnienia?
rafal41 napisał/a:
Jestem zodiakalnym baranem ,więc trudno będzie mi się pogodzić z porażka.ale...jest szansa.bo jest jeszcze czas do otrzymania pozwu,do sprawy.
natomiast z tym to juz kompletnie sie nie zgadzam. kazdy z nas jest czlowiekiem jedynym w swoim rodzaju i nie da sie [i nie mozna!!!] podzielic nas na 12 kategorii i upchnac do szufladek - uwazaj na takie zabobony...

Pozdrawiam serdecznie.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 12:35   

Maria Anna napisał/a:
Witaj Ketram.

Twoja żona zachowuje się szablonowo - jak osoba, która wie, ze chce być bez Ciebie i postępuje w sposób opisany prez psychologów w jak najlepszy sposób odejść.
Nie dawać nadziei porzuconemu małżonkowi. Czyli mówi sie NIE na wszystko. Ucina rozmowę na ważne (a zwłaszcza rozmowy o małżeństwie) tematy. Rozmowy tylko o dzieciach. Zero doprowadzania do sytuacji, abyście przez moment byli sami - ponieważ strona zostawiona ZE WSZYSTKIEGO sobie robi nadzieję. A tu chodzi o to, aby nie robiła. Ponieważ mniej boli taka huśtawka, jesli osoba , która odeszła działa konsekwentnie i stanowczo. Musi przez to być zimna, oschła, (mimo, ze wewnątrz jest taka sama jak była) ponieważ ta oschłość to poza. Na zasadzie warczącego psa, dającego znać: odejdź, zostaw mnie, zrozum mówie koniec to koniec. Bo znów gdyby była milsza, uśmiechnięta - osoba zostawiona znów robi sobie nadzieję. A to nie o to chodzi.
Pisałam Ci kiedys, ze podobnie postępowałam jak Twoja zona, z tym, ze "wina" mojego była nie współmierna do tego co piszesz o sobie. podjęłam decyzję i konsekwentnie sie jej tzrymałam i nie dawałam nadziei, choc było mi bardzo a to bardzo ciężko (przypłaciłam to depresją), a Twoja zona widać jej powody sa dla NIEJ WIDOCZNIE wystarczające (choc jak piszesz sam - nikt tego nie rozumie), aby postanowić o końcu Waszego związku...



Tak to dokładnie wygląda, jak piszesz. Tyle, ze Ty odchodziłaś nie z małżeństwa.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 13:15   

..monika.. napisał/a:
ja mysle, ze tu raczej EL. chodzilo o to, ze kazdy ma subiektywne spojrzenie na temat swoich postepow i zmian. zmiany robisz dla siebie, natomiast Twoja Zona moze byc lustrem w tym sensie, ze mozesz sie dzieki Niej przekonac czy zmiany te sa faktycznie czy tez tylko Tobie sie tak wydaje..
Powiem ci Moniko że taki sygnał gdzies zawitał w mojej głowie,ale zadałem konkretne pytanie bo dzisiaj jarzenie mam mniej niz zero-wczoraj na spotkaniu na Skaryszewskiej był cięzki dzien-wepchneło mnie to w dziurę(cięzkie emocje)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 14:44   

El napisała:"Norbi....Agata jest Twoim lustrem"
Elu,pozwolę soebie na polemike z Toba na ten temat.............. Agata nie jest dobrym,wyrazistym lustrem dla Norberta na ten czas................. Bo Agata jest emocjonalnie związana z Norbertem,ma pewnie poczucie krzywdy,żalu.......... i w niej odbicie Norberta jest z lekka zafałszowane..............

Rafał zadał pytanie:"dlaczego np. nie chcecie nam pomagać w naszej zmianie??"

Rafał............ i dobrze że nie chca pomagać...........bo to Twoja praca....nie żony......to Ty masz sie zmieniać dla zmiany,dla uświęcenia swoje drogi......by ta zmiana była trwała i miał mocne fundamenty...... bo jak zaczniesz sie zmieniać dla żony,z jej bardzo wyrazna pomocą to szybko te zmiany moga sie wywrócić.Wystarczy że żona zrobi cos ,co Tobie nie będzie odpowiadać............... i masz szanśe do nawrotu starego............. Żony (skrzywdzeni) powinni dać szansę ,ale nie pracować za krzywdziciela czy człowieka dysfunkcyjnego.
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 15:00   dziekuję

Mam wrazenie, ze teraz myslisz o sobie w taki sposob : jaki jestes teraz poukladany i spokojny ( i tak na pewno jest, wygrywasz !, wracasz do siebie, do Boga i chwała za to!) a zona ma problem bo nie chce ci zaufac, no cóz ma do tego pelne prawo!
Skup się na sobie, aby ten spokój był mocny. Zona na peno sobie wtedy poradzi.
DZIĘKI ZA TE SŁOWA<WIEM<ZE ZONKA DUZO MYŚLI I TAK JAK POWIEDZIALA DO SPRAWY MA CZAS>A WIĘC CZEKAJMY.
Dziekuję też za piekne i mądre slowa Monice,masz rację,zna zona moje stanowisko a więc po co walkować w kołko to samo.dzieki.
A teraz kilka slow do Agaty i Norberta,dlaczego nie chcecie się spotkać,np na kawce i porozmawiać o zmianach Norberta.??czy nie prościej??Agato,dlaczego nie mozesz zaufać Norbertowi??dać mu szansę??
Pozdrawiam/uciekam ,zeby popracować-to obiecalem żonie-chociaż jestem leniuszek ale sie staram/ Z Bogiem
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9