Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Hej nutella!
Dobrze, że tu jesteś. Moim zdaniem to dobrze, że się w jakiś sposób buntujesz. Nie chcesz przebaczyć, choć mąż „na kolanach”. Jesteś przynajmniej szczera wobec siebie. Warto z taką samą postawą szczerości stawać przed Bogiem. Z Nim o tym porozmawiać.
Miałem taki problem, że większość moich znajomych krytykowało to, że zbyt łatwo wybaczyłem żonie i dałem jej możliwość powrotu do domu. Mi też się wydawało, że może za miękki jestem i żona za mało „pokutowała”. Dzień przed jej powrotem rozmawiałem o tym z księdzem. Powiedział mi ciekawą rzecz, że wielu penitentów latami potrafi się spowiadać ze swojej zdrady, mimo, że już wrócili do współmałżonków. Tak wielkie bywa to poczucie winy.
To są chyba te skutki grzechu. Mam wrażenie, że te skutki mocno i Ciebie dotknęły.
Z drugiej strony Wasza sytuacja jest idealna by rozpocząć pracę nad związkiem – poprzez jakieś rekolekcje, czy spotkania małżeńskie. Warto zaryzykować.
To, do czego bym Cię zachęcał, to do próby przebaczenia. Jeśli nie potrafisz, czy też nie chcesz sercem, to spróbuj, chociaż ustami. Bez względu na to czy będziesz jeszcze ze swoim mężem czy nie. Przebaczenie jest potrzebne Tobie przede wszystkim.
nutella [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 00:05
W.Z.
Nie wiem, jak mam przebaczyc. Przebaczam, czyli co?
Mąz do naszego związku wprowadził jeszcze jedną kobietę i dziecko. Czy mam dac akcept tej kobiecie i mentalnie zaadoptować ich dziecko? A moze tak jak radzi Ketram, zaczekać. Po kilku latch ujrzę zdradę w nowym , lepszym świetle i jako skruszona żona powiem "wróć,
to ja zbłądziłam, bo nie dałam ci szansy, a ty przecież błagałeś na kolanach".
Prawdę mówiąc, skruszona mina mojego męża doprowadza mnie do najgorszych uczuc. Gdyby nie namacalny dowód zdrady, zaprzeczałby do dzis.
Pisałam juz o tym, że nie mogę zaufać mężczyźnie, którym kierują organy podrzędne,
a mózg nie jest decydentem. Moge zaufac sobie i Bogu.
Myli się każdy, kto mysli, że chcę zemsty i dyszę nienawiścią.
Chcę spokoju i pogody ducha, której w każdym poście zyczy nałóg.
Ostatnio zmieniony przez nutella 2009-12-29, 07:46, w całości zmieniany 1 raz
cierpliwy [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 00:21
nutella napisał/a:
Chcę spokoju i pogody ducha, której w każdym poście zyczy nałóg.
Nutello ja wiem ze czujesz teraz sercem straszny ból -rozrywający.
Ja wiem że nienawiść zżera......
Ale zrozum musisz sie stac dla samej Siebie tak słodka jak twój nic.
Najpierw wyciszenie
-emocji
-serca
-umysłu
Dlatego proś,krzycz do Boga ....ba nawet możesz kłócic sie o ten spokój.
Wysłucha ....bo daje tym jacy najbardziej pragną.
Dostaniesz nutello spokój to zaczniesz prosic o pogode ducha.......nadejdzie ...napewno nadejdzie
pozdrawiam i życze miłych snów....
nutella [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 00:42
Cierpliwy,
znowu stawiasz sie wyżej niż ja.
Czy chcesz powiedzieć, ze wiesz co czuję? do licha! sama tego nie wiem!
Wiem, że masz dobre chęci. Wiem, wiem, wiem, wiem!
Ale powól mi prosze, samej wyrażać i precyzowac własne mysli i uczucia.
Nie jestem dzieckiem, cierpliwy! jestem kobietą! dorosłą!
Zezłościłam się na Ciebie, ale juz dobrze. Przepraszam.
Chcę żebys sobie zapamiętał: nie chcę nikogo ukarac, nie dyszę nienawiścią.
cierpliwy [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 00:53
nutella napisał/a:
Myli się każdy, kto mysli, że chcę zemsty i dyszę nienawiścią.
o,k nutello to ja zle wyczytałem ,,,widzisz zeżarło mi pierwsza częśc twojej wypowiedzi
myli sie każdy,kto myśli......
sorry
nutello nie stawiam sie ponad Ciebie-nie jestem takim typem faceta-gwarantuję.
nutella napisał/a:
Nie jestem dzieckiem, cierpliwy! jestem kobietą! dorosłą!
