Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Otóż są ludzie, którzy potrafią być sami i ludzie, którzy muszą z kimś być. Wystarczy popatrzeć na samotne osoby wokół - niektóre świetnie sobie radzą, nie potrzebują nikogo, aby być szczęsliwymi, nie potrzebują mężczyzny, bo poza tym - to dusze towarzystwa, ludzi wokół maja mnóstwo. Ale są i tacy, którzy, będąc samotnymi - po prosty dziwaczeją - czasem brną w religię, stając się dewotkami, są też tacy, którzy w swej samotności stają się egoistami, nie potrafiącymi zrozumieć innych.
Wszystko zależy od tego, jaka kto ma osobowość, jakie ma priorytety życiowe
Wanboma jedno w tym wszystkim smutne.....CZEMU WIĘKSZOŚC DOCHODZI DO TAKICH WNIOSKÓW -ZOSTAWIAJĄC SPORY BAGAŻ ZA SOBĄ MAŁŻEŃSTWA???
Masz racje smutny jest los dzieci bo niczemu nie sa winne że przyszły na swiat
dla głupoty EGOISTY ZAPATRZONEGO W SIEBIE W KAŻDEJ POSTACI...lecz egoizm jest trudno dostrzegalny w samym sobie,łatwiej go widziec w innych,łatwiej powiedzieć ograniczasz,dusisz,nie myślisz o mnie ,moim szczęsciu,o mojej wolności-bo jak to ja jestem egoistą?? ja tylko szukam radości dla Siebie.......i to cała prawda o tych co tak bardzo szukaja własnego szczęścia -depcząc po drodze wszystko i wszystkich----W IMIE TYŁKO WŁASNEGO JA!!!
Choc z drugiej strony zastanawiam się jak to jest??? ja zostałem nazwany własnie egoistą za to że pragne powrotu do domu,tego że chcę by chłopcy mieli ojca na codzień,by mogli miec normalna rodzine jak kiedys-jestem egoista bo zona mnie nie chce a ja tego nie umiem i nie potrafię zrozumiec,i nie mam w sobie tyle siły by odejść całkiem,i nie potrafie zrozumiec że tak ma być....to sie nazywa mój egoizm..więc dobrze jestem egoistą że sie staram!!!.Jak to jest zatem byłem egoistą-bo skrzywdziłem,skaleczyłem,doprowadziłem do całkowitej blokady zony,a teraz jestem egoista bo chcę naprawic,scalenia,pojednania,wybaczenia-rodziny.Tak czy siak wciąz EGOISTA-cudne prawda??
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2009-05-15, 09:50, w całości zmieniany 2 razy
ketram [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 07:50
NORBERT napisał/a:
łatwiej powiedzieć ograniczasz,dusisz,nie myślisz o mnie ,moim szczęsciu,o mojej wolności-bo jak to ja jestem egoistą?? ja tylko szukam radości dla Siebie.......
zona mnie nie chce a ja tego nie umiem i nie potrafię zrozumiec,i nie mam w sobie tyle siły by odejść całkiem....
Właśnie zostało rozwiązane moje cywilne małżeństwo. Przez rok odnosiłem wrażenie, ze im bardziej jestem, tym bardziej zona mnie nie chce. Przyszłość powierzam Bogu.
Kasiek [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 08:07
bo tak właśnie jest, sama przekonałam się o tym....
im bardziej byłam dla męża, tym bardziej on mnie nie chciał.
też słyszałam słowa, że go ograniczam... i nie tylko takie słowa słyszałam....
ketram [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 08:10
Kasiek
Tyle, że ja nie składałem żadnych pozwów. Z zaskoczenia wyjmowałem ze skrzynki avizo - najpierw o separację, potem o podział majatku, potem o rozwód. Żona wyprowadziła się też z zaskoczenia. To ona się rozwiodła ze mą. Nie ja z nią
Kasiek [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 08:16
Mój mąż też wyprowadził się z zaskoczenia. Wyjechałam na weekend majowy na wycieczkę z pracy. Myślałam że te parę dni rozłąki da mu do myślenia. Jak wróciłam, to nie było jego ani jego ubrań. Tylko list na mnie czekał...
ketram [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 08:21
Kasiek
To standardowa procedura. Oni nie mają odwagi zrobić tego inaczej.
Moja rada jest taka - nie rób nic. Milcz jak grób.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 08:31
Kasiek, porozmawiaj z księdzem egzorcystą na temat całej sytuacji o ile masz możliwość znaleźć takiego księdza koło siebie.
Kasiek [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 08:45
ketram - właśnie to robię, choć na początku bylo mi trudno i zasypywałam go sms-ami, próbowałam dzwonić.....
Elżbieto - a dlaczego akurat z księdzem egzorcystą? wyjaśnij mi to proszę...
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 09:20
Domaganie się rozwodu dwa tygodnie po ślubie w kościele - czym jest?
Niezdolnością psychiczną czy jakimś opętaniem / zniewoleniem ?
Trzeba to wyjaśnić.
Stąd ksiądz egzorcysta - możesz posłuchać w Radio Maryja - audycje Porady pedagoga i psychologa - ks. Kiełpiński o "Wpływie złego ducha na zdrowie psychiczne i fizyczne"
http://www.radiomaryja.pl...008.11.04.p.mp3
Kasiek [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 09:26
no ksiądz na rozmowie w kurii napisał mu w jednym z warunków do unieważnienia małżeństwa niezdolność natury psychicznej do podjęcia istaotnych obowiązków małżeńskich...
doro [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 14:12
na stronie www.kanonista.com znajdziesz szczególowe informacje odnośnie w/w tematu
Kasiek [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 16:51
doro
Pisałam we wcześniejszych postach, że mój mąż jakieś 2-3 miesiące po ślubie był w kurii na rozmowie. Potem znalazłam u niego druk wniosku o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Po drugiej stronie miał wypisane 2 powody. Jeden z nich podałam powyżej. Na stronie kanonista.com byłam kilka razy i czytałam jej treść.
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 20:07
Kasiek, piszesz ze zrobilas wszystko?
Czy na pewno? Jestes pewna..piszesz ze tak..ale ja szukam dziury w calym
bo wiem jak latwo sie poddac
msz wpisany staz 1 rok..ten jeden rok walczylas? czy to dlugo?
Takie argumenty jak niedojrzalosc..to dla mnie troche sa naciagane..tak na prawde prawie kazdego z nas mozna by uznac w jakis sposob za niedojrzalego
ja tez chcialam uciekac z malzenstwa jak bylo trudno
i znalezli sie ludzie, ktorzy to chcieli ulatwic...
Mas piekna stopkę, trzymaj się niej
przekraczanie siebie, to trzymanie sie wlasnych wyborow miłości wbrew przeszkodom..
to Ty w sercu musisz rozeznac czy nie ma juz szansy na ratowanie Was
to ze maz twierdzi teraz ze wszystko skonczone..to mze byc chwilowe...poczekajcie
Kasiek [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-15, 20:24
Danusiu w lipcu miną 2 lata
W sumie walczyłam 21 miesięcy
U mnie rozum kłóci się z sercem. To taka wewnętrzna walka i dlatego jest mi ciężko.
Danusiu, zrozum, że to dwie osoby muszą chcieć naprawić swoje relacje. Przez 21 miesięcy sama walczyłam o małżeństwo, mąż był obojętny, poczuł że zamykam go w klatce, bo chciałam z nim być. Uciekł jak tylko nadarzyła się okazja...
Bóg postawił go na mojej drodze...
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2009-05-16, 21:12
Kasiek, jak czytalas Dobsona to wiesz, jak konczy sie zamykanie w klatce?
czemu mąż tak sie czuł, czy Twoja miłość nie byla osaczająca? Moze miał za mało przestrzeni
pisalas ze widzisz w sobie kobiete ktora "kocha za bardzo"
dobrze to znam
ja tez walczylam mze zle słowo, staralam sie utrzymac nasze malzenstwo...staralam sie byc w nim i kochac meza..przez ponad dwa lata
bylo bardzo zle..a nawet moge powiedziec ze coraz gorzej, taka rownia pochyla
Nie bylo jednak zdrady, choc wiem ze maz "poszukiwał" wychodzil sam na imprezy itp
kazde malzenstwo jest inne..nie chce tu porownywac...
Ale jakos namawialabym Ciebie do wytrwalosci)
u nas ruszylo sie po 2,5 roku
zaczelam usmiechac się, przytyłam..
tez bylam w sądzie metropolitalnym, pisalam juz o tym..u roznych ksiezy itp
uciekalam z domu, bo bylo mi zbyt ciezko..nie bylo to zbyt madre..ale na tamtą chwil inaczej nie umiałam.
Mam juz "swoje" ;) lata blizej mi do 40 stki juz i tez byl lęk przed przyszloscia..ze jesli zakonczymy zwiazek jak budowac na nowo no i kwestia dzieci i czasu na posiadanie ich..
Ludzie radzili mi szybka decyzje ze wzgledu na wiek wlasnie...
Piszesz o uzaleznieniu emocjonalnym od meza..moze to jest jakis klucz
Moze warto sie tym zajac
nawet jesli nie wierzysz w Was....tak na przyszłość..jaka by nie była..
Sciskam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum