Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
dowiedzialam sie ze calkowity koszt to 300 zl
rezerwacje moge zlozyc 4 stycznia
dzis rozmawialam z mezem o tym
zapytalam sie czy bylby chetny pojechac na rekolekcje do Lichenia, 3 dniowe
odp : zwariowalas, taki kawal bede jechal?
no to ja wyszlam
wrocilam po 5 min, powiedzialam mu zeby sie zastanowil nad moja propozycja, ze jutro zadam mu to pytanie ponownie i jezeli chce odmowic to niech przekaze to w bardziej kulturalny sposob.
maz od razu zaczal sie pytac, ile dni, ile kosztuje itp
powiedzial ze moze jechac.
jak jechal do siebie dobra atmosfera prysla
zadzwonila tesciowa, darla sie do sluchawki ze wszystko slyszalam
zaczela od slow :
gdzie jestes? dlaczego jeszcze nie mieszkasz z E (ze mna) , co Ty odwalasz, co to ma byc itp itd, na koniec powiedziala, po co klamales ze to E nie chce zebys wrocil
i tu az mna
kurcze pomiajac fakt ze moja tesciowa dzwoni codziennie do mnie i meza i pyta sie czemu nie mieszkamy jeszcze razem, nie daje sobie przemowic ze to nasza sprawa, ze jej smuszanie nic nie pomoze itp, ale moj maz powiedzial jej ze to niby ja nie chce azeby on wrocil...
no tego za wiele, powiedzialam mu ze nie zycze sobie zeby moja osoba wykrecal sie
ze dobrze wie ze nigdy takiego czegos nie powiedzialam, on mi na to ze to ja wyrzucialam go z domu (musialammu przypomniec ze sam wybral przeciez) i potwierdza sie to o czym od dawna myslalam, ze oczekuje ode mnie az moze ja poprosze go o powrot do domu...
przypomnialam mu ze porozmawiac na ten temat zawsze mozemy
ale widze ze mojemu mezowi sie nie spieszy
widze ze jest mu bardzo wygodnie tam, ma spokoj od dzieci, wieczorem i w nocy robi co chce, rano do dzieci nie musi wstawac, na pytanie naszego syna kiedy wroci do domu, odp mu idz na bajke , dzis syn pytal sie go czy zostanie na noc powiedzial krtoko "nie" i to wszystko.
ehhh
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-30, 11:58
Landis, tak czytając... długa droga przed Tobą i Twym mężem, i kupa roboty... Ale to:
landis85 napisał/a:
wrocilam po 5 min, powiedzialam mu zeby sie zastanowil nad moja propozycja, ze jutro zadam mu to pytanie ponownie i jezeli chce odmowic to niech przekaze to w bardziej kulturalny sposob.
... to wg mnie jest właśnie to, o co chodzi w poprawnej komunikacji. Szacuneczek
Dasz radę, dziewczyno, trzymaj się!
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-30, 14:10
Landis........ czy Twoja teściowa wie o tym ,że Ty postawiłaś warunki powrotu męża a jej syna na łono rodziny?że te warunki sa po to aby ten powrót miał szanśe być trwałym?
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-30, 17:08
landis, pięknie ze rekolekcje :)
baardzo sie cieszę
super sobie radzisz!
landis85 [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-30, 21:20
hej!
nalog tak tesciowa wie
ale teraz moje warunki nie sa wazne, dla niej wazne jest to zeby moj maz jak najszybciej wrocil do nas, zeby tam nie placil za mieszkanie, bo to duzo kosztuje, ze dziociom potrzeba taty-dlatego ma wrocic moj maz
to ze nie przeprosil, nie obiecal poprawy- to ja nie interesuje....
dzis znowu maly krok do tylu
nie wiem jestem przed @ a wtedy wszystko drazni mnie okropnie
do tego dochodzi przeczucie ze maz dalej mnie oszukuje, a ostatnio przeczucie mnie nie zawodzi
denerwuje mnie okropnie to ze wieczorem po godz 19tej juz szybko lecialby do siebie....
