Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jestem już po rozwodzie.......
Autor Wiadomość
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-25, 11:51   

elcia73 napisał/a:
POROZMAWIAĆ ALE O CZYM - NAPISAŁ ŻE O NASZEJ CÓRCE 6 LETNIEJ ALE DLACZEGO AKURAT 2 MINUTY PO ORZECZONYM ROZWODZIE - TO TAK JAKBY JEGO TO ZUPEŁNIE NIE DOTKNĘŁO I JUŻ MIAŁ SIŁĘ NA JAKIEKOLWIEK ROZMOWY JAK JESZCZE EMOCJE NIE OPADŁY....I NALEGAŁ CAŁY DZIEŃ WCZORAJ NA SPOTKANIE A JA NIE MAM SIŁY BO TO TAK BOLI......boli boli>>>


Elcia - wczoraj rano w TRÓJCE Wojciech Mann starał się udowodnić że są dwie logiki. "Jedne osobniki kierują się logiką a inne emocjami."
To nie znaczy że go nie dotknęło - zwyczajnie jesteśmy inni i nie staraj się go dalej widzieć takim jakim Ty byś chciała, by zachowywał się tak jak Ty byś chciała, by jego odczucia były takie jakie Ty byś chciała. Nie sadzę, że takie podejście do sytuacji porozwodowej doprowadzi do waszego zbliżenia. Chociażby tylko w kwestii kontaktów z dzieckiem.
Pozdrawiam.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-25, 12:04   

elzod potrzeba bliskości i rozmowy teraz z kims dorosłym to bardzo dobry pomysł tym bardziej może dzieckiem się zając ojciec a Elcia będzie mogła do woli odreagowac tak by mała nie widziała jej smutku, płaczu
no wszystko można tak ułożyc by obie strony były mozliwie zadowolone i by nie poczuc sie manipulowanym,
Elciu pozdrawiam
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-25, 13:01   

elcia73 napisał/a:
MIRIAM ALE ON CHCE ROZMAWIAĆ O CÓRCE JUZ NATYCHMIAST CHCE SPOTKANIA - MOZE DLA NIEGO JEST TO ŁATWE DLA MNIE NIE I ON MUSI TO USZANOWAĆ..I TAKI WŁAŚNIE MU SMS PRZED CHWILĄ WYSŁAŁAM...TO ON ODSZEDŁ I TO ON ZŁOZYŁ POZEW DLATEGO JEMU JEST ŁATWIEJ A JA NIE JESTEM JESZCZE W STANIE ROZMAWIAC RACJONALNIE MUSZE NAJPIERW POSKŁADAC MYŚLI I NAZWAĆ UCZUCIA KTÓRE MNA TERAZ TARGAJĄ.... :cry:

"JA NIE JESTEM JESZCZE W STANIE ROZMAWIAC RACJONALNIE MUSZE NAJPIERW POSKŁADAC MYŚLI I NAZWAĆ UCZUCIA KTÓRE MNA TERAZ TARGAJĄ"
Już wiesz co masz robić.
Oczywiście, że masz zająć się sobą.
To nie jest proste, ale też nie jest skomplikowane, ale to czy nie jest skomplikowane - dowiesz się POTEM.
Teraz zrób to, co w głębi czujesz - doskonale potrafisz rozpoznać.
Musisz zająć się swoją duszą i sercem, i najlepiej zrobisz jeśli te dwie rzeczy wrzucisz Jezusowi do Serca.

Swoje małe, zranione, oszukane, pochorowane, ale ŻYJĄCE SERCE wrzuć Chrystusowi do Jego Serca!

Elcia, w wiekim bólu Bóg przychodzi do człowieka i jest przy Nim. To przecież wiesz.
Najważniejsza jest teraz Twoja wiara - jak Twoje zaufanie do Pana?
Szatan będzie mieszał, będzie chciał zamieszać w Twojej miłosći do Boga, a ta miłość "powinna" być niezmienna.
Boga nalezy kochać niezmiennie.

Elciu, możesz iść do spowiedzi, ale nie proś o radę kapłana.
Idź do spowiedzi wyznać grzechy.
Bóg umocni Cię łaską. Trwaj w Miłości Pana Jezusa. Nic złego Cię nie spotka - a chodzi głównie o Twoje przeżywanie.
Podejrzewam, że walczysz sama ze sobą, bo mężowi jest łatwo.
Łatwo - bo tak ma.

Wiesz to mądre zdanie ktoś napisał:
Ty masz tak,
on ma tak.

Nie tak jak ja chcę, ale on ma inaczej.
Ja mam tak, on ma tak. Tak się mówi, ale czy nie ma w tym czegoś mądrego?
Tak mamy. Ważne, ABY NIE UTRACIĆ MIŁOSCI BOŻEJ.
TO JEST NAJWAŻNIEJSZE. Reszta sama płynie, po ludzku, wiadomo, nie po Bożemu...
Takie życie trudne. Kto mówił, że będzie łatwo?
Z Jezusem wszystko się uda,
z Bogiem wszystko możliwe.

Elcia, zajmij się sobą i swoimi emocjami - dobrze myślisz!
Jak będziesz gotowa, to zobaczysz co dalej. TERAZ o tym nie myśl.

Zachęcam Cię do Ruchu Wiernych Serc - mamy rekolekcje w maju.
Ojcowie Dominikanie przygotują warsztaty.
A 8 grudnia - w Gidlach (www.gidle.dominikanie.pl ) zostanie odprawiona msza święta za uczestników Ruchu. Może chciałabyś przystąpić?
www.rws.kryzys.org
www.sychar-rws.blogspot.com


PS. Elcia, uświadom sobie, potrzebna Ci NADZIEJA.
Lecz nie taka jak w tej bajce na dole - fałszywa, bo zagłuszana. Poczytaj, link poniżej. Miriam umieściła na forum dziś.

Prawdziwą i Jedyną Nadzieją jest Pan Jezus!
Niech Cię wyzwoli - Jezus - wyzwala -
patrząc na Jego Ręce rozwarte na Krzyżu w geście przytulenia Ciebie
- Głowę pochyloną w geście pocałunku dla Ciebie
i Serce przebite - w geście otwarcia GO dla Ciebie.
Przyjrzyj się JAK WYGLADA NA KRZYŻU Pan Jezus. Czy nie tak właśnie - CAŁY TWÓJ.


http://www.oremus2006.republika.pl/smutek.htm

"Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał. Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia."

Elcia, podsumuwując -
Przeżywaj swój smutek szukając Nadziei.
I pamiętaj, że Nadzieję - Jezusa - MOŻESZ ZNALEŹĆ W KROPLI ROSY.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-25, 15:24   

Elcia 73......... na żadanie męza masz prawo napisac o potrzebie rehabilitacji po urazie,po zranieniu.............. no cóz,dla niego niech to będa konsekwencje o których pisze Elzd1............
 
     
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-25, 20:09   

Elcia 73 potrzebujesz czasu,zeby wszytsko sobie poukladać,ochłonąc i nie płakać- bo to pewnie tez nie pomaga,muissz wasze spotkanie ograniczyć do minimum,zeby siebie nie ranić.Męzowi pewnie jest latwiej skoro to on dążyl do rozwodu ale teraz po rozwodzie jakiś etap się zakonczyl i bez gadania daj sobie czas.Odnosnie corki mzoesz porozmawiac telefonicznie i tylko same fakty , jesli jest to niezbedne i poczekac nie moze.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-25, 20:49   

Mój Boże , skąd ja to znam . U mnie sytuacja też wygląda tak samo- ja nie mogę się pozbierać a on chce rozmawiać tylko o konkretnych sprawach - o podziale majątku , spłatach itd. Dla mnie to szok biorąc pod uwagę ,że całkiem niedawno romawialiśmy o dzieciach. Nie rozumiem tego , tzn. rozumiem , że uczuciowo on odszedł ode mnie dawno a może nigdy przy mnie nie był. Ale oni mają prawa od nas wymagać rozmów na takie tematy , porozmawiaj z nim wtedy kiedy Ty będziesz na to gotowa . A co do jego zachowania - nie staraj się go zrozumieć - to z nim jest coś nie tak , każdy normalny uczuciowy człowiek przeżywa rozwód bo to wielkie przeżycie , które wszystko zmienia. Dlatego to z nim jest coś nie tak. On widocznie poczuje to dopiero za jakiś czas - a poczuje na pewno. Kiedy Ty już bedziesz zdrowa. Tego Ci życzę.
 
     
elcia73
[Usunięty]

  Wysłany: 2008-10-26, 08:00   

WITAJCIE,

ZNÓW CAŁA NOC PRZEPŁAKANA, DZIŚ MĄŻ ZABIERA NASZĄ CÓRKĘ NA CAŁĄ NIEDZIELĘ - A JA ZAMIERZAM POBYĆ SAMA ZE SOBĄ , NIE MOGĘ POZBIERAĆ MYŚLI ZUPEŁNIE, MAM WIELKI GALIMATIAS W GŁOWIE ALE WIEM NAPEWNO ŻE ON WCIĄŻ NIE JEST OBCYM MI CZŁOWIEKIEM ALE TERAZ TO JUŻ BEZ ZNACZENIA - CHCIAŁABYM BYĆ TAKA TWARDA JAK ON I TAKNIE CIERPIEĆ ALE NIESTETY TO NIEMOŻLIWE.........ON NAWET NIE ŻAŁUJE TYCH 12 LAT ŻYCIA...... :cry:
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 08:15   

Elciu kochana , czy pomoże Ci jeśli napiszę , że znam Twoje uczucia. Mam to samo odczucie - ja przepłakuję kolejne dni a on się dobrze bawi. Też mnie to zdumiewa bo zwykły człowiek tęskni nawet za stołem , przy którym siedział przez kilka lat. Dlatego zostaw te uczucia i pytania - czemu on i co on. Nie wiemy czemu oni tak reagują - to jest ich problem. To dobrze , że nie jesteś tak "twarda" ( on nie jest twardy - raczej nieczuły) , cierpieć musisz - bo to dobra zdrowa reakcja . Wszyscy zdrowi ludzie cierpią kiedy czują stratę. To cierpienie da Ci siłę na przyszłość. Musisz swoje odcierpieć , nikt tego za Ciebie nie odczuje. Poczytaj Jana Pawła II o cierpieniu . Naprawdę - poczytaj . Zobaczysz , że będzie Ci dużo łatwiej to cierpienie przejść. I pomyśl sobie , że ono czemuś służy , wszystko , co nas spotyka ma jakiś swój sens , niestety czasem ten sens można ujrzeć dopiero po wielu latach. Ja też cierpię .I płaczę . I nie walczę z tym.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 09:40   

elcia73 napisał/a:
NIEDZIELĘ - A JA ZAMIERZAM POBYĆ SAMA ZE SOBĄ , NIE MOGĘ POZBIERAĆ MYŚLI ZUPEŁNIE,

(...)

CHCIAŁABYM BYĆ TAKA TWARDA JAK ON I TAKNIE CIERPIEĆ ALE NIESTETY TO NIEMOŻLIWE.........ON NAWET NIE ŻAŁUJE TYCH 12 LAT ŻYCIA...... :cry:

Elcia, NIEDZIELA - POBĄDŹ TROCHĘ SAMA
a resztę ODDAJ JEZUSOWI, CZYLI POBĄDŹ Z JEZUSEM.

Czy klęczałaś kiedyś bardzo blisko Tabernakulum? Jeśli nie, to właśnie w niedzielę idź na takie bliskie spotkanie, właśnie w niedzielę, kiedy jest kościoły są otwarte cały dzień!

Widzisz, mówi się Pan Jezus jest wszędzie. Jednak jest jeszcze coś - Obecność Prawdziwa - właśnie tam.
I tego Ci życzę. Aby Twoje nogi pokierowały Cię dziś na spacer, a w przerwie spaceru odwiedź Jego - Sprawcę naszego wyzwolenia - ze złych emocji - Niech On napełni Cię Miłością i wtedy będziesz wiedzieć jak żyć w trudnej sytuacji.

Wtedy będziesz twarda - Miłością, która Cię utwardzi.
Elcia, dobrze Ci radzę ;-) ale Ty zrób jak chcesz! :-)

ps. Elcia, gdyby nie świadectwa uzdrowienia małżeństw, które przechodziły o wiele większe problemy, to wiesz trudno byłoby pisać: "Uwierz Jezusowi!"
a tak to

naprawdę

uwierz MU.
Niech On Cię prowadzi i nie daj się złemu, który czeka na Twoją rozpacz.

Zadaj sobie zadanie: dziś szukam NADZIEI.
Idź do Niego. Przecież to zajmie Ci pół godziny, a niedziela taka długa.
Zostań z Panem!


Elcia, wolno płakać, kto Ci broni?
Smutek jest ważny przy oczyszczeniu ze złych emocji. Zostają wtedy tylko te szlachetne.
Zaprzyjaźnij się ze swoim smutkiem.
A czytałaś bajkę - Miriam zamieściła!
czerwona napisał/a:
Ja też cierpię .I płaczę . I nie walczę z tym.

Po co walczyć.
Kobiety płaczą.
Jak płaczesz, to znaczy jesteś kobietą!
Ciesz się więc!
Warto być kobietą!

Chłopaki nie płaczą, no nie? (kto to śpiewa?)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 11:35   

WIEM NAPEWNO ŻE ON WCIĄŻ NIE JEST OBCYM MI CZŁOWIEKIEM ALE TERAZ TO JUŻ BEZ ZNACZENIA - CHCIAŁABYM BYĆ TAKA TWARDA JAK ON I TAKNIE CIERPIEĆ ALE NIESTETY TO NIEMOŻLIWE.....

Elciu...chciałabyś być taka twarda jak on?....łatwe rozwiązania, łatwe szczęście...piekne dziś,a jutro....?.
Co łatwo przychodzi, łatwo odchodzi...nie ma łatwego szczęscia.... do tego prawdziwego, pełnego idzie się drogą samozaparcia,zmagan z samym sobą, czasem ofiary, "czasowego" cierpienia....

Nie jesteś "twarda" jak mąż i nie będziesz....posiadasz wrażliwość, wartości i zasady wg których żyjesz.
To Twoja wartośc i wierność wyborowi, Bogu...... nie światu i jego propozycjom.


"Twardy" w wydaniu Twego męża i innym mu podobnym znaczy tyle samo co....
życie w zakłamaniu, zanik wartości, wypaczone /oszukane sumienie, zakłamana miłośc...na rzecz przyjemności,co w ostatecznym rozrachunku tak naprawde zniewala i czyni człowieka do głebi nieszczęśliwym.
Złudne szczęście...chwila...dluższa,bądź krótsza przyjemnośc z posiadania.....potem rozczarowanie,ale jak można nie być rozczarownym mając mentalność dziecka(nastawionego na branie) mimo swojej "dorosłości"
To...iluzja życia w pułapce pozornego szczęścia


Potrzebujesz czasu na zaakceptowanie sytuacji w jakiej sie znalazłaś, na zaleczenie ran, ukojenie bólu......na odnalezienie sensu i radości życia ....a,to przyjdzie napewno i zyczę Ci oby jak najszybciej.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 13:09   

Moj mz tez si. e tak zachowuje, choc jestem w troche innej sytuacji. Jestem przed separacja, a wlasciwie to zyjemy juz oddzielnie i mijamy sie tylko.
Ja tez plakalam, przezywalam ze nasze malzenstwo sie rozpada, szukalam przebaczenia, porozumienia...nie mialam sily przezyc kolejnego dnia z bolu. A co robil moj maz? No wlasnie, zachowywal sie jak Twardziel- uregulowal na pierwszym miejscu sprawy finansowe, zalatwil dokumenty ktore mam podpisac, organizowal sobie swoje zycie, tak by miec spokoj, jak najlepiej sie zabezpieczyc i jak najmniej stracic. Nie bawil sie w zadne sentymenty.
I zgadzam sie z Czerwona, ktora kiedys napisala, ze to chore, ze my tak kochamy tych, ktorzy najzwyczajniej w swiecie strasznie nas rania i z nami sie nie licza.
Nie wiem, jak sie to wszystko skonczy. Ogromne znaczenie ma dla mnie malzenstwo, Sakrament. Ale jesli on nie zmieni podejscia, jesli jemu nie zacznie zalezec to co moge zrobic????Moge jedynie zaczac walczyc o siebe pomimo tego calego bolu i zrozumiec, ze na moim szanownym, nieczulym malzonku swiat sie nie konczy i ze chociaz teraz jest cholernie ciezko, Bog mnie nie zostawi i przygotowal jeszcze dobre rzeczy dla mnie.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 18:02   

Lena i Estera , macie rację. To oni są śmieszni i dziecinni , nie są żadnymi twardzielami, prawdziwi twardziele budują domy , płodzą dzieci i je wychowują , kochają żony.Oni wybierają swoje przyjemności , dłuższe lub krótsze - nieważne , ważne , że teraz właśnie im jest dobrze - tylko to się liczy. Jedyne co możemy dla nas zrobić - to się od nich uwolnić - emocjonalnie. Uwolnić tak by więcej nie mogli zranić , uwolnić się w swoich głowach i swoim sercu. Nie oznacza to przestać ich kochać - kochać ich normalną zdrową miłością a nie chorym uzależnieniem , na zasadzie , jak opisał to Dobson: opluwa cię a ty z uśmiechem się wycierasz i mówisz : tego potrzebowałam kochanie. Ich nie zmienimy , nie pomożemy im , jeśli sami tego nie zechcą . trzeba więc zmienić i pomóc sobie. Żaden z niego twardziel Elciu - zwykły ....
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 19:27   

Brakuje tylko okrzyków: "Kopernik tez była kobietą" "liga rządzi liga radzi, liga nigdy cie nie zdradzi" "samiec twój wróg" i na koniec "weź pigułkę".
Dziewczyny!!! pakujecie wszystko do jednego wora. Chcecie ich na swoją modłę. A Maksiu i tak zawoła jak go za nogę będziecie ciągnąć "jutro też wam uciekniemy"...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 20:27   

wito napisał/a:
A Maksiu i tak zawoła jak go za nogę będziecie ciągnąć "jutro też wam uciekniemy"...

Jak to Maksiu, zawsze chce postawić na swoim :evil:
Nie ukrywam, że czasem życie, jak w tym wspomnianym filmie bez facetów, baaardzo mnie pociąga :-D .
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 20:31   

Wito ! Co miałeś na myśli ? Nie zrozumiałam Cię- co pakujemy do jednego wora ? Nie chcemy ich na swoją modłę - po prostu Elacia nie może zrozumieć , że coś co dla niej jest traumą dla jej męża nie jest traumą . Ona uważa , że to oznacza , że on jest twardzielem a ja uważam , że ma coś z głową ponieważ dla każdego przeciętnie wrażliwego człowieka - mężczyzny czy kobiety , rozwód jest ciężkim przeżyciem . On jest zwykłym prostakiem , który nie potrafi uszanować jej bólu i nie pozwala jej dać chwili do ochłonięcia żeby zająć się zwykłymi sparawami. Czy to , że oczekuję od drugiej osoby, która było, nie było , była mi kiedyś najbliższa ,żeby uszanował mój ból oznacza , że chce jej na swoją modłe? Czy to nadzwyczajne osiągnięcie - zrozumieć , że ktoś cierpi. Wito odpowiem Ci - dla socjopatycznego prostaka - tak , dla normalnego człowieka - nie. Dlatego ja faktycznie mam życzeniową postawę wobec mojego męża ( Ty nazywasz to - chcę go na swoją modłę) bo oczekuję większej lub jakiejkolwiek delikatności w sprawie , która jest delikatna . Ale on jest nieczułym mułem .Brakuje mu tzw. empatii. Nie twierdzę , że wszyscy są tacy - ja trafiłam na taki chory egzemplarz . Mój faktycznie uciekł ode mnie, ale wiesz co ? jego strata. Niech ucieka , nie będę go gonić.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8