Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak rozmawiać o Bogu z osobą w grzechu ?
Autor Wiadomość
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:00   Jak rozmawiać o Bogu z osobą w grzechu ?

Noooo...sprawę Robiki i Jej smska mamy wyjaśnioną i zamkniętą....ale temat nas drążący pozostał.
Jak sie modlić za kogoś, jak rozmawiać z drugą osobą o Bogu....jak pokazywać Boga osobom, ktore są w grzechu i w Boga nie chca wierzyć , jak świadczyc o Bogu.....itp. Jakim językiem, gestami , jakim działaniem.....żeby nie spłoszyć, nie przestraszyć....ale przyciągnąć ?
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:02   

...tak jak rozmawiał Jezus....z indywidualnym podejściem do każdego :-) ......przyciągnąć....nie odstraszyc....nie zniechęcić.
Towarzyszyć!
 
     
martin
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:22   

Zgadzam sie z lena, tu chyba nie ma regul.
Probowalem pare osob "przekonywac" do Chrzescijanstwa, do tego, ze np. nie warto sie obrazac na Pana Boga, bo niektorzy ksieza sa niedoskonali itp.
Ale to naprawde trudne, zeby dotrzec do kogos, kto nie chce sluchac.
Moze warto porozmawiac, ale bez nacisku?
Tez jestem ciekaw, czy ktos ma takie doswiadczenia
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:25   

A czy powiedzieć mężowi / żonie którzy odeszli, zdradzili, skrzywdzili, że się za niego/ za nia modlę ?
A jak wyśmieje , pogardzi ?

A może modlic się tylko w cichości swojego serca ?

Jak sie modlisz za swoją zonę / męża ? Jak Mu/ Jej pokazujesz Boga ?

Ło Matko....czy myśmy Nałogu mieli tę sama Babcię ?
Moja się jednak z czasem odmieniła i mówiła mi już tylko o MIŁOŚCI . Ale początki naszych rozmów.....było ciężąko. Awanturowałam się i nie chciałam przyjąć ! Ale przyszedł mój czas !

Męzowi nie mówię, że się codziennie za Niego i cała rodzine modlę. Kiedyś tylko zapytał - co tak codzienie rano sie modlisz...za kogo....odpowiedziałam - za Ciebie i dzieci i za siebie. Nic więcej.....jakos poczułam, że więcej nie muszę teraz mówić. EL.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:28   

Kochana El., wszyscy żyjemy w grzechu, zawsze.
Bez grzechu była tylko Matka Jezusa, Jezus.

Może jak rozmawiać z osobą innego wyznania, z osobą trudną charakterem, osobą zaślepioną, uzaleznioną, z osobą opętaną, z osobą niemiłą, z osobą inną niż my, itp. ?

Nie ma na ziemi osoby bez grzechu.

Może jak rozmawiać z osobą zagubioną, z krzywdzicielem, z kimś "głupim" (w Piśmie "głupi nie poznali Boga"), z kimś o innych wartościach?

Trudne!
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:39   

Skoro temat wrócił.....wkleję z poprzedniego tematu/postu

W każdym człowieku istnieje ślad Boga, czasem ukryty, nieuświadomiony, ale ,żeby go wydostac trzeba niezwykłej rozwagi, umiejętności i wyczucia.
Najpierw prawidłowa relacja, wzajemna akceptacja i zaufanie .
Mówić nie dla samego mówienia, ale mówić,aby dotrzeć i nie zniechęcić!
Przykladem jest sam Jezus który do każdego mówił inaczej.
Wejść w drugiego, zobaczyć co czuje, przeżywa....poznać i "nauczać".
Towarzyszyć w poszukiwaniu Boga uzywając odpowiedniego języka, formy , stosownie do sytuacji, indywidualnego przypadku, zwłaszcza kiedy "przypadkiem" jest pogubiony, poraniony, bądź żyjący w grzechu człowiek.

Do każdego można trafić, otworzyć, ale trzeba wiedzieć jak (niezwykle trudne i niestety często nieudolne) trzeba użyć odpowiedniego klucza.......nie wytrycha pasującego do każdego zamka.Nic na siłę!.


Co do pytania El......zapyta ...powiem.
Bardziej przemawia do mnie skrytość.

Elzbieto......nie kombinuj.....pytanie jest ważne
Jak rozmawiać o Bogu z osobą w grzechu!.....jak rozmawiać o Bogu wogóle!
Tu nie ma osób innego wyznania, nie ma głupców.....my wierzący jesteśmy....czasem tylko zagubieni.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:48   

Leno.
Tytuł wątku jest.
Więc odpowiadam. Nie ma na ziemi osoby bez grzechu.
Nie przyjmujesz tej prawdy?
To pytanie El. jest niefortunnie postawione!
Nie można uogólniać, bo skrzywdzimy kogoś niepotrzebnie!
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 14:56   

...nie odpowiadasz Elzbieto....Ty nigdy nie odpowiadasz!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 15:06   

El.... piszesz (hhhhiiii) "Ło Matko....czy myśmy Nałogu mieli tę sama Babcię ?" raczej nie.............. bo moja zmarła ponad 30 lat temu............

Elżbieto........... przyginające do ziemi jest to Twoje oświadczenie:"wszyscy żyjemy w grzechu, zawsze"............. a jak śpię to też grzeszę??? a jak coś dobrego czynię to też grzeszę?
Ja znam faceta,wojującym ateistą to on chyba nie był,ale przez kilkanaście lat a może i więcej w kościele nie był z własnej woli.............. na ślubach,pogrzebach bywał pod kościołem.
O Bogu,sile płynącej z modlitwy,spokoju i zawierzeniu Bogu słyszał na mityngach,od innych ludzi.Nawet czasami go drazniło to jak słuchał............ w końcu ,postanowił pjść i zobaczyć co tam takiego w tym kościele jest,sprawdzić czy jest Bóg tam.Poszedł na mszę dziecinną.........bo najkrótsza............ i usłyszał: "gdzie mam Cię szukać jak nie tu,w kościele...." śpiewały dzieci fałszując................ i został.
Dziś mówi że wkurza go to, że msza w zwykły dzień tak krótko trwa.................

Wiara rodzi sie ze słuchania,z łagodnego słowa,nie z nawracanie mieczem i grożbami.
Piękne świadectwo El.
Jaka postawa godna polecenia u Leny...............
Bez nachalności.

Moja teściowa(zacna,prawie 90 lat) nawraca mnie ciągle............. nakazując mi modlitwy czy każąc mi słuchać pewnego jedynie słusznego w jej mniemaniu radia......... nawet głosować mi kazała strasząc kara Bożą............ skutek??? odwrotny od zamierzonego.............. nie słucham,albo bardzo rzadko.............. ot i komunistą mnie nazywa...........
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 15:19   

Leno, napisałam "trudne!", więc nie pisz, że nie odpowiadam.

Nie wolno uogólniać, to po pierwsze, a po drugie skoro żyjemy w grzechu, to najpierw tylko i wyłącznie patrzymy w swoje życie i w swoje grzechy. Widzę, że Nalóg dla Ciebie też trudno przyjąć tę prawdę, o której mówi Jezus, nie ja.
Nałogu, nie powiem"żyjesz w grzechu", powiem "żyjemy w grzechu".
Rożnimy się tylko rodzajem grzechów.
Poza tym jeśli są ludzie niewierzący w Naszego Boga i Jezusa Chrystusa to czy można mówić O ICH GRZECHACH? Grzech, dotyczy przykazań Bożych i kościelnych, tak czy nie...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 15:20   

Bo droge trzeba odszukac do Boga samemu..wtedy wiem że to moje i tylko moje....i odkrywam to kazdego dnia..ciesze sie słowami jakich sie człowiek nauczył...a czemu -bo odzywa sie w nas ludzka natura....zrób to ,naucz sie a my na przekór....a jezeli zostawia sie to tak masz prawo wyboru,możesz ale nie musisz to wtedy staje sie ciekawe..interesujące..dokłądnie tak jak napisał nałóg o tym znajomym...ale on juz wie
że sam odszukał tą drogę i wie że to jego....trzeba szanowac dowolnośc wyboru,trzeba szanowac innośc.....to sa pierwsze nauki jakie ja wyniosłem z wiary..ale jak istotne w moim przypadku!!!!!!!
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 15:44   

Mnie się łatwiej rozmawia o Bogu, co może się wydać dziwne, z ateistami. Problem pojawia się natomiast w rozmowie z wierzącymi.