Wiem to -i własnie starałem sie pomóc dorosłej kobiecie.....
ale o,k moze innym razem pozdrawiam
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 00:57
nutello pytasz jakie to uczucie ,
nutella napisał/a:
Przebaczam, czyli co czuję?
przebaczenie to w pierwszym momencie nie uczucie
to decyzja
to akt woli , za nim w pewnej odległości są uczucia . właśnie spokoju , zgody z samym sobą i Bogiem.
tak jak Prawdziwa Miłość jest przede wszystkim Decyzją , związaną z uczuciem .
oj zajęło mi trochę czasu by to zrozumieć .
nutella [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 00:59
Cierpliwy,
na koniec dnia porozmawialiśmy jak gęś z prosięciem
pozdrawiam
[ Dodano: 2009-12-29, 01:02 ]
Mirakulum,
To nie będzie łatwe...
w.z. [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 07:41
nutella napisał/a:
Przebaczam, czyli co czuję?
Tak jak już pisała Mirakulum, to nie o uczucia chodzi, a o decyzję. Uczucie dzisiaj jest, a jutro go już może nie byc. Uczucie to cos bardzo płytkiego, co przemija. Najważniejsza jest decyzja.
Z tego co napisałaś to nie masz zaufania do Twojego męża. Jemu jednak zależy na przebaczeniu. Tak jak napisałem wcześniej to dobra okazja do rozpoczęcia jakiejś terapii. Biorąc udział w terapii Twój mąż byc może zechce Ci udowodnic, że jego słowa nie są na wiatr i to jest moim zdaniem szansa dla Was. Z tym, że nie zrażaj się początkami. Moja żona na pierwszym spotkaniu z księdzem nie miała za bardzo ochoty na rozmowę.
Jeśli chodzi o to jak podejśc do sprawy dziecka to szczerze mówiąc nie wiem. Miałem gdzieś tekst ojca J.Salija na ten temat i jak uda mi się go odszukac to podeślę na priva.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 09:28
wiem nutello nic co wartościowe nie przychodzi łatwo ale wiedz , że warto .
Pozdrawiam
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 13:46
Nutello, TY jako katoliczka powinnaś, musisz przebaczyć.
To zdanie brzmi pewnie dla Ciebie jako slogan, coś bzdurnego i pewnie wkurzającego.
Ale kiedy zaprzyjaźnisz się z Bogiem, zrozum iesz, że tak musi być.
Teraz pewnie nie jesteś gotowa na to....za to wiele w Tobie złości i wściekłości na męża....a raczej na Jego działanie i na to co zrobił .
Nooooo głąb .....sorry.....ale co z tym zrobić ?
Co Ty możesz teraz z tym zrobić ??
A może rzeczywiście teraz odseparować się od męża ?
No , nie ma dwóch zdań, Twój mąż przegiął !!!!!!
I pewnie jest tak, że po wielkim szoku, bólu, zbuntowałaś się , wkurzyłaś na maxa na Niego !
Rzeczywiście po co masz oglądać teraz męża klęczącego na kolanach, skoro i to Cię denerwuje i drażni.
Czy jest taka możliwość, żebyście mogli przez jakiś czas mieszkać osobno ?
Czy jest taka możliwość, żeby dać sobie czas w spokoju do zastanowienia się, do przemyśleń i do podjęcia spokojnych decyzji ??
Tylko wiesz.....każde rozstanie jest też niebezpieczne.....bo nie wiemy tego, jak Twój mąż ten czas wykorzysta ? Czy pójdzie do tamtej kobiety, czy będzie uczxciwie przemyśliwał i poprawiał swoje zachowanie, czy będzie przemianiał się w uczciwego człowieka, czy tez nie
pójdzie zabalować .
Decyzje należą do Ciebie .
Tak, Ty teraz potrzebujesz takiego właśnie czasu.....spkoju dla siebie .
A przebczenie Nutello to decyzja....tak jak i miłość.....TAK chcę kochać na dobre i na złe ( moja decyzja i decyduję się na taką przysięgę przed samym Bogiem)...
TAK - ja chcę przebaczyć ( przebaczać zawsze !).....ale może nie potrafię, może nie wiem jak - Pani BOże TY mi pomóż przebaczyć !!
Pozdrawiam Cię NUtello!! EL.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 14:21
Droga Nutello !
Serdecznie Cię Witam
Dzień bez przebaczenia jest dniem straconym... Niemal kazdego dnia przychodzi nam zmierzyć się z przebaczeniem i pojednaniem...bo niestety braki w miłowaniu bedziemy doświadczać częściej niż spełnienia naszych oczekiwań. Nie da się przebaczyć w złości, w urazie, w niechęci...nie da się przebaczyć bez Boga, tak jak człowiek od którego oczekujesz miłosci nie jest wstanie Ciebie nia obdarzyć kiedy sam nie doświadczy Bożej miłosci, kiedy sam na nia się nie otworzy. Bez Boga człowiek nie jest zdolny miłowac bliźniego. Taki paradoks...człowiek myśli ,że kocha i pojmuje miłowanie...a to przeciez bez Boga jest nic innego jak karykatura ludzkich wyobrażeń o miłości.
Nutello ...mogę Ci powiedzieć ,że doświadczasz cierpienia, z niego również składa sie życie, bez cierpienia człowiek niezdolny jest nauczyć się miłowac, niezdolny jest odkryć Boga...który jest blisko Ciebie...tuz , tuż ....
Sw Piotr przypomina nam ,ze stalismy sie uczestnikami Boskiej natury ( 2 P 1,4) ...Twoja godnosć dziecka Bożego,łaska uświęcająca ...Z Bogiem można wszystko osiągnąć , nawet to co zdaje się niedoścignione, bez Boga nic...grzech wszystko zabiera...
Czas ciszy i refleksji przy Bożej Dziecinie jest najlepszym miejscem na rozpoczecie działań z Bogiem w modlitwie...Zapraszam CiebIE DO ODKRYCIA największej radości i pokoju , Chrystusa w Tobie....
W nadchodzącym Nowym Roku zyczę Tobie i Twoim bliskim ŁASKI DUCHA SWIĘTEGO niech zawsze przemienia Wasze serca i to aż po całkowitą przemianę w niebiańskiej miłości, zebyście osiągnęli dokonałość życia chrześcijańskiego i żeby Chrystus stał się Waszym pragnieniem i stałym GOŚCIEM , żeby to pragnienie nigdy nie zgasło przez dzieło Ducha sw i Jego Boskiego żaru.
A do przebaczenia trzeba czasu, spokoju i przepracowania krzywdy, która Cię spotkała. Są świetne artykuły na ten temat ojca Józefa Augustyna pt. "Ból krzywdy radość przebaczenia".
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-29, 14:50
nutella napisał/a:
Nie wiem, jak mam przebaczyc. Przebaczam, czyli co?
Witaj,
przebaczam czyli czynię akt woli, a resztę zostawiam Bogu. Kiedy jest wyjątkowo trudno w swojej modlitwie mówię:" Jezu, Ty wszystko możesz, a ja nie potrafię wybaczyć. Chcę, a nie umiem. Proszę weź na siebie to brzemię i zmień moje oporne serce. Pozwól mi na winowajcę spojrzeć oczami miłości."
Bóg miłosierdzia nie oprze się takiej szczerej prośbie i z pewnością się przychyli do niej. Powoli uzdolni Cię do odczucia wybaczenia. Nie martw się tym, że z początku chce się " udusić" winowajcę. Czuła miłość Jezusa i czas to balsam na Twoje rany i prostownica na pokręcone patrzenie i odczuwanie. Tekst: oddaj wszystko Bogu, to nie bajeczka tylko potężna pomoc.
nutella [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-30, 16:51
Witajcie,
nie spodziewałam sie, że tak wiele osób zechce sie do mnie odezwać.
dziekuję za wszelkie słowa otuchy, jest mi naprawdę bardzo miło.
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-30, 19:37
Wigilię spędziłem z synem, było fajnie, żona przed wyjściem do teściów połamała się z nim opłatkiem, ze mną nie, odmówiła.
W pierwsze Święto pojechałem z synem na odwiedziny do mamy do szpitala. Mama była pod wpływem silnych środków uspokajających ( zachowywała się jak na zwolnionym filmie), ale mnie poznała. Myślała, że przyjechałem by ją zabrać na Święta do domu.
Jutrzejszego Sylwestra spędzę z synem tak jak w zeszłym roku.
Idziemy na Mszę dziękczynną za miniony przeżyty rok, a wieczorem fajerwerki.
Pozdrawiam Wszystkich i życzę wiele łask Bożych dla Sycharowiczów w nadchodzącym nowym roku.
Jarek
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum