Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
To jest mój koniec
Autor Wiadomość
bolek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 11:46   

w głębi serca nie chcę, ale jeżeli rozwód uszczęśliwi moją Agnieszkę?
Muszę najpierw naprawić siebie. Mam nadzieję, że jak się z sobą uporam to i dam radę uzdrowić nasze małżeństwo nawet po rozwodzie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 12:16   

Papież Benedykt XVI w ostrych słowach potępił rozwody.
http://ekai.pl/serwis/?MID=1558
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 14:20   

Adam Borowski napisał/a:
Zacząłem pracę nad sobą i to właśnie przede wszystkim dla siebie CHCĘ być FACETEM z którym da się wytrzymać.

jeśli taka jest prawda o Twoim sercu, to się cieszę... i życzę powodzenia :-D
 
     
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-21, 14:58   

Witam

Nie chciałam zakładac kolejnego wątku więc pisze w tym.

Mój mąz przyjechał do domu.Przyjechał 10 bedzie jeszcze do 28.11.oficjalnie mieszka u rodziców to tam ma swoje rzeczy(w domu dalej są jego rzeczy też) i tam przez pierwsze noce spał teraz zdarza się i w domu spi,spimy osobno rozmawiamy,je w domu, jest z dziecmi, czasami mnie przytuli dotknie ale nic pozatym.Sytłacja jest bardzo trudno jest obcy daleki boje się do niego zblizyc pierwsza nieprzytule boję się ozrzucenia. Początkowa wersja była ze odchodzi ze chce się widywac z dziecmi ale zemną niechce byc.Ze to koniec. Widze ze ucieka ze jemu taka sytłacja odpowiada wyjazd jeszcze na pół roku tylko ze ostatnim razem jak był(lipiec) mówił ze jak przyjedzie nastepnym razem to już zostanie. Rozmowy sa cały czas,mecze się z tym wszystkim widze ze on się męczy ze jest rozdarty.Nieumiem byc obojętna i cieszyc się ze on bedzie w domu i ze już ok.Z jednej strony chciałby odejsc zaznac swobody i wolnosci mowi ze szybko załozylismy rodzine ze szybko były dzieci i on się niemiał kiedy nacieszyc wolnoscią a zdrugiej strony są dzieci ze on się nieliczy ze chce szczescia mojego i dzieci!Ale jak ja mam w tym wszystkim sie cieszyc niejestem egoistką zalezy mi na nim kocham go(lecz ta miłosc jest już inna) i nie umie stac z boku i patrzec jak on się miota jak cierpi mówi ze niejest nieszczesliwy ale widze ze jest bo musi bo ja bo cierpie bo sa dzieci które kocha.Dzisiaj mi powiedził ze czas który spedzam na forum powinnam wykorzystac inaczej ze jak pójde do pracy jak pójde do ludzi ze niebedę tak rozpamietywac tak cierpiec.Ja wiem o co mu chodzi gdy przestane cierpiec gdy przestanie to bolec gdy przestane zyc bólem i zalem i bedę zadowolona on bedzie mógł odejsc,teraz niemoze sumienie go dorwało wie ile bólu mi zadał więc teraz by niemiał serca mnie zostawic,pewnie kiedy zobaczy ze stanełam na nogach wtedy odejdzie niewiem sumienie go gryzie czy jest z litosci.Myslał ze problem się sam rozwiąze ze minie czas przestane cierpiec ze przestane kochac ze przestanie mi na nim zalezec i wtedy sama mu powiem dowidzenia,ze niebedzie on sam musial podejmowac decyzje z którą sam bedzie musiał zyc do konca zycia.Bedzie miał na kogo zwalic przed sobą i przed innymi.A jeszcze lepiej jak bym sobie kogos znalazła to jemu dałabym spokuj.Tak najłatwiej. Jak przyjedzie to wraca do domu i bedziemy zyc razem pod jednym dachem wiadomo dzieci razem ale kazde z nas bedzie życ osobnym zyciem.Boze z kad wziąsc na to siły wiem na co sie decyduje(chociaz moze i niewiem zycie pokaze) ale wiem ze to bedzie ciezkie boje się zeby niebyło koszmarem.Jest taki obcy nieobecny wiem ze jest rozdarty ze się miota.Z jednej strony zycie samemu luz bluz pewnie za granica lepsze perspektywy pieniądze a z drugiej strony my zycie pełnych obowiązków dzieci i zony z którą się niechce byc! I co lepiej wybrac jak myslicie ?? Jaki bilans?
Niewiem co robic trwac w tym wszystkim codziennie musze szukac sił zeby przetrwac czy odejsc albo pozwolic mu odejsc.Wiem moze powiecie ze powinnam się cieszyc z tego co mam jestem wdzieczna i dziekuję Bogu za to ale co dalej jak zyc jak układac sobie zycie obok człowieka który jest ci bliski,jak zyc obok, zając się soba, dziecmi ,swoim zyciem jak się odciąc JAK BYC RAZEM A JEDNAK OSOBNO????

Prosze o pamiec w modlitwie za mojego męza zeby Bóg pomógł mu dokonac wyboru zeby tak się już niemiotał zeby zaznał spokoju sumienia i duszy i zamnie zebym miała siły i umiała jakos z tym wszystkim zyc zobaczyc jakis promyk słonca w tym wszystkim.
Ja też pamiętam w modlitwie!


Pozdrawiam Tyśka
 
     
bird70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-21, 15:30   

Witaj, Tyśka,
bardzo mi jest bliskie, co piszesz... T bardzo boli, kiedy dorosły facet po kilku wspólnych latach mówi- chcę wolości, luzu, małżeństwo to tylko formułka, błąd młodości, za wcześnie, niepotrzebnie... a ja przez lata żyłam nadzieją... złudną, bo tylko w mojej głowie były pozytywne scenariusze... a mój mąż nadal nie dojrzał do odpowiedzialności, nadal nie chce mu się chcieć, wybiera "wolność".
Ja się naprawdę starałam, kochałam za dwoje- jak tu ktoś powiedział. Przyjechałam do niego do Anglii- z myślą, że budujemy od nowa, że tu więcej od niego zależy, sam zbudował ten świat, wiec pewnie chce być odpowiedzialny... No i klapa... zobaczyłam, jak bardzo nie ma tu dla mnie miejsca, w jego życiu nie ma dla mnie miejsca, on mi go odmawia... Więc chyba dla mojego przebudzenia ten przyjazd był mi potrzebny...
Aż się uśmiechnęłam, kiedy przeczytałam post czerwonej o nieodpowiedzialnych tępakach:) - z całego serca życzę i mojemu mężowi, żeby kiedyś poczuł, jak wielkie zaangażowanie podeptał, żeby zawył z bólu nad swoją nieodpowiedzialnością i głupotą...
A propos męża- przyjaciela... powiedziałam mojemu ostatnio, gdy chciał dać mi "przyjacielski" buziak przed wyjściem do pracy, że nie jest moim przyjacielem- bo przyjaciele są ze sobą szczerzy i uczciwi, pragną nawzajem swojego dobra...
Trzymaj się, kochana, masz dzieci- to taka dobra energia i moc do zmian:) ściskam
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-21, 17:11   

Dzisiaj mi powiedził ze czas który spedzam na forum powinnam wykorzystac inaczej ze jak pójde do pracy jak pójde do ludzi ze niebedę tak rozpamietywac tak cierpiec.Ja wiem o co mu chodzi gdy przestane cierpiec gdy przestanie to bolec gdy przestane zyc bólem i zalem i bedę zadowolona on bedzie mógł odejsc,teraz niemoze sumienie go dorwało wie ile bólu mi zadał więc teraz by niemiał serca mnie zostawic,pewnie kiedy zobaczy ze stanełam na nogach wtedy odejdzie niewiem sumienie go gryzie czy jest z litosci.

Tysiu...w Twojej wypowiedzi jest cos niepokojącego.
Czy Ty Tysiu chcesz przestać cierpieć?...przepraszam, wiem ,że to okrutne pytanie i odpowiedź w zasadzie jest prosta, ale....
W słowach męża jest ukryta prawda....kiedy zajmiesz sie sobą, zadbasz należycie o siebie, wyjdziesz do ludzi, przestaniesz rozpamietywac....przestaniesz cierpieć.
Kolejna prawda to... Twój strach..... jak w końcu przestaniesz zyć żale, bólem, przestaniesz cierpiec i staniesz na nogi ....to mąż odejdzie.
Oby nie było to blokadą.
Tysiu... czas pomyśleć o sobie...o dniu dzisiejszym.
Jutro jest wielką niewiadomą dla każdego z nas.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-21, 19:07   

Tyśka napisał/a:
Myslał ze problem się sam rozwiąze ze minie czas przestane cierpiec ze przestane kochac ze przestanie mi na nim zalezec i wtedy sama mu powiem dowidzenia,ze niebedzie on sam musial podejmowac decyzje z którą sam bedzie musiał zyc do konca zycia.Bedzie miał na kogo zwalic przed sobą i przed innymi


Tysiu, a co ty mu o tym mówiłaś? Czy powiedziałaś mu jasno czego chcesz, oczekujesz, co czujesz?

Moja żona w październiku powiedziała że się ze mną rozwodzi i składa pozew, ja wtedy od razu powiedziałem że ja ze swojej strony bardzo ją kocham i że zrobię wszystko, żeby do tego nie dopuścić... że po prostu nie wiedziałem jak strasznie dla niej wygląda nasz związek i że pojawiła się mysl i decyzja o rozstaniu. Chociaż to nie jest wcale łatwe i czasami mam dosyć, to staram się bardzo ze swojej strony okazywać uczucia i zaangażowanie. Pewnie ja mam dużo łatwiej, bo to po mojej stronie było wiele raniących zachowań, wystarczyło to zobaczyć...

Z tego co piszesz to jego decyzja nie jest jeszcze taka ostateczna, to co ty bierzesz za litość to może sa normalne wyrzuty sumienia, które go jeszcze powstrzymują... może jakieś poczucie straty, bo to tez jego 10 lat 'zainwestowanych' w wasz związek i przecież dzieci które pewnie kocha. Ja też tak odbieram niektóre zachowania mojej zony, ze to może z litości, żebym się nie męczył, i takie myśli są okropnie przykre, a po prostu wynikają po części z zaniżonego poczucia własnej wartości, bo jednak widzę że kupę fajnych rzeczy potrafię zrobić (np. całkiem niezłe sałatki mi wychodzą. Wczoraj zrobiłem i od razu 'zniknęła', moja żona uznała że osiągnąłem sałatkową perfekcję - ale myli się bardzo, bo nie wie jakie pomysły mam jeszcze w zanazdrzu ;-) )

Pomyśl w tym wszystkim o sobie - czy możesz coś zrobić, żeby wpłynąć na jego decyzję i jak zadbać o siebie - bo im będziesz silniejsza, bardziej niezależna i zadbana, tym bardziej on będzie widział co traci. Jak bywacie razem - chociaż obok siebie - to jeszcze dużo możesz zrobić, naprawdę.
 
     
martin
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-22, 20:43   

Tyska to co piszesz - jest mozliwe, ze maz z wyrzutow sumienia nie chce odejsc i szuka usprawiedliwienia, ale nawet jesli tak jest, to czy to ma sprawic, ze zostaniesz w stanie zawieszenia?
A czy nie udalaby sie Wam naprawa komunikacji poprzez jakiegos mediatora (kaplana/psychologa a moze 2 w 1?).
Bo wychodzi na to, ze wielu rzeczy sobie nie mowicie i potem sa domysly, zale...
Zapytalas go wprost, czy by sie dal namowic na (moze nie mowic terapie, bo to wielu ludzi odstrasza), ale mediacje wspolna. A jesli bedzie oponowal, zawsze mozesz powiedziec, ze chodzi o unormowanie sytuacji i kontaktow miedzy Wami a nie musi prowadzic to powrotu do pelnowymiarowego malzenstwa.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8