Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
O, właśnie, Martin - jeśli chodzi o wybaczanie, sama podobne pytania sobie zadaję: Czy tak naprawdę wybaczyłam? Czy wciąż jest we mnie jakiś problem, o którym sądziłam, że go przepracowałam, a... wyłazi? Czy walczyć z nim, i jeśli tak - to jak?... A może chodzi o to, że źle zdefiniowałam problem?....
Nałogu, czy mógłbyś wytłumaczyć, czym się różni zwykłe współuzależnienie od mega-współuzależnienia? Może być teoretycznie, jak i na moim przykładzie.
To co napisałam traktuję bowiem jako chęć zrozumienia sytuacji - dla samej siebie, bo taka jestem, bo lubię rozumieć. Ładnie to zresztą Piki potem rozwinęła. Ale może jest jeszcze coś czego nie widzę?
Czy mógłbyś poza tym rozwinąć bardziej twierdzenie, że
Cytat:
Mnie sie wydaje ,że w kontaktach z innymi ludźmi są pola na których nie wskazane jest grac fair play.
Wręcz odwrotnie.
Wg mnie to dotyczy Twojego męza.
Zdaje mi się bowiem, że mówimy o tych samych sprawach różnymi językami. Dla mnie gra wg zasad fair play nie oznacza, że "co ty mnie to ja tobie". Oznacza, że na początku gry określam/y zasady, zgodne z szeroko pojętą moralnością, etyką i zasadami Dekalogu - i się ich trzymam/y do końca. NIe zmieniam/y sobie ich w trakcie wg własnego upodobania, bo wtedy trzeba by zmienić swoją moralność. W tym kontekście piszę, że ja gram wg tych zasad, a Mąż - to nie wiem. A jak brzmią te zasady? W skrócie napisałam wyżej: jeśli chcesz się rozstawać, to proszę bardzo, masz do tego wolną wolę. Ale tam, gdzie jest "moja część" rozstawania się - to ja to zrobię po swojemu (czyli np. NIE dla rozwodu). A co ty zrobisz ze swoją częścią - to już twoja sprawa. I to zostało przeze mnie POWIEDZIANE. Czyli nie ma (nie powinno być) niedomówień i posądzeń o manipulację. Powiedziałam, że tak zrobię? Powiedziałam. Zrobiłam? Zrobiłam. Gra fair play.
[ Dodano: 2009-02-02, 09:27 ]
Czeka mnie bardzo ciężki tydzień, tak emocjonalnie ciężki. Jeśli nie wyskoczą jakieś przeszkody obiektywne, to w tym tygodniu będziemy podpisywać u notariusza akt rozdzielności majątkowej.
Jednocześnie zabieram z mojego/już nie mojego domu moje ostatnie rzeczy - książki, gazety, nici do haftowania.... I trochę jak zombie się zachowuję w tym momencie - żeby mniej bolało.
Mąż? Mówi: "Przepraszam za wszystko"...., potem się uśmiecha, zachowuje się jak kumpel, mówi "I tak cię lubię..."
Nie potrzebuję kolejnego kumpla, mam ich już wystarczającą ilość
Trudne, trudne to wszystko, ta twarda miłość
Wspomnijcie o mnie w modlitwie w tym tygodniu, proszę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum