Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić w stanie zawieszenia?
Autor Wiadomość
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 15:59   

Radość witam Cię!
W takim stanie zawieszenia żyłam pół roku i gorąco Ci wspólczuję, bo wiem co to znaczy. Też starałam się unikać rozów, bo były spięcia cieszyłam się, że jest mimo późnych powrotów, ale myślałam chociaż dzieci mają pełną rodzinę może Mu przejdzie bedę się starać. I co pękło, a moje starania wogóle nie zostały zauważone, On uciekł. Mimo wszystko cieszę się, że ja to zniosłam, że ja Mu nie powiedziałam odejdź.
Ale tak z perspektywy czasu myślę, że napewno nie wolno się bać rozmowy bez względu na jej wynik, że napewno nie wolno zezwalać na złe i hamskie zachowanie, bo to że będziesz siedziała cicho jak mysz to nic nie da. Napewno tu ma zastosowanie ta twarda miłosć. Trzeba zapanować nad emocjami co jest bardzo trudne mi bardzo pomogła modlitwa, ale to nie jest łatwe kiedy rani ktoś kogo się kocha mimo wszystko. Teraz jeszcze trudniej mi rozmawiać i zostawiłam wszystko Chrystusowi niech On tym kieruje. Wiem jedno za trudności odpowiada się wspólnie i wspólnie można je rozwiązać wystarczy tylko chcieć. Ja czekam teraz na to chcenie mojego męża wszystko w rękach Boga.
Pozdrawiam
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 22:47   

Mirela napisał/a:

źródło : http://goscniedzielny.wia...meru=1220533706


poprawiam link, bo zły wkleił się ;-)
a temat ważny!

http://goscniedzielny.wia...&dzi=1104759141
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 08:47   

Ja nie boję się rozmowy.Tylko to nic nie daję. Mąż zamknął się zupełnie,odsunął ode mnie, od dzieci. Z jego poczynań widzę, że ja mu jestem całkowicie obojętna, a gdyby nie dzieciaki...on już by dawno odszedł. Choć nic z nimi nie robi, nie rozmawia,krzyczy. Trzymają go sprawy finansowe i próbuje mnie złamać, abym to ja zaczęła je porządkować. Zawsze wtedy można powiedzieć"dała mi pieniądze, więc chciała, żebym się wyniósł". Jestem wyczerpana tą sytuacją, zmęczona...To stan, w którym się czeka na to, kto się podda. Ja nie chcę jego odejścia, jednak nie chcę tak żyć jak teraz, przychodzi tylko by oglądać tv, patrzeć w ekran komputera, spać...Właściwie ja jestem sama z dziećmi...Mam wrażenie,że może szykuje sobie jakieś lokum, tylko dlaczego zapomniał o tym, że jest rodzicem. Czy ja mam o tym przypominać? Gdy zapytuję się o coś związanego z dziećmi, odpowiada "sama się tym zajmnij", "nie", "nie wiem" . Mam dać mu spokój?, boję się, że wybuchnę. To do niczego nie prowadzi. Jeśli ma zmiar mnie zostawić i dzieciaki, dlaczego nie skraca tej agonii? Każdy dzień dłużej boli...Nie wiem na czym z dziećmi stoję, co nas czeka, a w takim zawieszeniu...boję się o swoje zdrowie, siły, funkcjonowanie.
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 10:06   

Radość rozumiem Cię.
To był dla mnie bardzo trudny okres teraz jak odszedł to wiem, że musze liczyć na siebie niby ciężko a jakby lżej.
Radość bardzo trudny czas przed Tobą postaraj się dbać o siebie i nie staraj się zrozumieć bo zrozumieć się nie da. Ofiaruj swoje cierpienie Jezusowi, a On napełni Cię spokojem i nadzieją. Widzisz sztuką jest miłować tych co nas nie miłują. Pamietaj, że Jezus pragnie naszego dobra, a od nas chce bezgranicznego zaufania. Widzisz polecam Ci książke "Jezus żyje" dostepną na www.odnowa.jezuici.pl ukazała mi to, że dla Boga nie ma rzeczy nie możliwych, że On wszystko może. Wiesz Radość nikt konkretnie Ci nie powie co masz zrobić, bo konsekwencje decyzji bedziesz ponosić sama. Bardzo dobre ksiażki znajdziesz na www.tolle.pl miedzy innymi Chapmana. Jeśli mogę coś doradzić to spróbuj pomysleć o sobie o tym, że jesteś wartościową kobietą, okaż obojetność. Pamietaj masz dzieci i one opróczt trudu wychowania dadzą Ci radość Ty daj im dobry przykład. Zwróć swój wzrok na Jezusa, a On wskaże Ci drogę jaką masz kroczyć.
Pozdrawiam
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 13:36   

Małgorzatko, nie wiem czy pisałam mój staż małżeński jest większy o półtora roku. Czy mogę Cię zapytać, czy Twój mąż odszedł i jesteście po rozwodzie? I przyznam się, żeby nie dzieci łatwiej byłoby trwać w takim stanie, zajęłabym się całkowicie sobą, jak tu ktoś napisał, trochę zmienię : "przyznam szczerzę zakochałabym się w komputerze", a może te dzieciaki mnie trzymają w normalnym życiu. Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi, dobrze nie być samą, choć to nie pocieszenie, że ktoś również się męczy, cierpi...Mam dość myślenia...Chcę być radosna. Tylko proszę nie piszcie, to bądź.
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 14:29   

Radość nie jestem po rozwodzie i jestem im przeciwna. Oddałam to cierpienie Chrystusowi, dzieci są moją radością i zaufałam. Wierzę, że kiedy będę żyć według przykazań to Chrystus mnie poprowadzi. Teraz doceniam siłę modlitwy teraz ją rozumiem teraz rozumiem Eucharystie i czuje nieskończoną miłość jaką dotyka nas Chrystus. Dzięki tej łasce nie zwariowałam i Chwała Panu.
Dziś Matki Bożej Różańcowej oddaj Jej swoją rodzinę podczas modlitwy różańcowej.
Pozdrawiam.
JEZU UFAM TOBIE!

[ Dodano: 2008-10-07, 14:36 ]
Mój mąż odszedł 2 miesiące temu i tylko dzięki Chrystusowi potrafie pracować zajmować się dziećmi i już się uśmiechać oddałam wszystko Najwyższemu. Wczesniej w naszym życiu było najistotniejsze co mąż musi i teraz wiem to nie tak, dochodzę do pewnych wniosków, czytam książki i rozumiem miłość to WZAJEMNA SŁUŻBA a u mnie tak nie było.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 14:57   

Radośc
to forum daje wiare w ludzi, że nie wszyscy sa na tym świecie źli i niedobrzy,
że jestem jakimś reliktem przeszłości wierzącym, mającym zasady i morale,
że mimo wielu doznanych krzywd nie zniżam sie do poziomu krzywdzących usprawiedliwiając sie tym samym, wreszcie daje wiere w to,
że można wiele,
że krzywdzący moze sie zmienic wiele tu osób, które dokonało wyryfikacji zachowań swojej osoby,
że pokrzywdzony nie musi tylko płakac ale może pomóc sobie zacząc zyc od nowa poprzez dokonywanie zmian w sobie
a to juz bardzo wiele wiara w ludzi w ich dobre intencje wiara w nowe radośniejsze życie
a przede wszystkim pozwala nam zobaczyc, że nie tylko ja jestem skrzywdzona że inni tak samo jak ja borykaja sie z trudami zycia codziennego i można zawsze uzyskac podpowiedz co dalej
i czerpac doświadczenie z udzielanych rad
pozdrawiam gorąco Radośc
ja też sie ciesze, ze moge uczyc sie pokonywac kryzys wspólnie z Wami
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-08, 18:46   

Kochani, stan zawieszenia trwa, trudno w nim trwać. Znowu biję się z myślami,czy nie zacząć rozmowy, podejść,przytulić. Tylko lęk, że zostanę odrzucona...gdy druga strona milczy, nie chce rozmawiać, unika wzroku, jest zła i ma energię gniewu, na zadawane pytania odpowiada: "nie, nie wiem,sama zrób", jest zdenerwowana, co widać w odnoszeniu się do dzieci. Dalej trwać w milczeniu?
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-08, 21:27   

nie trwaj w milczeniu... ale nie obwiniaj, nie rób wymówek, bo to nic nie da.
A z przytulaniem byłbym ostrożny. "miłość potrzebuje stanowczości" Dobsona się kłania, naprawdę dobra lektura. nie płaszcz się, nie proś. sam tak kiedyś robiłem i przyniosło to katastrofalne skutki. teraz jestem o miesiące mądrzejszy, a na forum usłyszałem i przeczytałem wiele cennych wskazówek, choć z niektórymi się wcześniej nie zgadzałem. Ale widocznie tak jest, że trzeba samemu przez to przejść. Był czas, że nie docierało do mnie nic. ale czas, spokój i modlitwa robią swoje. Zajmij się sobą. wiem, że to trudne, ale pokaż że jesteś silna, nawet wbrew sobie..., że radzisz sobie świetnie.
może wtedy twojemu mężowi zapali się "czerwona kontrolka"...
glowa do góry
i nie bij się z myślami, to dobija
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-08, 22:43   

Radośc...nie bój sie , nie napisze bąź radosna, ale napisze.... ciesz sie tym, czym na dziś możesz....zawsze coś się znajdzie....zawsze.Męza sobie odpuśc.... Ty i tylko Ty....i dzieci oczywiscie.
Co by było gdyby odszedł?...pomyśl.
Byłabyś zmuszona przez sytuacje zająć sie tylko sobą i dziećmi. ...a zajać sie dziecmi to nie tylko nakarmic, odziać i zapewnić dach nad głową. Nie masz siły....może Ci się nie chce....możliwe(tez się nie chciało i siły nie miałam bo w głowie co innego było) Czasem warto się zmusić, aby dostrzec radość.Ten uśmiech na ich buziach......to motywacja do coraz to wiekszych działań......wspólnych ....Ty i dzieci.
Nie przytulaj....mąż/tatuś komp wybrał....niech se siedzi, niech tuli, niech nawet całuje....a Wy bawcie się jak potraficie najlepiej.
Niech komp mu dobre słowo powie, niech kanapki zrobi, niech wyprasuje.....
Radość.....jesli ktos źle Cie traktuje..... wybacz(staraj się) i taraktuj dobrze
Jeśli wciąz źle traktuje....wybacz, ale zwróć uwage.
Jesli wciąż i wciąz źle traktuje....wybacz i traktuj jak i on Ciebie traktuje.
Czasem i tak trzeba.

"Czerwona kontrolka"....facet Ci to mówi
Ps.
Nie pozwól na takie odzywki do dzieci....to demoralizacja.
Jesli potrafisz, bądż choć ojcem i racz zachowywać się jak ojciec...tyle.
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 21:48   

Stan zawieszenia trwa nadal. Energia męża jest gniewna, agresywna, lepiej nie podchodzić. A ja padam ze zmęczenia, które spowodowane jest tą sytuacją, zajmowaniem się dziećmi, wiecznymi pytaniami dzieci tylko mnie, bo jak tatusia spytają, to on im odburknie albo pogoni. To tak jakby chciał i dzieci zniechęcić do siebie, byśmy to my odeszli, nie wytrzymali.W życiu nie myślałam, że dojdzie kiedyś do tego, że będę się żalić na męża w takim miejsu. I dalej czuję się winna, że coś zrobiłam nie tak skoro z fajnego faceta zrobił się niedobry facet. Tak, boję się, że wybuchnę, że emocje mnie rozsadzą.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 14:51   

Radość........... aby zapobiec "rozerwaniu" przez emocje to je wentyluj............ to dobre miejsce
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 14:58   

Radośc, a może poproś mężą, tak spokojnie, żeby został z dziećmi, że jesteś bardzo zmeczona i potrzebujesz, zeby na chwilę oderwać się, odpocząć. Wyjdż na pare godzin (najlepej wyjechać na rekolekcje, ale gdy dzieci sa małe, to niemożliwe), spotkaj się z kimś bliskim, pogadaj, wygadaj sie, w ostateczności na jakis dobry, pogodny film (polecam "Mamma mia" z Meryl Streep). Bardzo mozliwe, że mąż odmówi - to za tydzień, sprobuj znowu. Może on potrzebuje dowiedziec sie z twoich ust, że jest potrzebny.
Może nie poskutkuje, ale warto spróbować :-)
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 11:21   

Długo nie pisałam.To nie znaczy, że było spokojnie. Nie było,nie jest. Chce wyć, wrzeszczeć, krzyczeć. Mam dość,jestem zmęczona, wyczerpana. Jak można tak trwać. Nie mam siły by przerwać ten związek, ale nie mam siły też na takie trwanie,domyślanie się co się dzieję. Jestem zmęczona fizycznie dziećmi. Nie mam siły by powiedzieć mu, wymagać, by się nimi zajął. Przecież mogłabym usłyszeć,"ja tu tylko mieszkam jeszcze trochę, niedługo się wyprowadzę". Prosić męża nie chcę, nie czuję, nie zmuszajcie mnie. Nie chcę łaski od męża. Mam dość , że facet to może pomóc,jak mu się chce a ty to jesteś odpowiedzialna, bo macierzyństwo, dzieci. Ludzie, jak mi się chcę wyć, wrzeszczeć. Wrzeszczałabym na niego, do niego...ale nie mogę, bo w domu są dzieci...trzeba się zachowywać. On może wyjść w każdej chwili. Ja - nie, bo jestem matką, bo dzieci nie mogą zostać bez opieki, bo poczułyby się niebezpiecznie...Czyli ja mam obowiązek, on może w każdej chwili zamknąć za sobą drzwi. Jestem zmęczona, chciałabym uciec...Mój nick to ironia....a sama go sobie wybrałam, nikt mi nie kazał , nie zmuszał....MAM DOŚĆ
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 11:42   

Radość , kochana, to nie to że macierzyństwo, że dzieci ale to, że Ty jestes KIMŚ a on jest nikim, Ty jestes ponad to wszystko, ponad niego i jego żałosne zachowanie...a im bardziej pozwalasz na to zeby on nie podejmował roli ojca tym bardziej utwierdzasz go w przkonaniu ze to co robi jest prawidłowe...im bardziej on nie zna ma granic tym bardziej pomiata Wami i mimo ze przy Was tkwi to ten brak granic go tak naprawde oddala

[ Dodano: 2008-11-15, 11:45 ]
Radość wiem, że pewnie oburzą sie na mnie bo nie po to są dzieci...ale ja pamiętam ten swój pusty dom gdy zostałam sama...tylko mysli ja i on...kota se sprowadzilam zeby nie dostać na łeb...a ty masz dzieci...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8