normalnie po 19tej pelno sms-ow, telefonow, ciagle tylko slysze , tak za 20 min bede i juz kolega albo po niego przychodzi, albo on sam idzie
nie wazne ze dzieci jeszcze nie spia itp on musi isc
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-30, 21:37
hej, moze ustalcie ze maz co drugi dzien zostaje dluzej?
np kladzie dzieci, kapie, usypia
bylabys odciazona
landis85 [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-31, 10:11
Danusiu moj maz bardzo dlugo pracuje i to raczej odpada
chociaz nie wykluczam ze jakby chcial to moglby pol tygodnia dluzej pracowac a drugie pol od 16tej czy 17tej calkowicie poswiecic dzieciom
no wczoraj przeczucie mnie nie zawiodlo
teraz wiem czemu mu sie tak spieszylo po 19tej zeby z domu juz uciec----do baru
ostatnio dzien bez baru, piwa to chyba dla mojego meza dzien stracony....
moj brat widzial go wyzelowanego, elegancko ubranego w barze
a mowil ze kolege musi odwiezc, tego z ktorym tam siedzial w barze
a taki chory, u lekarza byl, po 19tej do domu lecial bo on musi sie polozyc, odpoczac itp itd
wczoraj mnie taka zlosc ogarnela ze mysyalam ze wszystko z siebie wyrzuce , to wszystko co zrobil nam, dzieciom
ale "ograniczylam" sie do napisania sms-a ze obiecal nie klamac, ze teraz wiem gdzie mu sie tak znowu spieszylo (do baru)
oczywiscie rano nadal mam zly humor i nic mnie nie cieszy, dzieci denerwuja
czuje ze trace wiare, ze maz nigdy sie nie zmieni, niedlugo bedzie z wielka laska przyjezdzal do dzieci, ja bede zmuszona siedzec ciagle z dziecmi w domu z racji tego ze mieszkam z nimi sama i maz dlugo pracuje, a jak nie pracuje to zawsze moze powiedziec ze jest w pracy- co czesto juz robil...
chyba pojde do spowiedzi to wszystko wyrzuce, ten zal
mam taki ZAL do meza, do siebie ze nic sie nie uklada
przepraszam ze na nowy rok potrafie tylko marudzic i nudzic
ale dzis nie potrafie inaczej wyrzucic tego z siebie
pozdrawiam, ide robic ciasto "Adama i Ewe"
Anula1 [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 03:02
Wygląda na to, że twój mąż znalazł sobie pretekst do picia. Mówi, że wyrzuciłaś go z domu... Tylko nie daj sobie wcisnąć kitu, że pije przez ciebie...
A prawda jest taka, że woli bar od dzieci! I o tym powiedziałabym teściowej - wyciągnij mu poduszkę spod tyłka!
Będzie wściekły, to pewne, ale co więcej masz do stracenia?
malizna [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 12:35
gogol napisał/a:
Teraz zaczynam nad tym pracowac,to właśnie kolejny cud ,że mąż zgodził sie na rozmowe z kim kto mógłby nam pomóc.zawsze mawiał,ze ci nadaja sie na leczenia.Widzisz jak Pan działa.
Módl sie codziennie do jego Anioła stróża,gwarantuję,że to pomaga.Ja juz nie miałam siły ,więc powiedziałam do św.Józefa,że nie mam siły walczyć z jego podopiecznym a on jest bezrobotny niech popracuje nad sowim Józefem bo po ludzku to sie już nie da.Efekt był prawie od zaraz ,wierz mi ,byłam niedowiarkiem adzis wiem ,że jak naprawdę uwierzysz to dzieja sie fajne rzeczy ,sytuacje,dzis nie przestaje w modlitwach dziękczynnych i ciagle rozmawiam z satysfakcją z naszymi Aniołami stróżami.Powodzenia
czytam to co piszecie i z jednej strony podnosi mnie na duchu a z drugiej przytłacza - mój mąż odszedł,nie chciał słyszeć o żadnych rekolekcjach i trwa w tym swoim związku. Byłam sama na jednych i faktycznie wielkie przeżycie ale myślę ,ze jeszcze moja droga daleka = na razie jestem sama i on nie chce wracać.czytając tez ten post natrafiłam na adres dominikanów z rekolekcjami- dla małżeństw niesakramentalnych- jak to jest może warto nie walczyć - rozwieść się bo mnie zostawił i spotkać kogoś i żyć w takim związku - co wy na to..?
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 13:07
malizna napisał/a:
natrafiłam na adres dominikanów z rekolekcjami- dla małżeństw niesakramentalnych- jak to jest może warto nie walczyć - rozwieść się bo mnie zostawił i spotkać kogoś i żyć w takim związku - co wy na to..?
Widzę,że Zły szarpie Cię dziś koncertowo, więc sprubóję powoli rozwiązać Twój węzełek z problemami.
Skoro trafiłaś na to forum to zapewne zauważyłaś,
że tu ratujemy małżeństwa sakramentalne, a nie rozwalamy, robimy to mając świadomośc samotności, która czasem staje się naszym udziałem do śmierci,
walczymy o sakramentalne związki , a nie propagujemy niesakramentalnych ( bo to tylko związki nie małżeństwa)
odwodzimy ludzi od cudzołóstwa, a nie propagujemy go. Niesakrametalny związek choćby i monogamiczny zawsze jest cudzołóstwem wobec małzonka sakramentalnego.
Pomagamy sobie jak umiemy i podnosimy na duchu upadających. Tobie też pomożemy jeśli zechcesz.
Rozumiem,że Ci źle, ale proszę nie idź w kierunku takich dyskusji z cytatu i nie wciągaj w nie innych, gdyż jest to niezgodne z zasadami tego forum.
Dla katolika jest to niedopuszczalne i nie będziemy tu zachęcać do innych postaw.
"(9) Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, (10) ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. [...] (12) Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę.
(1 list do Koryntian 6:9-12, Biblia Tysiąclecia)
Zostawiam Ci ten tekst do przemyślenia i uszy do góry. Chyba nie chcesz Nowego Roku spędzić w minorowym nastroju.
gogol [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 14:02
Malizna!Witam Cie i rozumie Twój smutek i załamanie.
Wiesz u mnie wcale nie jest różowo ,fakt ,że udało mi się być razem z mężęm na spotkaniach małżeńskich ,to był w jego wydaniu cud.
Ja po rekolekcjach dostałam kopa ,który był mi potrzebny ale tez zdawałam sobie ,że może to długo nie potrwac.Znam swojego męże i jego możliwości biernego trakowania życia,zaczynam sie bac o niego i siebie.Jego obojętnośc brak pomysłu na jakąkolwiek sytuację mnie boli choc nie wiem co z tym zrobic.Tak po ludzku to juz nie mam siły i czasami chęci.
Znowu wróciły moje problemy,typu "czemu znowu ja wyciągam rekę,a on jak zwykle nic BIORCA I TO WSZYSTKO ŻADNEGO GESTU DOBROCI W MOJA STRONE.Jednak nie umiemy rozmawiać,po NOWYM ROKU intensywnie szukam pomocy sami nie damy rady.
Dla mnie Sylwester był okropny napłakałam sie nad tą biernościa męża i gapieniem sie w ten głupi telewizor ,jego ciągłe narzekanie ,że zmęczony ,że nie warto mam już naprawde dość.
Ja jednak sie nie poddaje ,zamówiłam dziś sobie kilka książek Pulikowskiego,siedzę czytam ,modle sie i tak w kółko.A mój mąz wkółko co ty ode mnie chcesz ,co znowu wymyśliłaś.Sorry ja znowu wymiękam.
Ja musze sie do reszty rodziny dostosować a każde moje dbanie o siebie odbierane jest jak egoizm i brak zainteresowania rodzina.
Tak widzisz MALIZNA to nie jest tak ,jedni pisza wszystko inni cos miedzy wierszami,ja jeszcze tak nie umie jak wy .
Jedno wiem napewno musze pozbyć sie wybaczenia sobie błedu młodości co wiąże sie też z wybaczeniem pewnej sytuacji mężowi .Do takiego wniosku doszłam ,musze to skonsultowac ze specjalistą???
Pozdrawiam,cieszę się że trafiłam na to forum ,jest mi lżęj.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 14:10
gogol napisał/a:
Dla mnie Sylwester był okropny napłakałam sie nad tą biernościa męża i gapieniem sie w ten głupi telewizor ,jego ciągłe narzekanie ,że zmęczony ,że nie warto mam już naprawde dość.
Proponuję Ci poczytać o depresji u mężczyzn, może szarpiesz się i spalasz, a jemu potrzebna jest terapia. Może zwyczajnie jest chory i nie wiedząć o tym niszczysz się niepotrzebnie.
gogol [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 14:23
Kinga2Wiele razy o tym myślałam ale to tylko moje pobożne marzenie.On niestety uważa,że nikt nie może mu pomóc ,bo żona czyli ja sie nie zmienia.Widzisz u nas takie zamknięte kółko on na mnie ja na niego a między nami próżnia .Będę szukała pomocy napewno obym tylko trafiła na dobrego terapeute bo jak nie to po moim małżeństwie.
Wiesz boje sie o niego juz dłuższy czas ,ma dopiero 52 lata a w moim odczuciu i obserwacji jego mózg ma około 65.On nie umie sie cieszyc nawet z banalnym sytuacji,ja jestem jego przeciwieństwem.
teraz nasz największy problem to opieka nad jego matką.Poświęcił sie jej bezgranicznie,praktycznie nie ma go w domu,to temat dla mnie bardzo przykry i drażliwy.On nie umie rozmawiac ze swoim rodzeństwem aby wyegzekwoać wspólna opieke nad matka.
Pisałam już kiedys ,że nasz problem główny tego kryzysu to moje żale o nieodciąteta pępowine mego męża od mamy,bardzo poważny problem i wymagający rozwiązania bo inaczej po nas.
Może kiedys więcej i dokładniej ci opisze dzis mi jest trudno bo mam okropnego doła ,że nic w życiu mi sie nie udaje.
Pozdrawiam i dziękuje ,że się do mnie odezwałaś ,bo kiedys napisałąś ,że nic do mnie nie napiszesz bo ja przekręcam a to było nieporozumienie.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 15:01
gogol,
Zajmowanie się czymś uporczywie zwłaszcza, gdy to sprawia przykrość otoczeniu ( co by to nie było), to zawsze daje poważne powody, aby przebadać daną osobę. To co otoczenie bierze za złośliwości lub bezmyslność często jest objawem problemów i powinny kierować nas na drogę terapeutyczną. Sztuką jest tylko ustalić jakiego specjalisty poszukać. Dlatego najlepsi do tego są najbliźsi, choć znerwicowani i zmęczeni mają najlepsze spostrzeżenia..
gogol [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-01, 15:34
Kinga!
Dobrze to ujełas bo chyba już jestem znerwicowana.
Wszystko mnie denerwuje choć staram sie tego nie okazywac,ale to trudne.Widzisz nawet każdy ruch męża jest dla mnie denerwujący nawet to że się ożywia jak jest ze swoja matka ,która juz niewiele rozumie,bo to alchaimer i to mnie boli ,że ze mna nie ma tematu byle jaka rozmowa daje jakiś impuls.
Ja juz musze wyjść z domu ,żeby nie wybuchnąć.
Wiem ,że ja mam ogromny problem ze soba bo chyba juz są chwile ,że wszyscy mnie denerwuja i nie mam ochoty na jakiekolwiek z nimi kontakty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum