Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
tląca się iskierka nadziei...
Autor Wiadomość
Ericc
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-22, 21:05   

Tak apropo nadziei :):

"Cztery świece płonęły powoli. Było tak cicho, że prawie usłyszelibyście ich rozmowę. Pierwsza rzekła:

- Ja jestem pokój! Jednak nikt nie troszczy się o to, abym płonęła. Dlatego odchodzę.

Płomień stawał się coraz mniejszy, aż w końcu zupełnie zgasł...

Druga rzekła:

- Ja jestem wiara! Najmniej z nas wszystkich czuję się potrzebna, dlatego nie widzę sensu dłużej płonąć.

Gdy skończyła mówić, lekki podmuch wiatru zgasił płomień...

Trzecia ze świec zwróciła się ku nim i ze smutkiem rzekła:

- Ja jestem miłość! Nie mam siły dłużej świecić. Ludzie odsunęli mnie na bok, nie rozumiejąc mojego znaczenia. Zapominają kochać nawet tych, którzy są im najbliżsi.

I nie czekając ani chwili zgasła...

Nagle dziecko otworzyło drzwi i zobaczyło, że trzy świece przestały płonąć.

- Dlaczego zgasłyście? Świece powinny płonąć aż do końca.

To powiedziawszy dziecko rozpłakało się. Wtedy odezwała się czwarta świeca:

- Nie smuć się. Dopóki ja płonę, od mojego płomienia możemy zapalić pozostałe świece. Ja jestem nadzieja!

Z błyszczącymi od łez oczyma, dziecko wzięło w dłoń świecę nadziei i od jej płomienia zapaliło pozostałe świece.

Płomień nadziei nie powinien nigdy zgasnąć w Twoim życiu...
Każdy z nas powinien podtrzymywać płomienie Pokoju, Wiary, Miłości i Nadziei..."
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-22, 21:33   

coś dzisiaj znalazłem w necie......NADZIEJA.......


po piaszczystej drodze szła staruszka.Chociaż była już bardzo stara,to jednak szła
tanecznym krokiem,a uśmiech na jej twarzy był tak promienny,jak uśmiech młodej
szczęśliwej dziewczyny.
Nagle dostrzegla przed sobą postać.Na drodze ktoś siedział,ale był skulony,że prawie
zlewał się z piaskiem.Staruszka zatrzymała się,nachyliła nad niemal bezcielesną istotą
i zapytała..Kim jesteś? Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy,a blade wargi
wyszeptały..Ja ..nazywają mnie smutkiem...Ach! smutek!zawołała staruszka z taką
radością,jakby spotkała dobrego znajomego....Znasz mnie? zapytał smutek niedowierzająco.Oczywiście przeciez nie jeden raz towarzyszyłes mi w mojej wędrówce.
Tak sądzisz zdziwił sie smutek to dlaczego nie uciekasz przede mna ..nie boisz się?
a dlaczego miała bym uciekać mój miły? przeciez dobrze wiesz że potrafisz dogonic kazdego,kto przed toba ucieka.Ale powiedz mi prosze dlaczego jestes taki markotny?
Ja jestem smutny powiedział smutek łamiacym sie głosem.Staruszka usiadła obok niego
Smutny jestes powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową.
A co cie tak bardzo zasmuciło? smutek westchnął głeboko..czy rzeczywiscie spotkał kogos
kto bedzie go chciał wysłuchać?..ile razy juz o tym marzył!!!!
Ach wiesz zaczął powoli z namysłem,najgorsze jest to ze nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to by spotkac sie z ludzmi i towarzyszyc im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę,oni wzdrygają sie z obrzydzeniem,Boja sie mnie jak morowej zarazy!!!..i znowu westchał..wiesz ludzie wynalezli tyle sposobów,zeby mnie odpedzic..
-mówią tralalala,zycie jest wesołe,trzeba sie smiać,a ich fałszywy smiech jest przyczyną wrzodów żoładka i duszności
-mówią co nie zabije to wzmocni,i dostaja zawału-mówią trzeba tylko umiec sie rozerwać,i rozrywaja to co Bóg polączył i nigdy nie powinno byc rozerwane
-mówia tylko słabi płaczą,i zalewaja sie skrycie potokami łez
-albo odurzaja alkoholem,narkotykami,byle tylko nie czuc mojej obecnosci
-albo na siłe otaczaja sie wszystkimi znajomymi by tylko oszukac,mnie i samotność
Masz racje -powiedziała staruszka-ja tez czesto widziałam takich ludzi.
Smutek jeszcze bardziej sie skurczył.Przeciez ja tylko chce pomóc kazdemu człowiekowi.
Wtedy kiedy jestem przy nim ,moze sie spotkac sam ze sobą.
Ja jedynie pomagam zbudowac gniazdko, w którym może leczyc swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrazliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do żle zagojonej rany,która co pewien czas sie otwiera.
A jak to boli! Przeciez wiesz ze dopiero jak człowiek pogodzi sie ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymane łzy,moze naprawde wyleczyc swoje rany.
Ale ludzie nie chca abym im pomagał.Wola zaslaniac swoje blizny fałszywym usmiechem.
Albo zakładac gruby pancerz zgorzknienia..smutek zamilkł.
Po jego smutnej twarzy pociekła łza,najpierw jedna potem wiecej,az wrescie zaniusł sie nieutulonym płaczem.
Staruszka serdecznie go objeła i przytuliła do siebie...płacz płacz smutku,wyszeptała czule
musisz teraz odpocząc aby potem nabrac znowu sił.
Ale nie powinienes juz dalej wedrowac sam,bede ci już zawsze towarzyszyc,w moim towarzystwie zniechęcenie cie juz nigdy nie pokona.
Smutek nagle przestał płakać,wyprostował sie i ze zdumieniem spojrzał na swoja nowa towarzyszkę
Ale..ale kim ty własciwie jesteś?? Ja zapytała figlarnie,usmiechaja sie przy tym tak beztrosko-jak małe dziecko Ja...
jestem NADZIEJA !!!!
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-22, 21:50   

ketram napisał/a:
Zastanawiam się od jakiegoś czasu, co to takiego właściwie nadzieja.

I dochodzę do tego, że nie jest nadzieją to, co czasami pojawia się, kiedy próbujemy jakimiś ludzkimi sposobami wywołać reakcje u naszego małżonka, albo kiedy dopatrujemy się w ich zachowaniu znaków, przebłysków - i potem na tej podstawie coś sobie roimy. To nie jest nadzieja. To cos innego, ale nie nadzieja.

Nadzieja to stan - bez ciągłych analiz, prób, przemysleń - ciągły stan, że Bóg doprowadzi do szczęśliwego zakończenia.


Zgadzam się z Tobą. Dla mnie nadzieja płynie z wnętrza - od Pana, który mnie prowadzi i tę nadzieję wlewa w me serce. Nie ma na nią natomiast wpływu to co na zewnątrz, czyli np. niekorzystne, w moim odczuciu, zachowania męża. Nadzieja wiąże się dla mnie z zawierzeniem Bogu, że On wie co robi i kiedyś doprowadzi do szczęśliwego zakończenia.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-22, 22:30   

JEŚLI ZDOŁASZ..........


Jesli zdołasz zachowaj spokój,
chociazby wszyscy juz go stracili,ciebie oskarzając

Jeżeli nadal masz nadzieje,chociazby wszyscy o tobie zwatpili.
licząc sie jednak z ich zastrzezeniem.

Jeżeli umiesz czekac bez zmeczenia,jezeli na obelgi
nie reagujesz obelgami,
jezeli nie odpłacasz za nienawiśc nienawiścią

nie udając jednakże mędrca i swietego

Jeżeli marząc -nie ulegasz marzeniom,

Jeżeli rozumując-rozumowania nie czynisz celem,

Jezeli umiesz przyjąć sukces i porazkę,
traktując jednakowo oba te złudzenia.

Jeżeli scierpisz wypaczenie prawdy przez ciebie głoszonej,
kiedy krętacze czynia z niej zasadzkę,
by wydrwic naiwnych albo zaakceptujesz ruinę
tego,co było trescią twego zycia,

kiedy pokornie zaczniesz odbudowe zużytymi juz
narzędziami .

Jeżeli potrafisz na jednej szali położyc wszystkie
twe sukcesy

i potrafisz zaryzykować,stawiając wszystko na jedna kartę

jezeli potrafisz przegrać i zacząć wszystko od początku

bez słowa ,nie zaląc się ze przegrałeś,

jeżeli umiesz zmusić serce,nerwy,siły,by nie zawiodły

chocbyś od dawna czuł ich wyczerpanie,byleby wytrwać

gdy poza wolą nic juz nie mówi o wytrwaniu

Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi ,nie tracąc
uczciwości

jeżeli nie moga cie zranić nieprzyjaciele,ani serdeczni przyjaciele


jezeli cenisz wszystkich ludzi ,nikogo nie przeceniając


jeżeli potrafisz spożytkowac każda minutę,
nadając wartość kazdej przemijającej chwili

twoja jest ziemia i wszystko na niej


i-co wazniejsze synu mój

będziesz CZŁOWIEKIEM
 
     
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-22, 22:54   

Rzabciu, bardzo się cieszę, że zobaczyłam Twój post. Zastanawiałam się co u Ciebie słychać. Powiem tak, nigdy nie wiesz co się stanie. Myśl przede wszystkim o sobie, to Ty sama dla siebie jesteś najważniejsza. I jeżeli ta iskierka jest zapowiedzią ognia to czerp z tego ile się da. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę najwspanialszej gwiazdki, nie tylko w Święta. Agata
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-23, 21:50   

dziękuję Agato, dziekuję Wam wszystkim a ciepłe słowa... nic sie nie wydarzyło, maz milzcy, czekam... poko co czekam, ale coaraz więcej jednak we mnie wątpliwosci... czy chcę, czy on potrafi się złamac i przyanac do błedu, czy potarafi, czy bedzie chciał uratowac wszystko to co wisi na włosku, zanim całkowiecie przekreslę ten włosek...nie wiem... sama juz nie wiem co czuje....
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-23, 22:26   

rzabo,gdy tutaj dotarlam,napisalas mi kilka slow,ja Tobie odpisalam,bys nie zgadzała sie na rozwód...nadal tak myślę,mimo,ze jestem po rozwodzie,jednak,gdybym na tę stronę dotarła wcześniej,być może bym walczyla bardziej o to małżenstwo,ale pomimo wszystko jesteśmy razem,to co w ludzkim pojęciu było niemożliwe,dzięki interwencji Jezusa stalo sie możliwym.dlatego,jeśli czujesz tą iskierke nadzieji,to byc może jest to znak,że i w Twoim przypadku Bóg dziala..jest to tym bardziej możliwe,że już niedługo najpiękniejsze święta w roku,że rodzi sie Jezus a z nim nadzieja...tego w tym świątecznym czasie życzę...nadzieja umiera ostatnia.a ja wierze.ze ona nigdy nie umiera...będe pamiętac o Tobie w modlitwie,by niemożliwe stalo sie faktem...Pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-23, 23:15   

Elena napisał/a:
...nadzieja umiera ostatnia.a ja wierze.ze ona nigdy nie umiera
...rzaba nos do góry..ja jestem przykładem faceta jaki zrozumiał i podjął wyzwanie zmiany siebie- może dla uratowania rodziny ???...a co do nadzieji...napisałem taka opowieść czy czytałaś???
nadzieja jest radościa i wspaniała towarzyszką dla smutku....wszystko jest możliwe...pamiętaj tylko spokój,wiara i Bóg ..w załamaniu nie zrób czegoś czego nie wybaczysz sobie przez wiele lat!!!..pozdrawiam i optymizmu jakie daje Boże Narodzenie
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-01, 21:11   

Rzabko, miło Cię widzieć znów na forum. Nasze historie przebiegały niemalże równolegle tu na forum i były bardzo podobne. Identyczne zachowania naszych mężów. Później równolegle toczące sie zprawy rozwodowe. Ja jak na razie jestem po sprawie rozwodowej. Pozew mojego męża został odrzucony przez sąd. Nie ugięłam się do samego końca. Sąd odrzucił pozew równocześnie nie uznając mojej winy w rozpadzie małżeństwa. Mąż pewnie złozył już apelację....
To co się stało, to że walczyłam pewnie nic nie zmieni w naszych stosunkach. Mąż jest jeszcze bardziej na mnie wściekły i nigdy do mnie nie wróci. Ale ja na dzień dzisuejszy jestem z siebie dumna. Wytrwałam do końca, choć po drodze napotykałam wiele głosów, które namawiały mnie abym dała sobie spokój i wyraziła zgodę. Również sam mąż codziennie przez okres toczącej się rozprawy rozwodowej powtzarzał, zę nigdy przenigdy do mnie nie wróci.
Kiedyś mówił, że nigdy przenigdy mnie nie opuści ....

Rzabka wytrwaj do końca w soim postanowieniu, moze to nic nie zmieni, ale będziesz mogła iść dalej przez życie z podniesioną głową, że Ty nie chciałaś rozwiązania tego małżeństwa, że chciałaś ratować. I w żadnym wypadku nie ulegaj, bo to mogą być ostatnie chwile, kiedy Twój mąż (pomimo, że na sali sądowej) będzie zmuszony wysłuchać Twojego zdania nt. rowiązania Waszego małżeństwa, które ma prawo istnieć i powinno istnieć.
 
     
bolek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-01, 21:33   

Rzabko i Aldo nie bardzo rozumiem sprzeciwu; wytłumaczcie mi to, bo jestem coraz bliżej poddania się i wyrażenia zgody na to co w gruncie rzeczy się nigdy nie zgodzę we własnym wnętrzu
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-02, 12:43   

Bolek,
jeżeli nie zgadzasz się we własnym wnętrzu, nie chcesz tego, oceniasz jako zło - to dlaczego chcesz się zgodzić, dlaczego chcesz potwierdzić nieprawdę, zrobić coś, co uważasz za złe? - dla świętego spokoju? ze strachu przed konsekwencjami Twojego sprzeciwu? czy ulegasz szantażowi? czy w ten sposób chcesz okazać dobrą wolę? żeby inni nie posądzili Cię o złośliwość?
Pozdrawiam,
życzę dobrego, mądrego, zgodnego z twoim rozeznaniem wyboru!
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-02, 22:22   

Bolek właśnie o to chodzi aby postąpić zgodnie z tym co mówi Twoje serce, Twoje wnętrze. Ja tak zrobiła, postąpiłam zgodnie z tym co podpowiadało mi serce. I teraz czuję się naprawdę dobrze.
ten mój sprzeciw na 6 rozprawach (tyle się odbyło) to jak płynięcie przez prąd. Miałam wiel chwil, w których byłam już bliska poddania się, tym bardziej, że rozum podpowiadał, że najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie wyrażenie zgody.
Ale ta zgoda równocześnie byłaby zaprzeczeniem wszystkich moich wartości, całej mojej osobowości, a przede wszystkim byłaby nie zgodna z moim sumieniem.
Moja zgoda oznaczałaby, że akceptuję postawę męża, a tak nie jest. Nigdy nie zrozumię i nie zaakceptuję tego co zrobił. Dlatego nie zamierzam mu nic ułatwiać. Musi zacząć ponosić konsekwencje swoich czynów.
Pragnę dodać, że podczas całej rozprawy rozwodowej nie padło ani jedno złe słowo w stosunku do mojego męża, ani z moich ust ani z ust świadków.
Pokazałm jakim małżeństwem byliśmy naprawdę. Obaliłam tym samym wszystkie kłamstwa, które wypowiadał mąż i jego świadkowie. Sąd nie widział żadnej mojej winy w rozpadzie małżeństwa.
Cały czas idę pod prąd, może nic z tego dobrego nie przyjdzie. Ale idę z podniesioną głową, bo nie zgodziłam się na zło, bo postapiłam zgodnie ze swoim wnetrzem.
Bolek jeśli w tobie choć odrobina chęci to nie zaprzepaszczaj tego. Nie zgadzaj się na zło. Manifestuj swoją postawę.
Pozdrawim
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-03, 00:08   

Bolek... warto powiedziec NIE!!!!! warto... ja tez chciałam zgodzic sie na rozwód, nie mialam juz siły walczyc, przychodziło zwatpienie, przychodziły złe mysle i i wszystcy wokól" jeszcze ułozysz soebie zycie, daj mu spokój".... ciesze sie ze nie zgodziłam sie na rozwód... wiesz dzis wiem, ze mój mąz w głebi sercea kiedys to doceni.... a wiem, bo iskierka nadziei pali sie dla mnie coraz większym płomieniem;))))) wytrwałosci wszystkim zycze.... badzcie wytwali.... ja sama juz nie byłam a tymczasem dzieją sie cuda o jakich nie marzyłam....
 
     
bolek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-03, 09:07   

bardzo, bardzo wszystkim Wam dziękuję
 
     
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-03, 14:52   

Rzabko, napisz coś więcej jak będziesz chciała. Jesteś taka tajemnicza, a z Twoich postów bije taka energia... Pozdrawiam. Agata
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8