Na przykład osoby wierzące tłumaczą rozwody, rozstania łatwym tekstem - widać taka była wola boża. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze te osoby Bogiem manipulują. Biorą z boskiego co im wygodne. I strona, która krzywdzi również Bogiem się zasłania.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 15:48   

Elżbieta napisał/a:

Może jak rozmawiać z osobą innego wyznania, z osobą trudną charakterem, osobą zaślepioną, uzaleznioną, z osobą opętaną, z osobą niemiłą, z osobą inną niż my, itp. ?
Nie ma na ziemi osoby bez grzechu.
Trudne!

Oczywiście Elżbieto , że masz rację. A skoro to jest temat na forum kryzysowym to ja bym zadała takie pytanie :
Czy można rozmawiać , a jeśli tak to w jaki sposób z osobą wierzącą , a chwilowo nie praktykującą i nie modlącą się ( czy nawet od dawna ) z powodu osobistej niechęci czy też kryzysu lub odejścia od Boga .
Bo tu na forum przeważnie są pobożne praktykujące osoby i ich współmałżonkowie lekceważący wiarę i modlitwę.
A w grzechu to wszyscy żyjemy. Czy się modlimy czy nie , czy uczęszczamy na mszę św. czy nie.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 15:58   

Elzbieto......nie odpowiadasz,bądź odpowiadasz wymijająco(nie na temat).... i nie od dziś.
Uogólniasz...uzywasz szablonu, bez uwzględnienia problemu, bez odrobiny empatii....
Jak dla mnie ...posługujesz się takim własnie wytrychem o jakim mowa powyżej.
Tak....mam odwagę powiedzieć głośno to czego inni nie powiedzą wprost....
sugerują ale zwyczajnie nie łapiesz.... może udajesz.
W Twoich wypowiedziach niejednokrotnie ukryta jest uszczypliwość/złośliwość ......zbyt często jak na kogoś takiego jak Ty..."doskonałego"
Jesteś moderatorem, nie Bogiem....wiesz o tym?

Czy nie przyjmuje tej prawdy?......w Twoim wydaniu nie.....wolę "przekaz" El, Mirelli...innych.... doświadczonych, przystępnych, rozumiejących(próbujacych zrozumieć)wciąż doskonalących się... od nich się uczę..... i dzięki nim trwam.

Teraz możesz mnie wyciąć.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 16:11   

Leno, tak mnie odbierasz Ty.
Nie jestem osobą, która dociera do Ciebie i widać tak ma być.
Nie rozumiem Twojej irytacji, różnimy się, nie widzisz?
Dlaczego oczekujesz, że mnie zrozumiesz? Nie musisz mnie rozumieć, inni dotrą i docierają do Ciebie. Leno, nie wiem, co chcesz ode mnie?
Widać inni docierają EL. Mirela i bardzo dobrze! Może wystarczy Tak, ok?
Nie wiem o co Tobie chodzi.

o grzechu jest w Piśmie świętym.


1 List św. Jana
Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy
i nie ma w nas prawdy.

http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=988

Dopiero, po stanięciu w prawdzie o nas samych, można spojrzeć na innego człowieka.
Dopiero wtedy można. Można popatrzeć na grzech innego człowieka, po ujrzeniu grzechu u siebie.

To mówi Bóg w Piśmie świętym, NIE JA, Leno, Nalogu.

Dopiero wtedy, kiedy widzimy u siebie swoje grzechy, możemy mówić o grzechach innych. Jednak nie polecam tego robić. Absolutnie!

A jak dotrzeć do "innych"? Na pewno Miłością, to znaczy jej owocami :
łagodnie, cierpliwie i bez lęku NIE GUBIĄC JEZUSA po drodze w swoim życiu.
Przewodnicy duchowi - kaplani mogą pomóc!
Niedoceniani są Słudzy Pana Jezusa.
Zachęcam do poddawania się samowychowywaniu (św.Faustyna tak określiła stałe spowiednictwo) w sakramencie spowiedzi.

ps. NIE MAM UPRAWNIEŃ DO WYCINANIA, LENO.
Pozdrawiam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9