Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Stanowcza Milosc
Autor Wiadomość
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-23, 12:41   Stanowcza Milosc

Widze, ze takiej milosci mi brakuje. I brakuje mi zaakceptowania sytuacji. Moj maz odszedl, wyprowadzil sie i nie utrzymuje zadnego kontaktu. A mi za bardzo zalezy, wybaczylabym mu wszystko i przyjela znowu do domu, choc wyrzadzil mi obiektywnie wiele krzywdy. No wlasnie - problem polega na tym, ze dopoki jemu bardziej zalezalo to staral sie, zdobywal...Kiedy zauwazyl, ze jest wazny dla mnie- teraz widze, ze za bardzo to pokazalam, pokazalam moja slabosc i bezradnosc...- wszystko sie zmienilo- zaczal uciekac z domu, nie szanowal mnie, nie rozmawial- no i odszedl....Nie chce teraz dalej blednie postepowac. Jest mi strasznie ciezko emocjonalnie w tej sytuacji- wiekszosc czasu jestem sama, jestem niestety jeszcze od niego uzalezniona finansowo, rodzine i przyjaciol mam daleko- a on bardzo blisko, wiec ma z kim spedzac czas, jest w innej sytuacji.
Walcze ze soba by nie dzwonic, nie mowic, nie okazywac, ze mi zalezy- czasami naiwnie wierze, ze to cos w nim poruszy, ale nie!musze sie pozbyc tych iluzji!!!!!!!
Do tego dochodzi poczucie skrzywdzenia, opuszczenia, obwinianie sie, ze to ja zle postepowalam, dlatego mnie zostawil. A czasami jestem na niego wsciekla i mam ochote do niego zadzwonic i definitywnie powiedziec, ze to juz koniec, zeby on nie czul sie ciale jako ten, ktory dyktuje warunki- bo na razie tak jest.
Cennych rad mi udzielalyscie dziewczyny!- Piki, Czerwona i inne osoby z tego forum. Trudno wprowadzac to w zycie. CO ZROBIC BY STAC SIE SILNIEJSZA?BY STAC SIE BARDZIEJ NIEZALEZNA?
Gdzie moge zamowic ksiazke Dobsona i czy jest mozliwe by otrzymac taka przesylke za granica?
Jestem z Wami i Wam dziekuje ze jestescie!
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-23, 12:56   

Polecam:
Każdy człowiek pragnie być szczęśliwym
pozdr.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-23, 14:48   

Estero , nie kontaktuj się z nim bo tylko dołożysz sobie ran , jeszcze masz ich mało? Nie dzwoń , nie chodź za nim . nikt nie wie , co będzie za jakiś czas dlatego planuj tylko , że nie skontaktujesz się z nim danego dnia i tak dzień po dniu a jak Cię najdzie już bardzo mocno- odłoż telefon i pomyśl - za godzinę , potem znów - za godzinę aż przejdzie Ci chęć a wieczorem będziesz dumna , że nie zadzwoniłaś ! Nie poniżaj się proszę - pomyśl jak Ty zareagowałabyś na taką płaczkę i żebraczkę o uczucia . wszyscy tu piszą bardzo mądrze - bo wszyscy to przeszli - żebranie o uczucie i uwagę tylko przynosi odwrotny skutek. Jeśłi cokolwiek ma Ci pomóc ( jeśłi można to tak nazwać) to tylko milczenie i życie swoim życiem. Ja jednak cały czas uważam , że żyć swoim życiem powinno się dla samej siebie a nie dla męża. To oczywiście najtrudniejsza droga - ale jedyna która prowadzi do poprawy. Pomyśl o alkoholikach , którzy walczą codziennie z tym , żeby się nie napić ,mają na to siłę , Ty miej siłę na niekontaktowanie się z mężem. On może żyć bez Ciebie - pokaż , że Ty możesz żyć bez niego. Uda ci się - jesteś dzielna . Po co lgnąć do człowieka , który wyrządza krzywdę ? Nie pamiętam , kto mi tu na forum pisał - daj mu czas i daj sobie czas - zostaw go w spokoju . Ja teraz piszę to Tobie.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-23, 15:14   

Estero,TWARDA MIŁOŚĆ do zastosowania nie tylko wobec męża,ale i wobec siebie.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 22:38   

Nalogu, napisz mi cos wiecej o tej twardej milosci wobec siebie samej i mojego meza.
czerwona pisala o konkrecie, by nie dzwonic, nie kontaktowac sie. O.k., pracuje nad tym i jest lepiej. Co jeszcze moge zrobic.
Nie wiem, czy jest jeszcze cos do uratowania- ja mam nadzieje, bo dla Boga wszystko jest mozliwe. Najpierw jednak musze ratowac siebie, swoje zycie- tylko wtedy bede w stanie zyc z druga osoba. Musze odzyskac siebie, zeby moc cos z siebie dac.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 00:13   

Estero...jak wdrożyć wszystkie te mądre rady w życie?
Osobiście musiałam wielokrotnie po łbie dostać ,żeby to uczynić...masochistka kurna ;-)
Mało oberwałaś???
Twarda miłość wobec męża i siebie samej.
Skoro wiesz co szkodzi ....zmień to.
Skoro wiesz, bo o tym się pisze...co poprawia samopoczucie....zrób to.
Poza ograniczeniami o których mowa, zadbaj/wymagaj rownież od siebie.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 08:51   

Estero - ja stanowczą miłość rozumiem w ten sposób , że kochając drugiego człowieka , nie pozwalasz się więcej przez niego krzywdzić - za cenę wszystkiego - nawet za cenę samotnego życia. To jest twarda , stanowcza miłość , która wyznacza granice . Ty wyznaczasz te granice mówiąc i postanawiając , że więcej nie chcesz być tak traktowana. Prawda jest taka , że ta stanowcza miłość jest przede wszystkim dla Ciebie - nie możesz założyć, że na pewno uratuje Twoje małżeństwo. Uratuje Twój szacunek dla samej sibie - a to zwycięstwem będzie w każdej sytuacji. Nikt tu nie da Ci recepty na uratowanie małżeństwa , możemy tylko podpowiedzieć jakie zachowania go jeszcze bardziej niszczą. to tyle teoria - praktyka strasznie trudna. Rady się dobrze daje - wiem to bo sama niedawno upadłam i nie mogę się z tym pogodzić . Ale upadki są po to , by się podnieść. Odpuść Estero - bieganie za mężem naprawdę przyniesie odwrtony skutek - ucieknie od Ciebie jeszcze dalej.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 14:53   

Estero.... pisałem juz wielokrotnie jak ja pojmuję "twardą miłość"... to pojęcie ulega pewnym zmianom,ale w generalich pozostaje niezmienne.
Estero,"twarda miłość" wobec drugiego człowieka to w skrucie pozwolenie mu na, udzielenie mu pomocy w odczuciu konsekwencji jego czynów. Danie mu prawa i obowiązku ponoszenia odpowiedzialności za to co zmalował lub co zrobił dobrze.Twarda miłość to oddzielenie człowieka od uczynku.Człowieka nalezy szanować,kochać(niektórzy mówia o kochaniu wszystkich ludzi) w sposób ,który nie jest "używaniem: człowieka do własnych egocentrycznych czy indywidalistycznych celów.W przypadku czynów niezgodnych z ogólnie przyjętymi normami czy zasadami współżycia społeczno-rodzinnego ,"twarda miłośc" każe piętnować uczynek ....nie człowieka."Twarda miłość" to świadomość, że każdy człowiek -niezaleznie od płci -ma prawo do popełniania błedów,ale otoczenie nie może usprawiedliwiać błędów,zdejmować czy pomagać unikać odpowiedzialności za czyny. Odpowiedzialność/konsekwencje w znaczeniu pozytywnym jak i negatywnym.
Czesto się zdarza ,że żona/mąż nie chca zauważyć początków kryzysu/nałogu u swojego współmałżónka,usprawiedliwiają go w swoich oczach,tłumaczą ,czasami nawet okłamując siebie i otoczenie w imię złudnej wiary że to tzw,zbieg okoliczności, przypadek.
W ten sam sposób postępuje 'popapraniec" wobec siebie....racjonalizuje swoje zachowania(często no bo on mi tak powiedział,zrobił),pozwalając sobie na brnięcie w dysfunkcję.
A gdy otoczenie pokazuje dysfunkcję to najcześciej nie chce słuchac o tym..... bo to nie jest miłe.A wewnętrznie juz sie delikwent/ka usprawiedliwił,zracjonalizował.

Twarda miłość to mówienie np.do dziecka ;dostałeś pałę bo sie nię nie nauczyłeś do tej klasówki,
ale nie wtaki sposób: ty zawsze dostajesz takie słabe oceny,popatrz ,twoja siostra zawsze dostaje same piątki.

Zona do męża: ty ZAWSZE musisz zostawić brudną wannę??

a napewno lepiej : wanna po Twojej kapieli nie umyta.

Czyn......a nie człowiek.Twarda miłość wobec siebie to podejmowanie odpowiedzialności za siebie,nie usprawiedliwianie sie.
Zostawił żonę mąż............. ale czy to usprawiedliwia ją do skoku innemu facetowi do łóżka????
Żona po jakims tam czasie okazuje sie "ZOŁZĄ" ,ale czy to usptrawiedliwa do skoki w bok??? A może najpierw trzeba zastanowić się dlaczego ona stała sie zołzą???
Bo człowiek(szczególnie facet) najszybciej zracjonalizuje swoje poczynania,usprawiedliwi, wytłumaczy sobie,zakłamie siebie a potem to juz święcie wierzy że ten wymysł jest prawdą,prawie że dogmatem.

"Twarda miłość" to potrzeba przeglądania sie jak w lustrze w innym człowieku.
Tu juz padało wielokrotnie stwierdzenie(Elzd1 miała je chyba w stopce);

miłość,szczęście własne kończy sie tam gdzie zaczyna sie krzywda drugiego człowieka.

Pogody Ducha
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8