Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
NIe wiem co robić, to już chyba koniec...................
Autor Wiadomość
tomeko
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-08, 18:16   NIe wiem co robić, to już chyba koniec...................

Witam wszystkich, nie mam pojęcia jak i czy to ma sens takie pisanie, mimo wszystko postanowiłem się podzielić tym wszystkim co w naszych czterech ścianach się dzieje.
Pokochałem moją żonę od pierwszego ujrzenia, dosłownie wszystko mi się w Niej podobało, nawet jak coś mi nie odpowiadało to tłumaczyłem sobie że miłość przezwycięży wszystko.

Ślub wzięliśmy po dwóch latach znajomości, od samego początku mojej żonie nie podobało się to że ja palę; nie odpowiadało Jej to, dla Niej rzuciłem ten nałóg (tak naprawdę rzuciłem dla siebie, Ona mnie do tego zmotywowała).
Po ślubie zamieszkaliśmy u Jej rodziców, nie powiem źle tam nie było, po roku kupilismy własne M i zaczęliśmy życie na swoim.
Ja sam wiem, mam trudny charakter, lubię mieć racje, jest to często owocem różnego rodzaju kłótni, praktycznie o nic; ja jedno zdanie Ona drugie, ja trzecie...........
Żona zawsze po każdej sprzeczce nie odzywa się do mnie, może tak milczeć w nieskończoność, nawet jeśli taka sprzeczka jest Jej winą (wiem o tym że do kłótni są potrzebne dwie osoby i to dwie osoby za to odpowiadają).
Na początku starałem się aby te chwile milczenia trwały jak najkrócej, podchodziłem i się godziliśmy.
Nie przeszkadzało mi to że ja wyciągam rękę.
Dwa lata temu urodziła nam się córeczka; ten dzień zapamiętam do końca życia jako najpiękniejszy dzień życia, życia naszego Skarbu.
Z chwilą narodzin wszystko się pozmieniało; zdawałem sobie z tego sprawę i byłem na to przygotowany że zostanę "odsunięty, czy zepchnięty na boczny tor"
Jedyną moją winą jest to że zacząłem popalać, teraz juz pale ok pół roku, żona przez to że pale i ukrywam to, chce rozwodu, (pale jak jestem w pracy, jak mam coś załatwienia, tak w ukryciu), nie chce słuchac mnie, mówi że z oszustem nie chce życ. Mam tego wszystkiego dosyć, z drugiej strony za bardzo mi zależy na naszej córeczce.
od ponad dwóch lat nie spaliśmy ze sobą, twierdzi że nie jest gotowa, mi przychodzi cierpliwie czekać. Może stąd te moje palenie; nie zastanawiałem sie nad tym i nie mam już siły by udowadniać Jej że Ją kocham, Ona i tak w to nie wierzy. Może wydać się Wam śmieszny ten mój post (ja sam jak to czytam to wydaję mi się że jest to scenariusz na jakąś komedię), ale to niestety dzieje się naprawde, przez to że palę papierosy moja żona chce ode mnie odejsc... Próbowałem rzucić palenie ale z każdym dniem mam coraz mniej motywacji, tym bardziej ze coraz wiecej nas dzieli niż łączy................


Mam serdecznie dosyć
Prosze pomóżcie co mam robić, nie pale od tygodnia, nie wiele to zmieniło..........
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-08, 21:37   

Twój post wcale nie wydaje się być śmieszny...
Ale jak to mówią: każdy powód jest dobry.
ja na Twoim miejscu poszukałbym jakiegoś dobrego psychologa (ale nie świeckiego, bo mam uraz) jeśli jesteś z południa mogę polecić. I nie namawiaj żony na terapię. idź najpierw sam. tam się dowiesz reszty.
Głowa do góry.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-08, 22:02   

Witaj.
Nie sądzę, żeby papierosy były powodem odsunięcia się żony, to raczej temat zastępczy. Może żona sama nie wie o co jej chodzi? Może nie potrafi nazwać tego co ją boli, co przeszkadza?
Dziwnym wydaje mi się, iż żona nie wierzy w Twoją miłość. Tak bez powodu zaczęła mieć wątpliwości? I dwa lata bez współżycia? Młode małżeństwo? Coś mi tu nie gra.
Próbowałeś naprawdę szczerej rozmowy?
Próbowałeś odciążyć żonę w obowiązkach, zaprosić na kolację poza domem, spędzić kilka godzin we dwoje, bez dziecka? Może jest po prostu zmęczona, czuje się zamknięta w domu, niedoceniana?
Przemyśl. o co tak naprawdę Twojej żonie chodzi.

A rada chris o udaniu się do psychologa chrześcijanskiego jak najbardziej na miejscu.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-09, 00:19   

Ja rowniez uwazam, ze papierosy to tylko pretekst.
Za tym kryja sie inne, te prawdziwe powody.
No bo jesli rzucisz palenie, myslisz ze wsystko bedzie o.k.?- na pewno nie.
Cos juz od dluzszego czasu nie gra w Waszym malzenstwie- poszukajcie pomocy zanim bedzie za pozno. Mysle ze sami nie bedziecie w stanie tych problemow rozgryzc i przepracowac.
Jesli nie razem to Ty sam szukaj pomocy- osob kompetentnych, madrych. I postaw teraz Wasze malzenstwo na pierwszym miejscu- ja zbyt dlugo zwlekalam z powazna praca nad moim bo inne sprawy wydawaly mi sie jeszcze wazniejsze. Jak sie czeka zbyt dlugo, moze byc za pozno
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-09, 12:03   

zamiast skupiac się na niepaleniu skup sie na żonie, macie ciężki okres jak kazdy na początku małżeństwa nowe mieszkanie, wydatki z tym zwiążane i malutki szkrab, który wypełnia sobą cały dom
wszystko jest mu podporządkowane i choc takie małe to pracy przy nim duzo i cały czas obsorwuje.... może twoja zona czuje się zmęczona domem
postaraj się zamiast skupiac na niepaleniu bo to świadczy /że jestes bardzo zestresowany/ pomóc żonie w obowiązkach
daj jej dzień wolnego od domu, dziecka
niech ten czas poświęci tylko dla siebie naładuje swoje akumulatorki
niech zobaczy męża, który troskliwie zajmuje sie nią i dzieckiem
zawsze taki gest w kierunku połowki działa lepiej niż kwiaty czy bielizna;)
bo to świadczy iz mnie kocha i chce mi pomóc
ale tez to poświęcenie z twojej strony dla domu i rodziny,żony może pokazac Ci
ile pracy jest w domku
choc my kobiety świetnie potrafimy sobie z nim radzic to jednak nie obywa się to bez utraty naszej energii
czasami jestesmy zwyczajnie zmęczone a gdy do tego przyjdzie szanowny małżonek, zmęczony z pracy i ma swoje ale bo coś tam kłótnia gotowa
kłotnie zawsze z czegos wypływają czasami ze zmęczenia a czasami to większy problem...
dlatego zamiast denerwowac sie i palic przez to porozmawiaj z zoną co tak naprawde ją boli czego oczekuje od ciebie
a potem głęboko to przemyśl może ma troche racji
jednak w czasie rozmowy słuchaj więcej niż mów co ciebie boli bo inaczej nie usłyszesz tego co ją boli i ndal będziecie sie ranic nawzajem
jesli to zmęczenie to wystarczy odrobina pomocy w domu z twojej strony jesli cos więcej to dla kochającej żony i ratowania warto poświęcic sie i pierwszy wyciągnąc reke na zgode
mnie zawsze w domu mówili badz madrzejsza ustąp...

pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8