Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
El - Kochana te - słowa:
" Jak mozna wbrew komuś pracowac nad nim???
Co moge zrobic jak jestem niesłuchany???
Co moge zrobić jak ktoś nie chce zrozumieć że postępuje żle??? "
to cytat Cierpliwego
Marku to były pytania.
I nie El miała dać odpowiedzi(bo El dokładnie zna odpowiedzi)
Jedynie Marek.
Nie bagatelizuj podpowiedzi nałoga-zbyt cenne.
Marek a teraz cos z innej beczki
Czy zbudowałes juz swoją wartość????
słowa dziewczyn miło pogłaskały????
czy były słyszane pierwszy raz po tak długiej przerwie????
Nie w głaskaniu droga!!!!-i to musisz pojąć.
Tego szukasz w zonie???? czemu juz nie głaszcze,czemu przestała???.
sorry ale jakos to tak widzę
pozdrawiam
[ Dodano: 2009-10-28, 23:50 ]
p.s no dobra podpowiem odnosnie tego co napisał nałóg-przyjżyj sie zonie.
Bo pewnie razem tego potrzebujecie pogłaskania.Jak razem to sobie dawaliscie było super.
Przestaliście i jest zle.
Teraz co???-pewnie oczekiwanie,
kto pierwszy????
kto zacznie???
Ale jest problem bo głaskanie juz nic nie da-trzeba odszukac i przepracowac problem czego brakuje???
A wtedy Marku zona bedzie mogła spac i cztery sypialnie dalej-ale bedzie czuc jakbys był obok.
A ty marku nie bedziesz potrzebowac dziurki od klucza by znac pragnienia zony
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-29, 08:27
Marek???a czego ja mam Ci zazdrościć?? tego że musisz przez dziurkę od klucza na żonę patrzeć?? czy tego że jesteś w mega kryzysie? czy tego że nie potrafisz dialogu małżeńskiego prowadzić? z żona się porozumieć i ona innego bannowaca szuka?
Marek.......... ja swój kryzys mam w tej ćwiartce dodatniej z obu osi współrzędnych.
Bo ja wiem też ,że małżeństwo to permanętny kryzys,a Ty raczej dopiero sie zaczynasz dowiadywać że tak jest- i potrafię już w sposób krytyczny popatrzeć i na siebie.
Ale żeby nie było tak pięknie ,to wiedz że opłaciłem te wiedzę sowicie.Pod każdym względem........ i zdrowotnie,i emocjonalnie,i psychicznie,i finasowo, i zawodowo,i biznesowo.
Moja rodzina też.
Ale ja patrzę na kryzys ,porażkę,upadek juz zdecydowanie inaczej.Traktuję kryzys ,dno jako szansę daną od Boga,choć w kryzys wdeptywałem raczej wbrew temu co chciał dla mnie Bóg.A dno zaliczyłem już całkowicie wbrew woli Boga.On tylko pozwolił mi tam upaść i jak już leżałem na dnie to uznałem swoją bezsilność i poprosiłem o pomoc.
I tę dostałem.
Ale konsekwencje ponoszę do dziś..........................
Bo to ja chciałem kierować własnym i rodziny życiem,chciałem być panem,sternikiem.
Jako głowa rodziny-a taką sie czułem i czuję- chciałem aby to mnie wszyscy słuchali........... a ja miałem wydawać polecenia i egzekwować ich wykonanie.
Chciałem być egzekutorem własnych praw i reszty rodziny i otoczenia obowiązków.
Rozczarowanie było przykre.Bo jako głowa ,jako ten co ma rządzić mam być też tym co służy,co słucha z uwaga tego co mówią do mnie inni.
Jednocześnie -jako przywódca- mam obowiązek trzymania jezyka za zębami i ważenia tego co mówię,ważenia gestów,mowy ciała do tych których kocham............. niezależnie czy to są dorośli czy dzieci.
Chcąc być szanowanym sam muszę szanować.
Szanować granice.
Czy to jest zazdrość ?????
Życze Ci takiej zadrości .......obyś jak naszybciej ją osiągnął.
Cierpliwy sugeruje Ci przyjrzenie się żonie............. Ty pisałeś ,że się jej przyglądasz..... tylko nie zapomnij otworzyć oczu tak by widzieć to co prawdziwe,a nie to co chcesz widzeć.
I jeszcze jedno................... wyjmij watę z uszu,wyjmij stopery z uszu,umyj dobrze uszy i słuchaj tego co mówio do Ciebie żona.Nawet jak Ci dokopuje............. A zamknij buzię.
Masz dwa razy więcej organów do słuchania jak do mówienia..............
A jak było do tej pory???? słuchałeś dwa x więcej jak mówiłeś????
Pogody Ducha
marek12b7 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-11, 23:47
Dziękuję Chmurce i Kasi za miłe słowa. Co u mnie? Kryzys nabiera. Słyszę od żony –nie chcę mieć z Tobą nic do czynienia, albo -mów do mnie Pani. I dlaczego ? Ja myślę że przez to że kilkanaście lat byłem „Dulskim” teraz zacząłem wyrażać swoje uczucia, przedstawiać swoje zdanie.
Myślę o tym - kryzys szansa czy udręką/ mój mnie bardzo dużo kosztuje, ale przecież ciągle mam nadzieję. Czekam i pracuję nad sobą. Może ślepy jestem i głuchy ale nie wiem jak inaczej działać. Zresztą mówiłaś Kasiu Chrystus zmartwychwstał nie pierwszego dnia lecz trzeciego.
Dziś byłem na warsztatach o emocjach i granicach. W czasie zajęć nie potrafiłem krzyczeć, do czego nas zachęcano. Za to wracając w samochodzie przez prawie godzinę krzyczałem i przeklinałem –(do tej pory nigdy nie przeklinałem). Muszę przyznać że dobrze się z tym poczułem
pozdro marek
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-12, 09:04
Marek, tak myślę sobie, że takie , jak wyżej cytowałeś zdania, które żona Tobie serwuje....to ciągle mam przeczucie, że Ty Ją czymś nadal drażnisz i denerwujesz. Bo to takie słowa , wiesz....wkurzonej baby.
Moim zdaniem trzeba ciągle szukać....co takiego trzeba zrobić, żeby Jej nie zdenerwować...a np. zadziwić tak, żeby szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia?
Czy tu o dulskość chodzi ? Ty i Dulski....hahahahahah.
Może Marek Ty masz dwie twarze ? Dla nas jesteś super Facetem ....a w co sie przemieniasz w domu ??
Szukaj w sobie , a znajdziesz !! Pozdro!! EL.
ak70 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-12, 10:09
Nałóg napisał: "Marek,jak uczy doświadczenie,to kobieta zwykle zaczyna się buntować wtedy gdy zawodzą ja już inne metody persfazji wobec męża. Bo czuje sie odsunięta,bo czuje się nie wysłuchana,bo czuje sie osamotniona, niedowartościowana,bo czuje się niespełniona w swojej kobiecości.Ale wcześniej zwykle daje sygnały,ma żal do męża że odstawił ja na boczny tor.
I zaczyna się uciczka............... Twoja uciekła też.............. a gdzie ucikłą???to Ty wiesz najlepiej. "
No właśnie...
Poza tym - podobnie jak dziewczyny - myślę, że w którymś momencie Waszego życia zdarzyło się COŚ co szczególnie żone zabolało, ale Wasze relacje i komunikacja już były w rozsypce, więc żona Ci tego nie powiedziała... dusi to w sobie, tłamsi i... pamięta. Ja też mam sporo takich rzeczy, które mój mąż powiedział i których do końca życia nie będe w stanie wymazać z pamięci... i też juz nie walczę, też myślę o separacji, też chciałabym "pozbyć się" męża z domu, bo uważam, że działa destrukcyjnie na dzieci... ale nie zamykam mu drogi do siebie. Tyle tylko, że on nie chce zobaczyć tej otwartej furtki lub widzi, a boi sie przez nią wejść. Dlaczego? Bo wie, że juz mi nie wystarczą gładkie słowa, że teraz potrzebuję (i wymagam) konkretnych czynów, że nie toleruję pewnych zachowań. On już wie, że w swojej słabości jestem silniejsza niż 2-3 lata temu. I dlatego zwyczajnie mu się nie chce przejść przez tę furtkę, bo wie, że czeka go wysiłek, którego mu sie nie chce podjąć. A mnie się nie "zachce" za niego... bo juz zbyt długo byłam miękka, zbyt długo mało konsekwentna i bierna. Bo już zobaczyłam co sie dzieje z moimi dziećmi, które wyprowadzają się z domu, bo juz nie moga wytrzymać tej atmosfery... kochaja mnie - tego jestem pewna - ale uciekają do dziadków, bo we własnym domu im źle...
To tyle... nie piszę więcej, bo emocje zaraz mnie rozsadzą i zmienię sie w fontannę...
Życzę Ci Marku powodzenia... ciężka batalia przed Tobą....
marek12b7 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-16, 22:07
Synteza:
komunikat mojej żony do mnie to - nienawidzę cię!!!,
mój – uspokój się, to Ty błądzisz
no i na tym się kończy
dziś wymiękłem, synuś na wzór mamy (myślę) nie odzywał się do mnie / jutro pewnie będzie inaczej, mamy nie będzie /
- bardzo to trudne
(El -dobra wiadomość dotarłem do księdza do którego mnie wysyłałaś)
– stworzeni zostaliśmy do życia w światłości, -czy dziś możemy w niej trwać?
marek
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-16, 23:42
twój komunikat - mówi kobiecie - Ja mam rację , ty ta gorsza głupsza , rozhisteryzowana , zbyt emocjonalna . ja ci powiem co ci jest .
nie słuchasz jej emocji, widzisz produkt końcowy waszego wspólnego Życia.
ja tak odbierałam co mówił do mnie mąż przed rozwodem- taki twój komunikat utwierdza ja tylko , żę ty nic nie rozumiesz , i nie chcesz zrozumieć.
to co mówisz- nie wypływa z głębi serca -
my musimy wyjść poza siebie- czyli swoje myślenie kobiece , czy męskie- by móc naprawdę usłyszeć współmałżonka. BY nauczyć sie dawać mu to czego oczekuje , czego odmówiliśmy mu w przeszłości . <DARU Z SIEBIE>
nie odnoszę sie do tego co ona mówi - bo ty tu jestes i ty musisz zacząć od siebie
czy znasz już odp. na to pytanie?
JAKIE JEST NAJWIĘKSZE PRAGNIENIE TWOJEGO SERCA ?
w linku "Słowo Boże " znajdziesz ciekawe tematy do przemyśleń np ,DARY BOŻE
czytałeś książki j, Eldredga- jak piszesz wcześniej
puki nie znasz , odp. na powyższe pytanie , to bardziej skup się na sobie i swojej relacji a Jezusem
Panie prowadź Marka , ku jego sercu , gdzie śpi jego rycerz, -ochroniarz . Panie tylko Ty możesz go obudzić.
agnicha [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-17, 00:22
Marku... czy przeczytałeś co napisał nałóg?
nałóg napisał/a:
Masz dwa razy więcej organów do słuchania jak do mówienia..............
Powiem Ci z mojego podwórka, że jak krzyczałam do mojego męża, że jest okropny i mam go dość, to moje serce w tej samej chwili błagało: "PRZYTUL MNIE MOCNO"!!!
Takie kobiety są - "proste" i "spójne" w tym co czują i mówią
I znowu - gdybym ja krzyczała mężowi:
marek12b7 napisał/a:
nienawidzę cię!!!
a on by mi powiedział:
marek12b7 napisał/a:
uspokój się, to Ty błądzisz
to by mnie trafiło...i albo by talerz jakiś poleciał albo trzasnęłabym drzwiami i zrobiła coś mężowi na przekór aby miał podstawy oceniać, że "zbłądziłam"...
Marku, nie lubię być oceniana.
Nikt nie lubi.
A Twoja żona najprawdopodobniej czuje się głęboko skrzywdzona przez Ciebie i każda Twoja ocena tylko ją umacnia w tym poczuciu skrzywdzenia i tym, że jesteś niesprawiedliwy i jej nie rozumiesz. Piszę z perspektywy kobiety...ale może zbyt przenoszę to na swoje "własne podwórko"../tu ostrożnie! - nie należy generalizować czy szufladkować kobiet...na pewno nie wszystkie myślą tak jak ja/
Marku,
czy Ty oby nie jesteś tak w sercu "najeżony" na żonę?...przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś...
czy Ty oby na pewno chcesz małżeństwo naprawiać? Bo mi się zdaje, że Ty zbroję nałożyłeś i na bitwę ruszasz.
Marku wybacz tą szczerość, ale za bardzo Cię lubię, aby Ci słodzić!
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-17, 20:17
Marek piszesz :
"Synteza:
komunikat mojej żony do mnie to - nienawidzę cię!!!,
mój – uspokój się, to Ty błądzisz "
Drogi Marku.....no niestety....Ty nie słyszysz !
Po raz kolejny oceniłes żonę tym sttwierdzeniem i po raz kolejny nóz w Jej serce.
Nie masz prawa Marek ! Jak mogłeś , jak możesz nawet tak mysleć o swojej żonie - to Ty bładzisz ???
Bo tego właśnie Marku Ty nie wiesz !
A po tym , jak tu napisałeś, raczej wynika, że to Ty bładzisz .
Komunika Twojej zony - nienawidzę cię - znaczy - Marek, zrób coś bo ja ginę ! Moje serce pełne bólu bo tęsknoty do Ciebie ...do Ciebie, który mnie nie słyszy.....złoszczę się...kiedy to zauważysz Marku ??
Super, że dotarłeś do tego księdza....więc teraz słuchaj Go uważnie !! A może nawet spróbuj bez komentarza wykonać to co On Ci zaproponuje ??
Marek, TY nie idziesz obok zony.....Ty z Nia wlaczysz i próbujesz Jej udowodnić, że to Ona jest zła.
Ale gdyby nawet okazało się, że to nie w Niej jest cos nie tak....to i tak masz Ją kochać MIŁOŚCIĄ taka jaką kocha nas Jezus....nas ludzi ułomnych i niedoskonałych !! Miłością wielką i mimo wszystko !!
Marek....To Ty dopiero sie budzisz....i z tego cieszę się najbardziej !! Obudź się !! Cmoooook !!! EL.
kasia1 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-17, 20:26
marek12b7 napisał/a:
komunikat mojej żony do mnie to - nienawidzę cię!!!,
mój – uspokój się, to Ty błądzisz
Pamiętasz Marku, co mówiłam w Rychwałdzie?
Żebyś w takiej chwili przytulił żonę...nic nie mówił, tylko przytulił...
Marek... przeczytaj Hymn o Miłości... i z taką Miłoscią wyjdź do swojej żony
Pozdrawiam
ak70 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-24, 13:25
Podpisuję sie pod El i Kasią1...
Kobiety często odpychają, a chcą byc przytulone... wiem z autopsji...
Mój mąż taki sam głuchy jak Marek... "to Ty błądzisz"... eech!
marek12b7 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-24, 23:18
Wiem że mój komunikat nie jest dobry. Pracuję nad tym by go zmienić. Przede wszystkim powstrzymuję się od oceniania
kasia1 napisał/a:
Pamiętasz Marku, co mówiłam w Rychwałdzie?
Żebyś w takiej chwili przytulił żonę...nic nie mówił, tylko przytulił...
Nie potrafię, nie umię, boje się – żona przez wiele, wiele, wiele lat odpychała mnie, ja nie miałem sił by to zmienić, odpuściłem sobie (może nie wiedziałem że można i że po prostu trzeba - dla ratowania nas). Teraz patrzę inaczej, ale dajcie trochę czasu......................
nike [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-30, 18:31
Marku-
nie bądź egoistą.
Patrzysz ciągle na siebie. Piszesz, że nie potrafisz, nie umiesz, że się boisz. Zauważ, to tylko Twoje odczucia. Może warto zastanowić się nad sobą, popracować nad sobą i relacjami z rodziną, zmienić się?
Chyba za mocno jesteś utwierdzony w przekonaniu, że w Tobie nie ma błędów.
Mówisz do żony, że błądzi. Przypomnij sobie - nie osądzajcie, żebyście i wy nie zostali osądzeni (może troszkę inaczej to brzmiało, ale sens taki sam:))
A może, wybacz, że tak po Tobie jadę, to w Tobie jest problem?
Ona jest kobietą - słabą, potrzebującą wsparcia. To Ty masz go jej udzielić. Staraj się, bądź opanowany, choćby mówiła Ci straszne rzeczy - Ty ją ranisz dwa razy bardziej.
Przyznaj się do winy przed sobą i przed Panem Bogiem, nikt inny nie zrozumie Cię lepiej niż On i nikt inny nie wybaczy Ci tyle i nie pomoże Ci tak wiele, jeśli Mu na to przyzwolisz.
Uwierz, że Bóg Cię kocha - a wtedy wszystko będzie prostsze.
I problemy w małżeństwie można będzie rozwiązać, bo "góry i pagórki mogą się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od Ciebie" - czy to nie wystarczający dowód na to, że Bóg może zrobić naprawdę wszystko z miłości do Ciebie? On pragnie Waszego szczęścia.
Pomyśl jeszcze - Twoje dzieci na tym cierpią najmocniej. A jeszcze bardziej to młodsze - starsze pewnie jest zorientowane w sytuacji, może umie radzić sobie z emocjami dość dobrze (pomimo wszystko, poświęcaj dziecku swój czas, ukaż, że jesteś wartościowym człowiekiem, który szanuje i KOCHA rodzinę). Młodszy dzieciak pewnie nie jest świadomy. Pomyśl, co będzie, gdy dorośnie. Jakie będzie jego wyobrażenie o rodzinie? Jakie życie? Jaki stosunek do Ciebie? Czy nie będzie patrzył na Ciebie z obrzydzeniem, bo zraniłeś mamusię?
Myśl przyszłościowo, potem rób.
A z księdzem jak najbardziej, polecam rozmowę.
Mi samej świetnie poradził pewien ksiądz, do dziś jestem mu wdzięczna i choć nie utrzymujemy już prawie żadnych kontaktów, ciepło go wspominam.
Obiecuję modlitwę za Ciebie.
Ty sam módl się jak najczęściej, ale niech nie będą to puste słowa rzucane na wiatr.
marek12b7 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-30, 21:56
Dziękuje Ci Nike za uwagi - cenne. Nike to zwycięstwo - życzę Ci zwycięstwa
nike [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-01, 16:51
Pamiętaj tylko o jednym: nie wytaczaj wojny Żonie. Cokolwiek się dzieje - współpracujcie. To jest budujące i dla małżeństwa, i dla dzieci. Nie użalaj się nad sobą, nie patrz na swoje perspektywy. Włóż wysiłek w to, żeby umieć współpracować z Żoną. Uwierz, że Ona tego potrzebuje. Myśl, co Ona czuje, jak Jej z tym ciężko.
Nie walcz panicznie o dzieci, nie stawiaj Żony przed faktami dokonanymi, nie zabieraj ich tylko dla siebie. Staraj się pogodzić wszystko ze sobą, działaj w jedności z Żoną i dziećmi.
I nigdy nie próbuj robić coś gwałtownie! Nie zmieniaj życia i świata siłą, lecz miłością i dobrym uczynkiem. Jezus zwyciężył świat - naśladuj Go. On nie posługiwał się perswazją, On kochał i wybaczał.
Trzymaj się i pamiętaj, z Ducha Św czerpiemy wszelką moc, lecz łaski udzielane nam są tylko wtedy, gdy wykorzystujemy je dla dobra innych, a nie swojego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum