Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Separacja <<kościółkowych>>
Autor Wiadomość
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-25, 22:37   Separacja <<kościółkowych>>

moja historia: Mamy 19-letni staż małżeński, dwoje dzieci 14 i 6 lat. Można powiedzieć że żona od kilku lat nie rozmawia ze mną. Zresztą nigdy nie potrafiliśmy rozmawiać. Żona traktuje mnie jako zło konieczne. Nie ma u nas zdrady małżeńskiej, nie ma nałogów. Sytuacje jakie u nas się zdarzają to np. olbrzymie pretensje żony, że posmarowałem chleb "niewłaściwym" nożem, albo jakąś rzecz odłożyłem nie na swoje miejsce. Mamy inne podejście do wychowania dzieci. Niestety małżonka przyjmuje wyłącznie swoje "słuszne" rozwiązania. Wiele lat łamałem się i obwiniałem że to może przeze mnie nie możemy w małżeństwie porozumieć się, nie możemy się, dogadać. Jednak gdy oboje zwróciliśmy się w stronę P. Boga inaczej zacząłem patrzeć na naszą sytuację. Od roku 2000 uczestniczymy w rekolekcjach, pielgrzymkach. Oboje zaczęliśmy kierować się w stronę Pana Boga. Ale niestety zupełnie rozeszły się nasze drogi. Małżonka odcięła się od miejsc gdzie bywaliśmy wspólnie. Ja systematycznie uczestniczę w rekolekcjach. Małżonka jest współorganizatorką jednej ze wspólnot w naszej parafii. Myślę, ze wiara w P. Boga bardzo mi pomogła, zacząłem zmieniać się, zacząłem zastanawiać się co można zrobić dobrego i to nie tylko dla siebie. Poznałem wielu ludzi, dzięki którym zobaczyłem jak wspaniały jest P. Bóg i że jeśli Jemu się zaufa nie ma sytuacji bez wyjścia. Lecz paradoksalnie wiara zamiast zbliżyć nas - oddaliła. Nie ma między nami żadnej więzi. Ja widzę to tak, że żona buduje mur (milczenia, pretensji, odrzucenia) - moje próby wyciągania cegieł z muru powodują jeszcze większe odrzucanie. Mam świadomość, że w konfliktach wina leży zwykle po obu stronach, wcale nie uważam, ze jestem święty, ale by coś zmienić potrzebna jest dobra wola obu stron. Myślę, że oboje pochodzimy z rodzin dysfunkcyjnych, w których nie było między rodzicami partnerstwa, autentycznej miłości. Pewnie też dlatego tak trafnie dobraliśmy się. Rola jaką żona wypełnia to na wzór swojej mamy - decydowanie o wszystkim, rozliczanie, kontrolowanie, ocenianie. Żona jest wciąż z matką połączona pępowiną. Mnie zaś trudno wyjść z roli przerażonego dziecka słuchającego kłótni i przekleństw rodziców. Na moje próby rozmowy, pytania, żona ma jedną odpowiedź spytaj P. Boga. Mówi -nie ma sensu rozmawiać, nie widzę z tobą żadnej przyszłości i dosadnie daje do zrozumienia jaki to jestem beznadziejny. Teraz mamy już sądownie orzeczoną rozdzielność finansową. Mogę powiedzieć, że wiele lat byłem pod pantoflem żony, teraz gdy uwalniam się spod niego Małżonka nie akceptując tego decyduje się na rozbicie małżeństwa. Bardzo martwi mnie sytuacja dzieci. Problemy małżeńskie odbijają się na nich, są zamknięte, wycofane, niepewne, źle czują się wśród rówieśników. Szukałem pomocy u osób trzecich, wspólna rozmowa ze znajomymi księżmi, z psychoterapeutą nic nie przynosiła. Żona oświadczyła że chce wprowadzić separację. Nie zgodziłem się. Dzięki wierze i nadziei, że P. Bóg jest ponad wszystkim, jakoś funkcjonuję, ale zadaję sobie pytanie czy robię wszystko co można. Myślę sobie ostatnio, że ratunkiem dla małżeństwa byłaby separacja, lecz boję się tego, a przede wszystkim nie wyobrażam sobie dzieci w tej sytuacji. Pewnie to dziwnie brzmi ale myślę, że daję im choć trochę normalności poświęcam im bardzo dużo czasu, życzliwości, po prostu miłości. W oczach dzieci małżonka jest autorytetem (na zasadzie policjanta) dzieciaki mają już wpojone, że ma tak być jak chce mama, ale też widzę jak dzieci są zadowolone gdy jesteśmy sami, gdy nikt na nikogo nie krzyczy, gdy się bawimy, rozmawiamy, uczymy, pracujemy. Oczywiście jest to spojrzenie z jednej strony (pewnie subiektywne), ale cóż mogę więcej zrobić???
marek
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-28, 09:55   

marku, wbrew pozorom uważam, ze wasza sytuacja nie jest zła :-)
Jesteście w ostrym kryzysie, wszystko się zmienia, zmienia sie sytuacja, w której oboje funkcjonowaliście, więc zona troche traci grunt pod nogami, czuje sie niepewnie. Stąd jej odsunięcie.
Myśle, że w waszej syt., jeśli razem w miarę poprawnie prowadzicie dom, nie ma sensu separacja - on tylko uderzy w dzieci, które i tak bardzo przeżywaja to wszystko.

Spróbuj skupić się na kontaktach z dziecmi, na tym, żeby dać im troche stabilności, pewności i radości. Odsun się emocjonalnie od zony, skup sie na sobie, na budowaniu swojej siły i relacjach z dziecmi, a zona z czasem pewnie wyciągnie rękę...

Koniecznie przeczytaj "Dzikie serce" Johna Eldredge'a (lektura obowiązkowa), książki Pulikowskiego, wykłady ks. Pawlukiewicza (na naszych stronach). Czytaj, mysl, oddawaj tę sytuację Panu Bogu, powoli wszystko sie wyprostuje :-)
nie trać nadziei :-)
pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-28, 10:59   

marek12b7 napisał/a:
Nie ma między nami żadnej więzi. Ja widzę to tak, że żona buduje mur (milczenia, pretensji, odrzucenia) - moje próby wyciągania cegieł z muru powodują jeszcze większe odrzucanie. Mam świadomość, że w konfliktach wina leży zwykle po obu stronach, wcale nie uważam, ze jestem święty, ale by coś zmienić potrzebna jest dobra wola obu stron.

I narazie nie będzie.
Wsłuchaj się w sugestje małgosi-tak trzeba dwóch stron,ale co jezeli jedna jest głucha??
Jezeli ma własny wzgląd na to wszystko???
Dlatego za namowa małgosi-pozostaw żone w miejscu w jakim jest,nie chce iśc do przodu,nie czuje tego kiedys spojrzy obiektywnie.
Marek rozpocznij sam swoja droge, pracuj nad swoim spokojem,pracuj nad całokształtem rodziny.
Daj zonie przygladac się z boku-odszukać sie w tym wszystkim.
marek12b7 napisał/a:
Myślę sobie ostatnio, że ratunkiem dla małżeństwa byłaby separacja, lecz boję się tego, a przede wszystkim nie wyobrażam sobie dzieci w tej sytuacji. Pewnie to dziwnie brzmi ale myślę, że daję im choć trochę normalności poświęcam im bardzo dużo czasu, życzliwości, po prostu miłości

Marku separacja??
Oj trudno mi sie wypowiadać w tym temacie-poniewaz sam tkwie w takowej sytuacji(zatem moze to byc stronnicze).
Czy pomaga?? -to zalezy jakie jest faktyczne nastwaienie stron w separacji.
Jezeli nad wszystkim stoi dobro rodziny,dzieci jako całosci -i taki jest sens myslenia.
To oczywiście tak-bo widzisz to czas oddechu,stabilnosci emocji,zakończenie pola walki
praca nad soba i w zakonczeniu praca nad związkiem,komunikacja,zaufaniem,wspólne sprawy i tematy.
Ale jest tez druga furtka-separacja jako całkowita ucieczka,bez powrotów,bez pracy nad scaleniem związku.
Separacja jako ucieczka i uwolnienie.
Zapewniam tylko w jednym to zauwazysz-czy drugiej stronie zalezy,czy stara sie zmieniac,nawiązac kontakt.
Czy tylko jest bierna i niechętna.
Marku napisałes o wierze..hmmmmmm??
Nawet nie masz pojecia jak ludzie wielkiej nawet wiary potrafia manipulowac wiara i Bogiem dla swoich potrzeb.
Niestety w wierze tak jak i w ludzkim zyciu mozna odszukac wiele odpowiedzi na swoje słuszności(jezeli się tylko chce)
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-22, 21:38   

Jednak podział lodówki nie wystarcza mojej żonie……………. Chce żebym wyprowadził się . Wspomniała o podziale majątku, lecz jak widzę nie chce i nie jest gotowa podjąć konstruktywnej rozmowy na żaden temat. Również na temat podziału majątku. Jej działanie to izolowanie mnie. Ja trwam, krzesam miłość, kocham dzieci, modle się, i pracuję, no i jest mi ciężko. Czy ktoś ma wiedzę jak może wyglądać podział majątku bez żadnego porozumienia stron

marek
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-23, 07:46   

Marku.....coś bardzo drażni Twoją żonę......coś takiego bardzo, bardzo.....ale myślę, że Ona nie umie lub nie chce mówić wprost do Ciebie....więc takie ataki = zaczepki - separacja, podział majątku, wyprowadź się itp....
Ona Ciebie zaczepia....chce coś powiedzieć, chce jakiejś zmiany....ale nie potrafi sama...chce Twoimi rękoma.
Ale Ty się przecież nie musisz godzić na wyprowadzkę...bo po co ? KOchasz żonę, kochasz dzieci, Tobie jest jakoś tam całkiem w tym domu przecież, u boku z dziećmi i żoną.

To żona ma jakieś problemy......hm....jakie ?

Marku....a gdyby tak rozmawiać z osobami z którymi Twoja żona współpracuje w kościele....bo wiesz....przmyśliwaliśmy już to, jhakiemu panu Ona służy ? Skoro tak blisko Boga....a tak daleko od męża.....to jest tu grane ??

Wiesz....ja znam takie zaczepki.....sama je stosuję, chociaż bardzo siebie wtedy nie lubię. Mam wrażenie czasem obojętności męża.....wtedy właśnie włącza mi się zaczepianie, ranienie......ale tak naprawdę chcę, żeby mnie przutylił, pobył, pogadał ze mną.

Spróbuj jeszcze raqz....mały kroczek....10 min przy herbacie wieczorem....romowa o ble, ble, ble....musi być o niczym, spokojna, miła i krótka. Taki dinks- że z Markiem można czasem chwilkę fajnie pobyć.
Żona wraca zmęcvzona z pracy - a w kuchni czeka na Nią gorąca herbata.....może za 5 razem jej nie wyleje ??

Marek...u Was to taki typowy kryzys zaburzonej komunikacji.....Ona chce ale sama nic nie robi ! Nie rozmawia, nie przytula...ale też nie wyrzuca za drzwi, nie składa pozwu do Sądu itp......Ot typowa baba ! Pogmatwane to jak cholera....a jak wybrnąć z twarzą ??

Moim zdaniem może czas na wejście w środowisko żony i otwarta rozmowa z księdzem o tym, co w Waszym małżeństwie ! Mądry ksiądz będzie wiedział co zrobić ! Pozdro!! EL.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-23, 08:35   

marek12b7 napisał/a:
Na moje próby rozmowy, pytania, żona ma jedną odpowiedź spytaj P. Boga. Mówi -nie ma sensu rozmawiać, nie widzę z tobą żadnej przyszłości i dosadnie daje do zrozumienia jaki to jestem beznadziejny.

wiesz Marku, jeśli żona nie widzi przyszłości z Tobą, jeśli jest Jej tak źle w małżeństwie, niech odejdzie...
Ale niech to Ona się wyprowadzi, a nie wymaga tego od Ciebie...

Myślę Marku, że żona powinna usłyszeć od Ciebie jasną deklarację... że Ty masz świadomość kryzysu w Waszym małżeństwie... że masz świadomość swojego udziału w tymże kryzysie... ale jesteś gotowy zrobić wszystko, żeby z tego kryzysu wyjść... jesteś gotowy zrobić wszystko, żeby uzdrowić to małżeństwo...
I prosisz Ją o podjęcie decyzji... czy chce budować Wasze relacje, czy też chce odejść...
Jeśli żona zdecyduje, że nie chce z Tobą żyć... uszanujesz to... łańcuchem Jej do siebie nie przywiążesz... dajesz jej wolność...
Tylko, że ta wolność polega na tym, że Ty zostajesz z dziećmi w domu... a żona z tego domu wychodzi...

Marek... jesteś wartościowym człowiekiem... pokaż żonie, że znasz swoją wartość i nie dasz się zastraszyć...
Ale też cały czas pokazuj, że Ją kochasz... że jest dla Ciebie ważna :-)
Herbata po przyjściu z pracy, podana z miłością... jak najbardziej :-)
Pozdrawiam
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-23, 08:57   

marek12b7 napisał/a:
Czy ktoś ma wiedzę jak może wyglądać podział majątku bez żadnego porozumienia stron

Marku gdzie dwoje sie nie jest w stanie dogadac-tam moga pojawic sie mediatorzy.

Wiesz udział mediatorów??? tylko po co??-bo wystarczy że jedna ze stron będzie mądrzejsza,bardziej wyrozumiała,bardziej asertywna-i mozna porozmawiać,wiele ustalić
EL. napisał/a:
To żona ma jakieś problemy......hm....jakie ?
.

Ano dobrze El dojrzała -pewnie i ma problemy.
Jakie??? zapewne potrzebuje czasu na ich ułożenie,na zrozumienie,na poszukanie w sobie odpowiedzi czego tak naprawdęchcę??? i kim tak naprawde chce być???.
Typowe -u osób pogubionych.
Teraz co do ciebie..............

Marek czy postawa ustępuję,zgadzam sie na wszystko,uznaje wszystko czego chce żona- jest właściwa????

To pytanie musisz zadać głównie sobie.

Kim jestem??? i czego chcę???

Znając właściwe odpowiedzi na te pytania -działem.
Działając wiem i rozumiem co winienem na dzis ,na teraz robic.
I tak kolejno
-weryfikuje swoja postawę-jaką miałem do tej pory
-oceniam co jest we mnie złe,a co jest dobre
-oceniam dotychczasowe lata małżeństwa(co pragneła zona,co nie wykonywałem,co sknociłem)
-staram sie zrozumieć gdzie nastapiło w nas pogubienie i dlaczego nie umiemy sie dogadać.

Jeżeli jestem juz świadomy i gotowy do działań.
Co robię???-zmieniam się i wszystko w sobie reperuję.

Swoja mądrą,ale nie ingerująca w uczucia drugiej strony postawą,działam każdego dnia .
Pokazując -rodzina ma sens,małżeństwo ma sens-nie wyrażam zgody na takie twoje działania,i w spokoju pokarzę i wyjaśnie ci dlaczego.

Masz szansę zająć właściwe miejsce w rodzinie-i mądrze poprowadzic do jej scalenia .
Istotne tylko by odbyło sie to bez manipulacji,bez kontroli,bez poniżania,bez działań na siłę.

Zajmij się lekturami typu-jak rozmawiać z kimś ,kto nie chce mnie słuchać.
Jak prowadzic komunikacje małżeńska w skrajnych przypadkach.

Jak nauczyć się milczeć i słuchac w milczeniu.
Jak przerwać temat ,gdy wchodzi na zły tor-i jak do niego powrócic z czasem.

Całym kruczkiem do tego jest właściwie pojęta postawa asertywności.
Byc asertywny -to byc mądrym.
Nie krzywdzić drugiej strony i szanowac jej granice,ale także okazac swoje zdanie ,swój cel,swoje granice-w spokoju.

pozdrawiam i życze mądrych decyzji-z serca i z głowy.
EL. napisał/a:
....bo wiesz....przmyśliwaliśmy już to, jhakiemu panu Ona służy ? Skoro tak blisko Boga....a tak daleko od męża.....to jest tu grane ??


El nie koniecznie musi byc pan od znaków ????
Może byc i ten właściwy Pan-nie zapomnij że wiara tez można manipulować.
I słyszeć głosy typu .

Bóg tak chciał
Bóg dał mi wolnośc i radość.
Bóg mi pokazał prawdziwe szczęście.

A czemu tak jest???
Na początek musimy odszukać własne zakłamanie-a dopiero potem zwrócic się do Boga o pomoc,ta właściwą.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-23, 09:47   

Marek???? a którą z polecanych lektur przeczytałeś ???? Co zrobiłeś poza biadoleniem???
Facet powinien byc facetem,przywódcą ,strażnikiem,podejmującym decyzje,noszącym spodnie.
Ale jak wodzem ..........to i sługą,jak decydentem-to i słuchającym tego co mają do powiedzenia inni.
Na wodzu ciąży ogromna odpowiedzialność ciągłego douczania się w kwesti przedmiotu włądzy,z komunikacji małżeńskiej.................. bo u Was podłożem chyba jest brak komunikacji małżeńskiej.
Jakoś tak podskurnie myslę ,że oboje manipulujecie dziećmi aby rozgrywać Wasz konflikt.
Dzieci sa bronią.Narzędziem
Facet........... jak nie umiesz słuchać żony, to żona szuka sobie słuchacza poza małżeństwem.
Tylko uważaj: jak znajdzie tego słuchacza,jak jeszcze dojdzie do wniosku że to ten słuchacz,to zachowa sie jak małpa na bananowcu..................... puści sie gałęzi i przeskoczy na inny bananowiec.Bananowiec "słuchacza".
Otwórz uszy i zamknij buzię .
 
     
sofia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-23, 11:04   

Marku , a może razem wybralibyście sie na rekolekcje MAŁŻĘŃSKIE ,

do Czechowic ?

Poczytaj świadectwa małżeństw , które były w ostrym kryzysie

i co dały im te WYJATKOWE REKOLEKCJE .

http://www.jezuici.pl/drc...adectwa_mariage

http://www.niedziela.pl/a...=nd200647&nr=35

Pozdrawiam
Trzymaj się nadal Pana Boga
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-23, 12:34   

nałóg napisał/a:
Tylko uważaj: jak znajdzie tego słuchacza,jak jeszcze dojdzie do wniosku że to ten słuchacz,to zachowa sie jak małpa na bananowcu..................... puści sie gałęzi i przeskoczy na inny bananowiec.Bananowiec "słuchacza".


Marku pamiętaj jedno i od ciebie to zalezy-bo zawsze masz szansę!!
-stac sie znowu stabilniejszym bananowcem
-stac sie lepszym słuchaczem

Jak to przepracujesz -tak bedziesz miał.
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-25, 01:24   

Ileż radości dały mi Wasze odpowiedzi
Nałóg pisze – Marek??? Facet………bananowiec…………….. hm, dużo racji, dużo racji…………….

x. Pawlukiewicz pyta – kim jesteś? Jakie jest twoje imię? Masz być ochroniarzem Pięknej
masz uwolnić żonę zamkniętą w wieży.
nie wiedziałem że mam siłę
pozdro marek

PS. Myślę że kiedyś napisze jak smakuje życie
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-25, 05:21   

EL. napisał/a:
Marku.....coś bardzo drażni Twoją żonę......coś takiego bardzo, bardzo.....ale myślę, że Ona nie umie lub nie chce mówić wprost do Ciebie....więc takie ataki = zaczepki - separacja, podział majątku, wyprowadź się itp....
Ona Ciebie zaczepia....chce coś powiedzieć, chce jakiejś zmiany....ale nie potrafi sama...chce Twoimi rękoma.


Marku te słowa Ele bardzo mi utkwiły w głowie,wiele w nich prawdy.
Dlatego na nich winienes sie skupić.
Je w sobie przepracować i może jak napisałeś szybko wyszukać ta siłę-bo inaczej popłyniesz z prądem.

A wtedy zbyt długo bedzie trwało zanim wykaraskasz sie na brzeg.

Masz cel działaj,masz rozum-kieruj sie rozsądkiem.
Słuchaj ,obserwuj-wyrażaj nalezycie swoje uczucia,zarazem nie zezwalaj na obłude,kłamstwa .

Madry facet to ten jaki wie kim jest,wie jakie ma cele,wie gdzie jego miejsce-i nie da sie oszukac że do tego się nie nadaje!!!!

pozdrawiam
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-25, 08:16   

Marek musisz sobie odpowiedzieć na najważniejsze pytanie

co jest największym marzeniem twojego serca ?


podpowiedz:

http://nearlyangel.wrzuta...s._pawlukiewicz

gdy znajdziesz odpowiedz wszystko nabierze sensu i kierunku i nic nie będzie za trudne , czy niemożliwe
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-25, 09:39   

Mirakulum,
Dziękuję Tobie za tą strone, też z tej podpowiedzi skorzystałam.

Ściskam wirtualnie
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-25, 16:06   

Napisałem krótki list do żony --- że bardzo się cieszę że jest moją żoną że P. Bóg dał mi idealny Prezent, że wierzę – wiem że będziemy razem.
Zostawiłem go na szafce w pokoju w którym śpi żona.
Powiem że musiałem się przemóc by to uczynić. Jednak bardzo mnie to ucieszyło.

Żona nie pokazała żadnej reakcji
Żyję dalej……………Kocham dalej ;-)

Wszystko mogę w Tym który mnie umacnia
Pozdro marek
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9