Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
mam problem z interpretacją
Autor Wiadomość
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 01:40   mam problem z interpretacją

pytanie jest własciwie proste czy separacja to to samo co rozwód...znam wypowiedzi prawnicze..lecz bardziej interesuja mnie prywatne forumowiczów...
czy separacja ma oznaczac że
-współmałzonek od tej pory jest mi osoba obcą
-stan zdrowia i problemy codzienne współmałzonka staja mi sie obce i nieistotne
-komunikacja wspólna jest mało istotna i niewskazana
-i sławetne kazdy sobie rzepke skrobie a jedynie dzieciaki wspólne


czemu pytam bo moze słowo separacja żle interpretuje i dlatego nieraz nadal sie potykam,bądz cofam krok do tyłu...a najwyższa pora zrozumiec poprawna interpretacje,zaakceptowac i do przodu!!!!
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 08:03   

Norbert, wszystko co pilne dla wiedzy o rozwodzie i separacji jest tutaj: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=36994#36994

oraz tutaj ciąg dalszy:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=44591#44591

Przeczytaj również co Papież Jan Paweł II sądzi o rozwodach (potępił), będziesz miał pełniejszy obraz mentalności rozwodowej:
http://ekai.pl/serwis/?MID=1558

a co mówi Benedykt XVI:
http://www.kryzys.org/download.php?id=114

pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 08:21   

Elzbieto ja to wiem przeczytałem już dawno i moje odczucie separacji jest dokłądnie takie !!! jak w linkach..mi chodzi o prywatną wypowiedż a dokładnie na moje punkty czy takie sprawy człowieka winny przejmowac czy separację dosłownie przyjąc tak jak słyszę
że to jak rozwód i teraz każdy sobie????
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 09:10   

Norbert......zadałeś pytanie w przestrzeń,więc doszedłem do wniosku że moge się do nich odnieść........


"pytanie jest własciwie proste czy separacja to to samo co rozwód...znam wypowiedzi prawnicze..lecz bardziej interesuja mnie prywatne forumowiczów... "

<Norbert, w zasadzie wykładnia prawna jest wykładnia prawidłową.....wg mnie

"czy separacja ma oznaczac że
-współmałzonek od tej pory jest mi osoba obcą "

<a kto tam Cię wie czy obca czy nie obca???? to Ty wiesz..........
-stan zdrowia i problemy codzienne współmałzonka staja mi sie obce i nieistotne

< a stają sie ?czy są Ci obce?

-komunikacja wspólna jest mało istotna i niewskazana

< a czy bez komunikacji można coś naprawić( pod warunkiem że sie chce naprawiać)....... czy dla Ciebie to jest mało istotne? czy jak sie odetniesz i nie będziesz chciał rozmawiac to masz szansę na naprawę?

-i sławetne kazdy sobie rzepke skrobie a jedynie dzieciaki wspólne

<z ta rzepka to jest raczej tak że niestety,albo stety w separacji każdy ma swoje łoże,swój stół, a często tez i osobne mieszkanie,więc musi sam sobie te rzepkę skrobac........... ale czy musi????? wcale nie...... znam małżeństwo bedące w formalnej separcji ale mieszkające pod jednym dachem i razem oglądające TV.A i zdarza sie im wyladować choć na krótko w jednym łóżku.

Norbert? a właściwie to po co zadajesz te pytania?
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 09:41   

nałogu.... dlaczego zadałem to pytanie ? bo ty dokładnie odpowiedziałeś tak jak ja to czuję...
a prosto mówiąc dla mnie separacja nie jest rozwodem i wszystkie punkty o jakie pytałem są oczywiste mało tego bez nich naprawa związku jest bardzo dziwna ...widzisz nałogu ja natomiast usłyszałem że separacja jest dokładnie jak rozwód,każdy zajmuje się sobą,komunikacja jest niemożliwa bo po to jest separacja,a druga osoba od momentu ogłoszenia sepoaracji przestała istnieć....a jedynie klasyka tak jak przy normalnym rozwodzie dzieci sa wspólne i tylko tym sie trzeba zajmować...

[ Dodano: 2008-11-05, 09:44 ]
p.s i dlatego zadawałem pytania bo nie rozumiem ,czy separacji jest kilka rodzajów czy to tez zalezy od interpretacji

[ Dodano: 2008-11-05, 09:53 ]
nałóg napisał/a:
< a czy bez komunikacji można coś naprawić( pod warunkiem że sie chce naprawiać).......
....choć tym sformułowaniem dałeś pełną odpowiedż
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 10:18   

Norbert??? a czy taki sygnał dostałeś od żony? Jak tak......... to masz wzbudzone poczucie krzywdy............czy tak?

Pogody Ducha
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 10:57   

nałogu taki sygnał? nie to nie sygnał tak usłyszałem od początku..natomiast co do wzbudzenia krzywdy,nie ma żadnego wzbudzenia krzywdy..przynajmniej mojej bo jaką ja mam miec krzywde..chyba że chodzi ci o krzywdę mojej żony ..i o jej wzbudzenie ..choc mysle ze nie miało się co wzbudzic bo ta krzywda wciąż w niej trwa..ale njprosciej to samej zonie zadac to pytanie ..jak to będzie mozliwe... widzisz nałogu ja zadałem to pytanie bo zastanawiam sie co robić w takiej sytuacji..czy starać się zadbac o dialog czy przyjąc alternatywę mi sugerowaną że moje zycie to tylko moja sprawa ..a punkty o jakie pytałem
wprowadzić do lamusa..i przejśc do normalności druga osoba nieistnieje
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 11:40   

Mam związane rece, a raczej zamkniete usta..... ale mam nadzieje,ze w koncu pojawi sie tu Twoja żona i przedstawi rzeczywistość.
Masz wielki problem nie tylko z tą interpretacja..... niestety.
Powiem jedno Norbercie.... niszczysz zamiast naprawiać.....wielka szkoda :-(
 
     
Agata M
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 11:53   

chyba przyszedł znowu czas na mnie....
Separacja i problem z interpretacją.....
Wydawało mi się,że wszystkie ważne sprawy i to co było i to dlaczego jesteśmy w tej chwili w separacji mamy juz z Norbertem omówione.
ze słów Norberta,które zdarzyło mi się czasami przeczytać na forum wydawałoby się,że rzeczywiście zrozumiał i wie,dlaczego aż tak ,po co, i czemu ma służyć.....życie codzienne mnie pokazuje że nie do końca do prawda......
W naszej sytuacji,którą znamy dokładnie tylko my dwoje ,jedynym słusznym rozwiązaniem była separacja,aby zakończyć trwające dniami i nocami awantury,kłótnie,wyzwiska,wciąganie dzieci w podejrzenia i kłamstwa....straszenie,zastraszanie...separacja ma być czasem nie tylko dla Norberta na rozmyslania,przemiany jakich w sobie dokonuje,czy uczenie się radzenia sobie w zwykłych codziennych czynnościach,ale to czas potrzebny również mnie,choćby po to żeby móc spokojnie przespać noc...bo nie da się nawet po dwóch miesiącach zrobić restet w głowie i w sercu jak w komputerze .....
Umówiliśmy się przy rozstaniu we wrześniu,że do rozmowy o NAS,o byciu czy nie byciu, o tym co będzie z nami wrócimy za pół roku, a teraz ten czas jest potrzebny dzieciom,i każdemu z nas z osobna.....
Po raz kolejny Norbert złamał tę Umowę, po raz kolejny nie rozumie, twierdzi że przeze mnie jest samotny,nieszczęśliwy i na dodatek kiedy wreszcie zacznę zwracać na niego uwagę, i ile jeszcze będzie musiał czekać....
i dlaczego nie doprowadzę sprawy do końca- to znaczy do rozwodu,jeżeli niczego juz nie chcę,,,o rozwodzie słyszę od dnia kiedy otrzymał wezwanie do sądu w sprawie o separację...
kiedy przychodzą trudniejsze dni sam chce biec do sądu z wnioskiem.....
ja tylko mówię :to co uznałam za słuszne juz zrobiłam i niczego więcej nie zrobię...

czy rzeczywiście jest problem z interpretacją?
czy może ja jakoś nie jestem w stanie zrozumiale powiedzieć...nie wiem

w niedzielę był szczęśliwy bo rozmawialiśmy,często udaje nam się porozmawiać o rzeczach nie dotyczących nas dwojga, ale dla niego to mało......nadal razem pracujemy,w dni które widuje się z dziećmi przyjeżdza do mieszkania w którym zostałam ja z chłopcami,
ale akurat wczoraj wieczorem po ciężkim (Norbert najlepiej zna plan dnia mój i dzieci)
nie zauważyłam,że ma nową kurtkę i to spowodowało reakcję i pytania,które ja usłyszałam juz wczoraj w nocy,a Wy dziś...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 12:23   

Agato,
od separacji formalnej w Waszej sytuacji widziałabym lepsze rozwiązanie na separację nieformalną.
A w takiej już jesteście, czy tak?

Chcesz dalej poprzez sąd?

Może równocześnie z Waszymi działaniami przydałby się Wam wyjazd na spotkania małżeńskie?

www.spotkaniamalzenskie.pl

lub www.szansaspotkania.net

najbliższe :28-30 listopada 2008
Wisła
zgłoszenia: tel.505828769

nowe spojrzenie na Wasz związek małżeński ułatwiłoby porozumienie

Pamiętaj też, że najwięcej jest problemów w małżeńśtwie tylko z dwoma rzeczami:
- brakiem przebaczenia
- oraz drugie - różnice między mężczyzną a kobietą.

Te dwa tematy trzeba nieustannie odświerzać (może tylko te dwa??? w końcu nie jesteśmy komputerami...)

wiesz "reset" doskonale sprawia Chrystus

Proponuję Wam pójść przed Tabernakulum - OBOJE - klęknąć przy Tabernakulum jak najbliżej i klęczeć razem w ciszy przez pół godziny

jak najbliżej Jezusa - oboje - aby poczuć działanie Ducha Świętego

warunek: trzeba być w łasce uświęcającej MOŻECIE TAK ZROBIĆ OBOJE?

pozdrowienia

DATY SPOTKAŃ MAŁZEŃSKICH:
14-16 listopada 2008 Białystok

14-16 listopada 2008 Rzeszów
21-23 listopada 2008 Ełk-Suwałki
21-23 listopada 2008 Kalisz
21-23 listopada 2008 Lublin
21-23 listopada 2008 Poznań

28-30 listopada 2008
Jelenia Góra
28-30 listopada 2008 Warszawa
5-7 grudnia 2008 Łódź
5-7 grudnia 2008 Opole

12-14 grudnia 2008 Gdynia
12-14 grudnia 2008 Kraków
12-14 grudnia 2008 Jaworzno
13-15 marca 2009 Kalisz
13-15 marca 2009 Wrocław
20-22 marca 2009 Opole
5-7 czerwca 2009 Wrocław
 
     
Agata M
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 12:45   

Witaj Elżbieto
Też widziałam separację nieformalną,nawet w wakacje ub roku byliśmy na nią już umówieni,niestety po dwóch tygodniach Norbert zmienił zdanie i i uznał,że jestem głupia skoro mam takie pomysły,przez kolejny rok wydarzyło się wiele kolejnych złych,niepotrzebnych sytuacji,zachowań,mimo próśb ponawianych z mojej strony od lat :
może Kościół,może ksiądz, może lekarz,może psycholog,może środki wyciszające,rozmowy z rodzicami,bliskimi..nic nie dały nic nie pomogły....od lat....
dlatego separacja formalna od sierpnia br.
i wielki przewrót Norberta.....
dziekuję za rady i terminy spotkań,zadałas sobie tyle trudu,tyle tylko,że ja w tej chwili nigdzie z Norbertem nie pójdę,i On wie o tym i wie dlaczego...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 12:58   

więc zostaje klęczenie pod Krzyżem...
to jeszcze lepsze... :-)

powodzenia

tylko pójdźcie... :-)
- pół godziny klęcząc i milcząc oboje bardzo blisko Tabernakulum ...
(będąc w łasce uświęcającej)


Agato dla Ciebie >>>> http://aniabelgia.wrzuta.pl/audio/ym3lwxOxar/
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 13:21   

Zdecydowałem sie usunąc ten post ....dość już głupoty i wypisywania jej ..jako właściciel tego co napisałem tak mogę....dodam tylko to przeprosiłem juz Agate za powrót debilizmu!!!
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2008-11-05, 15:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 13:53   

Norbert!
Daj po prostu na chwile Twojej zonie spokoj! Separacja... a Ty w kolko Macieju uwracasz, zadajesz tysiace pytan, po co, jak, kiedy, dlaczego itd.itp. Chlopie, odpusc troche!!! Ona nie ma czasu zlapac oddechu ( z tego co tu czytam)! Naprawiasz siebie? Zmieniasz siebie? No to zmieniaj! Brawo! A Ty sie doczepiasz kazdej pierdoly! (sorry!)
"..nie chodzi o kurtkę..chodzi o problem z zauwazaniem człowieka i tylko to !!!! " - Norbert, czy Ty przypadkiem nie chcesz byc pepkiem swiata? Twoja zona chce sobie od Ciebie odpoczac, miec czas dla siebie, na swoje przemyslenia. Nie dajesz jej na to szansy! Bo a to to zle powiedziala, a to tego nie zauwazyla, a to nie w ta strone sie spojrzala. Wcale ja tym zachowaniem do siebie nie przyciagasz! Wrecz odwrotnie!
Odpusc, zmieniaj siebie, na to, co ona zmienia lub nie i tak nie masz wplywu, swoim "natrectwem" jeszcze ja od siebie odpychasz...
Pozdrawiam
Justyna
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 13:54   

Norbert, staraj się o dojrzałość psychiczną i emocjonalną.

Pięknie ksiądz Dziewiecki dotyka tych trudnych spraw:
poczytaj, bo warto - po teorii - próbować wprowadzać do swojej postawy te dojrzałe podchodzenie do problemów.
Twój problem polega na akceptacji decyzji Agaty.
Z tego co pisze wynika, że prosi Ciebie o czas, czas odpoczynku (separacji) i przemyślenia Waszych relacji.
Jednak widzę u Ciebie lęk. Zastanów się czego się boisz?
Czy tego, że nie będziecie nigdy razem?
Nazwij swój lęk, bo taki nieuświadamiany lęk powoduje problem w porozumieniu.

Poza tym - MOŻE MEDIATOR POMÓGŁBY WAM skuteczniej?
Człowiek-mądry-mediator, taki co wypowie słowa,

choć i tak uważam, że najlepszym i jedynym w małżeństwie jest Chrystus. Jednak ludzie nie słyszą, co mówi Chrystus - bo On działa w ukryciu ludzkiego OTWARTEGO NA NIEGO - serca.

Norbert
Spróbuj spojrzeć na to, jak zaleca mądry kapłan, jego męskie spojrzenie powinno Ci pomóc:

"Dojrzałość psychiczna oznacza, że dany człowiek traktuje rozpacz jako sygnał, jako informację o aktualnej sytuacji życiowej, a nie jako nieszczęście, wobec którego nie pozostaje nic innego jak tylko poddanie się bezradności czy wyzbycie się wszelkiej nadziei. Dojrzałość psychiczna oznacza ponadto, że osoba doświadczająca rozpaczy nie poddaje się nadmiernej koncentracji na sobie i na własnych przeżyciach, ani też nie ulega pokusie uciekania od bolesnych przeżyć, np. przez alkohol, narkotyk, lek psychotropowy, nadaktywność, unikanie ciszy czy samotności. Chrystus jest najdoskonalszym wzorem dojrzałości psychicznej w obliczu dramatycznego cierpienia. W Ogrójcu i na krzyżu przeżywa On agonalny niemal lęk. Czuje się kimś opuszczonym i zapomnianym. Wykrzykuje najbardziej dramatyczne słowa, jakie zostały zapisane w Ewangelii: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił" (Mt 27,46). Ukrzyżowany Jezus przeżywa emocjonalną rozpacz. Jednak okazuje się silniejszy od doświadczanych emocji i zdobywa się na postawę zawierzenia: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego" (Łk 23,46). Dojrzałość psychiczna to sytuacja, w której człowiek jest silniejszy od swoich stanów emocjonalnych, stanowiących przecież jedynie część jego rzeczywistości.

Sama jednak dojrzałość psychiczna nie wystarczy, by człowiek poradził sobie z własną rozpaczą. Potrzebna jest także dojrzałość religijna. Przejawia się ona w zdolności do prawidłowego rozpoznania genezy rozpaczy, a także w umiejętności odczytania duchowego przesłania, które rozpacz ze sobą niesie. Jeśli rozpacz jest ceną za grzech, to człowiek dojrzały rozumie, że warunkiem przezwyciężenia rozpaczy jest uczciwy rachunek sumienia i stanowcze nawrócenie. Jeśli rozpacz jest konsekwencją doznanej krzywdy, niezawinionej choroby czy innych dramatycznych doświadczeń, to dojrzały człowiek potrafi - w zjednoczeniu z Chrystusem - cierpliwie trwać pod krzyżem. Jeśli zaś rozpacz jest ceną za niedojrzałą miłość czy za stawianie sobie wymagań, które przekraczają ludzkie możliwości, to dojrzały chrześcijanin potrafi wyciągać wnioski z tego typu doświadczeń. Potrafi uznać granice własnych sił fizycznych, psychicznych i duchowych. Potrafi w pokorze przyjąć fakt, że nikt z ludzi nie jest zobowiązany do heroizmu. Potrafi zrozumieć, że jego dotychczasowa postawa w jakimś aspekcie wiązała się z naiwnością czy wyrażała niedojrzałą miłość."
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2008-11-05, 13:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8