Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Małżonkowie, którzy się kochają zwykle dzielą łoże, co wcale nie znaczy, że małżonkowie którzy dzielą łoże się kochają. Jeśli współżycie jest głównym fundamentem, to jest on bardzo słaby, jeśli wogóle jest. Zwierzęta też ze sobą współżyją, co wcale nie przeszkadza im się potem wzajemnie pozagryzać. Miłość, ta Chrystusowa jest jedynym fundamentem, który gwarantuje przetrwanie, jest aktem woli, nie uczuciem, czy potrzebą fizjologiczną.
Jeśli myślisz, że mąż będzie Cię bardziej kochać gdy go podniecisz bielizną to bardzo się mylisz. A jak będzię z taką miłoscią, gdy oprócz bielizny stracisz urodę? Jeśli to jest dla niego najważniejsze, to zawsze wybierze lepszy konsek, podobnie jak z wyborem samochodu - stary idzie na sprzedaż, albo na złom. Prawie każdego psa można przyciągnąć kiełbasą, lecz mało który słucha poleceń swego pana i może być prowadzony bez smyczy. Czy ludzie, którzy są nieartrakcyjni nie mogą być kochani?
Koncentracja na tym, co jest na zewnątrz, to wejście na demoniczną drogę.
Darek!!!!! To tacy faceci istnieją???!!! Którzy TAK myślą??!! Normalnie zaczne chyba wierzyć w zielone ludziki ;)))
Przepraszam za ten sarkazm.... ale Darek po prostu powalił mnie na kolana....
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-04, 15:51
masz priv
pozdrawiam serdecznie
Niepoprawna [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-11, 23:05
Mam nadzieję, że mi się nie dostanie za to co napiszę.
Nurtował mnie ostatnio taki problem - otóż mąż się wyprowadził jakiś czas temu, ale utrzymujemy ze sobą kontakt, stara się mi pomagać. Ostatnio zaproponował, że przyjedzie i nawet może zostać na noc (pewnie dlatego, że ostatnio rozpaczałam, że przyjechał tylko na dwie godzinki). Zastanawiałam się czy to jest dobry pomysł. Otóż teraz wiem, że to chyba nie tędy droga, zmądrzałam chyba trochę :| Ale nie o to mi chodziło, napisałam to tylko, żeby pokazać skąd się wzięło moje pytanie.
Jak to jest z bliskością fizyczną przy pojednaniu? Chodzi mi o to, czy jeżeli małżonkowie (oboje) chcą być ze sobą blisko również na tym poziomie, to czy takie relacje rzeczywiście ich do siebie zbliżają, czy wręcz przeciwnie? I kiedy jest ten odpowiedni moment, żeby zacząć myśleć i rozmawiać na również te tematy? Jakoś nigdzie jeszcze nie spotkałam się z opinią na ten temat, nad czym strasznie ubolewam.
Mam nadzieję, że odpowiednio zrozumiecie mojego posta i podzielicie się przemyśleniami na ten temat.
samotna [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-12, 11:14
Niepoprawna -
moim skromnym zdaniem - jeśli małżonkowie podejmuja decyzje o naprawie swoich relacji i jest to poparte nie tylko mową ale i czynem ( min. zerwanie wszelkich kontaktów w przypadku osób trzecich) to powoli mozna mówić o zblizaniu sie i w tej sferze - jeśli oboje tego chcą, natomiast jeśli decyzji o powrocie, byciu razem, naprawie nie ma, a miało by to mieć charakter pogotowia seksualnego to zecydowanie uważam, ze nie.
Dla mnie osobiscie byłoby to uwłaczajace.
Chociaż czytałam tu na forum, ze i w ten sposób kobiety chciały ratować małżeństwo.
Pozostawiam wiec to każdemu do własnego rozważenia i własnej decyzji.
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-12, 12:26
Zgadzam się z Samotną.
Też działałam jako "pogotowie seksualne". Po dwóch miesiącach stwierdziłam, że moja godność jest warta więcej, niż utrzymywanie męża przy sobie za pomocą seksu.
Zatem zbliżenie w tej sferze tak, ale tylko wtedy, kiedy oboje tego chcą, i to przede wszystkim w sferze zbliżenia duchowego. Aby kaca moralnego potem nie mieć.
Niepoprawna [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-13, 20:14
Dzięki dziewczyny za opinię. Na razie po prostu muszę być cierpliwa i twarda, nie dawać się myślom, że może fizyczna bliskość by coś poprawiła. Jak będzie chęć pojednania, powrót do domu to się zobaczy. Najgorsze jest to, że nie znam skali problemu, mojego kryzysu. Mąż się niby wyprowadził, ale utrzymuje, że to jeszcze nie na pewno koniec, po prostu nie wie. Ale żeby coś chcieć naprawić, uwierzyć, to już gorzej. Niech nadzieja nigdy nie gaśnie :)
zona_i_mama [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-18, 15:45
tu o sposobie walki z pokusami - na wzor Jezusa
http://www.jezuici.pl/drgorka/mp3/04.mp3
ciekawe, ze Jezus nie mowil: Przeciwstawiam ci się, zły duchu itd. On stosował krótkie cięcia, bez dyskusji.
skoro Bog się w dyskusję z diabłem nei wdawał, to dlaczego niby my mamy to robić?
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-19, 09:01
Dzięki zono i mamo :), powinnaś być moderatorem hm...
Pozdrawiam;)
zona_i_mama [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-19, 10:49
mirela, ja tu nawet nie sprzątam, tylko linki podaję ;)
a tak dodając do tematu pokus - nei dalej jak dziś rano wypróbowąłam, jesli tak to można nazwać, na sobie
z racji braku seksu w małżeństwie miałam dziś pokusy, zwykle robiłam tak, że w głowie sobie mówiłam: nei wolno, bo nei chcę zgrzeszyć cięzko, oddalac sie od Boga itd. walka trwała nadal
a dziś nagle przypomniało mi się to co zalinkowąłam i wiecie co? momentalnie w mojej głowie się pojawiła myśl: Napisano: Nie będziesz cudzołożył!
i wiecie co? jak rekął odjął pokusa przestała mnei dręczyć. w jednym momencie. nei wróciła do tej [pory.
teraz wlaczę z zinnymi pokusami i tak obserwując siebie myślę sobie, że czasem cżłowiek moze nawet i wie, jakim Słowem sie bronić, ale boi się go użyć, jakby do konca nei chce jednak z pokusa wygrac. wydaje mu sie, ze chce, a naprawdę bywa, ze nei chce.
jak to ks. Pawlukiewicz mówi: serce potrafi kłamac i wykombinowac sobie wszystko.
widze po sobie , jakie to prawdziwe, niestety. z eniby kocha xsię Jezusa, a tak naprawdę to niektóre grzechy kocha sie bardziej...
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-23, 19:59
"instytucja pogotowia seksualnego" nie jest niczym złym w moim odczuciu. Ja na tym źle nie wyszłam
Ale każda sytuacja i każde małżeństwo jest inne.
Niepoprawna [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-25, 19:40
No to mi zamieszałaś trochę w głowie. Nie wiem już co myśleć. To chyba zależy od kontaktu między małżonkami i szans na odbudowę. Z drugiej strony lepiej się "wyszaleć" w małżeństwie, niż poza nim, ale może jestem niepoprawna :|
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-26, 08:27
zona_i_mama napisał/a:
mirela, ja tu nawet nie sprzątam, tylko linki podaję ;)
a tak dodając do tematu pokus - nei dalej jak dziś rano wypróbowąłam, jesli tak to można nazwać, na sobie
z racji braku seksu w małżeństwie miałam dziś pokusy, zwykle robiłam tak, że w głowie sobie mówiłam: nei wolno, bo nei chcę zgrzeszyć cięzko, oddalac sie od Boga itd. walka trwała nadal
a dziś nagle przypomniało mi się to co zalinkowąłam i wiecie co? momentalnie w mojej głowie się pojawiła myśl: Napisano: Nie będziesz cudzołożył!
i wiecie co? jak rekął odjął pokusa przestała mnei dręczyć. w jednym momencie. nei wróciła do tej [pory.
teraz wlaczę z zinnymi pokusami i tak obserwując siebie myślę sobie, że czasem cżłowiek moze nawet i wie, jakim Słowem sie bronić, ale boi się go użyć, jakby do konca nei chce jednak z pokusa wygrac. wydaje mu sie, ze chce, a naprawdę bywa, ze nei chce.
jak to ks. Pawlukiewicz mówi: serce potrafi kłamac i wykombinowac sobie wszystko.
widze po sobie , jakie to prawdziwe, niestety. z eniby kocha xsię Jezusa, a tak naprawdę to niektóre grzechy kocha sie bardziej...
To się nazywa słabość (grzeszność) człowieka.
Swoją grzeszność zostawiasz w konfesjonale przy każdej szczerej spowiedzi.
zona_i_mama [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-26, 12:13
tak, ale to nie znaczy, ze tej milosci do grzechow pozbywasz sie w 5 minut.
to mialam na mysli
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum