Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
...taka historia...
Autor Wiadomość
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 13:28   

...Olu, no więc jest właśnie tak, że praktycznie od drugiego roku małżeństwa nie spaliśmy ze sobą, nie przytulaliśmy się, i w ogóle nic. Ja śpię w innym pokoju. To nie jest łatwo zmienić. I to jest straszne, to jest dramat, w każdym razie dla mnie. No ale w sumie niewiele to zmienia jeśli chodzi o meritum, bo wcale nie czuję się mniej przez to winny...

5 czy 6 lat małżeństwa i od 4 lat nie sypiacie razem, dlaczego?
Czy Twoja żona jest chora?

I kolejny wycinek TWOJEGO życia, jaki określasz słowem koszmar... Ty chyba nadal nie zauważasz, że przde wszyskim od Ciebie zależy jaki będzie Twój świat, jak sam pisałeś w innym wątku zmienić można bardzo wiele jeśli się chce JEŚLI SIĘ CHCE, pracę również, prawda kocie :lol:
Warto nad sobą popracować, już dziś, by za parę tygodni czy lat nie myśleć i nie mówić
To Dramat.

Chmurko samo sedno :lol:

Pozdrawiam CA
 
     
kot
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 14:26   

CA napisał/a:

5 czy 6 lat małżeństwa i od 4 lat nie sypiacie razem, dlaczego?
Czy Twoja żona jest chora?


Nie, i ja też nie, złożyło się na to kilka powodów, po części z jej strony, po części z mojej, ale nie mogę tu o tym napisać tak szczegółowo. Jeśli chcesz, możemy porozmawiać na priv., ale na forum publicznym chcę pozostać anonimowy, z przyczyn o których pisałem wcześniej.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 18:36   

Kot a ty chcesz ratowac małżeństwo czy nie? chcesz by zona cie kochała i byc kochanym przez zone czy nie?
bo dla mnie to raczej oczywiste, że nie chcesz... dla mnie zaznaczam...
czy wy przebywacie czasami ze soba czy tylko wpadacie na siebie przypadkowo w domu?
czy ty w ogóle jestes w tym domu czy tylko wpadasz sie umyc i wyspac
bo jakos nie moge połapac tyle lat razem bez uczuciowo, to raczej koszmar...
czy pytałes kiedys zone jak ona w tym wszystkim sie odnajduje? czy tylko pogrywa ze jej to odpowiada, bo dla mnie to tylko taka ściema, zasłona na swoje uczucia ze strony żony,
widząc ze jej nie kochasz nie chce pokazywac jak bardzo ja to rani...
albo... i ona ma kogos o kim marzy lub z kim jest a ty tez nie wiesz tego i pewnie myśli lepiej żeby tak myslał...
bo w normalnych relacjach takie życie obok siebie to raczej niemożliwe, ze ktos z kims przebywa i nie zależy mu na odrobienie miłości i czułości no chyba ze każde z was sie realizuje na boku z kim innym... pozdrawiam
 
     
kot
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 19:22   

Mami: no pewnie że tego bym chciał najbardziej, żebyśmy się nawzajem kochali i żebym nigdy nie zdradził. A tymczasem jest jak jest. Tu już nie ma co ratować, można tylko od nowa zrobić. Mam poczucie, że moje uczucia przez lata lądowały w kompletnej próżni, aż wreszcie wylądowały gdzieś indziej niż byłoby dobrze żeby były i próbuję zgadnąć co z tym począć.
Czy jestem w domu? różnie bywało. Ostatnio jestem w miarę normalnie, a był czas kiedy było tak jak piszesz: tylko kąpiel, sen i do pracy. A czasami byłem w domu całymi miesiącami, bo były takie zlecenia, że w domu się dało robić. Ale tak żeby prowadzić takie normalne życie, robić coś wspólnie, wspólnie wychodzić itp to nigdy się nie udało. Bardzo mi tego brakuje.
Masz rację, takie bezuczuciowe życie to koszmar, tak wielki że w pewnym momecie wpadłem w panikę że po prostu już nie żyję, chociaż jeszcze chodzę, że mam osiemdziesiąt lat a nie trzydzieści parę - no takie miałem już myśli, serio. Nie rozmawiamy ze sobą o tym często, raczej udajemy że da się żyć. Ale czasami mamy takie długie rozmowy i wtedy zadziwia mnie jej opanowanie, bo te rozmowy są z mojej inicjatywy, kiedy we mnie w środku już wszystko się wali. Też się zastanawiałem nieraz, czy może jest ktoś... Ale nie, raczej nie. Chyba że jak u mnie, utajony gdzieś głęboko ktoś z dawnych czasów. Już bym wolał, żeby kiedyś wybuchła, wygarnęła mi że jestem taki czy inny, że czegoś jej nie potrafię dać, ale nie. Zawsze spokój, perfekcja i... chłód :(
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 08:54   

kot napisał/a:
15 lat mówisz? Każdy jest inny, ale często wiek nie ma tu znaczenia. Mam znajomą, nieprawdopodobnie inteligentną kobietę, trzydzieści lat, która wyjechała z mężem na trzydniowy wyjazd, tam spotkali kogoś a w nią jakby piorun strzelił. Wrócili już oddzielnie, tzn. mąż do pustego domu, a oni razem. No, raczej nie jest to fajne, ale zdarza się nawet osobom które wydawałoby się kontrolują swoje emocje - bo przed tym zdarzeniem miałem ją za wzór takiej kontroli nad sobą.


No jasne Kocie, rozmiękczaj się takimi przykładami. Bo skoro taki wzór kontroli nad sobą, do tego inteligentny i być może pociągający robi coś takiego, to dlaczego nie ty?

A ty co - pod łóżkiem u nich siedziałeś że tak wiesz jak im się układało :?: Piorun to może w nią i strzelił, może się i zakochała momentalnie, ale też była z jej strony DECYZJA. Chyba nie uważasz że ten biblijny kawałek o wolnej woli to tylko taki kit dla dzieci, co :-P
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 10:20   

Zagadzam się paradoksalnie :) i z Mackiem i z Kotem ....

Kocie- weim o zcym mówisz na temat tych emocji. Macku - zwykle tojest tak, że do takiegogwałtownego wybuchu tychże emocji dochodzi, gdy w zwiazku się nie uklada.
Z tym, ze "sie układa" nie musi zaraz oznaczać nie wiadomo czego tyupu: przemoc, jakies megaproblemy, czy nne prawdziwe kataklizmy. Chodzi bardziej o pewne takie nie wiem jak to dobrze nazwac - uprozaicznienie zycie w calosci.

Niby jest ok - w miare niezła sytuacja w finansach, zero jakis poważnych kłopotów, ale coraz mniej wspólnych wyjśc (takich bez zdieci), coraz mniej rozmów o czyms innym niz dom, coraz mniej kwiatów dla zony, coraz mniej usmiechów dla meza - tak bez okazji. W sypialni bywa, ze rutyna, ale żadna ze stron sie nie uskarza takna serio - no - jest normalnie przecież.

Aż tu nagle - oa poznaje ogos faascynujecego, albo on i wydaje się, ze to jest to ...

Ktos tu madrze i dobrze napisał - bardzo czesto to jest taka ułuda - bycie z kims nie na codzień, bez wspólnych problemów atkich anwet codziennych, ale za to z calą otoczka andenaliny, motylków, najpiekniejszych kwiatów i wierszy - to nie jest prawdziwe życie. Czesto bywa tak, ze jak juz się jest z tym kims na codzień - to juz tak sliczowato i rózowo nie jest - bo on przychodzi zmęzcony z pracy, jak do zony, bo ona nie ciagle wyglada jak gwiazda filmowa itd. Teraz oczywiscie upraszczam mocno :) - ale chodzi o sens.

Jasne, bywa tak, że takie osoby, które zostaja razem - rzeczywiscie są szczesliwe i pasują do siebie. Ale niekoniezcnie należy to zakladać :)

Niemniej - w tym sprawa tych emocji Kocie. Jest szarosć i robi sie pustawo , a tu jest kollorowo i pełnia - nie trzeba być medcem,. by wiedzieć, co sie bardzeij spodoba.

Ale z Maćkiem sie musze zgodzić w tym punkcie, ze tego rodzaju emocje DA się trzymać w ryzach, jak wszystkie inne.

Znam taki przypadek, kiedy mezzna żonaty i zdieciaty zakochal sie w olezance z pracy, ona była wolna. Nic się miedzy nimi nie wydarzyło, po prostu tak sie zauroczył, że chodził jak pijany - sero. Non stop mówił tylko o niej, jaka jest fajna, mila wspaniala - nie wiem czy do żony, ale do znajomych tak. ?Klasycznie oczywiscie zaczął w swej małzonce (całkiem fajnej, patrząc z boku) widzieć same wady - naturalnie głowną wadą bylo to, ze nie jest ona tamtą dziewczyna, proste.

Z tamta dziewczyna wódł rozowy w firmowej kafei przy kawie, naturalnie cudownie im się gadalo. Pewnego dnia koleznka mu oznjamila, ze zmienia pracę - byl załamany. Spotkali się na kawie, powiedziala mu, że powinien być odpowiedzialym mezem i ojcem i poszukac w swojej zonie tego, co kiedyś sprawiło, że się w niej zakochał i zapragnal z nia być, bo to wcale nie umarlo, tylko przsnelo w nim i niej nieco.

Mal.zeństwo kolegi trwa, dorobili sie kolejnego dzieciatka:) Te kolezankę spotkal kiedyś na konferencji, jest już mezatką. Powiezdiala mu, e wówczas zmienila prace, bo ...tez sie w nim zakochała...Ale przecież on juz miał kogo kochac, a ona wiedziała, że zcasem takie uczucie jaky przycicha, bo proza żcia dziala. Madra dziewczyna ...
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 11:02   

Tak Piki , tak właśnie jest , ten strzelający piorun jest często chęcią przeżcyia eksytacji , czegoś innego , wejścia w nowy , kolorowy świat. Trzeba wielkiej dojrzałości i mądrości , żeby wiedzieć , że ten kolowy świat kiedyś też przestanie być kolorowy. Oczywiście nie ma reguły - bywa tak , że ludzie są wiele lat szczęśliwi po czymś takim , są tacy , którym opaska z oczu opada już po paru miesiącach. Nie ma reguły. Inteligencja nie ma z tym nic wspólnego , raczej wielka dojrzałość emocjonalna i odpowiedzialność za drugiego człowieka , za jego uczucia.Ja jestem ofiarą strzelającego pioruna . Z drugiej strony to raczej uczucie wielkiego oszustwa , wiem , czuję, że gdyby on to przetrzymał , kryzys by minął. Wiem , bo sama przeżywałam taki kryzys . A teraz są już same ruiny.Teraz nie ma już nic . Czuję się najbardziej zdradzoną osobą na świecie.Znów dwa kroki do przodu , trzy do tyłu. Jestem zmęczona.
Ta dziewczyna faktycznie mądra- rzadko spotykana postawa , mądra i godna.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 12:04   

Czerwona - to wcale nie jest taka rzadka postawa...

Wiesz, na takich ogólnodostepnych forach wypowiadaja się zcasem dziewczyny, ktore sa kochankami czyichs mezów.

Najczesciej sa to osoby mocno zaangażowane w taki związek, przy czym ci faceci nei odchodzą wcale od żon, a owe kochanki zwodzę - no i mają komfortową sytuiacje.

Poza oczywistymi arguemtami przeiw takiej sytuaci wynikajacym,i z etyki, czesto ludzie odpisują takim kobietiom czysto po ludzku: daj siobie spokoj, niszczysz siebie, tracisz czas, dajesz się zwodzić - to jest wszystko prawda.

JAsne, fajnie się mówi komus, tak samo jak tu, czego nie robic, jak taki człowiek juz siwe w to uwikłał i tez jest zależny emocjobnalnie od tego, kogo kocha.,,

Ale prawda jest taka, ze całkiem sporo kobiet nie wyobraza sobie zwiazku z zonatym mezczyzną także z egoizmu, takiego dobrego Czerwona. Poza cała sprawa etyczną - taki zwiazek oznacza kłopoty - zawsze.

Mądry czlowiek swaidomie w kłopoty się nie pcha - to oczywiste. Lepiej takie uczucie zdusic w zarodku, niz potem cierpieć - to tez jakis arguemnt, nieprawdaz ?

