Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
mam problem z interpretacją
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 09:05   

Norbert......... czytam co piszesz i wywołuje to u mnie taką refleksję..... piszesz: "odpowiedz do nałoga jest prosta tak znam dysfunkce,po to mam terapie....wiele się nauczyłem i dowiedziałem..poznałem tez przyczyny i jak sobie z tym radzic..."

Norbert,to co piszesz jest wiedzą neofity .Niemal że każdy terapeutyzowany ,po kilku spotkaniach terapeutycznych ma ten sam objaw........... już wszystko wie.Ty tez już wszystko wiesz...powtarzasz to dość często.A efekty tej wiedzy??????? masz w postach wyżej.........hustawka emocjonalna.... Gdybyś napisał że wiesz że nic nie wiesz ,to ja bym Ci uwierzył od razy .Bo to byłaby prawda.

W Twojej rodzinie pierwotnej stroną dominującą była matka? Tak?? Czy może byłeś odrzucony przez jedno z rodziców?
Norbert..... u "popaprańca' ,niezależnie od popaprania rządzą emocje i oczekiwania których paliwem są lęki i dość niskie poczucie własnej wartości.I dlatego tak łatwo "popapraniec" wpada w kompulsję,w uzależnienie czy inna dysfunkcję.Nawet wtedy gdy zewnętrznie ma założoną maskę herosa,to wewnątrz ma galaretę o różnej konsystencji ....w zależności od sytuacji.Pycha z niskim poczuciem własnej wartości ,do tego ogromny egocentryzm, to konflikt a w efekcie długofalowym separacja w małżeństwie gotowa.

Norbert,piszesz dalej:"nałogu znam swoje zadania,wiem jak to wypełniac by pracowac nad wykluczaniem dysfunkcji.."

czy aby napewno znasz?? i wiesz jak pracować??? wątpię ..... bo jestes jeszcze za "zielony" aby wiedzieć .Tobie sie wydaje że wiesz i walisz takie gafy jak wyżej,wydaje Cie się że wiesz ,że już przebyłeś dłuuuuugą drogę i że czas już aby Agata zaczełą to doceniać.Tu ujawniły się Twoje oczekiwania,kompulsywne oczekiwania.Ujawniło się Twoje niskie poczucie wartości.Bo Agata nie zauważyła nowej kurtki........... sama z siebie.
Norbert..... pomyśl..... a co by było gdybyś zapytał Agatę czy podoba sie jej twoja nowa kurtka????? ale Ty oczywiście ,ze swoim poczuciem wartości,ze swoja pychą.indywidalizmem,nie zapytałeś........... ale mieć żal że ona nie wyraziła zachwytu nad Twoim dobrym gustem i wyglądem..........a to już jest Tobie przynależne.Bo ona powinna.............. Norbert........... Agata nic nie powinna,nic.Jak zauważy i pochwali,jak zauważy i da Ci sygnał że coś zmieniło sie w twoim postępowaniu ,to całuj po rękach i dziękuj...........ale nie oczekuj nic więcej,nie masz prawa oczekiwać od Agaty.Masz prawo ,nawet obowiązek oczekiwać od siebie.....ale też tu umiar potrzebny.

Norbert.......... u alkoholików jest taka instytucja-funkcja jak '"sponsor",jest tez mityng.Dla Ciebie takim mityngiem jest forum.Trapia to co innego.Tam leczą umysł.Ale jeszcze dla pełniejszej równowagi potrzebna jest DUCHOWOŚĆ.A tej samemu jest się ciężko nauczyć.W duchowości pomaga -jak go znam -Jacek na warsztatach prowadzonych na Skaryszewskiej.Skorzystaj .

Może po jakimś czasie ,zanim podejmiesz jakieś działanie wynikające z Twoich wobec Agaty oczekiwań,
-bo napisałeś;"dlatego oczekiwałem na gest,działanie ze strony Agaty... "-
dasz jej czas na to by dojrzała do zmian,aby zobaczyła w Tobie innego Norberta.Ale "popapraniec" tak ma........... kompulsja....juz,natychmiast.... bo ja tak chce,ja tak widzę,ja tego pragnę.A Agata jeszcze nie chce,jeszcze nie jest gotowa.

Agato...... jasno wyraziłaś swoje stanowisko i oczekiwania wobec Norberta.Chwała Ci za to.
Niemniej jednak,może dostrzegasz coś pozytywnego w Norbercie?,może jednak coś zmienił w sobie ? jak dostrzegasz to daj mu sygnał że widzisz,ale z informnacją że to jeszcze nie zmienia stanu obecnego w Waszej rodzinie................
Norbert jest prawie że takim dużym,emocjonalnym dzieckiem-mężczyzną.Takiego go sobie wybrałaś kiedys na ojca swoich dzieci.On chce potwierdzać swoją meskość w Twojej osobie.
Chce byś to Ty była jego lustrem.Tylko że Ty dajesz mu zafałszowany obraz męskości.
To nie zmienia faktu że Norbert jest zobowiązany do pracy nad sobą,nie zwalnia go z tego.Norbert jest zobowiązany poszukać potwierdzenia swojej męskości w lustrze Boskim ,a nawet u innego męzczyzny.
To jest motto ksiązki "Dzikie serce-pragnienie męskiej duszy"

I jeszcze kilka zdań do Martina............ Martin,przeczytaj to co napisałeś do Norberta i sprubój to wdrozyć u siebie,w kontaktach z Moniką.Bo łatwo dawać rady............. popracuj nad sobą Martin.Bo z tego co piszesz to tez masz nad czym( jak każdy człowiek zresztą).

I tak jeszcze jedna ogólna uwaga.spoostrzeżenie z własnego życia......... żeby zacząć z kims rozmawiać,żeby była to rozmowa,to najpierw trzeba naumieć sie rozmawiać ze sobą,potem z Bogiem,potem nauczyć sie słuchać,otworzyć uszy,wyjać z nich watę i włożyć do ust.
Rozmowa z kims to równiez słuchanie ze zrozumieniem..... a tego najczęściej brakuje.
Pogody Ducha
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 10:16   

nałogu ja może żle sprecyzowałem moją wypowiedż..ale odpiszę tak -co dały terapie...nie napisałem że odrazu wszystko jest o,k ...wszystko sie zmieniło...skoro starasz sie mnie otworzyć to napisze jak to jest ze mną....
-jako pierwsze oczywiście świetnie trafiłeś..moze nie nazwała tego terapeutka ..niskie poczucie męskości..tylko niska samoocena,nędzne poczucie swojej wartości-spowodowana oczywiście wzorcem ojca,wiesz kiedys tego człowiek nie wiedział dlatego napisałem wiem...
bo i teraz z perspektywy czasu widzę że dokłądnie zastosowałem w swoim czasie to do najstarszego syna(używając nawet tych samych słów co ojciec do mnie)...dzięki Bogu syn sie podnosi znalazł sam patent na dowartosciowanie swego Ja ,i dalej dzięki Bogu przyszedł czas kiedy ja zauważyłem co robię memu synowi i podjołem działania w naprawie tego-ja,a moze w naprawie to za wielkie słowo,jedynie w pokazaniu tego ze tak synu masz wartośc,twoje samopoczucie i wartośc jest super i pilnuje sam siebie bym juz nigdy nie zbłądził..niestety ja sam tak jak on nie znalazłem w swej przeszłości leku na moje wnętrzne-umiałem tylko zrobić skorupę ,otoczkę
i ona z czasem pękła
-jako drugie problemy z akceptacja odrzucenia,przyjęciem samotnosci,akceptacją tego ze jestem komuś niepotrzebny-to dzięki mojej mamie choć napewno nie jej wina że syn
przejoł problemy związane z samopoczuciem psychicznym częstych zdrad ojca
(i tu niestety zachwiane poczucie miłości-przyjmowania i akceptowania,a tym samym brak nalezytego darowania miłości)
-jako trzecie nauczony z domu zachowan histerycznych ,zachowań takich jakie mają wywołać w drugim człowieku akceptację jego myśli,słów-to sa te euforie,bądż wymuszania ale ...nie nazwe tego wymuszaniami bo to kojarzy się z zachowaniami przemocowymi...
a to jest temat jaki przemilczę-błędny trop
-postawa dominująca mego ojca sławetne czarne to czarne -nawet jak inny kolor,spowodowała coś co nazwano złą oceną mej mądrości,a zarazem przekonywanie do swoich argumentów nawet jak sa nieprawidłowe(Norbert był znany z tego ze zawsze twierdził
że ma rację,ze jego myśli są najlepsze)-to zasługa mojego ojca jego wiecznych mądrości i oceny swiata ja wiem najlepiej inni nic nie wiedzą
-dalej słowotok -czyli szybko wyrazic racje swoich argumentów,nie słuchanie,obalanie racji innych...to nie oznacza że w ten sposób gardzę współmówcą,stwierdzam że on jest głupi,nie rozumie ,czy nie ma racji...nie słowotok i wygłaszanie moich racji było do podnoszenia własnej wartości..dla mnie aby wnętrze dobrze się czuło-terapie nauczyły mnie stosować przerwy,słuchać,zwracać uwage na innego mówiącego-wiesz co nałogu
teraz potrafie poczekac w kolejce na mój głos-nie musze szybko powiedzieć bo czuje się już żle
- następny etap to wyniesienie z domu wszyscy do okoła są zli ,jak zjadło drzewko to stonka sąsiadów,jak pękła opona to ktoś specjalnie przebił....itd i jak myślisz to mnie nauczyło wszyscy knuja ,wszyscy chcą żle ,licz na siebie bo świat jest okropny i nikt ci nie pomoże..a co za tym skoro nikt nie pomoże i ty nie pomagaj ..bład kodowy z rodziny ..klasycznie odbierany jako egoizm..lecz egoizm jest swiadomy....a taki wzgląd na otoczenie w moim przypadku nie było świadome.....co wiem dzisiaj ,co pomogły terapie ano tyle że ja sam zauważam, nauczyłem się rozpoznawac moje reakcje,przewidywac je ,nauczyłem sie zastępować pewne symptomy innymi niegroznymi
ja nałogu nie twierdze że Norbert jest już o,k-super,ale Norbert zna już swoje mroczne strony ,nauczył sie ich,wie o nich,zaakceptował je i robi wszystko by sie ich wyzbyć

piszecie często niedorosłośc,jak dziecko....przykro mi ze wciąż to piszecie-bo taki byłem na początku..teraz
staram się z całych sił byc dorosłym facetem..potykam się ,lecz robie wszystko by sie nie potykać....nie jestem złym człowiekiem..jedynie błednie zaprogramowanym,nie zmuszam nikogo na siłę do mojej osoby...jedynie chce byc z kims blisko..nie zmuszam nikogo na siłę do miłłości ..bo sam mam błędna jej interpretację i tak naprawde nie umiem okreslić jak wygląda prawdziwa miłość....ja wiem i rozumiem ze zycie z człowiekiem jaki ma tyle ale jest trudne i niemozliwe..i kieruje te słowa do El....dręczycielstwo i egoizm ..to domena ludzi stosujących swiadome działania mające na celu dopalic innej osobie,świadomie obniżyć ich wartość,świadomie założyć obrożę jak pisała mami gdzieś w postach..to jest dalekie od mojej osoby..ja mam obroże jaką przez lata w moim domu rodzinnym założyli mi rodzice..a teraz powoli ja ściągam..nie wymuszam na nikim wyboru i akceptacji mnie- teraz już umiem przyjąc wszystkie słowa krytyczne co do mojej osoby,zastanowię sie nad nimi ..i z całych sił staram się wdrożyć w działanie..nie wiem nałogu czy dało ci to jakiś głębszy obraz..jeżeli jakies sugestje cos więcej napisz..ja odpiszę
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 12:00   

NORBERT napisał/a:
nie jestem złym człowiekiem..jedynie błednie zaprogramowanym,nie zmuszam nikogo na siłę do mojej osoby...jedynie chce byc z kims blisko.


Norbercie, jest mi to bardzo bliskie co napisałeś - ja gdzieś mam też w sobie takie spojrzenie na samego siebie:
- przecież nie taki zły ze mnie facet, wrażliwy, chociaż trochę kopnięty przez życie,
- zdarzały się spięcia, ale ogólnie było jeszcze w miarę dobrze, kłótnie nie takie częste
- przynosiłem do domu pieniądze, robiłem zakupy i trochę prac domowych, jakieś wyjazdy w wakacje organizowałem
- nie latałem za innymi kobietami,
- dbam o siebie, uprawiam sport, nie piję i nie palę (rzuciłem jedno i drugie)
- rodzina jest dla mnie bardzo ważna

Chyba daje się ze mną wytrzymać, mimo pewnych wad. Czyż ja nie zasługuję na miłość i szacunek?

Siadłem sobie wczoraj wieczorem i dzisiaj rano i zacząłem spisywać różne zdarzenia z ostatnich kilku lat mojego związku, w ramach takiego 'obrachunku' dotyczącego relacji z moją żoną, na razie mi wyszło coś takiego:
- wyzwiska typu 'k....', szmata, ściera, spier..... itd.
- szarpanie, kopnięcie, uderzenie w twarz
- oplucie - np. splunięcie w twarz
- wyrzucanie z domu, również z małym dzieckiem
- niewpuszczenie do domu kiedyś
- odwoływanie umówionych wyjazdów w ostatniej chwili (bo Pan zmienił zdanie)
- wyjeżdżanie bez informowania gdzie i na jak długo
- rozbijanie telefonu (2 albo 3 razy)
- grożenie wyprowadzką, rozstaniem, rozwodem
- naśmiewanie się z wyglądu
- awantury i wyzwiska przy naszym dziecku
- poniżanie przy innych bliskich mi osobach
- gniewanie się i nie odzywanie nawet przez kilka dni
- szukanie atrakcji seksualnych poza małżeństwem (wirtualnie tylko - na szczęście)

Taki sobie punkt odniesienia ustawiam do tego, co się dzieje teraz (staram się naprawdę bardzo - przecież tak naprawdę 'nie jestem złym człowiekiem', przecież ją kocham), żeby nie oczekiwać zbyt wielkich cudów, bo w niej to wszystko siedzi i żyje - i prawidłowo.
Trochę mnie to co wypisałem przeraziło i przybiło, a pewnie jeszcze ją poproszę o 'poprawki' (jeśli nie stchórzę), żeby to lepiej wszystko zobaczyć, bo już się dowiedziałem o sprawach, które by mi nawet do głowy nie przyszły, że były raniące... plus jest taki ze wreszcie się zebrała, żeby mi powiedzieć.

Mam nadzieję ze ty nie masz tyle na sumieniu ;-) . Trzymam kciuki za ciebie!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 13:19   

Mówisz Norbi, że Ty nie jestes aż takim potworem....a ja zapytam, czy jestes pewien ?
Ty pewnie jesteś...ale ja nie !

A co na to Agata ??

Nie chciałabym mieć takiego chłopa w domu.

Co na to Agata ?
Ona się w zasadzie wczoraj wypowiedziała. Ona nie chce !!
Słyszysz to Norbi ??
Nie che bo co ?? Bo nie dajesz Jej tego, czego Ona potrzebuje !! Bo TY dajesz sobie...tylko sobie....i tylko to co Ty uważasz za stosowne !

Jestes w terapii- super !!!! Ale zdrowy Norbi jeszcze nie jesteś ! I daleko Ci jeszcze do końca i do własnej przemiany.
Cieszę się bardzo, że próbujesz !!

I bardzo podziwiam Agatę - Anioła, która trwa w separacji - czyli daje Wam ( Tobie i sobie) jeszcze nadzieję...która jeszcze czeka !
Oj...Anioł ta Twoja Baba....bo ja nie mam tyle cierpliwosci !

Norbi....więcej ciszy ! Zwyczajnego milczenia ! Za dużo słów...a Twoje słowa zmieniają się w potok, który staje się coraz bardziej bezsensowny.
Zwyczajnie mniej mów !!

Myślę, że gdybym ja była Agatą, to bym chciała wiedziec, że dzisiajsze popołudnie mam wolne ! Bym chciała tak ustalić, żeby wiedzieć, że ten facet dzisiaj na mur nie przyjdzie ! Że dzisiaj mogę spokojnie wypic kawę - sama !!! Albo spokojnie zaprosic koleżankę do siebie !! Albo spokojnie sama wyjść do znajomych ! A potem spokojnie wrócić do cichego domu, spokojnie pobyc sam na sam z dziećmi....spokojnie tylko z dziećmi ogladnąć film, a potem spokojnie polozyć sie spać i spokojnie sie wyspać !

Norbi, czy to jest aż tak trudne do dania swojej żonie ?? Spokojnego dnia bez Ciebie ?

Toż przecież Ona właśnie przed Toba ucieka....właśnie Ciebie teraz nie chce.....daj Jej szansę, żeby zatęskniła , żeby poczuła pustkę, żeby Jej się samej zachciało z Toba pogadać!
Zadręczasz Ją sobą ! Chcesz zamknąć w złotej klatce - a Ona musi uciekać.....bo nikt nie chce być zamknięty w klatce.
Każdy czlowiek duży, czy mały , chce być wolny.
Chce miec swoich znajomych, kolezanki i kolegów !! Chce wyjść sam, chce pobyc sam.

Nie dasz Jej tego.....to pożegnaj się z małżeństwem, z Agatą !

Norbi....jesteś tu na forum w jednej z najbardziej komfortowych sutuacji...ciągle masz żonę, Ona ciągle daje Ci szansę, Ona ciągle czeka na Ciebie !
Jak Ty to spinkolisz.....to podziękujesz tylko sobie !

Czas kryzysu w Twoim małżeństwie jest też czasem dla Ciebie ! Spożytkuj a nie przetrać. To jest taki talent = dar.....ten czas teraz dla Ciebie ! Jak ten talent przetracisz, przewalisz a nie pomnozysz....oj, to dużo stracisz !
Jesteś w terapii Norbi....ale Ty jeszcze mało wiesz, jeszcze siebie nie znasz....a gdzie tam jeszcze poznanie innych ludzi, żony, dzieci, mechanizmów , zależności, regól współżycia itp...Oj daleka droga przed Tobą ! Trzymam kciuki !
Gdzieś to wszystko umknęło w Twoim życiu, w czasie kiedy powinienies się tego dowiedzieć, nauczyć....zostałeś być może pozbawiony. Nie Twoja to wina, że tak zycie Cię doświadczyło, że nie umiesz zwyczajnie żyć...gdzieś sie zagmatwało, poplatało...teraz jest czas, żeby sie nauczyć, odkryć, rozplątać. I zrób to !

Powiem tak , do wczoraj Norbi ciągle leżałeś na łopatkach....ale dzisiaj jest nowy dzień ! Powodzenia !! Trzymam kciuki i wiem, że dasz radę, ale nie daj sie zwieść pozorom....i więcej pokory ! EL.

P.S. Panu Bogu nie musisz za duzo mówić , On i tak wie ! Przy Nim ucz sie milczenia ! Patrz na Niego, w oczy, patrz na krzyż....i niech przyjdzie spokój i cisza !!
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 15:48   

El napisałem "wszyscy macie rację"..robię żle ..lecz staram się ..założyłem sobie sam wiele spraw do wypełnienia sam dla siebie ..i tego sie pilnuję...dzięki za wszystkie posty dały
cały mój obraz,pokazały jeszcze raz jaki jestem i odrzuciły juz wszystkie moje mrzonki

p.s El od września Aga ma wszystkie popołudnia tylko dla Siebie ..przeciez już od września mieszkamy oddzielnie....ma czas tylko dla Siebie,ma czas tylko dla swoich potrzeb-zaplątany troche obowiązkami..ale jest to czas jaki jest bez mojej obecności....

i wiesz El tak od mojej osoby..całkiem prywatnie ..czytałem parę razy wszystko..to jak widza mnie oczy żony..to jak widza mnie oczy innych..i wiesz El

albo z całych sił sie zmienię ,dam to co chce Agata,zapracuję na naszą nowa przyszłośc ta jakiej pragnie.....albo musze usunąc sie z jej życia by miała szanse odszukac takie szczęście
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 16:35   

.... wiesz El tak od mojej osoby..całkiem prywatnie ..czytałem parę razy wszystko..to jak widza mnie oczy żony..to jak widza mnie oczy innych..i wiesz El
albo z całych sił sie zmienię ,dam to co chce Agata,zapracuję na naszą nowa przyszłośc ta jakiej pragnie.....albo musze usunąc sie z jej życia by miała szanse odszukac takie szczęścieproblem w tym


Norbert że nie dla żony....
to prawda -------- zapytaj innych, jaki jesteś, a oni ci powiedzą....


ale...

twoja samoocena bedzie nadal podła najpierw dzieciństwo,potem nawyki z dziecinstwa w życiu dorosłym i teraz chec zmiany bo widzisz
do kogo sie zrobiłes w pewnym momencie podobny

cierpisz widząc jak cie inni opisują i widza...
więc Norbert jak masz samoocene swojej osoby pozytywnie widziec skoro patrzysz na siebie przez pryzmat żony, innych forumowiczów
ok wiesz co złe to działaj w tym kierunku, zmieniaj to co jest w tobie nie tak, ale nie oceniaj sie ciągle w odnośni do akceptacji żony, czy innych
w końcu możesz nigdy nie dostrzec zmian bo sam świadomie bedziesz bronił sie przed tym by postrzegac sie w dobryn świetle.
przyczepiłes sobie łate tego złego i papapranego, oceniasz sie wciąż negatywnie, swoja samoocene nakierowałes nie okiem swoim
ale okiem zony od niej wszystko uzależniasz

i jak to wszystko nie ma sie kłócic z twoim ja
niby z jednej strony jestes dumny ze zmian, widzisz je jaka robote zrobiłes czujesz pawer a z drugiej strony wciąż
sie biczujesz, wmawiasz jestem zły, podły
jak pisze El troche sie zagalopowała z tym
... Mówisz Norbi, że Ty nie jestes aż takim potworem....a ja zapytam, czy jestes pewien ?
Ty pewnie jesteś...ale ja nie ! .......
ty sie z tym nie zgadzasz
tu znów kłoci sie twoje ja z wyobrażeniem o sobie
w gruncie rzeczy widzisz juz sie jako nową osobe, może nie idealną ale na pewno lepsza niz byłes
tylko nie pozwalasz sobie tego utrwalic bo patrzysz na siebie przez osąd żony
jej osad tez nie koniecznie musi byc teraz prawdziwy zafałszowanie poprzez to co przeszła z tobą może powodowac brak wiary w zmiany i moze niedostrzegac twoich pozytywnych przemian tez w koncu troche przy tobie sie popaprała
a i do końca w końcu nie jestes jeszcze idealny ale cóż wszyscy jesteśmy, daj sobie czas na zmiany...
wiec nie kieruj sie tylko ta opinia
moze jak zaczniesz swoje ja postrzegac w zgodzie z tym co teraz o sobie myslisz moze wtedy samoocena twoja sie zwiekszy
a i wszystkich wokoło szczególnie żony
bo przeciez o to chodzi
a jak wciaz w kolo jej opinia twojej osoby jest dla ciebie najwazniejsza stad sam sie zamykasz na zmiany
i koło sie zamyka...
czasami sami sie zamykamy na zmiany przez takie myslenie
czas bys przestał postrzegac siebie oczami innych, żony
pomozesz sobie a i jej dasz spokój
oboje odczujecie to jako wielka ulge i zmiane
to jak ciągła kontrola swojej osoby czy jest akceptowana przez innych sam sie akceptuj a uzyskasz akceptacje innych
pozdrawiam ja wciąz wierze ze dasz sobie rade bo chcesz bo masz motywacje i wielkie pokłady nadzieji na dobro
a to więcej niz inni mają
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 18:01   

Maciuś........... jako alkoholikowi ponownie polecam Ci mityngi i popracowanie ze sponsorem nad sobą przy pomocy 12 kroków.
Tym powyżej zrobiłeś kawałek 4 kroku stając jednocześnie w dwukroku z 5 krokiem.Powoli....... po koleji.

Norbert............. zdrowienie to proces,ciągły proces.Do końca życia.Więc powoli.Krok po kroku,malutka łyżeczką.......... by sie nie zadławić.

Macius i Norbert..... powtarzanie wielokrotne jakim to się jest sukinsynem,jakim się było to odmina pychy.Bo nawet w tym byciu "sukinsynem" to też byłem najlepszy.O tym trzeba pamiętać,ale nie życ tym,nie przechwalac sie tym.
Po za tym ,nie wszystko i nie o wszystkim należy mówić publicznie i każdemu.
Przeszłość ,hiostoria ma służyć przestrodze i rozwojowi,naprawie,dlatego jest tak ważna.Ale jak juz ktos sie bierze za zdrowienie to trzeba zaczynać od podstaw,od korzeni.Często od dzieciństwa.To nie znaczy że cała winę za "popapranie" nalezy zwalić na rodziców,dzieciństwo i otoczenie.Oni dali najczęściej to co sami dostali,więcej nie mieli,nie umieli dać.
Świadomość współczesna jest znacznie dalej niż świdomość naszych rodziców.
To na nas ,'popaprańcach" -juz świadomych swego "popapraństwa" leży obowiązek przerwania dysfunkcji międzypokoleniowej,przekazywania zła,wadliwego przekazu międzypokoleniowego.

Norbert......... niemowle tez jest człowiekiem.......ale czy może jeść flaki,szchabowego i popijać piwem???(jak za wcześnie zacznei popijać to ma alkoholizm jak w banku)Tak samo i Ty........... mija dopiero kilka miesiecy jak doznałeś przebudzenia ,ale jeszcze jesteś w sennych wspomnieniach.Potrzeba czasu na całkowite przebudzenie,na poranna toalete,na ubranie się ............... zdrowienie to proces...........
Norbert..... zdwecydowanie lepiej że zadajesz pytania na terapi,na forum,że tu artykułujesz swoje czasami "popaprane" przemyślenia......niż np.rodzinie (żonie)robiąc wykład........ masz szanse na zwrot,na "wyprostowanie" skrzywionego myslenia poprzez utożsamianie się innych do tego co napisałeś .A że czasami boli???? bez bólu nie ma zdrowienia,że boli??? jak boli to znaczy że cos jest z tym "nie tak" ,to sygnał że to wymaga jeszcze szlifowania.
Jesteś na początku budowania drogi.....popatrz na budowe prawdziwej drogi....... ona zawsze wygląda nieciekawie na początku.... te wykopy..... błoto........ wreszcie podbudowy.....ileś tam warstw z brzydkiego materiału(ale jak bardzo potrzebnego dla dobrej drogi)a dopiero na końcu jest nawierzchnia............. a ostani szlif to wszelkie znaki poziome i pionowe ......... na końcu sygnalizacja świetlna.
Bo "wyprostowanemu popaprańcowi" jest potrzebna sygnalizacja świetlna.......... a jest nim drugi człowiek,aby pokazał żółte migające............. by pomógł nie dopuscić do czrwonego.Do krachu...................
Pogody Ducha
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 20:14   

nałóg napisał/a:
zrobiłeś kawałek 4 kroku stając jednocześnie w dwukroku z 5 krokiem.Powoli....... po koleji.


Powoli??? A ja z pewnymi sprawami zamierzam pędzić ile mam sił w nogach. Tak jak piszą w takiej księdze (wielkiej księdze AA czy jakoś tam):

"Nasza decyzja nie przynioslaby trwalych skutkow (...), gdyby nie towarzyszyl jej natychmiastowy wysilek majacy na celu uwolnienie nas od wszystkiego, co hamowalo nasz rozwoj"

... tylko mi o kompulsji nie rób wykładu, błagam! Jest w tym odrobina porywczości, ale wewnętrznie nastawiam się na długi horyzont czasowy i szukam w sobie cierpliwości i wytrwałości. A nawet jak krok 4 mi się z 5 pomyli i mordą wywalę się na glebę, to i tak wstanę, bo się bardzo uparłem, a i motywację mam dużą i wsparcie dość solidne, żeby tego nie spaprać, tylko uważnie i powoli po kawałku porozbierać - i poskładać potem w trochę lepszego Maćka.

W każdym razie dzięki za przestrogę! A jak znasz jakieś fajne mityngi to wrzuć proszę na PW.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-07, 08:36   

Maciuś..... to pędż,tylko dobrze patrz pod nogi.Pędząc szybko zauważysz tylko duże rzeczy,małych,ale upierdliwych poprostu nie zauważysz w pędzie.Dlatego pisałęm:powoli....teraz dodam tez:po koleji.
I nie powołuj sie na Wielka Ksiąge...... bo bierzesz mały fragment i manipuliujesz jego treścią.Natychmiastowy wysiłek nie jest pędzeniem na złamanie karku ze zbocza.Najpierw sprawy najważniejsze.Systematycznie,krok po kroku.Tak jak z pokaremem dla niemowlaka i dziecka,a pózniej dorosłego.Nie od razy schabowy.

Piszesz:"nastawiam się na długi horyzont czasowy i szukam w sobie cierpliwości i wytrwałości"

Super Maciuś.....ale sam to możesz do WC pójść.Sam ze soba nie zmienisz siebie.Dotego potrzebny jest drugi człowiek.Dlatego sugeruje mityngi.
Dalej piszesz:"A nawet jak krok 4 mi się z 5 pomyli i mordą wywalę się na glebę" no............. i pewny jesteś że wstaniesz?????
Ale po co sobie mordę rozbijać???? Po co????

Maciuś.........w W-wie jest codziennie po kilka mityngów.Dziś,w przedziale czasowym od 17.00 do 21.00 zaczyna sie 22 mityngi.
Amityngi wszystkie są fajne.Ale tu nie chodzi o ich fajność,tu chodzi o to co z nich wynoszę.To moje otwarcie sie na to co na mityngu jest ważne.Dla mnie nie ma złych mityngów.
A co do wyboru......... wejdż na stronę AA i wybierz sobie gdzie chcesz póść .Nie wiem gdzie mieszkasz .....więc nie będę Ci sugerował.
Pogody Ducha i do zobaczenia w drodze
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-07, 09:01   

nałóg napisał/a:
I nie powołuj sie na Wielka Ksiąge...... bo bierzesz mały fragment i manipuliujesz jego treścią.Natychmiastowy wysiłek nie jest pędzeniem na złamanie karku ze zbocza


Fragment który podałem pochodzi z jednej ze stron AA na temat programu odnowy duchowej i jego kontekst jest dokładnie taki jak podałem. Chyba nie masz monopolu na czytanie wielkiej księgi :shock: :?:

W to co robię angażuję przede wszystkim głowę, a nie emocje. I nie robię niczego sam - nie wiem skąd masz taki pomysł? - na dzisiaj korzystam i z terapii i z pomocy duchowej i z modlitwy i z tego forum chociażby.

Miło że ostrzegasz, natomiast wydaje mi się, że za dużo sobie dopowiadasz, innym radząc słuchanie... a to na pewno dobry punkt wyjścia do rozmowy dla każdego - również dla ciebie.

Serdeczności!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-07, 11:36   

Norbert, no trochę sie musisz usunąć z zycia Agaty, żeby odetchnęła.....ale tak bardzo to Ty sie nie usuwaj, bo jesteś mężem !!
Myslę też , że Agata, nie szuka innego chlopa....raczej Jej szczęście to byłoby odpoczęcie , odspapnięcie, odreagowanie i w spokoju czekanie na Jej męzusia-Ciebie.

Wiesz Norbi....kiedys byłam w identycznej sytuacji jak Ty teraz. Tak bardzo pracowałam nad sobą, tak bardzo chciałam przemiany....szukałam wsparcia, pomocy, korzystałam z pomocy....i nic !! No ileż mozna sie starać, a ciągle nic.....i ciągle tylko słyszałam, że ciągle jestem taka sama, że ciągle źle , że nic nie wychodzi....a jak tak bardzo sie staram !
Zwyczajnie zgłupiałam....przestałam rozumiec o co chodzi skoro mnie sie wydaje, a informacje dostaje, że jest źle , sama widzę, że nic nie rusza do przodu nawet na jeden mały kroczek.

Stanęłam wtedy przed Bogiem w kosciele i powiedziałam....nie umiem, nie daję rady....ba...nie rozumiem o co chodzi w tej przemianie, bo mnie sie wydaje, że już tak dużo zrobiłam, a wszystko jest xle.....Panie Ty mnie przemień wg siebie na chwałę Twoją, dla mnie i dla innych ludzi.
Wtedy przyszedł spokój , cisza w moim sercu....poczułam, że to nie ja i nie moja wola jest tu ważna...ale decyzja Boga ....i On podjął decyzję, żeby mnie przemienić , tak jak On uważał ! Teraz jestem szczęśliwa...bo jestem spokojna !

Norbi, może więc i Ty sam nie dasz rady, może przestań wierzgać a poddaj się , poddaj się Panu, a On niech działa w Tobie....zaryzykuj, zaufaj !!

I nigdy nie odpuszczaj !!
Dostałes od nas po glowie....ale nie daj sie ! My z czystej sympatii do Ciebie , z milości, chcemy Ci pokazać, że jeszcze nie czas.

Teraz Norbi tylko TY ! Zajmij sie tylko sobą ! Modlitwa też za Ciebie ! przyjdzie czas na inne osoby w Twoim zyciu. Przyjdzie czasn a Agatę i na dzieci.
Oni ciągle czekają na Ciebie !!
Pozdrawiam !! Będę Cię ciągnąć za uszy....ja i pewnie inni tu też ! Nie jesteś sam !! Przytulam !! EL.
 
     
Dantes
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-08, 14:39   Re: mam problem z interpretacją

NORBERT napisał/a:
pytanie jest własciwie proste czy separacja to to samo co rozwód...znam wypowiedzi prawnicze..lecz bardziej interesuja mnie prywatne forumowiczów...
czy separacja ma oznaczac że
-współmałzonek od tej pory jest mi osoba obcą
-stan zdrowia i problemy codzienne współmałzonka staja mi sie obce i nieistotne
-komunikacja wspólna jest mało istotna i niewskazana
-i sławetne kazdy sobie rzepke skrobie a jedynie dzieciaki wspólne


czemu pytam bo moze słowo separacja żle interpretuje i dlatego nieraz nadal sie potykam,bądz cofam krok do tyłu...a najwyższa pora zrozumiec poprawna interpretacje,zaakceptowac i do przodu!!!!


Wszystko zależy od natury separacji, jeśli to wstęp do rozwodu to należy ( jeśli jesteś do tego emocjonalnie zdolny i wasza wspólna sytuacja na to pozwala ) doprowadzić do kontaktu przyjaznego.

Separacja jako kryzys a separacja jako wstęp do rozwodu to dwie różne rzeczy musiałbyś opisać swoją sytuację.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-09, 11:18   

Oj.
A może postawić ołarzyk dla Agaty, żony Norberta? Że taka święta i tyle musiała znosić przez wszystkie lata? Jakoś nie widzę dobrej woli z Twojej strony, Agato, egoizm i chęć zemsty raczej, niż chęć pojednania.
Ale.... może się mylę?
Chce facet zmienić, naprawić? Więc pomóż, jako żona, i jako matka dzieciom. Bo jesteś im wszystkim to winna, nie możesz myśleć tylko o sobie i swojej wygodzie. Bo to też mieści się w przysiędze małżeńskiej: na dobre i na złe.
Pomóż, zamiast potępiać i krytykować. Teraz, mimo swojej niechęci, i Ty coś zrób dla tego małżeństwa.
Wiele bym dała, chociaż jestem mocno poturbowana przez męża, i wiele bym zrobiła, gdyby była jakaś najmniejsza możliwość poprawy i naprawy, odbudowania. A swoją dumę mogłabym schować do kieszeni. Bo dla mnie to jest ważne, by być razem.

Separacja jest wstępem do rozwodu, przynajmniej tak było w moim przypadku. I w wielu innych, tutaj nie opisanych. Separacja nie prowadzi do niczego dobrego.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-09, 23:30   

Ostre słowa Elzd.....egoizm, chęć zemsty...itp.....noooo

Sama chęć nie wystarczy, samo ładne pisanie Norberta również..... codzienność!!!
Kiedy wdroży na stałe to o czym pisze będzie ok.
Poki co....jest na poczatku drogi i On sam o tym wie, ale i to rozumie.... potyka sie jak każdy, jest niecierpliwy....
Co do Agaty....
Dziewczyna potrzebuje odpoczynku...... ciszy i spokoju, bo jest wykończona zarowno psychicznie i fizycznie.
powiem więcej....gdyby nie Jej wiara, przekonania, gdyby posiadała choć szczypte egoizmu, gdyby myslała również o sobie,a nie tylko o rodzinie, dzieciach..........ech...nawet nie wypowiem.

Mylisz sie Elzd, ale masz do tego prawo.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-10, 07:00   

Norbert, jeśli Agata nie chce odejść od Ciebie do innego mężczyzny (tak napisała, czy prawdziwie nie nam oceniać i nie nam to sprawdzać) i nie chce z nim układać sobie życia
(co mogłoby powodować Twój stan rozchwiania emocjonalnego, zagubienie i lęk), to daj odpocząć jej od siebie. To normalne, że ludzie mogą być sobą zmęczeni.
Po to jest separacja w skrajnych przypadkach.
To normalne, bo małżeństwa nie zawiera się na rok, dwa czy trzy lata. Po pewnym czasie wkrada się rutyna, wypalenie i zmęczenie,
jeśli miłość przygasa
(a ma do tego prawo jeśli jest tylko uczuciem,
bo nie polega na uczuciu, choć uczuciem się zaczyna,
a polega na postawie miłości - na POSTAWIE, NIE NA UCZUCIU).
Życzę wytrwałości i siły oraz na zbudowaniu nowej relacji z Panem Bogiem i Agatą (nie odwrotnie).
I polecam ci - jak wszyscy - rekolekcje do posłuchania.
Będzie na pewno dobrze, jeśli z Bogiem. Bo bez Boga kiepsko, można się pogubić. A nie zawsze potem łatwo wrócić.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=2316


I jeszcze..
" nasza siła płynie z trwania we wspólnocie Kościoła, gdzie karmieni jesteśmy Słowem Bożym, uzdrawiani poprzez sakramenty, uzdalniani do trwania w jedności z braćmi poprzez Ducha Świętego, gdzie wzrasta nasza wiara. To jest obraz prawdziwej świątyni, do której zaprasza nas Bóg poprzez dzisiejsze Słowo.

Ewangelia o oczyszczeniu świątyni odsłania to, co jest prawdą i fałszem także w naszej relacji do Boga. Podobne wydarzenia weryfikują i obnażają nasze prawdziwe postawy, intencje, motywacje. Prawda czasem mocno boli, ale przyjęcie takiego działania Boga otwiera nas na działanie łaski. O tej potrzebie oczyszczenia - czy tu na ziemi, czy dopiero po śmierci- przypominał nam także niedawno przeżyty czas, w którym zatrzymywaliśmy się nad tajemnicą życia i śmierci. Możemy być Bogu wdzięczni za to, że daje nam możliwość oczyszczenia serca jeszcze tu, na ziemi, że już teraz możemy przygotowywać swoje serce na przyjęcie Królestwa Bożego, że już tutaj Bóg chce z nami rozpoczynać drogę do świętości, która swój finał będzie miała w wieczności."

źródło: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=52362#52362
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9