Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Już nic nie wiem
Autor Wiadomość
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-16, 15:32   

no wlasnie - z tym koszem. ja mu dzisiaj wyjechalam rano: mowie zobacz jak to wygląda : dziecko wstaje i widzi ojca na podlodze. a on: to Ty mi wskazalas to miejsce (jakbym ja go tam co najmniej wygonila), a ja po prostu ryczalam wczoraj z powodu tego, z ejego masturbacja mnie niszczy. a on, z eja go wyslalam pod kosz na smieci, bo zrobilam awanture, bo zaczelam plakac a on nie mogl zasnac, no wiec musial isc spac tam.
tymczasme kwestai jest prosta - jakby mnei wysluchal, przyjal do wiadomosci to by uciekac nie musial.
zreszta mnie chocbym nie wiem jak wsciekla byla do glowy by nie przyszlo isc spac na podlodze, jeszcze kolo smietnika
on mi mowi: zobacz nalogowcem nie jestem, bo nalogowiec sie wypiera a ja nie.
ja mu na to, z enalogowiec tez uwaza zwykle ze to jego zona oszalala. a ten nic. dalej swoje.
gadanie ze sciana, ale mam dola
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-16, 15:54   

pijak mówi ze nie ma problemu z tym, pije ale mam kontrole nad tym...
a jak już zobaczy gdzie to go zaprowadziło nawet jak sie przyzna, ze ma problem to i tak nadal nie potrafi sie leczyc...
tylko jak świadomie przyznaje sie do tego sam przed soba ma sznase by sie leczyc nie pod wpływem namów innych
skoro twój mąż wie i przyznaje sie ze jest... to pytanie dlaczego nic w tym kierunku nie robi lub dlaczego jak piszesz mówi do ciebie ...a nie wiem czy jest, choc on twierdzi, ze nalogowcem juz nie jest...
niespójne ani z prawda ani z jego wypowiedziami
...potem znow mowi, ze w sumie ja chyba bym miala podstawy do stwierdzenia niewaznosci malzenstwa i w tedy bym sie mogla uwolnic od niego jesli mi ta sytuacja tak przeszkadza i zaczac zycie z kims innym od nowa
które sam przeciez mówi a mówi po to by cie zmanipulowac ze nie ma problemu
żono nie daj sie manipulowac
chyba nałóg najlepiej potrafiłby w tym temacie pomóc to kopalnia wiedzy z której warto czerpac dla mnie były uzdrowiencze za które dziękuje ogromnie uwolniły mnie od tej manipulacji soba ze mam na cos wpływ lub że to co widze było nieprawda
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-16, 15:59   

a moze maz mowi o uniewaznieniu po to, by jednak uslyszec, za ja nie bede sie o to satrac? by sie ludzic, ze zachowam stausquo?
chcialabym, zeby ktos te sytuacje zabral od emnie tak w 5 minut, tak po prostu - bo juz mam tego dosc. i znow nic nie wiem. i nei wiem co mam robic...
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-16, 16:08   

a może twój mąz ma problem z orientacją seksualną, do której nie che sie przyznac by nie zostac przez społeczeństwo w jego oczach odsunięty..
a ty jestes przykrywką jego niezdefiniowanej orientacji...
to daleko posunięta teoria przepraszam...
ale musisz ten temat do końca z męzem wyjasnic co jest przyczyna iż odsuwa sie od ciebie jako kobiety...
coś musi wpływac na jego zachowanie
nie bój sie prawdy musisz ją dla własnego dobra wyjaśnic by uwolnic sie od stresu i błędnego myslenia i domniemania
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-16, 17:41   

Żono_i_matko........... mam wrażenie-z tego co piszesz- że jednak to jest pełna manipulacja,Nie wim na ile świadoma ale manipulacja Toba i Twoimi emocjami.

Przyznał sie do onanizmu(bo to tak należy nazwać),uznał że przyznał sie do winy,i jak juz sie przyznał to jest ok.rozgrzeszony,dalej może spokojnie żyć.
Żono......... Ty postapiłaśw sposób dośc typowy dla osoby współuzależnionej.Usiłowałaś płaczem i żalami wymuc na nim inne zachowania,zaprzestanie onanizmu.
Jemu zrobiło się nie fajnie wiec powiedział Ci że :"on mi mowi: zobacz nalogowcem nie jestem, bo nalogowiec sie wypiera a ja nie."

Mami wyżej opisała rzecz oczywistą u osoby uzależnionej czy to od substancji psychoaktywnych czy od zachowań.
Przyznaję sie ale ............. i tu są rózne inne zachowania i wywody.
Samo przyznanie sie do "popaprania" nie oznacza jeszcze że nastąpił rozbrat z czynnym uzależnieniem.To jest już albo az 1 etap.Moga być łzy,żal,przysięgi , obiecywania i w tym momencie on nawet w to wierzy co mówi.
Ale przymus i ubezwłasnowolnienie jest silniejsze............. tylko sprawa czasu jak wóci do onanizmu.

Żono............. jak chcesz mu pomóc???? to musisz wymagać od siebie ..................
-poszedł spać pod śmietnik????? jego problem.Ty nie możesz go prosić aby wrócił do Ciebie do łóżka.
Prosisz???? gadasz o tym że widzi dziecko....????...........on juz to wykorzystał.juz przerzucił winę na Ciebie.Juz nie ma poczucia winy,ma krzywdę,bo zamienił wine na poczucie krzywdy.To Ty czujesz sie winna.

Super manipulacja...............a Ty mu znakomicie ją ułatwiasz
Ty prubujesz sie usprawiedliwiać i tłumaczyć........bo Ty chciałas ..............

Żono........... albo twarda miłość i separacja (przynajmniej na jakiś czas )od łoża i seksu albo płacze,prosby,łzy i awantury.
Twarda miłość to określenie zasad; wracasz do łóżka po podjęciu terapi ,żadnych porno stron,żadnych zdjęć,żadnych podniecających lektur.
Poszedłeś spać na podłogę???? twój wybór........... nie proś,nie gadaj,zostaw go niech ponosi konsekwencje>
Ty sie wstydzisz dziecka ????że ojciec ładuje sie porno stronami ????a następnie zaspokaja sie i czuje sie obrażony.????Na tyle obrazony że idzie spać na podłogę.?????

Fajnie,................Ty sie wstydzisz że on jest "poparany".
Jak to nazwiesz____?????????????

Potem gada o tym że może masz podstawy by wnieść o zbadanie ważności zawartego sakramentu małżeństwa................ znowy przyciska Cie do bandy,manipuluje.
Bo juz chyba działa poczucie winy jednak trwałe.

Stanowczość ,determinacja w stosowaniu twardej miłośći.Kochasz człowieka ,ale nie możesz pozwolić by niszczył Ciebie swoja dysfunkcją.
Tylko bez łez,bez szlochów i spazmów mu to powiedz.............. jak uważasz, że nie dasz rady, to napisz mu list,...... tylko z odpisem ,kopia dla siebie,bo za jakiś czas może być on przedmiotem kolejnej manipulacji.
Powiedz mu że masz kopię.

Możesz mu powiedzieć że poprostu jest to zdrowa nienawiść do dysfunkcji,do onanizmu.
Że nie będziesz z nim grać fair play,że użyjesz wszelkich dostępnych Ci środków by mu obrzydzić onanizm.
Bo jego onanizm Ciebie rozwala emocjonalnie,bo rozwala rodzinę,bo krzywdzi dziecko.
To jest twarda miłość.


Zrobisz jak zechcesz...........nic nie musisz......... możesz tkiwić razem z nim w dysfunkcji i sama zacząć uprawić masturbację.Możesz go zapytac czy Ty masz tez zacząć to robić........czy sie zgadza na to.Możesz...........
Zrobisz co zechcesz............... ale wiedz że nie jestes bezradna,choć bezsilna wobec jego nałogu.
Kajdanek nie użyjesz by mu ręce do tyłu skuc na stałe,ale możesz mu oświadczyć że zaczniesz o tym mówić jego i swojej rodzinie oraz znajomym


Nie daj sie do końca zgnoić współuzaleznieniem,winą,manipulacją .
wybór nalęży do Ciebie.

Pogody Ducha
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-16, 19:04   

rozumiem, ale separacja od łoża i seksu nic nie da. będzie mu na rękę, bo on jak ja nie chce seksu jest szczesliwy - wtedy zaspokaja sie sam i uwaza, ze wsyztsko jest OK, slowem - separacja od seksu bylaby mu na reke.
nie prosilam go by wrocil do lozka - kiedys tak, teraz nie. a ze powiedzialam o dziekcu? zal mi dziecka. taki maly jak bedzie widzial sytuacje taka powtarzajaca sie, gotow pomyslec, ze to norma,z e facet spiw kuchni na podlodze.
myslisz, nalogu, ze w tej sytuacji separacja od seksu ma rzezcywiscie sens? w sensie, z eon nie odbierze tego jako przyzwolenie? ze to nie bedzie pobudzanie go do gorszego nalogu? powaznie pytam
no a jak ja zweryfikuje, z eon tego juz nie robi? niepicie latwo stwierdzic, a to?
mialam jeszcze 1 pomysl - zaczac wychodzic wieczorami. do kolezanki, na spacer, gdziekolwiek. a on niech ma wrazenie,z e sobie kogos znalazalm. moze zazdrosc go obudzi? mialoby to sens?
aha, nalog - faktycznie, on sie czuje skrzywdzony. jak ja sie probowalam zachowac dzis normalnie, uprasowac mu ciuchy do roboty itd, to on mi a cos Ty taka troskliwa? trezba sie bylo troszczyc wczoraj o mnie tak. no az mnie korci, zeby tu nawypisywac epitetow pod jego adresem...wrrr.......
nalog - ale wiesz, cholernie trudno nie plakac jak sie zyje jak zakonnica bo maz woli wlasna reke i dziwki w internecie

Cytat:
Potem gada o tym że może masz podstawy by wnieść o zbadanie ważności zawartego sakramentu małżeństwa................ znowy przyciska Cie do bandy,manipuluje.
Bo juz chyba działa poczucie winy jednak trwałe.

poczucie winy u mnei czy u niego, bo nie kapuję?
PS czekam az poczta przyjdzie mi Dobson
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-17, 09:19   

Zono, Nałog ma racje..
Mąz Toba manipuluje i udało mu się już "wypracowac" w Tobie poczucie winy oraz poczucie bezradnosci - ze cokolwiek zrobisz bedzie źle.


Spanie koło osza na smeici to teatralny gest. Jakby serio chciał spac osobno i o to mu chodziło, to jaos by sobie legowisko urzadził - materac kupił, polówke pozyczył i nie koło kosza by sie zamelinował ..

Wielce ciekawe jakie to powody miałabys do unieazniania małzeństwa, bo jakos ich nie widać. Małzeństwo zostało skonsumowane wszak :)

Do stwierdzenia niewaznosci - no to co mówila Mami - ukrywana odmienna orientacja - owszem.

Moze jak mąz znów powróci do tego zapytaj go wprost i sokojnie jakie to sa powody, które wg niego mogłabys podac, zeby stweirdzac niewaznosc waszego malzenstwa (rozumiem, ze o to mu chodzi).

Z tego co wiem - uzaleznienie od maurbacji ujawnione u kogoś PO ślubie a nie ukrywane przed nim takowym powodem nie jest, odobnie jak unikaie współżycia z tego powodu.

nic nie rób- nie proś,zeby normalnie spał, teatr moze przestać go bawic, jak zobaczy ze przyjełaś do wiadomosci i olewasz.
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-17, 11:14   

powod stwierdzeni niewaznosci podal akurat taki, o jakim ja juz od dawna myslalam (ale nic mu nie mowilam) szczerze mowiac mam powazne watpliwosci czy ansze malzenstwo jest wazne, czy w ogole istnieje jako Sakrament. ja ze swej strony przed slubem zrobilam wsyztsko, by byl wazny - on , jak sie okazalo po slubie - mozna miec watpliwosci czy zrobil wsyztsko by Sakrament byl wazny
przed slubem na samym poczatku znajomosci wiedzialam tyle, z ekiedys mial do czynienia z masturbacja (juz nie pamietam czy mowil o nalogu czy nie czy po prosto masturbacji jako takeij) wiem tyle, co wtedy powiedzial - z emial z tym do czynienia, ale ze juz z tym koniec. i tak wierzylam ( bo sama mam za soba podobna historie, z tym ze u mnei naprawde jest z tym koniec)
przed slubem im dlzuej sie znalismy, tym barzdeij mnei fizycznie unikal. niczego sie nie domyslalam, myslalam ze unika po to, zeby nie posunac sie za daleko - slowem,z enei chce sie pobudzac i woli czekac na slub. po slubie przezylam koszmar. unikal mnie miesiacami, nei wiedzialam co sie dzieje. w koncu odkrylam masturbacje. ze to nalog, z ewoli to niz mnei,z emusi to robic codziennie. odkrylam tez w jego kopie kolekcje plikow porno, obrzydliwych, z datami ostatniej modyfikacji.... dzien pzred naszym slubem a raczej pozno wieczorem przed naszym slubem
tyle o tym co wiedzialam i czego nie.
no i mam watpliwosci czy ansze malzenstwo jest wazne w ogole. cyz ono w ogole w takiej sytuacji w obliczu Boga istnieje.
czy maz to swiadomie zatajal przed slubem, bos ie bal bym z aniego nei wyszla? tego nei wiem.
nie wiem czy w obliczu Boga jestesmy malzenstwem. nie daje mi to spokoju
a dzis spal juz w cywilizowany sposob, w tym samym naszym lozku co ja (trudno to nazwac spaniem z emna). zyjemy obok siebie. nie odzywa sie juz 3 dzien. zwykle to ja zaczynalam rozmawiac, odzywac sie. dzis nie. niech sie nie odzywa - jego sprawa.
ale cholernie przykro. kocham tego czlowieka.
robie jedzneie, pytam sie sluzbowo jak w restauracji - czy tez chce. nie. to nie. kiedy indziej bym nad nim skakala, przyniosla sniadanko itd itp. teraz nie. za chwile idzie i robi sobie sam, trudno.
i tak sobie mysle - jak zacznie temat, powiem mu po prostu chyba, z edopoki bedzie sie pocieszal masturbacja, ja bede go traktowac jak obcego czlowieka. nie wroa, ale jak obcego i nie obchodiz mnei co on o tym pomysli. powiem mu ze jestem w stanie tolerowac jego wady noramalne, codzienne, ale nalogu nie.
myslicie,z eto dobre podejscie?
pisze to tu, zeby znalezc wsparcie, w sensie mobilizacje, sily, zeby nie bylo tak,z e ja sobie nawyobrazam jak to mu powiem, a potem stchorze. bo tak bylo do tej pory.
i tak sie jeszcze zastanawiam - czy zyjac w malzenstwie co do ktorego mam watpliwosci czy ono (nie z mojej winy) jnie jest przypadkiem niewazne? czy nie popelniam grzechu zyjac z tym czlowiekiem? czy to nei ejst tak jakbym miala slub tylko cywilny? nie wiem nie umiem tego rozsądzic. chyba musze spytac jakiegos ks. jest jeden taki, ktory zna cla moja historie, moj dawny kiedownik duchowy. chyba sie musze do niego przejechac
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-17, 11:50   

Zono ...

To o czym piszesz nasuwa pewne podejrzenie, że istotnie małzeństwo Wasze moglo zostac nieważnie zawarte.

Wygląda na to, ze Twój mą zbył przed ślubem juz uzalezniony i zataił to przed Tobą.
To, z powiedział ci, iż miał "do czynienia z masturbacja" tego nie zmienia, bynajmniej. "Do zcynienia" miało z pewnoscia 100 proc. chłopców w ieku dojrzewania, no niech bedzie 99 proc., wiec trudno by takie wyznanie wzbudziło Twój niepokój..

Istotne jest, czy zdawał sobie srawe ze swego stanu przed ślubem, czy swiadomie zataił fakt uzaleznienia, a co za tym idzie, czy sam bł sego stanu swiadomy.

Istotne jest zatem, czy wczesniej był w zwiazku, w którym stwierdził, ze pzedkłada masturbację ponad współzycie. Ewentalnie takze powody, dla których zaczał ją przedkładać np. niepowodzenie z ina partnea, przezd byciem z Toba

Za stw. niewaznosci przemawia fakt, ze unikał współzycia po slubie i to dłuzszy czs. To moze swiaczyć o tym, ze zakładał iz tak bedzie, ale moze tez wynikac ze strachu, z kompleksu.

Najleiej zrobisz, jesli pójdziesz do Kurii (najlepiej umów się wczesnej teefonicznie) i porozmawiasz o swej sytuacji i watpliwosciach z fachowcem od procesów stw. niewaznosci.

Taki zwyczajny ksiadz dicezjalny, czy zakonnik nie musi byc w tym wszystkim zorientowany.
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-19, 14:19   

no i maz sie nie odzywa dalej. juz 5 dzien
dziecko ryczy mi po calych dniach i nocach, no bomba, wkolo znajome same w ciazy, i to drujej, a u mnei taka kaszana. zalamac sie mozna. z kazdej strony mi zle

[ Dodano: 2009-01-24, 19:26 ]
mąż zamierza byc ciagle na dystans, uwaza, ze nie da sie naszych relacji naprawic, bo to on jest skrzywdzony (moimi podejrzeniami o masturbacje). nie dociera, ze to ja jestem ofiara, a nie on.
a skoro nie dociera, to ja na tym etapie nie moge uznac, ze cos sie da z naszym malzenstwe zrobic, naprawic. bo zeby sie dalo naprawic, on musi uznac, ze mnie skrzywdzil, a nie ja jego ( w koncu to on jest w nalogu, a nie ja)
no i styauacja jest taka, ze oboje uwazamy, z enie da sie naszego malzenstwa naprawic - kazde z innego powodu. sytuacja patowa.
przeciez nie dam sie obwinic dla falszyweo malzenskiego swietego spokoju. obwinial mnei przez lata przy kazdej rozmowie o masturbacji, ale miarka sie przebrala. mam dosc. nie ustapie, nie przyznam mu racji, nie bede prosic, zeby sie odzywal itd. i mnie wini za to, emimmo iz zaczal sie odzywac, to cos w powietrzu wisi, jak on to mowi. czujecie? mnie obwinia! zaraz sie zagotuje normalnie.
nie wiem jak dalej bedize wygladac nasze zycie. na razie zyjemy obok siebie, nie ze soba, a dziecko na to patrzy.
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-28, 12:18   

Bądź cierpliwa i konsekwentna , w końcu prawda musi zwyciężyć ( że to mąż źle robi) . Jeśli się modlisz to wkrótce Pan Bóg przekona męża - pokaże Mu prawdę o Jego osobie przez ludzi , sytuacje . JA tak miałam . TYgodniami nie rozmawialiśmy, bo mąż czuł się pokrzywdzony przeze mnie ( maż ma dda) aż powoli, gdy emocje Mu opadały był w stanie przyznać się do swojego błędu w rozumowaniu. Ale nie naciskałam, tylko się stanowczo przeciwstawiałam obwinianiu a naturalną konsekwencją była okresowa separacja. Dziecku swojemu mówiłam, że mąz musi coś przemyśleć, że potrzebuje dużo czasu i dlatego zamiera komunikacja. Teraz córka nie przeżywa i nauczyłyśmy się z tym żyć bez bólu.
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-31, 23:33   

tydzien temu po wielkich awanturach i obustronnych wrzaskach przyjal do wiadomosci, ze mnie skrzywdzil i z eja mam prawo sie tak czuc
ja przyznalam, ze zdaje spobie sprawe, z ejemu musi byc przykro, ze trezba gadac o jego nalogu ale wyjscia nie ma
na dzien dzisiejszy stanelo na tym, z eon uznal z emnie skrzywdzil, a mu powiedzialm, z ema sie nalogu pozbyc, nie obchodiz mnie jak, ale ma to zrobic (mialam na mysli, z enie bede o pytac jak mu idzie, kontrolowac itp, bo w koncu nie jestem jego terapeuta itp tylko zona). ma z tym cos zrobic, pamietac, ze mnie skrzywdzil, a ja do tematu juz nie wroce
no i zyjemy niby sie odzywajac itp, ale be zjakiejs lebszej wiezi. seks i w ogole jakikolwiek dotyk jest tematem tabu
ja nie inicjuje (choc tesknie za nim), bo jak znam zycie, to powie mi No tak chcesz seksu, a potem mi wyjedziesz z haslem, jak powiem,z enei mam ochoty, z eja pewnie wole masturbacje. tak powie, jak go znam, wiec siedze cicho
to nie ja powinnam chciec seksu tylko on, w koncu ja i tak bylam miesiacmi odrzucana. tylko z emnie ciezko nie zabiegac o fizyczna bliskosc, bo zwyczajnie tesknie za normalna miloscia. no i co ja mam zrobic? czekac w nieskonczonosc, az chlop to przetrawi?
a jak juz nidy seksu nei bedzie?
ech....
od kilku dni to mam wrazenie, z eon sie ozenil z kompem i komorka slowem nawet jak jest w domu, woli swoj swiat niz gadanie z emna, nawet o glupotach.
jednoczesnie go kocham, tesknie z anim i niedobrze mi na jego widok
atmosfera gesta, jakas taka do niczego
ciasto zrobilam, troche dla siebie, troche dla niego, dobry obiad itp, tez dla siebie i niego, ale tak, zeby nie mail wrazenia, z emu nadskakuje, a on jak w sklepie: dziekuje i tyle, zero zaangazowania, emocji wzgledem mojej osoby
i dziecka drugieo juz nie chce, bo to jedno mu przeszkadza w siedzeniu na kompie...
a ja dalej nic nie wiem

[ Dodano: 2009-02-09, 23:02 ]
pytalam ksiedza. malzenstwo wyglada ze wstepnych ogledzin na wazne, ufff
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8