Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
separacja
Autor Wiadomość
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-10, 21:21   separacja

Na dzien dzisiejszy trudno mi uwierzyc, ze ta separacja ma jakis sens i ze moze przyniesc cos dobrego. Czuje, ze to wszystko przerasta moje sily, samotnosc moze byc dobrym doswiadczeniem, ale jakze trudnym...
Zastanawiam sie, jak moglismy dopuscic, by wszystko tak daleko zaszlo...smutne to bardzo.
Czy rzeczywiscie modlitwa, ufnosc moze nadac dobry bieg tym trudnym wydarzeniom? Czy wszystko mozna sobie wybaczyc? Az sama sie dziwie, ze zadaje takie pytania- kiedys bylo to dla mnie oczywiste.
Nie wiem, jak przetrwac to wszystko, nic mnie nie cieszy, funkconuje jakos na codzien bo musze, zmuszam sie. Nie wiem, moze to na poczatku jest tak trudno.
A on - wyglada na to, ze swietnie daje sobie rade.
Nie szuka kontaktu ze mna- w ogole. Ja natomiast walcze ze soba, by nie zadzwonic i nie poprosic go o rozmowe- to na ten czas i tak nic nie da, pokaze tylko moja slabosc.
Czy po jakms czasie jest lepiej? Czy to ten poczatek, pierwsze tygodnie sa takie straszne.?
Czasami nie moge uwierzyc, ze to wszystko dzieje sie naprawde...
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-10, 21:52   

Estero, mam podobne przemyślenia co Ty. Napisałam o nich w poscie Oli.
Najpierw kiedy sie dowiadujemy, ze koniec naszego małżeństwa myślimy, ze to sen, jest wielki szok, potem niedowierzanie, potem, że to jakaś ma być nauczka dla nas od współmałżonka dla ratowania, dla przebudzenia, potem, że to nie sen to prawda, potem nadzieja, czepiamy sie jej jak rzep, potem zderzamy się z rzeczywistością, bolesną
a jakże, potem już tylko pozostaje zawierzenie Panu Bogu, bo my zrobiliśmy wszystko, co zrobic mogliśmy i jeszcze większy ból, ze nasze próby, nasza miłość, nasze chęci, nasze rozmowy to dla naszych współmałżonków poprostu nic. Nas nie ma - zostaliśmy w sercach, w myślach wymazani gumką. KONIEC
Po ludzku niemożliwe i tylko wiara, ze dla Boga nie ma nic niemożliwego trzyma nas chyba przy życiu, bo byśmy zwariowali. Potem przychodzi zwątpienie, bo widzimy, jak wszystko chyli sie ku upadkowi i nic jako ludzie zrobic więcej w tym temacie nie możemy. Boże daj nam siłę, by przeżyć w godności i szacunku do siebie fakt, że ktoś najzwyczajniej nas nie chce. Boże po ludzku nie chce, odrzuca, chce od nas uciec, uwolnić się . Jakimi my musimy być osobami, od nas sie ucieka. Przepraszam za desperację, ale zwykle zamienia sie nas na nowszy, atrakcyjniejszy, ciekawszy model. Coż wypada powiedzieć takie jest życie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8