Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czytam i zastanawiam się...................
Autor Wiadomość
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-13, 18:56   

Piki , ja też nie piszę wszystkiego o mojej sytuacji , zdrada i odejście , zerwanie małżeństwa to tylko część zła , którym zbombardował mnie mąż. Ta sprawa jest zbyt intymna , żeby o niej pisać ale to dla mnie wielka tragedia . Sczerze powiedziawszy trochę się sobie dziwię , że jeszcze nie zwariowałam. Może też dlatego tak szybko go znienawidziałam - bo jest potworem. I dlatego też chyba łatwiej mi od niego odejść. Nie odczytuję Twoich postów jak namowy do związków pozamałżeńskich. Nie wiem jak ułoży się moje życie , wiem tylko, że nie czuję się już żoną swojego męża . Wiem , że to forum dla ratujących swoje małżeństwa ale nic nie poradzę na to, że mój sakramentalny mąż nie nadaje się na męża . Jak już kiedyś napisałam - wszystko jest możliwe , jeśłi kiedyś stanie się cud Boski i on dozna olśnienia - nie wykluczam niczego z góry , nie mówię :nigdy ale mówię : szanuj siebie dziewczyno , nie pozwól się więcej poniżyć , nie pozwól się więcej zranić ani upokorzyć .
Piszę Wam wszystkim ponownie : prawdziwa miłość nie rani, nie jest cierpieniem , po co starać się o kogoś kto tylko przysparza bólu? To chore jest. Ale cierpię strasznie i rozumiem wszystkich cierpiących i bezsilnych . Ta bezradnośc i bezsilnośc jest najgorsza. Ta niezawiniona krzywda . Piki - chciałabym pisać tak jak Ty teraz - za jakiś czas.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-13, 20:02   

Czerwna - kilka spraw...

Po pierwsze - jak już wyjdziesz na prostą musisz popracować nad ... ta nienawiscią. Wiem, ze mozesz teraz rzucic czyms w kompa i przeklinać za glupote i niezrozumienie nieznana Ci Piki....

Ale to bardzo wazne - nie pielegnuje się zlej miłosci, ale nie pielęgnuje sie też nienawisci !!!

Nienawisc jest złym uczuciem, niszczy nienawidzącego Czerwona. Nienawidzacy jkogos nadal ...żyje tym kims, tylko teraz z negatywnym uczuciem - Ty masz się stac OBOJETNA wobec poczynań eksa.

Mnie etap nienawiści do zdradzającego nie dotknal , na szczescie. Dotknal mnie w przypadku eksmeza. Na króciótko, ale tak .. Nic mu zlego nie roblam rzecz jasna, ale z calej asily go nie znosilam, tylko po co?

Dzis juz wuiem, ze nie bylo sensu, ani emocjonalnie, ani normalnie.

Dalej - mocne postanowienie że zclowiek nie da się wiecej poniżać - miodzio!:) o to chodzi.
To ci się przeniesie na stosunki pozazwiazkowe - w pracy, wśród znajomych, zobaczysz. Czlowiek, który się podniósł z czegos takiego NIKOMU nie daje się niszczyć, to wielka korzysć.

Nikt z nas nie zna swej przyszłosci i nikt nie wie co bedzie dalej .. nie dziwne, że Ty też nie wiesz...a o tym, że nie namawialam Cie do znalezienia sobie kochanka wspomnialam, bo mi to zarzucano, ze tak robię, wiec podkreślilam,, ze NIE. Jedna z forumowiczek posunęla się do tego, ze udzielam rad typu, ze najlpeszy jest koleny kochanek na traume, coś w tym rodzaju.

Powiem tak: proba leczenia się z takiego czegos "klinem" jest niemal zawsze skazana na niepowodzenia, za to jest spora "szansa" wpakowania sie w kolejny toksyczny zwiazek.
Nie pisze tego ku Twojej przestrodze, bo nie zdradzasz takich hęci, co normalne zresztą, tylko ogólnie. Tak po prostu jest. Jeśli ktos uznaje, ze chce kolejnego zwiazku po zdradzie i jest to zgodne z jego zasadami to i tak musi się sam "naprawić" po tym wszystkim, nowy partner na takim etapie to na ogół porazka i to bardzo bolesna.

Pomyśl o tym co wspomnialam o nienawisci i ... nei boj sie ciemnosci :)
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-13, 23:09   

Piki , znów dzięki. Nie rzucam niczym w kompa , wiem już , że złość i nienawiść są złe. Za złością kryją się inne cięższe uczucia - bezradność, strach , ból itd, za nienawiścią - niewygaszone uczucie . Wiem , że moim zwycięstwem będzie niekochać ale też nienienawidzić ale na to potrzeba czasu , chyba sporo . Na razie jest cały czas otwarta rana. Nienawiść jest niszcząca dlatego kiedy zaczynam ją odczuwać - tak jak i złość przekuwam je w rozpacz i żal - te uczucia są oczyszczające.Ale to nie oznacza , że obnoszę te uczucia - trzymam fason aż dotrę do domu , wszyscy mówią, że jestem bardzo dzielna i świetnie się trzymam . Nikt u mnie nie był wieczorem i nie widział mnie kiedy jestem sama... Martwię się już , że za dużo tu piszę , to też nie jest normalne życie , ale chyba przez jakiś czas mogę sobie jeszcze trochę pozwolić ... Pozdrawiam PIKI , takie osoby jak Ty są moim światełkiem w tunelu.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 08:39   

Miła Czerwona ...

Dobrze, że masz śwaidomośc tego, iz owa nienawisć nie ejst dla Ciebie korzystna :)

Wiem, truizm, ale wierz mi, że najważniejsze jest uśwaidomienie sobie pewnych spraw, bez tego nie ma woli do dzialania i zwalczania tego, co szkodzi.

Cudownie, ze nie zapeikasz sie w tym żalu i rozpaczy - wiem, trudne:( Ale wykonalne.

Całkowicie zdaję sobie sprawe, że są dni kiedy Ci się nic nie chce, chwile, w których nie umiesz nawet gadać na inny temat, niż temat tego, co się wydarzyło w Twoim zyciu.

Ale trzeba się przemóc :) Wiesz, zadbanie o siebie, w sensie zewnętrznym, takie normalne - codzienne - poprawia sampoczucie. MAsz swiadomośc, ze dobrze wyglaadsz, jesteś pewniejsza siebie. Dlatego warto poświecić kwadrans wiecej na makijaż np. albo sparwic sobie coś nowego ...nie musi to być zaraz suknia od znanego projektanta ;-)

To, ze piszesz sporo - jest całkiem normalne. Chcesz sie wygadac - cóz w tym nadzwyczajnego?

W realnym śweicie, poza netem czasem trudno - choc ludzie sa Ci życzliwi, mozna wpaśc w pulapkę gadania tylko o tym, co się stalo. To niestety powoduje, ze jesteś tylko z tym kojarzona potem.

Mam nadzieję,z e masz wokół życzliwe osoby Czerwona? To ważne, bo samemu jest w takiej sytuacji tragicznie, samotnosc skłania do rozmyślań w temacie..
Zrób sobie taki planik. Co dzis zrobię fajnego la Czerwonej?:)
I na przyklad: pójde z kolezanka X na kawę (do galeri, na koncert, do ina, na pizze) i nie bedę tam z kolezanką X nawalala o swoim małzeńśtwie, choćby nie wiem co:)
Bedziemy sobie gadac o laszkach, perfumach, konfiturach, samolotach, szybkich autach - czymolwiek - ale o tym NIE :)

Wiesz moja droga - Ty troszkę te fajną Czerwona zaniedbywałaś, mało się nią interesowałaś! Wstyd! Czas to zmienić. :)

wiesz o co mi chodzi prawda?
Pamietaj, żeby to co robisz dla siebie, robić z szacunkiem i miłoscią - jak kawa- to dobra, jak herbata - taka, jaka lubisz, jak makijaz to staranny ....

Wiem, oczywistosci, ale ....

Z tym wiatełkiem - to chyba nie zasługuję na takie miano - ale bardzo dziekuję:)

Pamiętaj, ze takie osoby, które moga i chcą Ci pomóc mozna spotkać nie tylko w necie, wszyscy pzrecież istniejemy w realnym śweicie, wiec rozglądaj się uważnie - przyjaciele poznani w trudnych chwilach życia rzadko potem zawodzą :)

Ściskam ciepło
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 11:33   

Tak właśnie Piki , znów się z Tobą zgadzam , chyba "depczę Ci po piętach". Mam dni , kiedy o niczym innym nie jestem w stanie ani mówić ani myśleć , mam dni , kiedy milczę . Mam dni , kiedy czuję się silna i mam dni , kiedy wyję ( tych drugich nadal jest zdecydowanie więcej). Staram się żyć codziennością, staram się dobrze wyglądać , staram się uśmiechać , czasem , myślę nawet , że ludzie patrzą na mnie i zastanawiają się dlaczego mam taki dobry humor . I mam dwie osoby , które są w stanie jeszcze słuchać moich opowieści , reszcie całkowicie odpuściłam. Reszta nic nie rozumie. Trochę zamknęłam się w domu ale też tego teraz potrzebuję - staram się zbierać siły bo chciałabym za jakiś czas wyrwać się w świat . Taki mam nieśmiały plan. A teraz jak już weszłam do tej swojej rzeki smutków , to cierpliwie płynę do drugiego brzegu chociaż prądy cholernie mocne znoszą mnie co chwilę . Ale właśnie potrzebuję kontaktu z takimi osobami jak Ty , mądrzejszymi o te doświadczenia . Dzięki za ciepłe słowa , tutaj na formu , to trochę jak terapia grupowa . Chyba o to chodzi. Pozdrawiam.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 12:27   

Depcz mi Czerwona - depcz :)

Wszystko to rozumeim, ze sa dni takie i takie ...

To, że luzie z zcasem nie chcą juz o tym gadać - też rozumiem, tych ludzi. Ktoś patrzacy z boku, współczujacy i życzliwy, nie przezyje za Ciebie i za nikogo tego, co masz w duszy tearz. Ludzie udzielają rad, starają się pomóc, ale ich rady sa racjonalne, a reakcja na nie udreczonej osoby, taka nie jest. Dlatego się zniechęcają - rozumiem to, sama przez ten eap przechodzę z tym znajomym - groch o scianę.

Dobrze jednak, ze masz zkim o tym pogadac, wszelako nie naduzywaj tego. Gadanie o tym i myślenie, kolejne analizy, są jak narkotyki - serio.

Myslisz sobie "Tylko troche o tym pogadam, pomysle, moze ktoś mi podsunie nowy pomysł na..." i juz nakreca sie spirala wspomnień, zalu, nadziei, rozpczy, strachu i bólu - wszystkiego razem ...

Ty jesteś o krok dalej, juz wiecej gadasz o tym, czego chcesz, co bezdie, a nie o tym co było. Ktoś tu już o tym wsponiał - chyba Ty też.

Walka o siebie to walka codziennie od nowa. Walką z soba, swoimi myślami - to straszne i smieszne zarazem, ze sami sobie jesteśmy wrogiem w takiej sytuacji, a tylko od nas zalezy czy zwycieżymy.

Zakładaj, jak pioszesz w moim watu o znajomym, cele na kazdy dzień. "nie zapłaczę, nie zadzwonię, nie bede dziś rozpamiętywac"

Kazdy dzień "wygrany" to wielkie zwycięstwo, ale kazdy "pzregrany" z postanowieniem wali na jutro - porażka, ale nie czarny dół. Wstajesz rano i do boju :-)

Wiedz, ze przy takiej postawie nadejdzie kiedys taki dzień, ze bedziesz w stanie patrzeć na swojego meza bez zaciśniętego gardlą, drzących kolan i checi zwiewania, albo rzucenia się na szyję. Wszystko w Tobie bedzei spokojne i rozwazne.

Wspomniałas, ze mialas jakieś metne sygnmały od niego, które daloby sie interpretować jako chec powrotu, ale nie staralaś sie tak interpretować.. Brawo! Bardzo wiele już uczynilaś.

Jakies teorie które tu czytalam, ze faceci nie umieją gadać, nie umieja jano deklarowac uczuć - to są weirutne bzdury!!! Tak samo jak ta, że wyrazają swe uczucia przez seks - to jest nieprawda.
Logicznie patrząc - jakoś umieją do tamtych gadac, ze kochjaja, okazywac to, pewnie nie tylko seksualnie, dawać jasne, a nie metne synały.

Rozmawiac z mezem o powrotach mozesz wóaczas, gdy przyjdzie i powie, ze tamto skończone, a Ciebie kocha i chce byc z Toba. Wówczas powiesz mu, ze mozesz się ewentualnie nad tym pozastanawiać, w wolnej chwili, ale ... dajesz mu szanse na wykazanie się - proszę. Wykazać się moze bez powrottu do Twego domu i łozka tego samego dnia. Walczylaś? Niech on teraz powalczy ;-)

Nie trzeba sie bac, że zaraz jak się tak powie, poleci do tamtej :) Jeśli poleci? Klamał, nie kocha, chcial sie tylko zabawic - dosc już było zabawy Tobą i Twoimi uczuciami.

Zrozumie? Zacznie się starać o Ciebie? Prawdopodobnie kocha i serio chce naprawy - mozna dawać szansę, ale ostrozniutko...
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 13:13   

Piki Kochana ! U mnie opcja powrotu jest zepchnięta w najdalszy kąt. W tej chwili nie chcę nawet rozważać takiej opcji . Myślę też , że on takiej opcji nie zakłada , bo z tego , co do mnie powoli zaczyna docierać , to to ,że od dawna mnie nie kochał i szykował odwrót tylko czekał na okazję .Okazja sama weszła mu w ręce. Dlatego czuję się tak potwornie oszukana - on udawał , że jest ok ( a w każdym razie nie mówił , że jest nie ok).Był to grom z jasnego nieba jeśli chodzi o tempo wydarzeń ale chyba tylko z mojego punktu widzenia - on , myślę, że w głowie odszedł ode mnie już dawno. Zabrakło mu minimum uczciwości ,żeby mi o tym powiedzieć . Chciał spaść spokojnie na cztery łapy - odejść tam , gdzie będzie miał wyszykowane ciepłe gniazdko. Dlatego było mu tak łatwo wszystko zrujnować , popalił za sobą wszyskie mosty . Nawet nie zależało mu żebym zachowała o nim dobre wspomnienia. po prostu przestałam mu być do czegokolwiek potrzebna więc mógł pokazać , co o mnie i naszym małżeństwie myśli. I tak , jak pisałam , były to same drwiny , poniżenie , kpiny , fala nienawiści i odtrącenia. Nagle , z dnia na dzień pokazał mi nową twarz. On cały czas kłamał - nie wyobrażam sobie , czy mogłaby uwierzyć jeszcze w jakiekolwiek jego słowo - dlatego wiem , że wszelkie mętne sygnały są tylko mętnymi sygnałami .On mnie nie kocha , człowiek , który kocha nie robi tak.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 13:33   

Czerwona, kochana - tak, jasne....

Skoro stało się z dnia na dzień, to znaczy, ze po prostu dawno mentalnie od Ciebie odszedł , jasne...

Nie zachęcam do powrotu i myślenia o nim - to nie tak. żatruję traz jak stara ciotka Klotka, ale śwait się zmienia, ludzie też, Ty też, ja też ...

Wiesz, ja włąsnie tak podeszłam - tak zrobil, nie kocha. Na pewno w tamtym momencie nie kochał mnie Czerwona, nie mozna kochać i zdradzać, ranić - racja, racja, racja...

Możliwe jednak jest, ze aki czlowiek zrozumie swój blad, zobaczy, ze nie tylko skrzywdził, zranil, ale też ...kocha i chce powrotu.

Mój były partner chcial i wiezdialam, ze mnie kocha. To, ze odrzucilam taką mozliwosc jak dalsze zyie razem wynika ze mnie, nie umiałam juz zaufać, choc powodow do tego, zeby myśleć, ze podstawy do braku zaufania a tamtem moment mam - nie mialam. Nie umiałam juz przytulić, nie mówiąc o czymkolwiek wiecej - blokada.
Nie załuje, bo ja bym nie umiałą tak zyc, ale też nie uwazam tego, kto w rozsądnej sytuacji,. gdy widzi prawdziwe staranie z drugiej strony, prawdziwy zal i daje szanse - za glupiego i naiwnego.
Dlatego o ty napisałam, zeby była jasnosc, ze owe zerwanie wiezi emocjionalnych, jak pisal Eric, nie oznazca, ze zamyka się drogę .. nie musi tego oznaczać.

Ty sama wiesz najlepiej cop czujesz i jak myślisz i co jest la Ciebie dobre i trzymaj się tego. NIC na silę - ani u kogoś, ani u Ciebie.
 
     
ekola
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 14:09   

Piki napisał/a:

Jakies teorie które tu czytalam, ze faceci nie umieją gadać, nie umieja jano deklarowac uczuć - to są weirutne bzdury!!! Tak samo jak ta, że wyrazają swe uczucia przez seks - to jest nieprawda.
Logicznie patrząc - jakoś umieją do tamtych gadac, ze kochjaja, okazywac to, pewnie nie tylko seksualnie, dawać jasne, a nie metne synały.
Rozmawiac z mezem o powrotach mozesz wóaczas, gdy przyjdzie i powie, ze tamto skończone, a Ciebie kocha i chce byc z Toba.


Piki, jak to prosto brzmi...
Według mnie wizja, że zdradzacz zajedzie na białym koniu z bukietem róż, padnie do nóg i przez najbliższy miesiąc będzie zapewniał o swojej miłości to bajka. Piekna, ale bajka. Oczywiście zyczę tego każdej zdradzonej.
Ze swojego doświadczenia wiem, że facet kiedy ocknie sie juz z amoku, widzi jakich spustoszeń dokonał i jest mu wstyd. po prostu wstyd. Ciężko wtedy przyznać się do błędu (choć jest to podstawowy warunek powrotu) a jeszcze ciężej powiedzieć "kocham". Zwłaszcza jesli przez kilka miesięcy tłukł sobie i zonie do głowy, że nie kocha, że to koniec i że na zawsze.
Ludzie są różni... Jedni potrafią prosto i jasno powiedzieć "przepraszam, pomyliłem się, kocham", innym poza jakimś niewyraźnym "przepraszam" nic nie chce przejść przez gardło. Bo im wstyd, bo dotarło do nich jakie głupoty popełnili...
Więc nie generalizuj.

Czerwona,
czytam Twoje posty i tak sobie myślę...
Dlaczego postanowiłaś przekreślić całe swoje małżeństwo? Mnie mąż też mówił że koniec, ba, podważył całe lata bycia razem, bo jego nowa wybranka to miłość sprzed lat, więc musiał jeszcze udowodnić mnie i sobie, że nasze małżeństwo było pomyłką.... Bolało jak cholera, broniłam nas pazurami, łzami i czym tam jeszcze, ale on wiedział lepiej...
Ale wiesz, w głębi ducha niezależnie od tego co mówił, wiedziałam, że te ileś lat było dobre, że byłam szczęśliwa, że on też był szczęśliwy...
Czerwona, nie wiesz, co mąż myślał kiedyś. Wszystko co wiesz teraz o nim to Twoje wyobrażenia, pewnie oparte na tym co mówi on. Może i słuszne - kto wie? A może nie... Czy naprawdę warto przekreślac wszystko dobre co było?...
Życzę ci mnóstwo siły i wytrwałości
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 14:42   

ekola napisał/a:
[Piki, jak to prosto brzmi...
Według mnie wizja, że zdradzacz zajedzie na białym koniu z bukietem róż, padnie do nóg i przez najbliższy miesiąc będzie zapewniał o swojej miłości to bajka. Piekna, ale bajka. Oczywiście zyczę tego każdej zdradzonej.
Ze swojego doświadczenia wiem, że facet kiedy ocknie sie juz z amoku, widzi jakich spustoszeń dokonał i jest mu wstyd. po prostu wstyd. Ciężko wtedy przyznać się do błędu (choć jest to podstawowy warunek powrotu) a jeszcze ciężej powiedzieć "kocham". Zwłaszcza jesli przez kilka miesięcy tłukł sobie i zonie do głowy, że nie kocha, że to koniec i że na zawsze.
Ludzie są różni... Jedni potrafią prosto i jasno powiedzieć "przepraszam, pomyliłem się, kocham", innym poza jakimś niewyraźnym "przepraszam" nic nie chce przejść przez gardło. Bo im wstyd, bo dotarło do nich jakie głupoty popełnili...
Więc nie generalizuj.


Ekolo , ani nie prosto, ani nie generalizuje - też pisze z doświadczenia.

Jeśli ktoś dokona spustoszeń i ma problemy z przyznawaniem się do błedu - to jest jego problem, a nie moj - tak to widzę.


Że komus wstyd ? o jasne - ma się czego postwydzić, to i wstyd :) Ale to dorosly człowiek, a od takowych ja przynajmniej wymagam odpowiedzialnosci za swoje, nie tylko chwalebne zachowania.

Białego konia nie było u mnie, ale było wiele innych rzeczy, kwiatki też, ale nie o to chodzi.

Ktos kto zdradził i zranil musi sobie zdac sparwe z tego, ze oto dzięki swoim wycvzynom, staje w obliczu realnej mozliwosci utraty kogoś. Jesli taka osoba widzi, ze moze soie robić co chce, a jak zechce to starszy mrugniecie okiem i zdardzający w te pedy otwiera przed nim ramiona i sypialnię - to ... no cóz - latwo przyszło wybaczenie, zcemu nie dostać "amoku" kolejny raz?

Co latwipo przyjdzie szanowane nie jest moja droga .. Jasne, sa rozne sytuacje, każdy jest inny, ale Czerwona dobrze pisze, nie wiem czy to w tym watku - nie oczekuj, ze ktos bedzie szaował Ciebie,, jeśli sam siebie zclowieku nie szanujesz. Miłosc miłoscia, ale godnosc czlowieka tez jest bardzo ważną wartoscią, zwłaszcza gdy od tej godnosci moze zalezeć co bedzie dalej
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 14:56   

Ekola, nie przekreślam swojego małżeństwa , to on je zniszczył całkowicie , nie widzę wstydu ani żalu z tego powodu z jego strony. Zgadzam się z Piki - jeśli potrafił szybko trafić jako żonaty facet do łóżka innej kobiety i potrafił się o to postarać to gdyby chcial, potrafiłby się postarać o swoją byłą żonę . Jestem już po rozwodzie. Nie widzę sensu w pielęgnowaniu łzawych wspomnień , raczej walczę z nimi bo ogarnia mnie nic nie dająca tęsknota , te wspomnienia i tak same , niechciane przychodzą. Co z tego , że kiedyś on był szczęśliwy ? Liczy się tu i teraz . A tu i teraz mam do czynienia z psychopatycznym typem rodem ze starszaków , przez którego od wielu miesięcy tylko cierpię. On przekreślił całe swoje małżeństwo , nie zauważył , że przekreślił też samego siebie- ale to już jego problem. Nie zrozumcie mnie źle - ja gdzieś głęboko w sercu chciałabym przekonać się , że to jednak jest inaczej , że kocha , że pomyłka itd. Ale trzeba brać rzeczywistość taką , jaka jest . A jest taka , że umarłam dla niego parę miesięcy temu i kompletnie nie interesuje go co ze sobą pocznę , czy mam z czego żyć, czy jestem zdrowa ( bo wie , że miałam kłopoty). Nigdy nie zadzwonił i nie zapytał po prostu : czy czegoś potrzebujesz . Dla chcącego nic trudnego - skoro potrafił rozwalić swoje małżeństwo , gdyby chciał , potrafiłby je skleić. Chcę być realistką , to wszystko, dalsze iluzje do niczego nie prowadzą. Chcę też przestać zastanawiać się , czego on chce - teraz niech będzie ważne czego ja chcę.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 15:17   

Qrczę :) Czerwona, ty mnie skłąniasz do pisania na tym forum, a pownnam zgoła rbić cos innego:) No, ale dziś mogę troszkę zluzować :)

Mysle dokladnei jak Ty, jestem realistką i oceniam sytuację na trzeźwo.

Głowa muru się nie przebije i nie ma sensu się ponizać i życ wspomnieniami - trzeba brać zycie, jakim jest.

A swoją drogą - przyznam się, ze jestem w głeboklim szoku, jak można tak po prostu zostawić żone/meza na pastwę losu - serio :(

Teraz widzę,z e ja miałam jednak szczescie. Mój ekspartner interesuje się moim losem, a ja jego. Nie wyobrazam sobie, żeby jemu, albo mnie było bjętne, że druga osoba jest chora, ma klopoty, czy nawet chce pogadać.

Losem mojego eksmeza też się interesuje, na ile mogę, bo odległość. Mniej wiecej wiemy co tam u nas wzajemnie - mimo,z e solidnie dał mi w kosc.

Żeby całkiem olac trzeba byc naprawde podłym :(
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 16:19   

Piki ! Ty też mnie prowokujesz , żeby tu pisać cały czas bo chyba nadajemy na tych samych falach. Nie chcę być źle zrozumiana - jest mi strasznie ciężko , bardzo źle , często bardzo za nim tęsknię ale co mam zrobić? Nie mogę zrobić nic , nie mam wpływu na to , co się wydarzyło .Chiałabym to wszystko kiedyś wyjaśnić , tylko z drugiej strony po co ? Piki , dla mnie to był porażający szok , porażający , to , co zrobił mi ten człowiek. Kiedy piszę, że jest psychopatyczny - wiem , co piszę . Są zdrady i zdrady , rozwody i rozwody . Ja przeszłam najgorszą z możłiwych wersji , dlatego część osób tu nie rozumie o czym piszę . Facet po prostu , bez złowa wyjaśnienia "wstał od mojego stołu i usiadł przy innym" udając teraz , że nigdy przy moim nie siedział.On mi nie mówi dzień dobry ani cześć kiedy przypadkowo się spotykamy , odwraca się plecami ! Jakie wspomnienia ja mam pielęgnować , jak mam go nie przekreślać ? Nigdy nic nie zrobiłam przeciwko niemu . Rany , starczy już chyba na dziś , naprawdę się uzależniam. Pozdro.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 16:42   

Piki........... to który to Twój partner obecnie??? bo piszesz o eks męzu,o eks partnerze................... to co Ty????? Puchar przechodni????? od spodni do spodni????

[ Dodano: 2008-11-15, 16:50 ]
Bo czytam Twoje posty i zastanawiam się................... zgodnie z tytułem wątku zresztą./.......
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 17:04   

Czerwona ... na ten moment, to nie masz czego z byłym wyjaśniać, ani nawet o czym rozmawiać. On jest nie tylko podly, ale wybacz mi szczerosc, zwyczajny cham.
Tylko chamska osoba jest w stanie udawać, ze nie zna kogos kogo zna, nie mowiąc już o imś znanym tak dobrze, jak była zona/maz.

Wiesz, ja rozumiem nawet zle slowa, kwasy ale w nerwach emocjach - tak. Jednak gdy te emocje już opadają, na ogól ludzie stają się spokojniejsi i normalnieja...

Nie wykluczam Czerwona wszelako, że człowiek ten przyjdzie koedyś do rozumu i kultury i zreczywiscie bedziesz mogla z nim na spokojnie porozmawiać, o ile bedziesz miala taką chęć. Że jej teraz nie masz wcale się nie dziwię Czerwona- naprawde musiałabyś nie mieć piatej klepki, żeby chciec rozmawiać z kimś takim, nie mówiąc o zastanawianiu się, jakby tui coś odbudować ...To w tej chwili to byłby absurd - jakiekowiek zdialania z Twojej strony na jego rzecz, myśl o sobie ...

Nałogu, jeśli chciales mnie obrazić - nie wyszło, nie obrazają mnie opinie wyrazone przez osoby, które mnie nie znają, zwłaszcza w takim tonie :)
Na temat swojego zycia nie mam zamiaru pisać :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8