Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuję pomocy!
Autor Wiadomość
dorotaz
[Usunięty]

  Wysłany: 2008-11-17, 17:07   Potrzebuję pomocy!

Moi mili,

Bardzo potrzebuję pomocy i szukam jej. Chociaż niestety chyba kiepsko. Chciałabym spotkać się z profesorem o Jackiem Salijem albo z księdzem, który jest w stanie wysłuchać mnie i pomóc ukierunkować aby dalej wytrwać w walce o mojego mężą o jego powrót (odejście od kochanki) i odbudowę naszego małżeństwa w tym utratowanie go przed rozwodem cywilny (wycofanie pozwu o rozwód).

Poniżej krótki opis o mnie.
Mam na imię Dorota i w dniu 18.11.08 minie 2 lata jak mój mąż wyrzucił mnie ze swojego mieszkania (napisał mi stosownego maila) i ze swojego życia. W kwietniu 2007 roku założył sprawę o rozwód i od tego czasu wozimy się po sądach. Ja oczywiście nie wyrażam zgody na rozwód. Mój mąż oczywiście żąda go i w końcu pewnie wymusi bo i sąd jest po jego stronie, a ponieważ nie wyraziłam zgody to idzie z orzeczenia mojej winy.
Oczywiście jest też i ta trzecia która mieszka w jego mieszaniu i widząc mnie szerokim uśmiechem się uśmiecha i kiwa mi ręką na zasadzie zobacz to Ja ha ha ha. (jej dane znam).
Zawarliśmy dwa śluby cywilny i kościelny ale jedno wiem, dla mnie nie ma rozdziału że to jest umowa w urzędzie a drugi kościelny jest jedyny. Dla mnie obydwa są jednością
Powiem krótko. Nie zgodzę się na rozwód ani na rozdzielność majątkową będę walczyć nawet za cenę własnego życia. Obecnie przegrywam na każdej linii.
Byłam u wielu ludzi po pomoc w tym u kilku ważnych i znanych księży (egzorcystów też)
Wolę nie pisać jak mnie potrkatowali bo to jest żałosne. Zostałam potraktowana jak jakiś wyrzutek który wmawia że kogoś kocha i że po co przychodzę i zawaracam głowę a w ogóle to niech unieważniam ślub i niech układam sobie życie na nowo.
W piątek 14 listopada w przedzień 41 urodzin mojego męża ze strony Sychar wydrukowałam sobie artykuł "W skrajnych sytuacjach: dlaczego separacja a nie rozwód?" i powiem, że olśniło mnie, że już teraz wiem dlaczego cały czas jak wiele osób mi mówiło przecież to tylko rozwód cywilny a przed Bogiem nadal jesteście małżeństwem ja cały czas głośno krzyczałam i krzyczę, że moje wnętrze serce rozum, nie traktuje tego osobno ale jako jedność całość i nierozerwalność.

Tak jak napisałam nie wyrażę zgody na rozwód ale nie ukrywam że jest mi ciężko i mam co raz mniej wiary w to, że moje modlitwy i moja miłość może zdziałać cud.

Niestety wiem, że długo sama w sobie i tylko w gronie kilku osób rozmawiałam o moim problemie i zamęczałam ich i że dopiero teraz odważyłam się poszukać pomocy i wsparcia na zewnątrz.

Niestety pomoc o której napisałam na wstepię jest mi potrzebna dość szybko gdyż może się okazać że sprawy w sądzie ruszą już niedługo. Terminu ja jeszcze nie znam.


Jeżeli możeci mi pomóc to proszę o nią i za każdą jestem wdzięczna,

Pozdrawiam,
Dorota
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 17:24   

"Celem działalności Stowarzyszenia Trudnych Małżeństw Sychar jest wspieranie sakramentalnych małżonków, których małżeństwa przeżywają kryzys, w wytrwaniu w wierności współmałżonkowi i w zobowiązaniach wynikających z przysięgi małżeńskiej.

W sytuacji kryzysu małżeńskiego szczególnie ważne jest wsparcie ze strony otoczenia, które bardzo często nie widzi innego wyjścia z zaistniałej sytuacji i doradza rozwód. Pragniemy więc w różny sposób pomagać wszystkim małżonkom, którzy chcą trwać w swoich małżeństwach w wierności „na dobre i na złe”, choć często pojawiające się problemy wydają się nie do rozwiązania (zdrada, odejście współmałżonka i jego wejście w nowy związek, przemoc, alkoholizm, problemy osobowościowe).

Jako sakramentalni małżonkowie pragnący dochować wierności przysiędze małżeńskiej, która jest przymierzem z Bogiem, wierzymy, że współpracując aktywnie z Jezusem Chrystusem - Bogiem, w każdej sytuacji, nawet po ludzku patrząc beznadziejnej, możliwe jest uzdrowienie małżeństwa."



http://stowarzyszenie.sychar.info/misja


Doroto, sam Papież potępia rozwód w ostrych słowach: http://ekai.pl/serwis/?MID=1558

życzę siły i wytrwałości, ale przede wszystkim Ducha Bożego
i opieki Matki Bożej Różańcowej, która prosi "Odmawiajcie codziennie Różaniec"
wiesz dlaczego?
bo tylko Różaniec święty odpiera atak szatana

SZATAN ROZBIJA RODZINY

walcz tylko z Matką Bożą Różańcową przy sobie - inaczej polegniesz
noś przy sobie Różaniec - broń na złego

Masz Stowarzyszenie Sychar za sobą (jest włączone w dzieło św.Wincentego Pallotiego) i podejrzewam, że całe Niebo po swojej stronie też

Słowa Papieża JP II powinny Cię umocnić.

Tak samo nawołuje Benedykt XVI.
Poczytaj w zakładce "Sakrament Małżeństwa", tu na forum.
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2008-11-17, 17:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dorotaz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 17:32   Potrzebuję pmocy!

Dziękuję za bardzo szybką reakację.

A jak możesz mi pomóc to o co pisałam.

Nie ukrywam że w dniu 7.12.2006 roku miałam rozmowę z ks. Janem który prowadzi Sychar i to po raz pierwszy usłyszałam, że ksiądz odnosi wrażenie że ja nie kocham męża tylko się uparłam i dlatego walczę.

Stąd bardzo ogólnie napisałam o moich doświadczeniach i stąd moja prośba o pomoc w datarciu do J. Salija OP.

Pozdrawiam,
Dorota
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 17:35   

Dobrze napisałaś, to "ksiądz odnosi wrażenie"

a jak jest naprawdę?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 09:48   

Doroto...bo słowo walka jest słowem tu niestosownym....bo wyraz walka kojarzy nam się z czymś złym i niszczącym. A to co my mamy zrobić ratując nasze małżeństwo NIE MOŻE BYC NISZCZĄCE !!!
Nie wiem co w Tobie i z opowieści o Waszym związku odczytał ks Jan.....ale i Ty zacznij mysleć....dlaczego "diagnoza" księdza była własnie taka ? Jak się pokazałaś , co powiedziałaś ? Bo może to rzeczywiście walka - czyli niszczenie ?

Widzisz...."walcząc" po kotolicku, po bożemu, to nie niszczyć, tępić, działac złością.....ale wręcz odrotnie.....to budować !! Budować - NAJPIERW SIEBIE = PRZEMIENIAĆ SIEBIE !

Dlatego więc nasza "walka" to najpierw modlitwa o ( za ) siebie i swoją przemianę.
ZA SIEBIE !
Dlatego nasza "walka" to Różaniec !
Bo nasza "walka" o odbudowanie, odrodzenie małżeństwa, to oddanie naszych małżeństw Panu Bogu, Matce Boskiej i prośba o pomoc i wsparcie.
Nasza "walka" to najpierw CISZA I WYCISZENIE EMOCJI ! To pokój w NASZYCH sercach !

Oddając swoje małżeśtwo pod opieke Boga, nie martw się Doroto o czas, nie martw sie , że nie zdążysz.....bo zdążysz! Bo oddając Bogu, czekaj na Jego decyzje, wsparcie i prowadzenie. A Jego słowa usłyszysz tylko w ciszy swojego serca !

Zdążysz....bo to nie Ty masz zdążyć, tylko Bóg sam zdecyduje o czasie jaki jest Tobie , Wam potrzebny.

Więc Doroto.....weź Różaniec i zacznij od teraz, od już....i niech przyjdzie spokój i w lekkim powiewie niech przyjdzie Pan i wskaże Ci drogę.
Pozdrawiam ! EL.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 11:22   

Dorotaz
Serdecznie Cie witam.
W takich sytuacjach nie tylko jak Twoja trudno coś powiedzieć, napisać coś sensownego.
Wyobrażenia o pomocy są tak różne... Nie znam się na pozwach, na sprawach sądowych...nie mam tego doświadczenia za co Bogu dziękuję.Myślę sobie ,ze znajdą się osoby które wyczerpująco w tym temacie Ci pomogą.
Chcę Ci napisać o tym "wrażeniu" księdza.
Powiem tak...trafne mogło być to spostrzeżenie. Jednak przekonana jestem ,że to uchwycić może stały spowiednik w sakramencie pokuty, ponieważ miłość współweseli się z prawdą ( 1 Kor 13,6). A to jest poważny krok , by spoglądać na owoce ŁASKI SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA, która min. jest zasadniczą ideą pierwszeństwa przyjęcia od Boga przed dawaniem swego, co jest wyrazistym obrazem otwartości na działanie Ducha Bożego, który nic nie zrobi wbrew Przymierzu z Bogiem zawartej w przysiędze małżeńskiej.
Tak więc wielka odpowiedzialność spoczywa na KAPŁANACH, dlatego trzeba wiele modlitwy również za nich.
Zdarza się tez ,że jeden z małżonków zamyka się na łaski Ducha SW. , czy wtedy Łaska Sakramentu Małżeństwa wygasa? Nie!

Pozdrawiam serdecznie:)
Mam nadzieję ,że masz stałego spowiednika.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 12:00   

Droga Dorotoz...

Nie bedę komentować stanowiska osób, ktore prosilaś o pomoc.

Moge się natomiast wypowiedzieć w temacie zdiałaia sądu.

Po pierwsze, mam wrazenei, ze nie za bardzo wiesz, czym skutkuje separacja (orzeczona cywilnie, a nie koscielnie) - otóż skutkuje tym samym co rozwód, tyle, ze nie mozna trwajac w niej wstąpic w nowy ywilny zwiazek małzeńśki. Co za tym idzie - skutkuje rozdzielnoscią majatkową, od oemntu jej orzeczenia, rzecz jasna.

Dobrze, zebyś o tym wiedziala, bo mam wrazenie, że chyba nie masz prawnika w tej sprawie rozwodowej, wiec dobrze byłoby, zebyś nie godziła się na coś nieświadomie.


Piszesz, ze mąż w akcie zemsty za to, ze nie godzisz się na rozwód chce orzekania go z Twojej winy.
ie wiem natomiast czy ma podstawy do tego, czy podał sensowny powód na podstawie ktorego sąd moze rozpatrywać (rozpatruje) taką opcję.

Jesli chodzi o brak zgody na rozwód strony pozwanej, to naturalnie, sąd bierze ją pod uwagę, zdawaj sobie wszelako sprawę, ze nie w nieskończonosc.

Na ogół jest tak, że jesli nie ma konkretnych przeslanek co do tego, ze rozwód bedzie sprzeczny z zasadami współzycia spolezcnego (np. rozwód z osobą ciezko chorą, bez srodkow do zycia i nie mogaca ich zdobyć itp.), ewentualnie ze wzgledu na stan dziecka - to wczesniej zy później zostanie on orzeczony. Dzieje sie tak w przypadkach, gdy sąd ustali całkowity rozkład pożycia, czyli brak współnego gospodarstwa domowego, brak współzycia seksualnego itp.
Im dlużej trwa stan neiformalnej, ale potwierdzonej przez stronę(y) i swiadków realnej separacji, tym wieksze szanse na to, ze rozówd zostanie orzeczony.

ie pisze tego dlatego, zebym namawiała Cię do zgody na rozwód, bo pewnie zaraz ktos tak to odczyta, tylko pisze, jakie są fakty.

To samo powie Ci pierwszy lepszy prawnik specjalizujący się w sprawach rozwodowych.

Nie wiem czy i do ilu się zwracałas, ale ie wykluczam, ze ta świadomosc u nich moze sprawiać, ze niechętnie reprezentowaliby Cię w sazdie z woją postawą, bo zdaja sobie sprawe, ze nie są w stanie uzyskać tego, czrgo oczekujesz.

Nie wiem jaki jest Twoj stan finansowy, ale mozesz ubiegac się w trakcie sprawy o rozwód, zcy separację o zabezpeiczenie finansowe ze strony meza i to bez względu na to, czy zostalaby orzeczona jego wina, zy też nie. Warunkiem uzyskania takiego wspatrcia jest brak ponownego zwiazku cywilnego.
Oczywiscie jesli sytuacja finansowa, czy zawodowa ulegnie poprawei jest podstawa do tego, by przestać alimentować była zone/męza.

Tak się z grubsza przedstawiają fakty.
 
     
dorotaz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 12:05   

Moi mili,
Może uzywam, złych słów a kórych do mnie piszecie. Słowo walka.
Nie chcę opisywać szczegółów ale nie umiem może dobierać odpowiednich słów. Stąd odbieram was jako że uważacie że walcze. Ze złem niestety chyba trzeba walczyć dobrem a może powinnam bardziej użyć słowa wysyłać dobro. Nie opisywałm wam również że się modlę i gdzie już byłam po pomoc. Jak się modlę i jakie odmawiam modlitwy uwierzcie mi nie siędzę z założonymi rękami i nie czakam aż stanie się cud.
Ale jak nazwalibyście fakt, że muszę walczyć z kochaną męża która jest katoliczną śpiewajacą z chórach i to jeszcze pieśni kościelne.
Jak miałam spotkanie z Księdzem Janem Szymborskim to nawet jak użyłam nieodpowiednich słów on umiał zrozumieć o czym mówię. Niestety wysztkim nam wiadomo, że ksiądz Jan Szymborski już nie przyjmuje osobiście ze zwględu na stan zdrowia.
Stąd mój mail z rozpaczy że chciałbym się spotkać z księdzem chyba najlepiej ezgorcystą który mocą daną od Boga jest wstanie pomodlić się nade mną oraz nad moim mężę lub za niego nawet jak go nie ma.
To że prosiłam Was o pomoc w kontakcie z O. profesoerm Jackiem Salijem jest podyktowane tym, że przeczytałam jego artykuł o kórym wam już pisałam i moje serce poczuło że nawet pewnie kiedy będę uzywac nieodpowiednich słów to On zrozumie o czym mówię.

Z Waszych postów wynika raczej, że nie jesteście wstnaie mi pomóc z ustaleniu kontaktu do ks. J. Salija ani innego ksiedza. Tak odbieram wasze odpowiedzi.
Nie chcę nikogo urazić jeżeli odebrałam je inaczej niż napisaliście.
Jeżeli macie jakieś informację jak moge się skontaktować z OP Jackiem Salijem to bardoz was proszę o pomoc.
Piszecie że mam dużo czasu. Może macie rację.

Ale niestety tak jak pisałam wszystkie moje wnioski do sądu są przez sąd odrzucane i po ludzku to już moj mąż zaciera ręce razem ze swoją kochanką. A ja cóż jestem deptana.

Stąd mój mail jako objaw rozpaczy i wołania o pomoc.

I stąd też tyle obaw czy warto pisać gdyż już nie jedna osoba mnie potrakotwała tak jak wam pisałam.

Nie jest to przyjme i nie podbudowyje to do dalszych modlitw i wytrwania w przysiędze.

Pozdrawiam,
Dorota
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 12:09   

dorotaz napisał/a:
nie wyrażę zgody na rozwód ale

nie ukrywam że jest mi ciężko i mam co raz mniej wiary w to,

że moje modlitwy i moja miłość może zdziałać cud.

Tak Doroto, Twoje modlitwy i Twoja miłość nie może uczynić cudu.

Cud jedynie czyni Bóg i tylko On.



OJCIEC JACEK :
http://www.freta.dominika...:show-item/id:9
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 12:19   

Dorotoz

Ojciec J. Salij mieszka w klasztorze oo. Dominikanow na Freta w W-wie, tak mi się zdaje przynajmniej ...

Moze sprobuj tam po prostu pójsc, albno zatelefonować i zapytać czy i na jakiś zasadach kontakt osobisty byłby mozliwy.

Chociaz pewnie juz to wiesz i zrobilaś .. Niestety nie wiem, jak moglabym Ci pomóc :(
 
     
dorotaz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 12:29   

Dziękuję za Wasze maile i informacje.

Nie nie wiedziałam, że mieszka na Freta. Nie nie kontaktowałam się.

Dziekuję napewno spróbuję się tam dostać lub ustalić w jaki sposób jest możliwe spotkanie lub rozmowa lub przesłanie wiadomości listu itp.

Elżbieta.
Masz rację że to tylko Bóg czyni cuda.
I tu znowu moje nie do końca prawidłowe wypowiadanie się.

A ja Boga proszę bo tylko prosić w modlitwie mogę o powrót Wojtka i jego nawrócenie.
I nadal prosić będę a że mówię o czasie że ucieka niestety dla Boga czas to rzecz należąca do niego ale ja niestety jestem tylko człowiemiem i to małym i słaby.

Dziękuję jeszcze raz za informacje odWas.
Jak już coś będę wiedziała to napewno Wam przekaże informacje.

Jeżeli możecie się w za mojego męża i mnie pomodlić i za nasze małżeństwo to będę wdzięczna.

Pozdrawiam,
Dorota
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 12:46   

spokojnie Dorotko ..
teraz doczytałam , ześ z W-wy, wiec sprawa łatwiejsza bedzei :)

tu masz pełny adres i stronke www.

Klasztor OO. Dominikanów
ul. Freta 10
00-227 Warszawa
tel. (022) 635 47 00 fax. (022) 831 36 94
www.freta.dominikanie.pl

a tu nispodziankę (nie wiem czy aktualne, ale chyba tak :):
http://www.freta.dominika...trap.php/bracia

tu jest telefon chyba bezposredni do o. Salija i tez mozliwosc wyslania maila, tylko nie tak bezpośrednio - mail o. Salija nie jest podany ...

Mam nadzieje, ze uda Ci sie skontaktowac
 
     
Tadeusz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 20:32   

Doroto mam dla Ciebie parę pytań i zadań.

1.Jak mocno wierzysz że Twoje małżeństwo zostanie uzdrowione ? Jaka jest Twoja wiara w Jezusa, w jego moc ? (pytanie tylko dla Ciebie )
2.Niedawno słuchałem Ks.dr.John Babtis Bashobora który był w Polsce, i mówił żeby uzdrowić małżeństwo trzeba zamówić 3 msze św. O odnowienie małżeństwa oraz zacząć odmawiać Nowennę ! Ja bym jeszcze zamówił msze św. za dusze w czyśćcu cierpiące, ponieważ one najszybciej pomagają. ( Twój mąż nie musi o tych msza wiedzieć ! )
3.Co do Nowenny to jest konkretna obietnica -”Małżonkowie nie rozwiodą się, a rozwiedzeni powrócą do domu” ! Więcej tutaj http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3003
4.Bardzo ważne, aby Twoje cierpienie się nie marnowało ! I potraktuj to jako zadanie wysłuchać wykładów z ostatnich rekolekcji http://www.archive.org/do....10.cz.1.64.mp3
http://www.archive.org/do....10.cz.2.64.mp3
http://www.archive.org/do...08.10.12.64.mp3
5.Według siostry Briege McKenna OSC powinnaś być codziennie na mszy św. Więcej w jej książce „Moc sakramentów”. A to kawałek - „Małżonkowie nie są w małżeństwie sami; jest z nimi Chrystus. Od pierwszego dnia po przyjęciu tego sakramentu rzeka łask płynie od Chrystusa – w czasie cierpień, w czasie dobrym i złych dni, w czasie choroby i śmierci. Łaski te są nieograniczone. Jest to jakby picie ze źródła. Para małżeńska może zawsze zwrócić się do Chrystusa, by odnowić sakramentalną łaskę małżeństwa.”
6.Ja też osobiście uważam że naprawdę warto być codziennie na mszy św, Dlaczego? podam konkretny przykład z książki „Największy skarb”

W Aleksandrii w Egipcie żyło dwóch rzemieślników, mających ten sam zawód. Jeden pomimo licznej rodziny, którą musiał utrzymywać, zawsze odkładał. Drugi nie miał dzieci, pracował dzień i noc, nawet w dnie świąteczne, a pomimo tego znajdował się w nędzy. Widząc jak bardzo powodziło się koledze po rzemiośle postanowił zwrócić się do niego i zapytać, jaki jest powód tego powodzenia. Zamożny rzemieślnik obiecał, że odkryje mu tajemnicę, lecz pod warunkiem, aby na drugi dzień rano wcześnie znalazł się u niego. Biedak z radością się na to zgodził i na drugi dzień, o oznaczonej godzinie, stawił się u kolegi a ten zaprowadził go do kościoła na mszę św i uczestniczył to przez trzy dni z rzędu.
Ubogi rzemieślnik zmęczony chodzeniem do kościoła, zapytał: „Mój kochany, drogę do kościoła znam, a nie mam czasu na stracenie, by słuchać codziennie Mszy ś. Jeśli chcesz być wierny obietnicy i odsłonić mi tajemnicę twego powodzenia to dobrze a jak nie to do widzenia”.
W ten czas ten drugi, zwróciwszy się do towarzysza, miłośnie odpowiedział „Widzisz przyjacielu tajemnica, że mi się w życiu dobrze dzieje, jest właśnie ta, że codziennie chodzę na Mszę Św. i wiem, że dlatego to Pan Bóg błogosławi mojej pracy i daje mi szczęście. Słuchaj i ty codziennie Mszy św. a zobaczysz, że wszystko w domu twoim na lepsze się odmieni „. I rzeczywiście tak się stało, ubogi rzemieślnik usłuchał rady przyjaciela, zaczął uczęszczać na Mszę św. znalazł pracę, zapłacił długi i domek swój ubogi tak podniósł, iż był w najlepszym stanie.

Warto to zastosować do małżeństwa !
7.Koniecznie co jakiś czas być na adoracji !
8.Podam Tobie słowa Pana Jezusa skierowane do Sł. Bożej Wandy Malczewskiej „ Obudziwszy się w nocy, przenieście się myślą do kościoła i odwiedźcie Mnie w Tabernakulum, które Aniołowie we dnie i w nocy otaczają! W ciągu dnia, zajęci pracą, nie możecie pójść do kościoła. Idźcie tam myślą. Odwiedźcie mnie! W drodze jesteście, spotkacie kościół, wstąpcie, jeśli otwarty, a jeśli zamknięty, wejdźcie tam myślą i serdeczny uczyńcie Mi pokłon....... Nawiedźcie Mnie!”

Myślę że warto często sie przenosić myślą właśnie do kościoła do Tabernakulum i rozmawiać, rozmawiać z Jezusem. ;-)
 
     
dorotaz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-19, 08:15   

Odpowiedź dla Tadeusza.

Napisałeś bardzo konkretne rzeczy.
Odpiwiedź na 1 pytanie wiem co mam w sercu i dlaczego to robie.
Pozstałe modlitwy. Wiesz modlitw jest bardzo dużo i ja również je odmawiam. Może nie te która napisałeś.

Inny może probolem jest taki że wiara to jest to w co wierzymy ale nie wątpimy w duszy anie nie załamujemy się.
A to nie zawsze mi się udaje bo 2 lata to długi okres i są też inne problemy dnia codziennego np. kochanka męża która jedzie i się śmieje Tobie w twarz. To jednak potrafi podłamać.

Ale dziękuję za Twoją odpowiedź i w spokoju jeszcze sobie ją przeczytam i przeanalizuję.

Pozdrawiam
Dorota

[ Dodano: 2008-11-19, 08:23 ]
Odpowiedź dla Piki.

Dzięuje za namiary.
Ele je już przesłałam i miałam okazję rozmawiać z OP J. Salijaem.

Powiem jedno.

Wolę zostać na przeczytanym opisie w artykule "W skrajnych sytuacjach: dlaczego separacja a nie rozwód?"

Popełniłam błąd dzwoniąc do OP J. Salija. Teraz powiem, że miałam inny odbiór tego człowieka po przeczytaniu artykułu niż niestety po rozmowie z nim.
Myślałam, że pisząc takie słowa umie zrozumieć prostego człowieka który mówi swoim sercem oraz który idzie i prosi o pomoc.

No cóż bardzo się pomyliłam. Ja mogę tylko prosić a kazdy ma wolną wolę.


Ale dziękuję WAm wszyztkim za bardzo szybkie reakcje i pomoc.

No cóż niestety raczej znowu zamknę się w sobie i jednak sama będę prosić Boga o wysłuchanie moich próśb.


Jeszcze raz wszystkim WAM dziękuję, i życzę wielu obfitości łask bożych.


Pozdrawiam,
Dorota
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-19, 08:50   

Dorota...... jest takie powiedzenie:jak ci mówi 4 osoby że jesteś pijany(mimo że nie pamiętasz że piłeś) to dmuchnij w alkotest.
Tobie te zmówia rózni ludzie o tym samym ,a Ty nie chcesz nic posłuchac.Szukasz potwierdzenia swojej postawionej tezy.
Usłiłuję odniść sie empatycznie do tego co piszesz............... i wydaje mi sie że u Ciebie najwazniejszą rolę gra Twoje "MNIE"
Bo to Ciebie zdradzono,z Ciebie kpi kochanka męża,Ciebie nie poparli słuchający księża,Ciebie lub Twojego widzenia rzeczywistości nie popieraja wszyscy ludzie z którymi rozmawiałas na swój temat.................

Może warto sie zastanowić nad soba????????????????
Szukasz tabletki na ból porzucenia?tabletki na ból zdrady??? tabletki do zaaplikowania mężowi by pognał kochankę i na kolanach prosił byś wróciła?????
Tabletki .......................
Nie potwierdził lub nie pomógł o.Jan,nie pomógli inni................ jeszczze o.Jacek pozostał....
A co będzie jak O.Jacek nie potwierdzi Twojej wizji???? Jak np.powie Ci: Doroto,popracuj nad swoimi emocjami.......
Doroto.... nie masz wpływu na to co robi mąż...........
Doroto..... a może Tobie potrzebny jest teraputa??psycholog????

Co wtedy????
Doroto.............na to że mąż -jak piszesz -wywalił Cię z mieszkania i mieszka z kochanką ,nie masz większego wpływu.To fakty.
Ty chcesz walczyć,walczyć to znaczy ponosić tez rany,narażać sie na nie.
Czy Ty walczysz o sakrament czy o jego Twoja wizję?walczysz o małżęństwo czy o sam fakt porzucenia? czy o majatek?.

Piszesz że:"Nie zgodzę się na rozwód ani na rozdzielność majątkową będę walczyć nawet za cenę własnego życia. Obecnie przegrywam na każdej linii."

Czy cos jest wazniejsze jak życie??? czy możesz poświęcić ,czy masz prawo nawet tak napisac że życie ,Twoje życie jest ważnejsze jak rozdzielność majatkowa?Czy aby nie ten majatek jest podświadomie bardzo ważny???
Twoje poczucie skrzywdzenia majatkowego??
Nie musisz zgadzać się na rozwód.................. ale czy warto pisac o walce nad życie o męża???o majątek????
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8