Przyklad Kota jest tu doskonaly. Najgorzej est wówzcas, gdy bie strony zcuja , ze nie daja rady tego zdusić i nikt sie o to nie stara. Tak myslę

[ Dodano: 2008-11-15, 13:18 ]
kot napisał/a:
Piki: dzięki :-) Jeśli za rok będę w tym samym punkcie co teraz albo gorzej - to nie ma co. Ale przez ten rok zamierzam się NAPRAWDĘ postarać. Tylko muszę znaleźć klucz do serca mojej żony, bo na razie nic nie chce pasować ;-) No i, naturalnie, do własnego..


Kocie :) jesteś kolejnym dla mnie przykladem na to, ze jednak Qrczę - dobrze oceniam ludzi, choć jak mawia jeden z moich przyjaciół, jestem niepoprwną optymistką i staram sie zawsze w nich zobaczyć cos fajnego :)

Czyli, ze dobrze wyczulam ? Chcesz spróbować ?

Fajniscie :) Wiesz co? acznij juz teraz ...
Masz moze jakas fajna grupke znajomych, zeby się wybrać na jakaś sparowana impreze, np. andrzejkowa ? Nie, nie - nie namawiam do lania wosku i wrożb!!! Do potańcu raczej :)
Wybadaj sparwe i zagadaj do żony "Wiesz, taka fajna impreza andzekowa się kroi, poszedłbymm, no, ale z zona:) Suknie i dodatki - biore na siebie:) "

Jesli sie zgodzi - baw się dobrze, pokazuj, ze Ci na niej zalezy, jest dla Ciebie królową tego balu!!!
Jesli tańce to nie jej żywiol wymysl cos innego - kolacje w milej restauracji, kino, wyjazd na weekend w górki, spa - cokolwiek bylebyście byli razem. i wyluzowani.
Po prostu Kocie, powiem to wprost: PODRYWAJ JĄ, jakbys podrywał panne, bedąc kawalerem:)

Nie zaraz smiertelnie powazna gadka - musimy porozmawiac o naszym małzeńśtwie - eeee nie!!! Musicie pogadać o filmie, wyjeździe w góry, imprezie, jej nowej fryzurze (rzecz jasna - odlotowa), o tym, ze inne tyja (mają zmarszczki:) a ona nie:)

Uwaga : nie zniechecaj się szybko!!! Wasz kryzys trwa dłuzszy zcas i moze popczątkowo ze zdumieniem reagować na zmiany, nieufnie, jak na wariata, ale próbuj dzielnie.. Koty juz tam mają swje sposobiki na uwodzenie, wiem to to swoich mruczkach:)
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 19:03   

Kocie nie jestem seksuologiem, ale jeśli masz taka potrzebę to pisz...
Zobacz natomiast jak niewiele czasu dałeś sobie i żonie na bycie małżeństwem, na rozwinięcie uczucia, na prawdziwą miłość...

Napisałeś....tego bym chciał najbardziej, żebyśmy się nawzajem kochali ..
A co zrobiłeś dla MIŁOŚCI dziś , co zrobisz jutro...
Bo czego nie zrobiłeś to już wiemy.

Masz swoistą haryzmę, inteligencję i siłę, problem w tym, że nie bardzo chcesz pchnąć je we właściwym kierunku...

Pozdrawiam CA
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 21:14   

..Mit romantycznej miłości utrwala w nas fałszywe wyobrażenie o niej...
Niektórzy sądzą, że miłość małżeńska przychodzi spontanicznie i bez wysiłku. Nie chcą o nią zabiegać. Myślą, że trud włożony w te starania zniszczy zadowolenie.
Tymczasem najbardziej cenne staje się to, czemu poświęcimy najwięcej czasu i wysiłku.


pozdrawiam może warto ulokowac uczucia i czas rodzienie, żonie by życ długo i szczęsliwie jak w basniowym świecie...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 09:46   

Kocie...każdy człowiek chce potwierdzenia swojej atrakcyjności....nie tylko mężczyzna .
My kobiety też chcemy byc piekne dla swoich panów.
Mówi się, że kobieta przegląda sie w oczach swojego mężczyzny. Co widzi Twoja żona w Twoich oczach ? Widzi w nich zachwyt , czy widzi w nich pożądanie ? Czy Ty sie Nią zachwycasz, pożądasz ?
Wiesz...kobita, która widzi zachwyt w oczach mężaczyzny - zakwita...Czy Twoja żona kwitnie ?
I oczywiście odrwotnie .

Myślę Kocie, że może skończ już to czekanie .....a zacznij Ty działać.
Zacznij od siebie !
Ty się zastanów nad sobą....jaki Ty jesteś, czego Ty chcesz i co Ty możesz zrobić dla Waszego związku .
Nie czekaj na żonę, bo byc może Ona jeszcze "nie przebudzona'...za to Ty coraz bardziej już swiadomy.

Kocie, mówisz , że żona taka poukładana, praktyczna...A widzisz...kiedy Tobie było tak dobrze....a Ona to dla Ciebie ..żeby było uprane, ugotowane, posprzatane...żeby bylo dobrze. Ale penie, jak każda z nas....zagalopowała się w tym, żeby było dobrze...przygasała nieco..bo w oczach męża co widzi ??. Stała się raczej matką niż kochanką.....ale Ona nie chciała źle...chciała najlepiej !

Ty Ja obudź Kocie...powoli i spokojnie, żebyś nie spłoszył.
Weź za rękę.....i niech dzisiaj nie sprząta , nie gotuje i nie pierze....zaproś Ja do kina a potem na spacer, albo na kawę. I takie rozmówki..ot o niczym...takie ble, ble ble..wesołe i beztroskie.
A róża ( kwiatek ) kiedy była ostatnio ??

Kocie....trzymam kciuki....powoli i powli....i motylki przylecą !! Powodzenia !! EL.
 
     
kot
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-19, 13:50   

Kochani,

Dziękuję wam za tą kilkudniową rozmowę, była mi bardzo potrzebna. Zwłaszcza za te ostatnie posty, tchnące optymizmem, którego mi czasem brakuje... Myślę, że teraz więcej sensu będzie z mojego uczestnictwa w realnym świecie zamiast siedzenia na forum :) no i mam nadzieję, że tego wątku nie trzeba będzie w przyszłości rozwijać :)

Pozdrawiam Was serdecznie :)
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-19, 17:29   

Kocie,
życzę Ci bardzo, bardzo, bardzo, by Twoje uczestnictwo w realnym świecie jak to nazwałeś przyniosło owoce Tobie - twojemu małżeństwu, żonie, dziecom i rodzinie.
Pragnełabym z całego serca aby i mój mąż doszedł do takiego etapu jak Ty, że pomimo tzw. braku lub wystudzenia uczuć, podjejmujesz najważniejszą w życiu walkę.
Życzę z całego serca powodzenia.
Wspomnę w wieczornej modlitwie o Tobie, o Was, bo jakoś widze podobieństwo Twojego i mojego męża w pojmowaniu uczuć i tzw. motylkow, z tym ze Ty dojrzałeś do tej decyzji, a mój mąż na razie " lata po łące z siatką na motyki".

[ Dodano: 2008-11-19, 17:35 ]
a i mam nadzieję, że rzeczywiście nie bedzie konieczności rozwijania Twojego wątku, chyba że bedziesz sie dzielił z nami swoim szczęściem i ujrzymy ciebie w dziale świadectw, czego Twojej rodzinie z całego serca chyba nie tylko ja życzę.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-19, 21:47   

Kocie, jak zwykle życze powodzenia i wytrwałosci ....
Nie wszystko dostajem od razu :)
Ale Ty to wszystkio wiesz :)


Samitna - prywata - dostałam ail, ale nie miala czasu odpisac :( w ciagu dnia.

Teraz nie ma go w mojej poczcie :( Nie wiem co mam z tym zrobić:(
Dodam, ze innych maili przeczytanych na szybko i :nieodpisanych" dzis to tez dotyczy :(
Pomocy!!!!!
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-19, 22:26   

Jak my to mówimy tutaj - kusy miesza, więc nie pozostaje nic innego jak wysłać jeszcze raz.
Wysle dzisiaj ponownie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9