Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
30 lat - strach i żadnej nadziei.
Autor Wiadomość
zniszczony 30
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-06, 00:58   30 lat - strach i żadnej nadziei.

Witam.
Zwykle piszą tu ofiary kryzysów małżeńskich. Ja niestety byłem katem. Moją żonę poznałem 11 lat temu
byliśmy razem przez 7 lat, przeżyliśmy sporo- widywaliśmy się co dziennie, mimo to nie nudziliśmy się
sobą. Po tych latach wzięliśmy ślub. Nie byłem dojrzałą osobą pod pewnym względem- byłem szczery niekiedy
bez zastanowienia- sprawiałem mojej ukochanej przykrość mówiąc przykre rzeczy niekiedy. Mimo wszystko
była bardzo szczęśliwa ze mną jak mówi teraz- ponieważ była zaślepiona miłością.
Po ślubie udało się mieć własne mieszkanie (na kredyt) i coś się stało- ze mną. Pojawiła się dziewczyna
w pracy w której można powiedzieć się zakochałem. Niekiedy się z nią spotykałem, powiedziałem żonie, że
się zakochałem i nie wiem jak to będzie dalej. Było źle- mnie również ponieważ nie wiedziałem co mam zrobić.
Popełniałem błedy- niedojrzałe- mówiłem jej ciągle o końcu aż ona w to uwierzyła, potajemnie zaczęła spotykać
się z naszym kolegą, który jak się później okazało tylko na to czekał- był zakochany w mojej żonie.
Na pewno dużo jej pomógł, żeby jakoś się trzymała w tych chwilach. Mnie po kilku miesiącach przeszło,
ale ona już nie chciała- wahała się dużo, ale ja nie potrafiłem spokojnie wytrzymać i naprawiać powoli
i spokojem wszystkiego- denerwowałem się kiedy ona się z nim widywała, wydzwaniali do siebie. Nie byłem
w stanie się opanować. Aż przesadziłem- uderzałem młotkiem w ścianę krzycząc zrozpaczony, żeby skończyła z nim.
Wtedy odeszła- bez uprzedzenia a ja po tygodniu trafiłem do zakładu psychiatrycznego. Nie mogłem znieść myśli
o tym, że jej nie ma i chciałem zrobić sobie krzywdę. Potem było straszenie rozwodem, zapewnienia, że już ze
mną nie chce być. W lipcu się uspokoiło i poszliśmy razem na wesele mojej siostry- lecz nie było dobrze-
ja byłem cały w nerwach po tym jak słyszałem wcześniej niemiłe słowa na temat mojej rodziny od niej.
To mnie nie usprawiedliwia- jednak moja żona straciła kontakt ze mną. Ja się w tym czasie uspokoiłem, zakończyłem
terapię psychologiczną. We wrześniu spotkała się ze mną żeby oświadczyć, że nie wróci już nigdy. Oświadczyła także,
że ten chłopak istnieje i jest dla niej kimś- mimo, że kiedy w sierpniu widziała mnie raz powiedziała, że nie wie co będzie i żebym czekał.
Problem w tym, że wybaczyła ale już mnie nie kocha. Załamało mnie to ale czekałem dalej aż w końcu znowu spotkaliśmy się
teraz kilka razy- spokojnie i poważnie. Chciałem, żeby coś zrobiła- prosiłem i proszę o szansę. Tylko to.
ciągle jednak dać jej nie chce- przyznaje, że gdyby nie było tego chłopaka- mojego byłego dobrego kolegi, dałaby
ją. Mówi o rozwodzie, chce złożyć papiery rozwodowe. Ja nie zgadzam się na to bez tej choćby szansy.
Każdy dzień jest coraz gorszy i choć zasłużyłem na to nie mogę już tego wytrzymać. Pomimo modlitwy (żona wywodzi się
z bardzo religijnej rodziny-teraz jednak uważa to, żeby trwać na dobre i złe naiwnością) jest ciężko i nie wiem co mam robić.
Na co dzień zajmuję się rysunkiem, grafiką... ale nie jestem w stanie tego robić. Mam tylko to wszystko w głowie.
Każde spotkanie z nią to kolejny cios typu z nim mogłabym mieć dziecko z tobą nie, nie spotkam się z toba w sobotę
bo jestem już umówiona z nim. Nie zasługuję może na szansę, ale bardzo ją oto proszę. Wierzę w nierozerwalność miłości
i wierzę, że jak ślub to na całe życie- wiem też, że głupi byłem. Co robić kiedy już nie ma sił. Kiedy każda sekunda
to myśl o niej.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-06, 07:47   

Witaj na forum :->

Lektury

1. Miłośc potrzebuje stanowczości - James Dobson
2.Małżeństwo w separacji - G. Chapman
3. Dzikie serce - J. Eldrege

Pomimo , tego , że teraz wydaje Ci się , że jesteś w dole , z którego nie ma wyjścia ( Tak się wydawało większości z nas gdy tu trafiliśmy ) to jest wyjście , jest nadzieja i Twój dół jest po to , żebyś zaczął życ pełnią życia , żebyś wyszedł z matrixa . Chłopaki Ci pewnie tu napiszą to i owo , czasem poboli , ale będzie to ból uzdrawiający - jak opoeracja musi poboleć , żeby zadziałała. Szukaj prawdziwej i głebokiej relacji z Panem Jezusem - prawdziwym i żywym Bogiem . Wspieram modlitwą .
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-06, 09:15   

zniszczony 30

Przypomnij sobie siebie z okresu Twego "zauroczenia". Teraz opowiadasz, ze byłeś głupi itp. Ale wtedy uważałeś inaczej - zupełnie. I jakoś Ci przeszło. Pytanie, czy przeszło samo, czy zreflektowałeś się, kiedy ujrzałeś innego faceta obok żony?

Z zoną jest dokładnie tak samo, jak z Tobą wtedy.

W tej chwili nie warto przywiązywać znaczenia do wypowiadanych przez nią słów. Musi minąć czas, który wypali stan jej pobudzenia. Twoje gwałtowne reakcje mogą tylko wydłużać ów czas. Trzeba przeczekać. Ale nie z założonymi rękami.

Kobiety działają z zupełnie innych pobudek niż faceci.

Przykład: złożenie pozwu o rozwód (główny powód)

1. Facet - decyzja porządkująca sektor prawny, rodząca określone skutki administracyjne, finansowe

2. Kobieta - wyraz przeżywanej tragedii emocjonalnej, braku miłości, strachu.

Unikaj:

- robienia z siebie wycieraczki i szmaty
- żal za swe postępki wyraź spokojnie, bez histerii
- ABSOLUTNIE nie naciskaj, wygrażaj, upominaj
- nie narzucaj się (setki sms, telefonów, itp.)

Dla Ciebie.

- odnowienie relacji z Bogiem
- praca nad sobą, gruntowna
- celibat
- w czasie ewentualnych rozmów pozwalaj jej mówic (póki to jeszcze mozliwe). Ty słuchaj. O wszystkim.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-08, 01:14   

Zadaj sobie podstawowe pytanie.
CO JEST NAJWIĘKSZYM PRAGNIENIEM TWEGO SERCA ?
może to być trudne na początek , podpowiedz , która mi osobiście otworzyła oczy.

http://nearlyangel.wrzuta...s._pawlukiewicz

Co jest twoim 100% , Odpowiedz jest kluczem do dalszych kroków. Trzeba wiedzieć dokąd idziesz .
http://w116.wrzuta.pl/aud...przeminie_1_...

Ketram dzięki za wpis o powodach rozwodu : sam na to wpadłeś , czy gdzieś przeczytałeś.? Jako Kobieta potwierdzam , prawdziwość kobiecych powodów , mojego myślenia i przeżywania z tamtego koszmarnego okresu.
Ostatnio zmieniony przez Mirakulum 2009-11-09, 21:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zniszczony 30
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-08, 15:20   

Dziękuję za odpowiedzi.
Co jest tym co chce? Chce naprawić co zepsułem. Chce podać rękę temu, kto nigdy nie próbował nic naprawiać. Chce dać dobro mojej jedynej miłości w życiu- tej która zdecydowała się wyjść za mnie nie dla żartu. Ale przede wszystkim chce mieć spokój żeby móc robić cokolwiek. Dawne pasje (rysunek, film, fotografia) przestały bowiem żyć w moim życiu od kiedy życie przestało mieć znaczenie po tym kiedy przekonałeś się jak złym potrafiłeś być i po tym kiedy jedyna osoba którą znałeś pół życia nie poświęciła jednej sekundy na pomoc naszemu małżeństwu.
 
     
jarekp39
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-08, 18:41   

Cześć mam na imię Jarek. Jestem od niedawna na forum pomocy SYCHAR.Cytałem Twoją historię wczoraj i przeżywałem ją , wczułem się jakby w Twoją sytuację i żywo wróciły wspomnienia z przed kilku lat i uczucia które przeżywałem , sytuacje które miały miejsce , relacje z moją żoną która z determinacją dążyła do rozwodu i w efekcie zrealizowała swój cel- a jest osobą ambitną i konsekwentną - wtedy też była i żadnych moich starań w kierunku ratowania małżeństwa i rodziny nie chciała zauważać , a trzeba Ci wiedzieć że mamy 4-kę dzieci - ja Cię po ,ludzku rozumiem - moja żona nie rozmawiała ze mną trzy lata ani ja z nią , tylko o kasie gdy miała żal że przyjeżdżam z zagranicy uściskać nasze córki że przez to okradam dzieci kupując bilet lotniczy dla siebie . I niedawno kompletnie niespodziewana sprawa moja Mirka dzwoni do mnie i mówi mi że jest moją żoną , że mnie kocha , że mnie przeprasza , że mi wybacza i prosi o wybaczenie - wierzysz w Jezusa? jak nie to uwierz On jest przy Tobie , On Twoim prawdziwym przyjacielem. To co jest teraz dla Ciebie trudne , może ponad Twoje siły, może Cię prowadzi do upadku, poczucie winy ,poczucie krzywdy które przeżywasz , bezsilność , poczucie opuszczenia , to jest moment na gdzie burzy się stare a zacznie powstawać nowe Pan Bóg chce tego dla Ciebie przyjacielu, tak jak chciał tego dla mnie. Nazywasz Siebie zniszczony- spójrz w stronę nieba - modlę się o łaskę wiary, o to żebyś niedługo był ODRODZONY...PAN DAŁ Ci PRZYJACIÓŁ W SYCHARZE -trzymaj się tego.
 
     
robertT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-08, 19:10   

Posłuchaj zniszczony,ja miałem,jeszcze nie tak dawno takie odjazdy jak Ty.Chciałem naprawiać jak Ty zaraz,garściami,jutro...przecież to moja żona itp.Nie da się!Dużo mnie tu nauczono na tych stronach.Edukacja niesamowita!Poczytaj sobie.Poczytaj sobie właśnie posty Mirki i Jarka co modlitwa może!!!Bóg jest z Tobą tylko go odszukaj.Wiara w to wszystko,że się uda.Zonę zostaw na boku skup się na Bogu i pomału coś z tego będzie...Pozdrawiam.
 
     
zniszczony 30
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-09, 19:17   

Dziękuję Wam. Czytam tu dużo- wierzę w Boga, wierzę w Jezusa. Choć wstyd mi, bo nie jestem dobrym człowiekiem. Staram się i jestem spokojny, próbuję żyć, mam pracę i nie mogę pozwolić sobie na całkowite załamanie- całe szczęście przychodzą też chwile nadziei. Problem w tym wszystkim teraz polega na tym, że kochana żona w jeden dzień mówi same złe rzeczy, nawet podaje datę następnej randki z moim byłym kolegą (który okazało się czemu nim był). Na drugi dzień dzwoni w nocy i pyta jak miałaby wyglądać ta szansa i czy się nie załamie jeśli mimo tej szansy nadal nie będzie chciała- zaznaczając, że pyta nie po to że mówi tak czy nie. To wszystko z jednej strony daje nadzieję, ale z drugiej wprowadza jeszcze większy zamęt. Znam ją bardzo dobrze i wiem, że zawsze miała mętlik w głowie. Z tym ciężko z tym, że moja psychika jest zdana raz na obrażanie mojej rodziny i słuchanie jaki to ja zły byłem, a potem na nadzieję. Ale wierzę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4