Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jestem już po rozwodzie.......
Autor Wiadomość
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 21:17   

elzd1 napisał/a:
Nie ukrywam, że czasem życie, jak w tym wspomnianym filmie bez facetów, baaardzo mnie pociąga

To jest kamuflaż Elu - z twoich postów wynika co innego. Okłamujesz samą siebie.

Czerwona chodzi mi o to, że oczekujecie od swoich mężczyzn by zachowywali się tak jak wy tego oczekujecie. A oni zachowują się inaczej. Nie twierdzę, ze zachowują się dobrze, że właśnie tak powinni się zachowywać. Ale właśnie tak się zachowują i albo się z tym pogodzicie albo będziecie jeszcze długo tkwić w poczuciu krzywdy.
Czerwona - ja też oczekiwałem by żona zrozumiała chociaż tyle że krzywdzi własne dzieci. Nie oczekiwałem tego od kogoś kto jest niewykształconym prostakiem. Nie piszę o Niej, że jest "mułem", "nieczułą" jest prostaczką lub że czegoś jej brakuje chociaż mam prawo być na Nią wściekły. Kiedy byliśmy szczęśliwi to rozumieliśmy się bez słów - teraz nie możemy się dogadać.

Elcia oczekiwała od męża, że po rozwodzie będzie żałował tak jak i Ona tego co się stało. A przecież skoro złożył pozew o rozwód i takowy orzeczono to na dzień dzisiejszy on nie chce do niej ani wracać ani żałować tego że się rozstali. Facet kieruje się swoimi racjami ona kieruje się emocjami. Nie oceniam czy jego racje czy emocje Elci są lepsze czy gorsze.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 22:01   

Wito! Nie łącz bycia "prostakiem" z wykształceniem. Najbardziej wykształcony człowiek może być "mułem" i "prostakiem" w takim rozumieniu , w jakim ja używam tych słów. Chodzi mi o brak głębszych uczuć, o zaburzenia emocjonalne . Mój mąż jest dla mnie mułem ponieważ rani mnie bardzo głęboko, robi to celowo i nie czuje się winny choc powinien siedzieć cały czas pod stołem ze wstydu. To , że tego nie robi oznacza , że jest emocjonalnym prostakiem i mułem( choć jest bardzo dobrze kształcony).Mam prawo o nim tak napisać ponieważ zadał mi bardzo dużo niezawinionego przeze mnie bólu. Jednocześnie staram się go tłumaczyć właśnie moim życzeniowym myśleniem o nim ( zrozumiałam ,że szereg cech , które uważałam ,że posiada - były tylko moim pobożnym życzeniem) oraz tym , że to , że on nie "czuje bluesa" nie jest jego winą. On po prostu taki jest , w środku pusty jak wydmuszka . Mój błąd , że przez cały nasz związek jechałam właśnie na tej życzeniowej postawie . Nadal niestety jadę - w chwilach kryzysowych myślę - Może się ocknie , może pojmie , co zrobił. To jest niestety dalszy ciąg iluzji i złudzeń na jego temat. Ale, nie walczę z nimi nadmiernie , bo jak wyczytałam w mądrych książkach , jest szansa , że umrą one śmiercią naturalną w odpowiednim czasie. Niech ucieka - ja naprawdę już go nie gonię. Elci jest przykro bo jej mąz obszedł się z nią niedelikatnie . Śmiem przypuszczać, że jest emocjonalnym mułem . Niemuł zachowuje się inaczej - liczy się z uczuciami innych i stara się uchronić przez zranieniem nawet jeśli występuje o rozwód i ma inna babę. Wszystko można załatwić tak , by jak najwięcej oszczędzić drugiej stronie. Wziąć wszystko mężnie na klatę .A nie uciekać jak starszak , który przenosi się do innej piaskownicy.Małżeństwo , ojcostwo to naprawdę poważna sprawa a nie zabawa ludźmi. Dlatego nie mam obiekcji żeby pisać o swoim mężu , że jest mułem i prostakiem. Taka jest obiektywna prawda. Na dziś .
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 22:33   

czerwona napisał/a:
Dlatego nie mam obiekcji żeby pisać o swoim mężu , że jest mułem i prostakiem. Taka jest obiektywna prawda. Na dziś .

Ok - skoro uważasz że masz takie prawo to widocznie tak jest.
Ja tylko cały czas chce wam moje panie pokazać, że chcecie by muł - nagle zaczął być rumakiem.
czerwona napisał/a:
Mój mąż jest dla mnie mułem ponieważ rani mnie bardzo głęboko, robi to celowo i nie czuje się winny choc powinien siedzieć cały czas pod stołem ze wstydu. To , że tego nie robi oznacza , że jest emocjonalnym prostakiem i mułem( choć jest bardzo dobrze kształcony)

Złodziej jak chce ukraść to ukradnie, ktoś kto chce uderzyć bierze zamach - więc nie dziw się, że Twój muł (jak go nazywasz) celowo Cie rani. I nie licz na to, że wlezie pod stół. Im bardziej kształcony tym kark trudniej zgiąć. Uwierz, że kiedy przestaniesz oczekiwać od niego by był rumakiem - będzie Ci zdecydowanie łatwiej pogodzić się z rzeczywistością, w która zostałaś wepchnięta.
czerwona napisał/a:
Nadal niestety jadę - w chwilach kryzysowych myślę - Może się ocknie , może pojmie , co zrobił. To jest niestety dalszy ciąg iluzji i złudzeń na jego temat.
Inaczej zawsze muł = rączy rumak.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 22:51   

wito napisał/a:
To jest kamuflaż Elu - z twoich postów wynika co innego. Okłamujesz samą siebie.

To była próba rozluźnienia atmosfery.
Ale jak widać, nie masz dziś ochoty do żartów. Więc uszanuję to. Idę spać, bo na dziś dość miałam wrażeń. Miłych wrażeń, więc sobie końcówki dnia nie zepsuję żadną dyskusją.

Elcia, trzymaj się. Można żyć po rozwodzie, lepiej, gorzej, ale da się żyć. I tego "lepiej" będzie każdego dnia coraz więcej.
Czerwona, podoba mi się ta wymiana poglądów, jutro poczytam.
Dobrej nocy, Ludkowie.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 23:07   

podstawowa zasada to nie analizowac zachowań partnera, bo... sie nie da,my ich oceniamy według własnych kryteriów według naszego morale i naszych zasad, cóż oni mają swoje więc przecież
ani oni nas ani my ich nie przekonamy o słuszności racji swoich
więc po co zadręczac tym co myślą, co robią,nawet nie jesteśmy w stanie pojąc ich zachowań i motywacji działań
zreszta po co? w jakim celu mam analizowac jego zachowanie skoro wiem już i tak,że jest chore i zupełnie inne niż moje
na ten czas mi ma wystarczyc.... ja co najwyżej zastanawiam się nad swoim życiem co słusznie robie,czego nie zrobiłam a powinnam, bo w przeciwnym wypadku zajmując sie kims moge zgubic siebie i w momencie nie zauważyc iz sama popełniam błąd bo skupiam sie za bardzo na analizowaniu poczynań męża
analize i osąd jego zachowań zostawiam jemu i Temu "na górze" bo wiem,że on to najlepiej osądzi
ja chce byc wolna od interpretacji innej niż mojej
osoby i mojego zachowania
gdy słysze niesłuszne zarzuty czy atak na mnie przyjełam postawe nie wdawac sie w dyskusje
po to by nie mieli w ręku asa w postaci ze czegos im sie zabroniło, cos narzuciło, lub że przez moja osobe czego nie moga zrobic i przez to ja jestem winna,
nie pozwałam nikomu przerzucac odpowiedzialnosci za swoje czyny na mnie bo nie kieruje i nie staram sie go pouczac jak ma postepowac przeciez jest juz dorosły i sam ma wiedziec jak ma sie zachowac bez moich pouczeń w końcu co ja matka jestem by go strofowac?...
takim zachowaniem wytrącam ostatniego asa z ręki
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 00:03   

Podpisuję się pod tym, co napisała MAMI.

Cały czas oczekujemy, że współmałżonkowie będą zgodni z naszym wyobrażeniem o nich samych...że będą kochać nas tak, jak my sobie to wyobrażamy...ba..., że będą nawet tą miłość do nas przeżywali w taki sposób jak my to sobie wyobrażamy...
Te same oczekiwania dotyczą nie tylko miłości ale i innych sfer życia...bo powinien mieć takie poglądy, bo powinien tak się zachować...nie powinien być współczujący...powinien, powinien, powinien....

A prawda jest taka, że nikt nic nie musi.
A nasze interpretacje tego, co współmałżonek czuje, lub czego nie czuje zachowując się tak a nie inaczej są tylko nasze...naszą wizją/ wyobrażeniem współmałżonka.

"Boże, użycz mi pogody ducha
Abym zmieniał to, co mogę zmienić.
Pokory,
abym godził się z tym,czego nie mogę zmienić
i mądrości
abym odróżniał jedno od drugiego"

Czy na pewno możemy zmienić współmałżonków?
Szczerze wątpię...
Jedyne SIEBIE SAMYCH możemy zmienić.
Resztę naprawdę oddajmy Panu Bogu...On się wszystkim za nas zajmie.


Trudna sztuka...ale coraz lepiej mi wychodzi :-P ...i dobrze mi z tym...
Ostatnio zmieniony przez agnicha 2008-10-27, 20:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 06:59   

Elcia - może teraz kiedy i kobiety piszą Ci, żebyś nie oczekiwała od niego takich zachowań jakimi według Ciebie powinien kierować się Twój mąż to będzie Ci łatwiej przyjąć sytuację porozwodową.
Czerwona - jeszcze jedno pytanie: kochasz jak o nim piszesz "muła" czy rumaka z twoich wyobrażeń???

Elzd - ja nie wiem kiedy z Tobą można żartować bo raczej wielokrotnie dałaś do zrozumienia, że żartów nie lubisz.
poza tym nie wiem jak napięta atmosferę chciałaś rozluźniać, bo przeanalizowałem posta i jakoś burzy nie zauważyłem. Chyba że uważasz, że każdy kto nie zgadza się z Twoją wizją to potencjalny awanturnik. Jeżeli tak to chylę czoła.
elzd1 napisał/a:
Miłych wrażeń, więc sobie końcówki dnia nie zepsuję żadną dyskusją.
no tak potwierdziłaś - "samiec twój wróg" dyskusja z samcem psuje wieczór, nie warto tracić czasu na dyskusje z kimś kto uważa że "Kopernik to mężczyzna", kto czuje inaczej, myśli inaczej...
czasem jak czytam takie wypowiedzi jak w niektórych postach powyżej, przypominają mi się "rewelacyjne" poglądy z poprzednich wieków, że kobieta nie ma duszy. Później, że kolorowy nie ma duszy. Nie widzicie analogi??? Faceci nie maja duszy!!! Nie czują!!! Einstan też była kobietą!!!!
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 07:03   

Tak , zgadzam się z Wami wszystkimi , macie rację. Wito ! Cały czas czekam na tego rączego rumaka i cały czas się rozczarowuję , widocznie musżę dostać odpowiednią ilość razów by w reszcie w mule zobaczyć muła. Moją aktualną wygraną jest ,że jestem coraz bardziej świadoma tej sytuacji. Dziewczyny! Uwierzcie mi , że staram się go we własnej głowie jakoś tłumaczyć - żeby mi było lżej , staram się pogodzić z faktem , że on taki jest. Nie pouczam go , nie "nawracam" , kontaktu zresztą nie mam żadnego.Ale myślę, że tu , na forum ,mam prawo go ocenić , jego zachowanie i nazwać to po imieniu . Bo prawda jest taka ,że są obiektywne normy moralne, że jeśli ktoś kradnie, zdradza , zabija to jest to obiektywne zło. To nie chodzi o nasze wizje drugiego człowieka tylko o nazwanie po imieniu jego czynów.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 07:29   

wito napisał/a:
no tak potwierdziłaś - "samiec twój wróg"

E tam, zaraz wróg.
Znam kilku samców, którzy wydają się mieć i duszę i rozum. I znam kilka samic, o których ja myślę że ani duszy ani rozumu nie posiadają. Czepiasz się. I wyciągnasz błędne wnioski.
A poczucie humoru faktycznie mam wredne i muszę ciągle uważać, żeby nikogo nie pogryzło. I rozchwiane emocje, i zmienne nastroje. I czasem sama siebie nie rozumiem.
Życzę miłego dnia. Wszystkim.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 08:32   

....Ale myślę, że tu , na forum ,mam prawo go ocenić , jego zachowanie i nazwać to po imieniu . Bo prawda jest taka ,że są obiektywne normy moralne, że jeśli ktoś kradnie, zdradza , zabija to jest to obiektywne zło. To nie chodzi o nasze wizje drugiego człowieka tylko o nazwanie po imieniu jego czynów....

ale czerwona co ci to daje jak nazwiesz go po imieniu jak go okreslisz?
cóż ok wywalisz swoją złośc tym określeniem
i tu ok
ale teraz stop dalej musze iśc inna droga
bez patrzenia na niego na to co robi i jak ze mną postąpił, teraz ide sama i musze sie skupic na sobie by swojej drogi nie pomylic a to trudna droga bo w samotności bo po ciemku bo ze swoimi strachami czy nie jest i tak ciążka by jeszcze sie samej straszyc dodatkowo czym innym?
czerwona jeszcze do tego do czego juz doszłas przemysl i to a bedziesz o kolejny krok dalej od rostaju dróg na którym byłas
będziesz wolna od ciągłego starania zrozumienia dlaczego on taki jest bez okreslania go jakimikolwiek epitetami bo skupisz sie na sobie i egoistycznie bedziesz tylko swoje zachowanie starc sie rozumiec bo o to chodzi
pozdrawiam wiem ze umiesz bo mądra jestes i walczysz o siebie
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 12:03   

Mami , jeszcze raz dziękuję za komplementy, chcę Ci się odwdzięczyć - kiedy czytałam Twoje posty na początku mojej bytności tu na formu pomyślałam : mądra dziewczyna , wie, o co w tym wszystkim chodzi. Co nie znaczy , że inni nie są mądrzy , ja wyczuwam , że idziemy pdobnymi drogami tylko Ty jesteś przede mną. Wiem , że moją drogą jest skupienie się tylko na sobie , wiem ,że to , co łączyło mnie z mężem było toksyczne i dlatego musiało się tak skończyć - katastofą . Staram się nazwać po imieniu jego i jego czyny bo tak łatwiej mi się w nim odkochać - odrzeć go z otoczki moich wyobrażeń i zobaczyć takim , jakim jest naprawdę a jest okrutny. Wito ! Nie piszę , że mężczyźni tacy są - piszę , że on taki jest . Pisałam tu na forum bez szczegółow jak on mnie potraktował. To była przemoc - odszedł z dnia na dzień udając wcześniej dobrego męża a potem jak głupiec drwił ze mnie , z małżeństwa , z naszej przeszłości .Z sakramentu . Kpił z sakramentu. Drwił , kpił , opowiadał dookoła jaka jestem beznadziejna , opowiadał o moich intymnych sprawach, z których zwierzałam mu się jako najbliższej osobie. Zachowywał się jak świr , który najpierw przewróci a potem kopie leżącego po twarzy. Kłamał otoczenie , okradł mnie itd.itd. Teraz zamilkł bo ja zamilkłam , przelało się . Powoli trzeźwieję , wiem już na rozum , że jakikolwiek jego łagodniejszy ton oznacza tylko chęć zmanipulowania mnie. Wiem , na razie niestety tylko na rozum, że on mnie nie kocha. Bawi się moimi uczuciami i sprawdza czy jestem pod kontrolą. Pora się wyrwać spod tej kontroli. Rozerwać kraty mojej pułapki , w którą sama z więlką chęcią się złapałam. Wito, nie twierdzę, że inni tacy są , nie jestem przeciwniczką mężczyzn widzę ,ilu jest fajnych facetów . Nie staram się też ,Mami , zrozumieć dlaczego on taki jest - myślę ,że wychodzi jakieś fatalne dzieciństwo. ja mu nie pomogę , modlę się tylko za niego. Walczę już tylko o siebie co oznacza najczęściej walczenie z samą sobą.Dzięki Mami, czuje w Tobie bratnią duszę.

[ Dodano: 2008-10-27, 12:39 ]
Masz rację Mami, niedługo mam sprawę i zaczynają mnie ogarniać ciemności ,bardzo się boję i bardzo mi wszystkiego żal , odczuwam , że myśli kierowane do niego trafiają w pustkę . Jego już nie ma , jest kto inny i czyj inny. Wiedziałam , że będzie źle ale jest bardzo źle.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:00   

czerwona napisał/a:
Nie piszę , że mężczyźni tacy są - piszę , że on taki jest . Pisałam tu na forum bez szczegółow jak on mnie potraktował. To była przemoc - odszedł z dnia na dzień udając wcześniej dobrego męża a potem jak głupiec drwił ze mnie , z małżeństwa , z naszej przeszłości .Z sakramentu . Kpił z sakramentu. Drwił , kpił , opowiadał dookoła jaka jestem beznadziejna , opowiadał o moich intymnych sprawach, z których zwierzałam mu się jako najbliższej osobie.


czerwona napisał/a:
Rozerwać kraty mojej pułapki , w którą sama z więlką chęcią się złapałam.


czerwona - nie chodzi o to jak kto kogo potraktował. Oj ile wcześniej było we mnie goryczy i oczekiwań by zaczęła wreszcie zachowywać sie jak kobieta i matka. sam tak jak większość z nas nie zauważając tego pakowałem się w coś co nazywa się pułapką niewybaczonej krzywdy. Myślę, że wreszcie zmierzyłem się ze swoim bólem.
Od czasu kiedy żona porzuciła dom często myślałem nad słowami Ojca św Jana Pawła II: "czy człowiek może powiedzieć Bogu nie?" papież sam daje odpowiedź - "oczywiście że może", dodaje również "jednak w imię czego może?".
Czyż nie łatwiej Ci będzie jeżeli powiesz sobie - "miał taką wolę odszedł". A osąd nad tym "w imię czego odszedł" pozostaw Najwyższemu.
Bardzo cierpiałem kiedy widziałem na sali sadowej kogoś kto nie odpowiadał obrazowi żony sprzed lat. Nie taką ją pamiętałem. Widziałem wtedy obraz - nie realnego człowieka, który postępuje według innych norm niż kiedyś. Dopiero po kilku miesiącach odważyłem się się zmierzyć z obrazem żony który nosiłem w sercu z tym realnym, który chciał mi kuku zrobić - wielkie kuku.
Kogo zobaczyłem??? Który obraz był tym prawdziwym??? Czy tak naprawdę kocham tą sprzed lat czy tą robiącą wielkie kuku???
Trzeba dać sobie szczerą odpowiedź. Wtedy będzie CI łatwiej przestać wciąż się zastanawiać "dlaczego" "jak mógł" "a powinien tak" "a sakrament" (widzisz i moja powiedziała że dla większości sakrament nie ma znaczenia...).

PS - to nie do Ciebie były skierowane uwagi o tym iż przebija z postów niechęć do brzydszej części populacji. Natomiast nie lubię epitetowania. To może przerodzić się w nazywanie mężczyzn "drugą plagą po szczurach"
Pozdrawiam. Witek
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 15:43   

Tak robię Wito , powtarzam wielokrotnie : pozwól mu odejść , pozwól mu odejść. Dziś mój wielki ból , zbliża się koniec . Muszę wejść do tej rzeki i dzielnie ją przepłynąć , pozostanie na brzegu nic nie da , nie ma mostu ani pontonu . trzeba to przejść , zmierzyć się z prawdą , że nie ma już koło nas kogoś kto zawsze , od kilkunastu lat był. Chcę to już mieć za sobą . Wyobrażam sobie potem wielką pustkę .On zapewne będzie fetował. To straszne co on zrobił , sprofanował wszystko , co nas łączyło. A mnie mimo to jest żal tego małżeństwa . Dlatego powtarzam sobie pozwól mu odejść . Cały czas jestem z nim na dwóch skrajnych biegunach - ja cierpienia i tęsknoty a on obojętności . Też jest już obcy. Ja tego kompletnie nie rozumiem ale to może lepiej . Bardzo , bardzo boli.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 16:49   

mogę się podzielić z Tobą swoimi przeżyciami - TO JEST MOŻLIWE.
Nie myśl już czy będzie fetował czy nie - niech nawet przyjecie wyda, niech zrobi co chce z obrączką - nie myśl - on ma wolną wolę. Dał mu ją Bóg.
Ty masz wiedzieć, że zrobiłaś wiele (być może nawet po ludzku wszystko) by uratować swoje sakramentalne małżeństwo.
Dwa lata temu idę ulicą - idzie ONA - dlaczego nie chce rozmawiać, dlaczego, ja tak kocham dlaczego, dlaczego...
kilka dni temu idę ulica - idzie ona - ja mówię cześć - coś burczy pod nosem, odwraca wzrok, szkoda mi jej, już tylko szkoda, już nie pytam dlaczego...
I mnie jest żal naszego małżeństwa, żal córek czasem zaśpiewam z Budką Suflera "To nie tak miało być, zupełnie nie tak, cały świat miał być nasz, tylko go brać."
Ale coraz częściej śpiewam z Myszkowskim "Przysięgam wam, że płynie czas, że zabija rany. Tylko dajcie czasowi czas, bo bardzo szkoda było by nas!!!!!"
mam nadzieję Czerwona, że i Ty ruszysz do przodu, że ruszą dla Ciebie dni, krążyć zaczną znów jak obieg krwi.
POWODZENIA.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 16:52   

wito napisał/a:
Natomiast nie lubię epitetowania. To może przerodzić się w nazywanie mężczyzn "drugą plagą po szczurach"
Pozdrawiam. Witek


a takie kochanki na ten przykład, to dopiero plaga pijawek ;)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8