Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Moze ktos ma jakis pomysl
Autor Wiadomość
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-17, 00:13   Moze ktos ma jakis pomysl

Witajcie,
pisalam juz o tym ze od pocz.listopada jestem w separacji.
Ogolnie prawie nie mamy kontaktu.
Ustalilismy konkretny czas na separacje, po ktorym podjeta zostanie decyzja o dalszym wspolnym lub tez nie zyciu.
Sa rozne momenty- nadzieji, smutku, zwatpienia, wiary. Rozumiem wszystkich przezywajacych separacje lub rozwod, szczegolnie gdy sa tymi, ktorzy chcieli szukac innego wyjscia. To naprawde strasznie trudny czas.
No i przychodza takie momenty jak teraz, jak dzis wieczorem- po co to wszystko, skoro on nie chce ze mna byc to niech to konkretnie powie...a jesli chce bysmy byli razem, to poco to wszystko.
Wiem ze taki dystans do siebie nawzajem ma tez plusy, wiem ze rany maja czas aby sie zagoic.
Ale czasami najzwyczajniej w swiecie nie mam juz sily...
Gdzie ta normalnosc ktorej tak bardzo chcialam- nie rutyna ale taka dobra normalnosc.
Czy to normalne ze w tym czasie tyle zmiennych uczuc?
Raz mysle, ze wszystko sie jeszcze ulozy, ze wyjdziemy z tej proby mocniejsi, dojrzalsi.
Innym razem, ze jestem naiwna i powinnam pozegnac sie z myslami o moim mezu i wspolnej przyszlosci.
Jak wiec nie dac sie zwariowac?
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-17, 00:53   

Estero to co czujesz jest normalne i chyba kazda skrzywdzona i rozczarowana związkiem osoba to przechodzi.... u Ciebie rto czas separacji... u mnie był to czas kiedy toczy ły sie sprawy rozwodowe... madzija, wiara, zwątpienie, chęc zakonczenia tego wszystkiego i ułożenia soebie zycia na nowwo, samej lub z kims innym... tak niewiele brakowało do ... nie miłościa tego nazwać nie mozna... ale powiedzmy do zauroczenia inna osba... ale wiesz, to nie tak... w srodku to raczej szukanie substytutu... w moim przypadku męza.... brak i tęsknota za bliskością, za dotykiem, czułościa, ciepłym słowem... ale to nie tak... wiem, ze sa rorsze dni, ze człowiek wątpi, ale wiesz myślę, ze poki moęsz staraj się ten czas wykorzystac dla siebie... nie zapominaj o męzu, ale tez nie zadręczaj myslami o nim.... postaraj się zyc obok.... jesli macie konatkt to staraj sie ten kontakt pielęgnowac ... moze na zasadzie spotkan, chocby takich koleżenskim... to przynajmiej w moim przypadku zdaje relację... mój mąz zawsze był moim przyjecielem i dzis choc jestesmy osobno myśle ze nadal nim jest... złe mysli, chwile zwąptpienia są i będą, problem w tym by soebie z nimi radzić;) pozdrawiam
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-22, 06:33   

Kocani,ale jak sobie poradzic z tymi ZŁYMI myślami.??jak wymazać u drugiej,kochanej osoby te rany ,ktore sie zadawalo.?/wymowki,podejrzenia o zdrade-bezpodstawne,itp/JAK/????????
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-22, 09:10   

Estera napisał/a:
Czy to normalne ze w tym czasie tyle zmiennych uczuc?
Raz mysle, ze wszystko sie jeszcze ulozy, ze wyjdziemy z tej proby mocniejsi, dojrzalsi.
Innym razem, ze jestem naiwna i powinnam pozegnac sie z myslami o moim mezu i wspolnej przyszlosci.
Jak wiec nie dac sie zwariowac?
..Estero jedyna sensowna rada...czy słyszałaś uznać swoja bezsilność,uznać zgon swojego ludzkiego..wtedy zaufasz komus innemu kto stoi ponad tym wszystkim on teraz będzie Cię prowadził..uznanie swojej bezsilności polega na akceptacji świata i tego co teraz masz w sercu takim jakim jest bez twoich myśli na tak czy na nie ...zaufanie bezgraniczne Bogu powoduje to coś co daje nam spokój ..bo teraz juz wiemy my nic nie musimy robic jedynie zdać sie na jego miłość i to co nam chce dac przyjąc z radością a co to będzie ???? Bóg tylko wie!!!
rafal41 napisał/a:
jak wymazać u drugiej,kochanej osoby te rany ,ktore sie zadawalo.?/wymowki,podejrzenia o zdrade-bezpodstawne,itp/JAK/????????
...dopóki będziesz ty wymazywać rany doputy one tam będą...zaleczenie swoich blizn ,pogodzenie się z własnym wnętrzem ,akceptacja tego co było,jest,i może będzie leży w nas samych.....czy widziałes kiedys skazańca za morderstwo..czy ma on szansę wrócić człowiekowi zamordowanemu życie???..nie stało się popełnił okropny grzech tego nie zmieni co zrobił..ale ma szanse jak mu jest dana pokazac ..właśnie swoja postawą ..NIGDY WIĘCEJ TEGO NIE ZROBIĘ...uświadomić sobie swoje dno ,swoje zło,otwartość na Boga i prcą pokazać nowego człowieka,nowa postawę..i czy to ważne że otoczenie mu przebacza czy o to chodzi??..nie!!!- ważne jest że on chce być inny,pragnie tego i mocno nad tym pracuje..a ty rafał czego pragniesz usunąc na siłę zło jakie zrobiłes,porobiłem rany to pozaklejam....a czy masz pewnośc że juz nigdy tego nie zrobisz????..czy masz pewność że nigdy nie zadasz ran???...nie najpierw w sobie zaklej kopie tych ran jakie zadałes,napraw złego człowieka i patrz ..patrz na świat....Bóg ci podpowie...jakim masz byc...
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-22, 11:54   

rafal41 napisał/a:
Kocani,ale jak sobie poradzic z tymi ZŁYMI myślami.??jak wymazać u drugiej,kochanej osoby te rany ,ktore sie zadawalo.?/wymowki,podejrzenia o zdrade-bezpodstawne,itp/JAK/????????

mysle, z enei koncentrowac sie na tym, bo to daloby skutek odwrotny. oprzec sie na bozym przebaczeniu i jego przemianie. On nei mówił: idż i rozmyślaj co napaskudziłeś, tylko idź i nie grzesz więcej.
rany najlepiej leczy to, ze ktos drugi zobaczy w tobie Boga zyjącgo. Nie grzesz, żyj Jezusem, ale nei pytaj Go co 5 minut, nei kontoluj Boga, czy już przemienił wasza sytuację. Pozwól Mu działać. Bądż tylko kimś, kto przyjmuje Jego działanie, jak w kontemplacji. po prostu przyjmuj, bez oczekiwania na cokolwiek, Jego działanie w SWOIM życiu.
zczasem (jaki to bedzie czas, trudno powiedzięć, druga osoba zobaczy w Tobie Jezusa. i to On zacznie ją zmieniać i uczyć przebaczenia.
Żyj Bogiem. On resztę zrobi. To trudne, bo my bysmy ciągle chcieli kontrolować. trudne, ale mozliwe
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-26, 15:52   

DRoga Żono i mamo masz racje.za czesto nawet pytalem zonke,czy już mnie kocha,czy mi ufa...niepotrzebnie.Denerwowałem ją.A wiem,że Ona też walczy ze sobą,probuje mi wybaczyć.Caly czas daje mi szansę i mowi: NIE PYTAJ-RÓB!
DZIEKUJĘ WSZYSTKIM ,ktorzy mi pomagają,nie liczyłem ,że mam tylu przyjaciól.
Z PAnem Bogiem.
Ja jedynie mogę doradzić modlitwę różancową,ONA mi pomaga,wycisza i Pan Bog umacnia moją żonę .Daje jej siłę.Modle sie prowadząc samochód,wieczorem ,kiedy nie mogę zasnąć.Nie wyobrażam sobie utraty żony i naszego malżenstwa.dziekuję
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10